Articles

Analiza transakcyjna

Co to znaczy być OK-OK?

Kiedy myślę o wszystkich warsztatach i procesach mentoringowych, które prowadzę każdego tygodnia, bardzo rzadko nie rozmawiam o tym temacie z ludźmi. Wcześniej czy później jest to część rozmowy – niezależnie czy pracujemy razem nad komunikacją, feedbackiem, leadershipem , zmianą lub transformacją. Dzisiaj historia o Matrycy OK-OK, którego inna nazwa to Matryca Pozycji Życiowych. Jeden z najważniejszych elementów analizy transakcyjnej, podstawa budowania doskonałych relacji: zawodowych i prywatnych.   Czym jest Matryca?   Matryca to narzędzie, które pokazuje nam cztery opcje składające się z zestawu przekonań, myśli i uczuć, jakie mamy o sobie i innych. W zależności od tego, gdzie jesteśmy, mamy pewną orientację, która staje się podstawą naszych zachowań, sposobów reagowania na to, co się z nami dzieje: zawodowo i prywatnie. Nie ma znaczenia, o której części naszego życia lub pracy myślimy, to narzędzie jest równie dobrze aplikowalne do każdego z nich. Jak wygląda Matryca, możesz zobaczyć na poniższym prostym obrazku:   Pierwsza oś opisuje to, co myślimy i w co wierzymy, że jest prawdą, jeśli chodzi o nas samych: kim jesteśmy (jako ludzie ogólnie, ale także w każdej roli, jaką pełnimy w życiu: zawodowej i osobistej), co robimy, jaką wartość mamy z tego powodu itp. Druga oś opisuje te same elementy, ale w kontekście świata zewnętrznego: może to być inna osoba, grupa osób (cała rodzina, zespół itp.) lub cała instytucja (organizacja, państwo, cała partia polityczna itp.). To, gdzie jesteśmy w Matrycy, wpływa na nasz nastrój, nastawienie, zachowania w różnych sytuacjach, sposób, w jaki reagujemy, jak się komunikujemy i podejmujemy decyzje. Pierwszą rzeczą jest uświadomienie sobie, jaką dominującą tendencję wchodzenia w określone kwadranty mamy jako ludzie, ale też w różnych rolach. Kwadrant 1: OK-OK   Kwadrant OK – OK to ten, do którego powinniśmy dążyć tak często, jak to możliwe. To przestrzeń, w której czujemy się dobrze i inni również są w porządku. Mam dobre intencje i ludzie również mają dobre intencje. Oczywiście, nie wszystko i nie wszyscy są doskonali, ale staramy się być najlepszą wersją samych siebie, wspieramy się nawzajem, dzielimy się wiedzą i pracujemy jako zespół. To miejsce, w którym mamy i rozwijamy wzrastający światopogląd i sposób myślenia (oryginalnie: Growth Mindset). Dzięki temu zestawowi myśli, przekonań i decyzji, które podejmujemy na jego podstawie odnosimy sukcesy, jesteśmy szczęśliwi i budujemy dobre życie. Widzimy możliwości, obfitość, zamiast luk i rzeczy, których nie mamy lub nie wiemy. Sięgamy po więcej, zamiast się poddawać.   Kwadrant 2: OK-Nie-OK   Kwadrant OK – Nie-OK pojawia się, kiedy myślisz, że wszystko jest w porządku z tobą, ale z innymi – niekoniecznie. Przykład: „Zawsze robię wszystko, co mogę, żeby skończyć listę zadań przed końcem dnia, a on nigdy tego nie robi. Zawsze pracuje od 9:00 do 17:00, a potem – bez względu na to, ile rzeczy jest niedokończonych – po prostu zamyka komputer i idzie do domu. Nienawidzę tego!”. Albo: „Robię wszystko, co mogę, a ta organizacja? Wymaga tylko więcej i daje coraz mniej!” To miejsce nie jest dla nas zdrowe, ponieważ pod koniec dnia będziemy żywić urazę do wszystkich i wszystkiego. Nawet jeśli na początku będzie to tylko jedna osoba, z czasem stanie się to coraz głębsze, będzie rozwijać się na inne obszary pracy i życia. Kiedy my jesteśmy w porządku, a świat nie, z czym kończymy? Z nienawiścią, urazą, nędznym życiem. Powiedziałabym, że to nie jest najlepsze miejsce do długiego przebywania, szczególnie w perspektywie myślenia o przyszłości.   Kwadrant 3: Nie-OK-OK   Kwadrant Nie-OK – OK to miejsce o niskim poczuciu własnej wartości. Jesteśmy tam, kiedy myślimy, że wszyscy są w porządku, odnoszą sukcesy, są szczęśliwi, oprócz nas. Dobrym przykładem może być: „Każdy ma kogoś, a ja umrę sama z moimi kotami” lub: „Każdy potrafi poradzić sobie ze swoją listą zadań, a ja wiecznie się nie wyrabiam!” Kiedy myślimy o sobie z tej pozycji, nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Czasami wybieramy jedną rolę zawodową lub życiową (świadomie lub nie), w której jesteśmy tak źli, że to żałosne, czasami przenosi się to na wszystkie role, które pełnimy. Zależy to od tego, jaki poziom zaniżonej samooceny albo zakazów zabraliśmy ze sobą z dzieciństwa do dorosłego życia. Ludzie, którzy nas wychowują, mają często dobre intencje, ale sformułowania i zachowania, których używają, nie są tak dobre ani adekwatne do tych intencji. W dorosłym życiu na to, co zadziało się w przeszłości nie mamy wpływu, ale na to, co dalej będziemy robić – już bardzo silny (przy okazji polecam fantastyczną książkę w tym temacie).   Kwadrant 4: Nie-OK-Nie-OK   Kwadrant Nie-OK – Nie-OK pojawia się, kiedy uważasz, że jesteś do bani, ale inni ludzie też. Możesz mieć też przekonanie, że środowisko / organizacja / gospodarka / świat są złe. Przykład: „Mój boże, jestem w tym temacie taki tragiczny, ale nie mogę się uczyć, bo nie mam czasu na nic w tej firmie. Mój kierownik ciągle daje mi więcej do zrobienia, koledzy w ogóle nie są pomocni i muszę robić wszystko sam, nawet jeśli nie mam pojęcia, co robię”. To jest ostateczne, negatywne miejsce, w którym działamy z ustalonego nastawienia (oryginalnie: Fixed Mindset). Nie widzimy żadnych możliwości, mamy zasadniczo fatalistyczny pogląd na świat, siebie, relacje, kompetencje, organizację, z którą współpracujemy itd. Wszystko i wszyscy są źli, nie ma nadziei na lepsze jutro.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Sednem sprawy jest to, że wypadamy z pierwszego kwadrantu wielokrotnie każdego dnia. Nie da się tam cały czas pozostać, ponieważ jesteśmy triggerowani przez różne czynniki stresujące, mamy sfrustrowane potrzeby motywacyjne i dlatego popadamy w dystres. Bycie w innym kwadrancie niż najbardziej optymalny oznacza bycie warunkowo OK: ja (lub świat) jest OK tylko wtedy, kiedy… spełniam pewien warunek. Kluczowe jest rozpoznanie, kiedy (w jakich okolicznościach) tracimy naszą optymalną pozycję i co możemy zrobić, żeby jak najszybciej do niej wrócić. Ważne jest również to, jak zachowujemy się w relacjach z innymi: naszymi pracownikami, członkami zespołu, przełożonymi, interesariuszami, współpracownikami, ale także w życiu prywatnym: jako partnerzy, rodzice, przyjaciele, dzieci naszych rodziców. Gdy będziemy tego świadomi i uważni, będziemy mogli kontrolować to, co robimy, i zamiast niszczyć nasze relacje, będziemy mogli je budować jako silne i satysfakcjonujące (dla obu stron). Niezależnie od roli w

Read More »
Analiza transakcyjna

PCM: kanały komunikacji

Kiedy opisywałam wszystkie 6 typów Process Communication Model (PCM), dotarło do mnie, że jeśli chcę znaleźć jeden aspekt, który mnie interesuje, muszę przejść do każdego artykułu i poszukać jednej z jego części. A są takie, które są ważniejsze do głębszego zbadania, dobrym przykładem są kanały komunikacji. Postanowiłam więc, że chcę uprościć to doświadczenie dla was – będę przechodzić do niektórych aspektów PCM, z praktycznymi przykładami, po kawałku, którego możecie od razu wykorzystać. Mam nadzieję, że będzie to przydatne i da wam wszystkim impuls do rozpoczęcia używania PCM w codziennej pracy i życiu, bo na tej użyteczności najbardziej mi zależy. Rozpocznijmy więc pierwsze podejście.   Czym są kanały komunikacji?   Zanim przejdziemy do szczegółów, zacznijmy od odpowiedzi na pytanie: czym właściwie są kanały? Kanał komunikacji to sposób, w jaki budujemy zdanie, które chcemy przekazać drugiej osobie (nie ma znaczenia, czy jest to komunikacja pisemna czy ustna). Zaskakująco, naprawdę ma znaczenie, czy na końcu zdania umieścimy znak zapytania, czy kropkę. Ma to tak duże znaczenie, że w większości przypadków ma kluczowy wpływ na to czy komunikacja, którą prowadzimy dojdzie do skutku (będzie skuteczna czy raczej doprowadzi do nieporozumienia). Co mam na myśli? Spójrz na te przykłady (celowo niezwiązane z biznesem): Co myślisz o tym obrazie? Powiedz mi proszę, co myślisz o tym obrazie. O człowieku, co za obraz! Jestem pewna, że ekstaza ogarnia nas oboje od samego patrzenia na niego!!!!! Dziękuję, że jesteś tu ze mną i możemy razem podziwiać ten obraz. Będę szczęśliwa, mogąc usłyszeć twoje wrażenia na jego temat. Widzisz różnicę pomiędzy każdym z komunikatów? Wszyscy mamy jedną dominującą preferencję w zakresie otrzymywania i korzystania z kanału, zależy to od naszej bazy osobowości. Kiedy patrzysz na te zdania: które jest dla ciebie najwygodniejsze? W zależności od tego, które wybierzesz, jest to mocny sygnał, że tam właśnie jest twoja baza.   Kanał pytający   Pierwsze zdanie jest świetnym przykładem kanału pytającego. Jak widać, zamysł jest prosty: chodzi o zadawanie pytań (czyli zdanie ze znakiem zapytania na końcu). Wykorzystując wiedzę, którą już posiadasz, możesz podejrzewać, że będzie różnica pomiędzy pytaniami, które zadamy 2 różnym bazom preferującym ten kanał: Analityk i Nieugięty. Kanał jest tylko jedną częścią układanki: jeśli chcemy, żeby komunikacja przebiegła pomyślnie, potrzebujemy połączyć preferowany kanał z ulubioną percepcją. Dlatego zadamy różne pytania w rozmowie z Analitykiem i Nieugiętym. Zapytamy: Analityk: “Co myślisz…?” Nieugięty: “Co sądzisz…?” Ważne jest, żeby zadawać właściwe pytania. I równie ważne jest, żeby wiedzieć, które kanały nie są zbyt dobre do komunikacji z określonymi typami. Analityk i Nieugięty zareagują niezbyt dobrze na wszystkie pozostałe kanały, ale najgorsze, co możesz zrobić, to użyć kanału dyrektywnego. Spowoduje to, że od razu wpadną w dystres, reagując agresywnie ze swojej maski atakującego.   Kanał dyrektywny   Kanał dyrektywny polega na tworzeniu zdań z kropką na końcu. Chciałabym, żebyśmy wszyscy obalili mit bycia dyrektywnym i oddzielili ten sposób komunikacji od bycia agresywnym, chamskim, operującym krzykiem czy nakazującym naruszając granice innych. Bycie dyrektywnym to po prostu mówienie, co jest do zrobienia. Po prostu mówię to transparentnie i wprost, ale cały czas dbając o perspektywę OK-OK. Dwa typy PCM potrzebują dostać ten kanał: Działacz i Marzyciel. I znowu, będzie się różnić sposób budowania komunikacji do każdego z nich. Dzieje się tak, ponieważ ich potrzeba uzyskania kanału dyrektywnego jest inna: Działacz nie chce tracić czasu, więc chce po prostu otrzymać zadanie i przejść do działania. Marzyciel chce być zaproszony do dzielenia się tym, co ma w głowie, więc potrzebuje bezpośredniej komunikacji, żeby to zrobić. Tak więc sposób, w jaki działa ten kanał, ma znaczenie. Powiemy: Działacz: „Przygotuj proszę ten raport na jutro, nie później niż na 17:00.” Marzyciel: „Potrzenuję mieć ten raport gotowy do jutra, nie później niż o 17:00. Powiedz mi, co widzisz w swojej głowie, kiedy opowiadam ci o tym zadaniu”. W obu przypadkach chcemy zdelegować to samo zadanie, ale komunikat jest zbudowany w inny sposób – pomimo, że oba zdania są dyrektywne. Oba typy nie są zbyt sprawne w odbieraniu kanału pytającego, do tego Marzyciel zareaguje maską gasnącego na kanał emotywny (jest w nim dla nich za dużo emocji, za głośno, za szybko).   Kanał emotywny   Kanał emotywny zawiera w sobie masę pozytywnej energii i kontaktu. Jak nietrudno zgadnąć, Rebel jest tutaj naszą osobą: to ich ulubiony kanał. W tym kanale mogą wymieniać się energią, kreatywnymi pomysłami i nawiązywać pozytywny kontakt z innymi. Działa to nawet jeśli trwa to tylko chwilę na początku rozmowy. Jak może to wyglądać? „O człowieku, ten weekend był taki zajebisty, muszę ci o tym opowiedzieć!” „Opowiadaj, a potem przejdziemy do tego, co mamy w planie: nie zabije nas przecież to, że trochę pogadamy!” Chodzi o 2-3 wymiany zdań, a potem można przejść do sedna spotkania lub rozmowy. Czasami chodzi tylko o taką pozytywną wymianę i to wystarczy: zwłaszcza, kiedy sam(a) jesteś Rebelem w bazie, będziesz się cieszyć samą rozmową, jeśli będzie prowadzona w ten sposób.   Kanał odżywczy   I na koniec (ale nie najmniej ważny) Empata i ich preferowany kanał odżywczy. Kanał odżywczy opiera się na widzeniu danej osoby, karmieniu jej potrzeby bycia rozpoznanym jako człowiek. Empaci potrzebują być postrzegani jako ważna część zespołu, społeczności lub innej relacji, której są częścią. Czasem wystarczy powiedzieć: „Dziękuję, że jesteś. Wiem, że ostatnio było szalenie pracowicie i ciężko, więc naprawdę doceniam, że znalazłeś/aś czas, żeby porozmawiać”. Kluczem jest tutaj pozytywne, pielęgnujące rozpoznanie osoby, uczynienie jej widoczną i ważną. W świecie niekończących się list zadań, ciągłego pośpiechu i braku czasu na cokolwiek, moglibyśmy wykorzystać więcej takich momentów na realne i adekwatne uznawanie siebie i innych oraz wdzięczność, które dadzą nam więcej świadomości, że nie możemy brać wszystkiego i wszystkich, których mamy w pracy lub życiu, za pewnik.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   To proste, ale nie zawsze łatwe: używaj kanału, który preferuje odbiorca, a nie tego, który jest twoim preferowanym sposobem otrzymywania komunikacji od innych. Nie stanowi to problemu, kiedy po drugiej stronie procesu komunikacji znajduje się osoba, która preferuje ten sam kanał, co my: wtedy nie musimy się wcale wysilać. Sytuacja staje się bardziej skomplikowana, kiedy potrzebujemy sięgnąć w naszej strukturze osobowości i zachowań do

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Marzyciel

Czy znasz osobę lub dwie, które większość czasu spędzają w ciszy, obserwując świat wokół nich? Podczas spotkań, rodzinnej kolacji lub innych spotkań ze znajomymi nie są królami ani królowymi imprezy, ale widać, że przetwarzają w myślach to, co słyszą?   To Marzyciel.   Ostatni (ale nie najmniej ważny) z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM). Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie opisaliśmy pozostałe 5: Nieugiętego, Analityka, Działacza, Rebela i Empatę.   Dzisiaj dodajemy brakujący element do naszej układanki PCM, abyśmy rozumieli różne osoby, gdy je spotkamy, mamy je jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Marzyciela (jak ja), mogą być najtrudniejsi w komunikacji, ponieważ nie mówią wielu rzeczy na głos, a ich procesy (np. podejmowanie decyzji) są dłuższe niż u pozostałych typów. Dlaczego tak jest? Przyjrzyjmy się temu dzisiaj!     Jak rozpoznać, że po drugiej stronie jest Marzyciel?     Marzyciel to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat refleksji (albo inakcji). Zazwyczaj używają trybu refleksyjnego: mają wiele procesów w swoich głowach, więc widzą wiele różnych rzeczy w swoich mózgach. Czasami nazywa się to inakcjami, ponieważ nie podejmują działań w odniesieniu do tego, nad czym się zastanawiają, dopóki ktoś im nie powie, nie zaprosi ich do działania.   Jak rozpoznać, że Marzyciel jest w czyjejś bazie osobowości? Ponownie, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Marzyciela będzie to: „Wyobrażam sobie…”, „W mojej głowie widzę…”, „Mam taką refleksję…”, „Widzę to w ten sposób…”, „Widzę to tak…”.   Mówią to wszystko, ponieważ najlepiej działają w swoim wewnętrznym świecie. Nie oznacza to, że są antyspołeczni czy aspołeczni (w klinicznym tego słowa znaczeniu). Jestem pewna, że doświadczyliście nie raz, nie dwa razy osoby, która nic nie mówi, ale widzieliście, jak jej oczy się poruszają lub patrzą przez okno w intensywnym wewnętrznym procesie. Dzieje się tak, ponieważ w głowie tej osoby zachodzi praca, tam się dzieją cuda (najczęściej). Mają wiele rzeczy w sobie, wiele opcji lub scenariuszy, które tworzą w określonej sytuacji – wystarczy tylko do nich sięgnąć, żeby dostać nieprawdopodobne rzeczy.   Rozpoznanie Marzyciela jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się jego komunikacji niewerbalnej: tak jak w przypadku Analityka, jest to płaska, komputerowa twarz, niemal bez śladów mimiki. Ich głos jest liniowy, monotonny, statyczny. Ich ciało jest nieruchome, nie używają ruchu, żeby nie marnować energii, którą mogą zainwestować lepiej w ich wewnętrzny proces refleksyjny. Nie mówią wiele, ale kiedy to robią, to właśnie możemy zaobserwować na zewnątrz.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że w bazie po drugiej stronie procesu komunikacji jest Marzyciel. Jak to wykorzystać, aby dogadać się z takim typem osoby?     Czego Marzyciel potrzebuje w komunikacji?     Marzyciel potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę na refleksję nad rzeczami. Kiedy już to zrobi, dopiero wtedy jest czas, żeby bezpośrednio powiedzieć mu, żeby podzielił się z nami tym, co ma w głowie. Dla niego również niezwykle ważne jest posiadanie przestrzeni, w której może być sam, żeby się na spokojnie zastanowić nad tym, nad czym potrzebuje i wtedy będzie gotowy na rozmowę. Aby skutecznie komunikować się z Marzycielem, potrzebujemy używać dyrektywnego kanału komunikacji. To ta sama historia, którą mieliśmy w opisie Działacza: Marzyciel potrzebuje dokładnie wiedzieć, co ma nam zrobić i powiedzieć. Oznacza to, że zadawanie im pytań nie zadziała, ponieważ zwykle nie reagują na kanał pytający. Jak w takim razie zrobić to dobrze? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: kiedy chcemy delegować zadanie danemu pracownikowi, świetnym podejściem będzie rozpoczęcie rozmowy od bezpośredniego stwierdzenia. „Cześć Michał, chciałabym, żebyś wziął do realizacji zadanie X. (Teraz krótko opisujemy, czego dotyczy zadanie). Powiedz mi, co przyszło ci do głowy, kiedy ci je opisywałam”. I dajemy mu chwilę na refleksję. Naciskanie lub poganianie nie zadziała dobrze, co może być trudne, szczególnie dla Działaczy i Rebeli. Cenią sobie autokratyczny styl interakcji. Oznacza to, że są najbardziej wydajni, kiedy druga osoba po prostu mówi im, co jest do zrobienia i zostawia ich w spokoju, żeby mogli skupić się na pracy. Bezpośrednio, do brzegu, czasami (szczególnie dla osób, które nie są wielkimi fanami dyrektywnego kanału komunikacji) może wydawać się nieco szorstki lub zimny. To ta sama sytuacja, którą mieliśmy w przypadku Działacza, ale przyczyna jest inna. Działacz potrzebuje po prostu wykonać zadanie, a Marzyciel potrzebuje bezpośredniej komunikacji, która jest krótka i zwięzła, co zostawia go potem samego. Pomaga im to również w tym, żeby nie gubili się we mgle lub nieskończoności swojej wyobraźni. Marzyciel stara się odpowiedzieć na pytanie egzystencjalne: czy po mnie przyjdą? Tak, wolą być sami, mieć przestrzeń i czas, żeby być w swoim refleksyjnym świecie. Ale nie chcą być samotni: potrzebują przestrzeni, żeby powiedzieć na głos to, co sobie wyobrazili. Dla nich poniższe zdanie jest prawdą:     Ktoś po mnie przyszedł = Jestem wartościowy/a jako osoba     Potrzeba motywacyjna związana z tym typem PCM to samotność. Ważne jest, żeby wiedzieć, że czasami dla Marzyciela najlepszym sposobem na to, żeby im pomóc, jest pozostawienie ich w spokoju. Może to być niezwykle trudne dla Empatów, Rebeli i Działaczy, ponieważ ich energia i potrzeba kontaktu są na wyższym poziomie. Nie rozumieją, jak to możliwe, że osoba może być tak długo sama, czasami nawet nie wychodząc z domu. I tutaj znowu: to nie jest aspołeczność, to po prostu ich sposób na zebranie energii, odzyskanie sił, odpoczynek i bycie OK-OK. Kiedy wiemy, że Marzyciel jest w dystresie?   Krótkie przypomnienie: dystress to negatywny stres, który kosztuje nas (i nasze środowisko) coś. Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je zabezpieczyć (w naprawdę dziwaczny sposób), wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda dla Marzyciela?   1/ Driver: Ja muszę być silny dla ciebie (co oznacza: jestem OK tylko wtedy, kiedy jestem silny). Na tym poziomie Marzyciel często się separuje, wycofuje, nic nie mówi o emocjach lub potrzebach, waha się. Jest również niezdecydowany w komunikacji, można zauważyć wiele niedokończonych zdań, z „…” na końcu. Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy dać im przestrzeń i czas. Możemy powiedzieć

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Harmonizer

Niektórzy ludzie skupiają się na danych, inni na wymianie opinii. Niektórzy chcą się bawić, a jeszcze inni chcą przestać gadać i zacząć działać.   A niektórzy mówią o emocjach i dbają o innych. Czy znasz jedną lub dwie osoby, które są w tym silne?   To Empata.   Piąty z sześciu typów osobowości w Process Communication Model. Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie opisaliśmy Nieugiętego, Analityka, Działacza i Rebela.   Dzisiaj dodajemy kolejny element do naszej układanki PCM, żebyśmy mogli zrozumieć różnych ludzi, kiedy ich spotkamy, mamy ich jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Empaty, ta osoba może wydawać się niezwykle emocjonalną, która nie potrafi myśleć logicznie. Dlaczego? Rozpakujmy to dzisiaj!   Jak rozpoznać Empatę?   Empata to osoba, która doświadcza świat przez pryzmat emocji. Najczęściej używa swojego stanu współodczuwania: ma bardzo dobry i szybki dostęp do nazywania swoich stanów emocjonalnych i używa tej umiejętności, żeby mapować je i rozumieć u innych.   Jak rozpoznać Empatę w Bazie osobowości? Ponownie, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Empaty będzie to: „Czuję”, „Mam poczucie…”, „Kocham…”, „Jestem smutny/a”, „Czuję się sfrustrowany/a…”. Będą używać całego spektrum sformułowań opisujących stany emocjonalne.   Mówią to wszystko, ponieważ chcą nawiązać kontakt z innymi, ale inaczej niż Rebel, który chce nawiązać kontakt z jak największą liczbą osób, żeby dzielić się z nimi reakcjami. Empata potrzebuje mieć głębsze relacje, które są dla niego/ej ważne: prywatnie i w pracy. Dbają o innych, troszczą się o atmosferę w zespole. Kiedy widzą mikro konflikt lub nawet symptom, który może świadczyć o tym, że za chwilę jakieś nieporozumienie się pojawi , robią wszystko, co w ich mocy, żeby go powstrzymać. Pamiętają o urodzinach, organizują zrzutki na prezenty czy kartki urodzinowe i wszelkiego rodzaju dowodów na to, że nam na sobie wzajemnie zależy.   Rozpoznanie Empaty jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się jego komunikacji niewerbalnej: większość czasu jego twarz jest ciepła, z wieloma oznakami emocji. Głos jest miękki, kojący, pocieszający. Pochylają swoje ciało w stronę drugiej osoby, opiekując i wyrażając zainteresowanie, używając umiarkowanej liczby gestów – tylko tyle, ile potrzeba, żeby podkreślić wsparcie i opiekę, które emanują z jego/j ciała.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że po drugiej stronie procesu komunikacji jest Empata w Bazie. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z takim typem osoby?   Czego Empata potrzebuje w komunikacji?    Empata potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę wyrazić swoje emocje. Niezwykle ważne jest dla nich również posiadanie przestrzeni, w której mogą nawiązać kontakt z innymi i w konsekwencji budować głębsze relacje i być ważnymi dla ludzi. Żeby skutecznie komunikować się z Empatą, potrzebujemy używać odżywczego kanału komunikacji. Oznacza to, że potrzebujemy sięgnąć do tego poziomu naszej energii, który jest pocieszający i troskliwy, żeby rozpocząć rozmowę. Oznacza to, że zadawanie pytań lub dyrektywne mówienie, co jest do zrobienia, nie zadziała w przypadku Empaty zbyt dobrze. Jak to w takim zrobić skutecznie? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: kiedy chcemy delegować zadanie Empacie, świetnym podejściem będzie rozpoczęcie rozmowy z troską. „Cześć Kasiu, dziękuję, że znalazłaś czas na rozmowę. Wiem, że ostatnio było ciężko, więc jestem wdzięczna, że ​​dałyśmy radę się zobaczyć. Zamierzam zabrać ci kilka rzeczy z talerza i w zamian mam zadanie, które moim zdaniem będzie dla ciebie ciekawe i rozwojowe”. Kiedy człowiek poczuje się zaopiekowany, mamy go na pokładzie i dalej możemy omówić szczegóły (zakres, termin, wsparcie, potrzebne kawałki rozwojowe itp.). Cenią sobie życzliwy styl interakcji. Oznacza to, że potrzebują opieki, znaczących relacji w ramach, w których czują, że przynależą, są potrzebni i stanowią ważną część zespołu lub społeczności. Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić, kontaktując się z Empatą jest nadmierna dyrektywność, mocne zadawanie pytań albo mówienie z dużą prędkością – to również nie będzie to działać zbyt dobrze. Tak, potrzebują struktury i jasnego kontraktu dotyczącego tego, co ma być zrobione i kiedy, ale muszą czuć się komfortowo, żeby wejść w taką współpracę. Cenią relacje bardziej niż cele, więc ważne jest, żeby o tym pamiętać, budując dla nich środowisko pracy. Empata dąży do odpowiedzenia na swoje pytanie egzystencjonalne: czy jestem kochany? I nie zawsze chodzi tu o romantyczną miłość. Bardziej chodzi o poczucie, że jesteśmy ważni, potrzebni, cenieni jako ludzie. Że jesteśmy istotni dla innych. Dla nich poniższe równanie jest jedyną prawdą.   Jestem kochany/a przez innych = Jestem wartościowy/a jako osoba   Dwie potrzeby motywacyjne związane z tym typem PCM to rozpoznanie osoby i sensoryczność. Ważne jest, żeby o tym wiedzieć, ponieważ kiedy te potrzeby nie są zaspokojone, Empata popada w dystres i traci dostęp do swoich umiejętności i zdolności do jasnego myślenia. Rozpoznanie osoby oznacza, że ​​jesteśmy widziani jako ludzie. Nie za to, co robimy, ale za to, kim jesteśmy. To różni się od rozpoznania pracy, które widzieliśmy w przypadku Analityka lub Nieugiętego. Zamiast „dobra robota” mówimy: „dobrze, że jesteś”. Sensoryczność oznacza, że ta osoba doświadcza świata za pomocą różnych zmysłów. Środowisko powinno być miłe, przyjemne; Empaci lubią kolorowe ubrania, wygodne, ciepłe i miękkie. Słuchają muzyki lub innych dźwięków, które mają dobry wpływ na ich umysł i ciało. Doświadczają natury, mają roślin w pomieszczeniach, w których przebywają. Każdy Empata może potrzebować czegoś trochę innego, ale kluczowe jest, żeby karmili swoje zmysły. Tego rodzaju środowisko obejmie to, co jest najważniejsze dla Empaty, żeby mogli pracować najlepiej, jak potrafią.   Po czym poznać, że Empata jest w dystresie?   Krótkie przypomnienie: dystres to negatywny stres, który kosztuje nas (i nasze środowisko) coś. Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i dążymy do tego, żeby je zabezpieczyć (często w naprawdę dziwaczny sposób) – w takiej sytuacji wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda u Empaty?   1. Driver: Muszę ci sprawiać przyjemność (znaczenie: Jestem OK tylko wtedy, kiedy sprawiam ci przyjemność). Na tym poziomie Empata często dba o potrzeby innych ludzi, zapominając o swoich własnych. Czasami robi to nawet wtedy, kiedy nikt nie prosi, starając się bardziej, niż ktokolwiek tego od niego/ej wymagał. Zdarza się również dość

Read More »
Przywództwo

Lider: czy to właściwie dla ciebie?

Dlaczego ludzie przyjmują oferty na stanowiska liderskie? Czy to jest coś, o czym marzymy jako dzieci? Kiedy słyszymy pytanie: „Kim chciałbyś zostać, kiedy dorośniesz?”, czy odpowiadamy: „managerem średniego szczebla w ogromnej, globalnej organizacji”? Lider – czy to coś, co przychodzi do głowy?   Czy jest to kwestia „naturalnego talentu”, który posiadamy i w różny sposób pokazujemy jako dzieci (np. organizując w piaskownicy zabawę w dom, albo będąc przewodniczącą/ym klasy), czy może zestawu umiejętności, których każdy może się nauczyć i z powodzeniem używać?   Dlaczego niektórzy są świetnymi liderami swoich zespołów, a inni (i statystycznie jest ich więcej) sprawiają, że ludzie czują się nieszczęśliwi i w konsekwencji odchodzą z pracy?   Przyjrzyjmy się dzisiaj bliżej temu tematowi: skąd się bierze dobry lider?     Historia jednego lidera IT…     Pracuję dużo z młodymi liderami. Młodymi stażem liderskim, nie zawsze wiekiem – pełnią role na stanowiskach kierowniczych, średnio do 3 lat stażu. Przeważnie byli to świetnymi ekspertami merytoryczni i naturalnym ruchem dla nich, żeby mogli się rozwijać, było zaoferowanie im roli Team Leadera zespołu, w którym pracują.   Dobrze pamiętam historię pewnego lidera technologicznego, z którym współpracowałam w ramach mentoringu kilka lat temu.   Był bardzo utalentowanym ekspertem w jednej z wiodących technologii, która była wykorzystywana w podstawowym produkcie firmy. Zaczynał jako junior, ale uczył się bardzo szybko, stale uczestnicząc w szkoleniach, konferencjach i projektach, pracując nad różnymi wdrożeniami i najczęściej budując funkcjonalności od podstaw. Kiedy osiągnął pozycję eksperta, otrzymał również zadanie uczenia innych, prowadzenia onboardingu nowych członków zespołu i pełnienia dla nich roli mentora technologicznego. Radził sobie świetnie.   Następnie, jako oczywistą ofertę organizacji, otrzymał propozycję zostania Team Leaderem zespołu: tego samego, w którym był ekspertem. Przyjął tę robotę – pieniądze nie były o wiele większe niż na jego obecnym stanowisku, ale potencjalnie większy wpływ organizacyjny i strategiczny był argumentem, który go przekonał. Pomyślał: „Wiem wszystko o zakresie pracy zespołu, co jeszcze może się wydarzyć?”   Kilka tygodni później, rola zweryfikowała rzeczywistość i jego, jako lidera. Zaczął być zupełnie inną osobą: jakby miał jakąś ukrytą osobowość, która czekała na przebudzenie przez tak długi czas. Zaczął być niemiły dla członków zespołu, bardzo szybko wpadając w złość i irytację, kiedy widział jakiekolwiek błędy lub niedoskonałości w tym, co zespół dowoził. Udzielał nawet konstruktywnej informacji zwrotnej, bezpośrednio do danego człowieka na codziennych spotkaniach zespołu (co było nie do przyjęcia i nigdy wcześniej się nie zdarzało). Zaangażowanie zespołu zaczęło spadać – pierwsi ludzie zaczęli podejmować decyzje o opuszczeniu tego obszaru, w którym wcześniej bardzo lubili pracować.   To był moment, w którym został przekierowany do mnie, żebym wsparła go w tej sytuacji.     Dlaczego ludzie przyjmują role liderskie?      Ta historia pokazuje nam kilka aspektów, dlaczego akceptujemy role związane z zarządzaniem ludźmi, kiedy pojawiają się na stole. Z tego, co widzę, pracując z różnymi przypadkami i okolicznościami, jest 5 najczęstszych powodów – myślę, że śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że obejmują one 80% wszystkich decyzji o wyborze tej ścieżki kariery:   1. Jedyny sposób na rozwój. Czasami ludzie nie widzą innych opcji. Myślą, że przyjęcie stanowiska kierowniczego to jedyny sposób, żeby awansować lub mieć możliwości uczenia się. To ich silne przekonanie może mieć korzenie nawet w dzieciństwie (jeśli było to przekonanie w domu, wyrażane głośno, które podchwyciliśmy jako dzieci i zabraliśmy do plecaka na całe życie), albo doświadczenie z różnych organizacji z przeszłości. Czasami jest prawdą, że organizacje oferują więcej, np. szkoleń, warsztatów, możliwości mentoringu dla liderów. Nie powinno to mieć miejsca, więc jeśli tak jest w organizacji, w której obecnie pracujesz, radziłbym skontaktować się ze swoim przełożonym lub osobą z działu HR, żeby przyjrzeć się bliżej temu obszarowi i zaadresować temat. Nikt nie powinien być wykluczony w firmie z możliwości uczenia się i rozwoju.   2. Wymyślna nazwa stanowiska. Team Lead, Manager, Dyrektor, Head: im wyżej w strukturze, tym bardziej fancy brzmi. I tym lepiej wygląda na LinkedInie lub w CV. Potencjalnie, oczywiście. Pytanie brzmi: czy chcesz rozwijać się w obszarze przywództwa w obecnej i innych organizacjach na rynku w przyszłości? Jeśli tak, ok: nazwa stanowiska ma znaczenie, ponieważ proces rekrutacji jest procesem marketingowym (dla obu stron). Jeśli nie: nie ma większego znaczenia. Więc to, do czego zapraszam każdego jest w pierwszej kolejności odpowiedzenie sobie na to pytanie.   3. Większy potencjalny wpływ / władza. Czasami zajmujemy stanowiska kierownicze, ponieważ wierzymy, że to jedyny sposób na dokonanie prawdziwej zmiany. Żeby mieć miejsce przy stole i dzięki temu okazje do mówienia rzeczy na głos. Bycia orędownikiem, ambasadorem tego, co mówimy jako zespół (najczęściej: co nam nie pasuje i co chcielibyśmy, żeby się zmieniło). Żeby mieć większy pozytywny wpływ lub władzę, do przekształcania środowisko pracy, nawet jeśli jest to tylko jego mała część. Pytanie brzmi: czy to naprawdę prawda, że jako lider będziesz mieć ten wpływ – większy niż jako ekspert?   4. Większa widoczność w organizacji. Często to słyszę. I jest to powiązane z większym wpływem i władzą opisanymi powyżej, czasami traktowanymi jako jedna rzecz. „Jeśli jestem liderem/ką, będę bardziej widoczny/a = będę miał(a) większą wiarygodność, żeby dokonać prawdziwej zmiany”. Wiąże się to również z widocznością na rynku lub w określonej części branży: kiedy jestem liderem/ką, będę mieć większą wiarygodność, mój LinkedIn będzie się grzał i będę mieć niezliczone zaproszenia jako ekspert(ka) / prelegent(ka) / gość/cini podcastu itp. Czy to serio prawda? Czy nie możesz być tym wszystkim jako prawdziwy ekspert w swojej dziedzinie?   5. Więcej pieniędzy. I tu pojawia się haczyk. Pieniądze najczęściej pojawiają się na samym początku listy powodów, dla których potencjalnie warto przyjąć rolę liderską. I wiesz co? Nie zawsze tak jest. Widziałam wiele przykładów niezwykle utalentowanych, powszechnie znanych ekspertów, którzy zarabiali o wiele więcej niż ich przełożeni. Ponieważ ich zestaw umiejętności był bardzo niszowy i było niewiele osób w tym obszarze, które mogłyby robić to, w czym oni byli utalentowani.   Więc prawdziwe pytanie brzmi: co cię pasjonuje? Co możesz robić cały dzień, w stanie flow, czasami zapominając nawet o pójściu do toalety lub porządnym jedzeniu, ponieważ tak bardzo wciągnie cię proces? Czy jest to bycie liderem, dbanie o środowisko pracy zespołu, udzielanie informacji zwrotnej i docenianie

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Rebel

“Wooooooow, to jest takie ekstra!!”, “To mi się podoba, a ten pomysł zupełnie nie”, “To BOMBASTYCZNE!”   Czy znasz osobę lub dwie, które tak mówią? I tak, mam na myśli osobę dorosłą, nie dziecko czy nastolatka.   Osoba, która reaguje naprawdę żywo na to, co się dzieje, która otwarcie mówi, czy lubi, czy nie lubi danych idei, ubrań albo jedzenia?   To Rebel. Czwarty z sześciu typów osobowości w Process Communication Model. Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie przeszliśmy przez to, kim jest Nieugięty, Analityk i Działacz.   Dzisiaj dodajemy kolejny element do naszej PCMowej układanki po to, żebyśmy mogli zrozumieć różnych ludzi, kiedy ich spotkamy, mamy ich jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Rebela, ten może wydawać się szaleńcem. Dlaczego? Rozpakujmy to dzisiaj!     Jak rozpoznać Rebela?     Rebel to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat reakcji. W większości przypadków reaguje od razu silnym stwierdzeniem „lubię/nie lubię”. Albo to robi, albo po prostu odchodzi i może nigdy nie zacząć, czegoś robić. Ma tę wolną energię dziecka, która pozwala mu odczuwać radość, ekscytację, doświadczać świata z entuzjazmem, który jako dorośli ludzie często tracimy gdzieś po drodze.   Jak rozpoznać Rebela w Bazie osobowości? Ponownie – tak jak z każdym poprzednim typem, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   W przypadku Rebela będą to: „Wow!”, „Niesamowite!”, „Podoba mi się to / nie podoba mi się to!”, „Super!”, „Świetne!”, „Och, jakie obrzydliwe!”. Często będą też używać sloganów.   Mówią to wszystko, ponieważ chcą zaprosić nas do wyrażania naszych własnych reakcji. To dlatego, że potrzebują autentycznego kontaktu z innymi, w ten sposób czują, że przynależą i są akceptowani. Są niezwykle kreatywni, dzięki swoim otwartym umysłom. Rebele mogą być świetnymi członkami zespołu (lub zespołu projektowego) na samym początku inicjatywy, kiedy mamy dużo pracy na poziomie tworzenia, burzy mózgu. Potrafią wymyślić wiele pomysłów, czasami superdziwnych lub takich, które wydają się niemożliwe do zrealizowania. Pomysłów, na które np. Analitycy albo Nieugięci nigdy by nie wpadli albo stwierdziliby, że to nierealne albo głupie.   Rozpoznanie Rebela jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się ich komunikacji niewerbalnej: większość czasu ich twarz jest niezwykle emocjonalna, z wieloma elementami aktywnej mimiki. Ich głos się zmienia, moduluje – wszystko po to, żeby wyrazić właściwe emocje i reakcje, do których dążą. Dużo ruszają ciałem, używając wielu gestów, żeby w aktywny sposób podkreślić to, co chcą wyrazić.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że po drugiej stronie procesu komunikacji w Bazie jest Rebel. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z takim typem osoby?     Czego Rebel potrzebuje w komunikacji?     Rebel potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę wyrazić swoje reakcje. Niezwykle ważne jest dla nich również posiadanie przestrzeni, w której mogą nawiązać kontakt z innymi, wymieniając te reakcje ze światem zewnętrznym. Żeby skutecznie komunikować się z Rebelem, potrzebujemy używać emotywnego kanału komunikacji. Oznacza to, że potrzebujemy dotrzeć do wyższych poziomów energii, które mamy (dla niektórych z nas może to być dość wymagające), żeby wejść w pozytywną wymianę otwierającą rozmowę. Oznacza to, że zadawanie pytań lub bezpośrednie mówienie, co jest do zrobienia, nie zadziała w przypadku Rebela. Więc co zrobić? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: gdy chcemy delegować zadanie do wybranego pracownika, świetnym podejściem będzie najpierw ożywienie rozmowy. „Cześć Radek, fajnie cię widzieć! Widziałeś ten mecz w sobotę? O mój Boże, było szaleństwo! (i w odpowiedzi na to rozmawiacie przez chwilę, żeby Rebel mógł również wyrazić swoje reakcje). A tak przy okazji, mam to zadanie, jest całkiem niesamowite, jesteś gotowy na misję?” Dla nich musi to być zabawne, nawet jeśli dla nas wydaje się to śmieszne i niepoważne. Kiedy już będą na pokładzie, możemy porozmawiać o szczegółach (zakres, termin, wsparcie, wymagana nauka itp.). Cenią sobie liberalny styl interakcji. Oznacza to, że potrzebują wolności, autonomii i przestrzeni, żeby być kreatywnymi i dowozić rzeczy, na które się umawiamy. Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić, komunikując się z Rebelem, jest nadmiernie dyrektywy sposób mówienia lub nadmiarowe zadawanie pytań. To sprawia, że czują po drugiej stronie kata, nieumiejącego się bawić ani z luzem podchodzić do życia. Tak, potrzebują struktury i jasnego kontraktu dotyczącego tego, co ma być zrobione i kiedy, ale zbyt duża kontrola lub pytanie ich szczegółowo, co robią, przyniesie nam odwrotne rezultaty. Rebel dąży do odpowiadania na pytanie egzystencjalne: czy jestem akceptowany? Dobrze jest karmić to pytanie, zwłaszcza gdy widzimy, że Rebel jest pod wpływem jakiegoś rodzaju stresu lub presji. Dla nich następujące równanie jest jedyną prawdą.     Jestem akceptowany przez innych = Jestem wartościowy jako człowiek     Jedyną potrzebą motywacyjną związaną z tym typem PCM jest kontakt. Ważne jest, żeby o tym wiedzieć, ponieważ gdy te potrzeby nie są zaspokojone, Rebel popada w rozpacz i traci dostęp do swoich umiejętności, zdolności do jasnego myślenia. Kontakt oznacza, że ​​aktywnie wchodzimy w pozytywną interakcję z innymi ludźmi. Jesteśmy postrzegani jako ważna część rozmowy, wymiany pomysłów, a czasami po prostu osoba, która może zmienić temperaturę w pomieszczeniu na lepsze. Możemy zaspokoić potrzebę kontaktu, włączając się do rozmowy lub pozytywnej wymiany, nawet kiedy w danej chwili nie mamy na to ochoty lub nie wydaje się to do końca logiczne.     Po czym poznać, że Rebel jest w dystresie?     Krótkie przypomnienie: dystres to negatywny stres, który kosztuje coś nas (i nasze środowisko). Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je nakarmić (w naprawdę dziwaczny sposób), wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda u Rebela?   Driver: Muszę się dla ciebie starać / wysilać (co oznacza: jestem OK tylko wtedy, kiedy się dla ciebie staram). Na tym poziomie Rebel często mówi, że czegoś nie rozumie, mówiąc to wprost, np. “eee nie rozumiem” albo “nie bardzo to chwytam”. Ten mechanizm zachęca innych do myślenia i rozwiązywania problemów za nich (ponieważ oni tego tak naprawdę nie rozumieją). Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy zaoferować pozytywny kontakt, mówiąc coś w rodzaju: „Och, człowieku, nienawidzę, kiedy to przytrafia się mnie! No dalej,

Read More »
Przywództwo

Co lider powinien zrobić, kiedy ludzie nie słuchają?

Czy zdarzyło ci się kiedyś, że zdelegowałeś/aś zadanie, poprosiłeś/aś o coś, dałeś/aś człowiekowi feedback lub doceniłeś go/ją za coś, a twój pracownik nie posłuchał, nie przyjął tego? Myślałeś/aś, że jasno określiłeś/aś swoje intencje lub to, co jest do zrobienia, ale to z jakiegoś powodu nie trafiło do drugiej strony? Albo może członek twojego zespołu nawet pokiwał głową ze zrozumieniem, ale w ostateczności zadanie nie zostało to dostarczone tak, jak powinno?   Co przychodzi ci do głowy w takich sytuacjach? NA MIŁOŚĆ BOSKĄ co jest z nimi nie tak? A może to ja? Jaki ze mnie lider, że nie potrafię nawet skomunikować się z własnym zespołem w prostym temacie?   Przyjrzyjmy się dzisiaj temu bliżej i poodkrywajmy trochę przyczynę problemu oraz potencjalne rozwiązania.     Czy to chodzi o pracowników…     Co sprawia, że ​​lider jest skuteczny i niezawodny?   Jakiś czas temu pracowałam w procesie mentoringowym 1:1 z liderem i w pewnym momencie zadał mi takie pytanie: „Ola, co mogę zrobić, żeby mój zespół był bardziej wydajny? Robię tyle rzeczy, daję moim ludziom tak dużo autonomii, mogą robić wszystko, czego chcą, ale nie dowożą tego, o co ich proszę. Ja osobiście dałbym się pokroić za tyle wolności, którą im daję”.   Ooo, no i proszę, mamy to.   Sformułowanie problemu brzmiało: „Moi ludzie mnie nie słuchają i nie wywiązują się ze swoich obowiązków”.   A pierwsze pytanie, jakie zadałam, po usłyszeniu tego, co powiedział brzmiało: „Dlaczego twoim zdaniem tak się dzieje?”.   Ten lider spojrzał na mnie jak na wariatkę i powiedział: „To oczywiste: są niezaangażowani i leniwi”. To była pierwsza rzecz, jaka przyszła mu do głowy.     „Czy to fakt czy twoja interpretacja rzeczywistości?”     Po tym pytaniu zaczął myśleć. Zajęło mu to trochę czasu, ale po chwili zaczął na głos analizować. „Cóż… Czasami, kiedy jesteśmy pod dużą presją czasu, jestem bardziej dyrektywny i po prostu rozdzielam pracę między członków zespołu. Nie mamy wtedy czasu na dyskusje, chodzi przecież o dowiezienie czegoś w krótkim terminie. Widzę, że pracują wtedy superwydajnie: jakby presja była dla nich czymś dobrym”.   Ooo, no i proszę, mamy to x2.   W wielu takich historiach pierwszą rzeczą, którą ma w głowie lider jest: chodzi o nich, nie o mnie. I czasami naprawdę chodzi o nich. Brak zaangażowania, wysokiego poziomu motywacji wewnętrznej albo po prostu kompetencji do zrobienia zadania: to wszystko może się zdarzyć. A i my, jako ludzie, przechodzimy różne fazy w naszym życiu: czasami jesteśmy w wyjątkowo dobrym miejscu, czasami wręcz przeciwnie. W miejscu pracy naszym zadaniem jako liderów jest zbadanie, co jest przyczyną danego zachowania, które widzimy. Większość z nas nie jest psychologami ani terapeutami i nie jest naszym zadaniem udawanie, że nimi jesteśmy. Ale bycie ciekawym, zadawanie pytań lub stawianie hipotez, które zweryfikujemy z pracownikiem, to narzędzia minimalizujące ryzyko negatywnego wpływu.   W powyższym przykładzie presja czasu i krótki termin nie były „motywatorem”. Był to dyrektywny kanał komunikacji, którego lider użył do rozdzielenia pracy pomiędzy pracowników. Najwyraźniej jego zespół składa się z większej liczby Działaczy i/lub Marzycieli niż innych typów PCM. I zauważ, co powiedział: “Ja osobiście dałbym się pokroić za tyle wolności, którą im daję”. Tak więc, dając im tak dużą autonomię, zaspokaja swoją własną sfrustrowaną potrzebę, a nie ich prawdziwe potrzeby. Intencja jest dobra, ale nie odpowiada na to, co trzeba.     … czy może o mnie jako lidera?      Wszyscy mamy własne historie, doświadczenia z przeszłości, przekonania z wczesnego dzieciństwa, które ukształtowały to, co myślimy i czujemy o sobie i otaczającym nas świecie. I to jest całkowicie w porządku – dzięki temu jesteśmy ludźmi.   Pytanie brzmi: w jakim stopniu te czynniki wpływają na twoje podejście do leadershipu?   Mówisz: ludzie nie słuchają, ja mówię: „dlaczego tak się dzieje?”. Ludzie przeważnie nie słuchają, bo nie mówisz ich językiem: mówisz swoim i oczekujesz, że cię zrozumieją.   To tak, jakbyś mówił(a) po angielsku do osoby, która mówi tylko po hiszpańsku. Ta sama część mózgu odpowiada za używanie języka obcego, co za używanie języka różnych percepcji. Jeśli ty mówisz o danych, a ja o emocjach, to prawie niemożliwe jest, żebyśmy się dogadali. Po prostu się nie rozumiemy, ponieważ dosłownie mówimy różnymi językami.   To samo dotyczy sposobu, w jaki mówimy, a więc kanałów komunikacji. Jak w przykładzie lidera powyżej: dał ludziom tak dużo autonomii, prawdopodobnie nie będąc bardziej bezpośrednim i konkretnym w kwestii szczegółów, że zespół zgubił się we mgle. Nie chciał być zbyt surowy lub nachalny (w swojej głowie), więc nie zdecydował się na użycie kanału dyrektywnego, którego jego zespół faktycznie potrzebował.   To, jak mówimy, ma znaczenie: czy chodzi o słowa, których używamy, czy o sposób, w jaki budujemy zdania (kanały). Ludzie słuchają lepiej, kiedy komunikacja jest dostosowana do ich potrzeb i nie ma na to jednego, uniwersalnego rozwiązania.   Rozwiązania?     Poznaj swoich ludzi. Jeśli nie wiesz, jakie są Bazy osobowości członków twojego zespołu, wróć do materiałów PCM, a następnie stwórz mocną hipotezę i przetestuj ją w rzeczywistości. Zawsze możesz użyć kwestionariusza Process Communication Model i mieć to czarno na białym w raporcie, ale możesz też poradzić sobie bez niego. Zdobądź trochę wiedzy i wykorzystaj ją, krok po kroku. Nie musi być idealnie na samym początku: najważniejsze jest, żebyś zaczął/ęła budować mięsień rozpoznawania Bazy drugiego człowieka, dzięki czemu będziesz mógł/ogła automatycznie przejść od razu do lepszej komunikacji. Pamiętaj, jakich słów i kanałów preferuje jaki typ. Ważne jest, żeby dostosowywać swoją komunikację. Jeśli będziesz mówić językiem swoich ludzi, będą lepiej słuchać i skuteczniej dowozić pracę. Zapisz na jednej kartce papieru wszystkie 6 typów PCM z ich głównymi słowami kluczowymi + preferowanym kanałem komunikacji. Umieść ją w pobliżu laptopa, żeby móc z niej skorzystać w dowolnym momencie rozmowy. Wszyscy się uczymy i dobrze jest mieć trochę pomocy na początku. To, co się liczy na koniec dnia, to to, że wiesz, jak jej używać: z papierem czy bez niego. Obserwuj, jak reagują ludzie. Kiedy zaczniesz używać właściwego kanału i pracować w sposób dostosowany do potrzeb swoich pracowników, obserwuj ich reakcje i zachowania. Co się zmienia? Jak wygląda ich zaangażowanie w tej chwili? A

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Działacz

Czy przypominasz sobie jakąś sytuację, w której dana osoba od razu przystąpiła do działania, czasami bez głębszej analizy? Może w twojej głowie było to zbyt ryzykowne? A może to osoba, która jest w ciągłym ruchu, nigdy nie siedzi w jednym miejscu, a ty masz wrażenie, że przeżywa nie jedno życie, ale 2 albo 3?   To Działacz.   Trzeci z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM). Omówiliśmy już dwa z nich: Nieugiętego i Analityka. Dziś przechodzimy do kolejnego, uzupełniając kolejne kawałki wiedzy, żeby po przejściu przez każdy typ wszystko miało sens. Będziemy mieli podstawę, na której będziemy mogli zacząć działać: nie tylko WIEDZIEĆ z racjonalnej perspektywy, co powinniśmy zrobić, ale przede wszystkim umieć zbudować dopasowaną komunikację i ostatecznie współpracować bez większych problemów.   Robienie rzeczy i działanie: to jest najważniejsze dla Działacza w Bazie w PCM. Wejdźmy dzisiaj w ten działaczowy świat, żeby sprawdzić, o co to całe zamieszanie.   Jak rozpoznać Działacza?   Działacz to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat robienia rzeczy, oddziaływania na nie, ruchu. Ich percepcja to akcje – tę część siebie wykorzystują najczęściej. Zawsze szukają ekscytacji i zmiany w tym, co dzieje się w ich życiu – kiedy dostają zadanie, projekt lub chcą podjąć jakąś decyzję. Rzeczy wokół nich muszą być inne, nowe, ożywcze. Nie chcą czekać: chcą doświadczyć świata tu i teraz.   Jak rozpoznać Działacza w Bazie osobowości? Tak jak w poprzednich przykładach, najłatwiejszym sposobem na postawienie mocnej hipotezy jest wyszukanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Działacza będzie to: „Chodźmy!”, „Idziemy działamy!?”, „Po co czekać: chodźmy i zróbmy to teraz!”, „Idź i zrób…”, „Idziemy robić…”, „Dobra dobra, mniej gadania, więcej roboty!”.   Mówią to wszystko, bo dla nich liczy się efekt działań, które podejmują. Nienawidzą czekać, nadmiernie analizować, skupiać się na zbyt wielu szczegółach. Dla nich ważne jest, żeby pójść, zrobić coś, zobaczyć, co się stanie, dokonać kalibracji, jeśli zajdzie taka potrzeba i działać dalej na jej podstawie.   Rozpoznanie Działacza jest również łatwiejsze, kiedy spojrzymy na jego komunikację niewerbalną: przez większość czasu ma bruzdy między brwiami (lwia zmarszczka), głos ma dość mocny, mówi szybko, bo nie chce marnować czasu. Umiarkowane gesty i mowa ciała, raczej dostosowane do celu, jaki mają osiągnąć. No Jeśli to widzisz i słyszysz, jest to mocny sygnał, że po drugiej stronie procesu komunikacji w Bazie znajduje się Działacz. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z taką osobą? Czego Działacz potrzebuje w komunikacji?   Działacz potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę przejść od razu do działania. Dla nich również niezwykle ważne jest, żeby wiedzieć, co robić, mieć do tego przestrzeń i działać jak najsprawniej. Żeby komunikacja z Działaczem była skuteczna, potrzebujemy skorzystać z dyrektywnego kanału komunikacji (zupełnie inny niż w przypadku Nieugiętego i Analityka). Kanał dyrektywny oznacza, że ​​tworzymy zdanie zakończone kropką. (Ważne! Nie chodzi tutaj o bycie chamskim, agresywnym, narzucającym – z tym najczęściej kojarzy nam się dyrektywność sama w sobie. Kiedy jesteśmy w OK-OK, kanał dyrektywny jest wyłącznie sposobem zbudowania zdania, bez agresji, krzyku czy stawiania siebie “ponad” rozmówcą.) Działacz nie chce marnować czasu, więc zadawanie mu pytań lub pogawędka jest dla niego bzdurą i nigdy nie zadziała. Oznacza to, że potrzebujemy im bezpośrednio powiedzieć, co należy zrobić. Używając tego samego przykładu, który otrzymaliśmy w przypadku Nieugiętego i Analityka: kiedy chcemy oddelegować zadanie, w przypadku Działacza świetnym rozwiązaniem będzie po prostu mu o tym powiedzieć. „Proszę, idź i zajmuj się zadaniem X, termin na jego dowiezienie to Y”. Szczerze mówiąc: to wszystko, czego potrzebują, nic nadzwyczajnego. Cenią sobie autokratyczny styl interakcji. Oznacza to, że są najbardziej efektywni, kiedy druga osoba po prostu mówi im, co ma być zrobione, i zostawia ich w spokoju, żeby mogli skupić się na realizacji zadania. Od razu do rzeczy, czasami (szczególnie dla osób, które nie są wielkimi fanami dyrektywnego kanału komunikacji) może wydawać się nieco ostre lub zimne, ale dla nich jest idealne. Działacz stara się nieustanie odpowiadać na swoje pytanie egzystencjalne: czy żyję? Dobrze jest zabezpieczać u niego to pytanie, zwłaszcza kiedy widzimy, że znajduje się pod jakimś stresem lub presją. Dla tego typu poniższe równanie jest jedyną prawdą. Żyję = mogę dowozić wartość światu   Potrzeba motywacyjna związane z tym typem PCM to ekscytacja. Warto o tym wiedzieć, ponieważ kiedy ta potrzeba nie zostanie zaspokojona, Działacz wpada w kłopoty i traci dostęp do swoich umiejętności, zdolności do jasnego myślenia. Ekscytacja oznacza, że ​​Promotor potrzebuje ciągle mieć bodźce, rzeczy do zrobienia, nowe projekty, środowisko i zadania do wykonania. Potrzebę tę można zaspokoić równie dobrze w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Ale to co ważne to to, że nuda, monotonne zadania czy okoliczności to najgorsze, co może go spotkać. Jak się nudzi, wpada w dystres. Kiedy wiemy, że Działacz jest w dystresie?   Dla przypomnienia: dystres to negatywny stres, który kosztuje coś nas (i nasze środowisko). Wpadamy w dystres, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je zaspokoić (czasem w naprawdę dziwaczny sposób), wpadamy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda w przypadku Działacza? Driver: Ty musisz być silny dla mnie (co oznacza: Ty jesteś OK tylko wtedy, kiedy jesteś silny). Na tym poziomie Działacz będzie oczekiwał, że ludzie będą samodzielni, mocni, że wszystko zrobią sami, nie prosząc o pomoc (co jest przecież słabością). Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy zaoferować Działaczowi więcej ekscytacji, zmienić mu otoczenie (czasami wystarczy spacer), dać nowe zadanie (nawet jeśli jest bardzo małe i może się to wydawać absurdalne). Maska Obwiniającego. Działacz nosi maskę obwiniającego na drugim poziomie dystresu. W ich przypadku oznacza to, że zaczynają manipulować innymi, zaczepiają innych i zapraszają ich do kłótni, czasem kręcą negatywną dramę. Wszystko po to, żeby zaspokoić ich potrzebę ekscytacji, ponieważ są znudzeni. A drama jest lepsza niż nuda. Piwnica: Ostatecznie Działacz utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie jest w stanie być dla niego sparing partnerem, który umożliwi mu osiągnięcie niezwykłych rzeczy. Po prostu nie mogą tego znieść, są słabi, słabi ludzie, którzy nie są gotowi, aby być wielkimi, osiągać fantastyczne rzeczy. Nic tu po nim. Jak widać Działacz ma tylko jedną potrzebę motywacyjną, więc trochę łatwiej jest ją zaspokoić w porównaniu do

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Thinker

Do you have around yourself people that speak data and facts? That connects the dots all the time, since things need to make sense for them? That kind of people that are concrete, to the point and doesn’t what to waste time on meaningless discussions and rather focus on things that matter? That’s the Thinker. The second out of six personality types in Process Communication Model. We’ve started the story about PCM HERE and then we’ve described Persister, as the first stop on our journey to know them all better. Why is it important to characterize all of them? Because thanks to that you’ll know the whole spectrum of the types, so when you talk to somebody, you can make a strong hypothesis about their personality Base to tailor your communication. And because we communicate with others all the time, it’s crucial to have the maximum number of useful tools and practices so we don’t waste time on insufficient communication. At least that’s what the Thinker will say haha.   How do we recognize Thinker?   Thinker is a person who experience the world through the lens of data, facts and logic. Their perception is thoughts since they use their rational part of themselves the most frequently. They always look for logic in what is happening in their life, when they get a task, project or want to decide on something. The things around them need to have structure, and they want a lot of things to make a structure around them as well. So, things have their own place, they plan their time: privately and professionally. How to recognize a Thinker in the Base of personality? Again, the easiest way to make a strong hypothesis is to look for the key words that the person uses the most. For Thinker it will be: “I think…”, “The data says…”, “The logic says…”, “The logical choice will be…”, “The most accurate solution in this case is…”, “The chart shows that…”, “The data in the report give us…”. They say all of that because for them what’s rational and backed up with data, is valuable. If something has some gaps, there is not enough information, numbers or facts, the Thinker won’t do it. They will look for more evidence, gather more knowledge, examples or cases and then, when they have it all, they are comfortable with making a former decision. The recognition of Thinker is also easier when we look on their non-verbal communication: most of the time their face is “flat”, there’s not a lot of mimics on it. Their voice is rather monotonous, stable, as well as their body. They don’t overspend the energy on moving their bodies or use unnecessary gestures. If you see and hear it, that’s a strong indicator that there’s a Thinker in the Base on the other side of the communication process. How to use it to get along with that kind of person?   What does Thinker need in communication?   The Thinker needs communication process where they have a chance to express their thoughts. Extremely important for them as well is to have a space, where they can think, connect the dots, create logical solutions to the problems that occur. To be efficient in communication with Thinker, we need to use requestive channel of communication (as we did with the Persister). The difference is that we ask Persister “what do you believe…” and we ask Thinker “what do you think…”. That means that we need to ask questions about their thoughts on a certain subject. Using the same example that we got in the Persister’s case: when we want to delegate a task, so a chosen employee covers it, the great approach will be telling them about it and then ask about their thoughts on it. “Okay, here is a task X… What do you think we need to do to complete it efficiently?” Asking that kind of question is something that we can do to get in contact with the Thinker. Once they are on board, we can talk about the details (scope, deadline, support, required learning etc.). They value Democratic interaction style. It means that they are good in exchanging thoughts, ideas, solutions. They want to be asked on what they think. They like discussions, brainstorming sessions, but only when they are concrete and not too long. One of the worst things that we can do while getting in contact with Thinker is to use directive communication channel, but they also don’t really like the emotive (too much energy) and comforting (they don’t need all those emotions). But especially telling them what to do without even asking is something that they hate. When they have an autocratic person on the other side of the conversation, they go into aggressive behaviors. By being in that zone there is a huge possibility that they’re going to attack other people. So democratic interaction style and requestive communication channel is a key to success in getting on the same page with that person. Thinker seek to answer the existential question: am I competent? It’s good to feed that question, especially when we see that Thinker is under some kind of stress or pressure. For them the following equation is the only truth.   I’m competent = I’m valuable as a person   Motivational needs attached to this PCM type are recognition of efficient work and time structure. It’s important to know it, since when those needs are not met, Thinker goes into distress and loses access to their skills, abilities to think clearly. Recognition of efficient work means that we are seen as people for what we deliver at work and this delivery is with an exact (or better) outcome that we agreed on. Time structure means that we need to put things in order: when we plan our day, and something comes up, we don’t take it easily (especially then the thing that came up is an additional task that we get, outside

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Nieugięty

Czy znasz chociaż jedną osobę, która zawsze ma zdanie na dany temat? Kieruje się silnym zestawem wartości i na tym opiera się większość decyzji, które podejmuje? Osoba godna zaufania: jeśli mówi, że coś będzie zrobione, to na 100% to zrobi? To właśnie Nieugięty.   Pierwszy z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM), koncepcji stworzonej przez Taibiego Kahleba. Możesz wkrótce przeczytać o tej koncepcji TUTAJ, żeby mieć podstawową strukturę wokół tego, o co tak naprawdę chodzi w PCM.   Dzisiaj chciałabym, żebyśmy mieli opis tego, kim jest Nieugięty, po to, żeby wiedzieć, co robić, kiedy rozpoznamy ten typ w Bazie drugiej osoby. Oznacza to, że jest to pierwsze piętro ich struktury osobowości, gdzie posiadają większość zasobów, kompetencji i umiejętności. Baza to także to, jaki jest najbardziej naturalny sposób porozumiewania się drugiej osoby i przez jakie okulary patrzy na świat. Dlatego dzisiaj dowiemy się, kim jest Nieugięty, jak się poruszać, kiedy ta osoba jest przed nami i co zrobić, żeby skutecznie się z nią komunikować.     Jak rozpoznać Nieugiętego?     Nieugięty to osoba, która ocenia otaczający ją świat, porównując go ze swoimi wartościami i przekonaniami. Ich postrzeganie opiera się na opiniach, a wiele sytuacji z Nieugiętymi wiąże się z porównywaniem jednej rzeczy do drugiej. Jak się czują, jak myślą i jak na co dzień działają w odniesieniu do prawa, zasad, polityk, sposobu pracy. W otoczeniu ludzi są lojalne i cenią sobie zaufanie. Zawsze dotrzymują obietnic: Nieugiętemu nie sposób nawet pomyśleć o niedotrzymaniu słowa. Jeśli powiedzą, że coś zrobią, zrobią to bez względu na wszystko. Nie musimy więc zadawać im kilka razy pytania typu: „Czy zamierzasz to zrobić? Jaki jest postęp?”, ponieważ zawsze będą to robić (właściwie tego rodzaju pytania doprowadzają Nieugiętego do szału).   Jak rozpoznać tę osobę, jeśli nie mamy jeszcze jej struktury osobowości? Możesz słuchać słów, których używają.   Dla Nieugiętego będzie to: “W mojej opinii…”, „Wierzę…”, „Moim zdaniem…”, „Powinniśmy coś zrobić” lub…nie powinniśmy czegoś robić”, „Ufam…”, „Ważne jest dla mnie…”, „Najważniejsze jest…”.   Mówią te słowa, bo widzą świat przez pryzmat opinii i wartości: tak właśnie Nieugięty jest najbardziej widoczny. Mówimy oczywiście o zachowaniu, kiedy przebywa w strefie OK-OK. Chodzi o to, żeby mieć swoją opinię, ale także zawsze mieć dobre intencje. Nie chodzi o narzucanie opinii bez względu na wszystko ani o to, by kogoś skrzywdzić.   Mają zdanie na każdy temat, a nawet jeśli nie (np. czymś się zupełnie nie interesują), to mają na ten temat swoje zdanie. Na przykład: „Ok, nie interesuję się polityką, bo naprawdę mnie to nie interesuje: nie chcę tracić czasu na ten temat”. Na tym przykładzie widać, że zawsze jest jakaś opinia, nawet jeśli na pierwszy rzut oka jej nie ma. Co ważne, Nieugięty nie ma żadnego problemu z wypowiadaniem tych opinii na głos. I nie chodzi tu o bycie niegrzecznym: chodzi o bycie wytrwałym i posiadanie głosu, który ma znaczenie (w życiu zawodowym i/lub prywatnym). Oczywiście ważne jest JAK opinia jest przekazywana (trzeba to powiedzieć z perspektywy OK-OK). Jeśli nie – to inna część historii.     Czego Nieugięty potrzebuje w komunikacji?     Jestem godny zaufania = Jestem wartościową osobą     Kiedy wiemy, że Nieugięty jest w dystresie?     Co znaczy być w dystresie? Bycie w dystresie oznacza, że ​​nie nasze potrzeby motywacyjne są niezaspokojone i wchodzimy w sekwencję stresu przypisaną do określonego typu PCM. Tak więc, jeśli po drugiej stronie procesu komunikacji masz Nieugiętego, a jego potrzeby są sfrustrowane, popada on w dystres i wtedy zobaczysz 3 kroki sekwencji.     Bycie w dystresie oznacza dla nas tyle, że ​​nie myślimy jasno. Kiedy tak się dzieje, nie mamy dostępu do naszego bazowego zestawu umiejętności, kompetencji radzenia sobie w różnych (szczególnie stresujących i trudnych) sytuacjach, nie jesteśmy w stanie adekwatnie zareagować (nawet jeśli racjonalnie wiemy, jak to zrobić). Dlatego tak ważne jest, aby najpierw wrócić do OK-OK, do naszej Bazy, a potem – gdy już tam będziemy, udać się i uporać się z sytuacją. Tego rodzaju podejście zawsze się sprawdzi, niezależnie od bazowego typu PCM drugiej osoby. Warto zapamiętać kolejność tej sekwencji, bo jest ona bardzo powtarzalna. Ćwicząc rozpoznawanie wzorców, ćwiczymy nasze mięśnie odpowiedniego reagowania, bez wpadania w niepokój. Maska zaprasza maskę: co oznacza, że ​​zachowanie w obliczu dystresu będzie miało na nas wpływ i nawet jeśli będziemy w strefie OK-OK, możemy przejść na ciemną stronę mocy. Świadomość tego, co się dzieje, daje nam narzędzia do ochrony siebie i wspierania innych w powrocie do równowagi.  

Read More »
Przywództwo

Konflikt w zespole: czy zawsze jest czymś złym?

Kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy „kłopoty”. Kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy „dysfunkcyjny zespół”, w którym komunikacja nie działa, a ludzie mają problemy osobiste. Lub kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy, że lider(ka) nie wie, jak skutecznie kierować swoim zespołem.   Czy to prawda? Dlaczego tak bardzo boimy się konfliktu? Jaka jest najgorsza rzecz, która może się przydarzyć, gdy w zespole pojawi się konflikt? Jakiego rodzaju doświadczenia związane z konfliktem sprawiają, że myślimy i zachowujemy się w określony sposób, gdy on się pojawia?   Dlaczego unikamy konfliktów?   Prawdziwe pytanie powinno brzmieć: dlaczego ogólnie rzecz biorąc unikamy robienia różnych rzeczy?   W obszarze konfliktów jest to niezwykle widoczne: unikamy tego, bo raz czy dwa się sparzyliśmy. Na tej podstawie opracowujemy tę strategię, żeby nie angażować się w żadną „ryzykowną” sytuację: więc siedzimy cicho i skupiamy się na przetrwaniu kolejnego dnia. Czy to naprawdę najlepsza opcja, jaką możemy uzyskać?   Kiedy brak konfliktu jest dysfunkcyjny, a nie odwrotnie?   Jeden z największych ekspertów rozwoju i przywództwa zespołu, Patrick Lencioni, napisał wiele lat temu książkę „5 dysfunkcji pracy zespołowej”. To naprawdę krótka historia (nawet nie wygląda na książkę o rozwoju osobistym/zawodowym), a mimo to ma ogromną moc. I jest jeden fragment, który mnie zatrzymał, kiedy przeczytałam go po raz pierwszy: Lencioni mówi, że jedną z dysfunkcji zespołu jest strach przed konfliktem.   Co?         Jeśli pozostaniemy przy starym przekonaniu, że konflikt jest czymś negatywnym i destrukcyjnym – że rujnuje zaufanie i dobrą atmosferę w zespole, jak może być możliwe, że jest odwrotnie?   Kiedy unikamy konfliktów, nie zabieramy głosu i nie jesteśmy otwarci na temat tego, co naprawdę myślimy, czujemy lub obserwujemy w miejscu pracy, istnieje ogromne ryzyko, że nie będziemy tak skuteczni i wydajni, jak to tylko możliwe. Jest to również krótkowzroczne: jeśli nie powiemy tego teraz, przyniesie to odwrotny skutek w przyszłości. Ostatecznie przyniesie to gorszy rezultat, niż sobie w tym momencie wyobrażamy. Co gorsza, ludzie prawdopodobnie będą rozmawiać za plecami innych kolegów lub lidera, a nie mówić nic na głos. Możemy sobie wyobrazić, że przyniesie to jeszcze gorsze skutki, jak realne zrujnowanie atmosfery, stworzenie przestrzeni dla gier psychologicznych, a w konsekwencji: braku zaufania.   Strach przed konfliktem może być jedną z największych barier, które powstrzymują ludzi przed rozwojem, wzrastaniem i byciem najlepszą wersją siebie w miejscu pracy. Co możemy zrobić, aby zmienić ten sposób myślenia?     Jak możemy wykorzystać konflikt, który karmi nasz zespół?   Kluczową rzeczą do zrozumienia jest to, że pewnego rodzaju konflikty są czymś, co możemy wykorzystać. Czasem tak, czasem nie – to naprawdę zależy od tego, z czym mamy do czynienia.   Istnieją dwie kategorie konfliktów, nazywam je funkcjonalnymi i dysfunkcyjnymi.       Co możemy zrobić z dysfunkcyjnymi konfliktami? Przede wszystkim: trzeba zmapować i poprawnie nazwać, który konflikt jest prawdziwy w sytuacji, z którą mamy do czynienia. Bez tego nawet najpiękniejsza strategia nie zadziała, bo odpowiemy na niewłaściwą potrzebę. Będziemy sfrustrowani i nieadekwatnie wykorzystamy całą naszą energię. Najlepsze rezultaty przyniesie skupienie się na badaniu, bo właśnie wtedy rozwiązania będą trafne: jest więcej niż pewne, że warto poświęcić czas na ten proces.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Konflikt to wielka, włochata i przerażająca sprawa, co do której często mamy bardzo silne przekonania. Unikamy go, siedząc cicho, nie odzywając się, żeby nie wdać się w jakąkolwiek konfrontację. Robimy to, bo nie chcemy zostać zranieni, narazić się na złe emocje, stres czy poczucie, że nie przynależymy do jakiejś grupy. Całkiem naturalne, nie ma się czego wstydzić.   Kiedy zmienimy sposób myślenia: z zamkniętego (skoncentrowanego na unikaniu konfliktu) na wzrastający, gdzie weźmiemy pod uwagę, że konflikt może być dla nas dobry, pożywny i interesujący, możemy zyskać więcej, niż nam się wydaje. Pamiętając o dobrych intencjach, byciu w strefie OK-OK i mając na celu stworzenie w wyniku żarliwej dyskusji czegoś niezwykłego, możemy osiągnąć efekt, którego nie osiągniemy sami.   Stawia stary, dobry konflikt w zupełnie nowym świetle. Uważam, że warto spróbować czy nam to pasuje.

Read More »
Organizacja

Jak skutecznie uczyć innych?

Czy miałeś/aś kiedyś sytuację, że chciałeś/aś kogoś czegoś nauczyć? Wszystko wyjaśniłeś/aś, włożyłeś/aś w to mnóstwo czasu i wysiłku, a ostatecznie ta osoba niczego się nie nauczyła? Lub przekazałeś/aś komuś informację zwrotną, ponieważ nie zrobił(a) czegoś poprawnie. I po rozmowie wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale po kilku tygodniach, miesiącach ten sam błąd popełniła ta sama osoba?   Czy zacząłeś/aś się złościć, czuć się zawiedziony/a lub winny/a: czy to ty, czy to wszystko z powodu nich?   Czy byłeś/aś wytrwały/a, usiadłeś/aś z tą osobą i wyjaśniłeś/aś to samo 10 razy? A może po prostu zdecydowałeś/aś się już nie zawracać sobie głowy: skoro najwyraźniej ta osoba nie rozumie, co mówisz?   Ile przypadków kończy się porażką, gdy myślimy o skutecznym nauczaniu innych? 20%? 50%? Więcej? A ile z tych ludzi nie powie, że nie rozumie, bo nie chce wyjść na debila?       Co możemy zrobić, żeby lepiej uczyć innych – żeby mogli się rozwijać dzięki naszej wiedzy i doświadczeniu? I żeby obie strony nie maiały wrażenia, że ​​zmarnowały czas na wątpliwy efekt?   Dlaczego proces uczenia tak często nie działa ?   Możemy mieć najlepsze intencje, żeby uczyć innych. Tak naprawdę najczęściej je mamy: chcemy, żeby ludzie byli lepsi w tym, co robią, dzielimy się naszą wiedzą, doświadczeniem i tym, czego nauczyliśmy się dotychczas w danym temacie. W naszej głowie wszystko wydaje się być w porządku. Jest gotowość do nauczania i uczciwa intencja, żeby to robić.   Załóżmy, że jesteśmy opiekunami (funkcja buddy) nowego pracownika. Chcemy tę osobę wdrożyć, zaopiekować się nią, przekazać wszelkie informacje o tym, jak działa ta organizacja. Przygotowanie nowego pracownika do zrozumienia naszego środowiska i tego, jak wszystko się robi – żeby nie marnował czasu i nie był zestresowany lub sfrustrowany bieganiem w kółko w poszukiwaniu właściwej osoby, która odpowie na jego pytania.   Mamy plan, rozpoczynamy proces. Przekazujemy swoją wiedzę, uczymy drugą osobę jak najlepiej realizować cele jakie sobie stawiamy jako zespół. Sprawdzamy zadając pytanie: „masz jakieś pytania?” lub „czy wszystko jest dla ciebie jasne?”. A jaka jest najczęściej odpowiedź na te dwa pytania? 90% ludzi odpowiada „nie, wszystko w porządku, żadnych pytań”, „tak, wszystko jasne”. Czy to także twoje doświadczenie?   I jest jasne, dopóki tak nie jest. Wszystko wyjaśniliśmy, sprawdziliśmy z nowym pracownikiem i tyle: zaczyna działać samodzielnie.   I jest jeden błąd. A potem jeszcze jeden. Dajemy informację zwrotną, wszystko znów jest jasne, a oni idą i znowu popełniają ten sam błąd. Kiedy pytamy, co muszą zrobić, żeby osiągnąć zamierzony efekt, odpowiadają „nic, wszystko dobrze”.   Brzmi znajomo?   Czasem uczymy, potem widzimy, że praca nie została wykonana z efektem, na jaki się zakontraktowaliśmy, dajemy informację zwrotną z intencją, żeby następnym razem było lepiej. I wcale nie jest lepiej: czasami jest tak samo, a nawet gorzej. Co dzieje się pomiędzy tym procesem, że wyniki są często rozczarowujące (dla obu stron)?   Kim potrzebujemy być, żeby dobrze uczyć innych?   Istnieje pewien zestaw umiejętności, które powinny posiadać osoby, które chcą efektywnie i efektywnie uczyć innych.   Bazując na mojej perspektywie nauczania (innych) i uczenia się (od innych), uważam, że stanowi to złotą listę kompetencji, które czynią człowieka niesamowitym przewodnikiem w transformacji pracy i życia ludzi wokół nas. Wiemy też, że nie trzeba być nauczycielem akademickim czy szkolnym, żeby z nich korzystać. Każdego dnia dzielimy się wiedzą na wiele sposobów: uczymy naszych kolegów w pracy, dzieci w domu, dzielimy się wskazówkami i trikami z przyjaciółmi lub członkami rodziny, przekazujemy wartość członkom naszej społeczności. Czego potrzebujemy, żeby zrobić to najlepiej jak to możliwe?     Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Kiedy uczymy innych, jesteśmy przy nich. Powstrzymanie potrzeby pokazywania, że ​​jesteśmy najmądrzejszymi osobami na sali, może być niezwykle trudne, ale musimy to zrobić, żeby skutecznie uczyć innych. Pamiętanie, że proces, w którym czegoś uczymy, jest przeznaczony dla naszej publiczności (nawet jeśli jest to jedna osoba), sprawia, że ​​od czasu do czasu cofamy się o krok lub dwa i zastanawiamy się nad sposobem, w jaki to robimy.   Czy to dla mnie, czy dla nich? Na czym się skupiam: na procesie czy na osobie? Czy bardziej zależy mi na odhaczeniu wszystkich elementów z listy, czy też zależy mi na zmianie, jaką dokonuję w mózgu i sercu tej osoby?   Oto pytania, które zachęcam nas wszystkich do zadawania sobie pytań za każdym razem, gdy czegoś uczymy. Sprawi, że wszystko, co robimy, będzie lepsze, skuteczniejsze i wydajniejsze, a także: będziemy na maxa zadowoleni z dobrze wykonanej pracy.

Read More »
Przywództwo

TEAMING: dlaczego nikt nie uczy, jak być dobrym członkiem zespołu?

Czy zauważyłeś/aś, że w niezliczonych programach rozwoju, warsztatach czy procesach mentorskich uczymy liderów, jak być świetnymi lider(k)ami, a rzadko zdarza się, że uczymy pracowników, jak być świetnymi członkami zespołu? Podążać za ideą TEAMING?   Dlaczego? Czy ważniejsze jest posiadanie wykwalifikowanych liderów niż ludzi, którzy wiedzą, jak dobrze ze sobą współpracować? Wiemy, że to nieprawda. Częścią skutecznego przywództwa jest posiadanie zespołu, który potrafi skutecznie współpracować, najlepiej lubić i rozumieć się nawzajem jako ludzie.   Podczas moich studiów podyplomowych w obszarze Transition Management, jeden z wykładowców przyniósł na zajęcia książkę pt. „Teaming: How Organisations Learn, Innovate, and Compete in Knowledge Economy” autorstwa Amy C. Edmondson (na ten moment nie ma polskiego tłumaczenia). Rozmawiając o zespole, ludziach, komunikacji i tym, jak tworzy to świetne (lub mniej świetne) organizacje, zaczęłam się zastanawiać, jak te wszystkie punkty są ze sobą powiązane. Jak jedna rzecz wpływa na drugą i ostatecznie decyduje o sukcesie lub porażce?   Jak myśleć o TEAMINGU: czy to w ogóle istnieje?     Czym jest TEAMING?   TEAMING to sposób myślenia. W oparciu o książkę Amy TEAMING polega bardziej na „byciu” z innymi w określony sposób niż na „robieniu” rzeczy. Oczywiście zachowanie jest ważną częścią całej idei, więc możemy powiedzieć, że „zachowanie” to „działanie”. Ale nie o to chodzi.   Chodzi o to, że TEAMING obejmuje sposób pracy, zachowania, podejmowania decyzji w środowisku pracy, w którym nie mamy luksusu stabilnych struktur zespołowych. Gdzie pojedyncze osoby, zespoły, działy i projekty muszą w jakiś sposób współpracować, a okoliczności cały czas się zmieniają. Zatem TEAMING wprowadza współpracę opartą na chęci uczenia się, bycia lepszym każdego dnia i jak najlepszej komunikacji, pomimo ciągłych zmian, które nigdy się nie kończą. I nigdy tak nie będzie, bądźmy szczerzy.   Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad cechami dobrego członka zespołu? Z pewnością jesteśmy w stanie bardzo szybko i w ciągu 30 sekund wymienić cechy dobrego managera. Ale co z członkami zespołu? Niedawno przeprowadziłam to ćwiczenie z jedną grupą liderów, dla której prowadziłem warsztaty. Poprosiłam ich, aby podali 2-3 rzeczy, które ich zdaniem są cechami świetnego członka zespołu. Wyniki wyszły tak:       Jak więc widzimy, jest wiele rzeczy związanych z braniem odpowiedzialności i wykonywaniem swojej pracy, ale przede wszystkim są to rzeczy związane z „byciem” z innymi. Osoba, która dzieli się wiedzą, opiekuje się innymi członkami zespołu, słucha, jest odważna, jest mentorem dla innych. Elementów „transakcyjnych” nie ma zbyt wiele, jak widać. Ciekawe, prawda?       Jak zarządzać procesem TEAMINGu?   Jako liderzy mamy duży wpływ (większy niż nam się wydaje) na to, jak wygląda środowisko pracy naszych pracowników. Bardzo często nie korzystamy z tej mocy, ponieważ nie wierzymy, że to zadziała, nie wiemy, jak to zrobić lub boimy się, że pewnymi działaniami osiągniemy inny rezultat niż ten, do którego dążymy. Nie wierzymy, że faktycznie możemy coś zmienić.   Kierowanie w TEAMING oznacza stosowanie sposobu myślenia, który pozwoli ludziom być lepszymi członkami zespołu. Składa się z trzech rzeczy:   Lider(ka) jest odpowiedzialny/a za stworzenie przestrzeni pracy, w której ludzie mogą się rozwijać. To wszystko, co potrzebujemy zrobić.     Dlaczego nie uczymy ludzi, jak być świetnymi członkami zespołu?     Rozpoczęcie rozwoju od nauczania ludzi, jak być dobrymi członkami zespołu nie jest zbyt intuicyjne. Zdecydowanie bardziej klasycznym sposobem jest nauczenie liderów, jak skutecznie przewodzić innym. Ale w ten sposób całą odpowiedzialność zrzucamy na barki lidera. Nie twierdzę, że lider nie musi się rozwijać, posiadać określony zestaw umiejętności, zachowań czy sposobu myślenia.   Ale kiedy myślimy o doskonaleniu umiejętności bycia świetnym członkiem zespołu, dzielimy odpowiedzialność na wszystkie osoby tworzące zespół: managera ORAZ członków zespołu. W procesie tworzenia zespołu potrzebują uczestniczyć obie strony: wpływa to na poziom zaangażowania, kontrolowania i bycia częścią czegoś więcej niż tylko własnego zakresu.   Dlaczego nie robimy tego częściej? Być może dlatego, że wymaga to zmiany sposobu myślenia i podejścia oraz stworzenia nowego, żeby uwzględnić inną perspektywę. Czasem może to być trudne, jeśli pójdziemy daleko w strefę rozciągania i odtworzymy możliwości rozwoju, jakie mamy dla ludzi w organizacji.     Czego potrzebujemy, żeby dokonać tej zmiany?       Czy nie byłoby wydajniej, przyjemniej i bardziej wciągająco mieć więcej niż jedną osobę, która zajmuje się różnymi elementami budowania zespołu? Wyobraź sobie, że wszyscy bierzemy udział w budowaniu środowiska, w którym ludzie są silnie zmotywowani, osiągają bardzo dobre wyniki, tworzą przestrzeń do przedstawiania różnych pomysłów i mają zapasowych partnerów do ich omówienia? Gdzie uczymy się od siebie nawzajem, dzielimy się wiedzą i najlepszymi sposobami pracy?   Dla mnie to brzmi całkiem dobrze. A dla ciebie?

Read More »
Przywództwo

Zwinne przywództwo: 3 sposoby na to, żeby robić to dobrze

Zwinność, bycie Agile, używanie narzędzi Agile. W ciągu ostatnich kilku lat te słowa lub wyrażenia stały się viralem: istnieje wiele szkoleń, programów certyfikacyjnych, warsztatów i ścieżek rozwoju z tym związanych. W opisach stanowisk pojawiało się “myślenie w sposób zwinny” lub “zwinne przywództwo”, ponieważ wygląda na to, że jest to umiejętność przywódcza niezbędna w tych szalonych, szybkich czasach, w których wszystko ciągle się zmienia. I tak, jest to cecha, która może być niezwykle przydatna, bo zmiana była, jest i będzie z nami bez względu na wszystko, niezależnie od okresu historii, w którym w danym momencie żyjemy. Ale wielokrotnie widziałam, że ten temat został skopiowany i wklejony z książek o zarządzaniu projektami (dosłownie 1:1) i niezbyt dostosowany do kontekstu pracy managerskiej. Istnieje wiele wspólnych punktów w pracy lidera/ki z zespołem i w roli kierownika/czki projektu, ale jest też wiele różnic, które należy wziąć pod uwagę. Mieć przydatne narzędzia, które można skutecznie wdrożyć, bez frustracji, że to nie działa lub w ogóle nie ma zastosowania w określonych okolicznościach. Zatem dzisiaj zagłębimy się w temat i zobaczymy, jak kierować zespołami zwinnie w 3 obszarach, wykorzystując to, co najlepsze w zwinności, ale dopasowując to do rzeczywistości liderskiej.   1. Przetransformuj swój sposób myślenia (z zamkniętego na otwarty)   Zwinność przywództwa to zbiór kompetencji, umiejętności i postaw. Ale najważniejszą rzeczą w tym wszystkim jest sposób myślenia. Mindset (czyli sposób myślenia) zawiera w sobie wszystkie myśli, przekonania o sobie i o świecie oraz zdolności, jakie posiadamy, co kształtuje sposób, w jaki patrzymy na świat. To okulary, które zakładamy, żeby zobaczyć i zinterpretować to, co dzieje się wokół nas. Lider(ka) o zamkniętym mindsecie widzi świat ograniczeń, czasami bez perspektywy na jego poprawę. Osoba ta na co dzień funkcjonuje w oparciu o myślenie o zmianie jako o zagrożeniu, czymś, co może pozbawić ją tego, nad czym tak ciężko pracowała latami. Postrzegają nowe rzeczy jako wyzwania dla status quo, które są w ich strefie komfortu, często używając zdania: „zawsze działało, po co zawracać sobie głowę zmianą?”. Lider(ka) z otwartym, wzrastającym mindsetem ma natomiast szeroką perspektywę: myśli holistycznie, codziennie szuka możliwości i przestrzeni do nauki. Każdy błąd to szansa na uczenie się, bycie lepszym/ą następnym razem i ciągła możliwość wypróbowania różnych podejść, pomysłów, dzięki czemu ich miejsce pracy stanie się lepszym środowiskiem dla swoich ludzi. Jeśli jako lider(ka) masz zamknięty sposób myślenia, prawdopodobnie nigdy nie zetkniesz się z obszarem przywództwa zwinnego. Agile oznacza adaptacyjny, zmieniający się w zależności od okoliczności, dostosowujący podejście lub reakcję adekwatnie do aktualnej sytuacji. Modyfikowanie sposób kierowania ludźmi i biznesem w miarę potrzeb. Osoby z zamkniętym nastawieniem nie są tak elastyczne jak Agile tego wymaga więc z wysokim prawdopodobieństwem nie będą w stanie tego zrobić. Jeśli chcesz być zwinnym liderem/ką, potrzebujesz zmienić swoje nastawienie. Przejdź od strachu do odwagi. Od wersji skończonej do wersji iteracyjnej, ze stałą możliwością udoskonaleń i adaptacji. Dlaczego to jest ważne? Ponieważ jeśli masz zamknięty mindset, twoi ludzie też będą go mieć. Nie będą wzrastać wykładniczo. Nie będą to zespoły o wysokich wynikach, które będą w stanie osiągnąć wszystko, czego zapragną. Pozostaną w swojej komfortowej, bezpiecznej przestrzeni, gdzie jest przytulnie i ciepło. Ale w strefie komfortu nie ma szans na rozwój.   2. Szukaj szans, cały czas   Kiedy wzrastający mindset już jest na pokładzie, możliwe będzie wdrożenie kolejnych kroków na tej drodze. Zwinne przewodnictwo wymaga ciągłego uczenia się: szukania najlepszych opcji, ulepszania sposobu, w jaki zespół pracuje, działa, rozwiązuje problemy lub podejmuje decyzje. Dla lidera/ki, który/a w ten sposób współpracuje z ludźmi, niezwykle ważne jest szukanie możliwości rozwoju każdego dnia. Jak wspomniałam w jednym z poprzednich artykułów: „Jeśli dzisiaj nie poniosłeś/aś porażki, oznacza to, że nie dałeś/aś sobie wystarczająco dużo wysiłku. Bądź lepszy/a jutro”. Jeśli popełnisz błąd, zadaj sobie pytanie: „Co zrobiłem/am dobrze? Co mógłbym/mogłabym zrobić lepiej następnym razem?”. Bycie zwinnym liderem oznacza używanie właściwych narzędzi. Stosuj retrospektywę, z której słynie Agile wobec siebie codziennie/co tydzień/co miesiąc. Zainwestuj 3 minuty swojego czasu każdego dnia, aby zobaczyć, co poszło naprawdę świetnie, a co mogło być lepiej. Nie jest to dużo czasu: każdy sobie z tym poradzi. Kluczem jest tutaj ustalenie priorytetów i wiedza, jaką korzyść przynosisz do stołu. W ten sposób się uczymy: pamiętaj o zasadzie 70/20/10. 70% nauki pochodzi z codziennych zadań, doświadczeń, projektów i wielu różnych sytuacji, z którymi się spotykamy. 20% to mentoring, informacja zwrotna, obserwacja innych. A 10% to formalna (lub mniej formalna) edukacja, warsztaty, studia itp. Korzystaj ze swoich 70% dziennie w najlepszy możliwy sposób. Uważaj na to, co robisz ze swoim czasem, jak rozmawiasz z ludźmi, jak rozwiązujesz problemy lub tworzysz przestrzeń dla innych, aby mogli rozwiązać je samodzielnie. Jak przekazujesz odpowiedzialność innym, jak wzmacniasz swój zespół, aby był odpowiedzialny za to, co robią. Jak delegować zadania w 100%, nie będąc nanomanagerem, ale z zaufaniem do pracowników: że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby je zrealizować z najlepszą jakością, z jaką potrafią. Porozmawiaj z innymi osobami, które uważasz za ekspertów w swojej dziedzinie. Chłoń od nich wiedzę, sposoby pracy lub doświadczenia, które zebrali po drodze, bądź ciekawy/a ich doświadczeń i wniosków. Śledź ich w mediach społecznościowych, czytaj lub słuchaj książek, zainspiruj się, wypróbuj to, co zrobili, żeby zobaczyć, czy może to zadziałać w twoim przypadku. Żyj wartością uczenia się przez całe życie: to klucz do sprawnego, przewodzenia w duchu Agile.     3. Bądź adaptacyjny, reaguj i pozwól ludziom robić to samo   Zwinność oznacza adaptacyjność. Reagowanie na zmiany i wykorzystywanie ich jak najlepiej. Zwinny lider to osoba, która wierzy w szanse, które pojawiają się wraz z różnorodnością opcji, jakie oferuje ten świat. Oznacza to, że zawsze można coś zrobić lepiej, mądrzej, w inny, bardziej optymalny sposób. Zmiana nie jest zagrożeniem: to kolejna możliwość bycia innowacyjnym i stworzenia czegoś, o czym nikt nigdy nie pomyślał. Jest to również część nastawienia na rozwój. Bycie elastycznym, próbowanie różnych podejść i wybieranie tego najlepszego, które pasuje do danego scenariusza. Gdy firma, w której pracujesz, wdraża nowe oprogramowanie, możesz zobaczyć, jak może ono uprościć i zmodernizować codzienną pracę twoją i twojego zespołu. Kiedy szef każe ci rozejrzeć się za nowymi możliwościami kariery, ponieważ struktura organizacji wkrótce się zmieni, wykorzystujesz

Read More »
Rozwój osobisty

Process Communication Model: potrzeby motywacyjne

W pierwszym artykule w temacie PCM wspomniałam o kilku elementach dotyczących Process Communication Model (PCM) i podzieliłam się tym, jak bardzo zmieniło to sposób, w jaki patrzę na samą komunikację, ale także na różnice (i podobieństwa), które mamy jako ludzie. Okazało się (odkrycie!), że nawet kiedy znasz się na wielu rzeczach, zawsze możesz dowiedzieć się czegoś, co może być dla ciebie przełomowym doświadczeniem. I co może zmienić sposób, w jaki myślisz o sobie i otaczającym cię świecie i jak patrzysz na potrzeby (swoje i innych).   To, co przytrzymało mnie, kiedy zaczęłam poznawać PCM, to wiele różnych elementów tego modelu, które tworzą całą sieć opisującą strukturę osobowości ludzi. I co się w tym kryje: zachowania, sposoby reagowania w określonych sytuacjach (w reakcji na określony bodziec lub driver), ich preferencje dotyczące sposobu komunikowania się, ale także tego, w jaki sposób chcą doświadczać komunikacji od innych.   Jednym z elementów niezwykle ważnych w strukturze PCM są główne potrzeby motywacyjne (inaczej nazywane psychologicznymi). Jakie są one dla każdego z 6 typów osobowości? Dlaczego w ogóle o nich rozmawiamy? Co się stanie, jeśli nie zostaną zabezpieczone odpowiednio? Sprawdźmy.   Jakie są główne potrzeby motywacyjne w PCM?   Każdy z 6 typów osobowości w PCM ma swoje własne potrzeby motywacyjne. Jest to jedna lub dwie najważniejsze rzeczy, które staramy się jako ludzie zabezpieczyć, żeby być w równowadze i nie wpadać w dystres. Oznacza to tyle, że jeśli główna potrzeba motywacyjna jest zabezpieczona, człowiek jest w dobrej kondycji i ma dostęp do swoich zasobów i dzięki temu może podejmować dobre decyzje czy optymalnie rozwiązywać problemy.   Poniżej skrót potrzeb:       Rozpoznanie pracy oznacza, że wartość, jaką Nieugięty i Analityk wnoszą do środowiska pracy jest widoczna i doceniana przez innych. Ciężka praca, jakość i czas zainwestowany w daną rzecz są warte rezultatu i ważne dla innych oraz przez nich dostrzegane.    Rozpoznanie przekonań dla Nieugiętego oznacza, że to, co cenią, ich przekonania i opinie, jakie mają na dany temat, mają znaczenie dla innych i są przez nich szanowane. To nie znaczy, że wszyscy się z nimi zgadzają – raczej uznają je i widzą.   Struktura czasu dla Analityka oznacza, że istnieje porządek jego struktury dnia, rytuałów czy zadań, które wykonuje w ciągu dnia (prywatnych i/lub osobistych). Może to być struktura wokół pracy/celów, które są na liście na tydzień lub miesiąc. Kluczem jest tutaj to, żeby wszystko było na swoim miejscu i ale także była przestrzeń jego adaptację, jeśli zajdzie taka potrzeba.   Ekscytacja dla Działacza jest karmiona, kiedy coś się dzieje. Czuć akcję wywołaną pomyślnie wykonanymi zadaniami, projektami, osiągniętymi celami lub kluczowymi kamieniami milowymi na ścieżce, którą podążają. Działacze potrzebują czuć, że żyją, dlatego to dla nich ważne.   Bycie w kontakcie dla Buntownika jest kluczową rzeczą, ponieważ potrzebują oni innych ludzi, przestrzeni, żeby omówić różne rzeczy, lubić coś albo nie lubić. Potrzebują mieć zewnętrzne źródło energii, które da im poczucie, że mają połączenie z otaczającym je światem.   Rozpoznanie osoby różni się od rozpoznania pracy, o którym mowa w przypadku Nieugiętego i Analityka. Rozpoznanie osoby oznacza, że Empata jest widziany przez innych jako osoba. Dostaje sygnały od świata zewnętrznego, że dobrze, że są i  swoją obecnością wnoszą wartość do innych. Są ważnymi członkami zespołu, nie tylko linijką na liście płac.   Ponieważ Empaci wykorzystują wszystkie swoje zmysły do doświadczania otaczającego ich świata, sensoryczność jest jedną z ich głównych potrzeb. Oznacza to, że muszą mieć elementy wizualne (np. piękne przestrzenie lub dzieła sztuki wokół siebie), dźwięki (mogą się różnić w zależności od indywidualnych preferencji), zapachy (jak świeży chleb, farba lub trawa), coś, czego mogą dotknąć (np. przyjemny w dotyku materiał szala). Chodzi o karmienie zmysłów, których używają do doświadczania rzeczywistości.   Samotność dla Marzycieli to przestrzeń, w której mogą zastanowić się nad tym wszystkim, co siedzi im w głowie. Nie oznacza to, że chcą być cały czas sami: oznacza to, że potrzebują przestrzeni, czasu i ciszy, żeby zregenerować siły i zapewnić przestrzeń do prawidłowej pracy swojego mózgu.   Co się dzieje, kiedy potrzeby nie są zaspokojone?   Kiedy już wiemy, kim jesteśmy i kim są ludzie, którzy nas otaczają (nasze dzieci, inne bliskie nam osoby, przyjaciele, współpracownicy czy bezpośredni podwładni), mamy gotowe rozwiązanie, żeby adekwatnie karmić potrzeby.   Twoje dziecko jest w Bazie Analitykiem? Daj im znak rozpoznania za każdym razem, kiedy zrobią coś dobrego w ramach wykonywania zadań albo czynności (może to dotyczyć sprzątania pokoju lub odrabiania pracy domowej).   Twój pracownik jest w Bazie Empatą? Usiądź z nim/ą w ładnym, kolorowym i zamkniętym pokoju, zaproponuj gorącą herbatę w prążkowanej filiżance i powiedz, że dobrze jest ich widzieć i mieć w zespole.   Ale jeśli masz partnera, który jest w Bazie Nieugiętym i po świetnym przemówieniu, które właśnie wygłosił, powiesz mu, że ładnie wygląda, zgadnij, co się stanie? Może zacząć czuć się sfrustrowany, bo nie dostał odpowiedniego rodzaju rozpoznania (chce dostać rozpoznanie pracy, a dostał rozpoznanie osoby). Twoje intencje były dobre, więc możesz być zaskoczony/a, że reakcja nie będzie taka, jaką zakładałeś/aś. Kluczową rzeczą jest zrozumienie, że nie chodzi tu o ciebie: chodzi o jego potrzebę, która nie została zaspokojona we właściwy sposób.     Co więc się stanie, gdy te główne potrzeby motywacyjne nie zostaną odpowiednio zaspokojone? Człowiek wpada w dystres, czyli negatywny w skutkach stres. Jak to się może objawiać? Idą w świat i działają nie w oparciu o swoje zasoby, ale o zachowanie driverowe. Nieakceptowanie błędów innych ludzi lub zamykanie się i robienie wszystkiego samodzielnie mogą wydawać się irracjonalne. Zależy od drivera, jaki odpala się u konkretnej osoby i co w związku z tym dzieje się z nią w tym trybie zagrożenia, w który wpada   Rzecz w tym, że kiedy nie są zaspokojone podstawowe potrzeby motywacyjne, człowiek nie ma kontaktu ze sobą, nie podejmuje optymalnych decyzji, może mieć poczucie, że nie jest najlepszą wersją siebie. Może popełniać błędy, być niechlujnym, zapominać o różnych rzeczach, być podłym dla innych, udawać przerażonych lub cały czas się opierać. Zachowanie zależy od osoby, ale najważniejsze jest to, że nie jesteśmy najlepszymi partnerem do pracy lub życia, kiedy jesteśmy w takim stanie.   Czy

Read More »
Rozwój osobisty

Jakie rytuały masz w życiu?

Regularnie biegając, słucham podcastu Lori Harder „Earn Your Happy!”. Jakiś czas temu słuchałam odcinka, w którym było jedno zdanie na samym początku, które utkwiło mi w pamięci, a potem dużo o nim myślałam:    “Jeśli masz w swoim życiu rezultaty, z których nie jesteś zbyt zadowolony, oznacza to, że masz rytuał, który tworzy tego rodzaju rezultaty”.   Więc zasadniczo chodzi o połączenie kropek pomiędzy tym, co robimy, a tym, jaki wynik uzyskamy w wyniku podjęcia określonej decyzji (lub nie podjęcia żadnej). Wydaje się to oczywiste, podobnie jak cytat, który zabrałam ze sobą z tego podcastu, ale dotarło do mnie, że wiele razy w życiu wcale nie myślimy w ten sposób. Szukamy winnych i zrucamy odpowiedzialność świat zewnętrzny za to, co nam się przydarza.   Nie mogę schudnąć, bo mam takie geny (grube kości).   Nie mogę o siebie zadbać, bo mam dzieci.   Nie zostanę przedsiębiorcą, bo potrzebuję stabilności finansowej, którą daje mi praca na etacie.   Źle się czuję po zjedzeniu kolejnego kawałka ciasta albo pizzy, ale nie mogę się powstrzymać. Chcę mieć coś od życia!    Wszyscy mamy te głosy w głowach. Dotyczyć mogą różnych dziedzin naszego życia i to naturalne, że je mamy. Nasz mózg cały czas stara się chronić nas przed zranieniem, cierpieniem lub rozczarowaniem. Tak właśnie powstają rytuały.   Jakie rytuały w różnych rolach życiowych przynoszą ci określone rezultaty? Zerknijmy bliżej.   Rytuały zdrowotne   Jakie masz rytuały dotyczące zdrowia, które dają określone rezultaty? Podobają ci się te wyniki? Czy jesteś zdrowy/a: fizycznie i psychicznie? Czasem dziwimy się, że w jakiś określony sposób jemy, nie ćwiczymy, nie dbamy o sen i w konsekwencji jesteśmy zmęczeni, przybieramy na wadze i nie możemy się skupić. Szok i niedowierzanie.   Jakie są przykłady niesłużących rytuałów dotyczących zdrowia i ich skutki?   Jem śmieciowe jedzenie, słodycze, piję dużo alkoholu, słodzonych napojów lub soków o dużej zawartości cukru, przez co tyję (lub nie mogę schudnąć). Nie lubię i nie akceptuję siebie, mam poczucie winy, że nie „pozostałam silna” na diecie lub czuję się zmęczony/a z powodu braku odpowiedniego odżywiania, którego potrzebuje mój organizm. Nie ćwiczę, przez co tyję, nie mam energii, mam słabszy organizm. Czuję się wyczerpany/a po wejściu po schodach na pierwsze piętro, bolą mnie plecy (zwłaszcza, kiedy większość dnia siedzę w pracy). Nie śpię regularnie, więc cały czas mam wrażenie, że mam jet lag, nie mogę się skupić, ciężko mi dokończyć jedno zadanie na raz, warczę na innych.   Z drugiej strony, istnieje kilka przykładów dobrych rytuałów zdrowotnych i ich rezultatów:   Codziennie chodzę spać i budzę się mniej więcej o tej samej porze, dzięki czemu moje ciało ma regularny rytm, jest wypoczęte, pełne energii i gotowe na pokonanie wszystkiego, co życie przynosi mi każdego dnia. Codziennie piję 8 szklanek wody lub herbaty (bez cukru), dzięki czemu mój organizm jest dobrze nawodniony, nie odczuwam głodu (czasami nie jesteśmy głodni, po prostu odwodnieni), mój mózg działa dobrze, ponieważ potrafię się dobrze skupić, gdy czuję się w taki sposób. Nie objadam się, więc nie czuję się pełny/a i zmęczony/a z powodu ilości jedzenia, którego tak naprawdę nie potrzebuję. Jedzenie ma służyć mnie, a nie odwrotnie.   Widzisz różnicę? Rytuały, które są obecne w naszym życiu, kształtują rezultaty, jakie osiągamy, emocje, które odczuwamy i myśli, które mamy w głowach. Jeśli nie czujesz się szczęśliwy/a i usatysfakcjonowany/a swoim zdrowiem i ciałem, oznacza to, że masz w swoim życiu rytuały, które dają ci takie właśnie rezultaty.   Co możesz zrobić inaczej w tym obszarze? Jak możesz zmienić swoje rytuały, żeby uzyskać inne rezultaty niż dotychczas?   Rytuały pracowe   Czy jesteś zadowolony/a ze swojego życia zawodowego? Czy jesteś tym, kim chcesz być? A może nienawidzisz poniedziałków, czekasz na piątek co tydzień i boli cię brzuch w każde niedzielne popołudnie na samą myśl o rozpoczęciu nowego tygodnia?   Jakie rytuały wiążą się obecnie z twoim obszarem zawodowym?    Pracujesz codziennie po 12-14 godzin, rzadko widujesz się z przyjaciółmi lub rodziną i ciągle czujesz się z tego powodu winny/a? Ale przecież robisz to dla nich, prawda? Żeby mieli dobre życie, żebyście mogli razem spędzać czas podróżując lub spotykając się w modnych miejscach? A może po prostu tak bardzo kochasz to, co robisz, że tracisz poczucie czasu i przez to nie masz miejsca na odpoczynek ani nic innego?   A może od lat nie uczestniczyłeś/aś w żadnym szkoleniu, warsztacie, programie mentoringowym czy coachingowym i dziwisz się, że jesteś ostatnią osobą w kolejce do awansu, młodsi ludzie biją cię w jakiejkolwiek kategorii aktywności i denerwujesz się na samą myśl o takim stanie rzeczy?   Drugi scenariusz zakłada, że każdego dnia inwestujesz czas, żeby być lepszym specjalistą, managerem, przedsiębiorcą lub współpracownikiem dla swoich kolegów z zespołu. Nawet jeśli to tylko 5 minut czytania lub słuchania podcastu to nakarmi to Twój mózg, bo będziesz robić to konsekwentnie. I właśnie to się opłaca.   A może cały czas szukasz szans, kontaktu z ludźmi, którzy odnieśli sukces, żeby móc uczyć się na ich doświadczeniach?   Wybór należy do ciebie. Wiele osób patrzy na te wszystkie doświadczenia i mówi, że im się to przydarza, okoliczności nie są zbyt dobre, to nie jest dobry czas ani sytuacja ekonomiczna. A to nieprawda. Rytuały, które masz w swoim życiu zawodowym, mają konsekwencje, które tworzą twoją rzeczywistość zawodową.   Rytuały relacyjne   Jeśli nasze relacje nie wyglądają tak, jak chcemy, większość ludzi szuka winy poza sobą. Mój parner(ka) nie zachowuje się „jak wcześniej”. Wyciągnąłem/am rękę dwadzieścia razy, teraz czas, żeby moi przyjaciele wykonali pierwszy ruch. Moi rodzice nie wspierali mnie zbytnio, gdy byłam/em dzieckiem, więc teraz zamierzam ich ukarać i nie będę się z nimi kontaktować częściej niż od święta. Albo jestem tak zajęty/a, że nie mam czasu na wykonanie 5-minutowego telefonu i sprawdzenie, co się dzieje u moich bliskich.   Jakie masz rytuały dotyczące relacji w swoim życiu? I jakie rezultaty dzięki temu osiągasz?   Czy spędzasz czas z drugą połówką w takim sposób, że każde z was przeglądania mediów społecznościowych, zamiast skupiać się na tym, o czym mówi druga osoba, a wasz związek się rozpada?   Dzwonisz lub piszesz do znajomych tylko wtedy,

Read More »
Przywództwo

5 wyzwań, które napotyka codziennie każdy lider

Bycie liderem to trudna robota. Jeśli zarządzasz innymi i nikt nigdy ci tego nie powiedział, oznacza to, że coś poszło nie tak za pierwszym razem, kiedy przyjmowałeś/łaś ofertę pracy na stanowisko liderskie. Codzienna prawda jest taka, że większość z nas (włączając mnie samą) nie ma pełnego obrazu i świadomości tego, jakie konkretnie zadania i rodzaje wyzwań czekają, by powitać nas w tej nowej podróży. Że lider to całkiem inny sposób myślenia i działania. Nie jeden lider na pierwszych etapach tej ścieżki kariery jest sfrustrowanych, zszokowanych, złych, czasem smutnych czy rozczarowanych. Zasadniczo jest to cała krzywa żałoby Kübler-Ross, którą znamy z obszarów zarządzania zmianą. Doświadczamy wszystkich tych emocji, które odczuwamy podczas żałoby lub przechodzenia przez jakąkolwiek inną transformację (pozytywną lub negatywną) w naszym życiu. Dzieje się tak głównie dlatego, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani na to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć w prawdziwym życiu. Że lider to nie tylko ładna nazwa stanowiska, więcej pieniędzy, prestiż, więcej władzy czy lepsze miejsce parkingowe. Co ważniejsze – to cała paleta ludzkich potrzeb, emocji, reakcji, typów osobowości, stylów i potrzeb komunikacyjnych, talentów, wyzwań i wielu, wielu innych rzeczy. Dzisiaj omówimy 5 najczęstszych wyzwań, z którymi możesz się zmierzyć jako lider/ka, i postaramy się udzielić odpowiedzi na pytanie, co możesz zrobić, aby je przezwyciężyć lub poradzić sobie z każdą kolejną taką sytuacją w najlepszy możliwy sposób. 1. Brak motywacji/zaangażowania Po czym poznajesz, że twój pracownik ma niski poziom motywacji wewnętrznej? Jakie zachowania pokazują ci, że dana osoba jest niezaangażowana? Zwykle częściej niż w przeszłości możemy zaobserwować spadek wydajności i efektywności, obniżenie nastroju, łatwość wpadania w dystres, większą skłonność do frustracji, irytacji czy po prostu zmęczenia. Możesz zaobserwować, że pracownik nie dba o innych ludzi, czasami mówi niezbyt pochlebne rzeczy o swoim lub innych zespołach, a nawet o całej organizacji. Wygląda na to, że ta osoba po prostu nie jest szczęśliwa – cokolwiek robisz, zawsze znajdzie coś, co nie jest dla niej/niego wystarczająco dobre. Brzmi znajomo? Te zachowania to jedna z najtrudniejszych rzeczy do zniesienia, ponieważ nikt nie chce współpracować z wampirami energetycznymi, nie mówiąc już o tym, że mogą oni/one bezpośrednio wpływać na efekty naszej pracy. I dla niektórych liderów bardzo łatwo jest wejść do tej króliczej nory ze swoim pracownikiem – wspierać ją/go, pokazać, że ci zależy, a na koniec dnia po prostu usiąść razem w kącie i narzekać na całe zło tego świata. Ale jeśli pracownik nie chce zmienić swojego sposobu pracy lub zachowania to po pewnym czasie po prostu nie chcemy już tworzyć nowych rozwiązań. Każda cierpliwość kiedyś się kończy. Dość często lider nie zna prawdziwych powodów, dla których pracownicy nie są wewnętrznie wysokozmotywowani lub zaangażowani tak, jak „powinni”. Często liderzy nie zagłębiają się w temat, nie zadają pytań i nie są ciekawi odpowiedzi. Wychodzą z założenia, że chodzi o pieniądze lub wypalenie zawodowe związane ze zbyt długim przebywaniem w jednym miejscu pracy albo w tej samej roli przez dłuższy czas. A w 80% przypadków to nieprawda. To, co możesz zrobić jako lider/ka, to poznać prawdziwy powód takiego stanu rzeczy. Może to coś osobistego, kłopoty w domu lub ze zdrowiem? Może to brak możliwości rozwoju, nauki, wyzwań lub mentoringu, a nie kwestia pieniędzy? Może chodzi o niedopasowanie pozycji, jaką w tej chwili zajmuje ta osoba, do jej talentów, umiejętności i planów na przyszłość? Możliwości są nieograniczone, ale musimy dotrzeć do prawdy, aby odpowiednio działać. Jeśli nie masz prawdziwego powodu, nie możesz dostosować rozwiązania do potrzeb konkretnego pracownika. I nawet podejmując jakieś działania, które okażą się nieskuteczne nie zmienisz sytuacji, a czasem możesz ją nawet pogorszyć (przy dobrych intencjach). 2. Słaba komunikacja / nie odpowiadanie na pytania Myślę, że większość z nas miała w swoim życiu więcej niż jedną sytuację, kiedy zadawaliśmy pytanie i nie otrzymywaliśmy odpowiedzi, której potrzebowaliśmy (albo nie dostaliśmy tej odpowiedzi wcale). Na przykład: pytasz swojego pracownika, co możesz zrobić, aby wesprzeć jego rozwój zawodowy i dostajesz odpowiedź „nie wiem” lub „nic”. Lub kiedy widzisz, że ktoś ma słaby humor i pytasz „o co chodzi?”, a on(a) odpowiada „nic”, kiedy wyraźnie coś się dzieje. Słaba komunikacja może oznaczać coś innego dla każdego z nas: czasami jest to całkowity brak komunikacji (osoba nie reaguje lub nie odpowiada na pytanie), czasami komunikat jest nieprezycyjny lub nie odpowiada bezpośrednio na zadane pytanie. W innych przypadkach ludzie mogą zostać w jakiś sposób pobudzeni i zareagować z emocji, np. ze złości lub smutku, niekoniecznie adekwatnie do sytuacji. Dla niektórych problemem jest sam sposób, w jaki ludzie się komunikują, ponieważ jest to naprawdę odległe od tego, jak oni sami porozumiewają się z innymi. Co lider może zrobić, aby poprawić ten obszar? PCM może być dobrym początkiem – da wiele odpowiedzi na pytania, dlaczego ludzie reagują w określony sposób w sytuacji komunikacyjnej (nie oszukujmy się: 90% spraw zawodowych, z którymi spotykamy się na co dzień). Gdy masz informacje o swoim preferowanym sposobie komunikowania się i o tym, jak komunikują się twoi pracownicy, łatwiej jest zrozumieć, przeanalizować i udoskonalić sposób, w jaki każda ze stron rozmawia ze sobą w określonych sytuacjach. Drugą rzeczą może być sprawdzenie potrzeb (głodów) – czy twój pracownik ma jakieś frustracje w tym obszarze? Może ma wysoką potrzebę sktuktury, a w waszej organizacji jest bałagan w procesach? Jeśli tak, to może to być źródłem obserwowanego braku komunikacji (“jeśli nie mam swojej struktury nie będę rozmawiać z innymi, dopóki nie dostanę tego, czego potrzebuję”). Możesz przyjrzeć się tej przestrzeni i podjąć działania, aby zmniejszyć tę frustrację, a co w konsekwencji wpłynie pozytywnie na poziom komunikacji oraz efektywności pracy twojego zespołu. 3. Niechęć do rozwoju osobistego/zawodowego Czy kiedykolwiek spotkałeś/łaś się z sytuacją z pracownikiem, kiedy zaczęłaś/ąłeś zadawać pytania o jego rozwój lub kolejne kroki na ścieżce kariery, które chce podjąć, a on(a) powiedział(a), że nie jest tym zainteresowana/y? A może zacząłeś/ęłaś zachęcać inncyh do podejmowania działań, które sprawią, że będą lepszymi ekspertami na swoich stanowiskach, a oni nic nie robili? A może kupiłeś/łaś wiele różnych książek, zaoferowałaś/eś platformy e-learningowe lub indywidualne podejście do rozwoju, a ludzie praktycznie zupełnie z niczego nie korzystali? To może być naprawdę frustrujące, szczególnie, kiedy wierzysz, że rozwój jest ważną częścią

Read More »
Rozwój osobisty

Process Communication Model (PCM): Wstęp

Znasz to uczucie, kiedy odkrywasz coś i nie wierzysz, że wcześniej tego nie znałeś/łaś? Takie odczucie towarzyszyło mi podczas moich pierwszych warsztatów Process Communication Model (PCM), w których uczestniczyłam na początku tego roku. Znałam wcześniej kilka różnych narzędzi psychometrycznych (Talenty Gallupa, Insight Discovery, DiSC, HBTI, FRIS, MBTI), ale nigdy nie spotkałam się z narzędziem, które byłoby tak rzeczowe, jeśli chodzi o opisywanie rzeczywistości różnych typów osobowości. I co ważne – zawiera w sobie elementy stresu (nazywając to zjawisko dystresem), z czym efektywne radzenie sobie jest jedną z najważniejszych rzeczy w tym szalonym świecie, którego obecnie doświadczamy. Chciałabym podzielić się z wami kilkoma najważniejszymi faktami na temat tego, czym jest PCM, jak możemy go wykorzystać jako osoby, managerowie, partnerzy będący w związku, prezesi będący szefami firmy czy rodzice. To jedno z tych rozwiązań, które może działać na wielu różnych poziomach, w różnych kontekstach, rolach życiowych czy obszarach biznesowych. Tak adaptacyjne, opisowe i wnikliwe, że wygląda na zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Czym jest Process Communication Model? PCM to struktura 6 typów osobowości, które są podstawą tego, jak myślimy, działamy i komunikujemy się z innymi. To ramy, które mogą wspierać ludzi w życiu osobistym i zawodowym w byciu bardziej świadomymi siebie (traktując samoświadomość jako początek każdej aktywności rozwojowej, którą podejmujemy). A kiedy jesteśmy bardziej świadomi tego, jak jesteśmy skonstruowani i co to dla nas oznacza, możemy dowiedzieć się więcej o tym, jak się komunikujemy (w standardowych sytuacjach i pod presją, w stresie). Ta wiedza sprawi, że będziemy lepsi, bardziej skuteczni w relacjach z innymi: naszym życiowym partnerem, dziećmi, przyjaciółmi, rodzicami, a także współpracownikami, pracownikami, przełożonymi czy klientami. Jedną z najpiękniejszych rzeczy w PCMie, którą odkryłam, kiedy zaczęłam przyswajać jego mądrość, było to, że jest to bardzo uporządkowany, ale też zrozumiały sposób opisywania tego, jak działamy, czego potrzebujemy, jeśli chodzi o potrzeby psychologiczne oraz jak działa nasza komunikacja (jak my się komunikujemy, ale też czego potrzebujemy od innych, kiedy oni mówią do nas). I że to nie to samo. Wydaje się dość oczywiste, że nie ma jednego uniwersalnego sposobu komunikowania się z innymi ludźmi, a jednak cały czas zmagamy się z tym procesem. Uczymy się, gromadzimy wiedzę, zbieramy narzędzia, ćwiczymy na szkoleniach i warsztatach, ale cały czas popełniamy błędy i frustrujemy się niedziałającą komunikacją. A z powodu nieskutecznej komunikacji powstają konflikty, nieporozumienia, które sprawiają, że nasze działania są nieefektywne, nie dają satysfkacji czy radości tak, jakbyśmy tego chcieli. I właśnie tu wchodzi cały na biało PCM. 6 typów osobowości PCM zawiera w swojej strukturze 6 typów osobowości. Jeśli znasz różne metody psychometryczne i kwestionariusze, być może zainteresują Cię 2 rzeczy, które odkryłam w tym narzędziu, co czyni je wyjątkowym: Oto wizualizacja tego, jak może wyglądać struktura PCM z nazwami typów oraz słowami kluczowymi związanymi z każdym z nich. Poniżej krótka charakterystyka każdego z nich. NIEUGIĘTY to osoba, która obserwuje świat przez pryzmat wartości i opinii. Operuje strukturą swojego systemu przekonań i wartości, ma silną opinię na każdy temat. Kiedy zaczyna coś robić, jest w pełni zaangażowany/a w to, żeby to zakończyć. W głowie mu/jej się nie mieści myśl o tym, że coś mogłoby nie być dowiezione, jeśli obiecują to zrobić. Zaufanie jest tym, co cenią, dopóki ktoś nie udowodni im, że jest inaczej (że nie jest godny zaufania). ANALITYK to osoba, która wykorzystuje dane, fakty, logikę, informacje do łączenia się z otaczającym ją światem. Wykorzystuje myślenie jako podstawę swoich decyzji czy działań związanych z rozwiązywaniem problemów, a nawet budowaniem relacji z innymi ludźmi. Czego nie da się udowodnić, nie ma prawa istnieć. Łączy kropki, szuka logicznych ciągów, powiązań pomiędzy rzeczami i odpowiada na pytania, które będą sprawiały, że otaczający go/ją świat będzie miał większy sens. DZIAŁACZ sprawia, że rzeczy się dzieją. Ich percepcja jest pełna aktywności, sprawiania, że coś się dzieje. Potrzebują bodźców, aby utrzymać tempo, w którym czują, że żyją. Doświadczanie rzeczy jest jej/jego sposobem uczenia się, bycia w strefie rozwoju oraz bycia skutecznym i wydajnym. Nie lubi czekać i za dużo gadać: „zamiast mówić, zróbmy coś” lub „mniej gadania, więcej roboty” – to zdania, które często się pojawiają. BUNTOWNIK jest osobą potrzebującą kontaktu z innymi. Ich postrzeganie świata polega na cieszeniu się rzeczami, zabawie życiem. Potrzebuje reakcji (swoich i innych), aby poczuć, że jest w dobrym miejscu. Bycie kreatywnym, spontanicznym, pełnym energii: to najlepiej opisuje Buntownika. EMPATA wykorzystuje emocje do doświadczania otaczającego go/ją świata. To, jak myśli o pewnych sytuacjach, decyzjach lub ludziach, jest jej/jego kompasem do wybierania dalszych kroków. Ceni innych ludzi, relacje i rodzinę – to główne punkty skupienia energii i baza przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. MARZYCIEL wykorzystuje świat refleksji. Wyobraża sobie różne scenariusze, opcje, możliwości i zagłębia się w te myśli w sobie. Potrzebuje czasu i przestrzeni, aby być w swoim świecie i ma bogate życie wewnętrzne, z którego korzysta do tego, żeby doświadczać świata. Jedną z najważniejszych rzeczy w PCM jest zrozumienie, że każda osoba na tej planecie ma w sobie wszystkie typy osobowości. Nie można nie posiadać jakiegoś pierwiastka. Wszyscy je mamy, tylko w innej kolejności, a także różnimy się poziomem dostępu do wyższych pięter naszej struktury osobowości. Wszystko zależy od tego, jak zostaliśmy wychowani (pamiętając, że kolejność pięter jest stała od mniej więcej 6-go roku życia), w jakim środowisku żyliśmy w przeszłości i w jakim jesteśmy teraz. A to zależy od wszystkich dotychczasowych doświadczeń i tego, czego nauczyliśmy się o sobie i świecie. Gdzie w życiu mogę skorzystać z PCM? Po wypełnieniu kwestionariusza i otrzymaniu raportu będziesz miał(a) okazję porozmawiać z certyfikowanym Praktykiem PCM, który opowie ci więcej na temat założeń tego narzędzia i jego zastosowania w twoim konkretnym przypadku. Porozmawiacie o kolejności pięter i natężeniu każdego typu w twojej indywidualnej strukturze, a także o spostrzeżeniach na temat tego, co dzieje się z wami w stresie oraz w relacjach z innymi. Gdzie konkretnie możesz użyć PCM? Ta lista miejsc do wykorzystania nie jest skończone. PCM to świetne, uniwersalne i adaptacyjne narzędzie, które może ci pomóc na wiele różnych sposobów i w więcej niż jednej dziedzinie twojego życia. Jeśli chcesz być lepszym człowiekiem – dla siebie i dla innych, to krok, który możesz zrobić,

Read More »
Rozwój osobisty

Co robić, kiedy nie jesteśmy pewni?

Mieszkamy w różnych miejscach na całym świecie. Mamy różne pochodzenie, potrzeby, ambicje i bazy osobowości. Chcemy różnych rzeczy. Ale większość z nas w pewnym momencie naszego życia miała (lub regularnie miewa) jedną z najbardziej ograniczających myśli w głowie: wątpliwości. Nie jesteśmy pewni, a to jedna z największych przeszkód osiągania i iścia do przodu.  Wątpimy w siebie, czasami dlatego, że zostaliśmy wychowani w określony sposób (tak budowały się w naszym mózgu przekonania o sobie i świecie, a w wyniku tego drivery). A czasami dlatego, że środowisko, w którym obecnie żyjemy lub pracujemy, nie jest zbyt sprzyjające. Wątpimy w siebie, ponieważ jest to strategia naszego gadziego mózgu (chociaż niezbyt dobra), żeby uchronić się przed stratą, której potencjalnie możemy doświadczyć (lepiej zamarznąć lub uciec, niż podejmować działania). A czasami jest to po prostu strach, że możemy stracić to, co już mamy. Albo to kwestia statusu, prestiżu, pieniędzy, pozycji (i bycia ekspertem w danej dziedzinie), czasem kogoś (może się to zdarzyć, kiedy pójdziemy dalej i nie wszyscy w tę dalszą podróż wyruszą z nami). To też strach przed byciem niewystarczająco dobrym/ą, mądrym/ą, eksperckim. Dla kogo właściwie “niewystarczająco”? Co możemy zrobić, żeby mieć więcej pewności, nie kwestionować każdego większego kroku lub zmiany, którą chcemy wprowadzić w swoim życiu? Jak przekonać siebie, że jesteśmy wystarczająco dobrzy/mądrzy/gotowi, żeby to zrobić, nawet jeśli wiemy, że możemy ponieść porażkę? To temat na dziś. Zainspirowany myślami Tony’ego Robbinsa. (Wymaga podkreślenia, że elementy zostały przedstawione w jakiejś kolejności poniżej, ale to nie znaczy, że powinny pojawić się w tej właśnie w każdym konkretnym przypadku. Możesz rozpocząć swoją historię od kroku Przekonanie, a następnie przejść przez Potencjał, Działanie i Wynik: to również może zadziałać. Tak naprawdę wybór zależy od tego, w jakiej sytuacji się obecnie znajdujesz. Możesz być kim chcesz :))   Element numer 1: Potencjał   Potencjał to element, który ludzie posiadają jako pewne źródło władzy, umiejętności i wartości, które mogą dać innym. Może to być obszar, w którym czujemy się mocni, kompetentni lub możemy się w nim potencjalnie rozwijać. Może to być pomysł zrobienia czegoś w określony sposób, spełnienia konkretnego marzenia lub zaplanowania tematu, który chcemy zrealizować.      Można powiedzieć, że dana osoba ma potencjał, żeby być świetnym przywódcą. Albo wspaniały rodzicem, wspaniałym lekarzem, wybitnym dziennikarzem. Czasami potencjał to nazwa czegoś nieuchwytnego – czegoś, co trudno nam nawet opisać. W niektórych przypadkach jest to przeczucie, które podpowiada nam, że określony pomysł na zrobienie czegoś jest właściwy. Kiedy czujesz, że naprawdę chcesz coś zrobić, najlepsze, co możesz zrobić to do tego dążyć. Wykonać kolejny krok niewygodnego działania, podjąć decyzję, która przybliży cię do wykorzystania swojego potencjału w najlepszy możliwy sposób.   Element numer 2: Działanie   Jedną z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych rzeczy, jakie należy zrobić, żeby coś zmienić jest podjęcie niewygodnego działania. Bać się, jasne – ale i tak to zrobić. To odwaga. Aby osiągnąć swój pełny potencjał, uzyskać i osiągnąć to, czego chcesz, żeby być lepszym/ą, mądrzejszym/ą i odnieść większy sukces, potrzebujesz to zrobić. Pójść o krok dalej, żeby zobaczyć, co się stanie. Kiedy nie jesteśmy pewni, co zrobić lub mamy trudności z podjęciem decyzji, często zastanawiamy się, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić. Kiedy nie jesteśmy pewni, czasami myślimy o 10 różnych scenariuszach. Prawda jest taka, że większość z nich to tylko wymówki, żeby utrzymać status quo i nie podejmować żadnych decyzji, które w jakiś sposób mogłyby zagrozić temu, kim jesteśmy. Żeby przetestować hipotezy i rzucić wyzwanie temu, kim jesteśmy i kim chcemy być, konieczne są działania. Bez tego kroku możemy pozostać w strefie strachu, nie sprawdzając, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. Podjęcie działania, nawet jeśli będzie to tylko jeden mały krok, jest punktem wyjścia do życia, jakim chcesz żyć. I może to być wszystko: telefon, napisanie do kogoś, kogo nie znasz, wyznaczenie granicy, powiedzenie „nie” jedzeniu czegoś lub spędzaniu czasu w określony sposób. Może to być nakręcenie krótkiego filmu i opublikowanie go w Internecie lub napisanie pierwszego artykułu na blogu. Może to oznaczać nawiązanie kontaktu z osobą, którą naprawdę podziwiasz, ale aż do teraz nie miałeś/aś odwagi nawiązać kontaktu. Każdy obszar naszego życia może być dobry na początek: to twoja decyzja, gdzie chcesz podjąć działania. Grunt, żeby to zrobić.   Element numer 3: Rezultaty   Podejmując działanie, zawsze osiągasz rezultaty. Mogą być pozytywne lub nie do końca takie, do jakich dążyłeś/aś, ale za każdym razem na pewno się pojawią. Każda akcja wywołuje reakcję, to jedna z podstawowych zasad fizyki. Wszystko, co robimy, ma swoje konsekwencje. Jedną z najważniejszych rzeczy dla naszego mózgu jest dostrzeganie pozytywnych skutków naszych decyzji. Kiedy otrzymujemy pewnego rodzaju potwierdzenie, że to, co robimy, ma wpływ, wynik, pozytywną konsekwencję, nasz mózg daje nam zastrzyk dopaminy, który przekonuje nas, że powinniśmy działać dalej. Pokazuje nam, że moment poczucia dyskomfortu przy podejmowaniu działania jest tego wart, bo mamy konkretny dowód na to, że to działa. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że podejmiesz działanie i zakończy się to porażką. To też jest w porządku! A wiesz dlaczego? Ponieważ w ten sposób się uczysz. Pisałam ostatnio o Sarze Blakely i stwierdzeniu jej ojca, że „dzień bez błędu nie jest dobrym dniem”. Jeśli twoje obecne przekonania szepczą ci do ucha, że każdy błąd czyni cię przegrywem, możesz wytrenować swój mózg, żeby myślał inaczej. Możesz ukształtować swój umysł tak, żeby każdy wynik, który cię nie satysfakcjonuje, uwzględniał w procesie retrospektywnym (retro). Narzędzie to ma swoje korzenie w świecie technologii, ale sprawdza się tam równie dobrze, jak w obszarze rozwoju osobistego. Najważniejsze pytanie brzmi: co mogłem/am zrobić inaczej, żeby uzyskać oczekiwane rezultaty? Co zadziałało, a co nie? Dlaczego?  Co przegapiłem/am w całej tej historii? Jak mogę się wzmocnić, czego nauczyć, żeby następnym razem rezultat moich działań był taki, jaki chcę? Każdy wynik, który uzyskasz, jest czymś. Użyj tego. Zmień sposób, w jaki działasz – odwróć coś, żeby uzyskać nowe rezultaty. Nawet jeśli to tylko jeden mały element układanki, spróbuj. Einstein powiedział kiedyś, że „szaleństwem jest robić w kółko to samo i oczekiwać innych rezultatów”. Ale spójrz, ile z nas robi to na co dzień. Nie bądź taką osobą: powtarzaj, zmieniaj, próbuj jeszcze raz i jeszcze raz, aż do skutku.  

Read More »
Rozwój osobisty

Czy sposób, w jaki karmisz swój mózg ma wpływ na to, kim jesteś?

Często słyszymy: „jesteś tym, co jesz”. Jednak niezbyt często zastanawiamy się, w jaki sposób treści, którymi karmimy nasz mózg, sprawiają, że stajemy się określoną osobą. W zależności od tego, których zmysłów używasz najczęściej, absorbując to, co zewnętrzne, żeby zbudować to, co jest w tobie, bodźce mogą być inne i sposoby uczenia się mogą być różne dla każdego z nas. Ale najważniejsze jest to, że właściwie możemy stać się tym, co przyjmujemy do siebie – świadomie lub nieświadomie. A mając coraz więcej elementów w zakresie kontroli, mamy w konsekwencji coraz większy wpływ na to, jak kształtujemy nasz sposób myślenia. Możesz powiedzieć: „Każdego dnia czytam, jak moje nastawienie może być zagrożone?”. Chodzi o to, że czytanie lub oglądanie czegoś nie jest jedynym kanałem wpływającym na nasz mózg. Podzielmy sposoby, w jakie karmimy nasz mózg w taki sposób, żebyś mógł/mogła zastanowić się nad tym, jak kształtujesz swoją rzeczywistość poprzez treści, które konsumujesz na co dzień. Rzeczy, które czytasz Dla osób, które większość treści czerpią z korzystania z materiałów wizualnych (czytając, oglądając rzeczy, obserwując, co jest wokół nich, tego, jak wszystko działa itp.), karmienie mózgu w ten sposób będzie najlepszą opcją na rozwój. Dla tych ludzi wszystko, co widzą, kształtuje ich sposób myślenia. W ten sposób najszybciej uczą się i budują zrozumienie otaczającego ich świata. Jeśli jesteś wzrokowcem, wszystko, co czytasz: książki, artykuły, raporty, dokumenty, wpisy w mediach społecznościowych, komentarze pod filmami na YouTube itp. – to wszystko ma wpływ na to, co myślisz, jak się czujesz i jakie decyzje podejmujesz w swoim życiu. Czy to wszystko ma wpływ na to, kim jesteś i co myślisz o sobie i świecie? Absolutnie! Dobra, wartościowa, rozwojowa treść – niezależnie od tego, czego dotyczy (biznes, kariera, relacje, nawyki, zdrowie, duchowość – jakkolwiek to nazwać) jest kluczem do nakarmienia mózgu czymś, co go odżywi. A nie kupa śmieci zanieczyszczająca twoje ciało. Jak rozpoznać czy treść karmi lub zanieczyszcza twój mózg? Zastanów się, jak się czujesz po jego spożyciu. To tak jak z jedzeniem: po zdrowym, zbilansowanym posiłku czujesz się inaczej niż po fast foodzie, który jesz w ciągu 5 czy 10 minut pomiędzy spotkaniami, nawet nie siedząc przy stole. Czy czujesz się zainspirowany/a? Dobrze w stosunku do siebie i/lub innych? Czy masz nową porcję energii, którą możesz wykorzystać, żeby utrzymać pęd do działania? A może czujesz się źle ze sobą – bezsilność, wina lub utrata całej nadziei dla tego świata na przykład po przeczytaniu wiadomości nachodzi cię w mgnieniu oka? (Z czytania wiadomości nigdy nie wynika nic dobrego – czy kiedykolwiek czułeś/aś się dobrze po przeczytaniu wiadomości? No właśnie.) Rzeczy, których słuchasz Ta sama historia, inne medium. Ta kategoria jest przeznaczona dla osób, które większość swoich codziennych treści konsumują poprzez słuchanie (rozmowy innych osób, podcasty, radio, nagrania, muzyka, wideo – ale tylko dźwięk itp.). To, co słyszą, to to, kim się stają, jak tworzą siebie na tym świecie. Kiedy nic nie słyszą, nie uczą się, nie rozwijają, a nawet nie mają problemów z prostą egzystencją. Jeśli jesteś w tym pudełku, sprawdź, jakich rzeczy słuchasz na co dzień. Z jakich zasobów korzystasz, żeby dobrze zaspokoić swoje potrzeby słuchania? Jacy autorzy, gawędziarze, opowiadacze historii cię karmią? Audiobooki? Kursy online? Słuchasz wiadomości i reklam w radiu? A może przysłuchujesz się tym wszystkim marudzącym ludziom, którzy mówią o tym, jak szalony jest ten świat, który cały czas się zmienia i jak staje się coraz gorszy? I jeszcze raz: jak się czujesz z niektórymi treściami? Energiczny/a, pełen/na nadziei? A może raczej niezaangażowany/a, bez nadziei na lepsze jutro dla siebie? Rzeczy, których dotykasz lub doświadczasz Dla niektórych osób czytanie lub słuchanie czegoś nie jest sposobem, w jaki doświadczają otaczającego ich świata. Muszą dotknąć, poczuć, nawiązać fizyczne połączenie z określonym przedmiotem, sytuacją, chwilą lub inną osobą. Nie wierzą, dopóki czegoś nie przeżyją lub nie będą mieli czegoś w ręku. Możesz albo mieć doświadczenia, które cię odżywiają, albo nie. Kiedy myślimy o tym, żeby jak najlepiej wykorzystać chwile, które przydarzają się nam przez całe życie, zawsze jest coś, co możesz zabrać ze sobą, nawet gdy sytuacja jest trudna. Chodzi o to, żeby dzień bez błędu i słabszego momentu potraktować jako dzień stracony. Planujesz swoje działania czy po prostu ci się przytrafiają? Czy inni decydują o tym, czym się zajmujesz, na co poświęcasz swój czas i energię? Czy wybierasz, jakiego rodzaju przedmioty i przestrzenie cię otaczają: w biurze, w domu, z jakiej siłowni, otwartej przestrzeni zewnętrznej korzystasz? Czy masz doświadczenia, po których karmisz się energią, inspiracją, radością, pełnymi nowych możliwości? A może po tym, co dzieje się każdego dnia, czujesz się przygnębiony/a, smutny/a, pozbawiony/a energii? Ludzie, którzy cię otaczają Ludzie to ciekawy gatunek. Mogą być szczęśliwi, zainspirowani, odnoszący sukcesy, otwarci, kochający, troskliwi i zdeterminowani. Jednocześnie mogą czuć się źli, smutni, wściekli, rozczarowani, sfrustrowani, przygnębieni lub niekochani. W zależności od tego, jakie przekonania mamy w mózgu, które zostały tam skonstruowane na samym początku naszego życia, rozgrywamy scenariusz wygrywający albo przegrywający. Scenariusz wygrywający to zbiór założeń, jakie mamy na temat naszego życia, nas samych, ludzi i sytuacji wokół nas, a które są wspierające w osiąganiu naszych celów. Scenariusz przegrywający to zbiór założeń, które mamy, będący swego rodzaju samospełniającą się przepowiednią: że wszystko, co robimy, przybliża nas do zagłady. Cokolwiek zrobimy, wszystko skończy się tak, jak przewidywaliśmy i w co wierzyliśmy (co jest oczywiście negatywne). Umieściłam tutaj to krótkie wprowadzenie do bardzo złożonego tematu, ponieważ konstrukcja scenariuszy (inaczej skryptów) jest ściśle związana z ludźmi, którzy byli z nami, gdy byliśmy dziećmi, ale także są z nami dzisiaj. Nawet nieświadomie mogą mieć ogromny wpływ na to, co czujemy (o sobie i o tym, co dzieje się w naszym życiu), jakie decyzje podejmujemy, jak spędzamy czas i jak wychowujemy nasze dzieci. Jesteś na to za młody lub za stary. Powinieneś cieszyć się z tego, co masz, nie ryzykuj tą zmianą. Masz dobrą pracę, dlaczego miałbyś ją zmieniać na niepewną? W twoim związku nie jest idealnie? Inni mają gorzej. Jeśli odnosisz się do jednego lub więcej z powyższych zdań, wiesz, jakie wywołują one uczucia. Czy czujesz się wzmocniony/a lub niepokonany/a po rozmowie z osobą o takim podejściu? Czy wysoko cenisz swoje umiejętności,

Read More »
Rozwój osobisty

5 sposobów wykorzystania każdego błędu do rozwoju

Nikt nie lubi popełniać błędów i ponosić porażek. Błędy wiążą się z jednym z najgorszych uczuć, jakich może doświadczyć człowiek: poczuciem winy, wstydem, rozczarowaniem, smutkiem, czasem złością. Konsekwencją tego jest często wrażenie, że znowu nam się nie udało, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, żeby zrobić to, do czego dążyliśmy. Albo, że może powinniśmy pozostać tam, gdzie jesteśmy. Często myślimy, że to, co robimy, nie ma sensu – nie jesteśmy stworzeni do niczego więcej, niż mamy dzisiaj, jesteśmy niekompetentni, niewystarczająco wykwalifikowani, silni czy mądrzy. Prawda jest taka, że jeśli nie ponosimy żadnych porażek, oznacza to, że nie staramy się wystarczająco mocno. Jeśli nie popełniasz błędów, oznacza to, że pozostajesz w swojej strefie komfortu i nie zmuszasz się do przebywania w strefie rozciągania. Błędy są potrzebne, żeby się rozwijać. Oczywiście mają one sens tylko wtedy, gdy się na nich uczymy. Kiedy analizujemy, wyciągamy wnioski i idziemy do przodu będąc mądrzejsi, z lepszym zrozumieniem siebie, innych i otaczającej nas rzeczywistości. Jednak dla wielu z nas popełnienie błędu, pomyłka lub podjęcie złej decyzji jest czymś nie do pomyślenia. Koniec świata, relacji lub możliwości biznesowej. Pytanie zatem brzmi: co możemy zrobić inaczej, żeby wykorzystać błędy do rozwoju, zamiast dać się im zjeść żywcem? 1. Traktuj dzień bez błędu jako zmarnowany Sara Blakely, założycielka firmy Spanx (marki sprzedającej bieliznę, legginsy, stroje kąpielowe i odzież ciążową w ponad 50 krajach na całym świecie) została wychowana pod dość sprzecznym z intuicją zdaniem, które ojciec zadawał jej codziennie. „Co ci się dzisiaj nie udało?” – tak ono brzmiało. A kiedy odpowiadała: „nic, wszystko było w porządku”, jej ojciec mówił coś w stylu: „to znaczy, że nie starałaś się wystarczająco mocno”. I w ten sposób ona i jej brat nauczyli się, że każdego dnia, wracając ze szkoły, muszą mieć przynajmniej jedną porażkę lub błąd, bo bez tego dzień nie jest do końca wartościowy. To była prawdziwa porażka, żeby nie ponieść porażki. Oczywiście nie chodzi dostrzeganie codziennie wyłącznie niepowodzeń i bycie z tego powodu nieszczęśliwym. Najważniejsze jest, żeby ponieść porażkę i wyciągnąć wnioski z każdej pojedynczej rzeczy, która poszła źle. Popełniać błędy, zastanawiać się nad nimi i być lepszym człowiekiem następnego dnia. Zobacz, jak ta zmiana myślenia może uwolnić cię od poczucia winy, ciągłego niedosytu lub poczucia, że nie jesteś wystarczająco dobry/a. Ta zmiana pozwala ci dokonać zmiany w sposobie myślenia, która będzie miała ogromny wpływ na to, co robisz, jak myślisz i podejmujesz decyzje. Od tej chwili każdego dnia (na koniec dnia lub następnego dnia rano: jeśli prowadzisz dziennik, wspaniale jest dodać to do codziennego rytuału) myśl o jednej sytuacji, reakcji, decyzji lub rzeczy, którą zrobiłeś/aś dzień wcześniej, z czego nie jesteś dumny/a. Albo traktujesz to jak błąd, porażkę, a nie najlepszą wersję siebie. Zastanów się, co skłoniło cię do takiego zachowania i zadaj sobie pytanie: co mogłem/am zrobić inaczej w tej sytuacji? Jaką inną, lepszą decyzję mógłbym/mogłabym podjąć? Traktuj dzień bez błędu jako zły, szukaj chwil, które nie były idealne, zastanawiaj się i wyciągaj z nich wnioski. Ale chroń się przed wpadnięciem zbyt głęboko w króliczą norę rozczarowania lub poczucia winy: nie przyniesie ci to nic dobrego. Bądź mądry/a: gdy poczujesz, że nie czujesz się zbyt dobrze, zatrzymaj się na kilka dni, odpocznij. Dobrze jest od czasu do czasu zaczerpnąć oddechu. Dla niektórych z nas tego rodzaju ćwiczenia mogą być naprawdę trudne, a nawet wyczerpujące. Zwłaszcza jeśli masz silny driver „Bądź doskonały”, który mówi ci, że jeśli nie jesteś na 100%, nie jesteś wartościową osobą jeśli nie robisz rzeczy idealnie. Bądź tego świadomy/a, szukaj korzeni i zmieniaj swoją historię. To jest coś, co tak naprawdę możesz zrobić dla siebie. 2. Z każdego błędu weź dla siebie jedną rzecz Żeby wykorzystać każdy błąd jako okazję do rozwoju i zdobywania rozpędu, musimy mądrze podchodzić do pracy, którą wykonujemy w każdej sytuacji. Granica pomiędzy konstruktywną analizą sytuacji a zapadnięciem się w otchłań rozpaczy, niedoskonałości czy rozczarowania tym, kim jesteśmy w porównaniu z tym, kim według nas powinniśmy być, jest naprawdę cienka. Dlatego chciałbym cię zaprosić, żebyś z każdego błędu, który sam(a) popełnisz, wyciągnął/ęła tylko jedną rzecz. Nie więcej, nie mniej. To dobry i zdrowy sposób na ochronę siebie (szczególnie z punktu widzenia zdrowia psychicznego), żeby nie zagłębiać się za mocno w trudne emocje. Dla niektórych z nas może być kuszące, żeby pojechać za daleko i wylądować w momencie, z którego bardzo trudno będzie się wydostać. Powiedziałeś coś niemiłego dla swojej drugiej połówki? Zastanów się, dlaczego to zrobiłeś/aś i skonstruuj jedno zdanie, które będzie bardziej adekwatne, żebyś mógł/mogła je użyć następnym razem, kiedy pojawi się podobna sytuacja. Nie zadawaj sobie pytań typu: „czy on/ona w ogóle mnie kocha?”, „czy jestem wystarczająco mądry/zabawny/ładny/przystojny?” lub „dokąd my właściwie zmierzamy?”. Oczywiście niektóre z tych pytań mogą być trafne, ale w tym ćwiczeniu zastanów się nad jedną rzeczą, którą możesz zrobić inaczej, żeby zobaczyć rezultaty w swoim obszarze wpływu. Ktoś w pracy doprowadził cię do granic cierpliwości swoją niekompetencją? Możesz zadać sobie pytanie: „czy oni naprawdę są niekompetentni? Może ich kompetencje leżą gdzie indziej niż w moich ramach?”. I jedno z najważniejszych: „co zrobiłem/am, żeby wrócić do pozycji OK-OK?”. To pytanie, które ostatnio mnie nurtuje i myślę, że może przydać się również każdemu/j z nas. Jaką jedną rzecz możesz jutro zrobić inaczej w stosunku do tej osoby? 3. Za każdym razem inwestuj 5 minut w rozwój Za każdym razem, gdy widzisz szansę na zrobienie czegoś lepiej, zainwestuj 5 minut na nauczenie się, jak zrobić to inaczej. Traktuj to jako konkretny czas rozwoju, nawet jeśli wiesz (z racjonalnej perspektywy), co i jak robić. Zawsze jest miejsce na rozwój, spróbowanie czegoś nowego. Nakrzyczałeś na swoją drugą połówkę, bo byłeś/aś zmęczony/a po ciężkim dniu w pracy? Przeczytaj 5-minutowy artykuł o tym, jak skupić się na lepszej komunikacji w obliczu stresu (uczucie zmęczenia to także stres dla organizmu). Sprokrastynowałeś/aś zadanie i teraz tego żałujesz? Obejrzyj 5-minutowy film o tym, jak mniej odkładać na później w swoim życiu. Podjąłeś/ęłaś złą decyzję? Zadzwoń lub napisz do jednej znanej ci osoby, która naprawdę dobrze radzi sobie z podejmowaniem decyzji. Poproś o to, żeby podzielił(a) się z tobą 3 rzeczami, które ją osobiście wspierają

Read More »
Przywództwo

Jak zarządzać zespołem kiedy dookoła rządzi zmiana?

Kiedy jesteśmy managerami lub chcemy zostać nimi w najbliższej przyszłości, często w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jest cała masa rzeczy, którymi potrzebujemy się zająć w ramach tej roli. To zmiana podejścia, w porównaniu z byciem ekspertem. Bycie Hiring Managerem i rekrutacja nowych osób do zespołu. Wdrażanie nowych pracowników. Organizowanie i prowadzenie spotkań zespołu (tygodniowych / miesięcznych / kwartalnych), spotkań 1:1 z każdą osobą w zespole (tygodniowych / miesięcznych / kwartalnych), spotkań podsumowujących (miesięcznych / kwartalnych). Dbanie o rozwój zespołu (indywidualny i zespołowy), odpowiadanie na pytania, które nigdy się nie kończą (szczególnie w okresie zmian). Rozwiązywanie problemów, konfliktów i innych kwestii pojawiających się na co dzień. A jednocześnie trzeba realizować cele biznesowe, wykonując niekończące się zadania, uczestnicząc w innych spotkaniach, cały czas ucząc się, jak być dobrym managerem. Potrzebujemy robić to wszystko w środowisku, które cały czas się zmienia. Historia świata pokazuje nam, że są okresy, w których wszystko było bardziej ustabilizowane, ale przez większość czasu jesteśmy częścią jakiejś transformacji, przejścia, ciągłej zmiany. A dla managera ten brak stabilności i niepewność to jeden z najtrudniejszych elementów środowiska pracy, który wpływa na nasze plany, działania i decyzje, które podejmujemy każdego dnia. Bo jak zbudować silny, skuteczny zespół, pełen zaangażowanych ludzi, który niezależnie od tego, co się stanie, dowiezie rezultaty? Jak to zrobić, skoro już wiemy, że zmiana, przed którą stoimy, nigdy się nie zatrzyma? Że potrzebujemy skutecznie działać w okolicznościach, które są w większości nieprzewidywalne? Dlaczego zmiana nigdy się nie kończy? Interesującą rzeczą związaną ze zmianą jest to, że tak się jej boimy, że przez większość czasu się jej opieramy – zwykle uważamy, że coś stracimy, gdy zmiana nadejdzie. Albo jesteśmy źli, że ktoś coś zmieni i będziemy musieli się dostosować, ZNOWU, i to sprawia, że ​​tak się czujemy. Ale ostatecznie, kiedy już oswoimy się z nową rzeczywistością, jesteśmy z tego całkiem zadowoleni – czasem nawet na tyle, że nie chcemy wracać do poprzedniego scenariusza. Przykład? Praca zdalna. Kiedy nadeszła pandemia, wiele osób musiało zmienić sposób pracy z biura na dom (oczywiście, jeśli pozwalał na to rodzaj pracy). W wielu przypadkach było to dramatyczne: przebywanie w dwupokojowym mieszkaniu, z dwójką dzieci, pracującym partnerem i psem. Albo życie i bycie samotnym przez cały czas, co spowodowało większą depresję niż kiedykolwiek wcześniej. Słaby dostęp do internetu, brak odpowiedniego sprzętu czy możliwości pracy lub nauki zdalnej. Wiele osób narzekało, że nie mogą się skupić lub nigdy nie kończą pracy, bo komputer jest zawsze włączony. A teraz? Najczęściej pojawia się fala ogromnej wściekłości, gdy organizacje zaczynają decydować, że pracownicy powinni wrócić do biura, głównie w trybie hybrydowym. I w wielu przypadkach dla ludzi to jest niedopuszczalne – otwarcie odmawiają i zaczynają szukać innej pracy, która pozwoli im w 100% pracować zdalnie. Szalone, co? Zmiana nigdy się nie kończy, ponieważ świat cały czas się rozwija: taka jest jego natura. Jest takie powiedzenie, że jeśli nie wzrastasz i się nie uczysz to się cofasz. To prawda, kiedy myślimy o osobach indywidualnych, zespołach, organizacjach i całym świecie – tak w ogóle. A dzieje się tak, bo chcemy być lepsi, mądrzejsi, uczymy się i automatyzujemy różne rzeczy. Staramy się robić wszystko mądrzej, wykorzystując mniej czasu i więcej technologii, jeśli to możliwe, żeby osiągnąć lepsze wyniki. Nie uczyć się jednej rzeczy czy umiejętności przez 20 lat, ale spędzić na tym kilka godzin i uczyć się od ludzi, którzy wykonali już życiową pracę w określonej dziedzinie. Zmiany, które sprawiają, że czujemy się w określony sposób, niezależnie od tego, czy są one pozytywne, czy negatywne. W większości przypadków nie mamy na to wpływu, ale możemy podjąć właściwe decyzje, aby wykorzystać te zmiany w najlepszy możliwy sposób. Co jest najważniejsze dla ludzi? W świecie ciągłych zmian managerowie potrzebują mieć odpowiednią strategię i taktykę, żeby móc z nią pracować niezależnie od okoliczności. Podejmowanie za każdym razem innej decyzji, jak postępować w sytuacji zmiany, jest zbyt frustrujące i wyczerpujące. Dlatego warto mieć ramy, z których można korzystać za każdym razem i dostosowywać je do określonych okoliczności, niezależnie od tego, czy sytuacja wymaga od ciebie działania. Co jest najważniejsze dla ludzi w każdej sytuacji zmiany, przed jaką może stanąć organizacja? Jak wrócić do pozycji OK-OK, żeby skutecznie przeprowadzić zmianę? Czasami jako manager(ka) nie do końca zgadzasz się ze zmianami lub decyzjami podejmowanymi w organizacji. I dobrze – nie da się fizycznie zgodzić ze wszystkim za każdym razem. Każdy/a z nas ma unikalny zestaw wartości, rzeczy, które są dla nas ważne lub tych, których nie akceptujemy. Jednak funkcja przywódcza rządzi się swoimi prawami, których potrzebujemy przestrzegać: zaakceptowaliśmy ją, gdy zgodziliśmy się przyjąć to stanowisko. Niektórzy z nas nie są tego świadomi od samego początku, ale ważne jest zrozumienie tego, żeby odnieść sukces jako manager(ka). W tej orli jesteś częścią organizacji i wiąże się to z odpowiedzialnością za jej sukces lub porażkę. Na poziomie biznesowym, ale przede wszystkim na poziomie ludzkim. Oznacza to, że jesteś głosem firmy, który twoi ludzie słyszą w najczystszy sposób. Sposób, w jaki się komunikujesz, jest często pierwszą rzeczą, którą słyszą, więc uczą się z tego najwięcej. Jeśli nie zgadzasz się lub masz bardzo silną osobistą opinię na temat zmiany, która zachodzi w organizacji, istnieje duże ryzyko, że nie znajdziesz się na pozycji OK-OK, która pozwoli ci jasno myśleć i komunikować się dalej. W większości przypadków stanowisko jest OK – nie OK oznacza: zła, paskudna organizacja i biedni my, pracownicy. Powtarzając ponownie – jest to naturalna reakcja na zmianę, której korzeniem jest strach przed utratą czegoś. Kluczową rzeczą jest powrót do matrycy OK-OK. Powiedzieć sobie: „ok, nie muszę się ze wszystkim zgadzać, ale rozumiem, dlaczego dokonujemy tej zmiany i co chcemy tutaj osiągnąć”. „Jestem częścią organizacji i moją rolą jest przekazywanie informacji moim pracownikom najlepiej jak potrafię, aby wspierać ich w przejściu przez tę zmianę tak płynnie, jak to możliwe, bez spadku ich produktywności i zaangażowania”. To najlepsza możliwa reakcja na każdą zmianę, której doświadczasz. Brakuje ci informacji lub nie jesteś pewien/na DLACZEGO? Idź po informacje do źródła. Nie obwiniaj organizacji, że NIE przekazała ci pewnych faktów. Wszyscy jesteśmy ludźmi, czasami proces komunikacji nie jest doskonały. Ale twoją rolą jest zdobycie informacji,

Read More »
Rozwój osobisty

5 sposobów na wyjątkowe życie każdego dnia

Wielu z nas czeka na idealny dzień, w którym wydarzy się coś konkretnego i wtedy będziemy mogli zacząć robić to, o czym marzymy. Prowadzić “pełne” życie. Kiedy moje dzieci pójdą na studia, zacznę podróżować. Kiedy przejdę na emeryturę, będę czytać codziennie. Kiedy będę miał(a) na koncie kwotę X, założę własną firmę. Kiedy będę mieć X lat doświadczenia, podzielę się nim z innymi. Często czekamy na moment X, żeby zacząć robić Y. Czasem ma to sens, biorąc pod uwagę podstawową potrzebę bezpieczeństwa – naszych finansów, rodziny czy firmy. Ale dość często jest to tylko wymówka – czekanie na coś, co może nigdy nie nastąpić. Dlaczego to robimy? Głównie dlatego, że boimy się zmiany, nie lubimy czuć niepewności i podejmować niewygodnych działań. Ile razy słyszałeś/aś zdanie „powinieneś/nnaś się cieszyć z tego, co masz”, kiedy opowiadałeś/aś komuś o swoim pomyśle, biznesplanie lub nowym nawyku, który chcesz zbudować? Ile razy słyszałeś/aś: „powinnaś/nieneś się uspokoić – w twoim wieku nie wypada się tak zachowywać”, kiedy opowiadałeś/aś komuś o nowej pasji lub ścieżce kariery, w którą chcesz pójść na całość? Życie, jakie chcemy przeżywać nie do końca odpowiada innym. Sama wiem, że słyszałam tak wiele razy, żeby godzić się na mierność czy średniość, bo inni nie mogli znieść tego, że cały czas idę do przodu, uczę siebie i innych. Bo czuli się niekomfortowo. Chcieli, żebym była na nich poziomie i tam z nimi została. Ale na szczęście rzadko się temu dawałam, pozostałam odporna na wszystkie głosy, które chciały mnie zatrzymać przy sobie tam, gdzie jest „bezpiecznie” (cokolwiek to znaczy). A dzisiaj chcę podzielić się z wami 5 elementami, które pomagają mi każdego dnia pozostać na właściwej drodze, na której czuję, że się uczę i jestem lepsza niż ja z wczoraj. Pomimo okoliczności, ciężkich czasów i innych ludzi, którzy sami mogą nie być w stanie tego zrobić. W inspiracji od Tonny’ego Robbinsa. Codziennie karm swój mózg dobrymi treściami Każdy z nas uczy się inaczej. Zasadniczo istnieją 4 rodzaje stylów uczenia się: Jak najbardziej lubisz się uczyć? Kiedy najlepiej zapamiętujesz (za pomocą której metody uczenia się)? Zrozumienie naszych indywidualnych preferencji ma kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o tym, jak karmić nasz mózg. Kiedy już mamy ulubione medium, możemy przejść do wyboru tego, co konsumujemy. Dlaczego to takie ważne, abyśmy dostarczali sobie dobre treści? To tak, jak z powiedzeniem: „stajesz się tym, co jesz” lub „jesteś średnią 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu”. To, jakie treści przyswajasz, ma ogromny wpływ na to, jak myślisz, jak kształtuje się twój sposób myślenia, a co za tym idzie – jak podejmujesz decyzje dotyczące pracy i tego, jak przeżywamy życie. Dobra treść to treść, która czyni cię lepszym człowiekiem – osobą, pracownikiem, przedsiębiorcą, pisarzem, sprzedawcą, negocjatorem, analitykiem, managerem, rodzicem, przyjacielem, partnerem. Coś, co odżywi twoje ciało i umysł, co pozwoli ci być lepszym, niż byłeś/aś wczoraj. To jest główna rama, z której dobrze jest korzystać – nie porównuj się z innymi, porównuj się ze sobą z wczoraj. Czy treści, które konsumujesz wspierają to, kim chcesz się stać? A może większość to raczej internetowe memy, filmy w mediach społecznościowych lub niekończące się seriale oglądane jeden odcinek po drugim? Nie zrozumcie mnie źle – dobrze jest odpocząć, zabawić się lub po prostu pochillować. Pytanie brzmi – jaki jest stosunek „zabawy bez wartości” do wartościowych treści, które na co dzień czytasz lub oglądasz? Zainwestuj 30 minut każdego dnia na karmienie swojego mózgu czymś wartościowym, a zobaczysz ogromną różnicę w tym, jak twoje życie nabiera barw i nowego kształtu. Dobrze karm i ruszaj swoje ciało Sposób, w jaki traktujesz swoje ciało, jest tym, jak się czujesz każdego dnia. Jeśli jesz śmieciowe jedzenie, będziesz czuć się jak śmieć. Czy często masz niski poziom energii? Czy masz zły nastrój, czujesz się smutny/a, zły/a lub bardzo zmęczony/a? Czy odczuwasz fizyczny ból w swoim ciele, kiedy masz 30 lub 40 lat i tak naprawdę nic bardzo poważnaego nie powinno się dziać się z twoim zdrowiem? 90% takich przypadków ma miejsce na skutek złej diety i przebywania przez cały dzień w pozycji siedzącej – w pracy, a potem na kanapie. Tak właśnie czują się, zachowują i mówią ludzie po trzydziestce – jakby mieli 80 lat. Jedz dobrze, włączaj do swojej diety jak najwięcej superfoodów: owoców, warzyw, żywności wysokobiałkowej, niskoprzetworzonej, zdrowych tłuszczów. Ruszaj się: idź na spacer, skacz, rób pompki, biegaj lub pływaj. Uprawiaj jogę, pracuj nad równowagą i siłą. Możliwości są nieograniczone i błagam: nie mów, że nie masz czasu. Może to być 5 minut skakania z psem lub dzieckiem. Lub 10 pompek w oczekiwaniu na kawę. Kiedy ciało się nie rusza, umiera. Chyba nie chcesz umrzeć w najbliższym czasie? Tak sobie myślę, że lepiej jest zachować dobrej jakości życie jak najdłużej. Znajdź wzorce do naśladowania Kiedy pomyślimy o ostatnich setkach lat życia ludzi na tej planecie, było wiele bardzo inteligentnych, odnoszących sukcesy (w różnych dziedzinach życia) kobiet i mężczyzn, którzy odkrywali jedną rzecz po drugiej. A obecnie większość z nas ma nieograniczony dostęp do wszystkiego, co udało się zebrać przez cały ten czas. Nie musimy wymyślać koła na nowo w wielu sytuacjach i kontekstach: możemy po prostu sięgnąć po to, co już jest, przeprojektować te rzeczy trochę tak, żeby pasowały do naszych aktualnych potrzeb i po prostu działać. Lenistwo? Zupełnie nie. W ten sposób możemy uprościć wszystko, co robimy i spożytkować energię tam, gdzie jest to naprawdę ważne i gdzie naprawdę możemy coś zmienić. Idź i korzystaj z Google lub Chata GPT. Zapytaj o 10 najlepszych osób w dziedzinie, którą chcesz opanować (i tu znowu: jako osoba, rodzic, partner, przedsiębiorca, pracownik, manager, pisarz itd.). Czytaj, oglądaj i słuchaj każdego dostępnego dokumentu na temat tej osoby. Wchłoń to. Wybierz to, co do ciebie przemawia i zacznij patrzeć przez różne obiektywy. Czasami to wszystko, czego potrzebujesz, żeby zmienić swoją perspektywę. I nie chodzi tu o bycie kopią czy nową wersją kogoś innego. To takie dopasowanie doświadczeń, narzędzi i myśli innych ludzi, żeby ostatecznie stały się one twoje i pracowały dla ciebie: w tym, czego potrzebujesz i chcesz osiągnąć jako osoba. Podejmij masywne działania Wszystko możemy zaplanować. Przygotować piękne ściany na MIRO

Read More »
Produktywność

Jak się skupić w świecie ciągłych rozpraszaczy?

Skup się. Używaj swojego mózgu, nie jesteś małpą. Możesz się opanować – nie musisz korzystać z telefonu 30-ty raz w ciągu ostatnich 15 minut. To właśnie świat ciągłych rozpraszaczy. Słyszymy to nieustannie, kiedy chcemy nauczyć się być bardziej skupieni – nie rozpraszać się w tym zwariowanym świecie, w którym dosłownie wszystko może nam przeszkadzać. Niekończące się powiadomienia na naszych telefonach, pingi na Teamsie / Slacku, świecąca nowa ikona e-maila, rozmowy telefoniczne, ludzie dookoła, dzieci, zwierzęta, odgłosy z ulicy lub mieszkań sąsiadów. A także nasze własne myśli, które nieustannie biegną jak chcą, wymyślając historie, które często nie są nawet prawdziwe. A na to wszystko ciągła zmiana, kolejny kryzys, z którym trzeba sobie poradzić, niekończące się listy zadań i mnogość kapeluszy, które każdy/a z nas nosi na co dzień. Jak zachować zdrowy rozsądek i koncentrację w takim środowisku? Jak być świadomym tego, co robimy w świecie nieustannych rozpraszaczy? Zanurkujmy dzisiaj wgłąb tego tematu. Mit multitaskingu Pamiętam czasy, kiedy byłam w pierwszej kolejności rekruterem – jakieś 8 lat temu. Doskonale pamiętam niektóre sekcje „wymagań”, które widziałem w internecie lub które sam tworzyłam. „Multitasking” lub „umiejętność wykonywania wielu zadań jednocześnie” była jedną z najważniejszych umiejętności, których poszukiwali managerowie rekrutujący. I szukaliśmy tego jako rekruterzy w CV kandydatów. To było jak supermoc – każdy chciał ją mieć (pamiętam, że dostępne wówczas oferty szkoleniowe krzyczały: „jak zdobyć umiejętność multitaskingu” – serio, to prawdziwa historia) i każdy chciał mieć te umiejętności w swoich zespołach. Multitasking. Słowo klucz skutecznego i efektywnego pracownika. Szkoda, że jest to coś zupełnie bezsensownego i wprowadzającego w błąd. Prawda jest taka, że nie ma czegoś takiego jak multitasking. Nie możemy robić dwóch lub więcej rzeczy jednocześnie z taką samą koncentracją. Kiedy z kimś rozmawiasz i przeglądasz swoją skrzynkę e-mailową – czy pamiętasz cokolwiek, co ta osoba ci powiedziała? Albo kiedy uczestniczysz w warsztacie lub webinarze i jednocześnie odpowiadasz na Teamsie lub Slacku – ile z tej sesji pamiętasz? Dokładnie. Niewiele, bo to niemożliwe. Nie możesz wykonywać wielu zadań jednocześnie, możesz co najwyżej bardzo szybko przerzucać uwagę z jednej rzeczy na drugą. Ale im częściej to robisz, tym dłużej trwa powrót do stanu, w którym byłeś/aś kilka sekund lub minut temu. „Jedna rzecz” Gary’ego Kellera i Jaya Papasana to niesamowita książka o skupianiu się na jednej rzeczy w danym czasie. Jedno zadanie, jeden cel, jedna osoba. Jedna umiejętność, jedno spotkanie. Zrób jedną rzecz, dokończ ją i dopiero zacznij kolejną. Żadnych rozpraszaczy, ignorowanie powiadomień, tylko skupienie się na tym, co robisz. Brzmi to jak żart lub najprostsza rzecz na świecie, którą potrafi zrobić nawet małpa. Ale czy to naprawdę takie proste? Spróbuj to zrobić dzisiaj (lub jutro, jeśli czytasz to późnym wieczorem). Rób jedną rzecz na raz. Wyłącz powiadomienia w telefonie i komputerze tylko na jeden dzień (jeśli z jakichś powodów nie możesz tego zrobić na dłużej). Sprawdź jak ci z tym jest. Kiedy coś robisz, rób to uważnie, z pełnym skupieniem. Jeśli na początku trwa to tylko minutę, to w porządku. Jedząc śniadanie, nie przeglądaj mediów społecznościowych – skup się na smaku, zapachu, temperaturze potrawy (swoją drogą, kiedy ostatni raz naprawdę doświadczyłeś/aś, jak wygląda jedzenie, które jesz? Tak tylko mówię). Kiedy rozmawiasz ze znajomym, odłóż telefon – skup się na tym, co do ciebie mówi. Kiedy wykonujesz zadanie w pracy, skup się na nim w całości. Podejmij świadomą decyzję o tym, co to jest i jak długo chcesz nad tym pracować. Na początku będzie niewygodnie, to pewne. Ale to minie i wtedy zobaczysz różnicę. Czy jestem uzależniony/a od mojego telefonu? Jak często bierzesz do ręki telefon w ciągu dnia? Jak długo korzystasz z niektórych aplikacji, które masz na telefonie? Możesz to łatwo sprawdzić w ustawieniach, wybierając opcję „czas przed ekranem” (może być różnie nazwana w zależności od tego, jakiego oprogramowania używasz). Czy czujesz się nieswojo, może jesteś w stresie albo napięciu, kiedy nie masz telefonu przy sobie? Lekka panika, kiedy nie możesz go znaleźć w kieszeni? Nie możesz spać spokojnie, kiedy nie masz telefonu na szafce obok łóżka? (Mówisz, że masz na nim budzik? Kup zegarek i postaw go obok łóżka, kosztuje pewnie z 20 zł). Zdobyłeś/as więcej niż 1 odpowiedź „tak” na powyższe pytania? Może to oznaczać, że jesteś uzależniony/a od telefonu. To jak z każdym innym uzależnieniem: cukrem, oglądaniem seriali, przekąskami czy alkoholem. Oznacza to, że nie możemy żyć w spokoju równowadze bez korzystania z pewnych bodźców oddziałujących na nasz układ nerwowy. A smartfony stały się swego rodzaju przedłużeniem nas – to, co masz w telefonie, odzwierciedla to, kim jesteś jako osoba, jest integralną częścią ciebie. A ten mały diabeł jest źródłem rozpraszania uwagi nr 1 – powiadomienia z mediów społecznościowych lub Teamsa / Slacka, e-maile, SMS-y, rozmowy telefoniczne, powiadomienia z niezliczonych aplikacji, które mamy zainstalowane. Każdy pojedynczy dźwięk lub brzęczenie pobudza dopaminę w naszym mózgu. To uzależnia i twórcy technologii doskonale o tym wiedzą. Bądź mądrzejszy, podejmij decyzję – nie pozwól, aby technologia decydowała za ciebie. W czy poza kontrolą? Rozpraszacze obecne w naszym życiu mają różne korzenie. W związku z tym mogą znajdować się w naszej strefie wpływu lub poza nią. Czy wiesz, gdzie lądują na skali od „zerowego wpływu” do „pełnego wpływu”? Jeśli nie jesteś pewien/wna, możesz skorzystać z Matrycy Wpływu – będzie to jej kolejne zastosowanie. Zrób listę wszystkich rzeczy, które cię rozpraszają. Powiadomienia (wymień wszystkie aplikacje, które powiadamiają cię o jakiekolwiek rzeczy – z Twojego telefonu / komputera / innego urządzenia, które posiadasz. Ludzie (w domu i w pracy). Hałasy w tle (w moim przypadku budowy wokół budynku, w którym mieszkam). Niekończące się myśli, krążące po głowie i które nigdy się nie kończą (związane np. z martwieniem się o różne rzeczy – prawdziwe lub potencjalne). Teraz umieść każdy z zebranych elementów w jednej z dwóch ćwiartek powiązanych z poziomem wpływu. Potraktuj to w ten sposób – czy mam wpływ na wyłączenie tego rozpraszacza? Czy mogę to fizycznie zrobić? To jest sytuacja, w której można powiedzieć „tak” lub „nie”. Umieść te elementy tam, gdzie w tej chwili powinny być, bez oceniania – na razie to tylko analiza. Wymień dosłownie wszystko, co ci teraz przychodzi do głowy. Masz

Read More »
Rozwój osobisty

4 emocje podstawowe: czy to wystarczające, żeby nas opisać?

W źródłach wiedzy związanych z przestrzenią pracy (również na tej stronie) możemy znaleźć wiele informacji na temat celów, efektywności, umiejętności, przywództwa, zmian, nawyków i wielu innych. Niezbyt często pojawia się temat tego, czym są emocje. W miarę jak świat biznesu rozwijał się w przeszłości, coraz większą popularnością cieszyły się stwierdzenia typu: „biznes to biznes, żadnych emocji”, „trzeba być twardym, żeby coś osiągnąć” czy „nie pokazuj słabości”. Wiele osób opisuje brak emocji poprzez „bycie twardym”. Nie czuj, używaj tylko mózgu. Myśl na chłodno, podejmuj szybkie i trafne decyzje w oparciu o dane. To właśnie wydawało się największą zaletą odnoszącego sukcesy biznesmena / bizneswoman. Ale uczymy się. Świat ewoluuje, cały czas się zmienia – chcemy tego, czy nie. Obserwujemy, jak zmieniają się ludzie, firmy, społeczeństwa i kraje, jak różnorodne są firmy, jak często mówimy o budowaniu środowisk włączających: w pracy, w domu i w wielu innych miejscach. A kiedy obserwuję, jak zmieniają się modele kompetencji, style przywództwa i kultury organizacyjne, okazuje się, że emocje są widocznym i nazwanym elementem wpływającym na zaangażowanie pracowników, poziom wypalenia zawodowego i wiele innych aspektów bycia usatysfakcjonowanym, szczęśliwym i zdrowym człowiekiem. W analizie transakcyjnej, mówimy o 4 emocjach podstawowych. To strach, złość, smutek i radość. Cała paleta emocji, które są bardziej opisowe i szczegółowe, jest pochodną tych czterech, ale ostatecznie kluczem jest nazwanie właśnie ich. Kluczem do zrozumienia tego, co czujemy, jak działamy, reagujemy, komunikujemy się, podejmujemy decyzje i jakie przekonania tkwią w naszych głowach. Ponieważ emocja jest zawsze reakcją na określony bodziec, powodujący, że doświadczamy stresu lub przyjemności, a następnie poprzez myśli prowadzi nas na ścieżkę określonego uczucia. Czy 4 wystarczą, aby naprawdę opisać, co dzieje się w środku nas? Po czym możemy poznać, że pojawia się w nas określona emocja? I jak zadbać o to, żeby na każdą z nich odpowiednio zareagować, nie wszczynać gier psychologicznych, albo zatrzymywać role trójkąta dramatycznego? Przyjrzymy się temu bliżej. Emocja numer 1: strach Podstawą lęku są bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne, które prowadzą do odczuwania stresu. A kiedy pojawia się stres, w naszym mózgu pojawia się myśl, że jesteśmy w jakiś sposób zagrożeni. Wtedy zaczyna działać biologiczna reakcja walki lub ucieczki. A naturalnym, podstawowym uczuciem w tej sytuacji jest strach. Strach, że zostaniemy zranieni, na przykład utratą czegoś lub kogoś, kto jest dla nas ważny. Na poziomie ciała mamy drżące ręce, napięcie na twarzy (wokół oczu i ust), a także w tułowiu, a następnie w nogach. Możemy mieć rumieńce na twarzy, spocone dłonie (i ogólnie spocone ciało), suchość w ustach, problemy żołądkowe, drżące nogi. Na poziomie percepcji możemy mieć pustą głowę, zaburzenia wzroku lub słuchu. W tej sytuacji instynkt podpowiada nam, żebyśmy uciekali, jak najdalej od tej całej sytuacji. Z racjonalnego punktu widzenia wiemy, że na dłuższą metę nie jest to najmądrzejsza strategia. Prawdziwą potrzebą (nazywaną również potrzebą społeczną) jest uzyskanie pomocy / wsparcia lub uspokojenie nas. Pozwoli to naszemu mózgowi i ciału odzyskać równowagę oraz zastanowić się nad konstruktywnymi rozwiązaniami. Pomocna może być również wewnętrzna strategia zaakceptowania własnych ograniczeń, ogólnie lub w konkretnym przypadku, w zależności od sytuacji. Emocja numer 2: złość Źródłem gniewu są także bodźce wywołujące stres. Różnica między strachem a złością polega na tym, że po pojawieniu się stresu zamiast myśli o niebezpieczeństwie pojawia się myśl o krzywdzie. Może ktoś naruszył nasze granice lub kontrakt i to nas denerwuje? Instynkt gadziej części naszego mózgu wykorzystuje drugą część reakcji walki lub ucieczki: walczy. Atakuje własne ciało, innych ludzi (nawet jeśli nie mają oni nic wspólnego z daną sytuacją), firmę, w której pracujemy, czy cały świat. Na poziomie ciała zaczynamy odczuwać bulgotanie wściekłości w żołądku – tak, jak w scenariuszu strachu, ale bardziej przypomina to uczucie „gotowania” i mamy wrażenie, że zaraz eksplodujemy od środka. Skutecznym sposobem poradzenia sobie z tym uczuciem będzie zmiana czegoś i na poziomie wewnętrznym zaakceptowanie ograniczeń innych ludzi. Nikt nie jest doskonały, wszyscy mamy pewne wady, które dla niektórych osób są nawet niezauważalne, a dla niektórych wyglądają jak ogromne potwory, które uniemożliwiają nam wykorzystanie pełnego potencjału. Złość może nas pożreć żywcem, jest jedną z najsilniejszych emocji, która wpływa na naszą ocenę sytuacji, proces podejmowania decyzji i może mieć ogromny wpływ na relacje, których jesteśmy częścią. Nie tylko z drugą połówką, ale także w pracy – z naszymi współpracownikami, managerami, klientami czy innymi zespołami, z którymi na co dzień współpracujemy. Pamiętaj o tym – może to zaoszczędzić mnóstwo czasu, pieniędzy i problemów zdrowotnych. Emocja numer 3: smutek Smutek to trzecia emocja podstawowa, która pojawia się pod wpływem stresu po zadziałaniu określonego bodźca. W tym przypadku na poziomie myśli możemy rozpoznać stratę. Myśl, że coś lub ktoś został nam odebrany, przez co możemy poczuć się nieważni, w jakiś sposób nas osłabia. Na poziomie ciała odczuwaliśmy ucisk w klatce piersiowej i / lub coś w rodzaju guli w gardle. Płaczemy. To, co zwykle robimy instynktownie, to skorzystanie z trzeciej reakcji pochodzącej z gadziej części naszego mózgu: zamarzamy. Zamykamy się, wycofujemy, czasami naprawdę trudno do nas dotrzeć. W ten sposób chcemy się chronić, żeby nie czuć już żadnej straty. Tak naprawdę potrzebujemy pocieszenia od drugiej osoby. Czasami wystarczy, że ktoś po prostu jest przy nas.  Emocja nr 4: szczęście To ciekawe, że mamy 4 podstawowe emocje, ale tylko jedna z nich jest pozytywna. Podstawą szczęścia są bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne, które sprawiają nam przyjemność. Przyjemność prowadzi do myśli o satysfakcji i tworzy poczucie szczęścia. Na poziomie ciała mamy automatyczny uśmiech na twarzy, odczuwamy zawroty głowy i uczucie ciepła w brzuchu. W tej sytuacji nasz instynkt podpowiada nam, żebyśmy głębiej wniknęli w to doświadczenie, zaangażowali się i podzielili się tym uczuciem z innymi. Potrzebujemy kontekstu społecznego, w którym można się dzielić, żeby uzyskać z tego więcej i dać coś ludziom. Coś takiego, żeby mogli doświadczyć rzeczy, którą w danej chwili my robimy. Mądrze jest zaakceptować całe dobro, które nas otacza i zatrzymać myśl w naszych głowach, która często krzyczy: „OSZUST”. W świecie tylu złych wydarzeń, zmian, rozczarowań i okrucieństwa możemy wykorzystać więcej nadziei, wykorzystując pozytywną energię i rozmach, żebyśmy mogli żyć lepiej. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Najważniejsze jest to, żeby zawsze starać się odpowiednio nazwać adekwatnie

Read More »
Organizacja

Jak organizować pracę, żeby ludzie nie ochodzili?

W ciągu ostatnich 3 lat wiele osób przeszło kompletną zmianę pracy. Gdy przyszła pandemia, musieliśmy się dostosować i zorganizować. Jeśli było to możliwe, przenieśliśmy pracę do domu. Także szkoła znalazła się w domu, podobnie jak kina, centra handlowe, uczelnie i wiele innych, towarzyszących nam na co dzień miejsc. Nasze domy stały się miejscami o wielu funkcjach i musieliśmy nauczyć się, jak w nich funkcjonować, żeby zachować w miarę przyzwoity poziom zdrowia psychicznego. Po jakimś czasie tak bardzo chcieliśmy „normalności”, że zrobilibyśmy wszystko, żeby być na zewnątrz, nawet spacer dookoła domu albo osiedla stał się czymś wyjątkowym. Każda wycieczka na zakupy spożywcze była prawdziwym wydarzeniem. A teraz jesteśmy w miejscu, w którym wielu z nas przewartościowało swoje życie, zmieniło sposób, w jaki pracujemy, robimy zakupy, opiekujemy się rodziną i organizujemy czas wolny. Przyzwyczailiśmy się do rzeczy, które przed pandemią wydawały się niemożliwe, takich jak nauka na odległość czy praca w pełni zdalna. Ludzie dostosują się do wszystkiego, gdy okoliczności ich do tego popchną i tak właśnie stało się z wieloma z nas 3 lata temu. Kiedy myślimy o pracy zdalnej w 100%, wiele badań pokazuje, że w niezliczonych przypadkach takiego trybu tak naprawdę nie ma znaczenia dla kogo klikamy na komputerze postawionym w zorganizowanym w domu biurze. Jesteśmy mniej przywiązani do pracodawcy i ludzi, z którymi współpracujemy (zwłaszcza emocjonalnie), przez co szybciej podejmujemy decyzje o zmianie pracy. To, gdzie pracujemy dla wielu osób nie ma dużego znaczenia tak długo, jak długo warunki pracy są dla nas korzystne. Z drugiej strony pamiętam czasy przed Covidem, kiedy byłam w organizacji, w której zbudowaliśmy bardzo silne więzi i nawet gdy czasy były trudne, trzymaliśmy się razem, wspierając się nawzajem. I wiele przyjaźni, które mam od tamtego czasu, jest ze mną do dziś. Czy bez prawdziwej więzi międzyludzkiej i częstszego przebywania razem w tym samym pomieszczeniu możliwe jest zbudowanie takiej wartości? Co zrobić z organizacją pracy w dzisiejszych firmach? Zosawić ją w 100% zdalną? Czy powinniśmy przejść w tryb pracy hybrydowej bez żadnej określonej struktury wokół niej? Czy może zostawić ludziom całkowitą swobodę, licząc na ich dobrą wolę i na to, aby uznali, że dobrze jest częściej przebywać w biurze? A może powinniśmy im powiedzieć, że wracamy do biura i po prostu muszą sobie z tym poradzić – znowu przeorganizować życie? Jak zorganizować środowisko pracy, żeby nie doszło po stronie pracowników do jej znienawidzenia i żeby nie odchodzili? Tryb pracy hybrydowy vs zdalny vs onsite – plusy i minusy Kiedy myślimy o organizacji pracy w firmie, mamy do wyboru 3 opcje. Każda z nich ma swoje wady i zalety, biorąc pod uwagę dwie strony: pracodawcę i pracownika. Poniżej umieszczam wszystkie argumenty obu stron w tej samej kategori – treść jest podzielona na potencjalne plusy i minusy dotyczące danego trybu pracy, nie rozpatrywaniu różnych perspektyw. Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę w 100% na biurze? Wiele osób cały czas pracuje na miejscu w biurze – Covid czy nie Covid. Służba zdrowia, pracownicy pierwszej linii produkcji/przemysłu, handel bezpośredni, urzędy państwowe i wiele innych. Kiedy jednak myślimy o pracownikach biurowych, których pracę można wykonywać z domu i chcemy, aby przez 100% czasu pracowali stacjonarnie (jak to było najczęściej organizowane przed pandemią), potrzebujemy wziąć pod uwagę kilka najważniejszych elementów. To, co zebrałam, to nie wszystkie, które istnieją, ale moim celem jest pokazanie szerszej perspektywy, mam nadzieję pomocnej w podjęciu decyzji o potencjalnej transformacji trybu pracy w twojej firmie. Plusy pracy w 100% w biurze: Wady pracy w 100% na miejscu: Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę w 100% zdalną? W czasie Covidu większość osób, których pracę można było wykonywać zdalnie, przeniosła się do domu – właściwie z dnia na dzień. Było to najbezpieczniejsze podejście, którego celem było powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa przy zachowaniu ciągłości biznesowej. Dla wielu na początku było to niezwykle trudne, zwłaszcza gdy mieli małe mieszkania, niewystarczające warunki (np. brak wydzielonej przestrzeni biurowej) i/lub dzieci uczących się równolegle z domu. Znam nawet przypadek osoby, która ustawiała w toalecie deskę do prasowanie, na której stawiała komputer i tak właśnie odbywała spotkania. Ale, jak wspomniałam wcześniej, po pewnym czasie człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego – jeśli tego potrzebuje, albo jest przymuszony w jakiś sposób. Zorganizowaliśmy naszą „przestrzeń biurową” w domu jak najlepiej, resztę życia stworzyliśmy jakoś wokół pracy i działaliśmy dalej. Niemożliwe przed pandemią stało się możliwe, a dla niektórych nawet niesamowicie wygodne. Plusy pracy w 100% zdalnej: Wady pracy w 100% zdalnej: Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę hybrydową? Jednym z najtrudniejszych postcovidowych pytań dla firm, które mają pracowników biurowych jest to czy powinniśmy wrócić do biura? Nawet jeśli widzimy, że pracę można dobrze wykonywać w domu czy nie tęsknimy za wspólnym przebywaniem w biurze? Czy nie powinniśmy spróbować odtworzyć relacji, atmosfery, wspólnych posiłków i kawy, która sprawia, że czujemy się zaangażowani w tę konkretną organizację? Ale co, jeśli nasi pracownicy będą się opierać i mówić, że nie chcą już tego robić? Pracę hybrydową można wykonywać na kilka różnych sposobów, w tym artykule omówię sytuację, gdy pracodawca zdecyduje, że pracownicy powinni przebywać w biurze przez określoną liczbę dni w tygodniu/miesiącu (powiedzmy, że są to 2 dni w biurze, 3 dni w trybie zdalnym). Plusy pracy hybrydowej: Wady pracy hybrydowej: Jak widać, każda opcja ma swoje wady i zalety. I (co nie ułatwia podjęcia decyzji o najlepszym możliwym scenariuszu) jest to prawie taka sama liczba argumentów w każdej sekcji, więc decyzja o tym, co wybrać, staje się jeszcze trudniejsza. Jak więc mądrze wybrać? Jak zorganizować pracę w ciągłej zmianie? Wielu z nas doświadczyło wielu zmian w ciągu ostatnich kilku lat. Globalizacja, boom technologiczny, wojny na całym świecie, galopująca inflacja, zmiany psycho-społeczne. Covid, oczekiwanie na szczepionkę, która sprawi, że będziemy mogli „wrócić do normalności” (nawet gdy już nie wiemy, co ta „normalność” oznacza), robienie wszystkiego w domu, izolacja, witanie się poprzez dotykanie łokciami. W organizacjach musieliśmy przenieść dużo pracy w tryb w pełni zdalny, wysyłając pracowników do domu, często bez odpowiedniego przygotowania. Managerowie musieli zmienić sposób zarządzania zespołami, dla wielu z nich był to pierwszy raz, kiedy na co dzień nie widzieli swoich ludzi fizycznie w przestrzeni biurowej. Musieliśmy

Read More »
Rozwój osobisty

Na jakie pytanie chcesz znaleźć odpowiedź?

Na pierwszy rzut oka może to zabrzmieć filozoficznie, ale kilka lat temu to pytanie wydało mi się kluczowe, kiedy zastanawiałam się nad wszystkim, co robię w życiu zawodowym. Nawet jeśli nie jestem certyfikowanym coachem, pytania są narzędziem, którego używam – szczególnie po to, żeby odkryć, co tak naprawdę jest źródłem jakieś sytuacji, konfliktu albo reakcji człowieka na jakąś okoliczność. Nauczyłam się, że to, co widzimy lub zakładamy, rzadko jest prawdą. Jedną z najważniejszych rzeczy jest skupienie naszych wysiłków i energii na prawdziwej rzeczy lub problemie, a nie na czymś, co wydaje się prawdą. Jest pozorne. Żeby naprawdę skupić się na tym, co chcemy osiągnąć w życiu zawodowym, potrzebujemy mieć kompas, który poprowadzi nas we właściwym kierunku. Jest to niezwykle trudne, gdy pomyślimy o ciągłej zmianie, której doświadczamy – nieznanym jutrze, przemianach technologicznych, społecznych, politycznych, zmian pokoleniowych. Zasadniczo zmienia się każdy aspekt naszego życia – dla niektórych mniej, dla niektórych bardziej widoczny – ale jest to obecne wszędzie, jak okiem sięgnąć. Jak być uważnym, skupionym i żyć sensownie? Przyjrzyjmy się temu dzisiaj bliżej. Jakie jest moich 5 kluczowych wartości? Motywacja wewnętrzna jest jedną z najsilniejszych sił, które utrzymują naszą energię, pęd do działania na dobrym poziomie. Żeby przez większość czasu znajdować się gdzieś w optymalnym miejscu spektrum, potrzebujemy mieć powiązania między tym, w co wierzymy lub co jest dla nas najważniejsze, a tym, czym żyjemy albo w czym pracujemy. Znasz swoje TOP 5? Jeśli tak, jakie one są? Dlaczego są dla ciebie ważne? Jak te wartości kształtują twoje życie i decyzje, które podejmujesz każdego dnia? W jaki sposób te elementy wspierają cię w odpowiedzi na pytanie, które może zmienić życie innych ludzi? Jeśli ich nie znasz lub po prostu nie wiesz, jak je nazwać, oto krótkie ćwiczenie, które możesz wykonać samodzielnie, aby to zmapować. Tutaj znajdziesz listę wartości. Możesz ją skopiować i wkleić do Worda, możesz przepisać ręcznie, jeśli wolisz pracować z kartką papieru i długopisem (zdecydowanie polecam). Wybierz 10 wartości, które są dla ciebie ważne – w pracy, w życiu (pomyśl o tym holistycznie). Jeśli brakuje ci czegoś na liście, możesz dodać to samodzielnie: to powinna być twoja lista, więc nie martw się, jeśli lista gotowych dań nie będzie dla ciebie wystarczająco pełna. Następnie z tych 10, które wybrałeś/aś, wybierz 5, które są najważniejsze – bez nich nie możesz żyć i pracować. Wybierz te, które są esencją twojego istnienia. Masz je? To teraz napisz swoje TOP 5 na karteczce samoprzylepnej lub w innym miejscu, w którym będziesz je widzieć każdego dnia. Za każdym razem, gdy nie masz pewności czy coś zrobić, zgodzić się na jakiś projekt albo zadanie, spoglądnij na listę i zadaj sobie pytanie: czy jest to zgodne którąś z moich wartości? Czy to karmi którąś z nich? Decydowanie będzie łatwiejsze, kiedy będziesz mieć taki kompas w dłoni. Jaki problem chcę rozwiązać? Kiedy myślimy o dawaniu wartości innym ludziom – naszym współpracownikom, klientom, pracownikom (jeśli jesteśmy managerami), przyjaciołom, członkom rodziny lub członkom naszego społeczeństwa, czasami zastanawiamy się, co jest najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, żeby dokonać prawdziwej zmiany. W przypadku konsultantów, trenerów, edukatorów i wielu innych zawodów, które tworzą coś dla innych, żeby uczynić ich życie lepszym, bardziej funkcjonalnym lub łatwiejszym, zawsze jest miejsce na rozważenie dwóch rzeczy, odpowiadając na poniższe pytania: Jeśli jest to pierwsza opcja, najważniejszym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadać, jest: jaki problem ma dana osoba, w którego rozwiązaniu mogę ją wesprzeć? Najważniejsze jest, żeby odkryć PRAWDZIWY problem. 80% spraw, z którymi mam do czynienia na co dzień, pokazuje mi, że prawie nigdy to, co mówią nam ludzie, jest prawdą. „Ola, potrzebujemy szkolenia z umiejętności komunikacyjnych”. „Ola, mój zespół nie jest zmotywowany, co mogę zrobić jako manager?” „Ola, w moim zespole jest konflikt, bo ludzie nie komunikują się ze sobą – co mam zrobić?” To tylko wierzchołek góry lodowej, ale te przykłady doskonale pokazują, że w większości przypadków to, co widzimy, nie jest pierwotną przyczyną sytuacji. Zawsze sięgaj do korzeni, zadawaj pytania, włączaj ciekawość i nie zgadzaj się na łatwą odpowiedź. Ma to zastosowanie również do prywatnego aspektu naszego życia. Kiedy masz silną potrzebę zjedzenia lub wypicia czegoś z cukrem: jaki jest prawdziwy problem twojego organizmu? Może po prostu jesteś odwodniony/a? Zmęczony/a, bo źle spałeś/łaś? Głodny/a, bo opuściłeś/aś posiłek lub dwa? Samotny/a, bo pracujesz zdalnie, mieszkasz sam(a) i rzadko widujesz ludzi? Niezależnie od tego, czy jest to powiązane z biznesem, relacjami, które masz w swoim życiu, czy z tobą jako osobą, zawsze jest coś pod powierzchnią. Odkryj to, a następnie zajmij się prawdziwą przyczyną – efekt będzie o 1000% lepszy za każdym razem. W jaki sposób jeszcze jedno pytanie może mi pomóc stać się mądrzejszym człowiekiem? Ciekawość, zadawanie pytań, dotarcie do korzeni tego, co naprawdę się dzieje, czyni naszą pracę wyjątkową. W dzisiejszych czasach wszyscy chcemy szybkich rezultatów, natychmiastowych rozwiązań i odpowiedzi dzięki łatwym do wdrożenia rozwiązaniom. I tak, możemy skorzystać z większej dozy upraszczania rzeczy w tym szalonym świecie miliardów informacji, które otrzymujemy w każdej minucie każdego dnia. Ale proste nie znaczy łatwe i szybkie. Proste może i powinno oznaczać znaczące, przydatne dla określonej osoby, kontekstu lub organizacji. Każdy znak zapytania na końcu zdania, który zadajemy, czyni nas mądrzejszymi, ponieważ mamy kolejną informację, która przybliża nas do odpowiedzi na prawdziwe pytanie, jakie zadaje dana osoba. Nie chodzi o zadawanie niekończącej się listy pytań. Chodzi o to, aby zapytać tych, którzy są dla nas ważni, którzy przekazują nam potrzebne nam fragmenty historii, żebyśmy wiedzieli, jaki jest prawdziwy problem, który staramy się rozwiązać. Żebyśmy w lepszym stopniu byli w stanie wesprzeć kogoś, kto sam go w ostateczności rozwiąże. Dlaczego robię to, co robię? Kiedy myślę o tym, dlaczego w życiu robię to, co robię, mogę szczerze to powiedzieć: ponieważ jest to powiązane z moimi podstawowymi wartościami. Jedną z nich jest uczenie się przez całe życie: cały czas uczę się przekazywać wiedzę i narzędzia innym, rozkminiam, jak rozwiązywać większe problemy. Kocham patrzeć, jak ludzie dorastają, zmieniają się, podejmują niewygodne działania i stają się lepsi niż byli wczoraj. Kiedy myślę o tym, dlaczego robię to, co robię, wyobrażam sobie cały pozytywny wpływ, jaki zamierzam wywrzeć na innych ludzi.

Read More »
Rozwój osobisty

Jak wiele możesz osiągnąć korzystając z Systemu Wsparcia?

Wiele osób (w tym ja) chce zrobić jak najwięcej rzeczy samodzielnie. Chcą udowodnić światu, że są najlepszymi ekspertami / partnerami / przyjaciółmi /mangerami / właścicielami firm / rodzicami. I że nie chcą i nie potrzebują żadnego wsparcia: wszystko mogą zrobić sami, osiągnąć wszystko, co chcą bez niczyjej pomocy. Czy jesteś taką osobą? Jeśli tak, to zapraszam cię w podróż, podczas której wspólnie będziemy odkrywać, jak dzięki systemowi wsparcia możemy być jeszcze lepsi, robić więcej, osiągać bardziej niezwykłe wyniki niż obecnie. Jak wydobyć jak najwięcej z innych (oczywiście w dobrej intencji), tak, żeby się “nakarmić” w tym, kim jesteśmy, jak myślimy i co robimy. Pytanie na dziś brzmi: jak wiele fantastycznych rzeczy można osiągnąć, korzystając z systemu wsparcia? Jaki potencjał jest do odkrycia i wykorzystania, którego dzisiaj nie dostrzegasz, a który może być przełomowy? Spójrzmy na to głębiej. „Jesteś średnią 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu” To stwierdzenie pojawia się bardzo często w obszarze rozwoju, wzrostu czy w związku ze zdolnością do podejmowania decyzji. Co o tym sądzisz? Czy to prawda? Jak wygląda Twoja lista 5 osób, z którymi masz najwięcej kontaktu? Czy uważasz, że jest to lista dobrych czy złych wpływów? Nawet jeśli mamy mocny zestaw wartości, wiemy, czego chcemy i realizujemy nasz plan, nasze otoczenie ma ogromny wpływ na to, co w ostateczności na koniec dnia robimy. Wyobraź sobie, że tych 5 osób wspiera cię bezwarunkowo: mówią ci, że dasz radę, zadają pytania, jak mogą pomóc lub czego potrzebujesz, żeaby osiągnąć to, do czego dążysz. Są zawsze do twojej dyspozycji – gdy odniesiesz sukces i wtedy, kiedy potrzebujesz kogoś, na kim możesz się oprzeć w razie potrzeby. Jakie są szanse, że uwierzysz w siebie i faktycznie osiągniesz sukces przy takim systemie wsparcia? Teraz wyobraź sobie, że te 5 osób cały czas narzeka. Najczęściej mówią, że życie jest trudne, nie ma w nim nic dobrego, jest tylko cierpienie, rozczarowanie, a na dodatek dookoła sami podli ludzie. Po co w ogóle zawracać sobie głowę jakimiś celami – skoro i tak jesteśmy skazani na niepowodzenie, albo inni są lepsi od nas? Mówią: „daj spokój z tymi pomysłami, powinieneś cieszyć się tym, co masz”, „jesteś na to za stary / za młody”, „to zbyt ryzykowne, może powinieneś się nad tym zastanowić” lub „OMG, nigdy bym tego nie zrobił czegoś takiego!”. Jakie są szanse, że uwierzysz w siebie i rzeczywiście odniesiesz sukces, jeśli będziesz przez cały czas radzić sobie z takim negatywnym nastawieniem? Dokładnie. Może się wydawać, że jesteś tą samą osobą, wiesz lepiej, czego dla siebie chcesz, ale prawda jest taka, że niezwykle trudno jest pozostać w OK-OK i iść dalej, kiedy ciągle na nowo doświadczasz tego drugiego scenariusza. Oparcie się środowisku, uciszenie negatywnych głosów i po prostu robienie swoich rzeczy wymaga wtedy dużo więcej energii. Czy nie lepiej przeznaczyć tę energię na rzeczy, które przybliżą cię do twoich celów i marzeń? Po sobie wiem, że zdecydowanie lepiej – nawet jeśli ciężko jest wyznaczyć granicę lub wyciąć jakąś osobę ze swojego życia. Ale w dłuższej perspektywie na pewno warto. Zamień „co” i “jak” na „kto” Kiedy myślimy o celach, zadaniach czy marzeniach, myślimy głównie o tym, „co” chcielibyśmy osiągnąć, zmienić lub doświadczyć. Kiedy już wiemy, czego chcemy i jak to nazwać, pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl, jest stworzenie celu, kamieni milowych lub innych, czasami mniejszych rzeczy, które musimy zrobić, aby to osiągnąć. Co może się różnić, gdy zamienimy „co” lub “jak” z „kto”? I dlaczego w ogóle powinniśmy pomyśleć o takiej zmianie? Średnio 80% rzeczy, których pragniemy, najprawdopodobniej zostało już osiągnięte przez kogoś innego. Chcesz schudnąć 10 kg? Jest mnóstwo ludzi, którzy wiedzą, jak to zrobić dobrze, zdrowo i z trwałym efektem. Chcesz być przedsiębiorcą i zarabiać dużo pieniędzy? Z pewnością są ludzie na całej planecie, którzy odnoszą sukcesy w tej dziedzinie. Chcesz być świetnym rodzicem? Ta sama historia. I jest to powiązane z wieloma różnymi rzeczami, zawodami, kierunkami życia i / lub pracy, decyzjami, hobby, sportem itp. Po co marnować energię na wymyślanie koła na nowo, skoro jest ktoś, kto może podzielić się mądrością, doświadczeniami lub tym, co należy robić, a czego nie? Na tej podstawie możemy osiągnąć to, czego chcemy szybciej, mniej boleśnie i przy mniejszym poświęceniu (czasu, pieniędzy, energii itp.). Ta osoba może być daleko od nas, geograficznie lub mentalnie, ALE może być także naszym najlepszym przyjacielem. Albo znajomym znajomego. Świat jest naprawdę mały, jeśli się nad tym zastanowić, a ludzie KOCHAJĄ mówić o sobie. Kiedy zamieniasz „co” na „kto”, pojawia się szansa na zaoszczędzenie czasu i energii na rzeczach, które możesz zrobić mądrzej i przekierowanie energii w inne obszary, gdzie być może nikt wcześniej nawet nie był. Lub skorzystania z mądrości innej osoby i na jej podstawie stworzenia własnej historii. Jeśli tak ujmujemy koncepcję „systemu wsparcia”, otwiera się zupełnie inny rozdział tego, jak środowisko może pomóc ci utrzymać dynamikę, dzięki czemu możesz osiągnąć niezwykłe wyniki. Co może zrobić masa, czego nie może zrobić jednostka bez wsparcia? Kiedy masz tych 5 wartościowych osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu, masz świetną bazę do pracy. Im mocniejsze korzenie, tym szerzej możesz rozwinąć skrzydła i latać. A siła przyciąga siłę, dobra energia przyciąga dobrą energię. Im częściej korzystasz z tego FLOW, utrzymujesz swoją moc i brniesz do przodu, masz dobry wpływ na innych, tym więcej ludzi o podobnym sposobie myślenia będzie wokół ciebie. Są też rzeczy, które może zrobić masa ludzi, a których nie jest w stanie pojedyncza osoba. Jeśli chcesz organicznie budować społeczność wokół siebie, tego co tworzysz i wartości, którą chcesz wnieść do życia innych, potrzebujesz do tego większej liczby osób. Jeśli chcesz szerzyć mądrość, narzędzia, najlepsze praktyki lub inne doświadczenia, aby ludziom żyło się lepiej, potrzebujesz sieci, która cię w tym wesprze. Jeśli chcesz gromadzić wiedzę, dane, żeby być lepszym w tym, co robisz, potrzebujesz innych głosów, które dodadzą do koszyka swoje perspektywy. Społeczność może być silnym atutem twojego sukcesu, ale także twojego zdrowia i bezpieczeństwa psychologicznego – a czasem lustrem, w którym możesz się nad sobą zastanowić, uzyskać informację zwrotną i być lepszym jutro niż jesteś dzisiaj. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Nikt nie jest

Read More »
Rozwój osobisty

Dlaczego łatwiej jest wykorzystywać mocne strony, żeby osiągać więcej?

Jako ludzie skupiamy się bardziej na tym, czego nam brakuje – gdzie nie jesteśmy wystarczająco doskonali lub gdzie inni ludzie są „lepsi” od nas (cokolwiek to „lepsi” oznacza). Mocne strony – myślenie o tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, nie jest pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl, kiedy zastanawiamy się nad naszym rozwojem zawodowym, przeprowadzamy wartościową rozmowę z naszym managerem albo po prostu myślimy o kolejnych krokach w naszej karierze. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to silnie powiązane z kulturą i / lub krajem, w którym się wychowaliśmy, ponieważ przekonania o byciu “silnym” lub “słabym” są bardzo obecne. Jako osoba wychowana w Polsce, gdzie zawsze trzeba udowadniać, że jesteśmy wystarczjąco dobrzy, godni uwagi i wykształceni na tyle, żeby być partnerami w każdym globalnym kontekście zawodowym, mogę powiedzieć, że to ważny element. Znam wiele osób wychowanych w różnych kulturach i mogę powiedzieć, że istnieje ogromna różnica w sposobie myślenia w tym zakresie, w porównaniu z ludźmi wychowanymi np. w USA. Ale ten artykuł nie dotyczy różnic kulturowych, nawet jeśli przekonania, o których dzisiaj będziemy mówić, są z nimi mocno powiązane. Chciałbym zabrać nas wszystkich w podróż mocnych stron. Dlaczego mamy tendencję do skupiania się na brakach, zamiast skupiać się na mocnych stronach? Po co to sobie robimy, skoro o wiele łatwiej jest oprzeć się na tym, co robimy naprawdę dobrze? Przyjrzyjmy się temu bliżej. Czym są mocne strony? Mocna strona to supermoc. Mocna strona to coś, co pozwala nam robić rzeczy naprawdę łatwo. To naturalne, czasami robimy coś nawet bez wkładu jakiejś większej energii w proces. Może to nastąpić automatycznie, bez świadomego użycia mózgu – jak w sytuacji, gdy wsiadamy do samochodu, jedziemy z punktu A i 20 minut później jesteśmy w punkcie B, nawet nie zauważając, jak to zrobiliśmy. Mocna strona może być zabawowa, interesująca – możemy pasjonować się tym, z czym jest połączona lub może być powiązana z naszymi wartościami. Kiedy wykorzystujemy mocne strony, wszystko wydaje się proste, oczywiste – w tym stanie jesteśmy mistrzami w swoich dziedzinach, możemy osiągnąć najwięcej, wkładając najmniej. Jednym z najlepszych narzędzi, za pomocą którego możesz dowiedzieć się więcej o swoich mocnych stronach, jest Gallup Strengths Finder (ostatnio przemianowany na CliftonStrengths – ale opisujący dokładnie to samo). Koncepcja zakłada, że każdy z nas ma w sobie 34 talenty, ułożone w różnej, niepowtarzalnej kolejności, zależnej od osoby. Cała podróż zaczyna się od kwestionariusza, w którym wymienisz TOP 5 talentów, które w sobie masz. Istnieje możliwość odkrycia całej listy 34 na raz – jest to droższe rozwiązanie i moim zdaniem niekoniecznie potrzebne, gdy zaczyna się swoją przygodę z talentami. Zawsze możesz dopłacić i odkryć je bez konieczności ponownego wypełniania kwestionariusza, kiedy tylko chcesz. Twój wybór. (strony, które linkuję są w języku angielskim, ale kwestionariusz i potem raporty są dostępne w języku polskim) Po przejrzeniu pytań otrzymasz krótki raport z listą Twoich TOP 5 mocnych stron – to elementy, w których jesteś naturalnie silny/a, nie musisz inwestować dużo energii, żeby sięgnąć do tych “wiaderek” z umiejętnościami – to przedłużenie ciebie, twojego działa i umysłu. 4 domenty talentów – materiał w języku polskim zaczerpnięty ze strony: https://dominikjuszczyk.pl/talenty-i-mocne-strony/ Talenty są pogrupowane w 4 kategorie: Wykonywanie, Wywieranie Wpływu na innych (w dobry sposób, z pozytywnymi intencjami), Budowanie Relacji i Myślenie Strategiczne. Każda z mocnych stron w przynależnej jej kategorii ma swój własny opis – po to, żeby lepiej zrozumieć, co za nią stoi. To dla nas punkt wyjścia do zastanowienia się, jak te elementy pasują do tego, kim jesteśmy w różnych sytuacjach w pracy i życiu. Jak można z nimi pracować? Świadomość to pierwszy krok. Poznaj swoje mocne strony, bądź świadomy/a listy swojej listy. Do pracy z nimi możesz skorzystać z konsultantów, coachów lub możesz spróbować samodzielnie nadać temu sens. Możesz użyć poniższych pytań, aby stworzyć strukturę wokół swoich myśli. Użyj tych pytań, aby przeanalizować talenty jeden po drugim ze swojej listy: Zaczynając od tych pytań, możesz połączyć wyniki kwestionariusza z prawdziwym życiem. Nie chodzi o to, żeby teraz zmienić swoje życie, bo masz wyniki nowego badania. Chodzi raczej o znalezienie sposobu, w jaki możesz z nich świadomie korzystać, dokonywać lepszych wyborów, być świadomym ich jasnych i ciemnych stron oraz tego, jak lepiej reagować w różnych sytuacjach. Mocne strony są dla ciebie, dzięki czemu wiesz, co ci służy, a co nie, oraz jakie zadania chcesz, a jakich nie chcesz wykonywać. Kiedy uczę o mocnych stronach, zawsze powtarzam: myślenie o swojej TOP 5 jest jak korzystanie z kompasu. Powrót do bazy to najlepszy pomysł, bo przynosi nam harmonię, spokój, pewność, że potrafimy coś zrobić. Korzystając z tej wiedzy, możesz uczynić swoje życie lepszym, ponieważ skupisz swoją energię na rzeczach, które są naprawdę ważne. Nie marnujesz go na naukę czegoś, co jest naprawdę daleko na twojej liście i musisz zainwestować ogromną ilość czasu, czasem pieniędzy lub uwagi, aby osiągnąć w tym przyzwoity poziom. A na koniec dnia okazuje się, że nie warto. Upraszczaj i edytuj. To moje podejście do wielu sytuacji w życiu. Kiedy skupiasz się na posiadanych talentach, łatwiej ci się poruszać, bo masz kompas w dłoni i wiesz, jak go używać. Po co wrzucać go do wody, gdzie opadnie na dno i nie dość, że nie będzie widoczny, to jeszcze zupełnie nie będzie jak z niego korzystać? Czy używanie mocnych stron nie jest lenistwem? Możesz pomyśleć: „No dobrze, ale czy nie jest lenistwem opierać się tylko na tym, w czym jestem dobra/y? Co z byciem w strefie rozciągania, uczenie się przez całe życie lub pracę nad stawaniem się najlepszą wersją siebie?”. Koncentrowanie się na mocnych stronach nie oznacza, że się nie rozwijasz. Oznacza to, że bardziej zwracasz uwagę na to, czego chcesz się uczyć i rozwijać. Opiszę to na własnym przykładzie. Jedną z moich TOP 5 mocnych stron jest Osiąganie (w oryginale: Achiever). Mój Achiever lubi doprowadzać sprawy do końca, wykreślać elementy z listy zadań, osiągać cele, które sobie wyznaczam. Jest to związane z moim życiem zawodowym, zdrowiem, sportem, życiem osobistym oraz rozwojem. Jak rozwijać się w ramach tego talentu? Uczę się upraszczać i edytować – jak wyznaczać lepsze cele, korzystać z OKR-ów i jak być bardziej

Read More »
Rozwój osobisty

Co robić, kiedy utkniesz w swojej karierze?

Walcz. Uciekaj. Zamarzaj. To 3 rzeczy, które robi nasz mózg za każdym razem, kiedy stoimy w obliczu trudnej sytuacji, zmiany lub innej sytuacji, która wydaje się nam zagrażający w jakikolwiek sposób. A wybory czy decyzje zawodowe dla wielu z nas są czymś, czego nie lubimy robić – są stresujące i trudne. Nawet kiedy zmiana w karierze jest na lepsze, czujemy się nieswojo – w naszej głowie może oznaczać to, że ponieśliśmy jakąś porażkę, zawodzimy innych ludzi lub siebie. Kiedy myślę o wszystkich powodach, dla których ludzie nie podejmują decyzji dotyczących swojej kariery, widzę, że boimy się zmiany. Bo nie wiemy, co nas czeka w nowym miejscu. Może będzie gorzej niż teraz? Może to, gdzie jesteśmy obecnie nie jest idealne, ale nie jest przecież aż tak źle (nawet jeśli jest). Wiemy jak na co dzień działać w ramach całego systemu. Może zadania nie są najciekawsze, ale przynajmniej wiemy, co mamy robić. Czasami nie wiemy, co chcemy dalej robić w życiu zawodowym. Zrobiliśmy studia, rozpoczęliśmy pracę, potem kolejną i czas leciał. Czuliśmy się całkiem komfortowo – może nie jesteśmy cały czas super podekscytowani, ale jest w porządku. Jest ok. Nie tak źle. Te dwa krótkie zdania potrafią dosłownie zabić nas od środka. Kiedy prowadzę procesy coachingu kariery w organizacjach, 90% przypadków, o których mówimy, zaczyna się od: „Ola, czuję, że utknąłem/ęłam w swojej karierze. Nie wiem, co dalej robić, nie mam pojęcia, nie jestem pewien/na, jakie kolejne kroki mogę podjąć, żeby się wydostać z tej sytuacji”. Odpowiedzmy więc na to pytanie. Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla wszystkich, którzy czytają dzisiaj ten artykuł. Co możemy zrobić, kiedy czujemy, że utknęliśmy w swojej karierze? Rzecz nr 1: zrób listę wszystkiego, co możesz i chcesz zrobić w swojej karierze Kiedy robimy to, co lubimy – co nas pasjonuje i jest związane z naszymi wartościami, zawsze jest łatwiej, przyjemniej i z lepszym efektem na koniec dnia. Oczywiście nic nie jest idealne – zawsze są rzeczy, które należy zrobić i które nas nie zachwycają. Najważniejszą rzeczą jest proporcja – jeśli mamy proporcję 80/20 (rzeczy, które chcemy zrobić, vs. rzeczy, które należy zrobić), to jest okey. Jeśli jest odwrotnie, oznacza to, że warto byłoby cofnąć się o krok i zastanowić, co mogłoby się zmienić, żeby tę sytuację odwrócić. A warto dlatego, że dłuższe przebywanie w tej przestrzeni doprowadzi do wypalenia, frustracji, problemów ze zdrowiem psychicznym, a nawet problemów w życiu prywatnym. Wszystko jest ze sobą połączone. Pierwszą rzeczą, którą możesz zrobić, kiedy utkniesz w swojej karierze, jest sporządzenie listy rzeczy, które lubisz robić. Możesz to zrobić w arkuszu Excel, na kartce papieru lub w innym narzędziu (cyfrowym lub nie). Samo narzędzie nie ma większego znaczenia – wybierz coś, co pomoże ci uporządkować myśli i będzie pomocne w dalszych krokach. Zrób listę zadań, projektów, mikroelementów, które sprawiają, że czujesz się dobrze w pracy. Możesz wesprzeć się pytaniami: My (jako ludzie) mamy silną tendencję do skupiania się na naszych słabościach – na tym, co robimy źle lub gdzie nie jesteśmy doskonali albo wystarczająco dobrzy. Dlatego zachęcam was, żeby zacząć od tej listy – zobaczyć, w ilu rzeczach jesteście naprawdę dobrzy. Usprawni to proces podejmowania decyzji dotyczących kolejnych kroków w karierze. Rzecz nr 2: zrób listę wszystkiego, czego nie możesz i nie chcesz zrobić Lista rzeczy do nie-zrobienia jest równie ważna jak lista rzeczy do zrobienia. Zrób listę rzeczy, których nienawidzisz robić. Robi ci się niedobrze na samą myśl o tym. Rzeczy, które, gdy o nich pomyślisz, sprawiają, że chcesz rzucić L4. Wszystko, co po prostu robisz (bez jakiegoś większego poczucia satysfkacji), lub nudzisz się śmiertelnie, kiedy w ogóle o tym pomyślisz (nie wspominając już o robieniu tego). Każda rzecz, która prowadzi cię do strefy znudzenia lub wypalenia. Możesz wesprzeć się w tej części zadając pytania: Pomyśl o swoich obecnych lub wcześniejszych doświadczeniach związanych z pracą. Jeśli niektóre elementy się powtarzają, nie ma problemu – jest to również informacja, że w Twoich wyborach istnieje pewien wzorzec, na który możesz zwracać większą uwagę przy wyborze kolejnej przestrzeni kariery dla siebie. Rzecz nr 3: stwórz plan działania, żeby pomóc twojej wymarzonej karierze się urealnić Wszystkie pytania, które znajdziesz powyżej, możesz wykorzystać do stworzenia struktury wokół swoich myśli. Bądź jak najbardziej konkretny/a, odpowiadaj szczerze – pamiętaj, że ta lista jest tylko dla ciebie (chyba, że zdecydujesz inaczej). Oczywiście ta lista nie jest zamknięta – zawsze możesz dodać własne pytania lub przemyślenia. To narzędzie dla ciebie – spraw, by było przydatne w twoim konkretnym kontekście i sytuacji. Kiedy już to zrobisz, następnym krokiem będzie plan działania. Jakie pozycje z listy chcesz wykorzystać na kolejnym etapie kariery? Podkreśl je wszystkie. Uwzględnij swoje talenty – to ważne, żeby na co dzień jak najczęściej robić rzeczy, które nie wymagają od nas dużo energii, są naturalne. Pozbycie się której rzeczy z listy tych, których nie chcesz robić, jest dla ciebie najważniejsze – czego powinieneś/nnaś unikać? Staraj się nie podkreślać całej listy, stworzenie idealnego świata może być trudne. Wybierz te, które sprawiają ci największy problem, niech będzie to 3-5 elementów max. To uprości proces eliminacji i sprawi, że ulżysz swojej karierze w dość znaczący sposób w krótkim czasie. Formalnie są do wyboru co najmniej 2 scenariusze – albo masz w głowie stanowisko, które chcesz objąć w najbliższej przyszłości, albo nie. Jeśli tak – odśwież swój profil na LinkedIn oraz swoje CV i wyślij jak najwięcej aplikacji do firm, które uznasz za interesujące. Nie martw się przesadnie, jeśli w pierwszym podejściu nie masz wielu odpowiedzi. Pamiętaj, że wiele organizacji (zwłaszcza korporacji globalnych) ma na swoich platformach rekrutacyjnych roboty, więc rekruter nie widzi nawet CV, które wysyłają kandydaci. Dlatego tak ważne jest stawianie na ilość – jeśli wyślesz tylko 2-3 aplikacje, może okazać się, że nie wystarczy to, żeby przejść przez silnik słów kluczowych na platformie rekrutacyjnej. Popytaj swój network czy znają kogoś, kto szuka pracownika w twoim profilu albo czy w ich organizacjach są otwarte procesy rekrutacji, na które mogą cię polecić. Sieć kontaktów jest najszybszą metodą na znalezienie pracy – korzystaj z tego, kiedy to tylko możliwe. Jeśli nie – znajdź kogoś, kto poprowadzi cię dalej i

Read More »
Przywództwo

5 rzeczy, które manager może zrobić, żeby ludzie nie odchodzili

Wielka rezygnacja. Rynek pracownika. Ogromna luka na rynku pracy. Najniższa stopa bezrobocia od lat. Wszystko to widzimy i słyszymy, teraz może nawet częściej niż kiedykolwiek. Rynek pracy zmienia się bardzo mocno i wiele organizacji musi na nowo przemyśleć sposób, w jaki funkcjonuje na co dzień. Jeśli chodzi o ich koszty i strukturę organizacyjną, strategię, kierunek, cele i to, jaki manager prowadzi który zespół. I choć niektórzy z nich radzą sobie z koniecznymi zwolnieniami, inni stoją przed zupełnie odwrotnym wyzwaniem: ich (przeważnie) najlepsi pracownicy odchodzą i podejmują inną pracę na zewnątrz. Biorąc pod uwagę kilka różnych badań, około 40% pracowników myśli lub podejmuje działania w kierunku zmiany pracy. To ogromna liczba osób w organizacji, która z jakichś powodów zaczęła tracić lub straciła całkowicie zaangażowanie w obecnym miejscu. Jakie jest pięć głównych powodów, dla których pracownicy odchodzą z pracy? Słabe zarządzanie również znajduje się w pierwszej dziesiątce, nie martwcie się. Covidowy czas zmienił nieco kolejność, punkty 4 i 5 odnoszą się bezpośrednio do sytuacji w trakcie i po pandemii. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu. Biorąc to wszystko pod uwagę – co możesz zrobić jako manager, żeby twoi ludzie nie odchodzili? Oto 5 rzeczy, które moim zdaniem są najcenniejsze dla ciebie i twoich ludzi, niezależnie od branży, sektora, wielkości firmy czy przestrzeni, w której pracujesz. 1. Skorzystaj z TRS (Total Rewards Statement), zanim zrezygnują Nikt nie uczy managerów rozmawiać o pieniądzach. Mówimy o informacji zwrotnej, wyznaczaniu celów, delegowaniu zadań, strategii czy budowaniu zespołu, ale kiedy myślimy o kwestiach finansowych, omawianiu podwyżek, poziomów premii, czujemy się niekomfortowo. Jest to powiązane z dwiema głównymi rzeczami. Dlatego myślę, że najwyższy czas, żebyśmy zaczęli rozmawiać o pieniądzach tak otwarcie, jak o każdym innym aspekcie pracy. A jako managerowie możemy nauczyć się prowadzić rozmowę na ten temat – to kompetencja jak każda inna. Total Rewards Statement (TRS) to narzędzie, za pomocą którego możesz rozmawiać ze swoimi pracownikami na tematy związane z pieniędzmi. Najczęściej nie liczymy wszystkiego, co daje nam pracodawca – widzimy jedynie kwotę, która pojawia się na naszym koncie bankowym raz w miesiącu. A w większości przypadków to znacznie więcej niż tylko podstawa wynagrodzenia. Dzięki temu możesz pokazać swojemu pracownikowi, jaka jest (w ujęciu miesięcznym / kwartalnym / rocznym) całkowita inwestycja w niego dokonana przez organizację. Co jeszcze oprócz podstawowego wynagrodzenia możemy wykazać w TRS? Kiedy zsumujesz wszystko, z czego korzysta dany pracownik (orientacyjnie, nie chodzi o liczenie każdej złotówki, którą organizacja wydaje na jedną osobę), rozmowa na temat pieniędzy może zacząć wyglądać inaczej. Nasi pracownicy często nie widzą szerszego obrazu i nie rozumieją skali pieniędzy, jakie się w nich inwestuje. Oczywiście, jeśli organizacja płaci poniżej poziomu rynkowego, to inna historia – pytanie brzmi, czy jako manager masz jakikolwiek wpływ na rozwiązanie problemu w wynagrodzeniach w swoim zespole. Jeśli tak – zrób to jak najszybciej, aby zminimalizować ryzyko, że twoi ludzie odejdą w najbliższej przyszłości. Jeśli nie – zastanów się, jakich jeszcze elementów w TRS możesz użyć, żeby jakoś wypełnić lukę, dopóki nie nadejdą lepsze czasy. 2. Współtwórz ścieżkę kariery ze swoim pracownikiem Drugim na liście argumentów powodujących rezygnację z pracy jest brak możliwości rozwoju. Słyszę ten argument mega często. Czasami ten powód jest prawdziwy, ale w wielu przypadkach jest to tylko wymówka lub po prostu brak wiedzy. Pierwsze pytanie, które zadaję za każdym razem, gdy ktoś przychodzi do mnie i mówi, że w tej firmie nie ma dla niego szans na rozwój, brzmi: „czego już próbowałeś/aś?”. To pytanie wydaje się tak mocne, że czasami ludzie nie wiedzą, jak odpowiedzieć. Zaczynają się od: „Próbowałem/am wszystkiego!”. Rozmawiamy więc o tym, co dla nich znaczy to „wszystko”. Bardzo często okazuje się, że nie zrobili nic szczególnego, w 80% przypadków nie przeprowadzili nawet rozmowy ze swoim przełożonym na ten temat! To niesamowite jak mózg ludzki funkcjonuje w nicnierobieniu albo samoutrudnianiu. Nie zaczęli tego tematu – ani ich manager, ani oni sami. Nikt nic nie mówi, licząc na to, że druga strona ZGADNIE, czego w danym momencie potrzeba. Cóż, pora na smutną prawdę – na 99% to się nigdy nie stanie. Jeśli więc jesteś managerem – twoim zadaniem jest pobudzenie rozmowy na temat rozwoju twojego pracownika. Oczywiście zachęcam, żeby w trakcie procesu istniało partnerstwo współtworzenia, a nie założenie, że stworzysz plan, którego będzie przestrzegać twój pracownik. Nie jest to aż tak angażujące rozwiązanie, jeśli porównamy to z faktycznym wspólnym wykreowaniem planu z pełną odpowiedzialnością za niego pracownika. Szybkie pytanie: kiedy ostatni raz rozmawiałeś ze swoimi pracownikami na temat ich rozwoju zawodowego / osobistego? Odpowiadaj szczerze, nikt cię nie ocenia. Pierwszym krokiem każdego rozwoju jest samoświadomość. Zaplanuj przestrzeń, w której będziesz mógł/ogła o tym regularnie rozmawiać. Zapytaj pracownika, jak często chce o tym rozmawiać, zaplanujcie punkty kontrolne. Nie zgaduj, nie zakładaj. Zadawaj pytania, słuchaj i adaptuj się do tego, czego potrzebuje człowiek po drugiej stronie. Podziel się obowiązkami – nie bierz wszystkiego na swoje barki. Właścicielem rozwoju osobistego jest zawsze pracownik. Kiedy ludzie decydują się opuścić organizację, ich rozwój idzie z nimi. Nie należy ani do ciebie, ani do firmy. Ważne jest, aby powiedzieć to głośno – to pomaga odciąć się od niezdrowych i nierealistycznych oczekiwań. Bądź szczera/y i przejrzysta/y w kwestii tego, co jest możliwe, a co nie (w tej chwili, momencie, w którym jest organizacja / zespół), unikaj jednak okrucieństwa (niektórzy managerowie lubią używać narzędzia „twardej miłości”). Naszą intencją nie jest odstraszenie kogokolwiek od wzięcia na siebie odpowiedzialności. Naszym celem powinno być zachęcanie ich, wskazywanie drogi, kierowanie, regularne przekazywanie informacji zwrotnej. Niech to będzie ich, ale upewnij się, że nie są sami w tej podróży. Towarzyszenie to czasem największa pomoc i wsparcie. 3. Wykorzystaj kontraktowanie i rekontraktowanie jako podstawę współpracy Podstawy dotyczące kontraktowania są tutaj, więc nie będę powtarzała, czym właściwie jest kontraktowanie. Kiedy do twojego zespołu dołącza nowy pracownik, niezbędnym jest, żebyście oboje mieli przestrzeń na uzgodnienie, jak chcecie razem pracować, a czego nie chcecie w tej współpracy. Obejmuje to ustalenie: Za każdym razem, gdy coś się zmienia (a nie oszukujmy się – może to być nawet co kilka miesięcy) pojawia się potrzeba powrotu do rozmowy i podejścia do rekontraktowania, czyli sprawdzenia, na ile ustalony

Read More »
Rozwój osobisty

Dbasz o swoje mocne strony czy stale zasypujesz dziury?

Sposób, w jaki myślimy o rozwoju zawodowym i osobistym, różni się w zależności od osoby, kraju i organizacji. Mocne strony czy dziury – na czym się skupiamy? To bardzo kulturowe, zakorzenione w narodowym skrypcie, który mówi, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić jako członkowie określonego społeczeństwa, grupy ludzi, społeczności skupionej wokół konkretnych wartości, przekonań czy wierzeń. Żyjesz w kraju, w którym cały czas musisz udowadniać, że jesteś wystarczająco dobra/y? A może żyjesz w społeczeństwie, w którym dzieci słyszą od rodziców, że są niezwykłe, że od początku życia mogą osiągnąć wszystko, czego zapragną? Czy istnieje różnica pomiędzy ludźmi wychowanymi i ukształtowanymi w każdym z tych systemów? Oczywiście, że tak, ale to nie znaczy, że musimy takimi pozostać aż do śmierci. Opieranie się na tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, zamiast ciągłego skupiania się na tym, czego nie możemy albo nie umiemy zrobić, może dla niektórych z nas oznaczać zmianę paradygmatu myślenia. Czy nie jest prawdą, że jeśli nie wiemy, jak coś zrobić, powinniśmy wziąć udział w szkoleniu, przeczytać książkę lub znaleźć mentora, który nas tego nauczy? Jestem pewna, że dla wielu osób jest to najbardziej naturalne podejście. Czy to jest przyjemne? Działa za każdym razem? Czy warto inwestować w to czas, a wynik jest wart wysiłku? Zobaczmy, co stanie się z nami w obu tych scenariuszach: mocne strony versus zasypywanie dziur. Scenariusz nr 1: ciągle zasypuję dziury Podam przykład z mojego doświadczenia managerskiego. Miałam kiedyś pracownika, który zajmował się kreatywną częścią materiałów edukacyjnych, które zapewnialiśmy pracownikom. Był niesamowity w swojej pracy, z otwartą głową, nie było dla niego rzeczy niemożliwych do stworzenia. I raz dałam mu zadanie związane Excelem. Robił to zadanie przez cały tydzień, dysząc, i marudząc, a na koniec i tak musiałam to poprawiać. Co manager w takiej sytuacji może zrobić? Mogłabym go wysłać na szkolenie z Excela, żeby udoskonalił swoje umiejętności i zasypał dziurę w kompetencjach. Byłoby to dość intuicyjne, ponieważ chciałam na stałe przekazać to zadanie zespołowi. Ale co dobrego by to dało, a ile szkody przyniosło? Postanowiłem więc nie dawać mu zadań związanych z Excelem. Nigdy. Zamiast tego stworzyłam pewne automatyzacje i arkusz kalkulacyjny zaczął działać w miarę samodzielnie. Sprawa rozwiązana. To moja historia, ale znam wielu managerów, którzy wykorzystaliby ten scenariusz, aby zasypać dziurę. Oczywiście istnieje wiele różnych sytuacji, struktur i zespołów. Ale kiedy mamy ludzi o naprawdę kiepskim dostępie do ich piętra analitycznego, a którzy wykonują świetną robotę w obszarze kreatywnym – jaki jest sens zmuszania ich do ciągłego skupiania się na swoich słabych stronach? Jak się czujesz, gdy myślisz o tym, jak bardzo nie jesteś wystarczająco dobry/a? Niezależnie od dziedziny twojego życia. Nie jesteś wystarczająco dobrym partnerem/ką / rodzicem / ekspertem/ką / managerem/ką / przedsiębiorcą/czynią / przyjacielem/ółką? Bądźmy szczerzy – czujemy się paskudnie. Zawsze chodzi nam po głowie to, że jeszcze tam nie jesteśmy. Zawsze w drodze, nigdy nie osiągając celu. A ciągłe przebywanie w tym stanie umysłu może być wyczerpujące. Frustrujące i demotywujące na dłuższą metę. Nie mówię, że nie powinniśmy się wzmacniać, uczyć, stawać lepszymi wersjami siebie – to nie jest historia o tym. Powinniśmy się doskonalić, analizować, kiedy możemy być lepsi, ale bez ciągłego zarzucania sobie, że nie jesteśmy doskonali. Scenariusz nr 2: wybieram mocne strony A tutaj inny kąt patrzenia na temat. Miałam pracownicę, która bardzo lubiła zajmować się zadaniami związanymi z organizacją: szkoleń, eventów, różnego rodzaju spotkań. Robiła to często i pomyślałam, że może po pewnym czasie jest to dla niej trochę zbyt monotonne i powtarzalne. Kiedyś odbyliśmy wartościową rozmowę i zaoferowałam jej nowe elementy, których mogłaby się nauczyć, takie jak prowadzenie szkoleń, zarządzanie projektami czy analiza danych. I wiecie co? Nie chciała tego! Było jej doskonale tam, gdzie była w tej chwili, uwielbiała być czarodziejem logistyki, pracować z wieloma różnymi ludźmi w najbardziej efektywny sposób, czyniąc ich życie lepszym i łatwiejszym. Z jej punktu widzenia te zadania wcale nie były monotonne – każde szkolenie, organizowane wydarzenie traktowała jako nową podróż. Zostawiłam więc jej zakres zadań tak, jak był, sprawdzając na bieżąco czy coś się zmieniło. Pięknie wyrosła na managerkę wydarzeń, odpowiedzialną za organizację eventów dla tysięcy ludzi na całym świecie. Jaki jest wniosek z tej historii? Mogłem jej powiedzieć, że MUSI poszerzyć zakres swoich działań, zrobić coś nowego. Postanowiłam jednak pozostawić ją z decyzją i obserwować, jak rozwija się jako osoba, niezwykle zadowolona i zaangażowana w to, co robi każdego dnia. Była naprawdę dobra w swojej pracy, uczyła się każdego dnia, nawet kiedy myślałam, że to nie możliwe, robiąc w kółko “to samo”. Ale myliłam się i teraz wiem – bardziej niż kiedykolwiek, że podjęłam wtedy dobrą decyzję. Bazowanie na swoich mocnych stronach pozwoliło jej być spełnioną, szczęśliwą. Kto z nas naprawdę może powiedzieć, że każdego dnia czuje się szczęśliwa/y w swojej pracy? Jeśli zdecydujemy się oprzeć na mocnych stronach, talentach, preferencjach lub rzeczach, które po prostu lubimy robić, nasze życie może wyglądać właśnie tak. Mniej frustracji, marnowania czasu na rzeczy, które ktoś inny może zrobić w 5 minut, a my spędzamy cały dzień na znalezieniu rozwiązania. Mniej poczucia, że znów jesteśmy „niewystarczająco dobrzy”. Nie mówię, że to całkowicie możliwe do wyplenienia, ale na pewno będzie tego o wiele mniej niż w scenariuszu nr 1. Dlaczego mocne strony są tak potężne? Dlatego właśnie mocne strony są tak potężne. Koncentrowanie się na tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, spędzanie czasu na doskonaleniu, łączenie kropek z rzeczami podobnymi do tych, które już znamy, to świetny sposób, aby nie pozostać w tym samym miejscu. Aby cały czas rosnąć. Musimy mieć świadomość, że czasami przychodzi moment, w którym jesteśmy ekspertami w jednej dziedzinie i być może nie możemy się już niczego więcej nauczyć. A czasem jesteśmy głodni – potrzebujemy więcej bodźców, nowych rzeczy, które nasz mózg może przyjąć. Nie twierdzę, że kiedy już staniemy się ekspertami, to z nami koniec. Poszukajmy innych rzeczy, których możemy się nauczyć, myślmy holistycznie, łączmy kropki pomiędzy obszarami, które wydają nan się interesujące. Mocne strony dają narzędzia umożliwiające lepsze zrozumienie siebie, poznanie, co może znajdować się na naszej liście rzeczy do zrobienia i na liście rzeczy, których nie chcemy robić. Ta druga jest równie

Read More »
Rozwój osobisty

5 wskazówek, jak nauczyć się języka obcego

Nauka nowego języka obcego to jedno z najczęstszych postanowień noworocznych. Jeśli mieszkasz w kraju, w którym angielski nie jest językiem ojczystym, zapewne wiele razy słyszałeś/aś, że „trzeba uczyć się języków, bo to jest przyszłość”. Ale jak, u licha, powinniśmy to zrobić, skoro doświadczenia szkolne są często naprawdę złe (moje z pewnością były)? Moje doświadczenie dotyczyło dużej ilości gramatyki, braku komunikacji (ponieważ podręcznik był tak skonstruowany), a kiedy nadszedł czas na rozmowy, rok szkolny się skończył. I zaczęliśmy od nowa całą część gramatyczną, bo nowa klasa, nowy podręcznik. Brzmi znajomo? W takim systemie straciliśmy całą zabawę, fun i ciekawość poznawania nowego języka, zanim to wszystko na dobre się zaczęło. Kiedy coś jest bolesne lub jesteśmy zmuszeni się tego nauczyć, jest całkiem prawdopodobne, że nie przylgnie to do nas. Że nasz mózg uzna to za karę i tak naprawdę nie będzie się angażował, chociaż potencjalnie na poziomie racjonalnym możemy wiedzieć, że to coś potencjalnie dla nas dobrego. Jak zatem odczarować to nastawienie do nauki nowego języka obcego? Jako Polka, który przez całe moje młodzieńcze i dorosłe życie uczyłam się głównie języka angielskiego, a obecnie uczę się francuskiego, chcę podzielić się z wami 5 rzeczami, które cały czas pomagają mi utrzymać tempo nauki. Nie ważne co się stanie, trzymam się objętego kursu i regularnie inwestuję w ten obszar. 1. Małe rzeczy to wielkie rzeczy – rób je dalej Wszyscy kochamy szybkie rezultaty. Nasz mózg dostaje zastrzyk dopaminy, przez żyły przepływa fala endorfin i jest to jedno z najlepszych uczuć w historii świata. Przyzwyczailiśmy się do tego, że prawie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, korzystając z Internetu jako części tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie. Ze względu na taką dostępność denerwujemy się, gdy musimy na coś poczekać – nawet jeśli ma to być tylko kilka minut. Co zatem możemy powiedzieć o nauce języka, która wymaga określonej liczby cennych godzin kontaktu z językiem, aby osiągnąć każdy poziom? To może wyglądać jak koszmar. Może także bezwarunkowo używać wymówki „nie mam czasu”. Jest jednak sposób, aby odczarować przekonanie, które mamy na ten temat w głowach. Kluczem do nauczenia się jakiejkolwiek umiejętności lub nawyku jest konsekwencja. Podobnie jest, gdy myślimy o pójściu na siłownię: po jednorazowym pójściu na siłownię nie będziemy szczupli, zwinni ani muskularni. Musimy to robić przynajmniej 3-4 razy w tygodniu, u niektórych osób jest to codzienna dawka sportu. Nawet jeśli będzie to zaledwie 5 pompek po porannym umyciu zębów, jest to mała cegiełka, którą dokładamy do budowanej przez nas ściany. Dokładnie ten sam scenariusz ma zastosowanie, jeśli chodzi o naukę języka. Rób to codziennie, nawet jeśli ma to być tylko 5 minut. Przeczytaj krótki artykuł, skorzystaj z Duolingo, naucz się słownictwa w aplikacji. Każde 5 minut łączy się z czasem, jaki poświęcasz na naukę w każdym tygodniu lub miesiącu, a złożony efekt zaczyna działać. 5 minut dziennie to 2,5 godziny miesięcznie. 2,5 godziny miesięcznie to 30 godzin rocznie. A zobacz, co się stanie, jeśli zainwestujesz w to 20 minut dziennie (to połowa przeciętnego odcinka serialu na Netfliksie). 20 minut dziennie to 10 godzin miesięcznie. 10 godzin miesięcznie to 120 godzin rocznie. Bazując na artykule, który podlinkowałem 2 akapity wcześniej, prawie wystarczy to opanowanie nowego języka obcego na poziomie A2. Jak to brzmi? Lepiej to niż ominięcie połowy odcinka dziennie? 2. Spraw, żeby było to łatwe do zrobienia W większości przypadków nauka nowego języka nie opiera się na motywacji. Chodzi o umiejętności – najczęściej rezygnujemy, bo coś jest trudne, nie wiemy jak to zrobić lub denerwujemy się, że nie uczymy się tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli. A jeśli jest trudno, rezygnujemy. Naturalna rzecz. Aby temu zaradzić (a tej strategii możesz używać nie tylko do nauki języka, ale w zasadzie do wszystkiego, co chcesz zrobić, na przykład budowania każdego nowego nawyku), musimy to ułatwić. Kiedy coś jest łatwe, nie potrzebujemy wiele wysiłku, aby to zrobić. A kiedy nie wymaga to prawie żadnego wysiłku, po prostu to robimy, nawet o tym nie myśląc. To tak, jak z najłatwiejszymi zadaniami, które mamy na liście do zrobienia – większość z nas zaczyna od najłatwiejszych, nawet jeśli nie wnoszą one dużej wartości. Przekonuje nasz mózg, że jesteśmy zajęci i wartościowi. Zacznij od łatwego poziomu w Duolingo. Ucz się 10 nowych słów dziennie w wybranej aplikacji ze słówkami. Weź jedną stronę książki lub artykułu w języku, którego chcesz się nauczyć, i podkreśl wszystkie słowa, które już znasz lub wydają się znajome. Umieść je w aplikacji i zacznij od tego. Wykonaj jedno ćwiczenie z podręcznika i zrób je do razu. Nawet jeśli możesz zrobić więcej, zacznij od jednego i wróć do miejsca, w którym skończyłaś/eś, następnego dnia. Z czasem to będzie dla ciebie za mało i będziesz robić więcej, ale na początek – nie naciskaj, dopóki nie poczujesz się w 100% komfortowo w tym, co robisz w tej chwili. Następnie przyciśnij trochę mocniej, wykonaj trudniejszy i niewygodny krok – ale tylko wtedy, gdy już będziesz mistrzem poprzedniego. To zapewni ci spokój i bezpieczeństwo – dwie rzeczy, które mają największy wpływ na nasz mózg. Jeśli chcemy utrzymać się na właściwej drodze, nasz mózg nie może być cały czas w niebezpieczeństwie, ponieważ będzie działał w trybie walcz albo uciekaj. Dbaj o swój mózg, a on zadba o ciebie. 3. Próbuj różnych rzeczy, nie kieruj się ślepo czymś, co ci nie odpowiada W szkole językowej wszyscy uczą się w grupie? To musi być to. Obie moje najlepsze przyjaciółki powiedziały mi, że mają indywidualnego korepetytora czy native speakera? Tak, w takim razie u mnie też powinno to zadziałać. Wszyscy, których znam, używają aplikacji X lub Y, więc to musi działać. Prawda czy fałsz? To nieprawda, ponieważ każdy z nas uczy się inaczej, ma pewne potrzeby lub warunki, których wymaga, żeby w sukcesem przechodzić przez proces uczenia się. Korzystając z mojej historii: kilka razy poniosłam porażkę, uczęszczając na kursy stacjonarne. W szkole średniej, na uniwersytecie i w szkole językowej również. Po prostu nie mogę nauczyć się języka w procesie grupowym. Czasami się nudzę. Czasami coś jest dla mnie zbyt trudne do zrozumienia na pierwszy rzut oka i potrzebuję więcej szczegółów, żeby dobrze to zrozumieć. Na kursie

Read More »
Rozwój osobisty

Jak przetransformować przytłoczenie w siłę?

Każdy z nas ma lepsze i gorsze momenty w życiu. Zwłaszcza, gdy coś się zmienia (i nie oszukujmy się – świat, w którym żyjemy, jest jedną wielką ciągłą zmianą), czujemy przytłoczenie. Czy znasz to uczucie, kiedy wszystko jest w porządku, dopóki nie jest, i kiedy wydaje się, że wszystko się wali w tym samym czasie? Jedna rzecz prowadzi do drugiej i doświadczamy serii wydarzeń, których wolelibyśmy uniknąć. Inflacja. Restrukturyzacja w firmie i redukcja zatrudnienia. Rozstanie. Problemy zdrowotne. Chore dzieci. Niedobór pieniędzy. Śmierć. Problemy psychiczne. Wiele rzeczy może mieć wpływ na to czy mamy poczucie kontroli nad naszym życiem. I w takich chwilach często zatrzymujemy się – czekamy na lepsze czasy i mamy nadzieję na najlepsze. Ale nadzieja to nie strategia. Potrzebujemy czegoś innego, żeby przekształcić przytłoczenie w siłę, która pozwoli nam się poruszać, odnosić sukcesy i osiągać nasze cele. Pomimo tego wszystkiego, co się dzieje, to nasz wybór, co zrobimy z czasem, który mamy. Co więc z tym zrobić, aby stworzyć siłę, a nie czuć się ciągle przeciążonym czy przytłoczonym rzeczywistością? Przetransformuj sposób myślenia Czy kiedykolwiek podjąłeś/ęłaś ważną decyzję, gdy byłeś/aś przytłoczony/a? Czy jesteś najlepszą wersją siebie, gdy jesteś zmęczona/y lub sfrustrowany/a? Czy prosperujesz, gdy zamierasz / zamarzasz w trudnych czasach, czekając na to, aż przyjdą lepsze? Czy jesteś najlepszym/ą partnerem/ką, przyjacielem/łką lub rodzicem, gdy czujesz, że nie masz kontroli nad tym, co dzieje się w twoim życiu lub łatwo się wściekasz albo odpalasz? Ja osobiście wiem, że nie jestem najlepszą wersją siebie, czując to wszystko. Nie podejmuję dobrych decyzji lub odkładam sprawy na później, kiedy nie jestem przy swoich zasobach. Naskakuję na innych ludzi i jestem dla nich niemiła. Tak, bywa. Dlatego bardzo dbam o to, żeby taki stan nie zdarzał mi się zbyt często – widzę, jak bardzo szkodzi mi to w życiu. Aby być lepszymi w każdym aspekcie naszego życia, potrzebujemy zmienić swój sposób myślenia. Od narzekania do działania. Od szukania wymówek po podejmowanie decyzji. Od widzenia samych przeszkód do dostrzegania szans. Od strachu do odwagi. Od czekania, aż inni się zmienią, do zmiany siebie. Od nadziei do działania. Jeśli masz nastawienie, które mówi: „teraz czasy są trudne, poczekajmy, aż będzie lepiej”, siadasz z założonymi rękoma i masz nadzieję, że wszystko będzie dobrze to trudno będzie ci osiągnąć ponadprzeciętne wyniki, Ale jak wspomniałam wcześniej – nadzieja nie jest strategią. To wiara, że coś w magiczny sposób się dla nas zmieni. I wiesz co? Najprawdopodobniej tak się nie stanie. Tylko my sami możemy wykonać pracę, podejmować dobre decyzje dotyczące tego, co zrobimy z naszym czasem, z kim go spędzamy i w co go zainwestujemy. Transformacja sposobu myślenia oznacza dokonanie świadomego wyboru tego, jak postrzegamy otaczający nas świat i jak go kształtujemy. Czy jesteśmy ofiarami tego, co się dzieje, czy też jesteśmy tego właścicielami? Chcesz być panem/ią swojego życia czy jego ofiarą? Użyj starego, dobrego narzędzia „7 dlaczego?”. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, czyż nie? Dlatego właśnie potrzebujemy narzędzi, które mogą nas wesprzeć i stworzyć strukturę wokół tego, jak myślimy i co robimy w wyniku tych myśli. Metoda “7 dlaczego” opiera się na frameworku “5 Dlaczego“, wynalezionym i wdrożonym w Toyocie w latach 30. XX wieku, spopularyzowanym w latach 70. XX wieku. W tamtych czasach stało się to jednym z najskuteczniejszych sposobów zrozumienia przez ludzi w sali konferencyjnej, co faktycznie dzieje się w hali produkcyjnej, zamiast zgadywać, co może się dziać. Szczerze mówiąc, wszyscy możemy z niego dziś korzystać – może nawet bardziej niż kiedykolwiek. Zadaj sobie pytanie „dlaczego” chcesz zrobić daną rzecz, osiągnąć określony cel lub pozbyć się złego nawyku 7 razy, aby okryć prawdziwą motywację, która kryje się pod powierzchnią. Jeśli słyszałeś/aś o tym wcześniej, możesz zobaczyć w tym narzędzi nawiązania do Simona Sinka i jego idei Zacznij od Dlaczego, która wywarła wpływ na wiele firm i życia na całym świecie. Oto przykład jak to może wyglądać. 7 kroków to może wydawać się dużo, ale dzięki temu możemy poznać prawdziwe źródło sytuacji, z którą się mierzymy. Chcesz zmienić swoje życie, swój biznes albo jakąś relację? Chcesz mieć więcej energii, pasji, czasu? To naprawdę potężne, gdy odkryjesz, co naprawdę dzieje się w tobie, czasami na mega głębokim poziomie. Jak widać na powyższym przykładzie, pierwsza potrzeba lub cel była zupełnie inna niż ostatnia. Ta osoba nigdy nie nauczyła się wyznaczać zdrowych granic, wspierających w tym, żeby być pomocną, ale nie wykorzystywaną w pracy. Na początku bardzo lubiła swoją pracę i nigdy niczego nie odkładała na później. Zatem źródło jej zachowania tkwiło zupełnie gdzie indziej, a prokrastynacja była konsekwencją, a nie źródłem problemu. Aby zmienić przytłoczenie, brak motywacji, prokrastynację lub strach przed zmianą w siłę, zadaj sobie “7 dlaczego” i zobacz, co jest źródłem tego stanu rzeczy. Odkryj, co naprawdę jest tam pod spodem. Będzie ci o wiele łatwiej, kiedy znasz prawdę – wtedy będziesz w stanie sobie z tym sprawniej poradzić. Popatrz przez pryzmat OKR-ów Kiedy już masz już tę prawdziwą rzecz, którą chcesz osiągnąć, przezwyciężyć lub przekształcić z przytłoczenia w siłę, teraz jest czas, żeby stworzyć wokół tego małą strukturę, tak żeby to urzeczywistnić. Nie zmienisz swojego życia, siedząc z założonymi rękami, czekając na lepsze czasy. Potrzebujesz podejmować działania – konsekwentnie, każdego dnia, żeby to, czego chcesz w życiu rzeczywiście się stało. To miejsce, do którego OKR-y przychodzą, żeby wspierać nas w tej podróży. To mój ulubiony sposób na wytyczenie prawdziwej ścieżki moich marzeń, planów i rzeczy, które chcę osiągnąć. Posłużmy się 2 przykładami tego, jak przemienić przytłoczenie w siłę i realną zmianę: jeden z metody “7 dlaczego” powyżej i drugi z mojej prywatnej listy. Ostatni poziom w naszym przykładzie brzmiał: „Ponieważ nie wiem, jak je ustawić, żeby nie ranić innych”. Cel: Stać się osobą, która wyznacza granice, nie raniąc innych. KR1: wziąć udział w kursie ze stawiania granic w I kwartale 2023r. KR2: zrobić listę 3-5 sytuacji (lub relacji), w których muszę wyznaczyć lepsze granice w marcu 2023 r. KR3: wyznaczyć 3 granice w II kwartale 2023 r. Pamiętaj, że cel musi znajdować się w strefie rozciągania, potrzebujemy, żeby był aspiracyjny i ważny dla osoby, która go tworzy. 3-5 kluczowych rezultatów będzie optymalnych do pomiaru tego, jak

Read More »
Rozwój osobisty

Dlaczego tak trudno jest zacząć (i kontynuować)?

Pomyśl o jednej rzeczy, którą chciałeś/aś zacząć robić, ale odłożyłeś/aś ją na kolejny tydzień. Co to było? Czy było to zadanie w pracy? Jeśli tak, o co chodziło? To był trening albo poranny bieg? A może 5 minut czytania albo gotowanie zdrowego posiłku? Czy był to telefon do kogoś albo artykuł, który od zeszłego roku wisi w jednej z zakładek twojej przeglądarki? Teraz pomyśl o jednej rzeczy z zeszłego tygodnia, o której myślałaś/eś i od razu zaczęłaś/ąłeś to robić. Co to było? Ile czasu to zajęło? Jak się czułaś/eś albo jakie myśli były w twojej głowie po zrobieniu tego? Dlaczego pewne rzeczy robimy od razu, a inne odkładamy na później? Nawet jeśli znajdują się na naszej liście zadań, w pięknym arkuszu kalkulacyjnym z postanowieniami noworocznymi lub w aplikacji budującej nawyki. Dlaczego tak trudno jest zacząć robić coś, o czym wiemy, że jest to dla naszego dobra, co sprawi, że będziemy lepsi w tym, co robimy w pracy, odniesiemy większy sukces, zdrowsi, mądrzejsi i lepsi w relacjach? I dlaczego niektórzy ludzie radzą sobie świetnie ze wszystkim, potrafią znaleźć czas na każdą część swojego życia, a niektórzy po prostu nie? Stajesz się tym, w co wierzysz Nie chodzi tu o myślenie magiczne, bo nie ma czegoś takiego jak zmiana, która następuje z dnia na dzień, bez żadnego wysiłku. Jeśli czytasz lub widzisz reklamę, która obiecuje ci schudnąć 10 kg w miesiąc lub biegle posługiwać się językiem obcym w ciągu 2 miesięcy, potrzebujesz to usłyszeć – to się nie stanie. Nawet jeśli naprawdę w to wierzysz, jest to po prostu niemożliwe. I nie chodzi tu o to, żeby cały czas być pozytywnym, bo wiemy, że to też nie jest możliwe. Mamy całą gamę emocji, radość jest tylko jedną z nich. Aby zbudować świadomość, musimy przyznać, że będziemy smutni, źli, przestraszeni, sfrustrowani, podekscytowani lub pełni entuzjazmu. To wszystko jest częścią tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie i bycie obrażonym z tego powodu nie zmieni tego, jak to działa. Ale dobra wiadomość jest taka, że mamy kontrolę nad tym, co myślimy i jak kształtujemy te myśli w określonych okolicznościach. Jeśli uważasz, że nie jesteś wystarczająco mądry/a lub kompetentny/a, żeby zmienić pracę na lepszą, nigdy nie będziesz aplikował(a) na żadne stanowisko dostępne na rynku. Kiedy siedzisz na kanapie, oglądając ciurkiem kolejny serial na Netflixie, nigdy nie wychodzisz z domu dalej niż do śmietnika, ani nie spotykasz innych ludzi, bo myślisz, że jesteś gruba/y, brzydka/i i nikt cię nigdy nie pokocha – okradasz się z możliwości realnego poznania kogoś, kto to zrobi. Jeśli myślisz, że nie możesz powiedzieć innym ludziom „nie”, robisz dla nich wszystko, nawet nie myśląc o własnym zdrowiu, bo nie chcesz, żeby przestali cię lubić – nigdy nie powiesz „nie” i ochronisz siebie, swojego czasu czy innych zasobów. Nie wystarczająco dobra/y. Nie dość mądra/y. Za stary/a, żeby to zrobić. Za młody/a, żeby to zrobić. Kim jestem, żeby mówić innym jak mają żyć? Co ja tam wiem – mieszkam w małym mieście. Zbyt gruby/a. Zbyt chuda/y. Nie mam talentu do robienia XYZ. Stajesz się tym, w co wierzysz. Jeśli wierzysz, że niczego nie osiągniesz, to tak właśnie się stanie. To samospełniająca się przepowiednia. To, co możesz zrobić, to zmienić swój sposób myślenia. Jeśli wierzysz, że jesteś wystarczająca/y, że możesz się uczyć, prosić o pomoc lub wskazówki i rzeczywiście odnieść sukces – łatwiej będzie zacząć, stawiać małe kroki, zobaczyć, co się stanie i iść dalej. Może to być trudne, ale będzie niezwykle satysfakcjonujące, gdy zobaczysz rezultaty tego, kim się stajesz. Każdego dnia jesteś trochę lepszym człowiekiem od osoby, którą byłeś/aś wczoraj. Scenariusz nr 1: niełatwo zacząć, ale łatwiej kontynuować Czasami nie jest łatwo zacząć. Nie wierzysz w siebie, nie masz pieniędzy, czasu, wsparcia, albo po prostu nie masz umiejętności, żeby coś zrobić. A jeśli coś takiego siedzi ci w głowie, to czekasz. I czekasz. A potem czekasz jeszcze trochę. Dopóki nie nadejdą lepsze czasy. Do czasu, aż gospodarka znów się ożywi. Dopóki twój partner(ka) lub przyjaciele nie będą bardziej wspierający. Dopóki się nie nauczysz, nie zdobędziesz wszystkich możliwych kompetencji w temacie. I nagle mijają tygodnie, miesiące, lata i nic się nie zmienia. Och, czekaj, coś faktycznie się zmienia. Jesteś coraz bardziej sfrustrowany/a i rozczarowany/a swoim życiem. Pamiętasz małe ćwiczenie z początku tego artykułu? Co to była za rzecz, którą zaczęłaś/ąłeś robić od razu? Kluczowe pytanie brzmi tutaj: dlaczego? Czy było to łatwe? Czy przyniosło szybki efekt? Było fajne, zabawne, dobrze się przy tym bawiłaś/eś? Czy było to częścią twojej pasji, czegoś, co kochasz robić? Czy było to częścią twojego systemu wartości – tego, kim jesteś jako osoba? Kiedy początki nie są takie łatwe, często oznacza to, że: Reszta powodów (czas, pieniądze, wsparcie itp.) to pierdololo. Istnieją tylko wymówki, żeby nie robić czegoś, bo prawdą jest to, że ta rzecz jest niewygodna, przerażająca lub niepopularna. Jeśli chcesz zacząć coś robić, znajdź link do tego, co już w tobie siedzi, co umiesz zrobić albo jest ci bliskie. Jeśli to zrobisz, łatwiej będzie ci dalej działać, ponieważ połączenia wzmocnią twoją samoocenę i pewność, że rzeczywiście możesz tego dokonać. Znajdziesz czas, wymyślisz, jak zebrać potrzebną kwotę pieniędzy. Jeśli naprawdę chcesz coś zrobić i jest to bliskie twojemu sercu, znajdziesz sposób. Scenariusz nr 2: łatwo jest zacząć, nie tak łatwo kontynuować Czasami jesteśmy bardzo zmotywowani, podjarani przez coś i zaczynamy to robić. Kupujemy ładne ubrania treningowe, nowe buty i zaczynamy ćwiczyć, na przykład biegać lub chodzić na siłownię. Kładziemy stos książek na stoliku nocnym i zaczynamy czytać. Zaczynamy wstawać wcześniej, zmotywowani do zapisania się do klubu ludzi wstających o 5 rano. I bardzo często, pomimo tych przygotować i masy motywacji, po kilku dniach rezygnujemy. Karta na siłownię ląduje gdzieś w szufladzie, książki zbierają kurz, a my ponownie zaczynamy korzystać z opcji drzemki na telefonie rano (zwykle więcej niż raz). Jeśli zaczęliśmy coś robić, to znaczy, że możemy to zrobić – mamy kompetencje, które są potrzebne, żeby ruszyć z konkretną rzeczą do przodu. Więc to nie jest tak, że nie wiemy jak. Co się zatem dzieje po drodze? Tracimy motywację – ta iskra, od której wszystko się zaczęło, nie jest już

Read More »
Rozwój osobisty

Jak niesamowitym trenerem chcesz być?

Bycie trenerem to jedna z moich ulubionych rzeczy na całym świecie. Uwielbiam patrzeć, jak ludzie słuchają, zastanawiają się, próbują robić rzeczy inaczej, wyciągają wnioski i rozwijają się. Jednym z najlepszych momentów w procesie uczenia innych jest ten czas pod koniec sesji lub po niej, kiedy dostaję informację zwrotną i widzę, że było to doświadczenie to było coś wartościowego dla innych. Że każda osoba znalazła przynajmniej jedną rzecz, którą zabiera ze sobą do wykorzystania w prawdziwym życiu. To najlepsze uczucie, jakie mogę sobie wyobrazić jako trener. Ale jak to zrobić? Jak stworzyć dobre środowisko do uczenia się? Doświadczenie, które pozwoli osobom, które chcemy uczyć przeżyć jedno AHA po drugim – dać im coś, co zostanie z nimi po kursie/szkoleniu/e-learningu/webinarze/wykładzie? Jak być trenerem lub nauczycielem, którego ludzie zapamiętają i wykorzystają to, czego się nauczyli podczas nauki, którą im dostarczy? Przekonajmy się razem, korzystając z 5 elementów, które mocno pomogły mi w mojej podróży trenerskiej i ciągle się przydają na co dzień. 1. Trener nie jest najmądrzejszą osobą na świecie Trener, nauczyciel, coach, mentor – dosłownie każda osoba, która w jakikolwiek sposób uczy lub wspiera innych, jest kimś, kto może wpływać na życie ludzi, inspirować, skłonić do zmiany sposobu myślenia lub zachowania. A wszystkie te postaci muszą mieć pewien zasób wiedzy i doświadczenia, aby być partnerem dla innych ludzi, pracować nad ich rozwojem i wspierać ich w tej podróży. Ale to nie znaczy, że musimy zachowywać się jak najmądrzejsi ludzie na całej planecie. Rolą trenera jest stworzenie środowiska, w którym ludzie mogą porzucić stare, już niesłużące im przekonania, nauczyć się nowych rzeczy, przebudować lub zbudować nowe umiejętności, odpowiedzieć na pytania, które doprowadzą do lepszych wniosków. Żeby tak się stało potrzeba zaufania i bezpieczeństwa, ponieważ tylko w ten sposób możemy podjąć ryzyko bycia niedoskonałym, czasem bezbronnym. Jeśli trener nie stworzy tej przestrzeni, proces uczenia się nie będzie efektywny. Jeśli prowadzimy szkolenie, warsztat czy spotkanie mentoringowe 1:1, które jest historią o nas, a nie o drugim człowieku, powinniśmy sprawdzić poziom zabezpieczenia naszych potrzeb. Może jeden lub więcej głodów jest sfrustrowanych i w ten sposób sobie to rekompensujemy? Proces uczenia się jest w pierwszej kolejności dla innych, potem dla nas jako trenerów. Jesteśmy dla innych przewodnikami, towarzyszami w podróży edukacyjnej. I tak, dzielimy się naszymi doświadczeniami, błędami, wnioskami, rzeczami, które zrobiliśmy inaczej po tym, jak się nauczyliśmy. Ale to są przykłady, których używamy do wspierania przebiegu procesu, a nie istoty całości. 2. Nie zakładaj, sprawdzaj Często wydaje nam się, że wiemy na pewno, czego potrzebują inni ludzie, czego chcą się nauczyć lub jak chcą zmienić swoje życie. To założenia, przypuszczenia. Zakładamy rzeczy na podstawie własnych potrzeb, doświadczeń, frustracji, zmagań. A intencja jest w większości dobra – chcemy, aby innym żyło się lepiej, łatwiej. Wierzymy, że na podstawie tego, czego doświadczyliśmy, możemy podzielić się tym z innymi, złagodzić ich ból lub pomóc im uniknąć określonego scenariusza. Wielu trenerów czy coachów zaczęło wspierać innych w danej dziedzinie, bo w przeszłości doświadczyli czegoś i chcą ochronić innych przed tymi doświadczeniami. I to jest świetna baza do dzielenia się tym, co wiemy, bo to zawsze będzie autentyczne. Ale żeby być świetnymi trenerami, pytajmy ludzi, czego potrzebują. Zakładanie jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić. Dlaczego? Bo spędzimy ogrom czasu na stworzeniu warsztatu, webinaru czy kursu e-learningowego w oparciu o to, co założymy, że ludzie mogą potrzebować, a po całym tym wysiłku (czas, pieniądze, nauka tworzenia kursu itp.) może się okazać, że nikt nie przyjdzie, nie zapisze się, albo po sesji uczestnicy nie będą mieli nic, z czym wyjdą. Ponieważ nie nakarmiło to ich głodów. Zadawaj pytania. Nawet jeśli to jedno lub dwa krótkie kawałki. Możesz to zrobić wcześniej, albo na samym początku sesji. Sprawdzaj rzeczywistość ze swoimi odbiorcami, niezależnie od ich liczby – może to być jedna osoba, może to być tysiąc. Zachowaj ciekawość, nie daj się zwieść myślom, które czasem mogą być tylko w twojej głowie. 3. Trener jest dla ludzi, a nie ludzie dla trenera Ten element ściśle powiązany z punktem pierwszym. Jeśli doświadczenie uczenia się, które tworzysz, dotyczy tylko ciebie, nie służysz ludziom – to oni służą twojemu ego. Kiedy ludzie decydują się przyjść na twoje szkolenie lub webinar, inwestują czas – najcenniejszą walutę na całym świecie. Są tam, ponieważ chcą się uczyć, chcą dokonać zmiany lub zdobyć odwagę, której wcześniej nie mieli. Trener powinien być osobą, której zależy na doświadczeniu uczenia się, na korzyściach dla uczestników i pozytywnym nakłonieniu ich do osiągnięcia zamierzonych celów. Widziałam tak wielu trenerów, którzy prowadzili całodniowe albo dłuższe warsztaty o sobie, swoich celach, swojej karierze, swoich doświadczeniach. I jak wspomniałam wcześniej – dobrze jest się dzielić, to przecież dlatego jesteśmy w tej roli. Ale bądźmy mądrzy, używajmy Pareto – niech 20% to będą historie i doświadczenie z twojego życia, 80% niech dotyczy uczestników. 4. Używaj wiedzy o osobowościach i preferencjach Często, kiedy prowadzimy webinar lub otwarty warsztat nie wiemy przed sesją, kto będzie w niej uczestniczył. Możemy mieć pewne informacje na temat grupy docelowej, ale jeśli nie znamy tych osób naprawdę dobrze, nie jest możliwe skrojenia na miarę i stworzenia dla uczestników dokładnie tak samo karmiącego ich doświadczenia. Ale posiadanie podstawowej wiedzy na temat typów osobowości i preferencji myślenia pozwala nam wziąć pod uwagę wszystkie zainteresowania i mieć świadomość różnych potrzeb, jakie mogą mieć ludzie. I w 90% przypadków tak będzie, ponieważ wszyscy jako ludzie wpadamy do różnych kategorii, które opisują różne narzędzia. Wykorzystujmy wiedzę o typach osobowości (np. Insight Discovery lub DiSC). Model jest drugorzędny, chodzi o to, że po krótkiej obserwacji możesz stwierdzić, kto jest na sali szkoleniowej (wirtualnej lub na żywo). Jeśli pracujesz online z większą grupą, możesz założyć, że będą tam przedstawiciele wszystkich typów, potrzebujesz więc popracować nad procesem komunikacji, żeby zaspokoić wszystkie podstawowe potrzeby odbiorców. Preferencje myślenia to druga rzecz, którą możesz wziąć pod uwagę podczas pracy z grupą ludzi. Zastosowałbym to samo podejście, co przy typach osobowości – wszystko jest ze sobą powiązane, ale to narzędzie położyło nacisk na inny element opisujący nas, jako ludzi. Narzędzie HBDI (Hermann Brain Dominance Instrument) wykorzystuje bardziej perspektywę neurologiczną – informacje o tym, jak działa nasz mózg

Read More »
Rozwój osobisty

Czujesz przebodźcowanie? Zacznij pisać dziennik!

Czasami wiele z nas czuje, że to co się dzieje dookoła to po prostu za dużo. Zbyt wiele zadań na liście, która nigdy się nie kończy. Zbyt wiele oczekiwań, które dostajemy od świata zewnętrznego. Zbyt duża presja, żeby być perfekcyjnym, dawać sobie radę ze wszystkim i nie tracić ani odrobiny optymizmu, poziomu energii czy kreatywności. Zbyt wiele rozpraszaczy, rozmów telefonicznych, wiadomości, spotkań na Teams — wszystko to powstrzymuje nas przed skupieniem się i skoncentrowaniem na tym, co naprawdę ważne. Ale gdzie wśród tych wszystkich rzeczy pisanie dziennika ma znaleźć swoje miejsce? Pisanie dziennika może pomóc, nawet jeśli jesteśmy niesamowicie zorganizowani, wydajni, z dobrą równowagą w naszym życiu, czasami możemy mieć trudniejsze momenty. Nasze mózgi nie są zaprogramowane do przetwarzania takiej ilości danych i stymulacji, które otrzymujemy każdego dnia, więc nie powinno nas dziwić, że czujemy się tym po prostu zmęczeni. A pisanie dziennika to świetne narzędzie do łagodzenia napięcia, wzmocnienia wielu obszarów życia i co najważniejsze – zachowania spokoju umysłu i uwolnienia go od przytłoczenia. Jak to działa u mnie? Oto kilka rzeczy, które mam nadzieję będą inspiracją do sprawdzenia, jak możecie to wykorzystać, żeby żyć lepiej, spokojniej i w uwolnieniu od przeciążenia.. Pisanie dziennika jest częścią mojej porannej rutyny Jestem rannym ptaszkiem, więc poranna rutyna to jedna z moich ulubionych części dnia. Codziennie wstaję o 6:00, ćwiczę, a potem jem śniadanie i trochę notuję. Do mojej porannej rutyny dołączyłam pisanie dziennika prawie 3 lata temu, po udziale w konferencji Brand Minds, gdzie jeden z prelegentów przedstawił ideę Miracle Morning. Zaczęłam od małych kroków, spisałam elementy z ćwiczenia, które pokazał. I wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo pomaga mi to uporządkować myśli i czasami spuścić parę i frustracje bez ranienia ludzi dookoła mnie. Zajmuje mi to 5-6 minut dziennie, nie więcej i jest świetnym dodatkiem do wszystkich elementów, które sprawiają, że mój poranek jest pełny i uporządkowany. Pisanie dziennika pozwala mi się lepiej zorganizować Kiedy prowadzę dziennik, zawsze tworzę miejsce na zrobienie listy osiągnięć z wczoraj i 3 rzeczy, które chcę osiągnąć dzisiaj. Te 3 rzeczy, które chcę osiągnąć danego dnia, pomagają mi bardziej skupić się na tym, co jest dla mnie naprawdę ważne, a sprawdzenie, czy osiągnęłam to, czego chciałam poprzedniego dnia, daje mi masę informacji. Czy byłam wystarczająco skoncentrowana? Co mogę dziś zrobić inaczej, aby osiągnąć to, czego chcę i potrzebuję? Możesz tam dodać strukturę swojego dnia, najważniejsze rzeczy, które chcesz dla siebie zrobić w różnych obszarach. Interesujące może być podzielenie elementów na kategorie: praca, rozwój, zdrowie, relacje, jedzenie itp. W ten sposób zobaczysz dzień po dniu, jak spędzasz czas, a może także które obszary twojego życia są przeinwestowane albo niedoinwestowane. Można sobie potem zadać pytanie: dlaczego tak jest? Czy trudniej jest mi robić niektóre rzeczy niż inne? Co mogę zrobić, żeby przekierować swoją energię na te obszary, które są ważne, ale nie poświęcam im w tej chwili zbyt wiele czasu? Czasami prosta zmiana skupienia energii na pewnych elementach może pomóc ci spojrzeć na rzeczy inaczej, z innej perspektywy. To pomocne w regulowaniu emocji Wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej zestresowani, sfrustrowani, bez poczucia wpływu na to, na co chcemy mieć wpływ. Wściekamy się na innych ludzi (blisko nas lub bardzo daleko, czyli polityków albo prezesów firm, w których pracujemy). Często jesteśmy źli, przestraszeni, rozczarowani lub smutni. I w konsekwencji stajemy się wściekli, sfrustrowani, źli na siebie. To wszystko są ludzkie, naturalne emocje. W większości przypadków nikt nigdy nie nauczył nas, jak je nazywać – raczej słyszeliśmy, żeby nie czuć, stłamsić, jak najszybciej się ich pozbyć. Bo UCZUCIA SĄ ZŁE. UCZUCIA SĄ NIEPROFESJONALNE. Nie bądź baba, nie maż się. Nie złość się – dziewczynki powinny być grzeczne, miłe i ciche. Brzmi znajomo? To, co słyszymy jako dzieci, zostaje w nas i wierzymy w to jako dorośli, najczęściej na nieświadomym poziomie. Nawet najbardziej rozwinięci, mądrzy i uważni ludzie na tej planecie mają takie myśli w swoich głowach. Pisanie dziennika pomaga mi nazwać to, co czuję, zrobić krok albo dwa do tyłu, zastanowić nad tym i podjąć sprawniejszą decyzję o tym, co chcę zrobić z tą emocją. Rozpoznanie jest pierwszym krokiem do wysokiego poziomu zdrowia psychicznego, do życia w harmonii z samym sobą. To sposób na odkrywanie Czasami, kiedy piszę, te myśli, zdania lub wypunktowania po prostu przychodzą mi do głowy i spływają pod palce. I dość często nie spodziewam się nawet, że niektóre z nich tam będą, na kartce papieru lub w wordowym pliku – po prostu się pojawiają. Jedna myśl prowadzi do drugiej i odblokowuje inne pomysły, łącz kropki pomiędzy rzeczami, o których nigdy nie sądziłam, że można je ze sobą połączyć. Pisanie dziennika może być świetnym narzędziem do trenowania mięśni kreatywności, żeby dać się ponieść i po prostu puścić strumień myśli. Może to być zabawne, łatwe doświadczenie, ale może też być trudne, otwierające oczy lub w jakiś sposób wyzwalające. Niezależnie od efektu, można dzięki temu coś odkryć. I możemy być w konsekwencji bliżej siebie samych, uwolnić potencjał lub umiejętności, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Po ich odkryciu możemy zdecydować, co z nimi zrobić. Ale jeśli nie wiemy, co naprawdę jest w nas, jak możemy podejmować dobre decyzje w jakiejkolwiek sprawie? Najważniejsza rzecz z tego artykułu Przez długi czas tylko czytałam o pisaniu dziennika. W internecie możemy znaleźć wiele artykułów na temat zalet tego nawyku. Albo o tym, jak bardzo zmienia życie lub jakie może mieć zastosowanie w życiu każdego/ej z nas. Po kilku lat pisania mam świadomość tego, że nie jest to dla każdego – ale u mnie działa i chętnie dzielę się doświadczeniem z tego, czego nauczyłam się z całego procesu. Dajmy temu szansę. Sprawmy sobie prezent w postaci pięknego zeszytu lub dziennika. Niech to będzie 5 minut spokoju, kiedy będziemy mogli przemyśleć swój dzień lub zaplanować kolejny, który jest przed nami. Kiedy możemy podsumować to, co osiągnęliśmy lub sporządzić listę rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Daje to niesamowitą przestrzeń do świadomego myślenia w świecie nieskończonego pośpiechu i rozproszenia.

Read More »
Rozwój osobisty

5 rzeczy, dzięki którym poczujesz się lepiej w czasie świąt

Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać tylko jeden najbardziej stresujący okres w ciągu roku, co byś wybrał(a)? Czy grudniowy okres około świąteczny jest w twoim TOP3? Jak to jest, że w czasie świąt świat wygląda inaczej? Ostatni kwartał roku ma w sobie coś magicznego i nie mówię tu o magii świątecznego czasu. Chcemy w ciągu jednego miesiąca docisnąć wszystkie rzeczy, które chcieliśmy osiągnąć lub zrobić przez cały rok lub zadbać o relacje z rodziną w jeden lub dwa gwiazdkowe wieczory. Jak dużo stresu cię to kosztuje? Czy czujesz się pod presją, atakowany/a przez tradycję lub pytania, na które tak naprawdę nie chcesz odpowiadać? Jak często czujesz, że wolał(a)byś spędzić ten czas sam(a) lub z przyjaciółmi, najlepiej w jakimś słonecznym, pięknym i ciepłym miejscu? A co jeśli w tym roku zadbamy o siebie lepiej? A co jeśli w tym roku poczujesz się dobrze przed, w trakcie i po okresie świąt, bez żalu i poczucia winy? Przyjrzyjmy się 5 rzeczom, które możesz zrobić, aby osiągnąć ten stan. 1. Pozostań jak najdłużej w strefie OK-OK Przebywanie w strefie OK-OK oznacza, że myślisz i czujesz, że jesteś OK i inni też są OK. Niektórym z nas naprawdę ciężko jest pozostać w strefie OK-OK w okresie świąt. Czujemy się pod presją, zestresowani całą sytuacją, spędzamy ten czas z rodziną, której czasami już nawet nie lubimy. Nie stawiamy granic, ponieważ nie chcemy zranić ich uczuć. Więc siedzimy i cierpimy w milczeniu. Co myślisz o takim scenariuszu? “W tym roku zostanę dłużej w OK-OK. Jestem w porządku ze swoim życiem i tym, co z nim robię, i wierzę, że inni ludzie też są w porządku – nawet jeśli zadają nieodpowiednie pytania lub zachowują się nieidealnie. Uważam, że zawsze mają dobre intencje, tzn. chcą wiedzieć więcej o moim życiu, ale tak naprawdę nie wiedzą, jak właściwie o to zapytać.” Nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania, które ludzie zadają, ale możesz zareagować inaczej – nie obrażaj się, nie irytuj, po prostu postaw odpowiednio granicę. Nie daj się wciągnąć w dyskusję, w której nie chcesz brać udziału. Nie trać energii i czasu na przekonywanie kogoś do czegoś. Wpływaj pozytywnie na to, co jest w twojej strefie wpływu i odpuść wszystko inne. Im bardziej jesteś w pozycji OK-OK, tym mniej będziesz sfrustrowany/a, zestresowany/a i zmęczony/a. OK-OK daje ci wolność nie bycia ściśle połączonym z emocjami, potrzebami, frustracjami, lękami innych ludzi. Czy nie jest warto zmienić podejście na skupienie się na sobie i na tym, co w danym momencie możemy zrobić dla siebie najlepszego? 2. Nie przyjmuj zaproszeń do gier psychologicznych Gra psychologiczna według Erica Berne’a to forma komunikacji, która przebiega według określonego scenariusza i prowadzi do przewidywalnego zakończenia. Świąteczne gry psychologiczne są powtarzalne, z łatwością możemy nazwać każdą z nich i faktycznie zobaczyć sygnały, które pokazują, że nadchodzą. Świetnym przykładem jest wigilia. Młode pary dostają pytania o to, kiedy się pobiorą. Młode małżeństwa dostają pytania o to, kiedy będą miały dzieci, a osoby samotne dostają pytania o to, kiedy kogoś w końcu znajdą. Każde z tych pytań może prowadzić do gry psychologicznej – jest to zaproszenie, które możemy przyjąć lub odrzucić. Gdy ją zaakceptujemy, wcielamy się w jedną z trzech ról w trójkącie dramatycznym: ofiary, prześladowcy lub ratownika i zaczyna się gra. Wysysa z nas energię, sprawia, że czujemy się źle ze sobą i popadamy w konflikty z innymi. Gra ma to do siebie, że jak już się rozpocznie (wkurzamy się, złościmy i reagujemy ze złości na pytanie o to, kiedy dzieci) to ma przewidywalny przebieg (“już o nic nie można was zapytać”, “a córka Magdy już ma dwójkę – spiesz się, bo zegar biologiczny tyka!”) i prowadzi do dość przewidywalnego rozwiązania (“wszyscy zawsze pytają o dzieci, niech się zajmą swoim życiem – nie będziemy się teraz do nich odzywać, dopóki nie zmądrzeją”). Kiedy nie akceptujemy jakiegoś zachowania lub pytania, to co możemy zrobić to ochraniać siebie i oszczędzać energię, którą możemy przeznaczyć na coś innego, naprawdę ważnego i służącego nam i/lub innym. W tym scenariuszu powyżej to, co można było zrobić to postawić granicę zdaniem: “nie czuję się komfortowo w rozmawianiu na temat posiadania lub nie posiadania przez nas dzieci. Jeśli będziemy je mieć, na pewno się o tym dowiecie”. I koniec tematu. Bez tłumaczenia, bez unoszenia się niepotrzebnymi emocjami. Krótkie ucięcie całej dyskusji wytrąca z ręki zapraszacza do gry narzędzie – bo nie trafia on na podatny grunt. 3. Rób więcej rzeczy wcześniej, żeby uniknąć prokrastynacji Czasami sami to sobie robimy – odwlekamy kupowanie prezentów i składników do potraw, gotowanie, sprzątanie lub dekorowanie domu, dzwonienie do innych/przesyłanie życzeń świątecznych lub wszystkie te rzeczy, które większość z nas robi przed i/lub w czasie świąt. Wiąże się to z niesamowicie wysokim poziomem stresu, poczuciem, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy lub zorganizowani, czasem połączonym z poczuciem winy. A przy tym wszystkim po prostu czujemy się zmęczeni i nie mamy energii na bycie centrum rozrywki dla innych. Kiedy brakuje nam energii, często słyszymy komentarze typu: „dlaczego jesteś taki smutny? Są święta – uśmiechaj się i bądź szczęśliwa/y!”. Znasz to uczucie? Jak często podczas tego okresu chcesz po prostu zamknąć się w pokoju i spędzić trochę w ciszy? Aby uniknąć tego uczucia, zaplanuj wykonanie kilku kamieni milowych wcześniej, a nie wszystkich naraz, i to jeszcze 2 dni przed świętami. Stwórz arkusz kalkulacyjny lub tabelę na kartce z rzeczami, które chcesz zrobić, z efektem, który chcesz osiągnąć i datą, do której chcesz to zrobić. Bez wymówek. Zachowaj rozsądek – kiedy już masz listę, sprawdź czy są na niej jakieś rzeczy, przy których możesz skorzystać ze wsparcia? Może możesz „delegować” niektóre z tych rzeczy swojemu partnerowi, dzieciom lub przyjaciołom? Zastanów się, w czym ty i inni jesteście naprawdę dobrzy, a może jako efekt uboczny całości stworzycie dla kreatywną przestrzeń do spędzania wspólnie czasu? 5. Ochraniaj swój czas Ten punkt jest ściśle powiązany z poprzednim, ale idzie o krok dalej. Zwykle w okresie świątecznym planujemy trochę wolnego w pracy, aby nabrać sił po ciężkim czasie i żeby wrócić po Nowym Roku ze świeżą energią. A co wiele z nas robi w tym czasie? Sprząta dom. Myje okna. Dba o

Read More »
Rozwój osobisty

Moc tego, co daje odwaga

Czy odwaga jest obecna w twoim życiu? Co to znaczy być odważnym? Czy to znaczy nie dawać się strachowi i po prostu robić to czego się obawiamy? Czy brawura i odwaga to to samo? Czy potrzebujemy odwagi, aby żyć w pełni szczęśliwie? Różnica między brawurą a odwagą Często używamy tych dwóch słów, nazywając to samo zjawisko. Może to dotyczyć podejmowania decyzji, nawet jeśli sytuacja, w której jesteśmy nie jest jakoś mocno niebezpieczna. Może to być związane z podejmowaniem ryzyka, przeżywaniem przygód czy uprawianiem ekstremalnego hobby. Ale czy to naprawdę to samo? Bycie brawurowym polega na odcinaniu się od strachu i robieniu rzeczy, czasami nawet nie myśląc ani nie zastanawiając się nad ryzykiem. Skok na bungee może być przykładem takiej postawy. To kwestia chwili – podejście do jakiejś rzeczy w tym ujęciu nie jest konieczne, ale daje jakąś przyjemność – więc robimy to, żeby dostać trochę adrenaliny. Bycie odważnym polega na robieniu rzeczy pomimo tego, że się boimy. Po przejściu przez proces logicznego myślenia, rozważeniu wszystkich za i przeciw. Chodzi o robienie rzeczy ze świadomością, że może to być ryzykowne, niebezpieczne, ALE robiąc to mimo wszystko. Nie oznacza to, że proces musi być długi – czasem wystarczy szybka ocena sytuacji, np. gdy widzimy kota przechodzącego przez ulicę i zbliżający się samochód. Oceniamy prędkość samochodu, ryzyko potrącenia przez nie i ruszamy na ratunek kotu. Co może przynieść nam odwaga? Znacie to uczucie, które pojawia się, kiedy naprawdę chcemy coś zrobić, ale z jakiegoś powodu tego nie robimy? Nie podejmujemy żadnej akcji, a potem żałujemy. „Och, mogłem/łam to zrobić, teraz to wygląda tak prosto”, „och, mogłam/em to zrobić, Magda to zrobiła i zobacz, jaka jest teraz szczęśliwa!”. Może to być wszystko – decyzja o podjęciu nowej pracy lub rozpoczęciu jej poszukiwania, decyzja o zmianie miejsca zamieszkania, o zainwestowaniu czasu i pieniędzy w kurs lub studia. To może być decyzja o niejedzeniu słodyczy lub skończeniu z piciem alkoholu, kiedy wszyscy dookoła to robią. Odwaga daje nam przeciwne uczucie w porównaniu z tym powyżej. Bycie odważnym daje nam dumę i satysfakcję. Może dać nam wolność, większą autonomię w pracy i/lub życiu. Może dać nam nowe perspektywy, szanse na bycie kimś, z kogo jesteśmy naprawdę zadowoleni. Bycia najlepszą wersją siebie, nawet, kiedy jest trudno. Odwaga daje nam nieskończoną możliwość bycia kimkolwiek chcemy. Dlaczego odwaga, a nie brawura? Ponieważ stworzenie osoby, o której marzysz wymaga strategii, celów, planu i taktyki. To nie jest przypadkowa decyzja, a efekty bardzo często nie przyjdą z dnia na dzień. To wymaga konsekwencji, bycia gotowym na porażkę, uczenia się, próbowania jeszcze raz, a potem kolejny. I do tego właśnie potrzebujemy odwagi. Żeby spróbować ponownie, kiedy nam się nie uda. Jeśli poddamy się po pierwszej lub drugiej próbie, większości z nas się nie uda. To brutalna prawda? Trudna do przyjęcia? Straszna? No jasne. Ale czy warto być odważnym i żyć dobrym, pełnym życiem, którego na jego koniec nie będziemy żałować? Czy masz w swoim życiu odwagę? Czy stawiasz granice w pracy? Czy mówisz „nie” wtedy, kiedy nie masz możliwości (czasu, energii itp.) na wykonanie określonego zadania lub wzięcie nowego projektu? Czy stawiasz granice w domu? Czy mówisz głośno, czego potrzebujesz lub kiedy potrzebujesz pomocy? Dbasz o swoją karierę? Szukasz możliwości, podejmujesz często niewygodne działania, aby zmienić to, kim jesteś w kontekście zawodowym? Czy dbasz o swoje zdrowie? Czy mówisz „nie” niezdrowym rzeczom, takim jak słodycze, kolejny kieliszek wina lub przetworzona żywność, której nawet nie lubisz? Czy jesteś w stanie zastąpić kolejny odcinek serialu Netflix krótkim spacerem, albo innym rodzajem ruchu? Czy czytasz/słuchasz książek? Czy jesteś w stanie zastąpić 10 minut przeglądania mediów społecznościowych 10 minutami czytania czegoś, co odżywi twój mózg? Czy stawiasz granice w swoich przyjaźniach? Wybierasz ludzi, którzy mają na ciebie dobry wpływ i eliminujesz ze swojego życia tych, którzy są wampirami energetycznymi i zupełnie ci nie służą? Jakie podejmujesz decyzje, żeby twoje życie było lepsze? Może to dotyczyć zdrowia, relacji, rozwoju, kariery, miejsca zamieszkania, sposobów na odpoczywanie, treści, które czytasz/słuchasz/oglądasz w internecie. Jeśli odpowiedziałeś/łaś „tak” na przynajmniej jedno z powyższych pytań, oznacza to, że odwaga jest obecna w twoim w życiu. Brawo! Teraz możesz wybrać z tej listy jedną rzecz, którą możesz zrobić lepiej, połączyć ją w jakiś sposób z tą, którą już robisz. Jedna z podstawowych zasad dotyczących budowania nawyków mówi o tym, że zawsze lepiej jest “sklejać” rzeczy ze sobą (np. budować nawyk czyszczenia zębów nitką dentystyczną, codziennie po wieczornym umyciu zębów, które już robię), ponieważ w ten sposób podobne czynności przyczepiają się do siebie i w ten sposób z większym prawdopodobieństwem zostaną z nami na dłużej. Jeśli na nic nie odpowiedziałaś/eś „tak”, wybierz jedną rzecz czy jedno pytanie, na które naprawdę chciał(a)byś odpowiedzieć „tak”. Co możesz zrobić, aby zmienić swoją obecną sytuację? Kto może ci pomóc? Jakich zasobów potrzebujesz (czasu, pieniędzy, wsparcia innych ludzi, ciszy, przestrzeni fizycznej lub psychicznej, wiedzy albo umiejętności)? Co już masz? Co może być punktem wyjścia do tej zmiany? Wiele rzeczy siedzi w nas samych – czasami wystarczy dobry cel i konkretny plan, żeby je odblokować i skutecznie wykorzystywać. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Bycie odważnym nie zawsze oznacza skoki na bungee, wspinaczkę skałkową czy przeprowadzkę co trzy lata do innym kraju. To oczywiście może być to wszystko, ale wcale nie musi. Odwaga polega na postrzeganiu świata jako miejsca pełnego możliwości, okazji do nauki, zmiany, rozwoju, poznawania nowych ludzi i pożegnania się z rzeczami bez poczucia winy. Chodzi o dbanie o siebie, robienie w życiu miejsca na wygodę i niewygodę – tak właśnie buduje się niezwykłe doświadczenia. Odwaga jest przyjacielem, który czasami popycha nas w strefę rozciągania, a czasami chroni nas przed robieniem głupich rzeczy. Niezależnie od sytuacji wiemy, że jest zawsze przy nas – co daje nam komfort, zaufanie i swobodę przeżywania życia tak, jak chcemy. Co wy na to, żeby czuć się tak cały czas?

Read More »
Analiza transakcyjna

Historie Analityka Transakcyjnego: motywacja

Co sądzisz o ludziach, którzy zawsze są niesamowicie zmotywowani? Myślisz, że to prawda? Że to możliwe? A może po prostu pokazują światu zewnętrznemu tylko tę stronę siebie, a prawda jest taka, że są nieszczęśliwi, samotni, nienawidzą swojej pracy. Czy taka motywacja jest szczera i realna? A co jeśli powiedziałabym wam, że wysoka motywacja przez większą część życia jest możliwa i osiągalna? Że wiele osób w naszym najbliższym otoczeniu – w pracy, domu, społeczności lokalnej już to robi? A co jeśli możliwe jest zrobienie tego samodzielnie, czasem po prostu zmieniając kilka drobnych rzeczy w swoim życiu? Oto kolejny fragment Analizy Transakcyjnej, który możesz dodać do wszystkiego, co już wiesz po przeczytaniu poprzednich części tej serii. Dzisiejszy temat: motywacja. Czy motywacja to prawdziwa rzecz? Kiedy myślimy o motywacji, szukamy cudownego źródła energii, potencjału lub mocy, która popchnie nas do zrobienia niezwykłych rzeczy. To może być prawda, ale potrzebujemy pamiętać, że nie ma na tej planecie źródła, które byłoby nieskończone. A co jeśli działamy tylko na najwyższym poziomie optymizmu i energii, a gdy ta energia jest niższa, nie robimy nic? Udaje nam się tylko od czasu do czasu i nie jest to coś, czego powinniśmy szukać na stałe. Motywacja to tylko jeden z aspektów odniesienia sukcesu i osiągnięcia wszystkich rzeczy, których pragniemy. Ale możemy podejść do tego mądrzej, odkryć, jakie są prawdziwe aspekty pracy, życia, relacji lub zdrowia, które motywują nas do pozostania na dobrej, służącej nam ścieżce i robienia rzeczy czy podejmowania dobrych decyzji. Trzymając się tego, żeby przez większość czasu być jak najlepszą wersją siebie – zamiast czekać na idealne okoliczności. Gdzie zatem zacząć? Zaczynimy od Susan Fowler. Spektra motywacji wg Susan Fowler Susan Fowler jest jedną z czołowych ekspertek w dziedzinie motywacji i wzmacniania człowieka. Pracowała z ogromną liczbą pracowników, managerów, zespołów i organizacji, aby dowiedzieć się, jaka jest prawda o samej motywacji. Historia Susan Jej książka „Dlaczego motywowanie ludzi nie działa… i co działa” jest jedną z najlepszych książek z tej dziedziny, jakie kiedykolwiek czytałam. Gorąco polecam ją każdemu, niezależnie od wieku, dojrzałości, lat doświadczenia czy miejsca zamieszkania. Jest jedna historia, która utkwiła mi w pamięci od chwili, gdy po raz pierwszy o tym pomyślałam podczas szkolenia AT. Któregoś razu przyszedł do Susan manager i powiedział: „Wiesz co, mój zespół jest strasznie zdemotywowany! Co mogę zrobić, żeby ich zmotywować?”. W odpowiedzi zadała mu pytanie: „Czy twoi ludzie przychodzą do pracy?”. „Tak, przychodzą”, odpowiedział. „Więc są zmotywowani. Prawdziwe pytanie brzmi JAK?”. Motywowanie drugiej osoby nie jest zadaniem nikogo. Motywatory zewnętrzne są krótkotrwałe, czasami zaspokajają jedynie pozorne potrzeby albo wyobrażenia. I co najważniejsze – pamiętamy o nich tylko przez kilka minut (pierwszy moment euforii). I to wszystko. Posunąłbym się o krok dalej w stosunku do tego, o co Susan zapytała tego managera, i powiedziałbym tak: „Jak możemy dowiedzieć się, jakie są nasze PRAWDZIWE wewnętrzne motywatory, które utrzymują nasz pęd do działania?”. Model Spektrów Motywacji Aby lepiej zrozumieć, jak ludzie myślą, działają, podejmują decyzje i utrzymują motywację, przedstawiam wam koncepcję spektrów motywacji Susan Fowler. Koncepcję tworzą 2 osi. Pierwsza z nich opisuje potrzeby psychologiczne. Susan potrzeby psychologiczne opisują w ramach 3 głównych rzeczy, ważnych dla ludzi: Druga oś opisuje jakość samoregulacji. Jakość samoregulacji Susan opisuje także w 3 punktach. Dzięki uporządkowaniu elementów wchodzących w skład definicji obu osi, łatwiej będzie nam zrozumieć cały model, który jest podzielony na 2 spektra: Suboptymalne i Optymalne. Istnieją 3 poziomy Suboptymalnej motywacji: Te 3 poziomy nie są czymś, do czego powinniśmy dążyć. Jeśli czujecie, że przez większość czasu możecie przebywać w jednym lub dwóch z nich, przyjrzyjcie się bliżej kolejnej części modelu, żeby zobaczyć, jak inaczej może wyglądać życie. 3 poziomy optymalnej motywacji: Wykorzystaj wszystko, co już wiesz, żeby zwiększyć swoją motywację Wykorzystajcie całą wiedzę zdobytą w tym artykule, żeby odpowiedzieć na następujące pytania: Wykorzystaj te pytania, zachowaj ciekawość. Dowiedz się, co tak naprawdę kryje się pod powierzchnią, bądź ze sobą szczery/a – to jedyny sposób, aby ruszyć dalej i mieć lepsze życie niż do tej pory oraz zmienić je na stałe. Jeśli utkniesz i nie wiesz, co zrobić albo od czego zacząć, zawsze możesz znaleźć osobę, która może pomóc. Osoba z HR-u, coach, mentor, terapeuta – ale może to być także przyjaciel, członek rodziny czy sąsiad. Czasami pomaga po prostu z kimś porozmawiać i powiedzieć kilka rzeczy na głos. Kiedy mówimy i słyszymy rzeczy, zwłaszcza gdy są one trudne lub niewygodne i wywołują w nas wstyd lub poczucie winy, może to mieć skutek terapeutyczny. Nawet poza procesem terapii. Wypróbuj to, co opisałam powyżej, znajdź źródło swojej prawdziwej, optymalnej motywacji i doskonal się, żeby pozostać w tym obszarze jak najdłużej. Wpłynie to na jakość twojej pracy, relacji, snu, zdrowia i ogólnej równowagi. Połącz kropki, zobacz jak ze sobą współgrają i zostań właścicielem swojego życia. Na dobre.

Read More »
Rozwój osobisty

Pęd do działania: sekretny składnik sukcesu

Często zadajemy sobie i innym pytanie: „co jest kluczem do sukcesu?”. A przez sukces można rozumieć wiele różnych rzeczy: sukces w biznesie, świetny związek, dobre zdrowie, wymarzona sylwetka czy sukcesy w sporcie, podróżowanie po świecie, rozwijanie określonych umiejętności. Z moich obserwacji, praktyki i nieustannej nauki wynika, że jest jedna rzecz, która trzyma wszystko razem i pozwala nam się rozwijać: pęd do działania. Czym ten pęd właściwie jest? Dla mnie to jest nasza wewnętrzna siła, energia, która nas napędza i dzięki której pozostajemy wewnętrznie zmotywowani na długi czas. To siła, która utrzymuje nas na powierzchni, nawet gdy nasze ograniczające przekonania, myśli i niesłużące nam nawyki wzywają nas, chcą, abyśmy do nich wrócili, pozostali w strefie komfortu. Z wielu źródeł wiedzy, w tym z tego, wiemy już, że rozwój, pozytywna zmiana i sukces w każdej dziedzinie naszego życia jest możliwy tylko w strefie rozciągania. Czasami jest to niewygodne, nieznane, dla niektórych nawet przerażające. Ale ponieważ jesteśmy mądrymi ludźmi, wiemy, że to uczucie jest niezbędne, żeby dokonać prawdziwej zmiany. Zbudować lepszą wersję siebie, być świadomymi we wszystkim, na co się zdecydujemy. A każdy strach mija, prędzej czy później, kiedy przyzwyczajamy się do nowych okoliczności. Jak utrzymać pęd do działania na poziomie, który będzie nam służył? Bez względu na to, jak trudne lub niewygodne jest podjęcie decyzji, lub ile zniechęcających myśli mamy w głowach. Jak zrobić to skutecznie? Co karmi nasz pęd do działania? Jeśli pęd to prędkość, energia, która popycha nas do robienia więcej, do sięgania po to, o czym marzymy, potrzebujemy wiedzieć, co nas karmi – co sprawia, że tak się czujemy. Czy jest to przestrzeń, w której czujesz się zainspirowana/y, spokojna/y lub niezwyciężona/y? A może to przestrzeń z określonym porządkiem lub systemem? Czy potrzebujesz do tego określonego jedzenia i lub konkretnych składników odżywczych? Czy są dookoła ludzie, którzy mają na ciebie dobry wpływ, dodają ci energii i wspierają w tym, co robisz? A co z twoim sposobem myślenia? Jakiego sposobu myślenia potrzebujesz, aby czuć się mocnym człowiekiem i utrzymać pęd w sobie? Jaki stan umysłu to zwyciężający stan umysłu? Pomyśl o wszystkich rzeczach, które mają na ciebie dobry, pozytywny wpływ. Co cię inspiruje, co przynosi ci dobre pomysły, flow do działania? W jakich okolicznościach czujesz się utwierdzony/a w przekonaniu, że możesz osiągnąć wszystko, na co się zdecydujesz? Jacy ludzie przynoszą ci wsparcie, pozytywną energię – którzy w ciebie wierzą? Czy dobry sen, zdrowe odżywianie, ruch ciała, nie martwienie się rzeczami, na które nie masz żadnego wpływu, są pomocne? Znajdź coś, co będzie działać dla ciebie – dla każdego z nas może to wyglądać inaczej, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Skorzystaj z powyższych pytań i sporządź listę tego, co twoim zdaniem jest dla ciebie najlepsze, co służy ci w naprawdę znaczący sposób. Następnie zdecyduj się na jedną rzecz z tej listy, której możesz robić dla siebie więcej, zaczynając dziś. Zaczynając od jednego elementu, dajemy sobie szansę na podoświadczanie tego, jak życie może się zmienić po każdej kolejnej zmianie. Że to doświadczenie jest warte energii zainwestowanej w każdy niekomfortowy krok, który prowadzi nas do osiągania tego, co daje nam szczęście. Kto lub co pozbawia cię pędu do działania? Kiedy już mamy świadomość tego, czego potrzebujemy, żeby utrzymać wysoki pęd do działania, drugą częścią historii jest odpowiedź na pytanie, co lub kto okrada nas z energii, którą z takim zaangażowaniem budujemy? Jacy ludzie w twoim otoczeniu są wampirami energetycznymi (poznasz to po tym, że czujesz się wyczerpana/y po każdym kontakcie z nimi)? Które elementy przestrzeni w twojej pracy (lub w domu) mają na ciebie zły wpływ (może bałagan, brak struktury, za dużo niepotrzebnych rzeczy porozrzucanych po całym pomieszczeniu)? Czy jesz zdrowo, czy może twoja dieta jest pełna słodyczy, przetworzonej żywności, alkoholu, przekąsek? Czy jesteś niewyspana/y? Czy ruszasz swoje ciało regularnie? A co z wodą – dbasz o to, żeby się nie odwadniać? Czy prowadzisz życie w równowadze, czy raczej skupiasz się tylko na 1-2 obszarach i zaniedbujesz wszystkie pozostałe? Zrób swoją listę. Ta druga jest równie ważna jak pierwsza – ta dotycząca tego, co cię wprawia w pęd do działania. Świadomość naszego środowiska jest kluczem do jego wzmacniania – poprawiania tego, gdzie jesteśmy, jak żyjemy i pracujemy, jaką wartość wnosimy do tego świata czy jak wspieramy innych. Wybierz jedną rzecz, której chcesz się pozbyć, zaczynając od teraz. Co wysysa z ciebie energię, pozbawia cię pędu? Te podstępne myśli, przekonania o sobie i o świecie mogą być zabójcze dla naszych celów i marzeń. Warto sprawdzić, co możemy zrobić, żeby je zatrzymać, albo pozbyć się ich całkowicie i zastąpić pozytywnymi, wspierającymi. Dean Graziosi często powtarza: „Jaki jest najlepszy czas na to, żeby posadzić drzewo? 10 lat temu. Jaki jest drugi najlepszy czas? Teraz.” Co zupełnie nowego możesz zrobić, aby nabrać pędu? Czasami potrzebujemy więcej bodźców, które popchną nas do działania niż zwykle. Zależy to od naszego rozkładu głodów, ale może się to też od czasu do czasu zmieniać w zależności od sytuacji, w jakiej się aktualnie znajdujemy. Nawyki są dobre, wręcz niezbędne, aby pozostać na dobrej drodze. Żeby być skupionym i nigdy dać się naszemu mózgowi zachęcić do ich porzucenia. Ale są takie momenty, że potrzebujemy nowego bodźca – czegoś, co wyzwoli nowe źródło energii, motywacji, DLACZEGO lub JAK zrobić pewne rzeczy, które przybliżą nas do celu, który chcemy osiągnąć. Pomyśl, co byś zrobił(a), gdyby nie było żadnych ograniczeń. Wyobraź sobie, że “niebo jest granicą “sky is the limit”. Rzeczy takie jak pieniądze, czas, energia, zdrowie, wolność, wsparcie innych ludzi, zasoby wiedzy – są nieograniczone. Co jesteś w stanie zrobić, żeby zmaksymalizować swój pęd, uczynić go nieskończonym? Masz to? Teraz pomyśl wstecz: jakie kamienie milowe potrzebujesz osiągnąć, żeby zbliżyć się do tej wizji, która właśnie powstała w twojej głowie? A jaki jest pierwszy krok, który możesz zrobić? Nasz mózg daje nam wiele różnych złudzeń, przekonań, które nawet nie są prawdziwe – to tylko projekcje, które (z biologicznego punktu widzenia) chcą zapewnić nam bezpieczeństwo (czyli: nie zostać zjedzonym przez tygrysa). Uznaj to. Następnie zatrzymaj niekończące się koło wymówek, zwlekania i wmawiania sobie, że nie jesteś wystarczająco dobry/a, żeby coś zrobić. Jesteś. To wyłącznie kwestia decyzji. Chcesz

Read More »
Rozwój osobisty

Po czym poznać, że to czas na zmianę pracy?

Często zadajemy sobie pytania typu: „czy to dobry moment na zakończenie tego związku?”, „czy to dobry moment na rozpoczęcie nowego?”, „czy to dobry moment na zmianę fryzury?”, „czy to dobry moment, aby zacząć oszczędzać?”. „Czy to dobry moment na zmianę pracy?” też jest na tej liście. Zastanawiamy się „co by było gdyby”. A gdybym… miał(a) inną pracę? … innego managera? … przeprowadził(a) się do innego miasta? … całkowicie zmienił(a) pracę i zacząć/ęła robić coś zupełnie nowego? Wszystkie te „co by było, gdyby” towarzyszą nam, gdy myślimy o naszym idealnym życiu, idealnej pracy lub idealnym przełożonym. Ale „doskonałość” nie istnieje – zawsze znajdzie się coś, co zniszczy „idealny” pogląd na pracę, którą mamy. Za dużo pracy/za mało pracy, za dużo/za mało osób do wszystkiego, za dużo ograniczeń/biurokracji lub w ogóle brak struktury/totalny bałagan. Ale kiedy myślimy o obecnej sytuacji, w której się znajdujemy, instynktownie czujemy, że nadszedł czas, aby zacząć szukać czegoś nowego. Jak się upewnić w tym przekonaniu? Oto kilka sygnałów, których możesz szukać, aby odpowiedzieć na to ważne pytanie i świadomie podjąć najlepszą dla siebie decyzję. 1. „OMG, znów jest poniedziałek” Kiedy żyjemy od weekendu do weekendu, to tak jakbyśmy żyli od wypłaty do wypłaty. Albo od wakacji do wakacji. Nigdy nie cieszymy się z tego, co to jest, zawsze marząc o perspektywie następnej rzeczy, która powinna jakoś złagodzić nasz ból. Kiedy w każde niedzielne popołudnie boli cię brzuch albo na samym początku poniedziałkowego dnia nie możesz się doczekać, aż znów będzie piątek, to prawdopodobnie oznacza, że nie za bardzo lubisz swoją pracę. Lub ogólnie twoje życie – to inny punkt widzenia, żeby spojrzeć na sytuację. Wszystkie gify, memy i historie, które są w internecie, przekonują nas, że nienawiść do poniedziałków jest normalna – przecież wszyscy ludzie na tej planecie mają to samo, prawda? A ci, którzy są szczęśliwi i nie mogą doczekać się nowego tygodnia, są albo szaleńcami, albo pracoholikami. Znasz kogoś, kto kocha poniedziałki? Kim oni są? Co oni robią? Jakie podejmują decyzje? Czy oni są szaleni? Źródło: https://boldomatic.com/p/bZUEfg/i-know-one-person-who-loves-monday Jeśli nienawidzisz poniedziałków, to pierwszy znak, że może nie chodzi o sam poniedziałek – bardziej o to, co robisz codziennie od poniedziałku do piątku. Jak spędzasz tygodnie? Czy robisz coś, co cię pasjonuje każdego dnia? Spędzasz czas z ludźmi, których kochasz, lubisz lub podziwiasz? 2. Nie mogę znieść ludzi w tej firmie Czasami pracujemy w firmie, która ma wysoki poziom dojrzałości. Dojrzali, doświadczeni ludzie, dojrzała organizacja, przywództwo, procesy. Ludzie nie marnują czasu na rzeczy, które nie mają znaczenia, skupiają się na swojej pracy i wartości, którą chcą i powinni wnieść. Są nowi ludzie, czasem młodzi, czasem studenci, którzy chcą gdzieś zacząć swoją karierę. Ogólnie rzecz biorąc, ludzie rozumieją, co do nich mówimy. Zauważam regularnie, że dość często pracujemy w bałaganie. Niepoukładane środowisko, procesy, struktury, przepływ komunikacji. Ludzie biegają w kółko, marnując czas na rzeczy, o których nawet nie powinni myśleć. Wykonują zadania, które nawet nie należą do ich obowiązków. A kiedy jesteś inteligentną osobą i pracujesz w takim środowisku, po prostu czasem nie możesz znieść niektórych ludzi. Ich niekończące się pytania, w kółko o te same rzeczy. Ich brak niezależności, brania odpowiedzialności za to, co robią lub znajdowania rozwiązań pojawiających się problemów. I to nie jest tak, że nie chcesz pomóc – po prostu praca w takiej organizacji jest dla ciebie męcząca. Kiedy tak się czujesz, może to oznaczać, że potrzebujesz zmiany scenerii i nowego miejsca. Oczywiście nowa firma nie oznacza, że nie będzie pytań. Oznacza to, że możesz zacząć od nowa, z lepszym kontraktowaniem, które zapobiegnie powtórzeniu się tego uczucia frustracji, przynajmniej w tej skali, w której doświadczasz tego obecnie. 3. Dlaczego tutaj jest taki bałagan? Ten kawałek jest poniekąd połączony z poprzednim. Jeśli masz silną potrzebę struktury, umrzesz w organizacji, która jest chaotyczna. Dosłownie. Będziesz cały czas sfrustrowany/a, że marnujesz całą swoją energię na rzeczy, które powinny być uporządkowane, na przykład przez prostą politykę. Pisałem już o tym kilka razy, ale z mojego doświadczenia wynika, że niewiele jest rzeczy gorszych niż stracony czas. I zmarnowany potencjał. Osobiście jestem do tego przywiązana, ponieważ jestem naprawdę zorganizowaną osobą, a bałagan w środowisku pracy doprowadza mnie do szału. Nie mogę pracować, kiedy muszę tracić czas na szukanie odpowiedniej informacji lub właściwej osoby. Lub branie udziału w bezsensownych spotkaniach, z których nic nie wynika, a ludzie spotykają się, ponieważ uważają, że muszą być zajęci. Ciągle zarobieni. Jeśli masz silną potrzebę struktury, a organizacja, w której obecnie pracujesz, jest bardzo chaotyczna, jesteś na prostej drodze do strefy wypalenia. Kiedy podstawowy głód nie jest zaspokojony, mamy tendencję do prokrastynacji, szukamy wymówek, nie zachowujemy się jak najlepsza wersja siebie. Często sami sobie sabotujemy, zwykle nawet nie jest to działanie świadome, po prostu robimy to z bezradności związanej z daną sytuacją. Zwłaszcza, gdy mamy niewielki wpływ na to, co dzieje się na co dzień. 4. Dlaczego tak trudno jest tu coś zmienić? Najczęstszy scenariusz: im większa organizacja, tym trudniej wprowadzić jakąkolwiek zmianę. Jest więcej poziomów akceptacji, więcej biurokracji, bardziej złożony zestaw systemów, przez które musi przejść zmiana. Niektórym to pasuje – nie spieszymy się, możemy poczekać. Ale dla niektórych jest to irytujące (włączam w tę grupę siebie). Kiedy widzimy, że coś nie działa i istnieje sposób, aby to zmienić, chcemy działać i to naprawić. Może to być cokolwiek: proces, sposób komunikacji, produkt, dobre praktyki pracy. Zawsze jest miejsce na ulepszenia, wszystko może działać sprawniej, szybciej. Jeśli więc jesteś sfrustrowana/y, że marnujesz czas i nie ma szans, żeby to się zmieniło, to kolejny sygnał dla ciebie, że być może ta organizacja nie jest tym miejscem, w którym powinieneś/winnaś być. 5. Nikt mnie nie widzi Jakiś czas temu napisałem artykuł o głodach. Jednym z trzech z nich jest głód rozpoznania. Ta potrzeba mówi o tym, że chcemy być dla innych ważni, widziani, dostrzegani – jako osoby i jako pracownicy. Potrzebę rozpoznania można zaspokoić dostarczając innym znaków rozpoznania – mogą one być pozytywne lub negatywne. Bez względu na ich typ, wszyscy ludzie na planecie mają tę potrzebę (mniejszą lub większą), ponieważ niewiele rzeczy jest gorszych niż bycie niewidzialnym. Jeśli nie jesteś dostrzegany/a w organizacji to jaka

Read More »
Produktywność

Dlaczego nie zacząć postanowień noworocznych już teraz?

Kiedy piszę ten artykuł, jest połowa listopada 2022. Wojny na całym świecie, szalejąca inflacja, nadchodząca recesja, wiele różnych chorób – depresja i stany lękowe na czele listy. Powiedzmy sobie szczerze – nie są to najlepsze warunki, jakie moglibyśmy sobie wyobrazić do życia. Ale co to wszystko ma wspólnego z postanowieniami noworocznymi? Kiedy czasy są trudne, wolimy schylić głowę i poczekać, aż sytuacja się poprawi. Czekamy i czekamy. A potem czekamy jeszcze trochę. I co się zwykle dzieje? Zawsze jest COŚ. Polityka, wojny, pandemia, zanieczyszczenie środowiska, kryzys edukacyjny. Zima, ciemno, krótki dzień. Zawsze dzieje się coś, co możemy potraktować jako wymówkę, żeby nie podejmować niewygodnych działań. Żeby zacząć coś robić – znaleźć nową pracę lub zakończyć nieudany związek. Wiele z rzeczy, które chcemy zmienić lub wprowadzić do naszego życia znajduje sie na liście, którą tworzymy na 1. stycznia. Prawdziwe pytanie brzmi: co możemy zrobić, aby dotrzymać postanowień noworocznych, które większość z nas podejmuje na samym początku roku? Zacznijmy teraz nad nimi pracować – przyjrzyjmy się temu, co możemy z tym zrobić. Dlaczego większość postanowień noworocznych się nie udaje? Jesteśmy bardzo zmotywowani, mamy mnóstwo energii, czasem nawet świetny plan. Czekamy do 1. stycznia i… Tylko około 8% z nas trzyma się postanowień, które podjęliśmy na początku roku, większość rezygnuje w ciągu pierwszych 6 tygodni. Dlaczego? „Nie mam czasu”, „nie mam pieniędzy”, „muszę się teraz skupić na innych rzeczach”, „nie mam do tego wystarczającej motywacji”, „nikt mnie w tym nie wspiera”. To tylko niektóre z najczęstszych zdań, które pojawiają się na długiej liście powodów, którymi usprawiedliwiamy brak działania. I nie ma znaczenia, czy mówimy o pozbywaniu się złych elementów naszego życia, czy budowaniu nowych, dobrych i wspierających. Wymówki to jedno. Dlaczego jeszcze te postanowienia z nami nie zostają? Które z nich odnosi się do ciebie? Więcej niż jeden? Wszystkie? Co możemy zrobić inaczej? Każdy punkt z powyższej listy można rozwiązać — niektóre z nich są łatwiejsze do zarządzenia, inne są bardziej złożone i trudne do rozgryzienia. Ale ogólnie rzecz biorąc, można skończyć ze starymi, złymi nawykami i przekonaniami na temat postanowień, zaczynając od dzisiaj. 1. Używamy magicznego myślenia o sytuacji “Nowy Rok-Nowa/y-Ja”, która trwa tylko kilka dni Zachęcam, żeby budowanie nowych nawyków albo planów zacząć już dziś, a nie czekać do 1. stycznia. Myślenie magiczne może wiązać się z pewnymi tradycjami, rytuałami, zwyczajami zaczerpniętymi z rodziny, religii czy społeczeństwa. Postanowienia noworoczne są częścią naszego życia towarzyskiego – mówią o tym media, co roku rozmawiamy o tym ze znajomymi, temat pojawia się zawsze, gdy zaczyna się rok. Zatrzymaj to – zmień sposób myślenia i działania. Nie czekaj na idealny moment, bo może nigdy nie nadejść. 2. Postanowienia są za duże Nie ma nic złego w snuciu wielkich marzeń. Rozwiązanie, które działa w moim przypadku to: wielkie marzenia, małe plany. Podziel swoje marzenia i cele na mniejsze kawałki, które będą bardziej osiągalne. Nie lekceważ małych rzeczy – czasami cenimy tylko duże osiągnięcia, a to przestępstwo dla naszego dobrego samopoczucia i poczucia własnej wartości. Pamiętaj, że małe jest lepsze niż zero, a suma małych rzeczy sprawia, że dzieje się cała wielka rzecz. 3. Te rzeczy, które chcemy zmienić, nie są związane z niczym, co już jest obecne w naszym życiu Zawsze trudniej jest stworzyć nowy nawyk lub umiejętność, gdy zaczynamy od zera, niż rozwinąć coś, co już istnieje. Kiedy planujesz nowe rzeczy, które chciałbyś mieć, zawsze wybieraj istniejący nawyk, czynność lub prostą rzecz, którą robisz każdego dnia. Przyklej nową rzecz do starej, dzięki temu mamy większe szanse na to, żeby nowe kawałki zostały z nami na dłużej – uzupełniając układankę, która już jest rozłożona na stole. 4. Chcemy coś osiągnąć w bardzo krótkim czasie To jasne, że wszyscy lubimy szybkie rezultaty. Chcemy wierzyć, że schudniemy 10 kg w ciągu miesiąca lub nauczymy się czytać książkę dziennie w ciągu dwóch tygodni. Spróbuj podzielić większe marzenia na mniejsze części, które możesz osiągnąć szybciej. Zapewni ci to stały zastrzyk motywacji i sprawi, że będziesz na dobrej drodze, aby nie rzucić tego wszystkiego w diabły, zanim zobaczysz rezultaty. 5. Zakładamy sytuację 0/1 (albo coś osiągam, albo nie – nie ma nic pośrodku) Karzemy się, jedząc coś słodkiego, a przecież chcieliśmy przestać to robić. Powiedzmy, że od poniedziałku postanowiłeś/łaś przestać je jeść, a w czwartek zjadłaś/eś mały kawałek czekolady. Co robi większość ludzi? „Chrzanić to – już i tak wszystko stracone. Zjem całą czekoladę i od poniedziałku zacznę dietę”. I to błędne koło trwa, jak niekończąca się opowieść. A co powiecie na to: „no dobra, omsknęło mi się – każdemu może się zdarzyć” i po tej sytuacji kontynuować swoje postanowienie i nie jeść więcej słodkiego. Nikt nie jest doskonały i nie ma sensu codziennie się za to karać. Oczywiście można, ale co dobrego z tego wyniknie? Na pewno ani nie będziemy się lepiej czuć, ani nie zobaczymy lepszych efektów. 6. Nie odróżniamy celów od nawyków Cel to coś, co chcemy osiągnąć, a nawyk to powtarzająca się, czasem nawet nieświadoma sekwencja zachowań, która może nas doprowadzić do osiągnięcia celu. Ważne jest, żebyśmy rozróżnili te dwa elementy, aby mieć pewność, że budujemy nawyki, które będą przydatne w osiąganiu zamierzonych celów. 7. Postanowienie nie dotyczy nas, ale innych ludzi lub rzeczy, na które często nie mamy żadnego wpływu Często rezygnujemy z rzeczy, ponieważ nie widzimy rezultatów naszych działań. I nie widzimy rezultatów, bo chcemy zmienić coś (lub kogoś), co jest daleko poza naszą strefą wpływu. Pamiętaj, że możemy zmienić tylko te rzeczy, na które mamy wpływ – jak reagujemy na pewne sytuacje, jak się komunikujemy, ustalamy granice czy wykorzystujemy nasz czas. Skoncentruj się na tym, nie trać czasu na coś, co nie przyniesie żadnych rezultatów, tylko frustrację. 8. Nie sprawia nam to przyjemności Czy w naszym życiu jest w ogóle jeszcze miejsce na zabawę? Obserwuję po osobie i innych ludziach z mojego otoczenia (prywatnego i biznesowego), że bardzo często nam tego brakuje. Co wy na to, żeby to zmienić? Kiedy podejmujemy postanowienia, które są dla nas bolesne – nic dziwnego, że nie zostają z nami na dłużej. W naszym kraju znane jest zdanie, które matki przekazują swoim córkom: „Chcesz być ładna? Musisz cierpieć”.

Read More »
Produktywność

5 mitów na temat czasu, w które warto przestać wierzyć

Większość z nas chce spędzić te 24h, które wszyscy mamy, w najlepszy możliwy sposób. Staramy się dobrze zarządzać sobą w czasie – pracować i żyć wydajniej, ograniczamy „pożeracze czasu” albo stosujemy technikę Pomodoro. I przy tym wszystkim wciąż dziwimy się, że nie radzimy sobie tak dobrze z czasem, jak byśmy chcieli – nie osiągamy tyle, ile byśmy chcieli, zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Dzieje się tak głównie dlatego, że mamy w głowach wiele przekonań i fałszywych myśli na temat właściwego podejścia do samego czasu. Przeczytaliśmy lub usłyszeliśmy coś bez głębszej refleksji nad pomysłem, włożyliśmy to do mózgu i tego się trzymamy od tamtej pory. Nadszedł czas, żeby zakwestionować 5 najważniejszych założeń, które mamy w głowach i które powstrzymują nas przed odniesieniem sukcesu. 1. Bycie wiecznie zajętym jest oznaką wysokiej wartości człowieka Bycie zajętym sprawia, że czujemy się ważni, potrzebni. Często odnosimy wrażenie, że jeśli nasze kalendarze są wypełnione po brzegi, jesteśmy bardziej wartościowi. A kiedy widzimy wolne sloty, często pojawia się poczucie winy, czasami zwyczajnie obawiamy się „nic nie robić”. Symptomem współczesności jest ocenianie przydatności i ważności pracownika poprzez stopień „zajętości” jego kalendarza. I to jest szalone, ponieważ wiemy, jak wiele z tych spotkań jest bezcelowych i mogło być e-mailem lub wiadomością na Teamsie czy Slacku. A z drugiej strony wiemy, jak wiele możemy zrobić, gdy jesteśmy nierozproszeni, skupieni, kiedy mamy czas i przestrzeń na zrobienie kroku w tył i POMYŚLENIE o tym, co chcemy osiągnąć i jak. Dlatego chciałabym zachęcić cię do zastanowienia się nad tym, co myślisz o byciu cały czas zajętym – zaleta czy wada? Wartość czy raczej pozorność? Bądź ze sobą szczera/y, nikt nie będzie cię oceniał. Jak już na to odpowiesz i stwierdzisz, że możesz uwolnić trochę kalendarza, zastanów się, któremu spotkaniu możesz powiedzieć „nie”, aby odzyskać trochę czasu i zbudować realną wartość? 2. Ludzie zawsze zrozumieją odpowiedź „nie mam czasu” Jeśli już jesteśmy przy mówieniu „nie” różnym rzeczom. Temat ten został szerzej omówiony w tym artykule, ale ta wymówka jest traktowana jako uniwersalne zdanie na każdą sytuację, kiedy nie chcemy lub nie wiemy, jak sobie z czymś poradzić. Kiedy manager ma konflikt w zespole, często mówi: „nie mam teraz na to czasu, mamy pilniejsze sprawy biznesowe do załatwienia”. Kiedy dana osoba nie czuje się zbyt dobrze, ma bóle głowy lub jest cały czas zmęczona, po prostu bierze tabletkę albo wypija kolejną filiżankę kawy. „Nie mam teraz na to czasu, muszę zająć się pracą/domem/dziećmi/rodzicami”. Brzmi znajomo? „Nie mam czasu” to fałszywy przyjaciel. Jak wielokrotnie wspominałam w innych artykułach – nie jesteśmy ofiarami ani niewolnikami czasu, ale jego właścicielami. Jako właściciele, to nasza decyzja, co zrobić z czasem, który mamy – każda minuta, którą spędzamy na tej planecie, jest w naszym zakresie kontroli. To nasz wybór, co z tym zrobimy i z kim. Włóż trochę wysiłku i znajdź czas, który straciłeś/aś, kiedy zacząłeś/aś używać wymówki „nie mam czasu”. Co możesz zrobić inaczej, aby przestać tak mówić? 3. Planowanie najpierw najtrudniejszych zadań jest zawsze dobrą strategią czasową To, jak planujesz swój dzień, powinno być powiązane z twoim wewnętrznym poziomem energii, zwanym rytmem dobowym. Każda osoba o godzinie 9:00 ma inną temperaturę ciała, tętno, metabolizm czy ciśnienie krwi. Pora dnia w różny sposób wpłynie na zachowanie i wydajność intelektualną każdego z nas. Till Roenneberg stworzył zestaw chronotypów, które opisują nasz cykl energetyczny w ciągu dnia, biorąc pod uwagę to, czym się różnimy i co możemy z tym zrobić, aby żyć lepiej. Większość z nas nie ma komfortu, żeby wstawać wtedy, kiedy ma na to ochotę, pracować wtedy, kiedy czuje się najefektywniej i kłaść się spać, kiedy jest zmęczonymi (wliczając w to drzemki w ciągu dnia). Najczęściej mamy pracę od-do, do której potrzebujemy wstać o określonej godzinie, do tego zająć się innymi sprawami rano, po pracy itp. Tak więc dla tych z nas, którzy są Wilkami (chodzą spać około 12:00, budzą się około 7:30-9:00), głęboka lub kreatywna praca będzie najbardziej wydajna około 12:00-14:00. Z drugiej strony, dla tych z nas, którzy są Lwami (chodzą spać około 22:00, budzą się około 6-7 rano) najwyższa wydajność będzie około 8:00-12:00. Możesz przeczytać więcej o tym, gdzie jesteś na skali w tym artykule. W związku z tym pomysł pracy nad największym zadaniem z samego rana nie jest odpowiedni ani zdrowy dla wszystkich. Dla niektórych z nas to zadziała, dla niektórych z nas będzie to najgorsza rzecz, jaką możemy zrobić. Sprawdź, jakim typem jesteś i zdecyduj, co możesz zrobić inaczej, aby żyć bardziej w zgodzie ze swoim naturalnym cyklem. Może to tylko jeden drobiazg, na przykład zaplanowanie czasu na głęboką pracę w innym czasie w ciągu dnia. Drobiazg, a może zmienić wszystko. 4. Wielozadaniowość to dobry sposób na szybsze wykonywanie zadań Kilka lat temu wielozadaniowość była umiejętnością wymienianą w ogłoszeniach o pracę jako wymóg dobrego kandydata. Wykonywanie więcej niż jednej czynności w tym samym czasie jawiło się jako „kompetencja przyszłości” i była realną rzeczą, której poszukiwali pracodawcy w związku ze zwiększającą się liczbą zadań w miejscu pracy. W dzisiejszych czasach powinniśmy być mądrzejsi, ponieważ mamy więcej badań, które pokazują, że nie ma czegoś takiego jak wielozadaniowość. Nie da się robić dwóch rzeczy jednocześnie, możemy jedynie przełączać się między zadaniami, czasami bardzo szybko (możemy przerzucać uwagę z jednego zadania na drugie, ale nigdy nie zrobimy więcej niż jednej rzeczy na raz). Za każdym razem, gdy się rozpraszamy, tracimy koncentrację i potrzebujemy coraz więcej czasu, aby wrócić do miejsca, w którym byliśmy minutę temu. W konsekwencji wydaje nam się, że oszczędzamy trochę czasu i robimy rzeczy szybciej, ale tak naprawdę tracimy czas na powrót do trybu skupienia. Wybierz jedną rzecz do zrobienia, wyłącz powiadomienia, skup się na tej rzeczy. Kiedy skończysz, zacznij robić następną rzecz. To klucz do bycia naprawdę skutecznym, zamiast życia w iluzji. 5. Perfekcyjnie zaplanowany dzień to klucz do skuteczności Czym w ogóle jest doskonałość? Dla każdego z nas może oznaczać coś zupełnie innego, nie ma jednej definicji, która dotyczyłaby wszystkich. Ale powiedzmy, że idealnie zaplanowany dzień to dzień z listą zadań do wykonania w pracy, zaplanowanym kalendarzem i zaplanowanym czasem przed/po pracy. Wszystko wygląda tak dobrze, że możemy się wewnętrznie zmotywować

Read More »
Rozwój osobisty

3 sposoby na to, żeby przenieść twoją karierę na koleny poziom

Dużo rozmawiamy o zmianach, które chcemy wprowadzić w swoim życiu, relacjach czy w tym, jak kreować karierę. Dzielimy się z innymi naszymi marzeniami, celami i wizjami tego, jak chcielibyśmy, żeby wyglądało nasze życie. A jednak 80% ludzi zatrzymuje się na tym etapie – rozmowach, marzeniach i niepodejmowaniu żadnych działań, by faktycznie coś zmienić. Dlaczego? Bo większość z nas nie lubi zmian. Nie lubimy czuć się nieswojo ani podejmować decyzji, które zagrażają naszej obecnej sytuacji w pracy. Nawet jeśli nie jest idealnie, nawet jeśli środowisko pracy jest frustrujące i nie jesteśmy szczęśliwi. „Lepszy znany wróg niż nieznany przyjaciel” – mówią. Trzymamy się więc pracy, której nie lubimy, lata mijają, a my wciąż życzymy sobie, żeby było lepiej, inaczej, trzymając na siebie kciuki pod stołem (a nóż w przyszłym roku będzie lepiej?). I co się dzieje? Nic się nie zmienia. A do tego jesteśmy zdenerwowani, rozczarowani i nieszczęśliwi, że nie uzyskaliśmy innych wyników z tego samego zachowania Więc dzisiaj zróbmy coś z tym w prosty, sprawny sposób. Oto 3 rzeczy, które możesz zrobić, żeby dokonać rzeczywistej zmiany w swojej karierze, która doda ci energii, przywróci pasję i wysoki poziom wewnętrznej motywacji. Są jacyś zainteresowani? Jeśli tak, to ruszajmy. 1. Wybierz jeden mały nawyk, który poprawi twoje życie i karierę Sukces, cokolwiek dla każdego z nas oznacza, jest sumą wielu drobnych decyzji, nawyków, wyborów, ludzi, którzy nam pomogli lub wspierali, szans, które wykorzystaliśmy i poczynionych inwestycji. Widzimy ludzi sukcesu i często myślimy, że są tacy niezwykli, wyjątkowi, utalentowani czy bogaci. Nie ma czegoś takiego. Każda z tych osób pracowała często do utraty tchu, spędziła ogromną liczbę godzin na nauce, popełnianiu błędów, próbowaniu ponownie, budowaniu mięśni podjemowania decyzji. A z tego wszystkiego dopiero wziął się sukces. I każda osoba na tej planecie może zrobić to samo. Wszystko zaczyna się od jednej, małej rzeczy – nawyku, który poprawia nasze życie, a często też karierę jako efekt uboczny już od samego początku. Wybierz jedną rzecz, którą chciał(a)byś zrobić, a której nie robisz dzisiaj. Pamiętaj, żeby była to bardzo mała, niezwykle prosta rzecz. Możesz użyć którejś z tych lub wykorzystać coś nowego. Ważne jest, aby ten nowy nawyk był powiązany z istniejącym, który już masz. Na przykład, jeśli wstajesz codziennie o 6:00 rano, możesz usiąść w łóżku przez 5 minut i medytować przed rozpoczęciem dnia. Jeśli do śniadania pijesz filiżankę kawy, przeczytaj 5 stron wybranej książki (może to być dowolna), w trakcie jej picia. Jeśli bierzesz prysznic każdego ranka, zanim woda będzie wystarczająco ciepła, wykonaj 5 przysiadów (uważaj, żeby się nie poślizgnąć pod prysznicem!). Lepsze nawyki oznaczają lepsze zdrowie, lepsze zdrowie oznacza lepszą energię, a lepsza energia oznacza lepsze decyzje dotyczące życia i kariery. 2. Wyrzuć z kariery jedną rzecz, która doprowadza cię do szału Wszyscy mamy rzeczy, których nie lubimy lub nie chcemy robić. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Ale proporcja powinna wynosić 80/20 – 80% rzeczy w pracy, które są inspirujące, ciekawe lub rozwojowe i 20% tych, które nie są specjalnie zabawne, ale wiemy, że trzeba je robić. Jeśli jest odwrotnie, droga do strefy wypalenia jest prosta i musimy szybko coś z tym zrobić, aby uniknąć takiego uczucia. Spróbuj wybrać jedną rzecz, która doprowadza cię do szału w pracy. Może to być jedno zadanie, jeden projekt, jeden raport, a nawet jedna osoba, która notorycznie naursza twoje granice. Możesz użyć Matrycy Wpływu, żeby zobaczyć, gdzie wyląduje pod względem wpływu i poziomu ważności. Czy możesz przekazać to komuś innemu, może delegować, jeśli jesteś managerem? Czy możesz odpuścić, skoro tak naprawdę nie jest to wcale ważne i „zawsze się tak robiło”, i tylko dlatego to robisz? Czy możesz porozmawiać ze swoim kierownikiem, aby zadanie mogło zostać w jakiś sposób przekształcone? Czy możesz lepiej wyznaczyć granice? Pomyśl o jednej rzeczy, która najbardziej cię niepokoi i o tym, jak możesz ją wyciąć. Da ci to mniej negatywnej energii, frustracji i zrobi miejsce na lepszą energię, większy potencjał i entuzjazm lub więcej pozytywnych ludzi z dobrym wpływem. 3. Znajdź jedną osobę z niezwykłą karierą do obserwowania Wspaniała inspiracja to coś, co może nas popchnąć do przodu, zwiększyć wewnętrzną motywację, stworzyć przestrzeń dla naszego mózgu, żeby myśleć i działać na większą skalę, by mieć więcej odwagi. Czasem tak jest – mamy takich ludzi w pracy, świetnych managerów, współpracowników, mentorów. Czasem tacy ludzie są w naszym życiu prywatnym – nasi przyjaciele, członkowie rodziny czy mentorzy z zewnątrz (np. z lokalnych społeczności). Ale dość często żyjemy i pracujemy w mniej inspirującym środowisku, więc musimy znaleźć je na własną rękę gdzie indziej. Znajdź jedną osobę, która może być dla ciebie inspiracją. Może to być ktoś z twojej pracy lub domu, może to być ktoś, kogo nie znasz i nigdy nie będziesz miał okazji poznać. To nie ma znaczenia. Możesz zacząć od książki tej osoby, podcastu, wywiadu lub artykułu. Zapytaj kolegów lub przyjaciół, kto jest dla nich inspiracją i wykorzystaj to tak, jak wydaje ci się, że pasuje do twojej obecnej sytuacji. Zobacz, co możesz zastosować w swoim życiu i wpłynąć na swoją karierę, połącz to z punktem pierwszym z tego artykułu. Czasami ta pierwsza iskra znaczy więcej niż cokolwiek innego. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Upraszczanie, ułatwianie, robienie rzeczy w szybszy sposób, ale wciąż efektywnie. To coś, z czego wszyscy możemy więcej korzystać. Skupienie się na tym może przynieść nam dużo dobrej, pozytywnej energii, która przekształci nasze działania w wartość, którą dajemy sobie lub innym. Wybierz jedną rzecz, którą możesz zrobić dla siebie, zaczynając od dzisiaj, dodaj do tego wycięcie jednej rzeczy, którą przestaniesz robić, też zaczynając od dzisiaj. Znajdź kogoś, kto cię zainspiruje i będzie miał na ciebie dobry wpływ. To dobry początek, aby przyspieszyć swoją karierę i życie. Jak sądzisz, co dzięki temu może się zmienić?

Read More »
Analiza transakcyjna

Historie Analityka Transakcyjnego: Drivery

Zacząłem mówić o Driverach w jednym z poprzednich artykułów, który powstał w celu wsparcia tematu mówienia „nie” różnym rzeczom w celu odzyskania naszego cennego czasu. Wtedy omówiłam tylko jeden z pięciu elementów, które są częścią Analizy Transakcyjnej, a dziś opiszę je wszystkie, żebyś zobaczył(a), o co w nich dokładnie chodzi i gdzie możesz wykorzystać wiedzę na ich temat, aby żyć lepiej, szczęśliwiej i z poczuciem dobrze spędzonego życia. AT zakłada, że istnieje 5 podstawowych Driverów: Bądź silny, Bądź doskonały, Sprawiaj Przyjemność, Staraj się (inaczej Wysilaj się) i Spiesz się. Każdy z nich ma swoje własne cechy i korzenie, a także sposoby, w jakie mogą zaszkodzić lub potencjalnie wesprzeć nas jako źródło potencjału i umiejętności. Dzisiaj będziemy kopać głębiej, aby dowiedzieć się, jak możemy wykorzystać ich jako sojuszników, zamiast zostawiać ich jak wrogów po drugiej stronie barykady. Czym są Drivery? Drivery to rozkazy, które sami sobie wydajemy. Są to komunikaty typu „powinieneś…”, „musisz…” czy „bądź jak…”, które często przybierają charakter nakazu mówiącego nam, że musimy wykonać określoną czynność. Drivery mają korzenie w naszym wczesnym dzieciństwie, w większości opierają się na tym, co usłyszeliśmy od naszych rodziców lub innych osób, które nas wychowały. I co nieświadomie było przez nas odbierane jako właściwy (często jedyny słuszny) sposób zachowania, dzięki któremu mogliśmy zyskać uznanie. Jest 5 Driverów. Każdy człowiek może żyć z nimi wszystkimi, ale większość z nas ma 1-2 główne, które stają się najbardziej nam bliskim sposobem myślenia, reagowania na określony bodziec, kontekst czy sytuację. Przeczytaj 5 krótkich opisów poniżej i zobacz, który z nich mówi o tobie najwięcej prawdy. Każdy Driver może być rozkazem, który popycha nas do robienia rzeczy w określony sposób, najczęściej z negatywnym skutkiem. Ale możemy też używać kierowców jako „stylów pracy”. W takim przypadku świadomie decydujemy, jak wykorzystać ich potencjał i traktować jako źródło talentu, siły i umiejętności. Być właścicielem, a nie ofiarą, której coś się w życiu przydarza. Driver nr 1: Bądź Silny Bądź Silny jest wtedy, gdy nie lubimy przyznawać się do tego, że czegoś nie wiemy. Raczej nie prosimy o pomoc czy opinię innych, bo może się wydawać, że jesteśmy słabi lub nie potrafimy sobie z czymś poradzić. Bądź Silny jest bardzo krytyczny wobec siebie i innych, często mówi: „dam radę”, nawet jeśli wie, że to nieprawda. Spędza dużo czasu na szukaniu odpowiednich danych, odpowiedzi czy informacji, zamiast kogoś zapytać, bo boją się, że zostaną uznani za niekompetentnych lub niewystarczająco dobrych. Kiedy Bądź Silny może być stylem pracy? Ludzie z mocnym Bądź Silny są niezawodni, godni zaufania, często bardzo kompetentni. Świetnie radzą sobie w pracy pod presją, zadziwiająco dobrze funkcjonują w bardzo stresujących, wymagających sytuacjach. Są wytrwali, skupieni i nie poddają się tak łatwo. Kiedy tak to ujmujemy to okazuje się, że to są bardzo dobre, pełne potencjału cechy. Używaj ich, aby być mocnym partnerem do współpracy czy dyskusji. Bądź Silny może nam pomóc osiągać niezwykłe rzeczy, rozwijać się każdego dnia, szukać nowych rozwiązań czy pomysłów i faktycznie je wdrażać. Korzystaj z niego mierząc się ze swoimi celami, planami i rzeczami, które chcesz robić i których chcesz się nauczyć. Podążaj tą drogą wytrwale, a szybko zobaczysz rezultaty. Driver nr 2: Bądź Doskonały Bądź Doskonały jest wtedy, gdy akceptujemy tylko perfekcyjność w działaniu, wynikach lub efektach pracy albo działań w życiu prywatnym. Dotyczyć to może nas samych, ale też innych. Kiedy coś robimy, to wyznajemy zasadę wszystko albo nic – każdy inny wynik nie jest wystarczająco dobry (nawet jeśli to 95%). Nieustannie dążymy do perfekcji, nie tolerując najmniejszych wad, gdyż są one w naszej głowie oznaką słabości. Bez starannego przygotowania nie jesteśmy w stanie w ogóle rozpocząć zadania, a kiedy już to zrobimy, będziemy to robić tak długo, jak będzie to potrzebne do osiągnięcia perfekcji. W związku z tym trudno jest nam często dotrzymać terminów, co sprawia, że nie jesteśmy tak wydajni, jak na koniec dnia powinniśmy być. Związane jest to także z posiadaniem bardzo wysokich oczekiwań i standardów, przez co delegowanie zadań jest często bardzo trudne. A dzieje się tak, ponieważ nie wierzymy w możliwości innych osób – w to, że coś zostanie zrobione tak, jak my byśmy to zrobili – czyli idealnie. Kiedy Bądź Doskonały może być stylem pracy? Osoby z silnym Bądź Doskonały mają najwyższe standardy i dbają o jakość swojej pracy. Przewidują różne scenariusze i często są przygotowani na najgorsze. Skupiają się na osiągnięciu jak najlepszego wyniku i zrobią wszystko, aby tak się stało. Używaj go, aby skoncentrować się na tym, co naprawdę ważne, na tym, aby nie marnować czasu na rzeczy, które nie mają określonego poziomu istotności lub wpływu. Bądź najlepszą wersją siebie i dostarczaj ponadprzeciętną wartość. Dodaj do tego odrobinę więcej bycia w pozycji OK-OK, nie kończąc wszystkiego idealnie. Ciekawym ćwiczeniem może być wyznaczenie sobie takiego celu, że odpuścisz 20% rzeczy, które nie są superważne, a pozostałe 80% tego, co robisz, będzie „doskonałe” (cokolwiek doskonałość dla ciebie oznacza). Możesz użyć Matrycy Wpływu i skupiać się na rzeczach z prawego górnego kwadrantu. Odpuszczanie jest ważną częścią korzystania z Bądź Doskonały, jeśli ma nam służyć, a nie ograniczać. Driver nr 3: Sprawiaj Przyjemność Sprawiaj Przyjemność jest wtedy, gdy przedkładamy potrzeby innych nad swoje własne. Kiedy ktoś prosi nas o pomoc, rzucamy to, co robimy w tej chwili i zaczynamy go wspierać. Często robimy pracę za innych, czasem nawet nie pytając czy ktoś tego potrzebuje. Chcemy uniknąć krzywdzenia ludzi przez bycie niepomocnymi czy niewspierającymi więc nie mówimy wprost, że coś jest dla nas nie w porządku, nie kwestionujemy konieczności lub pilności zrobienia czegoś. Nie wyznaczamy granic, aby się chronić, ponieważ boimy się, że przestaniemy być lubiani lub wspierający jako osoby. Pracujemy w nadgodzinach, jesteśmy wyczerpani, sfrustrowani i zmęczeni byciem popychadłem. Kiedy Sprawiaj Przyjemność może być stylem pracy? Ludzie z silnym Sprawiaj Przyjemność są niesamowici, jeśli chodzi o budowanie zaufania, relacji i atmosfery. Mają wysoki kredyt zaufania społecznego, inni lubią przebywać w ich towarzystwie, mają dobry wpływ na otoczenie, w którym się znajdują. Wykorzystaj to do budowania silnych relacji, sojuszy, świetnego miejsca do pracy lub życia. To niesamowite źródło dobrego wpływu – wszystko, czego potrzebujesz, to wyznaczać lepsze granice. Granice są istotne, żebyś

Read More »
Rozwój osobisty

W co opłaca się inwestowanie w trudnych czasach?

Kiedy czasy są trudne, często włączamy tryb przetrwania. Trzymać głowę nisko, nie wykonywać gwałtownych ruchów, czekać na lepsze czasy. Często inwestowanie nie jest naszą pierwszą myślą – prędzej wycofujemy się z obawy przed utratą tego, co już mamy. Czy to mądre? Co tracimy działając w ten sposób? Czy możemy inaczej zarządzać tą sytuacją? Przyjrzyjmy się, w co możemy zainwestować, aby jak najlepiej wykorzystać nasz czas i jednocześnie zabezpieczyć swoją przyszłość, szacując mądrze ryzyko w różnych sytuacjach. Inwestuj w swoje kompetencje Inwestowanie w umiejętności to zawsze dobry sposób, bez względu na to, co dzieje się na świecie – jaka wojna lub kryzys trwa w tej chwili. Wiele badań pokazuje, że aby mieć przewagę na rynku pracy, potrzebujemy być przygotowani do uczenia się nowych rzeczy i oduczania starych. W zasadzie staje się to prawdziwą, a wręcz podstawową kompetencją przyszłości. Przewiduje się, że ok. 40% istniejących obecnie miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych i zastąpionych przez technologię w ciągu mniej niż 10 lat. Ale powstanie taka sama liczba (lub więcej) nowych, a one będą wymagały innego zestawu kompetencji i umiejętności do współpracy z technologią i innymi ludźmi. To już się dzieje i na pewno się nie zatrzyma. I dlatego nie mamy luksusu czekać, aż nadejdą lepsze czasy, by zacząć się uczyć. Stwórz obraz swojego przyszłego siebie jako profesjonalisty. Kto to jest? Jakie umiejętności i wiedzę posiada? Następnie wróć do obecnej sytuacji. Co już wiesz, a czego potrzebujesz się jeszcze nauczyć? Jakie są 3 najważniejsze rzeczy, w które chcesz zainwestować swój czas i pieniądze w ciągu najbliższych 12 miesięcy? A od czego chcesz zacząć? Wybierz jedną rzecz i zacznij działać. Dzisiaj. To jedna z najbardziej podstawowych, ale często najtrudniejszych rzeczy, jaką człowiek może zrobić dla siebie. Pamiętaj, że niekoniecznie musisz wydawać mnóstwa pieniędzy na edukację, jeśli nie chcesz lub nie masz w tej chwili takiej możliwości. Istnieje wiele tanich (albo darmowych) źródeł wiedzy – głównym celem jest znalezienie tego właściwego, które wesprze cię w osiąganiu rozwojowych OKR-ów. Oto kilka możliwości: I oczywiście możesz dodać do tej listy warsztaty, programy szkoleniowe, certyfikaty, wykształcenie formalne (studia magisterskie, podyplomowe, MBA itp.), jeśli masz przestrzeń, możliwości i pieniądze, aby więcej w siebie zainwestować. Zawsze jest to najlepszy sposób na wydawanie pieniędzy, ponieważ to inwestowanie zasobów teraz, aby zarobić więcej i żyć lepiej w przyszłości. Inwestuj w swoje zdrowie Mamy tylko jedno zdrowie i jedno ciało. Jeśli nie będziemy go dobrze traktować to z pewnością nas zawiedzie, a przez to będziemy nieszczęśliwi, niepełnosprawni i prędzej czy później umrzemy. Istnieje wiele przykładów osób powyżej 80. roku życia, które są mistrzami w sporcie, szachach, turniejach sudoku i tak dalej. Możesz je znaleźć i zainspirować się, bo jest ich bardzo dużo – żyją długo i w dobrym zdrowiu na całym świecie. Ale to nie jest opowieść o nich. To opowieść o tobie i twoich decyzjach, które podejmujesz w życiu. Inwestowanie w zdrowie, psychiczne i fizyczne jest jedną z najważniejszych rzeczy, w które warto włożyć czas. A jednak często o tym zapominamy, traktujemy swoje ciała jak śmietniki – źle jemy, za mało i w złej jakości śpimy, nie pijemy wody, cały czas przewijamy social media, karmiąc mózg śmieciami. Nie chodzi o doskonałość. Każdy z nas może od czasu do czasu zjeść co słodkiego, kawałek pizzy lub spędzić wieczór przy lampce wina. Albo dwóch. Chodzi bardziej o stosowanie zasady 80/20 – dbaj o siebie naprawdę dobrze przez 80% czasu i miej te 20% zapasu na nieoczekiwane sytuacje, piątki z pizzą czy cokolwiek innego, co będziesz mogła/mógł wykorzystać bez poczucia winy. Zainwestuj w swoje zdrowie, jedząc świeże produkty (owoce, warzywa), ogranicz słodycze i przetworzoną żywności i wszystko inne, co sprawia, że czujesz się źle po posiłku. Pij wodę, kładź się spać i wstawaj mniej więcej o tej samej porze każdego dnia. Rób regularne badania lekarskie – nie czekaj, aż zachorujesz. Nie traktuj swojego ciała tak, jakbyś miał(a) więcej niż jedno. Szanuj je, ucz się słuchać jego potrzeb i jak najlepiej na nie odpowiadać. Zmiany zobaczysz bardzo szybko. Inwestuj w relacje Jesteśmy zwierzętami społecznymi, czy nam się to podoba, czy nie. Bez względu na nasz typ osobowości, czy jesteśmy bardziej ekstrawertyczni, czy bardziej introwertyczni, wszyscy potrzebujemy być w grupie. Ta grupa może mieć 2 osoby, może mieć ich 1000. Każda osoba potrzebuje czegoś innego, a piękno tego wszystkiego polega na tym, że sami możemy wybrać, w jakie relacje chcemy inwestować, kiedy i ile. Inwestowanie w relacje oznacza świadomą decyzję o spędzeniu z kimś wartościowego czasu. Może to być partner(ka), dziecko, rodzic, przyjaciel, ale też manager, współpracownik, mentor/coach w pracy. Relacje są wszędzie, w każdej dziedzinie naszego życia. Nawet gdy chodzimy na zajęcia jogi, spędzamy czas z ludźmi, mając ten sam cel – ćwiczyć, aby być zdrowszym, silniejszym lub bardziej elastycznym. Sprawdź ze sobą, jak spędzasz czas z ludźmi. Zadaj sobie te pytania, bądź szczera/y z odpowiedziami. To dobrze, że nie jesteśmy idealni. Nie można być uważnym w każdej minucie każdego dnia, ale wszystko, co robimy zależy od naszych priorytetów. Jeśli chcemy naprawdę zainwestować to, co mamy najcenniejszego, czyli czas, potrzebujemy podejść do tego mądrze i skierować energię tam, gdzie da to efekty. Dla nas, dla naszych umysłów, ciał i relacji z innymi ludźmi. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Kiedy czasy są trudne, to naturalne, że chcesz zrobić krok do tyłu, poczekać na lepsze czasy, nie ryzykować więcej niż to konieczne. Ale z takim nastawieniem możemy stracić więcej niż nam się wydaje, dlatego gorąco zachęcam, żeby nie marnować więcej czasu. Inwestowanie w siebie, bycie mądrzejszym i zdrowszym człowiekiem każdego dnia to coś, co zawsze się opłaca. Jeśli robisz to w trudnych czasach, wyobraź sobie, co mógłbyś/mogłabyś robić wtedy, kiedy czasy będą lepsze.

Read More »
Produktywność

Jak zacząć mówić rzeczom “nie”, żeby odzyskać czas?

W poprzednim artykule zaczęłam opowieść o zdaniu „nie mam czasu”. Zainspirowała mnie struktura, której możemy stworzyć wokół tej wymówki i na jak wiele obszarów naszego życia może ona wpłynąć, czyniąc nas bezmyślnymi, często bezkrytycznymi i marnującymi czas na rzeczy, które w ogólnym rozrachunku nie mają większej wartości. W tym artykule zajmiemy się jedną z najtrudniejszych i jednocześnie najważniejszych rzeczy związanych z odzyskiwaniem naszego czasu – mówienie rzeczom „nie”. Kluczowe jest dla nas, jako ludzi, pracowników, partnerów, rodziców czy przyjaciół, wyznaczenie zdrowych granic, z dobrymi intencjami wobec siebie i otaczającego nas świata. Może się to wydawać łatwe, ale wierzę, że doskonale wiesz, jak często potrafi to być jedna z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia. Chcesz wiedzieć jak to zrobić i to bez palącego poczucia winy? Spójrzmy na to bliżej. Jak mówienie „nie” rzeczom w pracy może pomóc? To jeden z najbardziej naturalnych instynktów – być częścią grupy. Ma on swoje korzenie w historii i biologii, a wynika z naszej potrzeby przetrwania i nie bycia pożartym przez tygrysa czy innego wilka. W grupie mamy większe szanse na przetrwanie – jedni lepiej rozpalają ogień, drudzy gotują, trzeci polują, a jeszcze inny ochraniają jaskinię. Trzymamy się więc razem, a kiedy ktoś prosi nas o wsparcie w swoich zadaniach, albo zleca nam zadanie do wykonania, a co totalnie niweczy nasz plan na ten dzień (zwłaszcza jeśli ta osoba jest naszym managerem lub kimś jeszcze wyżej w hierarchii), przestajemy robić to, co robiliśmy i przechodzimy od razu do nowego zadania. Żeby przetrwać. Brzmi znajomo? Chcemy, żeby inni ludzie nas lubili. Chcemy być postrzegani jako osoby wiarygodne, pomocne i godne zaufania – to całkowicie naturalna potrzeba. Ale jakim kosztem? Kosztem jest zaleganie z własnymi zadaniami lub projektami, nadgodziny, żeby wszystko zrobić, frustracja, że kolejny dzień przyniósł ten sam scenariusz – wszystko zaplanowaliśmy i skończyło się jak zawsze. Zrujnowany dzień, zrujnowany plan. Nie dziwię się, gdy ludzie, których uczę o tworzeniu struktury wokół swojego dnia, aby skoncentrować swoją energię na właściwych rzeczach, mówią mi: „Ola to u mnie nie zadziała. Potrafię zaplanować dzień, ale wtedy przychodzi do mnie mój manager/członek zarządu/kolega z mojego zespołu i daje mi coś, co jest pilne, i co trzeba zrobić jak najszybciej”. I zgadzają się to zrobić. Ponieważ nie chcą być postrzegani jako leniwi, nie wspierający, samolubni, nieelastyczni. Wyznaczanie granic w pracy to prawdziwa umiejętność, a jej celem jest ochrona naszego czasu przed innymi ludźmi, którzy chcą wykonać swoją pracę, wykorzystując nasze umiejętności, gotowość do pomocy oraz zdolność do sprawnego i skutecznego działania. Jeśli ktoś przychodzi do ciebie lub wysyła ci coś, co wymaga zainwestowania twojego czasu i skupienia (nawet jeśli to tylko 5 minut), zrób krok do tyłu, zanim zaczniesz to robić. Zadaj sobie pytanie: „Czy to jest moja praca? Czy to takie ważne dla organizacji, żebym zrezygnował(a) z tego, co robię i zamiast tego robił(a) to? Czy to takie pilne, że muszę koniecznie zrobić to teraz?”. Możesz posłużyć się własnymi przykładami, ale pamiętaj, żeby zawsze pozostawać w pozycji OK-OK, z dobrą intencją – ochronienia siebie i nie ranienia innych. Ludzie najbardziej boją się, że jeśli zaczną wyznaczać granice i chronić siebie, inni ludzie przestaną ich lubić lub przychodzić do nich, gdy będą potrzebować pomocy. To nieprawda. Zachowanie dobrej intencji, jasna komunikacja dotycząca podziału obowiązków i przejrzystego harmonogramu jest kluczem do unikania konfliktów, nieporozumień i budowania równości w wzajemnym traktowaniu czasu oraz umiejętności. Chodzi o to, żeby robić “z” kimś, a nie “za” niego. Jak mówienie „nie” rzeczom w domu może pomóc? W zależności od kraju i kultury, w której byliśmy wychowani czy żyejmy różnie funkcjonujemy w naszych domach. W niektórych kulturach, o bardziej patriarchalnym charakterze, tradycyjny, konserwatywny sposób życia polega na tym, że kobiety pozostają w domu, wychowują dzieci i zajmują się wszystkim, co jest związane z „domem”, nigdy nie mówiąc „nie” niczemu, co z tym związane. Opiekują się także starszymi członkami rodziny, podczas gdy mężczyźni mają zarabiać pieniądze i utrzymywać dom. W dzisiejszych czasach to się zmienia, ale – biorąc za przykład Polskę, myśli i przekonania o „klasycznych” rolach kobiet i mężczyzn w społeczeństwie są naprawdę głęboko zakorzenione. I na tej podstawie często mamy w głowach przekonania na temat tego, co POWINNIŚMY zrobić lub kim POWINNIŚMY być w określonym kontekście. Jest to związane z myśleniem konserwatywnym i postkonserwatywnym, ale nawet jeśli jesteśmy na etapie postkonserwatywnym, często mamy silne wątpliwości co do tego, jak powinniśmy wyznaczać granice w naszych domach. I statystycznie więcej tych zadań spoczywa na barkach kobiet, więc mamy większy problem z powiedzeniem rzeczom „nie”, z tym, żeby nie zgodzić się na coś, co przecież powinno być dla nas „naturalne”. Ale nie chodzi o to, co POWINNIŚMY zrobić. Chodzi o to, co chcemy robić i czym chcemy się dzielić z innymi, żyjąc razem. A może z czego całkowicie się wycofać, żeby o tym nie myśleć i skupić się na tym, co jest dla nas naprawdę ważne? Zrób listę rzeczy, które w tej chwili robisz w domu. Może o dotyczyć sprzątania, gotowania, robienia zakupów, opieki nad zwierzętami czy dziećmi. To twoja lista, możesz na niej umieścić, co tylko chcesz. Poproś ludzi w twoim domu, aby zrobili to samo, włączając dzieci, jeśli chcesz. Jeśli mieszkasz sam(a), zrób to samo. Następnie podkreśl te rzeczy, które są dla ciebie najważniejsze, które są najbliższe Twojemu sercu i których nigdy byś nie odpuścił(a). Zobacz, co zostało na liście. Zdecyduj, co z tymi rzeczami zrobić – jak podzielić się obowiązkami z innymi domownikami, a może wziąć do pomocy kogoś z zewnątrz, jeśli cię na to stać? Jestem przekonana, że w większości przypadków to, na co nie możesz sobie pozwolić to na robienie wszystkiego na własną rękę i nie proszenie o wsparcie. Wiem, że proszenie o pomoc dla niektórych z nas jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia, ponieważ wielu z nas myśli, że kiedy to robimy, wydajemy się słabi, że nie jesteśmy w stanie doskonale poradzić sobie sami. Bez względu na to, ile to kosztuje i jak bardzo jesteśmy wyczerpani. Ale z mojego punktu widzenia NIE PYTAĆ to słabość, tłumienie emocji i frustracji to słabość, udawanie, że wszystko jest w porządku to słabość. A to wszystko

Read More »
Produktywność

Chcesz lepiej spędzać czas? Używaj OKRów

Mogę zaryzykować stwierdzenie, że większość z nas chciałaby lepiej spędzać czas. Być bardziej skoncentrowanymi, mniej rozproszonymi przez niekończące się powiadomienia na naszych telefonach lub komputerach, niezliczone e-maile i wiadomości, potrzeby i prośby innych ludzi. W konsekwencji tego chcemy być bardziej wydajniejsi i skuteczniejsi – zawodowo i prywatnie. Co ma z tym wspólnego temat OKRów? OKRy to jedno z najlepszych narzędzi do zarządzania sobą w czasie, jakie znam, sama używam i uczę innych, jak z tego korzystać. Dziś chciałabym podzielić się z wami tą wiedzą. Chodzi przecież o to, żeby mądrze wykorzystywać nasz czas na rzeczy, które naprawdę mają znaczenie i skutecznie sprawdzać, kiedy wiemy, że ta energia jest dobrze wykorzystana. Zacznijmy i dowiedzmy się więcej o tym stworzeniu. Czym są OKRy? OKRy to Objectives (cele) i Key Results (kluczowe rezultaty). Cele odpowiadają na pytanie: „Co chciał(a)bym zrobić/osiągnąć?”. Kluczowe rezultaty odpowiadają na pytanie: „Jak mam zamiar zmierzyć swój sukces?” lub „Po czym poznam, że osiągam to, czego chciałam/em?”. Zasadniczo jest to naprawdę proste narzędzie, które pomaga nam skupić się na właściwych rzeczach i daje nam dowody, że stale osiągamy to, do czego dążymy. OKRy mają kilka elementów, które warto znać, żeby lepiej zrozumieć cały konstrukt tego narzędzia, zanim przejdziemy do części związanej z ich tworzeniem. Oto 3 z nich, najważniejsze z mojej perspektywy: Strefa znudzenia to sytuacja, w której jesteś śmiertelnie znudzona/y swoją pracą. Cały czas wykonujesz te same zadania, każdego dnia odpowiadasz na te same pytania, rozwiązujesz te same problemy. Nie zrozumcie mnie źle – dla niektórych jest to w porządku i lubią mieć strukturę i poczucie bezpieczeństwa w tym, co robią na co dzień. Ale dla niektórych jest to prosta droga do poczucia wypalenia zawodowego, ciągłego znudzenia i w konsekwencji utraty wydajności. Strefa komfortu jest chyba najbardziej znana dzięki zdaniu: „żeby coś osiągnąć, trzeba wyjść poza strefę komfortu”. To prawda, ale to nie jest cała historia o tym miejscu. W strefie komfortu jesteśmy ekspertami w danej dziedzinie, czujemy się kompetentnie i komfortowo w swoim zakresie obowiązków, wiedzy czy umiejętności. Możemy pracować wydajnie, nie tracąc czasu na rzeczy, które nie leżą w naszym zakresie ekspertyzy. Jednak przebywanie cały czas w tym miejscu nie jest rozwojowe, ponieważ wykorzystujemy tylko wiedzę, którą już posiadamy i nie uczymy się niczego nowego. Strefa rozciągnięcia to miejsce, w którym dzieje się magia rozwoju. Kiedy się rozciągamy, od czasu do czasu musimy podjąć jakąś niewygodną czynność. Wszystko po to, żeby nauczyć się nowych rzeczy, rozwijać się, poznawać nowych ludzi. Wykorzystujemy nasze dotychczasowe umiejętności i budujemy na nich nowe, aby osiągać różne, niezwykłe rzeczy. Wymaga to odwagi, zainwestowania czasu w naukę i skupienia uwagi na czymś nowym, ale warto, bo to miejsce, w którym naprawdę możemy się rozwijać i zmieniać swoje życie. Strefa wypalenia to miejsce, do którego wpadamy, kiedy zbyt długo jesteśmy w strefie rozciągnięcia lub znudzenia. Może się to zdarzyć, gdy mamy naprawdę monotonną pracę lub kiedy mamy za dużo na głowie (prywatnie i/lub zawodowo). Ciągle czujemy się zestresowani, sfrustrowani, zmęczeni – u każdego z nas może to wyglądać inaczej. Nie jesteśmy wydajni, nie możemy się skupić, a czasami nawet możemy wpaść w macki depresji lub innych problemów ze zdrowiem psychicznym, zwłaszcza przebywając dłużej w tej strefie. A to może w konsekwencji mieć ogromny wpływ na nasze zdrowie, fizyczne i psychiczne. Z mojego doświadczenia ludzie najbardziej optymalnie funkcjonują, kiedy manewrują pomiędzy strefą komfortu a strefą rozciągnięcia – to najlepsza konfiguracja, biorąc pod uwagę ryzyko pójścia za daleko w strefę wypalenia i nie wpadnięcia w strefę znudzenia. Spróbuj zdefiniować, co jest dla ciebie wygodą, a co rozciągliwością i poruszaj się między tymi dwoma elementami, aby sprawdzić, jak to działa w twoim przypadku. Jak wykorzystać OKRy w życiu zawodowym? OKRy są świetne, jeśli dobrze ich używamy. Kluczem jest zrozumienie, że nie mogą to być zwykłe zadania – w przypadku OKRów potrzebujemy naprawdę się wysilić, żeby je osiągnąć. A co najważniejsze, Kluczowe Rezultaty to w większości przypadków nie działania, które zamierzasz podjąć. Są to pomiary, których używasz, aby sprawdzić, czy osiągasz swoje cele, czy nie. Dla zobrazowania tego podam kilka przykładów. Cel 1: Rozwinięcie zestawu umiejętności z zakresu specjalisty do eksperta do końca pierwszego kwartału 2023 r. Kluczowe Rezultaty 1: Cel 2: Wzmocnić umiejętności liderskie do końca IV kwartału 2022 r. Kluczowe Rezultaty 2: Cele mogą być duże, powinny być ambitne. Mogą one pozostać takie same z kwartału na kwartał, możemy jedynie zmieniać Kluczowe Rezultaty tak, żeby miały zastosowanie do konkretnej, indywidualnej sytuacji, w której aktualnie się znajdujemy. Jak pokazałam w przykładach, miary mają nam pomóc upewnić się, że podążamy właściwą drogą. Czasami zdarzają się sytuacje 0/1 (albo coś zrobię, albo nie), ale zachęcam was do znalezienia konkretnych liczb, wskaźników, na które będą miały wpływ określone działania. Gdy masz już swoje cele i konkretne rezultaty, które chcesz osiągnąć, możesz ułożyć plan działań, który pozwoli ci osiągnąć to, czego pragniesz lub potrzebujesz. Każdy nowy OKR to obszar skupiania energii – im bardziej świadomie korzystasz z tego narzędzia, tym bardziej celowo wykorzystujesz zasoby. I w konsekwencji tego osiągasz bardziej konkretne wyniki, w efekcie tego skupienia. Jak mogę korzystać z OKRów w życiu prywatnym? Obszar profesjonalny jest dla nas bardziej intuicyjny w obsłudze, ponieważ OKRy zostały stworzone, aby wspierać biznes w świecie technologii i mogą wydawać się łatwiejsze w użyciu w pracy. Są jednak superprzydatne nie tylko w sferze organizacyjnej, ale także w każdym innym aspekcie naszego życia. Jak możemy je wykorzystać? Poniżej przykłady. Cel 3: Stać się najzdrowszą możliwą wersją siebie do końca IV kwartału 2023 roku. Kluczowe Rezultaty 3: Cel 4: Zostać rannym ptaszkiem do końca pierwszego kwartału 2023 r. Kluczowe Rezultaty 4: Jak widać – część z tych Kluczowych Rezultatów to działania, część to wyraźne miary i przy ich tworzeniu potrzebujemy zastanowić się, jakie działania powinniśmy podjąć, aby je osiągnąć. Stworzenie mieszanej listy Kluczowych Rezultatów będzie najlepszą opcją i naprawdę zachęcam do sprawdzenia czy są one zróżnicowane, zanim przejdziemy do części planowania. OKRy mogą być dla ciebie ogromnym wsparciem, jeśli zmagasz się ze zmianą nawyków lub zbudowaniem czegoś zupełnie nowego. Czegoś, co przeniesie cię na inny poziom równowagi, zdrowego i szczęśliwego życia lub spędzenia więcej wartościowego czasu

Read More »
Produktywność

Jak zabić wymówkę, że „nie mam czasu”?

Kilka tygodni temu moja droga przyjaciółka powiedziała mi, że widzi, że w moich postach i artykułach na Instagramie, które tworzę, jest jedna wspólna rzecz – temat marnowania czasu. I dotarło do mnie, że to prawda. Jedną z najbardziej znienawidzonych przeze mnie rzeczy na tej planecie jest stracony czy zmarnowany czas ORAZ wymówka, której używa wiele osób. Że nie mają czasu. Nie mają czasu zrobić coś ze swoim życiem, karierą, rozwojem. Czytać. Albo zadzwonić do rodziców na 5 minut. Jesteśmy tak zajęci, że zapominamy o tym, co jest naprawdę ważne. Skupiamy się na niewłaściwych rzeczach, zamiast inwestować energię w te, które naprawdę mają znaczenie. Jedyną rzeczą, której wszyscy mają po równo, niezależnie czy to Elon Musk, czy nowo narodzone dziecko to posiadanie 24 godzin do dyspozycji każdego dnia. Pytanie brzmi, czemu możesz powiedzieć „nie”, aby odzyskać swój czas? To jedna z kluczowych rzeczy, które możemy zrobić, żeby przestać używać tego zdania. Ale jak to zrobić? Kiedy mówimy „nie mam czasu” w pracy Czy masz czasem wrażenie, że spędziłeś/łaś naprawdę pracowity dzień (lub tydzień), byłaś/eś na kilku różnych spotkaniach, odpowiedziałeś/aś na niezliczoną ilość e-maili i innych wiadomości, wykonałaś/eś kilka zadań z listy rzeczy do zrobienia, ale na koniec dnia (lub tygodnia) nie możesz powiedzieć, że faktycznie coś zrobiłeś/aś? Że stworzyłaś/eś jakąkolwiek wartość? Dzieje się tak, gdy ludzie są zajęci, a nie produktywni. Możemy być zajęci i nie tworzyć niczego istotnego. I tak naprawdę nie ma znaczenia, czy pracujemy w przestrzeni kreatywnej, czy nie. Każda praca powinna mieć przestrzeń, w której możemy tworzyć wartość – coś, co naprawdę ma znaczenie. Jeśli nie jest to twoja obecna praca, być może nadszedł czas, żeby pomyśleć o przekwalifikowaniu się albo podniesieniu kwalifikacji i znalezieniu innego miejsca, w którym kreowanie wartości dla innych będzie możliwe. Wymówką „nie mam czasu” w pracy jest to, że jesteśmy zajęci, często poświęcamy czas na drobiazgi, odwlekamy większe, te, które faktycznie mogą przynieść wartość innym osobom w organizacji, klientom, samej firmie, otoczeniu. Wydaje nam się, że zrobiliśmy tak dużo, bo cały dzień byliśmy zajęci, ale czy to prawda? Rozwiązaniem tego problemu jest stworzenie struktury wokół dnia pracy. Zrób listę zadań, które chcesz wykonać w ciągu dnia (lub tygodnia). Podziel je na dwie kategorie: duże i małe. Wybierz z listy 1-2 duże i 3-4 małe. Rób małe kroki – jeśli wybierzesz zbyt wiele, odłożysz wszystko na później i nic nie zostanie zrobione. Zawsze zaczynaj od dużych. To da ci większą motywację do dalszego działania, bo kiedy zobaczysz rzeczywiste efekty swojej pracy, twój mózg będzie miał potwierdzenie, że warto to robić dalej. Jak już to zrobisz, przejdź do następnego elementu z listy. Nie sprawdzaj skrzynki mailowej co minutę. Wyłącz powiadomienia, sprawdzaj skrzynkę 2-3 razy dziennie. Stwórz w swoim kalendarzu miejsce na „pracę głęboką”, powiedzmy pierwsze 2 godziny twojego dnia pracy. Pozwoli ci to załatwić sprawy przed spotkaniami, treningami, telefonami, spotkaniami 1:1, e-mailami itp. Więcej o tym podejściu znajdziesz w książce „Praca Głęboka” Cala Newporta (pisałam o slotach na głęboką pracę również TUTAJ). Jakim zadaniom, e-mailom, prośbom od innych osób możesz powiedzieć „nie”, aby odzyskać trochę czasu w pracy? Kiedy mówimy „nie mam czasu” w rozwoju zawodowym Praca w obszarze szkoleń i rozwoju, czy ogólnie w HR przez ostatnie lata, pokazała mi, że kiedy ludzie utknęli w swojej karierze, często używają wymówki, że nie mają czasu. Nie mają możliwości rozwoju w organizacji. Nie ma dla nich nic nowego do nauczenia. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić. A kiedy zadaję pytanie: „Co tak naprawdę chcesz robić w swojej karierze?” najczęstsza odpowiedź brzmi: „Och, nie wiem. ROZWIJAJ MNIE”. To niesamowite, jak działa ludzki mózg i jak często po prostu pozwalamy odejść niektórym dziedzinom naszego życia, ponieważ zwyczajnie nie chcemy podejmować żadnych niewygodnych działań, szukamy wymówki za wymówką. Od lat żyjemy w strefie nudy lub komfortu, powtarzając, że nie mamy czasu na czytanie, zrobienie kursu, założenie firmy czy posłuchanie podcastu. To szaleństwo, biorąc pod uwagę, ile godzin tygodniowo spędzamy na Netflixie lub innej platformie oglądając filmy i seriale. Nie zrozumcie mnie źle – ja też oglądam różne rzeczy i uwielbiam to robić. Ale świadomie gospodaruję swoim czasem i wykorzystuję go mądrze, dbając o równowagę pomiędzy poszczególnymi obszarami mojego życia. Stwórz strukturę wokół swojego rozwoju zawodowego. Jakie zdrowe nawyki dla mózgu chciałbyś wyrobić? Zrób listę. Wybierz aplikację, która będzie cię wspierać w budowaniu tych nawyków (obecnie używam aplikacji Habitica, polecam). Niektóre z nich wprowadź jako codzienny rytuał, inne dorzuć do tygodniowej listy. Niech to będzie wyzwanie, ale nie za duże – pamiętaj, że chcąc wyrobić sobie nawyki, potrzebujemy małymi krokami przekonywać nasz mózg, że warto. Sprawdź w ustawieniach, ile czasu dziennie spędzasz korzystając z telefonu. A ile z tego możesz wyciąć i włożyć na przykład na czytanie czegoś, co nakarmi twój mózg? Jakim złym nawykom, sposobom spędzania (lub marnowania) dnia możesz powiedzieć „nie”, aby odzyskać trochę czasu po (lub przed) pracą? Kiedy mówimy „nie mam czasu” w obszarze zdrowia Kiedy mówimy „nie mam czasu” jako wymówki dla rzeczy, które są ważne dla zachowania zdrowia i formy tak długo, jak to możliwe, pewnego dnia budzimy się i jest już za późno. Mamy problemy sercowo-naczyniowe, wysokie ciśnienie krwi lub wysoki poziom cholesterolu, cukrzycę, otyłość albo któreś z zaburzeń psychicznych. Nie możemy wspiąć się po kilku stopniach bez przerwy na oddech po drodze. A dzieje się to często, kiedy jesteśmy dopiero po trzydziestce lub czterdziestce. Siedzenie cały dzień każdego dnia nie jest pomocne. Dla pokolenia naszych rodziców nie był to nawet problem, bo prowadzili zupełnie inny tryb życia – dla nas jest to ogromne wyzwanie. A taki tryb wpływa nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale także na nasze samopoczucie psychiczne. Kiedy uderzył Covid, zaczął być jeszcze poważniejszy, ponieważ cały czas spędzaliśmy w domach, przemieszczając się tam i z powrotem z salonu do kuchni. I dla wielu z nas tak pozostało. Czy 15 minut na spacer to dużo? Czy to naprawdę takie trudne, że nie możemy tego zrobić? Czy 2 pompki po skorzystaniu z łazienki to coś, czego nie możemy zrobić? Niekoniecznie musisz zacząć biegać 10 km dziennie (oczywiście możesz, jeśli chcesz), bo wszystko zaczyna się od małych rzeczy. Chodzi o

Read More »
Rozwój osobisty

Czy możemy mieć prostsze życie?

Żyjemy w czasach, w których mamy nieskończony dostęp do niemal wszystkiego za pomocą jednego prostego kliknięcia. Oczywiście zależy to od tego, w jakim kraju aktualnie mieszkasz, ile masz pieniędzy oraz jak stabilne jest twoje łącze internetowe. I pomimo tej nieskończonej dostępności, zasobów, wiedzy i narzędzi statystycznie odnotowujemy jeden z najwyższych wskaźników depresji, lęku i samotności w historii świata. Dlaczego tak się dzieje? Czy życie nie powinno być prostsze? Bo to za dużo. Nasze życie jest zbyt skomplikowane. Mamy zbyt wiele ról do odegrania, zbyt wiele zadań na naszych listach zadań (zawodowych i osobistych) do wykonania. Musimy być perfekcyjni w każdej dziedzinie naszego życia. Chcemy mieć wszystko, więc pracujemy 60 godzin tygodniowo, a potem jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły wstać z łóżka w sobotę rano i spędzić wartościowo i świadomie czas z rodziną, przyjaciółmi lub w samotności. Mamy zbyt wiele opcji do wyboru i jesteśmy zmęczeni ciągłym podejmowaniem decyzji. To wszystko brzmi dość męcząco. Co więc możemy z tym zrobić? Możemy to uprościć. Uprościć nasze życie i zminimalizować jego złożoność do tego stopnia, żebyśmy mogli skupić się na tym, co naprawdę ważne. Jak to zrobić? Odkryjmy to razem dzisiaj. Dlaczego komplikujemy proste rzeczy? Dlaczego komplikujemy proste rzeczy? Łatwiej jest dołożyć niż odjąć, komplikować niż upraszczać. Każdego dnia mamy tak wiele informacji do przetworzenia w naszych mózgach, niezliczone zadania, decyzje do podjęcia, projekty do ukończenia. To niekończąca się historia. Komplikujemy rzeczy, ponieważ boimy się prostoty. Boimy się, że proste będzie gorsze, mniej znaczące, a przez to “słabsze” czy mniej wartościowe. Mówimy, że jesteśmy tak zajęci, że robimy coraz więcej i więcej, aby nie musieć konfrontować się z naszymi prawdziwymi myślami, emocjami, potrzebami. Aby nie musieć odpowiadać na trudne pytania. Jest to widoczne, kiedy myślimy o bardzo zarobionych ludziach w pracy (mówią, że są cały czas zajęci, bez względu na to, czy to prawda, czy nie). Cały czas są na spotkaniach. Pełne kalendarze, tydzień po tygodniu. Mega zajęci ludzie. Ale kiedy zadajemy im pytanie: „ok, jesteś zajęty/a, ale jaką wartość właściwie dajesz innym na koniec dnia?”, to tak naprawdę często okazuje się, że ci ludzie nie wnoszą żadnej wartości. Nie tworzą niczego, żadnego produktu, innowacji, usługi, procesu. Są po prostu zajęci. A prawda jest taka, że „zapracowanie” nie jest wartością ani cechą, to tylko maska. Wszytko po to, żeby czuć się chronionym, ważnym, potrzebnym. Drugi przykład może pochodzić z domu. Powiedzmy, że jestem samotną matką. Chcę być świetną mamą, pracownikiem, przyjaciółką, córką, włączam się w organizację pikników szkolnych, remont domu. I po co sobie to robię, skoro to robota dla co najmniej 5 osób? Ponieważ nie chcę myśleć o moich prawdziwych emocjach. Że jestem samotna. Wyczerpana. Że chcę tylko jeden dzień sam na sam ze sobą, w ciszy, z książką i filiżanką kawy. Ale w zamian po prostu chcę udowodnić innym, że mogę wszystko. Udowodnić co? Komu? I po co? To właśnie robimy jako ludzie – komplikujemy proste rzeczy, aby nie skonfrontować się z rzeczywistością, ponieważ jest to przerażające, może być bolesne, czasem trudne. Często komplikujemy sprawy, bo nie mamy jakichś kompetencji czy umiejętności, by poradzić sobie z istotą rzeczywistego problemu. A nasze ego nie pozwala nam tego głośno powiedzieć, bo TAK NIEPROFESJONALNE jest przyznanie się, że czegoś nie wiemy. ŻE MUSIMY BYĆ SILNI. W ten sposób zaczynamy biegać w kółko, jak chomiki w kołowrotku, bez szans na to, żeby zatrzymać to koło obłędu. Jak to zmienić? Jakie elementy naszego życia mogą znów być proste? Aby zacząć upraszczać swoje życie, potrzebujemy wybrać, co tak naprawdę chcemy zmienić i DLACZEGO. Jaką wartość to przyniesie? Co wybrać, żeby było jak najlepiej? Powiedziałbym, że każdy element naszego życia może być znowu prosty, ale dla niektórych z was może to być przesada. Zróbmy zatem listę przykładów. I wiele, wiele więcej. Możesz użyć własnych przykładów, które uważasz za adekwatne w twoim kontekście, indywidualnej sytuacji, w której się teraz znajdujesz. Upraszczaj rzeczy, aby poprawić swoje życie – nigdy, żeby zadowalać kogoś innego. Jak tworzyć prostotę, nie tracąc na wartości? Jak widać powyżej, prostota nie jest opowieścią o utracie wartości w życiu. Chodzi o to, by tworzyć inną wartość, skupiać energię na właściwych rzeczach, zamiast robić wszystko i wypalać się ciągłym pragnieniem posiadania więcej. Chodzi o wybór właściwych rzeczy, które dadzą nam najlepszy możliwy wynik. Chodzi o to, by być mądrzejszym w kwestii naszego czasu, ponieważ nie jest on nieskończony. Jeśli boisz się utraty wartości, gdy upraszczasz swoje życie, zastanów się czy ten strach jest prawdziwy. Czy to twój strach, czy to tylko oczekiwania społeczne lub przekonania, które ktoś wbił nam do głowy lata temu? Przekonanie: „Muszę być zajęty, aby być wartościowym” jest silne. Ale to nie jest prawda. Zajętość często jest tylko pretekstem do robienia bezsensownych rzeczy, zamiast robić to, co naprawdę ważne. Rób to, co ważne, wybieraj to świadomie, nie pozwól, by życie ci się przytrafiało. Kieruj nim tak, jak chcesz, żeby wyglądało. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Nieskończone możliwości, nieskończone wybory. Czy nie tego wszyscy zawsze pragnęliśmy? A w rzeczywistości wydaje się, że to tylko utrudnia, zamiast ułatwiać. Aby zatrzymać to błędne koło, potrzebujemy podejmować lepsze decyzje. O tym, w co inwestujemy czas, jak organizujemy nasz dzień, co jemy, jak budujemy relacje. Potrzebujemy dobrze spędzać czas, robiąc to, co nam służy, a nie to, co nam szkodzi. Jeśli myślisz, że to trudne, wyobraź sobie siebie na spokojnej, piaszczystej plaży. Nie musisz nic robić. Możesz wybrać, co tylko chcesz jako kolejną rzecz, którą zrobisz. Co wybierasz? To są rzeczy, od których warto zacząć – jeśli przyszły ci do głowy, to znaczy, że są naprawdę ważne. Zacznij od tego i zachowaj prostotę, żeby uzyskać z życia to, co najlepsze. Uwierz, to będzie tego warte.

Read More »
Analiza transakcyjna

Historie Analityka Transakcyjnego: Głody

Wszyscy znamy uczucie fizycznego głodu. Ponieważ jest to jedna z podstawowych potrzeb człowieka, kiedy jesteśmy głodni, nie możemy jasno myśleć, jesteśmy mniej wydajni, nie możemy skupić się na tym, co mówią do nas inni ludzie. Jest to naturalne z ewolucyjnego punktu widzenia, ponieważ wszystkim naszym przodkom przed wiekami potrzebne było przeżycie i zdobycie pożywienia. Głody innego typu nie były wtedy brane pod uwagę. Ale możemy też być psychicznie głodni. To inny rodzaj głodu, czasami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, dopóki go nie nazwiemy, ponieważ siedzi gdzieś głęboko w naszym mózgu i ciele, od czasu do czasu odzywając się nieśmiało. Kontynuując naszą drogę z narzędziami analizy transakcyjnej, dzisiaj chciałabym przedstawić wam koncepcję głodów Erica Berne’a. Odpowiemy na pytanie, czym są te głody, jak je zaspokoić i co się z nami dzieje, gdy “nie jesteśmy nakarmieni” w psychologicznym ujęciu. Idźmy zatem dalej i sprawdźmy, o co w tym wszystkim chodzi. Czym są “głody” wg Erica Berne’a? Eric Berne, jako ojciec analizy transakcyjnej, pomyślał o trzech głodach, które mają wszyscy ludzie, niezależnie od pochodzenia, wieku, koloru skóry, kraju, w którym mieszkają czy firmy, w której w danym momencie pracują. Te 3 rzeczy to potrzeba rozpoznania, struktury i stymulacji. Potrzeba rozpoznania. Jako istoty ludzkie potrzebujemy być postrzegani i uznawani za ważne części ekosystemu, w którym żyjemy i pracujemy. To buduje nasze poczucie tożsamości, ponieważ wiemy, że nasze istnienie ma znaczenie i nadaje wartość innym ludziom. Uważne „dziękuję” może być najprostszym sposobem na pokazanie komuś, że jest widziany, ważny i dostrzegana jest wartość, jaką daje innym. Potrzeba struktury. Wszyscy wiemy, że mamy określoną ilość czasu do przeżycia i większość z nas chce, żeby ten czas coś znaczył. Odnajdujemy spokój i bezpieczeństwo w regularności wydarzeń, takich jak dni świętowania (od urodzin do Nowego Roku). Martwimy się marnowaniem czasu i tym, że nie mamy go wystarczająco dużo. Planujemy i chcemy wiedzieć, co i kiedy się wydarzy. Chcemy też mieć przestrzeń, w której możemy być zrelaksowani i mniej uporządkowani, choć często tę przestrzeń nadal chcemy układać. Potrzeba stymulacji. Stymulacja może być fizyczna lub intelektualna. Tak naprawdę zależy to od naszych potrzeb i indywidualnego sposobu budowy naszego układu nerwowego, a więc tego, jak powinniśmy lub chcemy być stymulowani. Potrzeba stymulacji polega na posiadaniu czegoś nowego, doświadczaniu i odczuwaniu czegoś, co dostarczy nam bodźców. To może być cokolwiek, począwszy od nowego zadania, pracy, hobby czy nawyku, przez ciekawą książkę lub warsztaty, po inspirującą rozmowę z drugim człowiekiem. Co jest naprawdę ważne, że wszystkie te 3 głody zawsze dają 100%. Rozkład tych 100% zależy od tego, jak silna jest dana potrzeb, w oparciu o indywidualne preferencje człowieka. Jedna osoba może mieć stosunek 30%-30%-40% (rozpoznanie-struktura-stymulacja), inna 10%-60%-30% (rozpoznanie-struktura-stymulacja). Każda z tych opcji jest ok. Nie ma kwestionariusza, który by to zmierzył (choć może powinien być), trzeba sobie samemu oszacować, jak ten wskaźnik wygląda u nas. To pierwszy krok do zbudowania samoświadomości – bo ze świadomości wynikają potem decyzje, które podejmujemy, żeby dokarmić dany głód, albo zostawić go niezaspokojonym. Co się dzieje, kiedy jesteśmy “głodni”? Istnieje termin związany z tym tematem o nazwie „sfrustrowany głód” (zaczyna wyglądać tak, jakby te głody były prawdziwymi istotami ludzkimi). Sfrustrowany głód ma miejsce, gdy wiemy, że mamy silny głód struktury (na przykład), a pracujemy w firmie, w której panuje ogromny bałagan. Albo gdy mamy silny głód stymulacji i mieszkamy z osobą, która co roku chce jechać na wakacje w to samo miejsce. Kiedy jesteśmy „głodni” nie możemy się skupić, przegapiamy szanse, jakie daje nam życie, nie możemy skoncentrować się na jednej rzeczy. Jesteśmy mniej wydajni, mniej innowacyjni, czasami nie mamy siły wstać z łóżka, bo „CO MNIE TAM CZEKA? Moje życie i tak jest do dupy, więc nie muszę zawracać sobie głowy myciem zębów”. Możemy wpaść w depresję, odpychać ludzi, nie pracujemy w takim stanie zbyt dobrze. Albo możemy się złościć, wściekać na otaczający nas świat lub pewnych ludzi, którzy (naszym zdaniem) są odpowiedzialni za obecną sytuację. W obu przypadkach nie jest to zdrowe (fizycznie ani psychicznie), ma ogromny negatywny wpływ na nasze ogólne samopoczucie i na to, jak wykorzystujemy swój potencjał. Z sfrustrowanymi głodami nasz potencjał jest zablokowany, uśpiony gdzieś pod tymi wszystkimi emocjami i myślami. Tracimy czas, który możemy poświęcić na coś znaczącego, kreatywnego lub wartościowego dla innych ludzi. Co możemy zrobić, żeby “nakarmić” nasze potrzeby? Pierwszą rzeczą, którą potrzebujemy zrobić, to określić, co jest źródłem naszej frustracji. Który z tych głodów mamy zaspokoić? Czy możemy to zrobić w pracy lub w domu? Lub gdzieś indziej? Następną rzeczą jest odpowiedź na pytanie: „Kto może mnie w tym wesprzeć?”. Czy mogę zrobić coś samodzielnie, aby poprawić sytuację? Jeśli nie, to kto jest w pobliżu i może mieć wpływ na to, jak się mam ze swoimi potrzebami? Co mogę zrobić, żeby zmniejszyć frustrację, którą odczuwam? Jeśli jest to obszar rozpoznania, może mogę uzyskać więcej informacji zwrotnych od mojego przełożonego lub osób z mojego zespołu? Może mam za mało „dziękuję” za moją ciężką pracę? Mogę powiedzieć o tym mojemu managerowi – zobaczmy, co możemy razem zrobić, aby to zmienić. Jeśli jest to obszar struktury, może mam kłopot z zorganizowaniem się? Co mogę zrobić, aby lepiej organizować swój dzień? Czy planuję czas „głębokiej pracy”, aby bez przerwy zająć się najważniejszymi sprawami? Może procesy w mojej organizacji nie działają zbyt dobrze – czy mam na to jakiś wpływ? Z kim mogę porozmawiać, aby przedyskutować kilka pomysłów, które mam na to, jak to zmienić? Jeśli to obszar stymulacji, może mam monotonne dni, każdy jest w 90% taki sam jak poprzedni? Co mogę zrobić, aby to zmienić? Może podejmę się nowych obowiązków w pracy, współdziałania z nowymi ludźmi lub innym kontekście? Może zacznę uprawiać nowy sport, poczytam coś zupełnie nowego lub posłucham innej muzyki niż zwykle? Możesz spojrzeć na to, co działa dla ciebie – może to być naprawdę małe, ale znaczące z twojej perspektywy. Może to być związane z pracą lub nie, czasami łatwiej jest to zrobić w pracy, czasami w obszarze życia osobistego. To zależy od twojego wyboru, środowiska, w którym pracujesz i żyjesz, priorytetów, możliwości, obszarów wpływu, aktualnych potrzeb czy preferencji. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Z

Read More »
Rozwój osobisty

Jak stać się najlepszą wersją siebie?

Wszyscy mamy idoli. Ludzi, których podziwiamy, głośno i/lub w ukryciu. Mogą być naszymi wzorami do naśladowania w różnych dziedzinach życia – świetny rekin biznesu, przedsiębiorca, manager, ekspert w jakiejś dziedzinie, rodzic, partner, piosenkarz, aktor, fotograf. Wielu z nas chce być perfekcyjnym w każdej roli, jaką pełni w życiu, nawet jeśli wiemy, że nie jest to możliwe. A co jeśli powiedziałaby m ci, że jest to możliwe? Możliwa, ale w inny sposób. Wszyscy możemy być najlepszą wersją siebie we wszystkich rolach, które mamy w danej chwili. Co to znaczy? A jak to osiągnąć? Co to właściwie jest “najlepsza wersja”? Najlepszą wersją siebie jest osoba, którą chcesz i którą możesz być. Piękno tego polega na tym, że TY sam(a) określasz, kim jest ta osoba. Nie społeczeństwo, kultura, kraj, twoi rodzice, inni ludzie, KTÓRZY WIEDZĄ LEPIEJ. Ty. Ponieważ to ty żyjesz tym życiem, które masz, a nie ktokolwiek inny. I to twoją rolą jest odkrycie tego, co jest dla ciebie najlepsze i tego, jak chcesz przeżywać życie. Jest piękna książka w tym temacie napisana przez Martę Iwanowską-Polkowską “Nażyć się. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć”. Ogromnie polecam, można się przyjrzeć bliżej sobie i pooglądać to, jak przeżywamy nasze życie i czy to, co robimy teraz to rzeczywiście najlepszy możliwy sposób. Istnieją dwa rodzaje światopoglądu, które wpływają na ten temat. I nie są ściśle związane z religią czy poglądami politycznymi (bo tak się mogą kojarzyć w pierwszej kolejności) – czasem są, czasem nie. Pierwszym z nich jest konserwatywny sposób myślenia. Chodzi w nim przede wszystkim o zachowanie status quo, niekwestionowanie zastanego porządku rzeczy. Przyjmowanie za pewnik wszystkiego, czego nas nauczono: naszej roli w społeczeństwie jako mężczyzn i kobiet czy jako dzieci (oddzielnie chłopców i dziewczynek), nastolatków, dorosłych i osób starszych. Może to dotyczyć także cyklu życia (szkoła, praca, małżeństwo, dzieci, choroba, śmierć) lub przekonań, jakie mamy na temat pozycji pewnych elementów w życiu (jak powinniśmy traktować pewne rzeczy, jaki priorytet powinny mieć): rodzina, praca, kraj, kościół, dom itp. Oznacza to, że do końca życia podążamy za pewnymi wartościami czy priorytetami, które zostały nam dane. Dla większości ludzi jest to łatwiejsze wyjście, bo nie muszą o niczym myśleć. To, co układa nam świat już istnieje, nie trzeba się wysilać, żeby podejmować jakieś decyzje, szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Nie musimy tworzyć niczego nowego, ponieważ wszystko już jest. Jest jak jest, nie ma co o tym dyskutować. Drugi to postkonserwatywny sposób myślenia. To przestrzeń dla ludzi, którzy byli w konserwatywnym światopoglądzie, wzięli to, czego potrzebowali lub chcieli z niej wziąć i ruszyli dalej. Kwestionują status quo, nie godzą się na to, co jest dane (jeśli to jakoś nie spełnia ich oczekiwań czy jest sprzeczne z wartościami, które wypracowali dla siebie po drodze), ale szukają najlepszego możliwego dla siebie kształtu rzeczywistości, indywidualnie lub jako grupa ludzi. Chcą od życia czegoś więcej, nie chcą spędzać go tak, jak ktoś inny nakazał im to zrobić w określony sposób, już wcześniej przygotowany. Jest to na pewno trudniejszy scenariusz, ponieważ musimy wyjść daleko poza naszą strefę komfortu, rozciągnąć się, żeby sięgnąć po to, co tam jest. A przecież tak naprawdę nie wiemy, co odkryjemy. Ten światopogląd mówi, że warto zaryzykować – czasem ktoś coś odkryje, czasem nie. I to też jest ok. Chodzi o to, by żyć wartością uczenia się przez całe życie – próbować, ponosić porażkę, wyciągać z tego wnioski i iść do przodu. Aby być najlepszą możliwą wersją siebie, możesz żyć w każdej z tych opcji. Wszystko zależy od tego, co dla ciebie oznacza „najlepsza wersja”. Chociaż jestem wielką zwolenniczką postkonserwatywnego sposobu myślenia, ponieważ widzę, o ile więcej możemy zrobić, gdy stawiamy sobie wyzwania, zadajemy trudne pytania, sięgamy po więcej, to rozumiem, że można wybrać inaczej. Podkreślę to ponownie – wszystko zależy od tego, co „więcej” oznacza dla każdego/dej z nas. Dla mnie to poszukiwanie, poznawanie siebie każdego dnia lepiej, inaczej. Sprawdzanie, co mi działa, a co nie i wybór tego, co sprzyja mojemu ciału i umysłowi. Niepoddawanie się, nawet jak jest trudno i mam ochotę wrócić do starych nawyków. Może nienajlepszych, ale dających komfort i jakieś tam bezpieczeństwo. Ale chwilę później łapię się i zaczynam zastanawiać czy ta najlepsza wersja mnie tak właśnie by zrobiła? I najczęściej odpowiedź brzmi “nie”. Na czym się skupić, aby stać się tą “najlepszą wersją”? To, co możemy zrobić to wykorzystać strukturę myślenia procesowego do zbudowania planu stania się najlepszą wersją siebie. Są to kroki, które mogą pomóc ci w opracowaniu strategii wspierającej osiągnięcie tego, czego naprawdę chcesz. Czego unikać, żeby nie marnować czasu? Wszyscy potrzebujemy czasu na odpoczynek. Żeby zresetować nasze mózgi, obejrzeć mniej ambitny film lub pośmiać się z kotów na Instagramie. Ale istnieje granica pomiędzy potrzebą krótką przerwą, a marnowaniem czasu. Po czym poznać, że marnuję czas? Co więc możemy zrobić, aby tego uniknąć i nie tracić czasu? Wyciąć to. Wyznacz zdrowe granice, chroń siebie i swój czas. Jeśli zrobisz to z dobrej intencji to nie jest to niegrzeczne, ani samolubne (choć na początku można to tak postrzegać – zwykle wtedy, kiedy ludzie wokół ciebie nie znają tego rodzaju reakcji; ale bez obaw, przyzwyczają się). To sposób dbania o siebie – po to, żeby być lepszym w tym, co robisz, wydajniejszym, bardziej zadowolonym, zdrowszym człowiekiem. Poświęcaj czas na rzeczy naprawdę ważne, które przybliżają cię do osiągnięcia twoich celów. Odetnij wszystko inne, zwłaszcza jeśli to wcale nie jest pomocne, a raczej wręcz przeciwnie. Wtedy bardzo szybko zobaczysz różnicę. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Aby stać się najlepszą wersją siebie, potrzebujesz dokonać wyboru. Teraz. Kim chcę być? Jaka jest najlepsza wersja mnie? Czego potrzebuję, aby to osiągnąć? Co potrzebuję poświęcić, żeby to osiągnąć? Tak, poświęcenie jest konieczne, jeśli naprawdę chcemy coś zmienić. Złe nawyki powinniśmy zastąpić dobrymi, wysysających energię ludzi na tych, którzy tej energii dodają. Tylko wtedy nasze życie będzie pełne, szczęśliwe, zdrowe i sensowne. Czy to nie jest rzecz, której większość z nas ostatecznie chce?

Read More »
Analiza transakcyjna

Historie Analityka Transakcyjnego: Kontraktowanie

Jako wielka orędowniczka Analizy Transakcyjnej (AT) zamierzam w prosty i zrozumiały sposób dzielić się narzędziami lub elementami z niej, ponieważ uważam, że każdy, niezależnie od tego, czym się zajmuje w życiu zawodowym może z niej korzystać. I wcale nie trzeba być psychologiem, aby używać AT, szczególnie w przypadku korzystania z narzędzia, jakim jest kontraktowanie, o którym mowa w dzisiejszym artykule.   AT jako teoria została opracowana przez Erica Berne’a w latach pięćdziesiątych XX wieku. Była to wówczas metoda czysto psychoterapeutyczna, ale bardzo szybko ludzie zdali sobie sprawę, że można ją z powodzeniem stosować również w kontekście edukacyjnym i organizacyjnym. Używam narzędzi AT do rozwoju osobistego, ale także w organizacjach, które wspieram, a przede wszystkim pokazuję przy ich użyciu managerom tego, jak być mądrzejszym liderem, lepiej rozumieć swoich ludzi i wiedzieć więcej o tym, dlaczego i w jakich okolicznościach pracownicy reagują w określony sposób.   Pierwszym narzędziem, które uznałam za szczególnie przydatne, jest kontraktowanie. Uczę go, kiedy mogę i przekazuję tę wiedzę komu tylko mogę, bo widzę, jak bardzo może zmienić relacje, sposób komunikowania się czy pracy w zespole to, kiedy bardziej zwracamy uwagę na strukturę tego, jak ze sobą rozmawiamy. Ochrania to ludzi przed zgadywaniem, marnowaniem czasu na szukanie właściwej osoby lub właściwych informacji czy graniem w gry psychologiczne. W tym artykule przedstawię podstawowe informacje o narzędziu oraz odpowiem na pytanie DLACZEGO warto go używać.     Czym jest kontrakt według Erica Berne’a? Poziomy kontraktu     Kontraktowanie jest narzędziem. Może mieć inną wartość dla każdej osoby, która z niej korzysta, ponieważ każdy z nas ma inne potrzeby, preferencje myślenia, osobowość i środowisko, w którym się wychował lub w którym obecnie żyje i pracuje. Kontrakt to umowa między dwiema (lub więcej) stronami, w której każda ze stron zgadza się zrobić określoną rzecz. Dość podobny do zwykłej definicji kontraktu, tj. np. podpisując umowę o pracę, zgadzamy się na wykonanie określonej listy zadań, a organizacja zgadza się zapłacić nam za to określoną kwotę pieniędzy.   Ale kontraktowanie u Berna to coś więcej niż tylko transakcja. Ma więcej warstw, pod powierzchnią jest więcej szczegółów, które będą miały wpływ na człowieka w przyszłości. Berne mówi, że istnieją 3 podstawowe poziomy dobrego kontraktu: administracyjny, profesjonalny i psychologiczny. Wszystkie 3 muszą być zabezpieczone, żebyśmy mogli mówić o dobrym, pełnym kontrakcie.   Dla wyjaśnienia wyobraźmy sobie przykład nowego pracownika w zespole.   Na poziomie administracyjnym przekażemy nowemu pracownikowi umowę o pracę, informacje o terminach wypłacanego wynagrodzenia, systemie premiowym, benefitach, godzinach pracy, procedurach obowiązujących w danej organizacji. Opowiemy po krótce o strukturze organizacyjnej, o narzędziach, z których korzystamy do komunikacji w firmie. Zasadniczo wszystkie szczegóły, które nowy pracownik powinien znać, aby rozpocząć pracę.   Na poziomie profesjonalnym ustalimy z nowym pracownikiem sposób pracy, zakres obowiązków i zakresu decyzji, które będzie mógł samodzielnie podejmować na swoim stanowisku. Cele, zadania i KPI, sposoby i częstotliwość raportowania, a także częstotliwość i sposób spotykania się 1:1 i w zespole. Jasne musi być, jakie cele i zakres zadań realizuje nasz zespół, a jakie inne zespoły, z którymi współpracujemy.   Na poziomie psychologicznym porozmawiamy o oczekiwaniach obu stron, potrzebach, doświadczeniach z przeszłości (dobrych i/lub złych) z decyzją co zachować, a co wyciąć z dotychczasowej współpracy. To przestrzeń, w której rozmawiamy o motywacji, wartościach i wszystkich rzeczach, które są ważne w myśl możliwie najlepszego dbania o komfort i efektywność pracy.   Pierwsze dwa poziomy są dość proste, intuicyjne i większość z nas mniej więcej je pokrywa. Ten ostatni może wydawać się najtrudniejszy, ponieważ potrzebujemy więcej wglądu, umiejętności coachingowych, potrzebujemy uważnie słuchać i być otwartym na drugą osobę, aby zabezpieczyć to odpowiednio. To może być trudne – czasami ludzie nie chcą o tym mówić, ale ważne jest, aby wziąć ten poziom pod uwagę. Bez tego będziemy polegać na domysłach i przekonaniach, zamiast na faktach i rzeczywistych potrzebach nowej osoby. Czasami może być tak, że poziom psychologiczny nie będzie w przypadku nowego pracownika od razu w całości zabezpieczony, że trzeba będzie do niego wrócić i być może rekontraktować niektóre elementy, jak już zbudujemy większy poziom zaufania.   Każdy przypadek jest inny, wiele zależy od rodzaju sytuacji, tego, kogo mamy po drugiej stronie i w jakich warunkach się znajdujemy. Ale po to jest właśnie kontraktowanie, żeby odpowiedzieć na wszystkie te elementy i sprawić, żeby na koniec dnia to, co ma być zrobione było zrobione w możliwie najlepszej energii.     Jakie są zasady dobrego kontraktu?     Kiedy myślimy o kontraktowaniu, jest kilka elementów, o które potrzebujemy zadbać za każdym razem, kiedy podchodzimy do tego procesu. Nawet jeśli kontraktujemy się z drugą stroną na jakąś mikrorzecz (np. jedno zadanie) to wymaga to sprawdzenia czy wsztstkie poniższe elementy będą zabezpieczone.   Jeśli uwzględnimy to wszystko, kontrakt będzie w pełni przejrzysty, będzie miał dobre intencje i na celu to, żeby stworzyć wartość dla zaangażowanych stron i/lub dla kogoś innego w wyniku wspólnej pracy.     Kontraktowanie – gdzie mogę tego użyć?     Z kontraktów można korzystać praktycznie wszędzie, na tym polega ich magia. To naprawdę uniwersalne narzędzie i to od naszych indywidualnych potrzeb zależy, gdzie chcemy je wypróbować i wdrożyć. Obszary zastosowania mogą być prywatne lub zawodowe – poniżej kilka przykładów:     Jak widać, istnieje wiele możliwości, w nieskończonych kontekstach, w których możemy skorzystać z kontraktowania. Istotą tego (oprócz elementów, które już zostały omówione) jest:     Narzędzie jest dla nas, a nie my jesteśmy dla narzędzia. Powinien wspierać nas w jasnej, przejrzystej komunikacji i strukturze wokół tego, co, jak i kiedy robimy. Nie mamy być jego niewolnikami, a raczej ma nam ono pomagać w tym, żeby jak najlepiej wykorzystywać czas, który do nas należy. Tak, aby osiągać najlepsze możliwe efekty, bez jego marnowania. Aby nie tracić wysokiego poziomu motywacji wewnętrznej, bo bez niego może być nam trudno.     Najważniejsza rzecz z tego artykułu     Nie lubię tracić czasu. Uważam, że jest zbyt cenny i nie stać mnie na luksus marnowania go na rzeczy, które można zrobić lepiej, szybciej, prościej lub mniejszym nakładem energii. Kontraktowanie to narzędzie, które może nam pomóc w lepszej, bardziej klarownej i przejrzystej komunikacji oraz uchronić nas przed graniem w gry

Read More »
Rozwój osobisty

10 rzeczy, które mogą odmienić twoje życie

Na temat tego „jak zmienić swoje życie” można znaleźć tysiące artykułów, książek, podcastów i filmów na YT. Nadrzędnym celem wielu z nich jest to, żeby magicznie zmienić twoje życie, począwszy od utraty (najlepiej dużej ilości) zbędnych kilogramów, poprzez znalezienie idealnego partnera, aż po idealną pracę. I najlepiej, gdyby wszystkie te rzeczy wydarzyły się z dnia na dzień i do tego w jednym czasie. W tym artykule chciałbym podzielić się 10 rzeczami, które pomagają mi poprawiać moje życie każdego dnia. Coś, co sprawia, że mam poczucie dobrze spędzonego czasu, wybierając to, co mi najlepiej służy. I co pozwala mi mieć to w głowie na koniec dnia zdanie: „tak, to był dobry dzień”. 1. Wstawanie codziennie o 5:50 rano Pierwszy live changer z mojej listy. Wstawanie o 5:50 rano każdego dnia i związane z tym nieodsypianie w weekendy sprawiło, że mój dzień stał się lepiej zorganizowany niż wcześniej. Odkryłam, że klub wstawaczy o 5:00 to dla mnie za wcześnie i zdecydowałam się najpierw na 6:00, potem na 5:50 i okazało się, że to u mnie działa. Nigdy nie miałam problemów z wczesnym wstawaniem, ale brakowało mi regularności, większej struktury i potrzebowałam to zmienić. Po tej zmianie dowiedziałam się, ile rzeczy mogę zrobić jeszcze przed rozpoczęciem dnia pracy i to okazało się piękne. Owszem, jesienią i zimą może być trudniej, kiedy dni są krótkie i przez wiele godzin w ciągu dnia na dworze jest ciemno lub szaro, ale warto. Kiedy zastanawiasz się czy to jest coś, co możesz zrobić, pomyśl o jednej rzeczy, na którą zawsze mówisz, że nie masz czasu? To jest rzecz, którą możesz zrobić, gdy wstaniesz wcześniej. Niekoniecznie musi to być 6 rano – może to być 5 rano, 5:30 lub 7:30. Wszystko zależy od twojego trybu życia, wszystkich rzeczy, które musisz zrobić w ciągu dnia, więc to twój wybór jaka to będzie godzina. Na początek spróbuj wstać 15 minut wcześniej niż zwykle. I rób to codziennie – odsypianie w weekendy to najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić swojemu organizmowi, bo nie dajesz mu szansy na uregulowanie swojego cyklu dobowego i sprawienie, że będzie najlepiej, jak to możliwe wykorzystywał potencjał twoich zasobów. 2. Poranny trening i medytacja Ponieważ w swojej obecnej pracy pracuję z ludźmi mieszkającymi w różnych strefach czasowych, a do tego mam więcej energii rano niż wieczorem, robię tyle rzeczy, ile mogę w pierwszej połowie dnia. Zbudowałam nawyk 5-minutowej medytacji, dołączając ją do porannego treningu, który już tam był od jakiegoś czasu. Więcej o budowaniu dobrych, zdrowych nawyków możesz przeczytać w świetnej książce Charlesa Duhigga „Siła nawyku”. Robię średnio 6 treningów tygodniowo, z jednym dniem odpoczynku gdzieś pomiędzy, co najczęściej zależy od pogody i innych planów, które mam w danym tygodniu. Potem medytuję przez 5 minut – to maksymalny czas, w którym mój mózg może się skupić. Daje mi to siłę i energię na resztę dnia, a do tego nie muszę martwić się o ten obszar po wymagającym dniu pracy, kiedy potrzebuję odpocząć. 3. Krótka nota w dzienniku z 2 listami sukcesów Odkryłem, że pisanie w dzienniku, nawet jeśli jest to tylko jedna strona dziennie, daje mi możliwość ustrukturyzowania myśli lub doświadczeń z poprzedniego dnia. Do nawyku codziennego pisania dodałam jeszcze jedną rzecz po przeczytaniu świetnej książki Bena Hardy’ego i Dana Sullivana „Niedosyt i spełnienie”. Ćwiczenie jest naprawdę proste. Zrób listę swoich sukcesów z wczoraj. Zapisz wszystkie rzeczy, które osiągnąłeś/łaś, nawet jeśli jest to coś bardzo małego, jak przeczytanie 5 stron książki, pobudka 15 minut wcześniej niż zwykle lub pamiętanie o wzięciu witamin. Każda rzecz ma znaczenie. Uznaj siebie za wszystko, co robisz każdego dnia. Następnie sporządź listę 3 sukcesów, które chciał(a)byś osiągnąć dzisiaj. Mogą one być powiązane ze wszystkimi obszarami twojego życia: zdrowiem psychicznym, fizycznym, cyfrowym czy finansowym, relacjami, pracą, rozwojem zawodowym itp. Wybierz 3 rzeczy (nie więcej, nie mniej) i skup się na ich osiągnięciu – sprawdzisz te osiągnięcia ze sobą następnego ranka. Można to robić również wieczorem (autorzy zachęcają do robienia tego ćwiczenia wieczorem, po zakończeniu bieżącego dnia i przed rozpoczęciem następnego rano), ale poranki po prostu lepiej działają w moim przypadku. Wybierz sam(a) najlepszy dla siebie tryb i poświęć na to 5 minut każdego dnia – będzie warto, bo zaczniesz zauważać, jak dużo rzeczy w twoim życiu to jego jasne strony. Szczególnie żyjąc w Polsce, mamy ogromną tendencję do niedoceniania siebie i ciągłego zauważania czy podkreślania w czym jesteśmy słabi, nie dość dobrzy czy nieidealni. Ten nawyk może być początkiem prawdziwego docenienia siebie i życia, które przeżywamy każdego dnia. 4. Posiadanie dziennych / tygodniowych / miesięcznych / rocznych celów Jestem naprawdę zorganizowaną osobą. Uwielbiam planować, wyznaczać ścieżki do celu i nienawidzę, gdy ludzie są chaotyczni i niezdecydowani. W innej książce Bena Hardy’ego „Being Your Future Self Now” (na ten moment nie ma polskiego przekładu na rynku) odkryłam ideę posiadania 5-letnich celów, przy których planowaniu wybierasz 3 obszary swojego życia lub 3 elementy, które chciał(a)byś osiągnąć i robisz wszystko, aby do nich dotrzeć. Połączyłam to z moimi codziennymi celami (sukcesami) i od lat korzystam z miesięcznej listy przeżyć (pomysł autorki Edyty Zając) i sprawdza się to u mnie rewelacyjnie. Połączyłam więc wszystkie te kropki i tworzę różne cele na różne okresy, pamiętając o moich większych 5-letnich celach. W ten sposób upewniam się, że mądrze spędzam czas i nie marnuję go na rzeczy, które nie przybliżają mnie do osiągnięcia tego, czego chcę. Dokonując tej zmiany, możesz zrobić rzeczy mądrzej – w efekcie zrobić więcej, inwestując mniej czasu. 5. Planowanie czasu na pracę głęboką Bycie rozproszonym czy brak umiejętności skupienia się to jeden z najgorszych nawyków naszych czasów. Codziennie do naszych mózgów docierają miliony informacji – wiadomości, powiadomienia, połączenia, czaty Teams czy Slack. Jest ich tak dużo, że nie jesteśmy w stanie skupić się na skończeniu jednej rzeczy. Wielozadaniowość to mit, nie ma czegoś takiego jak multitasking. Możemy przerzucać naszą uwagę z jednej rzeczy na drugą, czasem bardzo szybko, ale nie możemy robić dwóch rzeczy jednocześnie z taką samą uważnością. Dlatego zdecydowałam się rezerwować czas w moim kalendarzu, żeby mieć miejsce na pracę głębokąc, opierając się na wskazówkach z innej świetnej książki „Praca Głęboka” autorstwa Cala Newporta.

Read More »
Rozwój osobisty

Czy możemy się mniej martwić?

Czy to pomaga, gdy się martwimy? Bądźmy szczerzy, zawsze będzie mnóstwo rzeczy, o które możemy się martwić. W obecnych czasach widzimy to bardzo wyraźnie, prawdopodobnie w jednym z najjaśniejszych możliwych świateł, którymi możemy rozjaśnić tę scenę. O jakie rzeczy możemy się zamartwiać? O nasze zdrowie. Zdrowie naszej rodziny, przyjaciół lub innych osób, na których nam zależy. Pandemię. Niekończące się wojny. Kryzys finansowy. Inflacja. Podwyżki cen, i nie idące za tym satysfakcjonujące nas podwyżki wynagrodzeń. Kryzys środowiskowy. Zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt i roślin. Kryzys społeczny. Pogłębianie się nierówności społecznych. Rządy, które uchwalają prawa dyskryminujące określone grupy ludzi. Wybierz część świata, w której teraz mieszkasz i z powyższej listy zaznacz to, co dotyczy. Może się to różnić w zależności od tego, gdzie mieszkamy, jaką płeć reprezentujemy lub jaki mamy kolor skóry. Ale ogólnie rzecz biorąc, w dzisiejszych czasach bardzo mocno się zamartwiamy. Czy to pomaga, gdy się martwimy? I przede wszystkim – komu to pomaga? Przez lata nauczyłam się, że zbyt duże zamartwianie się może pożreć człowieka żywcem. Kiedy zobaczyłam, ile czasu spędzam na zamartwianiu się, myśleniu w kółko o rzeczach, na które, szczerze mówiąc, w większości nie miałam wpływu, postanowiłam przestać. Przekierować tę energię, uwagę i czas gdzieś indziej. W tym artykule chciałabym opowiedzieć o 3 rzeczach, które pomogły mi w zmianie sposobu myślenia z ciągłego zamartwiania się na ciągłe poszukiwanie rozwiązań. 1. Zrób listę swoich zmartwień O ile elementów z powyższej listy martwisz się teraz? A o jakie jeszcze inne? Pamiętaj, jeśli to, co zajmuje ci uwagę jest tylko w twojej głowie, trudniej sobie z tym poradzić. Działa to tak, ponieważ nasze mózgi mają nieskończoną zdolność myślenia o czymkolwiek, tak długo, jak to tylko możliwe i dopóki tego świadomie nie zatrzymamy. Zrób listę wszystkich swoich zmartwień, które są w twojej głowie. Następnie możesz skorzystać z Matrycy Wpływu lub po prostu je uszeregować, zaczynając od tego, o którym myślisz najczęściej, najbardziej stresującego lub mającego na ciebie inny negatywny wpływ. Ostatni na liście powinien być ten, który jest w danej chwili najmniej istotny. Widzisz je wszystkie? Dobrze. Wiem, że to może być często niewyobrażalnie trudne, ale pierwszym krokiem w kierunku lepszej kondycji psychicznej jest odcięcie tych, na które nie ma się wpływu. Czy mogę coś zrobić w sprawie wojny w Ukrainie (jej rychłego zakończenia)? Nie. Czy mogę coś zrobić w sprawie globalnej sytuacji finansowej? Zupełnie nie. Czy mogę coś zrobić z lokalną stopą inflacji? To dopiero mocne “nie”. Nazwij to, na co masz ZEROWY wpływ i po prostu zdecyduj się to odciąć. Gwarantuję ci, że uwolni to tyle energii i miejsca w twoim mózgu, że już na samym początku będziesz zdezorientowany/a tym, co się dzieje. Ale to będzie warte podjęcia tego może trudnego, może niekomformtowego kroku, do którego zaprosiłam cię przed chwilą. 2. Przetransformuj zmartwienia w potencjalne rozwiązania / obszary możliwości Kiedy już wycięłaś/ciąłeś pierwszą część swojej listy, zajmijmy się tymi zmartwieniami, na które masz wpływ, w całości lub w części. Postaw każdemu z tych elementów pytanie, aby zastanowić się, co możesz z tym zrobić, ZAMIAST po prostu się tym martwić. Martwię się, że będę chory/niepełnosprawny. Ok, więc co mogę zrobić, aby jak najdłużej zachować zdrowie i sprawność (fizyczną i psychiczną)? Martwię się o pieniądze. Żyję od wypłaty do wypłaty i nie mam żadnych oszczędności. No dobra, to co mogę zrobić, żeby lepiej zarządzać domowym budżetem? Co mogę zrobić, aby obniżyć miesięczne koszty i zaoszczędzić 5 / 10 / 20% mojej miesięcznej pensji? Rozumiesz, do czego dążę? Przekształć zmartwienie w coś, co faktycznie możesz zrobić i co leży w twoim obszarze wpływu. Małe elementy, małe kroki – to zawsze najlepszy sposób na rozpoczęcie procesu trwałej zmiany. Kiedy zaczynasz od małych kroków, łatwiej jest się tego trzymać, ponieważ widzisz szybkie rezultaty i masz motywację do dalszego działania. Kiedy zaczynasz robić coś, co faktycznie wspiera ciebie, twoje zdrowie, sytuację finansową, relacje z rodziną czy przyjaciółmi, zmienia się również środowisko, w którym żyjesz. Martwienie się nie jest dobre, ani dla ciebie, ani dla twojego otoczenia. Bycie w takim stanie często powoduje, że tracimy cierpliwość, irytujemy się i wybuchamy szybciej, rzadko adekwatnie do sytuacji. A najbliżsi cierpią najbardziej, bo mają z tobą stały kontakt. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to jeden z najszybszych sposobów na utratę tych, na których nam zależy, ponieważ nikt nie chce przebywać z wampirem energetycznym dłużej, niż to konieczne. Przyjrzyj się, jak twoja postawa wpływa na relacje – twoje relacje z samym/ą sobą, ale także z otoczeniem. Jak zmiana nastawienia wpłynie na te relacje, może je poprawi lub zawiąże nowe? Możesz przy okazji sprawdzić świetną książkę, która jest bardzo mocno związana z tematem: „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” autorstwa Dale’a Carnegie. 3. Stwórz prosty proces sprawdzania, kiedy zbliża się u ciebie moment zamartwiania Samoświadomość to punkt wyjścia. Ale potrzebujemy też planu, który będzie nas wspierał w przyszłości, gdy pojawi się nowe zmartwienie (lub wróci stare). Czasami trigger pojawia się znikąd i budzi stare demony, z którymi wydaje nam się, że już sobie poradziliśmy. Zrób listę 3-5 kroków, które wykonasz za każdym razem, gdy pojawi się w twojej głowie zmartwienie. Możesz stworzyć swój własny, użyć tego, który stworzyłam lub wziąć jego część i dopasować go tak, żeby odpowiadał twoim potrzebom. Proste, do rzeczy. Wypróbuj, a zobaczysz, jak niesamowicie zmieni się twoje życie. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Wszyscy mamy wiele rzeczy, o które możemy się martwić. Ale niekończące się zamartwianie nikomu nie służy. Spróbuj więc przerwać błędne koło, przejąć kontrolę nad własnym życiem. Dzięki takiemu zachowaniu życie nie będzie ci się przydarzać – będziesz decydentem, aktywnie budującym to, co chcesz przeżywać, jak i z kim. Zmiana sposobu myślenia jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do wdrożenia w życiu, ale na pewno jest tego warta. Dobrze jest podjąć wysiłek, aby mieć spokojniejszy umysł, zdrowsze ciało i pozytywną postawę. Chcesz spróbować?

Read More »
Rozwój osobisty

Co zrobić, żeby czuć w sobie siłę?

Czy pamiętasz ostatni raz, kiedy czułeś/łaś się świetnie ze sobą, w pełni energii, bogaty/a w siłę, poczucie sensu i tego, że możesz zrobić co tylko chcesz? Szłaś/Szedłeś ulicą z podniesioną głową, wyprostowanymi plecami, może z uśmiechem na twarzy. Albo kiedy w pracy twoja praca dowiozła konkretną wartość, ktoś cię za to docenił i powiedziałeś/łaś sobie “to było warte czasu i energii” albo “jestem z siebie dumny/a”. A ile razy, w każdym z tych wspaniałych momentów, czułaś/eś się źle ze sobą? W głowie krążyły myśli, mówiące że nie jesteś wystarczająco dobry/a, wystarczająco inteligentna/y, szczupły/a lub wystarczająco wysoka/i. Że nie jesteś wystarczająco obyta/y w towarzystwie albo wystarczająco bogaty/a. Ile razy udało ci się coś osiągnąć i zaraz po tym pomyślałeś/łaś „eh, mogłam/em zrobić to lepiej”? Często za bardzo się linczujemy, zamiast być dumnym z tego, co osiągamy każdego dnia. Czy to naprawdę coś, co chcemy czuć każdego dnia? Zobaczmy, co możemy z tym zrobić, podejmując próbę odpowiedzi na pytanie: co zrobić, żeby czuć w sobie siłę? Zdefiniuj momenty, w których czujesz największą moc Każdy z nas jest inny. Mamy różne typy osobowości, różne umiejętności, poziomy energii w ciągu dnia. Jesteśmy bardziej ekstrawertywni lub introwertywni. Lubimy różne rzeczy i każdego dnia organizujemy nasz czas wokół różnych elementów. Mamy różne wartości, przekonania, doświadczenia, które nas ukształtowały. Prowadzimy różne style życia. Zobacz, ile rzeczy czyni nas wyjątkowymi w tym ogromnym świecie. Oznacza to, że nie ma czegoś takiego jak jedna, cudownie idealna lista elementów, które możesz zrobić, aby poczuć się lepiej ze sobą. Potrzebujesz włączyć ciekawość i chęć odkrywania. Włącz swojego wewnętrznego badacza i odkryj siebie, tak aby zdecydować, co jest dla ciebie odpowiednie w tym konkretnym momencie twojego życia. Pomyśl o chwilach lub sytuacjach, kiedy czujesz się najbardziej wzmocniony/a i myślisz o sobie najlepiej. Przyjrzyj się bliżej różnym kategoriom swojego życia, weź pod uwagę: Weź dla siebie z tych kategorii wszystko, co chcesz – każdy z nas może być wzmacniany przez coś zupełnie innego. To, co daje mi siłę, niekoniecznie sprawia, że czujesz się tak samo. Zrób listę tych momentów lub elementów. Wybierz z niej 3, które w najbliższym czasie będziesz w stanie zrobić jeszcze raz. Następnie wybierz 1 z tych trzech i zaplanuj go na najbliższy tydzień. Twój mózg musi zobaczyć jakieś szybkie wyniki, aby uwierzyć, że uczucie wzmocnienia może być prawdziwe. A kiedy zaczniesz, łatwiej będzie robić ich więcej – z czasem zobaczysz i doświadczysz, co działa na ciebie i co poprawia twoje życie. Sprawdź czy jesteś w OK-OK Analiza transakcyjna jako koncepcja ma wiele narzędzi. Niektóre z nich są bardziej złożone, inne są naprawdę proste i łatwe w użyciu. Te proste przedstawię ci w moich artykułach, abyś mógł je wdrożyć od razu, bez konieczności posiadania dyplomu z psychologii. Matryca OK-OK jest jednym z moich ulubionych narzędzi w AT. To prosty sposób na sprawdzenie, gdzie znajdujesz się ze swoimi przekonaniami i emocjami, ponieważ ma to wpływ na twoje zachowanie, proces podejmowania decyzji i sposób komunikowania się. Sprawdź sam(a), w ilu codziennych sytuacjach jesteś w OK-OK, a w ilu z nich jesteś w którymś innym miejscu w matrycy. Co możesz zrobić, aby przenieść więcej sytuacji lub przekonań do ćwiartki OK-OK? Znajdź osobę, która może wesprzeć twoją siłę Powszechnie mówi się, że jesteśmy średnią z pięciu osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu (tutaj jest świetny artykuł na ten temat). I to jest takie prawdziwe. Ludzie mogą być twoim największym wsparciem i inspiracją. Lub mogą być wampirami energetycznymi, które chcą sprowadzić cię do swojego poziomu, ponieważ nie mogą znieść tego, że ktoś może odnieść sukces, być bogaty, szczęśliwy, w zgodzie sam(a) ze sobą. Jest to jednak mocno kulturowe – mogę śmiało powiedzieć, że mamy w Polsce bardzo dużo tej drugiej postawy. Zrób listę 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu. Spójrz na tę listę. Którzy z tych ludzi mają dobry wpływ, a którzy zupełnie odwrotnie? Dodają energii czy ją wysysają? Inspirują cię czy raczej sprawiają, że masz ochotę wrócić do łóżka, zawinąć się w burrito i nie wyściubiać nosa spod ciepłej kołdry? Następnie pomyśl o jednej inspirującej lub odnoszącej sukcesy (we własnej definicji inspiracji lub sukcesu) osobie, którą znasz, ale nie jesteś z nią jakoś wyjątkowo blisko. Może znacie się z przeszłości, ale potem któreś z was zmieniło pracę, przeprowadziło się do innego miasta lub w życiu któregoś z was pojawiło sioę dziecko, przez co przestaliście wychodzić i spotykać się z ludźmi. Nawiąż kontakt z tą osobą. Napisz w mediach społecznościowych, zadzwoń. Zapytaj „jak się masz”? Wybierzcie się na kawę. Możesz wywierać realny wpływ na tę grupę najbliższych 5 osób, skorzystaj z tego. Bądź reaktywny/a, nie czekaj, aż coś ci się przyarzy. Wybieraj, co przydarza się w twoim życiu. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Nie chodzi o to, by czuć się zainspirowanym, pełnym energii lub pełnym pomysłów w każdej minucie każdego dnia. Chciałbym zachęcić cię do bliższego, bardziej uważnego spojrzenia na to, jak żyjesz. Kiedy żyjesz najbardziej? Kiedy czujesz się najlepiej? I co możesz zrobić, aby częściej się tak czuć? Zadaj sobie te pytania i zdecyduj, co dalej robić, aby poczuć się wzmocnionym i odpowiedzialnym za swój cel człowiekiem, pełnym energii i wiary w to, że możesz być kim chcesz i czuć się tak, jak sobie to sobie tylko wymarzysz.

Read More »
Rozwój osobisty

4 obszary well-being, które wzmocnią twoje życie

Ludzie to złożone istoty. I nawet jeśli jesteśmy częścią określonej rodziny, społeczeństwa, kraju lub kultury, wszyscy jesteśmy jednostkami, które oddychają, mają różne potrzeby, myśli i przekonania oparte na naszych unikalnych doświadczeniach. A jednak istnieje kilka elementów obszaru well-being, które są dość powszechne i uniwersalne, a bycie ich bardziej świadomym może pomóc nam w uzyskaniu wysokiego poziomu motywacji, wydajności i dobrego zdrowia. Dziś mam dla ciebie 4 kropki, które możesz połączyć, aby mieć lepsze, bardziej zrównoważone życie – dbanie o te proste elementy uspokoi Cię i wierzę, że będzie pomocne, zwłaszcza w życiu w ciągłej zmianie i niepewności, której doświadcza obecnie większość z nas. 1. Cyfrowy well-being Zmiany technologiczne są powszechnie obecne w naszym życiu. Wszystkie te urządzenia, narzędzia czy aplikacje, które są dostępne wspierają nas, automatyzują niezbędne, ale czasochłonne zadania, ułatwiają i ulepszają nasze życie. To niesamowite, do ilu rzeczy większość z nas ma dostęp, nie ruszając nawet dużego palca od stopy za próg własnego domu. Najnowsze badanie BankMyCell pokazuje, że prawie 84% światowej populacji jest w posiadaiu smartfona, a prawie 92% światowej populacji posiada telefon komórkowy. A używamy go bardzo często – średnio 3 godziny i 15 minut. Jednak z pokolenia na pokolenie jest inaczej, tzn. Millenialsi spędzają na swoich telefonach około 5,7 godziny dziennie. To szaleństwo. Oczywiście wszystko zależy od tego, w jaki sposób się go używa (np. aplikacje edukacyjne, czyli takie, które wspierają naukę języków obcych są bardzo przydatne), ale bądźmy szczerzy – większość z nas po prostu scrolluje media społecznościowe bez jakiegoś wyższego celu. I kiedy myślimy o wymówce „nie mam czasu” na czytanie, uprawianie sportu czy spędzanie go więcej z przyjaciółmi czy rodziną, wierzę, że możemy zaoszczędzić trochę czasu tutaj i zainwestować go gdzieś indziej. Weź więc teraz telefon do ręki i sprawdź, ile minut/godzin spędzasz na określonych aplikacjach (i ogólnie jak korzystasz z telefonu). Pierwszą rzeczą jest świadomość, potem przychodzi działanie. Postaw sobie za cel skrócenie czasu korzystania z aplikacji, które nie mają żadnego pozytywnego wpływu na twoje życie. Jeśli potrzebujesz, możesz skorzystać z opcji „limity aplikacji” i ustawić limity dzienne dla określonej kategorii aplikacji w telefonie. Zrób to przez tydzień. Następnie przejrzyj, co się zmieniło i zrób z tego miesiąc. Zobaczysz, ile tak naprawdę masz czasu i ile rzeczy możesz zrobić bez nieustannego scrollowania. Cyfrowy well-being to jedna z prostszych obszarów, o które możesz zadbać z szybkim efektem. 2. Dobrostan finansowy Szczerze mówiąc, dobrobyt finansowy jest dla mnie najtrudniejszym elementem ze wszystkich obszarów omówionych w tym artykule. Kiedy martwimy się, że będziemy żyć od wypłaty do wypłaty, że nie będziemy mieć funduszu awaryjnego na wypadek, gdyby coś się stało lub gdy obserwujemy rosnącą z miesiąca na miesiąc inflację, zużywamy na to dużo energii. Jesteśmy zaabsorbowani, czasem nie możemy spać, snując różne scenariusze w głowie, często dopadają nas nawet długie okresy złego samopoczucia, które w wielu przypadkach kończą się depresją lub innymi zaburzeniami psychicznymi. Przypomnij sobie Matrycę Wpływu i pomyśl o wszystkich elementach związanych z finansami, o które martwisz się w tej chwili. Masz na nie jakiś wpływ? Warto uświadomić sobie, że nie mamy żadnego wpływu na rosnącą inflację, ale mamy ogromny wpływ na nasz osobisty budżet domowy. Użyj prostego arkusza kalkulacyjnego Excel, aby śledzić swoje miesięczne koszty w różnych kategoriach. Jedzenie w i poza domem, alkohol, kosmetyki, wydatki na opłaty i samochód, ubrania, wyposażenie mieszkania, spłata długów. Użyj tych, które mają zastosowanie w twojej indywidualnej sytuacji i umieszczaj każdy wydatek w pliku. Żeby zobaczyć efekty, niezbędna jest systematyczność – wpisuj w odpowiednią kategorię każdy koszt, który pojawi się w twoim budżecie. Ten sposób niesamowicie odmienił moje życie i pozwolił mi szybciej spłacać długi oraz ograniczyć niepotrzebne koszty. Możesz skorzystać z podobnego szablonu, którego używam ja – znajdziesz go poniżej: 3. Mentalny well-being Zdrowie psychiczne to niezwykle złożony obszar. Nie chodzi tylko o zdrowie czy chorobę. Z mojej perspektywy dbanie o well-being psychiczny to dbanie o siebie holistycznie. Bycie świadomym swojego ducha i ciała, ponieważ wszystko jest ze sobą połączone. Kluczem jest słuchanie i rozpoznawanie emocji, potrzeb oraz tego, co dzieje się w naszych głowach. Jesteś spokojna/y czy pobudzona/y (albo nadmiernie pobudzony/a)? Jesteś zestresowany/a? Jeśli tak, dlaczego? Jakie objawy odczuwasz w ciele? Którą z 4 podstawowych emocji teraz odczuwasz? (radość, smutek, złość, strach) Co sprawia, że tak się czujesz? Czego potrzebujesz w tej chwili? Być z ludźmi? Ciszy? Samotności? Listy zadań, żeby mieć poczucie struktury i celu? Bycia docenionym za ciężką pracę? Nowe, ekscytujące bodźce? A może potrzebujesz się wyspać? Czy te potrzeby są zaspokojone czy zfrustrowane? Co możesz zrobić, aby lepiej o nie zadbać – samodzielnie lub z pomocą innych osób? Jakie masz przekonania o sobie i o świecie? Czy jesteś w pozycji OK-OK (ja jestem OK ORAZ inni/świat jest OK)? (W następnym artykule opowiem więcej o macierzy OK-nie-OK). Czy te przekonania są wspierające, czy wręcz przeciwnie? Co możesz z tym zrobić? Jeśli nie czujesz się dobrze, trwa to coraz dłużej i nie wiesz, co robić, poszukaj wsparcia. Może to być przyjaciel. Manager, współpracownik lub osoba z działu HR. Może to być coach, psycholog, terapeuta. To naprawdę zależy od tego, czego potrzebujesz w danej chwili, jakie zasoby masz do dyspozycji i na co cię stać. Pamiętaj, że problemy ze zdrowiem psychicznym są równie ważne jak te związane z naszym ciałem i należy je odpowiednio zadresować, abyś mógł/mogła być zdrowy/a i żyć najlepiej, jak potrafisz. 4. Fizyczny well-being Istnieje kilka elementów naszego zdrowia fizycznego, które są podstawowe, powtarzane w różnych źródłach wiedzy i nie wydają się niczym nowym ani przełomowym. Ale gdyby każdy z nas je robił, świat byłby pięknym i zdrowym miejscem. Nie ten z kryzysem otyłości, rekordową liczbą zachorowań na choroby sercowo-naczyniowe i neurodegeneracyjne – jak widać, wiele osób nie dba o tę stronę dobrego samopoczucia. Dlatego dbaj o swoje ciało, ponieważ jest ono jedynym, jakie masz. I zacznij od zadbania o siebie, zanim zaczniesz dbać o innych. Pij wodę, 8 szklanek dziennie. Ruszaj się. Pisząc ten artykuł, robię 5-6 różnych treningów tygodniowo (bieganie, pływanie, joga, trening obwodowy, zumba, stretching, wędrówki górskie), nawet jeśli rano mam tylko 20 minut. Liczy się każdy krok. Jeśli chcesz rozpocząć swoją treningową przygodę od zastąpienia

Read More »
Rozwój osobisty

5 rzeczy, które możesz zrobić, kiedy brakuje ci motywacji

Wszyscy to znamy. Dzisiaj jest nie ten dzień. Za dużo pracy, za mało czasu, zbyt deszczowo, by wyjść na zewnątrz, jesteśmy zbyt zmęczeni, by podjąć jakąkolwiek aktywność lub po prostu nie czujemy motywacji. I nagle zdajemy sobie sprawę, że minęło kilka tygodni lub miesięcy, a my właściwie nic nie zrobiliśmy. Dla nas samych, naszych relacji, zdrowia czy rozwoju. Wszystkie nasze piękne plany i listy życzeń leżą gdzieś głęboko w szufladzie, czekając na lepsze jutro. Nie da się być superskutecznym, aktywnym i pozytywnym przez cały czas. Nawet najbardziej pozytywni i ambitni ludzie mają takie dni, kiedy chcą po prostu zostać w domu i być ludzkim burrito. I to jest w porządku. Ale kiedy staje się to coraz częstsze lub pojawia się regularnie, zachęcam was do bliższego przyjrzenia się, aby dowiedzieć się, co dzieje się pod pod spodem, co jest prawdziwym powodem takiego stanu. Oto 5 elementów, które robię, gdy czuję się zdemotywowana lub mam niższy poziom energii. #uMnieDziała 1. Znajdź źródło braku motywacji Każda pojedyncza myśl, emocja, reakcja lub przekonanie ma swoje korzenie. Istnieje wiele możliwości i sposobów czucia się czy myślenia w określony sposób i wszystkie z nich są bardzo indywidualne. Wiążą się z naszą historią, doświadczeniami z przeszłości (zawodowymi i osobistymi), przekonaniami o sobie i świecie, które nabyliśmy głównie we wczesnym dzieciństwie (w większości do 6. roku życia), słuchając rodziców lub innych osób, które nas wychowywały. Zasadniczo wszyscy ludzie, którzy byli dla nas pewnego rodzaju autorytetem w tamtym czasie, których uwagi, miłości lub akceptacji szukaliśmy. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej pamiętamy i mamy najłatwiejszy dostęp do ograniczających, negatywnych przekonań. Jestem nie dość mądry. Niewystarczająco ładny/atrkacyjny czy szczupły. Nie wystarczająco szybko reaguję, działam, podejmuję decyzje. Nie mam odpowiednich znajomości. Jestem niewystarczająco dobry (czyli miły, niesprawiający kłopotów). Lista jest nieskończona: tutaj możesz wymienić wszystkie te, które są twoje. W większości nieświadomie tkwiące gdzieś głęboko, zanim zaczniemy o nich świadomie myśleć i je nazywać. Wszystkie te przekonania, które zdobyliśmy w naszym życiu mają wpływ na to, jakie myśli mamy jako dorośli ludzie. I w konsekwencji tego wiążą się z tym, co myślimy o sobie i otaczającym nas świecie. Oczywiście przekonania to tylko jeden z czynników naszego braku motywacji, ale w mojej opinii jest to czynnik najsilniejszy – zaryzykowałbym hipotezę, że to właśnie te przekonania odpowiadają za 80% naszych gorszych chwil. Zachęcam więc do wzięcia kartki i długopisu (lub otwarcia dokumentu w Wordzie) i zadania sobie następujących pytań. Dzięki tym odpowiedziom możecie znaleźć prawdziwe źródło swojej demotywacji: 2. Wypełnij Matrycę Wpływu Kiedy już uzyskasz wszystkie odpowiedzi na powyższe pytania, możesz sprawdzić ich pozycję w stworzonej przeze mnie Matrycy Wpływu. Jest to proste narzędzie, którego możesz użyć za każdym razem, gdy utkniesz, czujesz się zmartwiony, brakuje ci motywacji lub zmęczony i nie wiesz, co robić dalej. Kiedy czujesz, że utknąłeś/łaś i nie masz pojęcia, jak się wydostać, co zrobić dalej. Matryca pomoże ci jaśniej dostrzec związki między posiadaniem lub nieposiadaniem wpływu na określoną sytuację, a jej znaczeniem w danym momencie. Może wydawać się podobny do Matrycy Eisenhowera, ale ten wykorzystuje inne zmienne, a jego głównym celem jest wsparcie psychologiczne, nie sama efektywność. Oto Matryca Wpływu, której możesz użyć do umieszczenia tych elementów, które odkryłeś/łaś w poprzedniej sekcji. Matrycę można narysować samodzielnie lub skorzystać z gotowego pliku PDF, który można pobrać poniżej: Przykład 1: powiedzmy, że odkryłeś/ łaś, że martwisz się wysokim poziomiem inflacji. Czy to ważne? Tak. Masz na to jakiś wpływ? Nie, dosłownie zero wpływu. Więc umieszczasz to w lewej górnej ćwiartce. Następnie potrzebujesz zdecydować, co możesz zrobić, aby zmniejszyć wysoki poziom stresu, który jest związany z wysoką stopą inflacji. Może możesz sprawdzić swój domowy budżet np. za pomocą prostego arkusza kalkulacyjnego Excel, aby zobaczyć, jak co miesiąc wydajesz pieniądze? Na tej podstawie podejmujesz decyzje np. o tym, żeby tymczasowo zrezygnować z niektórych kosztów, dzięki czemu masz większą swobodę finansową i poziom stresu będzie zredukowany. Przykład 2: powiedzmy, że odkryłaś/eś, że w zeszłym tygodniu nie przeznaczyłeś/łaś ani minuty na aktywność fizyczną. Czy to ważne? Tak. Masz na to jakiś wpływ? Tak. Więc umieszczasz to w prawym górnym kwadrancie. Następnie musisz zdecydować, co zrobić, aby być bardziej aktywnym. Wybierz jedną, nalepiej małą rzecz, niewymagającą ogromnego wysiłku, np. codziennie 15-minutowy spacer po obiedzie. Jeśli pogoda jest zła, włącz 15-minutowy trening na YouTube, który podniesie twój poziom motywacji. Bez wymówek! 3. Wybierz jedną rzecz, na którą masz wpływ i od razu zacznij ją robić Jestem wielką zwolenniczką małych rzeczy. Drobne, potwarzające się kroki. Wiem z własnego doświadczenia, a także z doświadczenia wielu osób, z którymi pracowałem przez ostatnie lata, że potrzebujemy ambitnych celów, aby osiągnąć niezwykłe rzeczy. Ale potrzebujemy też prostego planu, rabialnych kroków, które utrzymają naszą wewnętrzną motywację na wysokim poziomie. Po to, żebyśmy nie czuli się wyczerpani ani sfrustrowani, że nie widzimy efektów od razu.Dlatego zachęcam was do wybrania jednej rzeczy do realizacji na raz. Kiedy ta rzecz stanie się nawykiem, możesz dodać kolejną, a potem kolejną. Szybkie rezultaty pokażą twojemu mózgowi, że zmiana jest możliwa i warta wysiłku, bo jej efekty będą miały realny wpływ na twoje życie. Wybierz jedną rzecz z listy i zabierz się za nią od razu. Nie jutro. Nie w poniedziałek. Nie 1 stycznia kolejnego roku. Od razu. Badania pokazują, że jeśli czekamy na „magiczny” moment (jak na przykład 1 stycznia), jest mniej prawdopodobne, że go osiągniemy, ponieważ jest to tylko „moc tej magicznej chwili”. Niezbyt pomocne, zwłaszcza z długoterminowej perspektywy oraz tej budującej wysoki poziom motywacji wewnętrznej. Sklejaj rzeczy ze sobą, tak będą się trzymać Istnieje niesamowita książka o budowaniu nawyków: „Siła nawyku” autorstwa Charlesa Duhigga. Pisze bardzo konkretnie o budowaniu nowych nawyków, które są bardzo blisko tych już istniejących. Naszemu mózgowi łatwiej jest skleić nawyki razem, żeby z czasem stały się silniejsze i trwalsze, a poziom motywacji rośnie z każdym osiągnięciem. Utrwalenie nawyków pozwoli ci poczuć się bardziej energicznym, zmotywowanym i zadowolonym – nawet jeśli to tylko 5 minut czytania. To zawsze jakiś początek, a to właśnie od tego początku najczęściej wszystko zależy. Sprawdź poziom energii swojego introwertyka/ekstrawertyka Jakiś czas temu nauczyłam się, że potrzebuję sprawdzać poziom energii introwertyka/ekstrawertyka, kiedy mapuję, co dzieje się z

Read More »
Rozwój osobisty

Jak zacząć uczyć się więcej i odzyskać czas?

Ideą LemanSkills jest zachęcenie was wszystkich do dbania o swój rozwój i zdobywanie wiedzy każdego dnia, bez względu na czas i okres życia, w którym obecnie jesteście. Widzę wiele osób z ogromnym potencjałem, które zmagają się ze „znalezieniem” przestrzeni na to. Ponieważ są tak zajęci. Ponieważ nie mają czasu. Bo mają dzieci, więc jakim cudem znajdują na to chociaż minutę. Mówię: przestańcie szukać wymówek. Używam też tego stwierdzenia (może nawet zbyt często): „Nie masz czasu? Znajdź czas. Zrób go, odzyskaj z miejsc, gdzie go marnujesz”. Bo w tym wszystkim chodzi o podejmowanie decyzji o tym, jak spędzamy czas, który mamy na tej planecie. I to, że możemy podejmować lepsze decyzje, bardziej optymalne i efektywne. Oczywiście wszyscy żyjemy w swoich indywidualnych, wyjątkowych okolicznościach, ale wierzę, że możemy znaleźć sposób, aby w nich pracować. Tak, abyśmy żyli pełnią życia. Czas. Jak go odzyskać? „Nie mam czasu” to silne przekonanie. I jest niezwykle łatwe w użyciu, uniwersalne, zawsze dobre, a co najważniejsze: akceptowalne społecznie. Ponieważ ludzie zrozumieją, czyż nie? W dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy zajęci. A jednak, pracując z wieloma osobami, zespołami i organizacjami, widzę, że mamy tendencję do używania łatwych wymówek, aby nie podejmować wysiłku, ochronić się przed niewygodną zmianą. Oczywiście każda zmiana jest trudna. I niewygodna. Jest wymagająca, ponieważ musimy w nią zainwestować – czas, pieniądze, wysiłek, naukę, chwilową niewygodę, bycie w niekomforcie wynikającym z braku kompetencji. Ale większość zmian, które się nie powiodły, jest po prostu zbyt duża od samego początku. Mamy wielkie marzenia i to dobrze – powinniśmy marzyć o wielkich rzeczach. Ale musimy pociąć te marzenia na mniejsze, bardziej osiągalne kawałki. Brzmi jak coś oczywistego? Oczywiście, że tak, ale uwierzcie mi – codziennie spotykam ludzi, którzy robią coś dokładnie odwrotnego, życząc sobie, aby wynik był inny. Nie używają najłatwiejszych sposobów, a po pierwszych kilku dniach czują się sfrustrowani i po prostu przestają próbować. Moim celem jest nauczę was w przestrzeni LemanSkills, jak korzystać z najprostszych sposobów, aby osiągnąć wspaniałe rezultaty. Co tu dostaniesz? Na tym blogu pokażę wam najłatwiejsze sposóby na radzenie sobie z rzeczywistością, która nas otacza. Większe narzędzia, frameworki i pomysły podzielę na mniejsze, bardziej przydatne elementy, z których możecie korzystać od razu. Wiem, że w całym Internecie jest niezliczona ilość książek, kursów, konferencji i cyfrowych przestrzeni do nauki. I wiem, że czasami to po prostu za dużo. Nie wiemy, co wybrać, więc nie wybieramy wcale. Będę więc waszym przewodnikiem po nieskończoności wiedzy i zaproponuję rozwiązania, które moim zdaniem mogą zadziałać. Sprawdzone na sobie, na grupach, z którymi pracuję od lat jako HRowiec, trener, nauczyciel i osoba, która inspiruje i zachęca do sięgania po więcej. Uczę się przez całe życie, ale także czytam przez całe życie. Na podstawie tego stwierdzenia podzielę się z Wami moimi przemyśleniami i rekomendacjami dotyczącymi przeczytanych przeze mnie książek. Znowu – tworzenie struktury na nieskończoności książek i dawanie wam DLACZEGO przy wyborze określonej pozycji, aby dobrze zainwestować swój czas. Jestem również managerem i na co dzień wspieram managerów. Korzystając z tego doświadczenia, podzielę się wiedzą, narzędziami i rozwiązaniami, z których możecie skorzystać, jeśli chcecie zostać managerami lub jesteście już nimi w tej chwili. Naprawdę trudno jest znaleźć dobre szkolenie o przywództwie, więc mam nadzieję, że pomoże ci to w drodze do bycia takim liderem, od którego nie odchodzą ludzie. Zaczynamy? Jeśli chcesz lepiej o siebie zadbać: to jest miejsce dla Ciebie. Jeśli chcesz odzyskać swój czas: jest to miejsce dla Ciebie. Jeśli czujesz, że utknąłeś/łaś w miejscu i naprawdę chcesz to zmienić: to jest miejsce dla Ciebie. Potrzebujemy więcej prostoty, jasnego kierunku i inspiracji w naszym życiu – dlaczego więc nie zacząć tutaj, aby wspólnie je zdobyć?

Read More »

New Leadership Online Course!

Do you want to be a leader that people don’t quit?

Check out a Brand New Leadership Online Course!