Artykuły

Przywództwo

3 lekcje o tym, jak marnowałam czas jako lider

Jako liderzy/ki, czas jest jednym z naszych najcenniejszych zasobów, ale często go nadużywamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zastanawiając się nad moją własną podróżą leadershipową, zidentyfikowałem trzy znaczące lekcje, które wyciągnęłam z tego, jak marnowałam czas. Te lekcje i rzeczy, które zaczęłam robić inaczej jako pozytywne konsekwencje tych lekcji, nie tylko ukształtowały sposób, w jaki dziś zarządzam, ale także pomogły mi stać się bardziej skuteczną i skupioną osobą. Moim celem, poprzez dzielenie się tymi lekcjami, jest pomoc ci w uniknięciu niektórych z tych samych pułapek i rozwijaniu się jako lider. Niezależnie od tego, gdzie jesteś na swojej drodze przywódczej.   Lekcja 1: czekanie na perfekcję   Jednym z pierwszych i najbardziej uporczywych błędów, jakie popełniłem jako lider, było czekanie na perfekcję przed podjęciem decyzji lub pójściem naprzód. Niezależnie od tego, czy chodziło o wprowadzenie nowego produktu, wdrożenie zmiany procesu, czy nawet wysłanie wiadomości e-mail do zespołu lub organizacji, opóźniałam działanie, dopóki nie stwierdziłam, że wszystko jest bezbłędne. Wierzyłam, że perfekcja równa się sukcesowi.   Jednak, zwłaszcza w świecie technologii, gdzie innowacje rozwijają się błyskawicznie, czekanie na perfekcję często oznacza przegapienie okazji lub zmarnowanie czasu. Pamiętam dokładnie jedną sytuację, kiedy mój zespół opracował bardzo obiecujący program rozwoju dla zespołu managerów. Zamiast wypuścić MVP i iterować program na podstawie feedbacku ludzi, nalegałam na dopracowanie każdego szczegółu przed wypuszczeniem produktu. Kiedy ostatecznie to zrobiliśmy, niektóre potrzeby były już zaspokojone, a część programu była bez sensu.   Rozwiązanie? Mój punkt zwrotny nastąpił, kiedy przyjęłam koncepcję „postęp ponad perfekcję”. Zaczęłam stawiać na pierwszym miejscu sprawność i zdolność do adaptacji zamiast robienia wszystkiego idealnie za pierwszym razem. Jednym z narzędzi, które mi pomogły, było wdrażanie zwinnych (agilowych) narzędzi w moim zespole. Dzieląc projekty na mniejsze, iteracyjne cykle, byliśmy w stanie dostarczać wartość szybciej i wprowadzać ulepszenia w oparciu o rzeczywiste opinie.   Przyjęłam również zmianę nastawienia: przestałam postrzegać niedoskonałość jako porażkę i zaczęłam postrzegać ją jako okazję do nauki i rozwoju. Teraz zachęcam osoby, z którymi pracuję, do szybkiego i częstego działania, wiedząc, że możemy korygować kurs po drodze. To podejście nie tylko oszczędza nam masę czasu, ale także kształci kulturę innowacji i pokazuje ludziom, że zdolność adaptacji jest najważniejsza, kiedy chcemy osiągnąć trwały sukces.       Lekcja 2: lider szuka kandydata idealnego   Innym sposobem, w jaki marnowałam czas jako lider, było obsesyjne szukanie „idealnego” kandydata na wolne stanowiska w moim zespole. Spędzałam miesiące na szukaniu kogoś, kto spełniałby wszystkie wymagania w opisie stanowiska: umiejętności i wiedza specjalistyczna, dopasowanie kulturowe, potencjał do rozwoju. Dopiero po jakimś czasie zdawałam sobie sprawę, że taka osoba rzadko istnieje.   Pamiętam sobie jeden proces rekrutacyjny, w którym szukałam doświadczonego trenera do kierowania krytycznym projektem rozwojowym. Odrzuciłam kilku wykwalifikowanych kandydatów, ponieważ nie spełniali moich niemożliwie wysokich standardów. W międzyczasie projekt się rozpoczął, musiałam dowieźć większość rzeczy samodzielnie. Byłam wyczerpana, moje inne zadania zostały zawieszone, ponieważ nie było opcji, żebym zrobiła wszystko. W końcu kogoś zatrudniłam i stało się jasne, że wiele z „niezbędnych” cech, na których się skupiałam, nie było wcale tak krytycznych.   Rozwiązanie? Nauczyłam się skupiać na potencjale, a nie na perfekcji podczas rekrutacji. Zamiast szukać kogoś, kto spełnia wszystkie wymagania, teraz szukam kandydatów, którzy wykazują nastawienie na rozwój, silne umiejętności rozwiązywania problemów i zdolność do dostosowywania się do zmieniających się potrzeb biznesowych. Oczywiście, kompetencje są ważne, ale da się ich nauczyć – często bardzo szybko.   Aby dokonać tej zmiany, nieco zmieniłam proces rekrutacji, żeby uwzględnić scenariusze i ćwiczenia związane z rozwiązywaniem problemów, które odzwierciedlają prawdziwe wyzwania, przed którymi regularnie stajemy. Daje mi to lepszy wgląd jako liderce w to, jak kandydaci myślą i podchodzą do problemów, a nie tylko patrzę na ich potencjalne kwalifikacje w CV.   Dodatkowo zaczęłam inwestować więcej w onboarding i szkolenia. Zapewniając nowym pracownikom narzędzia i wsparcie, których potrzebują, żeby odnieść sukces, możemy rozwijać talenty wewnętrznie, zamiast czekać na „idealnego” zewnętrznego pracownika. To nie tylko oszczędza czas, ale także buduje lojalność i zaangażowanie w zespole. A takie środowisko to coś, czego potrzebuje każdy zespół i lider.   Lekcja 3: Skupianie się na niewłaściwych rzeczach   Jako lider myślę, że śmiało możesz powiedzieć, że łatwo jest wpaść w pułapkę zadań, które wydają się pilne, ale tak naprawdę nie zmieniają sytuacji. Dla mnie często wyglądało to jak mikromanagement lub poświęcanie zbyt wiele czasu na szczegóły operacyjne zamiast priorytetów strategicznych.   Pamiętam okres, kiedy mój kalendarz był wypełniony spotkaniami dotyczącymi drobnych spraw: zatwierdzania małych elementów budżetowych, rozwiązywania problemów technicznych na platformie e-learningowej lub przeglądania każdego slajdu prezentacji na szkolenie. Chociaż te zadania wydawały się ważne w danym momencie, odciągały mnie od obowiązków strategicznych, których nikt poza mną nie może wykonać.   Rezultat? Wypalenie dla mnie i frustracja dla mojego zespołu, który czuł, że nie ma możliwości rozwoju.   Rozwiązanie? Pierwszym krokiem do przełamania tego cyklu było nauczenie się, jak skutecznie delegować. Nawet jeśli uczę innych, jak delegować, czasami mam problem z oddawaniem rzeczy, ponieważ wiem dokładnie, jak zrobić je samodzielnie. Zrozumiałam, że trzymając się zadań, którymi mogli zająć się inni, nie tylko marnuję swój czas, ale także pozbawiam swój zespół możliwości rozwoju i przejęcia odpowiedzialności.   Zaczęłam od zidentyfikowania zadań, które nie wymagały mojego bezpośredniego zaangażowania i przydzielenia ich członkom zespołu, którzy byli zdolni (lub mogliby się tego nauczyć przy moim wsparciu). Żeby zapewnić zespołowi sukces, przedstawiłam jasne oczekiwania i zostawiłam przestrzeń na błędy. Prawdziwą przestrzeń, nie tylko pozorną. Jeśli zespół nie popełnia błędów, oznacza to, że nigdy nie próbuje robić czegoś nowego lub innego. I nie chcę tego rodzaju stagnacji i strachu w moim zespole.   Przyjęłam również silny system priorytetyzacji. Zawsze używając punktu kontrolnego: w jaki sposób to zadanie wpływa na nasze cele, wszyscy wiemy, jak wybierać, kiedy lista zadań jest nieskończona. Pomaga mi to pozostać w skupieniu na długoterminowych celach, jednocześnie dając mojemu zespołowi możliwość radzenia sobie z codziennymi operacjami.   W końcu gospodaruję czas na myślenie strategiczne i refleksję. Blokując czas w kalendarzu co tydzień na planowanie, mogę zmieniać swoje nastawienie z trybu reaktywnego na proaktywne przywództwo.   Najważniejsze wnioski, z których może skorzystać każdy lider   Jeśli czegoś się nauczyłam z tych doświadczeń, to tego, że

Read More »
Przywództwo

Dlaczego liderzy rezygnują z uczenia się i jak sobie z tym poradzić?

W dzisiejszym, szybko zmieniającym się świecie liderzy to osoby, które powinny stać na straży innowacji, rozwoju i tworzenia ponadprzeciętnych rozwiązań – sami oraz ze swoimi zespołami. Jednak wielu/e liderów/ek zauważa, że ​​z czasem przestają się uczyć, co może mieć ogromny (i negatywny) wpływ na ich organizację, zespół oraz rozwój ich samych. Zrozumienie, dlaczego liderzy/ki przestają się uczyć i znalezienie rozwiązań tych wyzwań jest kluczowe dla trwałego sukcesu. Oto pięć podstawowych powodów, dla których liderzy/ki przestają się uczyć i jak mogą pokonać te przeszkody.   1. Sukces już osiągnięty, prawda?   Wielu/e liderów/ek odczuwa satysfakcję po osiągnięciu pewnego poziomu sukcesu. Uważają, że ich aktualna wiedza i umiejętności są wystarczające, żeby utrzymać pozycję i skutecznie zarządzać zespołem czy organizacją. Taki stan może prowadzić do stagnacji i braku innowacji: może być mgłą, która uniemożliwia nam widzenie rzeczy w jasny sposób. Czasami wiąże się to również z przekonaniem typu: „Nauczyłem/am się czegoś 2/5/10 lat temu i zadziałało. Po co miał(a)bym zawracać sobie głowę nauką czegoś nowego?!”. Oczywiście, możemy wykorzystać wiedzę i doświadczenia z przeszłości. Ale wiemy również, że świat zmienia się cały czas. A prędkość tych zmian jest niezwykle wysoka.   Rozwiązanie? Liderzy/ki powinni/y pielęgnować nastawienie na uczenie się przez całe życie. Przyjęcie idei, że zawsze jest się czego uczyć to podstawa do budowania tej wartości w naszych głowach i trzewiach. Jednym z praktycznych podejść jest wyznaczanie osobistych celów edukacyjnych na każdy rok, kwartał, miesiąc (lub nawet dzień), takich jak czytanie/słuchanie określonej liczby książek, uczestnictwo w warsztatach lub realizowanie kursów online. Na przykład Bill Gates jest znany ze swojego zwyczaju czytania 50 książek rocznie, co sprawia, że ​​jest poinformowany i zainspirowany – a to sprawia, że stworzył i ciągle wspiera jedną z największych firm na świecie. Przypadek?   2. Przytłoczeni obowiązkami liderzy   Liderzy/ki często żonglują wieloma obowiązkami, pozostawiając sobie mało czasu lub energii na skupienie się na nauce. Wymagania ich ról mogą utrudniać priorytetyzację rozwoju osobistego i zawodowego. A jak to najczęściej słychać? „Nie mam na to czasu ani energii”. To zdanie ledwo przechodzi mi przez gardło, ponieważ dla mnie nie istnieje coś takiego jak brak czasu. To tylko brak priorytetu (w tym przypadku na rozwój).   Rozwiązanie? Zarządzanie zadaniami i energią jest kluczowe. Liderzy/ki powinni zaplanować dedykowany czas na działania edukacyjne, tak jak na każde inne ważne spotkanie. Może to obejmować zarezerwowanie godziny każdego dnia na czytanie lub słuchanie edukacyjnych podcastów podczas dojazdów do pracy. Ponadto delegowanie zadań i udzielanie uprawnień członkom zespołu może uwolnić czas liderów/ek, żeby mogli/ły skupić się na swoim rozwoju. Kluczem jest odzyskanie czasu, a nie ciągłe używanie starej wymówki. To przecież Einstein powiedział, że definicją szaleństwa jest robienie w kółko tego samego i oczekiwanie innych rezultatów. Prawda czy fałsz?   3. Strach przed wulnerabilnością   Przyznanie się do braku wiedzy lub umiejętności może sprawić, że liderzy poczują się bezbronni albo podatnych na krytykę (zaczyna się pojawiać na to nowe słowo, tłumaczone z języków obcych: wulnerabilność), zwłaszcza jeśli uważają, że może to podważyć ich autorytet. Ten strach może powstrzymać ich przed szukaniem nowych możliwości uczenia się. Ponadto konieczne jest wkraczanie w to, co niewygodne podczas nauki. Może to oznaczać popełnianie błędów, które… inni ludzie mogą zobaczyć! (OMG, to koniec świata!). Mamy tak wiele ograniczających przekonań w naszych mózgach i to jedno powinno znaleźć się na szczycie naszej listy do natychmiastowej wymiany na nowe, wzmacniające przekonanie.   Rozwiązanie? Przyjęcie tej kruchości czy wulnerabilności jako siły, a nie słabości, jest niezbędne. Liderzy mogą stworzyć kulturę uczenia się w swoich organizacjach, otwarcie dzieląc się swoimi własnymi ścieżkami uczenia się i zachęcając innych do robienia tego samego. Na przykład Satya Nadella, CEO Microsoft, promuje kulturę „naucz się wszystkiego”, a nie podejście „wiem wszystko”, które odegrało kluczową rolę w transformacji firmy.   4. Brak feedbacku   Bez regularnego feedbacku liderzy/ki mogą nie być świadomi/e obszarów, w których potrzebują poprawy. Ten brak wglądu może prowadzić do fałszywego poczucia kompetencji, zniechęcając nas do dalszej nauki. A jest tak wiele nowych umiejętności (technicznych/specjalistycznych oraz społecznych/przywódczych), że czasami po prostu nie wiemy, co wybrać. To nie jest zaskakujące! A kiedy nie wiemy, na czym się skupić, często wybieramy nierobienie niczego.   Rozwiązanie? Poszukiwanie feedbacku od przełożonych, kolegów, mentorów i członków zespołu może zapewnić cenne spostrzeżenia na temat obszarów do rozwoju. Liderzy/ki powinni aktywnie zabiegać o konstruktywny feedback i wykorzystywać go jako podstawę swoich planów rozwoju. Wdrożenie regularnego trybu zadawania pytań, nawet jeśli jest to po prostu wysyłanie krótkiego e-maila do 10 osób raz na kwartał z notatką: „Cześć! Chciał(a)bym cię tylko zapytać o 2 rzeczy. Co robię dobrze, kiedy pracujemy razem? A co mogę zrobić lepiej?” W ten sposób aktywnie poszukujemy informacji z przykładami zachowań (a czasem nawet rozwiązań) od osób, które naprawdę mogą odpowiedzieć na te pytania. Łatwe, proste i wykonalne: czy brzmi to jako szybki pomysł do wdrożenia?   5. Szybkie zmiany technologiczne   Szybkie tempo postępu technologicznego może być onieśmielające, zwłaszcza dla liderów/ek, którzy/e nie są obeznani/e z technologią. Strach przed tym, że nie nadążają za najnowszymi trendami, może ich zniechęcić do prób uczenia się nowych rzeczy. Dwa tygodnie temu rozpocząłem nową ścieżkę rozwoju w jednej z firm, z którymi współpracuję. Dodałem kilka narzędzi AI, żeby pokazać grupom, jak mogą korzystać z narzędzi technologicznych, żeby odzyskać czas, który teraz poświęcają na powtarzalne, łatwe zadania, i móc zainwestować go gdzie indziej.   Grupa osób pod koniec warsztatów powiedziała: „Wiesz co, Ola? Wszystko jest świetne, mega przydatne. Ale po tym warsztacie widzę, jak wielką lukę muszę wypełnić”. To wcale nie było moim zamiarem! Dałem im 3-4 narzędzia + jedną platformę, której mogą używać jako przeglądarki, jeśli chcą zaspokoić konkretną potrzebę w danym momencie. I to wszystko! Ale uczucie lub myśl sama w sobie była tak silna, że ​​musieliśmy poświęcić trochę czasu na odpowiednie zajęcie się tym. Żeby przejść z orientacji na brak do orientacji na rozwój.   Rozwiązanie? Liderzy/ki powinni skupić się na budowaniu kompetencji technologicznych, zaczynając od podstaw i stopniowo rozwijając swoje umiejętności. Zapisywanie się na przystępne dla początkujących kursy lub warsztaty może pomóc zdemistyfikować technologię. Ponadto współpraca z członkami zespołu znającymi się na technologii lub zatrudnianie konsultantów jako ekspertów do wsparcia może zapewnić

Read More »
Przywództwo

5 największych błędów liderskich w udzielaniu feedbacku

Dla nas jako liderów/ek, udzielanie informacji zwrotnej jest istotną częścią roli. Jednak istnieje kilka typowych błędów, które liderzy/ki popełniają podczas udzielania feedbacku i mogą one mieć ogromny wpływ na jednostkę, zespół i całą organizację. Ponieważ chcemy być tak efektywni, jak to możliwe i nie tracić czasu ani wysiłku na nieskuteczną komunikację, ważne jest, żebyśmy byli świadomymi tych pułapek i mieli gotowe sposoby, żeby ich uniknąć. Oto pięć rzeczy, których liderzy/ki nie powinni robić podczas udzielania innym informacji zwrotnej, wraz z przykładami potencjalnych konsekwencji, przed którymi możesz się uchronić. Gotowi? Przyjrzyjmy się temu bliżej. 1. Bycie nadmiernie krytycznym bez udzielania konstruktywnych wskazówek Jednym z największych błędów, jakie może popełnić lider(ka) podczas udzielania feedbacku, jest bycie nadmiernie krytycznym bez udzielania konstruktywnych wskazówek. Na przykład, jeśli członek zespołu przedstawia kawałek projektu, a lider po prostu mówi: „to jest okropne”, „małpa zrobiłaby to lepiej” bez oferowania żadnych konkretnych propozycji lub sugestii dotyczących ulepszeń, może to być niesamowicie demotywujące dla tej osoby. Tego rodzaju informacje zwrotne mogą prowadzić do ogromnego spadku wewnętrznej motywacji i pewności siebie u członka zespołu, a także do ogólnego spadku morale zespołu. W dłuższej perspektywie może to również skutkować spadkiem produktywności i innowacyjności w organizacji. To wcale nie jest opinia z pozycji OK-OK. Rozmawialiśmy o tym, dlaczego tak ważne jest, żeby mówić z tej ćwiartki w artykule i podcaście, ale powiem to jeszcze raz. Jeśli nie jesteś w strefie OK-OK, pierwszą rzeczą, którą potrzebujesz zrobić, jest powrót do tego miejsca, poprzez zaspokojenie swoich potrzeb motywacyjnych, a dopiero potem przejście do rozmowy z drugą osobą. Bez tego rozmowa zawsze będzie stresująca, pełna agresji, manipulacji lub wycofania się jednej albo obu stron.   2. Niedopasowanie informacji zwrotnej do bazy komunikacyjnej Innym częstym błędem jest niedopasowanie feedbacku do preferencji komunikacyjnych danej osoby. Na przykład, jeśli lider(ka) przekazuje informacje zwrotne w sposób bezpośredni (Działacz) pracownikowi, który preferuje bardziej empatyczne i opiekuńcze podejście (Empata), może to prowadzić do braku komunikacji i nieporozumień. W efekcie jest ryzyko utraty zaufania i relacji pomiędzy liderem a członkiem zespołu, a także utrudniać to będzie pracownikowi pełne zrozumienie oraz działanie zgodnie z informacją zwrotną. Ostatecznie może to wpłynąć na spójność wewnętrzną i współpracę zespołu, a także na ogólną skuteczność komunikacji w organizacji. Kiedy stosujemy podejście „one-size-fits-all”, jesteśmy tak zaskoczeni, że informacja zwrotna nie ląduje. Albo czasami działa, a czasami nie. Więc obwiniamy ludzi, czasami mówiąc: „co jest takiego trudnego do zrozumienia?!” lub „inni to rozumieją, a ty nie!”. Zasadniczo: chodzi o ciebie, a nie o mnie. A takie podejście ma ogromny koszt – dla nas jako liderów, a także dla naszego zespołu. Nie bądźmy źli na innych: możemy być źli na system edukacji, który nie uczy nas komunikacji w szkole, ale oba podejścia są stratą czasu. Powiedziałabym, że lepiej zainwestować ten czas w naukę i ćwiczenie tego, jak dopasować się do potrzeb drugiej osoby i tworzyć informację zwrotną tak, żeby była dostosowana do indywidualnych potrzeb człowieka. 3. Wykorzystywanie feedbacku jako środka kontroli lub manipulacji Używanie feedbacku jako środka kontroli lub manipulacji to kolejny błąd, którego liderzy/ki powinni unikać. Na przykład, jeśli lider(ka) udziela informacji zwrotnej z zamiarem zmuszenia członka zespołu do dostosowania się do jego własnego podejścia lub sposobu myślenia, może to stworzyć toksyczne i pozbawione umocowania środowisko pracy. Tego rodzaju zachowanie może prowadzić do wycofania się wśród członków zespołu, a także do braku kreatywności i inicjatywy w teamie. Z czasem może to również skutkować wysokim wskaźnikiem rotacji i negatywną reputacją organizacji (wewnątrz i na zewnątr). Wracamy tutaj znowu do tematu bycia OK-OK. Jeśli nie mamy pozytywnej intencji, siedząc przy stole z pracownikiem, nie ma szans na zakończenie spotkania porozumieniem. Przynajmniej nie takim realnym, bo pozorne zawsze dla świętego spokoju możemy dostać. Istnieje podejście 4A, które zostało stworzone przez Reeda Hastinga w Netflixie. Pierwsze A to „Aim to assist”, czyli to, że celem rozmowy jest to, żeby pomóc. Zawsze miej to na uwadze. Zgubiło się to gdzieś po drodze u ciebie? To najpierw to znajdź, a dopiero potem usiądź z osobą, żeby odbyć właściwą rozmowę. 4. Ignorowanie emocjonalnego wpływu feedbacku Ignorowanie emocjonalnego wpływu informacji zwrotnej to kolejny poważny błąd, który często popełniają liderzy/ki. Niezależnie od osobowości osoby, czy jest to Empata, czy ktokolwiek inny, zawsze ma to wpływ na osobę, która jest odbiorcą feedbacku. Przede wszystkim dlatego, że mamy tak złe doświadczenia z informacją zwrotną z przeszłości, że ​​na każde zdanie zawierające „informacja zwrotna” od razu reagujemy podwyższonym poziomem stresu. Tego rodzaju brak świadomości u lidera/ki może skutkować zwiększonym poziomem dystresu (stresu negatywnego) albo lęku u członka zespołu, a także spadkiem jego ogólnego samopoczucia i satysfakcji z pracy. Idąc dalej, może to prowadzić do wysokiego poziomu oporu, braku otwartości na sugestie lub pomysły lidera/ki. To z kolei może prowadzić do wyższego poziomu absencji i spadku produktywności w zespole, co ostatecznie wpływa na wynik finansowy organizacji. Więc mówię: bądźmy bardziej uważni, sprawdzajmy, jak sobie radzą ludzie przed, w trakcie i po rozmowie. Prośmy o informacje zwrotne dla siebie: co robimy naprawdę dobrze? I co możemy zrobić lepiej, jeśli chodzi o prowadzenie tych rozmów? Każda sytuacja jest dla nas okazją do nauki i bycia lepszym następnym razem. To jak trening i wzmacnianie mięśnia na siłowni: liczy się liczba powtórzeń, ale przede wszystkim poprawność techniczna i precyzja. 5. Brak weryfikacji po feedabcku Wreszcie, brak weryfikacji (check-upów) po udzielonym feedabcku jest błędem, który może utrudniać rozwój i wzrost człowieka oraz osiąganie przez nas wszystkich założonych wyników. Na przykład, jeśli lider(ka) udziela informacji zwrotnej na temat określonego obszaru w celu poprawy, ale nie zapewnia stałego wsparcia i wskazówek, może to prowadzić do stagnacji i braku postępu. A to w konsekwencji z dużym prawdopodobieństwem będzie skutkować utraconymi możliwościami rozwoju umiejętności i wzrostu człowieka, a także spadkiem jego/ej ogólnej wydajności i wkładu w pracę zespołu. Na koniec dnia może to mieć wpływ na zdolność organizacji do adaptacji i rozwoju na konkurencyjnym rynku. Jak widać, te błędy nie tylko wpływają na jedną osobę (twojego pracownika), ale mają również negatywny wpływ na zespół, a czasami na całą organizację. Widzę na co dzień, że wielu liderów/ek nie dostrzega holistycznej perspektywy tych sytuacji: widzą rzeczy tylko z operacyjnego punktu widzenia, a

Read More »
Przywództwo

Leading Edge: 7 rzeczy, które najlepsi liderzy robią każdego dnia

Tak wiele mówimy o tym, co liderzy robią źle. Jakie błędy popełniają, jakich umiejętności im brakuje lub dlaczego ludzie od nich odchodzą. I jasne – to bardzo ważne, żeby być tego wszystkiego świadomym i dbać o rozwój, jest to jednak też dość przygnębiające. Czy naprawdę wszyscy jesteśmy tacy źli w tym, co robimy? Oczywiście, że nie! Codziennie widzę wiele dobrych zachowań, reakcji i nawyków liderów, które sprawiają, że ​​są świetni dla swoich ludzi. Mamy tendencję do skupiania się na lukach i nie dostrzegania tego, co robimy dobrze: dlatego myślę, że wiele z nas nie ma z ról liderskich takiego poziomu satysfakcji, jaki moglibyśmy mieć. Z powodu ciągłego uczucia lub myśli, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Co zatem wyróżnia najlepszych liderów od reszty? Przyjrzyjmy się temu bliżej dzisiaj.   #1 Są wzorem dla swoich ludzi   Najlepsi liderzy nie tylko dużo mówią, ale przede wszystkim robią. Dają innym przykład do naśladowania, ucieleśniając wartości i zasady, których oczekują od swojego zespołu. Niezależnie od tego, czy pojawiają się wcześnie, zostają do późna, czy wychodzą poza swoje obowiązki, najlepsi liderzy przewodzą przykładem i inspirują innych do robienia tego samego. To samo dotyczy rozwoju: jak członkowie zespołu powinni skupiać się na rozwoju kompetencji, skoro nie widzą tego u swojego lidera? Chodzi o oba aspekty rozwojowe – o umiejętności i nastawienie (to, co mamy w głowach). O bycie lepszą wersją siebie każdego dnia. To jak z dziećmi: one bardziej naśladują to, co robimy, niż słuchają tego, co mówimy. Oczywiście słowa mają ogromną moc, ale przede wszystkim chodzi o działanie. Tam, gdzie się skupiamy, tam płynie energia.   #2 Używają inteligencji komunikacyjnej   Komunikacja jest kluczowa w każdej relacji, a szczególnie ważna w roli lidera. Najlepsi liderzy potrafią jasno i skutecznie komunikować swoją wizję, oczekiwania i informacje zwrotne swojemu zespołowi. Są również świetnymi słuchaczami, otwartymi na feedback i chętnymi do prowadzenia trudnych rozmów, kiedy jest to konieczne. Wszystko to dotyczy inteligencji komunikacyjnej: umiejętności słuchania lub czytania (w zależności od sytuacji), stawiania mocnych hipotez o tym, kto mówi do nas po drugiej stronie i odpowiedniego dostosowywania komunikacji. Następnie uważnej obserwacji czy trafia ona w cel, do którego mierzyliśmy. Jeśli tak, świetnie! Jeśli nie, zmieńmy to: zawsze jest miejsce na poprawę, na lepsze kształtowanie komunikacji. To jak mięsień na siłowni: słaby na początku, ale wzmacnia się z każdym treningiem.   #3 Wzmacniają swój team   Najlepsi liderzy rozumieją, że nie mogą zrobić wszystkiego sami. Umacniają swój zespół, delegując zadania, zapewniając możliwości rozwoju i ufając, że zespół podejmie samodzielnie dobre decyzje. Umacniając swój zespół, najlepsi liderzy tworzą poczucie ownershipu i odpowiedzialności, które prowadzi do sukcesu częściej niż rzadziej. Czasami widzę liderów, którzy nie delegują zadań, a potem są zaskoczeni dwiema rzeczami. Po pierwsze, są wyczerpani robieniem wszystkiego sami. Po drugie, zespół nie rozwija swoich umiejętności, więc nie można im zaufać, zlecając trudniejsze lub bardziej zaawansowane zadania. Kto by pomyślał, prawda? To błędne koło: jeśli tego nie zrobią, nigdy się nie nauczą. Masz w zespole wielu Juniorów? Rób małe kroki. Zlecaj im małe zadania, rozpoznaj, czego potrzebują, a następnie przejdź na następny poziom.   #4 Inspirują i tworzą motywujące środowisko pracy   Fantastyczni liderzy mają zdolność inspirowania i tworzenia takiego środowiska, które stworzy wysoki poziom wewnętrznej motywacji w ich zespole do osiągania ponadprzeciętnych wyników. Niezależnie od tego, czy dzieje się to poprzez ich pasję, entuzjazm, czy zdolność do malowania przekonującej wizji przyszłości, najlepsi liderzy są w stanie rozpalić ogień w swoim zespole, który motywuje ich do wychodzenia poza swoje obowiązki. Ci liderzy rozumieją, że wszyscy jesteśmy jednostkami, które mają swoje (różne) potrzeby, głody, aspiracje, wartości i pragnienia. Nie ma podejścia typu „one-size-fits-all”: jeśli jesteśmy liderami, potrzebujemy dostosować elementy środowiska tak, żeby było ono dobre dla całego zespołu. To tak, jak z dostosowywaniem komunikacji, o którym wspominaliśmy wcześniej. Nie jest to łatwe, ale konieczne (jeśli chcemy, żeby nasi ludzie się rozwijali i nie odchodzili z roboty).   #5 Adaptują się do zmian   Najlepsi liderzy rozumieją, że zmiana jest nieunikniona i potrafią się dostosować oraz rozwijać w ciągle zmieniającym się otoczeniu. Są elastyczni, otwarci i potrafią zmieniać kierunek, kiedy jest to konieczne. Zamiast opierać się zmianom, najlepsi liderzy przyjmują je i widzą w nich okazję do rozwoju i poprawy. Kluczowe słowo? Nastawienie na rozwój. Bez umysłu, który chce się uczyć, który widzi okazje w każdej sytuacji (zwłaszcza tych, które są niewygodne, nowe lub trudne) i wierzy, że rzeczy dzieją się DLA nas, a nie PRZECIWKO nam. Czy chcesz mieć takiego lidera? Tak, ja też.   #6 Wzmacniają pozytywną kulturę   Najlepsi liderzy rozumieją, jak ważne jest stworzenie pozytywnej kultury pracy. Wokół nas jest tyle ciemności, tyle bólu, wojny, chorób, problemów, niedostatku. Jeśli pozostaniemy w środowisku pracy, które koncentruje się na tym samym nastawieniu, przyciągniemy więcej właśnie tego. Jak wspomniałam wcześniej: tam, gdzie skupia się uwaga, tam płynie energia. Jeśli skupimy się na tym, co jest złe, trudne, na wszystkich tych złych zmianach, które zachodzą w organizacji, dostrzeżemy więcej ciemnej strony życia i pracy. Ale jeśli skupimy się na tym, co jest dobre, na obfitości opcji, możliwości uczenia się, poznawania i rozwoju z nowymi ludźmi, korzystania z mentoringu, tworzenia wartości dla innych, czego twoim zdaniem dostrzeżemy więcej? Dokładnie tak.   #7 Zarządzają integralnie   Uczciwość i integralność to niepodlegająca negocjacjom cecha najlepszych liderów. Kierują się uczciwością, transparentnością i silnym kompasem moralnym. Nawet jeśli nie mają pełnej wiedzy, dzielą się z zespołem tym, co wiedzą i mogą im przekazać, żeby uciąć plotki lub strach przed zmianą (który często przeradza się w opór). Wymagają od siebie i innych odpowiedzialności za swoje działania oraz zawsze robią to, co słuszne, nawet jeśli nie jest to łatwy wybór. Widzę wielu liderów, którzy wyrastają na liderów z ról eksperckich. I wiąże się to z kosztem: często podejmują się roli bez uczciwego audytu tego, czego NAPRAWDĘ ona dotyczy. Myślą, że to lepsze pieniądze, bardziej wymyślna nazwa stanowiska i zespół, który może wykonać niektóre zadania zamiast nich samych. Nie widzą odpowiedzialności za ludzi, wyniki, które wszyscy dostarczają jako zespół, środowiska pracy, które tworzą dla nich i z nimi, żeby mogli się rozwijać. Dlatego często kończą sfrustrowani, wściekli i rozczarowani. Rozwiązanie

Read More »
Analiza transakcyjna

Co to znaczy być OK-OK?

Kiedy myślę o wszystkich warsztatach i procesach mentoringowych, które prowadzę każdego tygodnia, bardzo rzadko nie rozmawiam o tym temacie z ludźmi. Wcześniej czy później jest to część rozmowy – niezależnie czy pracujemy razem nad komunikacją, feedbackiem, leadershipem , zmianą lub transformacją. Dzisiaj historia o Matrycy OK-OK, którego inna nazwa to Matryca Pozycji Życiowych. Jeden z najważniejszych elementów analizy transakcyjnej, podstawa budowania doskonałych relacji: zawodowych i prywatnych.   Czym jest Matryca?   Matryca to narzędzie, które pokazuje nam cztery opcje składające się z zestawu przekonań, myśli i uczuć, jakie mamy o sobie i innych. W zależności od tego, gdzie jesteśmy, mamy pewną orientację, która staje się podstawą naszych zachowań, sposobów reagowania na to, co się z nami dzieje: zawodowo i prywatnie. Nie ma znaczenia, o której części naszego życia lub pracy myślimy, to narzędzie jest równie dobrze aplikowalne do każdego z nich. Jak wygląda Matryca, możesz zobaczyć na poniższym prostym obrazku:   Pierwsza oś opisuje to, co myślimy i w co wierzymy, że jest prawdą, jeśli chodzi o nas samych: kim jesteśmy (jako ludzie ogólnie, ale także w każdej roli, jaką pełnimy w życiu: zawodowej i osobistej), co robimy, jaką wartość mamy z tego powodu itp. Druga oś opisuje te same elementy, ale w kontekście świata zewnętrznego: może to być inna osoba, grupa osób (cała rodzina, zespół itp.) lub cała instytucja (organizacja, państwo, cała partia polityczna itp.). To, gdzie jesteśmy w Matrycy, wpływa na nasz nastrój, nastawienie, zachowania w różnych sytuacjach, sposób, w jaki reagujemy, jak się komunikujemy i podejmujemy decyzje. Pierwszą rzeczą jest uświadomienie sobie, jaką dominującą tendencję wchodzenia w określone kwadranty mamy jako ludzie, ale też w różnych rolach. Kwadrant 1: OK-OK   Kwadrant OK – OK to ten, do którego powinniśmy dążyć tak często, jak to możliwe. To przestrzeń, w której czujemy się dobrze i inni również są w porządku. Mam dobre intencje i ludzie również mają dobre intencje. Oczywiście, nie wszystko i nie wszyscy są doskonali, ale staramy się być najlepszą wersją samych siebie, wspieramy się nawzajem, dzielimy się wiedzą i pracujemy jako zespół. To miejsce, w którym mamy i rozwijamy wzrastający światopogląd i sposób myślenia (oryginalnie: Growth Mindset). Dzięki temu zestawowi myśli, przekonań i decyzji, które podejmujemy na jego podstawie odnosimy sukcesy, jesteśmy szczęśliwi i budujemy dobre życie. Widzimy możliwości, obfitość, zamiast luk i rzeczy, których nie mamy lub nie wiemy. Sięgamy po więcej, zamiast się poddawać.   Kwadrant 2: OK-Nie-OK   Kwadrant OK – Nie-OK pojawia się, kiedy myślisz, że wszystko jest w porządku z tobą, ale z innymi – niekoniecznie. Przykład: „Zawsze robię wszystko, co mogę, żeby skończyć listę zadań przed końcem dnia, a on nigdy tego nie robi. Zawsze pracuje od 9:00 do 17:00, a potem – bez względu na to, ile rzeczy jest niedokończonych – po prostu zamyka komputer i idzie do domu. Nienawidzę tego!”. Albo: „Robię wszystko, co mogę, a ta organizacja? Wymaga tylko więcej i daje coraz mniej!” To miejsce nie jest dla nas zdrowe, ponieważ pod koniec dnia będziemy żywić urazę do wszystkich i wszystkiego. Nawet jeśli na początku będzie to tylko jedna osoba, z czasem stanie się to coraz głębsze, będzie rozwijać się na inne obszary pracy i życia. Kiedy my jesteśmy w porządku, a świat nie, z czym kończymy? Z nienawiścią, urazą, nędznym życiem. Powiedziałabym, że to nie jest najlepsze miejsce do długiego przebywania, szczególnie w perspektywie myślenia o przyszłości.   Kwadrant 3: Nie-OK-OK   Kwadrant Nie-OK – OK to miejsce o niskim poczuciu własnej wartości. Jesteśmy tam, kiedy myślimy, że wszyscy są w porządku, odnoszą sukcesy, są szczęśliwi, oprócz nas. Dobrym przykładem może być: „Każdy ma kogoś, a ja umrę sama z moimi kotami” lub: „Każdy potrafi poradzić sobie ze swoją listą zadań, a ja wiecznie się nie wyrabiam!” Kiedy myślimy o sobie z tej pozycji, nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Czasami wybieramy jedną rolę zawodową lub życiową (świadomie lub nie), w której jesteśmy tak źli, że to żałosne, czasami przenosi się to na wszystkie role, które pełnimy. Zależy to od tego, jaki poziom zaniżonej samooceny albo zakazów zabraliśmy ze sobą z dzieciństwa do dorosłego życia. Ludzie, którzy nas wychowują, mają często dobre intencje, ale sformułowania i zachowania, których używają, nie są tak dobre ani adekwatne do tych intencji. W dorosłym życiu na to, co zadziało się w przeszłości nie mamy wpływu, ale na to, co dalej będziemy robić – już bardzo silny (przy okazji polecam fantastyczną książkę w tym temacie).   Kwadrant 4: Nie-OK-Nie-OK   Kwadrant Nie-OK – Nie-OK pojawia się, kiedy uważasz, że jesteś do bani, ale inni ludzie też. Możesz mieć też przekonanie, że środowisko / organizacja / gospodarka / świat są złe. Przykład: „Mój boże, jestem w tym temacie taki tragiczny, ale nie mogę się uczyć, bo nie mam czasu na nic w tej firmie. Mój kierownik ciągle daje mi więcej do zrobienia, koledzy w ogóle nie są pomocni i muszę robić wszystko sam, nawet jeśli nie mam pojęcia, co robię”. To jest ostateczne, negatywne miejsce, w którym działamy z ustalonego nastawienia (oryginalnie: Fixed Mindset). Nie widzimy żadnych możliwości, mamy zasadniczo fatalistyczny pogląd na świat, siebie, relacje, kompetencje, organizację, z którą współpracujemy itd. Wszystko i wszyscy są źli, nie ma nadziei na lepsze jutro.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Sednem sprawy jest to, że wypadamy z pierwszego kwadrantu wielokrotnie każdego dnia. Nie da się tam cały czas pozostać, ponieważ jesteśmy triggerowani przez różne czynniki stresujące, mamy sfrustrowane potrzeby motywacyjne i dlatego popadamy w dystres. Bycie w innym kwadrancie niż najbardziej optymalny oznacza bycie warunkowo OK: ja (lub świat) jest OK tylko wtedy, kiedy… spełniam pewien warunek. Kluczowe jest rozpoznanie, kiedy (w jakich okolicznościach) tracimy naszą optymalną pozycję i co możemy zrobić, żeby jak najszybciej do niej wrócić. Ważne jest również to, jak zachowujemy się w relacjach z innymi: naszymi pracownikami, członkami zespołu, przełożonymi, interesariuszami, współpracownikami, ale także w życiu prywatnym: jako partnerzy, rodzice, przyjaciele, dzieci naszych rodziców. Gdy będziemy tego świadomi i uważni, będziemy mogli kontrolować to, co robimy, i zamiast niszczyć nasze relacje, będziemy mogli je budować jako silne i satysfakcjonujące (dla obu stron). Niezależnie od roli w

Read More »
Analiza transakcyjna

PCM: kanały komunikacji

Kiedy opisywałam wszystkie 6 typów Process Communication Model (PCM), dotarło do mnie, że jeśli chcę znaleźć jeden aspekt, który mnie interesuje, muszę przejść do każdego artykułu i poszukać jednej z jego części. A są takie, które są ważniejsze do głębszego zbadania, dobrym przykładem są kanały komunikacji. Postanowiłam więc, że chcę uprościć to doświadczenie dla was – będę przechodzić do niektórych aspektów PCM, z praktycznymi przykładami, po kawałku, którego możecie od razu wykorzystać. Mam nadzieję, że będzie to przydatne i da wam wszystkim impuls do rozpoczęcia używania PCM w codziennej pracy i życiu, bo na tej użyteczności najbardziej mi zależy. Rozpocznijmy więc pierwsze podejście.   Czym są kanały komunikacji?   Zanim przejdziemy do szczegółów, zacznijmy od odpowiedzi na pytanie: czym właściwie są kanały? Kanał komunikacji to sposób, w jaki budujemy zdanie, które chcemy przekazać drugiej osobie (nie ma znaczenia, czy jest to komunikacja pisemna czy ustna). Zaskakująco, naprawdę ma znaczenie, czy na końcu zdania umieścimy znak zapytania, czy kropkę. Ma to tak duże znaczenie, że w większości przypadków ma kluczowy wpływ na to czy komunikacja, którą prowadzimy dojdzie do skutku (będzie skuteczna czy raczej doprowadzi do nieporozumienia). Co mam na myśli? Spójrz na te przykłady (celowo niezwiązane z biznesem): Co myślisz o tym obrazie? Powiedz mi proszę, co myślisz o tym obrazie. O człowieku, co za obraz! Jestem pewna, że ekstaza ogarnia nas oboje od samego patrzenia na niego!!!!! Dziękuję, że jesteś tu ze mną i możemy razem podziwiać ten obraz. Będę szczęśliwa, mogąc usłyszeć twoje wrażenia na jego temat. Widzisz różnicę pomiędzy każdym z komunikatów? Wszyscy mamy jedną dominującą preferencję w zakresie otrzymywania i korzystania z kanału, zależy to od naszej bazy osobowości. Kiedy patrzysz na te zdania: które jest dla ciebie najwygodniejsze? W zależności od tego, które wybierzesz, jest to mocny sygnał, że tam właśnie jest twoja baza.   Kanał pytający   Pierwsze zdanie jest świetnym przykładem kanału pytającego. Jak widać, zamysł jest prosty: chodzi o zadawanie pytań (czyli zdanie ze znakiem zapytania na końcu). Wykorzystując wiedzę, którą już posiadasz, możesz podejrzewać, że będzie różnica pomiędzy pytaniami, które zadamy 2 różnym bazom preferującym ten kanał: Analityk i Nieugięty. Kanał jest tylko jedną częścią układanki: jeśli chcemy, żeby komunikacja przebiegła pomyślnie, potrzebujemy połączyć preferowany kanał z ulubioną percepcją. Dlatego zadamy różne pytania w rozmowie z Analitykiem i Nieugiętym. Zapytamy: Analityk: „Co myślisz…?” Nieugięty: „Co sądzisz…?” Ważne jest, żeby zadawać właściwe pytania. I równie ważne jest, żeby wiedzieć, które kanały nie są zbyt dobre do komunikacji z określonymi typami. Analityk i Nieugięty zareagują niezbyt dobrze na wszystkie pozostałe kanały, ale najgorsze, co możesz zrobić, to użyć kanału dyrektywnego. Spowoduje to, że od razu wpadną w dystres, reagując agresywnie ze swojej maski atakującego.   Kanał dyrektywny   Kanał dyrektywny polega na tworzeniu zdań z kropką na końcu. Chciałabym, żebyśmy wszyscy obalili mit bycia dyrektywnym i oddzielili ten sposób komunikacji od bycia agresywnym, chamskim, operującym krzykiem czy nakazującym naruszając granice innych. Bycie dyrektywnym to po prostu mówienie, co jest do zrobienia. Po prostu mówię to transparentnie i wprost, ale cały czas dbając o perspektywę OK-OK. Dwa typy PCM potrzebują dostać ten kanał: Działacz i Marzyciel. I znowu, będzie się różnić sposób budowania komunikacji do każdego z nich. Dzieje się tak, ponieważ ich potrzeba uzyskania kanału dyrektywnego jest inna: Działacz nie chce tracić czasu, więc chce po prostu otrzymać zadanie i przejść do działania. Marzyciel chce być zaproszony do dzielenia się tym, co ma w głowie, więc potrzebuje bezpośredniej komunikacji, żeby to zrobić. Tak więc sposób, w jaki działa ten kanał, ma znaczenie. Powiemy: Działacz: „Przygotuj proszę ten raport na jutro, nie później niż na 17:00.” Marzyciel: „Potrzenuję mieć ten raport gotowy do jutra, nie później niż o 17:00. Powiedz mi, co widzisz w swojej głowie, kiedy opowiadam ci o tym zadaniu”. W obu przypadkach chcemy zdelegować to samo zadanie, ale komunikat jest zbudowany w inny sposób – pomimo, że oba zdania są dyrektywne. Oba typy nie są zbyt sprawne w odbieraniu kanału pytającego, do tego Marzyciel zareaguje maską gasnącego na kanał emotywny (jest w nim dla nich za dużo emocji, za głośno, za szybko).   Kanał emotywny   Kanał emotywny zawiera w sobie masę pozytywnej energii i kontaktu. Jak nietrudno zgadnąć, Rebel jest tutaj naszą osobą: to ich ulubiony kanał. W tym kanale mogą wymieniać się energią, kreatywnymi pomysłami i nawiązywać pozytywny kontakt z innymi. Działa to nawet jeśli trwa to tylko chwilę na początku rozmowy. Jak może to wyglądać? „O człowieku, ten weekend był taki zajebisty, muszę ci o tym opowiedzieć!” „Opowiadaj, a potem przejdziemy do tego, co mamy w planie: nie zabije nas przecież to, że trochę pogadamy!” Chodzi o 2-3 wymiany zdań, a potem można przejść do sedna spotkania lub rozmowy. Czasami chodzi tylko o taką pozytywną wymianę i to wystarczy: zwłaszcza, kiedy sam(a) jesteś Rebelem w bazie, będziesz się cieszyć samą rozmową, jeśli będzie prowadzona w ten sposób.   Kanał odżywczy   I na koniec (ale nie najmniej ważny) Empata i ich preferowany kanał odżywczy. Kanał odżywczy opiera się na widzeniu danej osoby, karmieniu jej potrzeby bycia rozpoznanym jako człowiek. Empaci potrzebują być postrzegani jako ważna część zespołu, społeczności lub innej relacji, której są częścią. Czasem wystarczy powiedzieć: „Dziękuję, że jesteś. Wiem, że ostatnio było szalenie pracowicie i ciężko, więc naprawdę doceniam, że znalazłeś/aś czas, żeby porozmawiać”. Kluczem jest tutaj pozytywne, pielęgnujące rozpoznanie osoby, uczynienie jej widoczną i ważną. W świecie niekończących się list zadań, ciągłego pośpiechu i braku czasu na cokolwiek, moglibyśmy wykorzystać więcej takich momentów na realne i adekwatne uznawanie siebie i innych oraz wdzięczność, które dadzą nam więcej świadomości, że nie możemy brać wszystkiego i wszystkich, których mamy w pracy lub życiu, za pewnik.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   To proste, ale nie zawsze łatwe: używaj kanału, który preferuje odbiorca, a nie tego, który jest twoim preferowanym sposobem otrzymywania komunikacji od innych. Nie stanowi to problemu, kiedy po drugiej stronie procesu komunikacji znajduje się osoba, która preferuje ten sam kanał, co my: wtedy nie musimy się wcale wysilać. Sytuacja staje się bardziej skomplikowana, kiedy potrzebujemy sięgnąć w naszej strukturze osobowości i zachowań do

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Marzyciel

Czy znasz osobę lub dwie, które większość czasu spędzają w ciszy, obserwując świat wokół nich? Podczas spotkań, rodzinnej kolacji lub innych spotkań ze znajomymi nie są królami ani królowymi imprezy, ale widać, że przetwarzają w myślach to, co słyszą?   To Marzyciel.   Ostatni (ale nie najmniej ważny) z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM). Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie opisaliśmy pozostałe 5: Nieugiętego, Analityka, Działacza, Rebela i Empatę.   Dzisiaj dodajemy brakujący element do naszej układanki PCM, abyśmy rozumieli różne osoby, gdy je spotkamy, mamy je jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Marzyciela (jak ja), mogą być najtrudniejsi w komunikacji, ponieważ nie mówią wielu rzeczy na głos, a ich procesy (np. podejmowanie decyzji) są dłuższe niż u pozostałych typów. Dlaczego tak jest? Przyjrzyjmy się temu dzisiaj!     Jak rozpoznać, że po drugiej stronie jest Marzyciel?     Marzyciel to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat refleksji (albo inakcji). Zazwyczaj używają trybu refleksyjnego: mają wiele procesów w swoich głowach, więc widzą wiele różnych rzeczy w swoich mózgach. Czasami nazywa się to inakcjami, ponieważ nie podejmują działań w odniesieniu do tego, nad czym się zastanawiają, dopóki ktoś im nie powie, nie zaprosi ich do działania.   Jak rozpoznać, że Marzyciel jest w czyjejś bazie osobowości? Ponownie, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Marzyciela będzie to: „Wyobrażam sobie…”, „W mojej głowie widzę…”, „Mam taką refleksję…”, „Widzę to w ten sposób…”, „Widzę to tak…”.   Mówią to wszystko, ponieważ najlepiej działają w swoim wewnętrznym świecie. Nie oznacza to, że są antyspołeczni czy aspołeczni (w klinicznym tego słowa znaczeniu). Jestem pewna, że doświadczyliście nie raz, nie dwa razy osoby, która nic nie mówi, ale widzieliście, jak jej oczy się poruszają lub patrzą przez okno w intensywnym wewnętrznym procesie. Dzieje się tak, ponieważ w głowie tej osoby zachodzi praca, tam się dzieją cuda (najczęściej). Mają wiele rzeczy w sobie, wiele opcji lub scenariuszy, które tworzą w określonej sytuacji – wystarczy tylko do nich sięgnąć, żeby dostać nieprawdopodobne rzeczy.   Rozpoznanie Marzyciela jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się jego komunikacji niewerbalnej: tak jak w przypadku Analityka, jest to płaska, komputerowa twarz, niemal bez śladów mimiki. Ich głos jest liniowy, monotonny, statyczny. Ich ciało jest nieruchome, nie używają ruchu, żeby nie marnować energii, którą mogą zainwestować lepiej w ich wewnętrzny proces refleksyjny. Nie mówią wiele, ale kiedy to robią, to właśnie możemy zaobserwować na zewnątrz.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że w bazie po drugiej stronie procesu komunikacji jest Marzyciel. Jak to wykorzystać, aby dogadać się z takim typem osoby?     Czego Marzyciel potrzebuje w komunikacji?     Marzyciel potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę na refleksję nad rzeczami. Kiedy już to zrobi, dopiero wtedy jest czas, żeby bezpośrednio powiedzieć mu, żeby podzielił się z nami tym, co ma w głowie. Dla niego również niezwykle ważne jest posiadanie przestrzeni, w której może być sam, żeby się na spokojnie zastanowić nad tym, nad czym potrzebuje i wtedy będzie gotowy na rozmowę. Aby skutecznie komunikować się z Marzycielem, potrzebujemy używać dyrektywnego kanału komunikacji. To ta sama historia, którą mieliśmy w opisie Działacza: Marzyciel potrzebuje dokładnie wiedzieć, co ma nam zrobić i powiedzieć. Oznacza to, że zadawanie im pytań nie zadziała, ponieważ zwykle nie reagują na kanał pytający. Jak w takim razie zrobić to dobrze? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: kiedy chcemy delegować zadanie danemu pracownikowi, świetnym podejściem będzie rozpoczęcie rozmowy od bezpośredniego stwierdzenia. „Cześć Michał, chciałabym, żebyś wziął do realizacji zadanie X. (Teraz krótko opisujemy, czego dotyczy zadanie). Powiedz mi, co przyszło ci do głowy, kiedy ci je opisywałam”. I dajemy mu chwilę na refleksję. Naciskanie lub poganianie nie zadziała dobrze, co może być trudne, szczególnie dla Działaczy i Rebeli. Cenią sobie autokratyczny styl interakcji. Oznacza to, że są najbardziej wydajni, kiedy druga osoba po prostu mówi im, co jest do zrobienia i zostawia ich w spokoju, żeby mogli skupić się na pracy. Bezpośrednio, do brzegu, czasami (szczególnie dla osób, które nie są wielkimi fanami dyrektywnego kanału komunikacji) może wydawać się nieco szorstki lub zimny. To ta sama sytuacja, którą mieliśmy w przypadku Działacza, ale przyczyna jest inna. Działacz potrzebuje po prostu wykonać zadanie, a Marzyciel potrzebuje bezpośredniej komunikacji, która jest krótka i zwięzła, co zostawia go potem samego. Pomaga im to również w tym, żeby nie gubili się we mgle lub nieskończoności swojej wyobraźni. Marzyciel stara się odpowiedzieć na pytanie egzystencjalne: czy po mnie przyjdą? Tak, wolą być sami, mieć przestrzeń i czas, żeby być w swoim refleksyjnym świecie. Ale nie chcą być samotni: potrzebują przestrzeni, żeby powiedzieć na głos to, co sobie wyobrazili. Dla nich poniższe zdanie jest prawdą:     Ktoś po mnie przyszedł = Jestem wartościowy/a jako osoba     Potrzeba motywacyjna związana z tym typem PCM to samotność. Ważne jest, żeby wiedzieć, że czasami dla Marzyciela najlepszym sposobem na to, żeby im pomóc, jest pozostawienie ich w spokoju. Może to być niezwykle trudne dla Empatów, Rebeli i Działaczy, ponieważ ich energia i potrzeba kontaktu są na wyższym poziomie. Nie rozumieją, jak to możliwe, że osoba może być tak długo sama, czasami nawet nie wychodząc z domu. I tutaj znowu: to nie jest aspołeczność, to po prostu ich sposób na zebranie energii, odzyskanie sił, odpoczynek i bycie OK-OK. Kiedy wiemy, że Marzyciel jest w dystresie?   Krótkie przypomnienie: dystress to negatywny stres, który kosztuje nas (i nasze środowisko) coś. Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je zabezpieczyć (w naprawdę dziwaczny sposób), wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda dla Marzyciela?   1/ Driver: Ja muszę być silny dla ciebie (co oznacza: jestem OK tylko wtedy, kiedy jestem silny). Na tym poziomie Marzyciel często się separuje, wycofuje, nic nie mówi o emocjach lub potrzebach, waha się. Jest również niezdecydowany w komunikacji, można zauważyć wiele niedokończonych zdań, z „…” na końcu. Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy dać im przestrzeń i czas. Możemy powiedzieć

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Harmonizer

Niektórzy ludzie skupiają się na danych, inni na wymianie opinii. Niektórzy chcą się bawić, a jeszcze inni chcą przestać gadać i zacząć działać.   A niektórzy mówią o emocjach i dbają o innych. Czy znasz jedną lub dwie osoby, które są w tym silne?   To Empata.   Piąty z sześciu typów osobowości w Process Communication Model. Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie opisaliśmy Nieugiętego, Analityka, Działacza i Rebela.   Dzisiaj dodajemy kolejny element do naszej układanki PCM, żebyśmy mogli zrozumieć różnych ludzi, kiedy ich spotkamy, mamy ich jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Empaty, ta osoba może wydawać się niezwykle emocjonalną, która nie potrafi myśleć logicznie. Dlaczego? Rozpakujmy to dzisiaj!   Jak rozpoznać Empatę?   Empata to osoba, która doświadcza świat przez pryzmat emocji. Najczęściej używa swojego stanu współodczuwania: ma bardzo dobry i szybki dostęp do nazywania swoich stanów emocjonalnych i używa tej umiejętności, żeby mapować je i rozumieć u innych.   Jak rozpoznać Empatę w Bazie osobowości? Ponownie, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Empaty będzie to: „Czuję”, „Mam poczucie…”, „Kocham…”, „Jestem smutny/a”, „Czuję się sfrustrowany/a…”. Będą używać całego spektrum sformułowań opisujących stany emocjonalne.   Mówią to wszystko, ponieważ chcą nawiązać kontakt z innymi, ale inaczej niż Rebel, który chce nawiązać kontakt z jak największą liczbą osób, żeby dzielić się z nimi reakcjami. Empata potrzebuje mieć głębsze relacje, które są dla niego/ej ważne: prywatnie i w pracy. Dbają o innych, troszczą się o atmosferę w zespole. Kiedy widzą mikro konflikt lub nawet symptom, który może świadczyć o tym, że za chwilę jakieś nieporozumienie się pojawi , robią wszystko, co w ich mocy, żeby go powstrzymać. Pamiętają o urodzinach, organizują zrzutki na prezenty czy kartki urodzinowe i wszelkiego rodzaju dowodów na to, że nam na sobie wzajemnie zależy.   Rozpoznanie Empaty jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się jego komunikacji niewerbalnej: większość czasu jego twarz jest ciepła, z wieloma oznakami emocji. Głos jest miękki, kojący, pocieszający. Pochylają swoje ciało w stronę drugiej osoby, opiekując i wyrażając zainteresowanie, używając umiarkowanej liczby gestów – tylko tyle, ile potrzeba, żeby podkreślić wsparcie i opiekę, które emanują z jego/j ciała.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że po drugiej stronie procesu komunikacji jest Empata w Bazie. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z takim typem osoby?   Czego Empata potrzebuje w komunikacji?    Empata potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę wyrazić swoje emocje. Niezwykle ważne jest dla nich również posiadanie przestrzeni, w której mogą nawiązać kontakt z innymi i w konsekwencji budować głębsze relacje i być ważnymi dla ludzi. Żeby skutecznie komunikować się z Empatą, potrzebujemy używać odżywczego kanału komunikacji. Oznacza to, że potrzebujemy sięgnąć do tego poziomu naszej energii, który jest pocieszający i troskliwy, żeby rozpocząć rozmowę. Oznacza to, że zadawanie pytań lub dyrektywne mówienie, co jest do zrobienia, nie zadziała w przypadku Empaty zbyt dobrze. Jak to w takim zrobić skutecznie? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: kiedy chcemy delegować zadanie Empacie, świetnym podejściem będzie rozpoczęcie rozmowy z troską. „Cześć Kasiu, dziękuję, że znalazłaś czas na rozmowę. Wiem, że ostatnio było ciężko, więc jestem wdzięczna, że ​​dałyśmy radę się zobaczyć. Zamierzam zabrać ci kilka rzeczy z talerza i w zamian mam zadanie, które moim zdaniem będzie dla ciebie ciekawe i rozwojowe”. Kiedy człowiek poczuje się zaopiekowany, mamy go na pokładzie i dalej możemy omówić szczegóły (zakres, termin, wsparcie, potrzebne kawałki rozwojowe itp.). Cenią sobie życzliwy styl interakcji. Oznacza to, że potrzebują opieki, znaczących relacji w ramach, w których czują, że przynależą, są potrzebni i stanowią ważną część zespołu lub społeczności. Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić, kontaktując się z Empatą jest nadmierna dyrektywność, mocne zadawanie pytań albo mówienie z dużą prędkością – to również nie będzie to działać zbyt dobrze. Tak, potrzebują struktury i jasnego kontraktu dotyczącego tego, co ma być zrobione i kiedy, ale muszą czuć się komfortowo, żeby wejść w taką współpracę. Cenią relacje bardziej niż cele, więc ważne jest, żeby o tym pamiętać, budując dla nich środowisko pracy. Empata dąży do odpowiedzenia na swoje pytanie egzystencjonalne: czy jestem kochany? I nie zawsze chodzi tu o romantyczną miłość. Bardziej chodzi o poczucie, że jesteśmy ważni, potrzebni, cenieni jako ludzie. Że jesteśmy istotni dla innych. Dla nich poniższe równanie jest jedyną prawdą.   Jestem kochany/a przez innych = Jestem wartościowy/a jako osoba   Dwie potrzeby motywacyjne związane z tym typem PCM to rozpoznanie osoby i sensoryczność. Ważne jest, żeby o tym wiedzieć, ponieważ kiedy te potrzeby nie są zaspokojone, Empata popada w dystres i traci dostęp do swoich umiejętności i zdolności do jasnego myślenia. Rozpoznanie osoby oznacza, że ​​jesteśmy widziani jako ludzie. Nie za to, co robimy, ale za to, kim jesteśmy. To różni się od rozpoznania pracy, które widzieliśmy w przypadku Analityka lub Nieugiętego. Zamiast „dobra robota” mówimy: „dobrze, że jesteś”. Sensoryczność oznacza, że ta osoba doświadcza świata za pomocą różnych zmysłów. Środowisko powinno być miłe, przyjemne; Empaci lubią kolorowe ubrania, wygodne, ciepłe i miękkie. Słuchają muzyki lub innych dźwięków, które mają dobry wpływ na ich umysł i ciało. Doświadczają natury, mają roślin w pomieszczeniach, w których przebywają. Każdy Empata może potrzebować czegoś trochę innego, ale kluczowe jest, żeby karmili swoje zmysły. Tego rodzaju środowisko obejmie to, co jest najważniejsze dla Empaty, żeby mogli pracować najlepiej, jak potrafią.   Po czym poznać, że Empata jest w dystresie?   Krótkie przypomnienie: dystres to negatywny stres, który kosztuje nas (i nasze środowisko) coś. Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i dążymy do tego, żeby je zabezpieczyć (często w naprawdę dziwaczny sposób) – w takiej sytuacji wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda u Empaty?   1. Driver: Muszę ci sprawiać przyjemność (znaczenie: Jestem OK tylko wtedy, kiedy sprawiam ci przyjemność). Na tym poziomie Empata często dba o potrzeby innych ludzi, zapominając o swoich własnych. Czasami robi to nawet wtedy, kiedy nikt nie prosi, starając się bardziej, niż ktokolwiek tego od niego/ej wymagał. Zdarza się również dość

Read More »
Przywództwo

Lider: czy to właściwie dla ciebie?

Dlaczego ludzie przyjmują oferty na stanowiska liderskie? Czy to jest coś, o czym marzymy jako dzieci? Kiedy słyszymy pytanie: „Kim chciałbyś zostać, kiedy dorośniesz?”, czy odpowiadamy: „managerem średniego szczebla w ogromnej, globalnej organizacji”? Lider – czy to coś, co przychodzi do głowy?   Czy jest to kwestia „naturalnego talentu”, który posiadamy i w różny sposób pokazujemy jako dzieci (np. organizując w piaskownicy zabawę w dom, albo będąc przewodniczącą/ym klasy), czy może zestawu umiejętności, których każdy może się nauczyć i z powodzeniem używać?   Dlaczego niektórzy są świetnymi liderami swoich zespołów, a inni (i statystycznie jest ich więcej) sprawiają, że ludzie czują się nieszczęśliwi i w konsekwencji odchodzą z pracy?   Przyjrzyjmy się dzisiaj bliżej temu tematowi: skąd się bierze dobry lider?     Historia jednego lidera IT…     Pracuję dużo z młodymi liderami. Młodymi stażem liderskim, nie zawsze wiekiem – pełnią role na stanowiskach kierowniczych, średnio do 3 lat stażu. Przeważnie byli to świetnymi ekspertami merytoryczni i naturalnym ruchem dla nich, żeby mogli się rozwijać, było zaoferowanie im roli Team Leadera zespołu, w którym pracują.   Dobrze pamiętam historię pewnego lidera technologicznego, z którym współpracowałam w ramach mentoringu kilka lat temu.   Był bardzo utalentowanym ekspertem w jednej z wiodących technologii, która była wykorzystywana w podstawowym produkcie firmy. Zaczynał jako junior, ale uczył się bardzo szybko, stale uczestnicząc w szkoleniach, konferencjach i projektach, pracując nad różnymi wdrożeniami i najczęściej budując funkcjonalności od podstaw. Kiedy osiągnął pozycję eksperta, otrzymał również zadanie uczenia innych, prowadzenia onboardingu nowych członków zespołu i pełnienia dla nich roli mentora technologicznego. Radził sobie świetnie.   Następnie, jako oczywistą ofertę organizacji, otrzymał propozycję zostania Team Leaderem zespołu: tego samego, w którym był ekspertem. Przyjął tę robotę – pieniądze nie były o wiele większe niż na jego obecnym stanowisku, ale potencjalnie większy wpływ organizacyjny i strategiczny był argumentem, który go przekonał. Pomyślał: „Wiem wszystko o zakresie pracy zespołu, co jeszcze może się wydarzyć?”   Kilka tygodni później, rola zweryfikowała rzeczywistość i jego, jako lidera. Zaczął być zupełnie inną osobą: jakby miał jakąś ukrytą osobowość, która czekała na przebudzenie przez tak długi czas. Zaczął być niemiły dla członków zespołu, bardzo szybko wpadając w złość i irytację, kiedy widział jakiekolwiek błędy lub niedoskonałości w tym, co zespół dowoził. Udzielał nawet konstruktywnej informacji zwrotnej, bezpośrednio do danego człowieka na codziennych spotkaniach zespołu (co było nie do przyjęcia i nigdy wcześniej się nie zdarzało). Zaangażowanie zespołu zaczęło spadać – pierwsi ludzie zaczęli podejmować decyzje o opuszczeniu tego obszaru, w którym wcześniej bardzo lubili pracować.   To był moment, w którym został przekierowany do mnie, żebym wsparła go w tej sytuacji.     Dlaczego ludzie przyjmują role liderskie?      Ta historia pokazuje nam kilka aspektów, dlaczego akceptujemy role związane z zarządzaniem ludźmi, kiedy pojawiają się na stole. Z tego, co widzę, pracując z różnymi przypadkami i okolicznościami, jest 5 najczęstszych powodów – myślę, że śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że obejmują one 80% wszystkich decyzji o wyborze tej ścieżki kariery:   1. Jedyny sposób na rozwój. Czasami ludzie nie widzą innych opcji. Myślą, że przyjęcie stanowiska kierowniczego to jedyny sposób, żeby awansować lub mieć możliwości uczenia się. To ich silne przekonanie może mieć korzenie nawet w dzieciństwie (jeśli było to przekonanie w domu, wyrażane głośno, które podchwyciliśmy jako dzieci i zabraliśmy do plecaka na całe życie), albo doświadczenie z różnych organizacji z przeszłości. Czasami jest prawdą, że organizacje oferują więcej, np. szkoleń, warsztatów, możliwości mentoringu dla liderów. Nie powinno to mieć miejsca, więc jeśli tak jest w organizacji, w której obecnie pracujesz, radziłbym skontaktować się ze swoim przełożonym lub osobą z działu HR, żeby przyjrzeć się bliżej temu obszarowi i zaadresować temat. Nikt nie powinien być wykluczony w firmie z możliwości uczenia się i rozwoju.   2. Wymyślna nazwa stanowiska. Team Lead, Manager, Dyrektor, Head: im wyżej w strukturze, tym bardziej fancy brzmi. I tym lepiej wygląda na LinkedInie lub w CV. Potencjalnie, oczywiście. Pytanie brzmi: czy chcesz rozwijać się w obszarze przywództwa w obecnej i innych organizacjach na rynku w przyszłości? Jeśli tak, ok: nazwa stanowiska ma znaczenie, ponieważ proces rekrutacji jest procesem marketingowym (dla obu stron). Jeśli nie: nie ma większego znaczenia. Więc to, do czego zapraszam każdego jest w pierwszej kolejności odpowiedzenie sobie na to pytanie.   3. Większy potencjalny wpływ / władza. Czasami zajmujemy stanowiska kierownicze, ponieważ wierzymy, że to jedyny sposób na dokonanie prawdziwej zmiany. Żeby mieć miejsce przy stole i dzięki temu okazje do mówienia rzeczy na głos. Bycia orędownikiem, ambasadorem tego, co mówimy jako zespół (najczęściej: co nam nie pasuje i co chcielibyśmy, żeby się zmieniło). Żeby mieć większy pozytywny wpływ lub władzę, do przekształcania środowisko pracy, nawet jeśli jest to tylko jego mała część. Pytanie brzmi: czy to naprawdę prawda, że jako lider będziesz mieć ten wpływ – większy niż jako ekspert?   4. Większa widoczność w organizacji. Często to słyszę. I jest to powiązane z większym wpływem i władzą opisanymi powyżej, czasami traktowanymi jako jedna rzecz. „Jeśli jestem liderem/ką, będę bardziej widoczny/a = będę miał(a) większą wiarygodność, żeby dokonać prawdziwej zmiany”. Wiąże się to również z widocznością na rynku lub w określonej części branży: kiedy jestem liderem/ką, będę mieć większą wiarygodność, mój LinkedIn będzie się grzał i będę mieć niezliczone zaproszenia jako ekspert(ka) / prelegent(ka) / gość/cini podcastu itp. Czy to serio prawda? Czy nie możesz być tym wszystkim jako prawdziwy ekspert w swojej dziedzinie?   5. Więcej pieniędzy. I tu pojawia się haczyk. Pieniądze najczęściej pojawiają się na samym początku listy powodów, dla których potencjalnie warto przyjąć rolę liderską. I wiesz co? Nie zawsze tak jest. Widziałam wiele przykładów niezwykle utalentowanych, powszechnie znanych ekspertów, którzy zarabiali o wiele więcej niż ich przełożeni. Ponieważ ich zestaw umiejętności był bardzo niszowy i było niewiele osób w tym obszarze, które mogłyby robić to, w czym oni byli utalentowani.   Więc prawdziwe pytanie brzmi: co cię pasjonuje? Co możesz robić cały dzień, w stanie flow, czasami zapominając nawet o pójściu do toalety lub porządnym jedzeniu, ponieważ tak bardzo wciągnie cię proces? Czy jest to bycie liderem, dbanie o środowisko pracy zespołu, udzielanie informacji zwrotnej i docenianie

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Rebel

“Wooooooow, to jest takie ekstra!!”, “To mi się podoba, a ten pomysł zupełnie nie”, “To BOMBASTYCZNE!”   Czy znasz osobę lub dwie, które tak mówią? I tak, mam na myśli osobę dorosłą, nie dziecko czy nastolatka.   Osoba, która reaguje naprawdę żywo na to, co się dzieje, która otwarcie mówi, czy lubi, czy nie lubi danych idei, ubrań albo jedzenia?   To Rebel. Czwarty z sześciu typów osobowości w Process Communication Model. Rozpoczęliśmy historię o PCM TUTAJ, a następnie przeszliśmy przez to, kim jest Nieugięty, Analityk i Działacz.   Dzisiaj dodajemy kolejny element do naszej PCMowej układanki po to, żebyśmy mogli zrozumieć różnych ludzi, kiedy ich spotkamy, mamy ich jako członków zespołu lub interesariuszy w różnych okolicznościach (zawodowych i prywatnych). Dla tych z nas, którzy mają mało energii Rebela, ten może wydawać się szaleńcem. Dlaczego? Rozpakujmy to dzisiaj!     Jak rozpoznać Rebela?     Rebel to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat reakcji. W większości przypadków reaguje od razu silnym stwierdzeniem „lubię/nie lubię”. Albo to robi, albo po prostu odchodzi i może nigdy nie zacząć, czegoś robić. Ma tę wolną energię dziecka, która pozwala mu odczuwać radość, ekscytację, doświadczać świata z entuzjazmem, który jako dorośli ludzie często tracimy gdzieś po drodze.   Jak rozpoznać Rebela w Bazie osobowości? Ponownie – tak jak z każdym poprzednim typem, najłatwiejszym sposobem na postawienie silnej hipotezy jest poszukiwanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   W przypadku Rebela będą to: „Wow!”, „Niesamowite!”, „Podoba mi się to / nie podoba mi się to!”, „Super!”, „Świetne!”, „Och, jakie obrzydliwe!”. Często będą też używać sloganów.   Mówią to wszystko, ponieważ chcą zaprosić nas do wyrażania naszych własnych reakcji. To dlatego, że potrzebują autentycznego kontaktu z innymi, w ten sposób czują, że przynależą i są akceptowani. Są niezwykle kreatywni, dzięki swoim otwartym umysłom. Rebele mogą być świetnymi członkami zespołu (lub zespołu projektowego) na samym początku inicjatywy, kiedy mamy dużo pracy na poziomie tworzenia, burzy mózgu. Potrafią wymyślić wiele pomysłów, czasami superdziwnych lub takich, które wydają się niemożliwe do zrealizowania. Pomysłów, na które np. Analitycy albo Nieugięci nigdy by nie wpadli albo stwierdziliby, że to nierealne albo głupie.   Rozpoznanie Rebela jest również łatwiejsze, kiedy przyjrzymy się ich komunikacji niewerbalnej: większość czasu ich twarz jest niezwykle emocjonalna, z wieloma elementami aktywnej mimiki. Ich głos się zmienia, moduluje – wszystko po to, żeby wyrazić właściwe emocje i reakcje, do których dążą. Dużo ruszają ciałem, używając wielu gestów, żeby w aktywny sposób podkreślić to, co chcą wyrazić.   Jeśli to widzisz i słyszysz, to jest to silny wskaźnik, że po drugiej stronie procesu komunikacji w Bazie jest Rebel. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z takim typem osoby?     Czego Rebel potrzebuje w komunikacji?     Rebel potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę wyrazić swoje reakcje. Niezwykle ważne jest dla nich również posiadanie przestrzeni, w której mogą nawiązać kontakt z innymi, wymieniając te reakcje ze światem zewnętrznym. Żeby skutecznie komunikować się z Rebelem, potrzebujemy używać emotywnego kanału komunikacji. Oznacza to, że potrzebujemy dotrzeć do wyższych poziomów energii, które mamy (dla niektórych z nas może to być dość wymagające), żeby wejść w pozytywną wymianę otwierającą rozmowę. Oznacza to, że zadawanie pytań lub bezpośrednie mówienie, co jest do zrobienia, nie zadziała w przypadku Rebela. Więc co zrobić? Używając tego samego przykładu, co poprzednio: gdy chcemy delegować zadanie do wybranego pracownika, świetnym podejściem będzie najpierw ożywienie rozmowy. „Cześć Radek, fajnie cię widzieć! Widziałeś ten mecz w sobotę? O mój Boże, było szaleństwo! (i w odpowiedzi na to rozmawiacie przez chwilę, żeby Rebel mógł również wyrazić swoje reakcje). A tak przy okazji, mam to zadanie, jest całkiem niesamowite, jesteś gotowy na misję?” Dla nich musi to być zabawne, nawet jeśli dla nas wydaje się to śmieszne i niepoważne. Kiedy już będą na pokładzie, możemy porozmawiać o szczegółach (zakres, termin, wsparcie, wymagana nauka itp.). Cenią sobie liberalny styl interakcji. Oznacza to, że potrzebują wolności, autonomii i przestrzeni, żeby być kreatywnymi i dowozić rzeczy, na które się umawiamy. Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić, komunikując się z Rebelem, jest nadmiernie dyrektywy sposób mówienia lub nadmiarowe zadawanie pytań. To sprawia, że czują po drugiej stronie kata, nieumiejącego się bawić ani z luzem podchodzić do życia. Tak, potrzebują struktury i jasnego kontraktu dotyczącego tego, co ma być zrobione i kiedy, ale zbyt duża kontrola lub pytanie ich szczegółowo, co robią, przyniesie nam odwrotne rezultaty. Rebel dąży do odpowiadania na pytanie egzystencjalne: czy jestem akceptowany? Dobrze jest karmić to pytanie, zwłaszcza gdy widzimy, że Rebel jest pod wpływem jakiegoś rodzaju stresu lub presji. Dla nich następujące równanie jest jedyną prawdą.     Jestem akceptowany przez innych = Jestem wartościowy jako człowiek     Jedyną potrzebą motywacyjną związaną z tym typem PCM jest kontakt. Ważne jest, żeby o tym wiedzieć, ponieważ gdy te potrzeby nie są zaspokojone, Rebel popada w rozpacz i traci dostęp do swoich umiejętności, zdolności do jasnego myślenia. Kontakt oznacza, że ​​aktywnie wchodzimy w pozytywną interakcję z innymi ludźmi. Jesteśmy postrzegani jako ważna część rozmowy, wymiany pomysłów, a czasami po prostu osoba, która może zmienić temperaturę w pomieszczeniu na lepsze. Możemy zaspokoić potrzebę kontaktu, włączając się do rozmowy lub pozytywnej wymiany, nawet kiedy w danej chwili nie mamy na to ochoty lub nie wydaje się to do końca logiczne.     Po czym poznać, że Rebel jest w dystresie?     Krótkie przypomnienie: dystres to negatywny stres, który kosztuje coś nas (i nasze środowisko). Jesteśmy w dystresie, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je nakarmić (w naprawdę dziwaczny sposób), wchodzimy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda u Rebela?   Driver: Muszę się dla ciebie starać / wysilać (co oznacza: jestem OK tylko wtedy, kiedy się dla ciebie staram). Na tym poziomie Rebel często mówi, że czegoś nie rozumie, mówiąc to wprost, np. „eee nie rozumiem” albo „nie bardzo to chwytam”. Ten mechanizm zachęca innych do myślenia i rozwiązywania problemów za nich (ponieważ oni tego tak naprawdę nie rozumieją). Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy zaoferować pozytywny kontakt, mówiąc coś w rodzaju: „Och, człowieku, nienawidzę, kiedy to przytrafia się mnie! No dalej,

Read More »
Przywództwo

Co lider powinien zrobić, kiedy ludzie nie słuchają?

Czy zdarzyło ci się kiedyś, że zdelegowałeś/aś zadanie, poprosiłeś/aś o coś, dałeś/aś człowiekowi feedback lub doceniłeś go/ją za coś, a twój pracownik nie posłuchał, nie przyjął tego? Myślałeś/aś, że jasno określiłeś/aś swoje intencje lub to, co jest do zrobienia, ale to z jakiegoś powodu nie trafiło do drugiej strony? Albo może członek twojego zespołu nawet pokiwał głową ze zrozumieniem, ale w ostateczności zadanie nie zostało to dostarczone tak, jak powinno?   Co przychodzi ci do głowy w takich sytuacjach? NA MIŁOŚĆ BOSKĄ co jest z nimi nie tak? A może to ja? Jaki ze mnie lider, że nie potrafię nawet skomunikować się z własnym zespołem w prostym temacie?   Przyjrzyjmy się dzisiaj temu bliżej i poodkrywajmy trochę przyczynę problemu oraz potencjalne rozwiązania.     Czy to chodzi o pracowników…     Co sprawia, że ​​lider jest skuteczny i niezawodny?   Jakiś czas temu pracowałam w procesie mentoringowym 1:1 z liderem i w pewnym momencie zadał mi takie pytanie: „Ola, co mogę zrobić, żeby mój zespół był bardziej wydajny? Robię tyle rzeczy, daję moim ludziom tak dużo autonomii, mogą robić wszystko, czego chcą, ale nie dowożą tego, o co ich proszę. Ja osobiście dałbym się pokroić za tyle wolności, którą im daję”.   Ooo, no i proszę, mamy to.   Sformułowanie problemu brzmiało: „Moi ludzie mnie nie słuchają i nie wywiązują się ze swoich obowiązków”.   A pierwsze pytanie, jakie zadałam, po usłyszeniu tego, co powiedział brzmiało: „Dlaczego twoim zdaniem tak się dzieje?”.   Ten lider spojrzał na mnie jak na wariatkę i powiedział: „To oczywiste: są niezaangażowani i leniwi”. To była pierwsza rzecz, jaka przyszła mu do głowy.     „Czy to fakt czy twoja interpretacja rzeczywistości?”     Po tym pytaniu zaczął myśleć. Zajęło mu to trochę czasu, ale po chwili zaczął na głos analizować. „Cóż… Czasami, kiedy jesteśmy pod dużą presją czasu, jestem bardziej dyrektywny i po prostu rozdzielam pracę między członków zespołu. Nie mamy wtedy czasu na dyskusje, chodzi przecież o dowiezienie czegoś w krótkim terminie. Widzę, że pracują wtedy superwydajnie: jakby presja była dla nich czymś dobrym”.   Ooo, no i proszę, mamy to x2.   W wielu takich historiach pierwszą rzeczą, którą ma w głowie lider jest: chodzi o nich, nie o mnie. I czasami naprawdę chodzi o nich. Brak zaangażowania, wysokiego poziomu motywacji wewnętrznej albo po prostu kompetencji do zrobienia zadania: to wszystko może się zdarzyć. A i my, jako ludzie, przechodzimy różne fazy w naszym życiu: czasami jesteśmy w wyjątkowo dobrym miejscu, czasami wręcz przeciwnie. W miejscu pracy naszym zadaniem jako liderów jest zbadanie, co jest przyczyną danego zachowania, które widzimy. Większość z nas nie jest psychologami ani terapeutami i nie jest naszym zadaniem udawanie, że nimi jesteśmy. Ale bycie ciekawym, zadawanie pytań lub stawianie hipotez, które zweryfikujemy z pracownikiem, to narzędzia minimalizujące ryzyko negatywnego wpływu.   W powyższym przykładzie presja czasu i krótki termin nie były „motywatorem”. Był to dyrektywny kanał komunikacji, którego lider użył do rozdzielenia pracy pomiędzy pracowników. Najwyraźniej jego zespół składa się z większej liczby Działaczy i/lub Marzycieli niż innych typów PCM. I zauważ, co powiedział: „Ja osobiście dałbym się pokroić za tyle wolności, którą im daję”. Tak więc, dając im tak dużą autonomię, zaspokaja swoją własną sfrustrowaną potrzebę, a nie ich prawdziwe potrzeby. Intencja jest dobra, ale nie odpowiada na to, co trzeba.     … czy może o mnie jako lidera?      Wszyscy mamy własne historie, doświadczenia z przeszłości, przekonania z wczesnego dzieciństwa, które ukształtowały to, co myślimy i czujemy o sobie i otaczającym nas świecie. I to jest całkowicie w porządku – dzięki temu jesteśmy ludźmi.   Pytanie brzmi: w jakim stopniu te czynniki wpływają na twoje podejście do leadershipu?   Mówisz: ludzie nie słuchają, ja mówię: „dlaczego tak się dzieje?”. Ludzie przeważnie nie słuchają, bo nie mówisz ich językiem: mówisz swoim i oczekujesz, że cię zrozumieją.   To tak, jakbyś mówił(a) po angielsku do osoby, która mówi tylko po hiszpańsku. Ta sama część mózgu odpowiada za używanie języka obcego, co za używanie języka różnych percepcji. Jeśli ty mówisz o danych, a ja o emocjach, to prawie niemożliwe jest, żebyśmy się dogadali. Po prostu się nie rozumiemy, ponieważ dosłownie mówimy różnymi językami.   To samo dotyczy sposobu, w jaki mówimy, a więc kanałów komunikacji. Jak w przykładzie lidera powyżej: dał ludziom tak dużo autonomii, prawdopodobnie nie będąc bardziej bezpośrednim i konkretnym w kwestii szczegółów, że zespół zgubił się we mgle. Nie chciał być zbyt surowy lub nachalny (w swojej głowie), więc nie zdecydował się na użycie kanału dyrektywnego, którego jego zespół faktycznie potrzebował.   To, jak mówimy, ma znaczenie: czy chodzi o słowa, których używamy, czy o sposób, w jaki budujemy zdania (kanały). Ludzie słuchają lepiej, kiedy komunikacja jest dostosowana do ich potrzeb i nie ma na to jednego, uniwersalnego rozwiązania.   Rozwiązania?     Poznaj swoich ludzi. Jeśli nie wiesz, jakie są Bazy osobowości członków twojego zespołu, wróć do materiałów PCM, a następnie stwórz mocną hipotezę i przetestuj ją w rzeczywistości. Zawsze możesz użyć kwestionariusza Process Communication Model i mieć to czarno na białym w raporcie, ale możesz też poradzić sobie bez niego. Zdobądź trochę wiedzy i wykorzystaj ją, krok po kroku. Nie musi być idealnie na samym początku: najważniejsze jest, żebyś zaczął/ęła budować mięsień rozpoznawania Bazy drugiego człowieka, dzięki czemu będziesz mógł/ogła automatycznie przejść od razu do lepszej komunikacji. Pamiętaj, jakich słów i kanałów preferuje jaki typ. Ważne jest, żeby dostosowywać swoją komunikację. Jeśli będziesz mówić językiem swoich ludzi, będą lepiej słuchać i skuteczniej dowozić pracę. Zapisz na jednej kartce papieru wszystkie 6 typów PCM z ich głównymi słowami kluczowymi + preferowanym kanałem komunikacji. Umieść ją w pobliżu laptopa, żeby móc z niej skorzystać w dowolnym momencie rozmowy. Wszyscy się uczymy i dobrze jest mieć trochę pomocy na początku. To, co się liczy na koniec dnia, to to, że wiesz, jak jej używać: z papierem czy bez niego. Obserwuj, jak reagują ludzie. Kiedy zaczniesz używać właściwego kanału i pracować w sposób dostosowany do potrzeb swoich pracowników, obserwuj ich reakcje i zachowania. Co się zmienia? Jak wygląda ich zaangażowanie w tej chwili? A

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Działacz

Czy przypominasz sobie jakąś sytuację, w której dana osoba od razu przystąpiła do działania, czasami bez głębszej analizy? Może w twojej głowie było to zbyt ryzykowne? A może to osoba, która jest w ciągłym ruchu, nigdy nie siedzi w jednym miejscu, a ty masz wrażenie, że przeżywa nie jedno życie, ale 2 albo 3?   To Działacz.   Trzeci z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM). Omówiliśmy już dwa z nich: Nieugiętego i Analityka. Dziś przechodzimy do kolejnego, uzupełniając kolejne kawałki wiedzy, żeby po przejściu przez każdy typ wszystko miało sens. Będziemy mieli podstawę, na której będziemy mogli zacząć działać: nie tylko WIEDZIEĆ z racjonalnej perspektywy, co powinniśmy zrobić, ale przede wszystkim umieć zbudować dopasowaną komunikację i ostatecznie współpracować bez większych problemów.   Robienie rzeczy i działanie: to jest najważniejsze dla Działacza w Bazie w PCM. Wejdźmy dzisiaj w ten działaczowy świat, żeby sprawdzić, o co to całe zamieszanie.   Jak rozpoznać Działacza?   Działacz to osoba, która doświadcza świata przez pryzmat robienia rzeczy, oddziaływania na nie, ruchu. Ich percepcja to akcje – tę część siebie wykorzystują najczęściej. Zawsze szukają ekscytacji i zmiany w tym, co dzieje się w ich życiu – kiedy dostają zadanie, projekt lub chcą podjąć jakąś decyzję. Rzeczy wokół nich muszą być inne, nowe, ożywcze. Nie chcą czekać: chcą doświadczyć świata tu i teraz.   Jak rozpoznać Działacza w Bazie osobowości? Tak jak w poprzednich przykładach, najłatwiejszym sposobem na postawienie mocnej hipotezy jest wyszukanie słów kluczowych, których dana osoba używa najczęściej.   Dla Działacza będzie to: „Chodźmy!”, „Idziemy działamy!?”, „Po co czekać: chodźmy i zróbmy to teraz!”, „Idź i zrób…”, „Idziemy robić…”, „Dobra dobra, mniej gadania, więcej roboty!”.   Mówią to wszystko, bo dla nich liczy się efekt działań, które podejmują. Nienawidzą czekać, nadmiernie analizować, skupiać się na zbyt wielu szczegółach. Dla nich ważne jest, żeby pójść, zrobić coś, zobaczyć, co się stanie, dokonać kalibracji, jeśli zajdzie taka potrzeba i działać dalej na jej podstawie.   Rozpoznanie Działacza jest również łatwiejsze, kiedy spojrzymy na jego komunikację niewerbalną: przez większość czasu ma bruzdy między brwiami (lwia zmarszczka), głos ma dość mocny, mówi szybko, bo nie chce marnować czasu. Umiarkowane gesty i mowa ciała, raczej dostosowane do celu, jaki mają osiągnąć. No Jeśli to widzisz i słyszysz, jest to mocny sygnał, że po drugiej stronie procesu komunikacji w Bazie znajduje się Działacz. Jak to wykorzystać, żeby dogadać się z taką osobą? Czego Działacz potrzebuje w komunikacji?   Działacz potrzebuje procesu komunikacji, w którym ma szansę przejść od razu do działania. Dla nich również niezwykle ważne jest, żeby wiedzieć, co robić, mieć do tego przestrzeń i działać jak najsprawniej. Żeby komunikacja z Działaczem była skuteczna, potrzebujemy skorzystać z dyrektywnego kanału komunikacji (zupełnie inny niż w przypadku Nieugiętego i Analityka). Kanał dyrektywny oznacza, że ​​tworzymy zdanie zakończone kropką. (Ważne! Nie chodzi tutaj o bycie chamskim, agresywnym, narzucającym – z tym najczęściej kojarzy nam się dyrektywność sama w sobie. Kiedy jesteśmy w OK-OK, kanał dyrektywny jest wyłącznie sposobem zbudowania zdania, bez agresji, krzyku czy stawiania siebie „ponad” rozmówcą.) Działacz nie chce marnować czasu, więc zadawanie mu pytań lub pogawędka jest dla niego bzdurą i nigdy nie zadziała. Oznacza to, że potrzebujemy im bezpośrednio powiedzieć, co należy zrobić. Używając tego samego przykładu, który otrzymaliśmy w przypadku Nieugiętego i Analityka: kiedy chcemy oddelegować zadanie, w przypadku Działacza świetnym rozwiązaniem będzie po prostu mu o tym powiedzieć. „Proszę, idź i zajmuj się zadaniem X, termin na jego dowiezienie to Y”. Szczerze mówiąc: to wszystko, czego potrzebują, nic nadzwyczajnego. Cenią sobie autokratyczny styl interakcji. Oznacza to, że są najbardziej efektywni, kiedy druga osoba po prostu mówi im, co ma być zrobione, i zostawia ich w spokoju, żeby mogli skupić się na realizacji zadania. Od razu do rzeczy, czasami (szczególnie dla osób, które nie są wielkimi fanami dyrektywnego kanału komunikacji) może wydawać się nieco ostre lub zimne, ale dla nich jest idealne. Działacz stara się nieustanie odpowiadać na swoje pytanie egzystencjalne: czy żyję? Dobrze jest zabezpieczać u niego to pytanie, zwłaszcza kiedy widzimy, że znajduje się pod jakimś stresem lub presją. Dla tego typu poniższe równanie jest jedyną prawdą. Żyję = mogę dowozić wartość światu   Potrzeba motywacyjna związane z tym typem PCM to ekscytacja. Warto o tym wiedzieć, ponieważ kiedy ta potrzeba nie zostanie zaspokojona, Działacz wpada w kłopoty i traci dostęp do swoich umiejętności, zdolności do jasnego myślenia. Ekscytacja oznacza, że ​​Promotor potrzebuje ciągle mieć bodźce, rzeczy do zrobienia, nowe projekty, środowisko i zadania do wykonania. Potrzebę tę można zaspokoić równie dobrze w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Ale to co ważne to to, że nuda, monotonne zadania czy okoliczności to najgorsze, co może go spotkać. Jak się nudzi, wpada w dystres. Kiedy wiemy, że Działacz jest w dystresie?   Dla przypomnienia: dystres to negatywny stres, który kosztuje coś nas (i nasze środowisko). Wpadamy w dystres, kiedy nasze potrzeby motywacyjne są sfrustrowane i żeby je zaspokoić (czasem w naprawdę dziwaczny sposób), wpadamy w sekwencję dystresu. Jak to wygląda w przypadku Działacza? Driver: Ty musisz być silny dla mnie (co oznacza: Ty jesteś OK tylko wtedy, kiedy jesteś silny). Na tym poziomie Działacz będzie oczekiwał, że ludzie będą samodzielni, mocni, że wszystko zrobią sami, nie prosząc o pomoc (co jest przecież słabością). Kiedy widzimy takie zachowanie, możemy zaoferować Działaczowi więcej ekscytacji, zmienić mu otoczenie (czasami wystarczy spacer), dać nowe zadanie (nawet jeśli jest bardzo małe i może się to wydawać absurdalne). Maska Obwiniającego. Działacz nosi maskę obwiniającego na drugim poziomie dystresu. W ich przypadku oznacza to, że zaczynają manipulować innymi, zaczepiają innych i zapraszają ich do kłótni, czasem kręcą negatywną dramę. Wszystko po to, żeby zaspokoić ich potrzebę ekscytacji, ponieważ są znudzeni. A drama jest lepsza niż nuda. Piwnica: Ostatecznie Działacz utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie jest w stanie być dla niego sparing partnerem, który umożliwi mu osiągnięcie niezwykłych rzeczy. Po prostu nie mogą tego znieść, są słabi, słabi ludzie, którzy nie są gotowi, aby być wielkimi, osiągać fantastyczne rzeczy. Nic tu po nim. Jak widać Działacz ma tylko jedną potrzebę motywacyjną, więc trochę łatwiej jest ją zaspokoić w porównaniu do

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Thinker

Do you have around yourself people that speak data and facts? That connects the dots all the time, since things need to make sense for them? That kind of people that are concrete, to the point and doesn’t what to waste time on meaningless discussions and rather focus on things that matter? That’s the Thinker. The second out of six personality types in Process Communication Model. We’ve started the story about PCM HERE and then we’ve described Persister, as the first stop on our journey to know them all better. Why is it important to characterize all of them? Because thanks to that you’ll know the whole spectrum of the types, so when you talk to somebody, you can make a strong hypothesis about their personality Base to tailor your communication. And because we communicate with others all the time, it’s crucial to have the maximum number of useful tools and practices so we don’t waste time on insufficient communication. At least that’s what the Thinker will say haha.   How do we recognize Thinker?   Thinker is a person who experience the world through the lens of data, facts and logic. Their perception is thoughts since they use their rational part of themselves the most frequently. They always look for logic in what is happening in their life, when they get a task, project or want to decide on something. The things around them need to have structure, and they want a lot of things to make a structure around them as well. So, things have their own place, they plan their time: privately and professionally. How to recognize a Thinker in the Base of personality? Again, the easiest way to make a strong hypothesis is to look for the key words that the person uses the most. For Thinker it will be: “I think…”, “The data says…”, “The logic says…”, “The logical choice will be…”, “The most accurate solution in this case is…”, “The chart shows that…”, “The data in the report give us…”. They say all of that because for them what’s rational and backed up with data, is valuable. If something has some gaps, there is not enough information, numbers or facts, the Thinker won’t do it. They will look for more evidence, gather more knowledge, examples or cases and then, when they have it all, they are comfortable with making a former decision. The recognition of Thinker is also easier when we look on their non-verbal communication: most of the time their face is “flat”, there’s not a lot of mimics on it. Their voice is rather monotonous, stable, as well as their body. They don’t overspend the energy on moving their bodies or use unnecessary gestures. If you see and hear it, that’s a strong indicator that there’s a Thinker in the Base on the other side of the communication process. How to use it to get along with that kind of person?   What does Thinker need in communication?   The Thinker needs communication process where they have a chance to express their thoughts. Extremely important for them as well is to have a space, where they can think, connect the dots, create logical solutions to the problems that occur. To be efficient in communication with Thinker, we need to use requestive channel of communication (as we did with the Persister). The difference is that we ask Persister “what do you believe…” and we ask Thinker “what do you think…”. That means that we need to ask questions about their thoughts on a certain subject. Using the same example that we got in the Persister’s case: when we want to delegate a task, so a chosen employee covers it, the great approach will be telling them about it and then ask about their thoughts on it. “Okay, here is a task X… What do you think we need to do to complete it efficiently?” Asking that kind of question is something that we can do to get in contact with the Thinker. Once they are on board, we can talk about the details (scope, deadline, support, required learning etc.). They value Democratic interaction style. It means that they are good in exchanging thoughts, ideas, solutions. They want to be asked on what they think. They like discussions, brainstorming sessions, but only when they are concrete and not too long. One of the worst things that we can do while getting in contact with Thinker is to use directive communication channel, but they also don’t really like the emotive (too much energy) and comforting (they don’t need all those emotions). But especially telling them what to do without even asking is something that they hate. When they have an autocratic person on the other side of the conversation, they go into aggressive behaviors. By being in that zone there is a huge possibility that they’re going to attack other people. So democratic interaction style and requestive communication channel is a key to success in getting on the same page with that person. Thinker seek to answer the existential question: am I competent? It’s good to feed that question, especially when we see that Thinker is under some kind of stress or pressure. For them the following equation is the only truth.   I’m competent = I’m valuable as a person   Motivational needs attached to this PCM type are recognition of efficient work and time structure. It’s important to know it, since when those needs are not met, Thinker goes into distress and loses access to their skills, abilities to think clearly. Recognition of efficient work means that we are seen as people for what we deliver at work and this delivery is with an exact (or better) outcome that we agreed on. Time structure means that we need to put things in order: when we plan our day, and something comes up, we don’t take it easily (especially then the thing that came up is an additional task that we get, outside

Read More »
Analiza transakcyjna

Process Communication Model (PCM): Nieugięty

Czy znasz chociaż jedną osobę, która zawsze ma zdanie na dany temat? Kieruje się silnym zestawem wartości i na tym opiera się większość decyzji, które podejmuje? Osoba godna zaufania: jeśli mówi, że coś będzie zrobione, to na 100% to zrobi? To właśnie Nieugięty.   Pierwszy z sześciu typów osobowości w Process Communication Model (PCM), koncepcji stworzonej przez Taibiego Kahleba. Możesz wkrótce przeczytać o tej koncepcji TUTAJ, żeby mieć podstawową strukturę wokół tego, o co tak naprawdę chodzi w PCM.   Dzisiaj chciałabym, żebyśmy mieli opis tego, kim jest Nieugięty, po to, żeby wiedzieć, co robić, kiedy rozpoznamy ten typ w Bazie drugiej osoby. Oznacza to, że jest to pierwsze piętro ich struktury osobowości, gdzie posiadają większość zasobów, kompetencji i umiejętności. Baza to także to, jaki jest najbardziej naturalny sposób porozumiewania się drugiej osoby i przez jakie okulary patrzy na świat. Dlatego dzisiaj dowiemy się, kim jest Nieugięty, jak się poruszać, kiedy ta osoba jest przed nami i co zrobić, żeby skutecznie się z nią komunikować.     Jak rozpoznać Nieugiętego?     Nieugięty to osoba, która ocenia otaczający ją świat, porównując go ze swoimi wartościami i przekonaniami. Ich postrzeganie opiera się na opiniach, a wiele sytuacji z Nieugiętymi wiąże się z porównywaniem jednej rzeczy do drugiej. Jak się czują, jak myślą i jak na co dzień działają w odniesieniu do prawa, zasad, polityk, sposobu pracy. W otoczeniu ludzi są lojalne i cenią sobie zaufanie. Zawsze dotrzymują obietnic: Nieugiętemu nie sposób nawet pomyśleć o niedotrzymaniu słowa. Jeśli powiedzą, że coś zrobią, zrobią to bez względu na wszystko. Nie musimy więc zadawać im kilka razy pytania typu: „Czy zamierzasz to zrobić? Jaki jest postęp?”, ponieważ zawsze będą to robić (właściwie tego rodzaju pytania doprowadzają Nieugiętego do szału).   Jak rozpoznać tę osobę, jeśli nie mamy jeszcze jej struktury osobowości? Możesz słuchać słów, których używają.   Dla Nieugiętego będzie to: „W mojej opinii…”, „Wierzę…”, „Moim zdaniem…”, „Powinniśmy coś zrobić” lub…nie powinniśmy czegoś robić”, „Ufam…”, „Ważne jest dla mnie…”, „Najważniejsze jest…”.   Mówią te słowa, bo widzą świat przez pryzmat opinii i wartości: tak właśnie Nieugięty jest najbardziej widoczny. Mówimy oczywiście o zachowaniu, kiedy przebywa w strefie OK-OK. Chodzi o to, żeby mieć swoją opinię, ale także zawsze mieć dobre intencje. Nie chodzi o narzucanie opinii bez względu na wszystko ani o to, by kogoś skrzywdzić.   Mają zdanie na każdy temat, a nawet jeśli nie (np. czymś się zupełnie nie interesują), to mają na ten temat swoje zdanie. Na przykład: „Ok, nie interesuję się polityką, bo naprawdę mnie to nie interesuje: nie chcę tracić czasu na ten temat”. Na tym przykładzie widać, że zawsze jest jakaś opinia, nawet jeśli na pierwszy rzut oka jej nie ma. Co ważne, Nieugięty nie ma żadnego problemu z wypowiadaniem tych opinii na głos. I nie chodzi tu o bycie niegrzecznym: chodzi o bycie wytrwałym i posiadanie głosu, który ma znaczenie (w życiu zawodowym i/lub prywatnym). Oczywiście ważne jest JAK opinia jest przekazywana (trzeba to powiedzieć z perspektywy OK-OK). Jeśli nie – to inna część historii.     Czego Nieugięty potrzebuje w komunikacji?     Jestem godny zaufania = Jestem wartościową osobą     Kiedy wiemy, że Nieugięty jest w dystresie?     Co znaczy być w dystresie? Bycie w dystresie oznacza, że ​​nie nasze potrzeby motywacyjne są niezaspokojone i wchodzimy w sekwencję stresu przypisaną do określonego typu PCM. Tak więc, jeśli po drugiej stronie procesu komunikacji masz Nieugiętego, a jego potrzeby są sfrustrowane, popada on w dystres i wtedy zobaczysz 3 kroki sekwencji.     Bycie w dystresie oznacza dla nas tyle, że ​​nie myślimy jasno. Kiedy tak się dzieje, nie mamy dostępu do naszego bazowego zestawu umiejętności, kompetencji radzenia sobie w różnych (szczególnie stresujących i trudnych) sytuacjach, nie jesteśmy w stanie adekwatnie zareagować (nawet jeśli racjonalnie wiemy, jak to zrobić). Dlatego tak ważne jest, aby najpierw wrócić do OK-OK, do naszej Bazy, a potem – gdy już tam będziemy, udać się i uporać się z sytuacją. Tego rodzaju podejście zawsze się sprawdzi, niezależnie od bazowego typu PCM drugiej osoby. Warto zapamiętać kolejność tej sekwencji, bo jest ona bardzo powtarzalna. Ćwicząc rozpoznawanie wzorców, ćwiczymy nasze mięśnie odpowiedniego reagowania, bez wpadania w niepokój. Maska zaprasza maskę: co oznacza, że ​​zachowanie w obliczu dystresu będzie miało na nas wpływ i nawet jeśli będziemy w strefie OK-OK, możemy przejść na ciemną stronę mocy. Świadomość tego, co się dzieje, daje nam narzędzia do ochrony siebie i wspierania innych w powrocie do równowagi.  

Read More »
Przywództwo

Konflikt w zespole: czy zawsze jest czymś złym?

Kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy „kłopoty”. Kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy „dysfunkcyjny zespół”, w którym komunikacja nie działa, a ludzie mają problemy osobiste. Lub kiedy słyszymy „konflikt”, myślimy, że lider(ka) nie wie, jak skutecznie kierować swoim zespołem.   Czy to prawda? Dlaczego tak bardzo boimy się konfliktu? Jaka jest najgorsza rzecz, która może się przydarzyć, gdy w zespole pojawi się konflikt? Jakiego rodzaju doświadczenia związane z konfliktem sprawiają, że myślimy i zachowujemy się w określony sposób, gdy on się pojawia?   Dlaczego unikamy konfliktów?   Prawdziwe pytanie powinno brzmieć: dlaczego ogólnie rzecz biorąc unikamy robienia różnych rzeczy?   W obszarze konfliktów jest to niezwykle widoczne: unikamy tego, bo raz czy dwa się sparzyliśmy. Na tej podstawie opracowujemy tę strategię, żeby nie angażować się w żadną „ryzykowną” sytuację: więc siedzimy cicho i skupiamy się na przetrwaniu kolejnego dnia. Czy to naprawdę najlepsza opcja, jaką możemy uzyskać?   Kiedy brak konfliktu jest dysfunkcyjny, a nie odwrotnie?   Jeden z największych ekspertów rozwoju i przywództwa zespołu, Patrick Lencioni, napisał wiele lat temu książkę „5 dysfunkcji pracy zespołowej”. To naprawdę krótka historia (nawet nie wygląda na książkę o rozwoju osobistym/zawodowym), a mimo to ma ogromną moc. I jest jeden fragment, który mnie zatrzymał, kiedy przeczytałam go po raz pierwszy: Lencioni mówi, że jedną z dysfunkcji zespołu jest strach przed konfliktem.   Co?         Jeśli pozostaniemy przy starym przekonaniu, że konflikt jest czymś negatywnym i destrukcyjnym – że rujnuje zaufanie i dobrą atmosferę w zespole, jak może być możliwe, że jest odwrotnie?   Kiedy unikamy konfliktów, nie zabieramy głosu i nie jesteśmy otwarci na temat tego, co naprawdę myślimy, czujemy lub obserwujemy w miejscu pracy, istnieje ogromne ryzyko, że nie będziemy tak skuteczni i wydajni, jak to tylko możliwe. Jest to również krótkowzroczne: jeśli nie powiemy tego teraz, przyniesie to odwrotny skutek w przyszłości. Ostatecznie przyniesie to gorszy rezultat, niż sobie w tym momencie wyobrażamy. Co gorsza, ludzie prawdopodobnie będą rozmawiać za plecami innych kolegów lub lidera, a nie mówić nic na głos. Możemy sobie wyobrazić, że przyniesie to jeszcze gorsze skutki, jak realne zrujnowanie atmosfery, stworzenie przestrzeni dla gier psychologicznych, a w konsekwencji: braku zaufania.   Strach przed konfliktem może być jedną z największych barier, które powstrzymują ludzi przed rozwojem, wzrastaniem i byciem najlepszą wersją siebie w miejscu pracy. Co możemy zrobić, aby zmienić ten sposób myślenia?     Jak możemy wykorzystać konflikt, który karmi nasz zespół?   Kluczową rzeczą do zrozumienia jest to, że pewnego rodzaju konflikty są czymś, co możemy wykorzystać. Czasem tak, czasem nie – to naprawdę zależy od tego, z czym mamy do czynienia.   Istnieją dwie kategorie konfliktów, nazywam je funkcjonalnymi i dysfunkcyjnymi.       Co możemy zrobić z dysfunkcyjnymi konfliktami? Przede wszystkim: trzeba zmapować i poprawnie nazwać, który konflikt jest prawdziwy w sytuacji, z którą mamy do czynienia. Bez tego nawet najpiękniejsza strategia nie zadziała, bo odpowiemy na niewłaściwą potrzebę. Będziemy sfrustrowani i nieadekwatnie wykorzystamy całą naszą energię. Najlepsze rezultaty przyniesie skupienie się na badaniu, bo właśnie wtedy rozwiązania będą trafne: jest więcej niż pewne, że warto poświęcić czas na ten proces.   Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Konflikt to wielka, włochata i przerażająca sprawa, co do której często mamy bardzo silne przekonania. Unikamy go, siedząc cicho, nie odzywając się, żeby nie wdać się w jakąkolwiek konfrontację. Robimy to, bo nie chcemy zostać zranieni, narazić się na złe emocje, stres czy poczucie, że nie przynależymy do jakiejś grupy. Całkiem naturalne, nie ma się czego wstydzić.   Kiedy zmienimy sposób myślenia: z zamkniętego (skoncentrowanego na unikaniu konfliktu) na wzrastający, gdzie weźmiemy pod uwagę, że konflikt może być dla nas dobry, pożywny i interesujący, możemy zyskać więcej, niż nam się wydaje. Pamiętając o dobrych intencjach, byciu w strefie OK-OK i mając na celu stworzenie w wyniku żarliwej dyskusji czegoś niezwykłego, możemy osiągnąć efekt, którego nie osiągniemy sami.   Stawia stary, dobry konflikt w zupełnie nowym świetle. Uważam, że warto spróbować czy nam to pasuje.

Read More »
Organizacja

Jak skutecznie uczyć innych?

Czy miałeś/aś kiedyś sytuację, że chciałeś/aś kogoś czegoś nauczyć? Wszystko wyjaśniłeś/aś, włożyłeś/aś w to mnóstwo czasu i wysiłku, a ostatecznie ta osoba niczego się nie nauczyła? Lub przekazałeś/aś komuś informację zwrotną, ponieważ nie zrobił(a) czegoś poprawnie. I po rozmowie wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale po kilku tygodniach, miesiącach ten sam błąd popełniła ta sama osoba?   Czy zacząłeś/aś się złościć, czuć się zawiedziony/a lub winny/a: czy to ty, czy to wszystko z powodu nich?   Czy byłeś/aś wytrwały/a, usiadłeś/aś z tą osobą i wyjaśniłeś/aś to samo 10 razy? A może po prostu zdecydowałeś/aś się już nie zawracać sobie głowy: skoro najwyraźniej ta osoba nie rozumie, co mówisz?   Ile przypadków kończy się porażką, gdy myślimy o skutecznym nauczaniu innych? 20%? 50%? Więcej? A ile z tych ludzi nie powie, że nie rozumie, bo nie chce wyjść na debila?       Co możemy zrobić, żeby lepiej uczyć innych – żeby mogli się rozwijać dzięki naszej wiedzy i doświadczeniu? I żeby obie strony nie maiały wrażenia, że ​​zmarnowały czas na wątpliwy efekt?   Dlaczego proces uczenia tak często nie działa ?   Możemy mieć najlepsze intencje, żeby uczyć innych. Tak naprawdę najczęściej je mamy: chcemy, żeby ludzie byli lepsi w tym, co robią, dzielimy się naszą wiedzą, doświadczeniem i tym, czego nauczyliśmy się dotychczas w danym temacie. W naszej głowie wszystko wydaje się być w porządku. Jest gotowość do nauczania i uczciwa intencja, żeby to robić.   Załóżmy, że jesteśmy opiekunami (funkcja buddy) nowego pracownika. Chcemy tę osobę wdrożyć, zaopiekować się nią, przekazać wszelkie informacje o tym, jak działa ta organizacja. Przygotowanie nowego pracownika do zrozumienia naszego środowiska i tego, jak wszystko się robi – żeby nie marnował czasu i nie był zestresowany lub sfrustrowany bieganiem w kółko w poszukiwaniu właściwej osoby, która odpowie na jego pytania.   Mamy plan, rozpoczynamy proces. Przekazujemy swoją wiedzę, uczymy drugą osobę jak najlepiej realizować cele jakie sobie stawiamy jako zespół. Sprawdzamy zadając pytanie: „masz jakieś pytania?” lub „czy wszystko jest dla ciebie jasne?”. A jaka jest najczęściej odpowiedź na te dwa pytania? 90% ludzi odpowiada „nie, wszystko w porządku, żadnych pytań”, „tak, wszystko jasne”. Czy to także twoje doświadczenie?   I jest jasne, dopóki tak nie jest. Wszystko wyjaśniliśmy, sprawdziliśmy z nowym pracownikiem i tyle: zaczyna działać samodzielnie.   I jest jeden błąd. A potem jeszcze jeden. Dajemy informację zwrotną, wszystko znów jest jasne, a oni idą i znowu popełniają ten sam błąd. Kiedy pytamy, co muszą zrobić, żeby osiągnąć zamierzony efekt, odpowiadają „nic, wszystko dobrze”.   Brzmi znajomo?   Czasem uczymy, potem widzimy, że praca nie została wykonana z efektem, na jaki się zakontraktowaliśmy, dajemy informację zwrotną z intencją, żeby następnym razem było lepiej. I wcale nie jest lepiej: czasami jest tak samo, a nawet gorzej. Co dzieje się pomiędzy tym procesem, że wyniki są często rozczarowujące (dla obu stron)?   Kim potrzebujemy być, żeby dobrze uczyć innych?   Istnieje pewien zestaw umiejętności, które powinny posiadać osoby, które chcą efektywnie i efektywnie uczyć innych.   Bazując na mojej perspektywie nauczania (innych) i uczenia się (od innych), uważam, że stanowi to złotą listę kompetencji, które czynią człowieka niesamowitym przewodnikiem w transformacji pracy i życia ludzi wokół nas. Wiemy też, że nie trzeba być nauczycielem akademickim czy szkolnym, żeby z nich korzystać. Każdego dnia dzielimy się wiedzą na wiele sposobów: uczymy naszych kolegów w pracy, dzieci w domu, dzielimy się wskazówkami i trikami z przyjaciółmi lub członkami rodziny, przekazujemy wartość członkom naszej społeczności. Czego potrzebujemy, żeby zrobić to najlepiej jak to możliwe?     Najważniejsza rzecz z tego artykułu   Kiedy uczymy innych, jesteśmy przy nich. Powstrzymanie potrzeby pokazywania, że ​​jesteśmy najmądrzejszymi osobami na sali, może być niezwykle trudne, ale musimy to zrobić, żeby skutecznie uczyć innych. Pamiętanie, że proces, w którym czegoś uczymy, jest przeznaczony dla naszej publiczności (nawet jeśli jest to jedna osoba), sprawia, że ​​od czasu do czasu cofamy się o krok lub dwa i zastanawiamy się nad sposobem, w jaki to robimy.   Czy to dla mnie, czy dla nich? Na czym się skupiam: na procesie czy na osobie? Czy bardziej zależy mi na odhaczeniu wszystkich elementów z listy, czy też zależy mi na zmianie, jaką dokonuję w mózgu i sercu tej osoby?   Oto pytania, które zachęcam nas wszystkich do zadawania sobie pytań za każdym razem, gdy czegoś uczymy. Sprawi, że wszystko, co robimy, będzie lepsze, skuteczniejsze i wydajniejsze, a także: będziemy na maxa zadowoleni z dobrze wykonanej pracy.

Read More »
Przywództwo

TEAMING: dlaczego nikt nie uczy, jak być dobrym członkiem zespołu?

Czy zauważyłeś/aś, że w niezliczonych programach rozwoju, warsztatach czy procesach mentorskich uczymy liderów, jak być świetnymi lider(k)ami, a rzadko zdarza się, że uczymy pracowników, jak być świetnymi członkami zespołu? Podążać za ideą TEAMING?   Dlaczego? Czy ważniejsze jest posiadanie wykwalifikowanych liderów niż ludzi, którzy wiedzą, jak dobrze ze sobą współpracować? Wiemy, że to nieprawda. Częścią skutecznego przywództwa jest posiadanie zespołu, który potrafi skutecznie współpracować, najlepiej lubić i rozumieć się nawzajem jako ludzie.   Podczas moich studiów podyplomowych w obszarze Transition Management, jeden z wykładowców przyniósł na zajęcia książkę pt. „Teaming: How Organisations Learn, Innovate, and Compete in Knowledge Economy” autorstwa Amy C. Edmondson (na ten moment nie ma polskiego tłumaczenia). Rozmawiając o zespole, ludziach, komunikacji i tym, jak tworzy to świetne (lub mniej świetne) organizacje, zaczęłam się zastanawiać, jak te wszystkie punkty są ze sobą powiązane. Jak jedna rzecz wpływa na drugą i ostatecznie decyduje o sukcesie lub porażce?   Jak myśleć o TEAMINGU: czy to w ogóle istnieje?     Czym jest TEAMING?   TEAMING to sposób myślenia. W oparciu o książkę Amy TEAMING polega bardziej na „byciu” z innymi w określony sposób niż na „robieniu” rzeczy. Oczywiście zachowanie jest ważną częścią całej idei, więc możemy powiedzieć, że „zachowanie” to „działanie”. Ale nie o to chodzi.   Chodzi o to, że TEAMING obejmuje sposób pracy, zachowania, podejmowania decyzji w środowisku pracy, w którym nie mamy luksusu stabilnych struktur zespołowych. Gdzie pojedyncze osoby, zespoły, działy i projekty muszą w jakiś sposób współpracować, a okoliczności cały czas się zmieniają. Zatem TEAMING wprowadza współpracę opartą na chęci uczenia się, bycia lepszym każdego dnia i jak najlepszej komunikacji, pomimo ciągłych zmian, które nigdy się nie kończą. I nigdy tak nie będzie, bądźmy szczerzy.   Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad cechami dobrego członka zespołu? Z pewnością jesteśmy w stanie bardzo szybko i w ciągu 30 sekund wymienić cechy dobrego managera. Ale co z członkami zespołu? Niedawno przeprowadziłam to ćwiczenie z jedną grupą liderów, dla której prowadziłem warsztaty. Poprosiłam ich, aby podali 2-3 rzeczy, które ich zdaniem są cechami świetnego członka zespołu. Wyniki wyszły tak:       Jak więc widzimy, jest wiele rzeczy związanych z braniem odpowiedzialności i wykonywaniem swojej pracy, ale przede wszystkim są to rzeczy związane z „byciem” z innymi. Osoba, która dzieli się wiedzą, opiekuje się innymi członkami zespołu, słucha, jest odważna, jest mentorem dla innych. Elementów „transakcyjnych” nie ma zbyt wiele, jak widać. Ciekawe, prawda?       Jak zarządzać procesem TEAMINGu?   Jako liderzy mamy duży wpływ (większy niż nam się wydaje) na to, jak wygląda środowisko pracy naszych pracowników. Bardzo często nie korzystamy z tej mocy, ponieważ nie wierzymy, że to zadziała, nie wiemy, jak to zrobić lub boimy się, że pewnymi działaniami osiągniemy inny rezultat niż ten, do którego dążymy. Nie wierzymy, że faktycznie możemy coś zmienić.   Kierowanie w TEAMING oznacza stosowanie sposobu myślenia, który pozwoli ludziom być lepszymi członkami zespołu. Składa się z trzech rzeczy:   Lider(ka) jest odpowiedzialny/a za stworzenie przestrzeni pracy, w której ludzie mogą się rozwijać. To wszystko, co potrzebujemy zrobić.     Dlaczego nie uczymy ludzi, jak być świetnymi członkami zespołu?     Rozpoczęcie rozwoju od nauczania ludzi, jak być dobrymi członkami zespołu nie jest zbyt intuicyjne. Zdecydowanie bardziej klasycznym sposobem jest nauczenie liderów, jak skutecznie przewodzić innym. Ale w ten sposób całą odpowiedzialność zrzucamy na barki lidera. Nie twierdzę, że lider nie musi się rozwijać, posiadać określony zestaw umiejętności, zachowań czy sposobu myślenia.   Ale kiedy myślimy o doskonaleniu umiejętności bycia świetnym członkiem zespołu, dzielimy odpowiedzialność na wszystkie osoby tworzące zespół: managera ORAZ członków zespołu. W procesie tworzenia zespołu potrzebują uczestniczyć obie strony: wpływa to na poziom zaangażowania, kontrolowania i bycia częścią czegoś więcej niż tylko własnego zakresu.   Dlaczego nie robimy tego częściej? Być może dlatego, że wymaga to zmiany sposobu myślenia i podejścia oraz stworzenia nowego, żeby uwzględnić inną perspektywę. Czasem może to być trudne, jeśli pójdziemy daleko w strefę rozciągania i odtworzymy możliwości rozwoju, jakie mamy dla ludzi w organizacji.     Czego potrzebujemy, żeby dokonać tej zmiany?       Czy nie byłoby wydajniej, przyjemniej i bardziej wciągająco mieć więcej niż jedną osobę, która zajmuje się różnymi elementami budowania zespołu? Wyobraź sobie, że wszyscy bierzemy udział w budowaniu środowiska, w którym ludzie są silnie zmotywowani, osiągają bardzo dobre wyniki, tworzą przestrzeń do przedstawiania różnych pomysłów i mają zapasowych partnerów do ich omówienia? Gdzie uczymy się od siebie nawzajem, dzielimy się wiedzą i najlepszymi sposobami pracy?   Dla mnie to brzmi całkiem dobrze. A dla ciebie?

Read More »
Przywództwo

Zwinne przywództwo: 3 sposoby na to, żeby robić to dobrze

Zwinność, bycie Agile, używanie narzędzi Agile. W ciągu ostatnich kilku lat te słowa lub wyrażenia stały się viralem: istnieje wiele szkoleń, programów certyfikacyjnych, warsztatów i ścieżek rozwoju z tym związanych. W opisach stanowisk pojawiało się „myślenie w sposób zwinny” lub „zwinne przywództwo”, ponieważ wygląda na to, że jest to umiejętność przywódcza niezbędna w tych szalonych, szybkich czasach, w których wszystko ciągle się zmienia. I tak, jest to cecha, która może być niezwykle przydatna, bo zmiana była, jest i będzie z nami bez względu na wszystko, niezależnie od okresu historii, w którym w danym momencie żyjemy. Ale wielokrotnie widziałam, że ten temat został skopiowany i wklejony z książek o zarządzaniu projektami (dosłownie 1:1) i niezbyt dostosowany do kontekstu pracy managerskiej. Istnieje wiele wspólnych punktów w pracy lidera/ki z zespołem i w roli kierownika/czki projektu, ale jest też wiele różnic, które należy wziąć pod uwagę. Mieć przydatne narzędzia, które można skutecznie wdrożyć, bez frustracji, że to nie działa lub w ogóle nie ma zastosowania w określonych okolicznościach. Zatem dzisiaj zagłębimy się w temat i zobaczymy, jak kierować zespołami zwinnie w 3 obszarach, wykorzystując to, co najlepsze w zwinności, ale dopasowując to do rzeczywistości liderskiej.   1. Przetransformuj swój sposób myślenia (z zamkniętego na otwarty)   Zwinność przywództwa to zbiór kompetencji, umiejętności i postaw. Ale najważniejszą rzeczą w tym wszystkim jest sposób myślenia. Mindset (czyli sposób myślenia) zawiera w sobie wszystkie myśli, przekonania o sobie i o świecie oraz zdolności, jakie posiadamy, co kształtuje sposób, w jaki patrzymy na świat. To okulary, które zakładamy, żeby zobaczyć i zinterpretować to, co dzieje się wokół nas. Lider(ka) o zamkniętym mindsecie widzi świat ograniczeń, czasami bez perspektywy na jego poprawę. Osoba ta na co dzień funkcjonuje w oparciu o myślenie o zmianie jako o zagrożeniu, czymś, co może pozbawić ją tego, nad czym tak ciężko pracowała latami. Postrzegają nowe rzeczy jako wyzwania dla status quo, które są w ich strefie komfortu, często używając zdania: „zawsze działało, po co zawracać sobie głowę zmianą?”. Lider(ka) z otwartym, wzrastającym mindsetem ma natomiast szeroką perspektywę: myśli holistycznie, codziennie szuka możliwości i przestrzeni do nauki. Każdy błąd to szansa na uczenie się, bycie lepszym/ą następnym razem i ciągła możliwość wypróbowania różnych podejść, pomysłów, dzięki czemu ich miejsce pracy stanie się lepszym środowiskiem dla swoich ludzi. Jeśli jako lider(ka) masz zamknięty sposób myślenia, prawdopodobnie nigdy nie zetkniesz się z obszarem przywództwa zwinnego. Agile oznacza adaptacyjny, zmieniający się w zależności od okoliczności, dostosowujący podejście lub reakcję adekwatnie do aktualnej sytuacji. Modyfikowanie sposób kierowania ludźmi i biznesem w miarę potrzeb. Osoby z zamkniętym nastawieniem nie są tak elastyczne jak Agile tego wymaga więc z wysokim prawdopodobieństwem nie będą w stanie tego zrobić. Jeśli chcesz być zwinnym liderem/ką, potrzebujesz zmienić swoje nastawienie. Przejdź od strachu do odwagi. Od wersji skończonej do wersji iteracyjnej, ze stałą możliwością udoskonaleń i adaptacji. Dlaczego to jest ważne? Ponieważ jeśli masz zamknięty mindset, twoi ludzie też będą go mieć. Nie będą wzrastać wykładniczo. Nie będą to zespoły o wysokich wynikach, które będą w stanie osiągnąć wszystko, czego zapragną. Pozostaną w swojej komfortowej, bezpiecznej przestrzeni, gdzie jest przytulnie i ciepło. Ale w strefie komfortu nie ma szans na rozwój.   2. Szukaj szans, cały czas   Kiedy wzrastający mindset już jest na pokładzie, możliwe będzie wdrożenie kolejnych kroków na tej drodze. Zwinne przewodnictwo wymaga ciągłego uczenia się: szukania najlepszych opcji, ulepszania sposobu, w jaki zespół pracuje, działa, rozwiązuje problemy lub podejmuje decyzje. Dla lidera/ki, który/a w ten sposób współpracuje z ludźmi, niezwykle ważne jest szukanie możliwości rozwoju każdego dnia. Jak wspomniałam w jednym z poprzednich artykułów: „Jeśli dzisiaj nie poniosłeś/aś porażki, oznacza to, że nie dałeś/aś sobie wystarczająco dużo wysiłku. Bądź lepszy/a jutro”. Jeśli popełnisz błąd, zadaj sobie pytanie: „Co zrobiłem/am dobrze? Co mógłbym/mogłabym zrobić lepiej następnym razem?”. Bycie zwinnym liderem oznacza używanie właściwych narzędzi. Stosuj retrospektywę, z której słynie Agile wobec siebie codziennie/co tydzień/co miesiąc. Zainwestuj 3 minuty swojego czasu każdego dnia, aby zobaczyć, co poszło naprawdę świetnie, a co mogło być lepiej. Nie jest to dużo czasu: każdy sobie z tym poradzi. Kluczem jest tutaj ustalenie priorytetów i wiedza, jaką korzyść przynosisz do stołu. W ten sposób się uczymy: pamiętaj o zasadzie 70/20/10. 70% nauki pochodzi z codziennych zadań, doświadczeń, projektów i wielu różnych sytuacji, z którymi się spotykamy. 20% to mentoring, informacja zwrotna, obserwacja innych. A 10% to formalna (lub mniej formalna) edukacja, warsztaty, studia itp. Korzystaj ze swoich 70% dziennie w najlepszy możliwy sposób. Uważaj na to, co robisz ze swoim czasem, jak rozmawiasz z ludźmi, jak rozwiązujesz problemy lub tworzysz przestrzeń dla innych, aby mogli rozwiązać je samodzielnie. Jak przekazujesz odpowiedzialność innym, jak wzmacniasz swój zespół, aby był odpowiedzialny za to, co robią. Jak delegować zadania w 100%, nie będąc nanomanagerem, ale z zaufaniem do pracowników: że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby je zrealizować z najlepszą jakością, z jaką potrafią. Porozmawiaj z innymi osobami, które uważasz za ekspertów w swojej dziedzinie. Chłoń od nich wiedzę, sposoby pracy lub doświadczenia, które zebrali po drodze, bądź ciekawy/a ich doświadczeń i wniosków. Śledź ich w mediach społecznościowych, czytaj lub słuchaj książek, zainspiruj się, wypróbuj to, co zrobili, żeby zobaczyć, czy może to zadziałać w twoim przypadku. Żyj wartością uczenia się przez całe życie: to klucz do sprawnego, przewodzenia w duchu Agile.     3. Bądź adaptacyjny, reaguj i pozwól ludziom robić to samo   Zwinność oznacza adaptacyjność. Reagowanie na zmiany i wykorzystywanie ich jak najlepiej. Zwinny lider to osoba, która wierzy w szanse, które pojawiają się wraz z różnorodnością opcji, jakie oferuje ten świat. Oznacza to, że zawsze można coś zrobić lepiej, mądrzej, w inny, bardziej optymalny sposób. Zmiana nie jest zagrożeniem: to kolejna możliwość bycia innowacyjnym i stworzenia czegoś, o czym nikt nigdy nie pomyślał. Jest to również część nastawienia na rozwój. Bycie elastycznym, próbowanie różnych podejść i wybieranie tego najlepszego, które pasuje do danego scenariusza. Gdy firma, w której pracujesz, wdraża nowe oprogramowanie, możesz zobaczyć, jak może ono uprościć i zmodernizować codzienną pracę twoją i twojego zespołu. Kiedy szef każe ci rozejrzeć się za nowymi możliwościami kariery, ponieważ struktura organizacji wkrótce się zmieni, wykorzystujesz

Read More »
Rozwój osobisty

Process Communication Model: potrzeby motywacyjne

W pierwszym artykule w temacie PCM wspomniałam o kilku elementach dotyczących Process Communication Model (PCM) i podzieliłam się tym, jak bardzo zmieniło to sposób, w jaki patrzę na samą komunikację, ale także na różnice (i podobieństwa), które mamy jako ludzie. Okazało się (odkrycie!), że nawet kiedy znasz się na wielu rzeczach, zawsze możesz dowiedzieć się czegoś, co może być dla ciebie przełomowym doświadczeniem. I co może zmienić sposób, w jaki myślisz o sobie i otaczającym cię świecie i jak patrzysz na potrzeby (swoje i innych).   To, co przytrzymało mnie, kiedy zaczęłam poznawać PCM, to wiele różnych elementów tego modelu, które tworzą całą sieć opisującą strukturę osobowości ludzi. I co się w tym kryje: zachowania, sposoby reagowania w określonych sytuacjach (w reakcji na określony bodziec lub driver), ich preferencje dotyczące sposobu komunikowania się, ale także tego, w jaki sposób chcą doświadczać komunikacji od innych.   Jednym z elementów niezwykle ważnych w strukturze PCM są główne potrzeby motywacyjne (inaczej nazywane psychologicznymi). Jakie są one dla każdego z 6 typów osobowości? Dlaczego w ogóle o nich rozmawiamy? Co się stanie, jeśli nie zostaną zabezpieczone odpowiednio? Sprawdźmy.   Jakie są główne potrzeby motywacyjne w PCM?   Każdy z 6 typów osobowości w PCM ma swoje własne potrzeby motywacyjne. Jest to jedna lub dwie najważniejsze rzeczy, które staramy się jako ludzie zabezpieczyć, żeby być w równowadze i nie wpadać w dystres. Oznacza to tyle, że jeśli główna potrzeba motywacyjna jest zabezpieczona, człowiek jest w dobrej kondycji i ma dostęp do swoich zasobów i dzięki temu może podejmować dobre decyzje czy optymalnie rozwiązywać problemy.   Poniżej skrót potrzeb:       Rozpoznanie pracy oznacza, że wartość, jaką Nieugięty i Analityk wnoszą do środowiska pracy jest widoczna i doceniana przez innych. Ciężka praca, jakość i czas zainwestowany w daną rzecz są warte rezultatu i ważne dla innych oraz przez nich dostrzegane.    Rozpoznanie przekonań dla Nieugiętego oznacza, że to, co cenią, ich przekonania i opinie, jakie mają na dany temat, mają znaczenie dla innych i są przez nich szanowane. To nie znaczy, że wszyscy się z nimi zgadzają – raczej uznają je i widzą.   Struktura czasu dla Analityka oznacza, że istnieje porządek jego struktury dnia, rytuałów czy zadań, które wykonuje w ciągu dnia (prywatnych i/lub osobistych). Może to być struktura wokół pracy/celów, które są na liście na tydzień lub miesiąc. Kluczem jest tutaj to, żeby wszystko było na swoim miejscu i ale także była przestrzeń jego adaptację, jeśli zajdzie taka potrzeba.   Ekscytacja dla Działacza jest karmiona, kiedy coś się dzieje. Czuć akcję wywołaną pomyślnie wykonanymi zadaniami, projektami, osiągniętymi celami lub kluczowymi kamieniami milowymi na ścieżce, którą podążają. Działacze potrzebują czuć, że żyją, dlatego to dla nich ważne.   Bycie w kontakcie dla Buntownika jest kluczową rzeczą, ponieważ potrzebują oni innych ludzi, przestrzeni, żeby omówić różne rzeczy, lubić coś albo nie lubić. Potrzebują mieć zewnętrzne źródło energii, które da im poczucie, że mają połączenie z otaczającym je światem.   Rozpoznanie osoby różni się od rozpoznania pracy, o którym mowa w przypadku Nieugiętego i Analityka. Rozpoznanie osoby oznacza, że Empata jest widziany przez innych jako osoba. Dostaje sygnały od świata zewnętrznego, że dobrze, że są i  swoją obecnością wnoszą wartość do innych. Są ważnymi członkami zespołu, nie tylko linijką na liście płac.   Ponieważ Empaci wykorzystują wszystkie swoje zmysły do doświadczania otaczającego ich świata, sensoryczność jest jedną z ich głównych potrzeb. Oznacza to, że muszą mieć elementy wizualne (np. piękne przestrzenie lub dzieła sztuki wokół siebie), dźwięki (mogą się różnić w zależności od indywidualnych preferencji), zapachy (jak świeży chleb, farba lub trawa), coś, czego mogą dotknąć (np. przyjemny w dotyku materiał szala). Chodzi o karmienie zmysłów, których używają do doświadczania rzeczywistości.   Samotność dla Marzycieli to przestrzeń, w której mogą zastanowić się nad tym wszystkim, co siedzi im w głowie. Nie oznacza to, że chcą być cały czas sami: oznacza to, że potrzebują przestrzeni, czasu i ciszy, żeby zregenerować siły i zapewnić przestrzeń do prawidłowej pracy swojego mózgu.   Co się dzieje, kiedy potrzeby nie są zaspokojone?   Kiedy już wiemy, kim jesteśmy i kim są ludzie, którzy nas otaczają (nasze dzieci, inne bliskie nam osoby, przyjaciele, współpracownicy czy bezpośredni podwładni), mamy gotowe rozwiązanie, żeby adekwatnie karmić potrzeby.   Twoje dziecko jest w Bazie Analitykiem? Daj im znak rozpoznania za każdym razem, kiedy zrobią coś dobrego w ramach wykonywania zadań albo czynności (może to dotyczyć sprzątania pokoju lub odrabiania pracy domowej).   Twój pracownik jest w Bazie Empatą? Usiądź z nim/ą w ładnym, kolorowym i zamkniętym pokoju, zaproponuj gorącą herbatę w prążkowanej filiżance i powiedz, że dobrze jest ich widzieć i mieć w zespole.   Ale jeśli masz partnera, który jest w Bazie Nieugiętym i po świetnym przemówieniu, które właśnie wygłosił, powiesz mu, że ładnie wygląda, zgadnij, co się stanie? Może zacząć czuć się sfrustrowany, bo nie dostał odpowiedniego rodzaju rozpoznania (chce dostać rozpoznanie pracy, a dostał rozpoznanie osoby). Twoje intencje były dobre, więc możesz być zaskoczony/a, że reakcja nie będzie taka, jaką zakładałeś/aś. Kluczową rzeczą jest zrozumienie, że nie chodzi tu o ciebie: chodzi o jego potrzebę, która nie została zaspokojona we właściwy sposób.     Co więc się stanie, gdy te główne potrzeby motywacyjne nie zostaną odpowiednio zaspokojone? Człowiek wpada w dystres, czyli negatywny w skutkach stres. Jak to się może objawiać? Idą w świat i działają nie w oparciu o swoje zasoby, ale o zachowanie driverowe. Nieakceptowanie błędów innych ludzi lub zamykanie się i robienie wszystkiego samodzielnie mogą wydawać się irracjonalne. Zależy od drivera, jaki odpala się u konkretnej osoby i co w związku z tym dzieje się z nią w tym trybie zagrożenia, w który wpada   Rzecz w tym, że kiedy nie są zaspokojone podstawowe potrzeby motywacyjne, człowiek nie ma kontaktu ze sobą, nie podejmuje optymalnych decyzji, może mieć poczucie, że nie jest najlepszą wersją siebie. Może popełniać błędy, być niechlujnym, zapominać o różnych rzeczach, być podłym dla innych, udawać przerażonych lub cały czas się opierać. Zachowanie zależy od osoby, ale najważniejsze jest to, że nie jesteśmy najlepszymi partnerem do pracy lub życia, kiedy jesteśmy w takim stanie.   Czy

Read More »
Rozwój osobisty

Jakie rytuały masz w życiu?

Regularnie biegając, słucham podcastu Lori Harder „Earn Your Happy!”. Jakiś czas temu słuchałam odcinka, w którym było jedno zdanie na samym początku, które utkwiło mi w pamięci, a potem dużo o nim myślałam:    “Jeśli masz w swoim życiu rezultaty, z których nie jesteś zbyt zadowolony, oznacza to, że masz rytuał, który tworzy tego rodzaju rezultaty”.   Więc zasadniczo chodzi o połączenie kropek pomiędzy tym, co robimy, a tym, jaki wynik uzyskamy w wyniku podjęcia określonej decyzji (lub nie podjęcia żadnej). Wydaje się to oczywiste, podobnie jak cytat, który zabrałam ze sobą z tego podcastu, ale dotarło do mnie, że wiele razy w życiu wcale nie myślimy w ten sposób. Szukamy winnych i zrucamy odpowiedzialność świat zewnętrzny za to, co nam się przydarza.   Nie mogę schudnąć, bo mam takie geny (grube kości).   Nie mogę o siebie zadbać, bo mam dzieci.   Nie zostanę przedsiębiorcą, bo potrzebuję stabilności finansowej, którą daje mi praca na etacie.   Źle się czuję po zjedzeniu kolejnego kawałka ciasta albo pizzy, ale nie mogę się powstrzymać. Chcę mieć coś od życia!    Wszyscy mamy te głosy w głowach. Dotyczyć mogą różnych dziedzin naszego życia i to naturalne, że je mamy. Nasz mózg cały czas stara się chronić nas przed zranieniem, cierpieniem lub rozczarowaniem. Tak właśnie powstają rytuały.   Jakie rytuały w różnych rolach życiowych przynoszą ci określone rezultaty? Zerknijmy bliżej.   Rytuały zdrowotne   Jakie masz rytuały dotyczące zdrowia, które dają określone rezultaty? Podobają ci się te wyniki? Czy jesteś zdrowy/a: fizycznie i psychicznie? Czasem dziwimy się, że w jakiś określony sposób jemy, nie ćwiczymy, nie dbamy o sen i w konsekwencji jesteśmy zmęczeni, przybieramy na wadze i nie możemy się skupić. Szok i niedowierzanie.   Jakie są przykłady niesłużących rytuałów dotyczących zdrowia i ich skutki?   Jem śmieciowe jedzenie, słodycze, piję dużo alkoholu, słodzonych napojów lub soków o dużej zawartości cukru, przez co tyję (lub nie mogę schudnąć). Nie lubię i nie akceptuję siebie, mam poczucie winy, że nie „pozostałam silna” na diecie lub czuję się zmęczony/a z powodu braku odpowiedniego odżywiania, którego potrzebuje mój organizm. Nie ćwiczę, przez co tyję, nie mam energii, mam słabszy organizm. Czuję się wyczerpany/a po wejściu po schodach na pierwsze piętro, bolą mnie plecy (zwłaszcza, kiedy większość dnia siedzę w pracy). Nie śpię regularnie, więc cały czas mam wrażenie, że mam jet lag, nie mogę się skupić, ciężko mi dokończyć jedno zadanie na raz, warczę na innych.   Z drugiej strony, istnieje kilka przykładów dobrych rytuałów zdrowotnych i ich rezultatów:   Codziennie chodzę spać i budzę się mniej więcej o tej samej porze, dzięki czemu moje ciało ma regularny rytm, jest wypoczęte, pełne energii i gotowe na pokonanie wszystkiego, co życie przynosi mi każdego dnia. Codziennie piję 8 szklanek wody lub herbaty (bez cukru), dzięki czemu mój organizm jest dobrze nawodniony, nie odczuwam głodu (czasami nie jesteśmy głodni, po prostu odwodnieni), mój mózg działa dobrze, ponieważ potrafię się dobrze skupić, gdy czuję się w taki sposób. Nie objadam się, więc nie czuję się pełny/a i zmęczony/a z powodu ilości jedzenia, którego tak naprawdę nie potrzebuję. Jedzenie ma służyć mnie, a nie odwrotnie.   Widzisz różnicę? Rytuały, które są obecne w naszym życiu, kształtują rezultaty, jakie osiągamy, emocje, które odczuwamy i myśli, które mamy w głowach. Jeśli nie czujesz się szczęśliwy/a i usatysfakcjonowany/a swoim zdrowiem i ciałem, oznacza to, że masz w swoim życiu rytuały, które dają ci takie właśnie rezultaty.   Co możesz zrobić inaczej w tym obszarze? Jak możesz zmienić swoje rytuały, żeby uzyskać inne rezultaty niż dotychczas?   Rytuały pracowe   Czy jesteś zadowolony/a ze swojego życia zawodowego? Czy jesteś tym, kim chcesz być? A może nienawidzisz poniedziałków, czekasz na piątek co tydzień i boli cię brzuch w każde niedzielne popołudnie na samą myśl o rozpoczęciu nowego tygodnia?   Jakie rytuały wiążą się obecnie z twoim obszarem zawodowym?    Pracujesz codziennie po 12-14 godzin, rzadko widujesz się z przyjaciółmi lub rodziną i ciągle czujesz się z tego powodu winny/a? Ale przecież robisz to dla nich, prawda? Żeby mieli dobre życie, żebyście mogli razem spędzać czas podróżując lub spotykając się w modnych miejscach? A może po prostu tak bardzo kochasz to, co robisz, że tracisz poczucie czasu i przez to nie masz miejsca na odpoczynek ani nic innego?   A może od lat nie uczestniczyłeś/aś w żadnym szkoleniu, warsztacie, programie mentoringowym czy coachingowym i dziwisz się, że jesteś ostatnią osobą w kolejce do awansu, młodsi ludzie biją cię w jakiejkolwiek kategorii aktywności i denerwujesz się na samą myśl o takim stanie rzeczy?   Drugi scenariusz zakłada, że każdego dnia inwestujesz czas, żeby być lepszym specjalistą, managerem, przedsiębiorcą lub współpracownikiem dla swoich kolegów z zespołu. Nawet jeśli to tylko 5 minut czytania lub słuchania podcastu to nakarmi to Twój mózg, bo będziesz robić to konsekwentnie. I właśnie to się opłaca.   A może cały czas szukasz szans, kontaktu z ludźmi, którzy odnieśli sukces, żeby móc uczyć się na ich doświadczeniach?   Wybór należy do ciebie. Wiele osób patrzy na te wszystkie doświadczenia i mówi, że im się to przydarza, okoliczności nie są zbyt dobre, to nie jest dobry czas ani sytuacja ekonomiczna. A to nieprawda. Rytuały, które masz w swoim życiu zawodowym, mają konsekwencje, które tworzą twoją rzeczywistość zawodową.   Rytuały relacyjne   Jeśli nasze relacje nie wyglądają tak, jak chcemy, większość ludzi szuka winy poza sobą. Mój parner(ka) nie zachowuje się „jak wcześniej”. Wyciągnąłem/am rękę dwadzieścia razy, teraz czas, żeby moi przyjaciele wykonali pierwszy ruch. Moi rodzice nie wspierali mnie zbytnio, gdy byłam/em dzieckiem, więc teraz zamierzam ich ukarać i nie będę się z nimi kontaktować częściej niż od święta. Albo jestem tak zajęty/a, że nie mam czasu na wykonanie 5-minutowego telefonu i sprawdzenie, co się dzieje u moich bliskich.   Jakie masz rytuały dotyczące relacji w swoim życiu? I jakie rezultaty dzięki temu osiągasz?   Czy spędzasz czas z drugą połówką w takim sposób, że każde z was przeglądania mediów społecznościowych, zamiast skupiać się na tym, o czym mówi druga osoba, a wasz związek się rozpada?   Dzwonisz lub piszesz do znajomych tylko wtedy,

Read More »
Przywództwo

5 wyzwań, które napotyka codziennie każdy lider

Bycie liderem to trudna robota. Jeśli zarządzasz innymi i nikt nigdy ci tego nie powiedział, oznacza to, że coś poszło nie tak za pierwszym razem, kiedy przyjmowałeś/łaś ofertę pracy na stanowisko liderskie. Codzienna prawda jest taka, że większość z nas (włączając mnie samą) nie ma pełnego obrazu i świadomości tego, jakie konkretnie zadania i rodzaje wyzwań czekają, by powitać nas w tej nowej podróży. Że lider to całkiem inny sposób myślenia i działania. Nie jeden lider na pierwszych etapach tej ścieżki kariery jest sfrustrowanych, zszokowanych, złych, czasem smutnych czy rozczarowanych. Zasadniczo jest to cała krzywa żałoby Kübler-Ross, którą znamy z obszarów zarządzania zmianą. Doświadczamy wszystkich tych emocji, które odczuwamy podczas żałoby lub przechodzenia przez jakąkolwiek inną transformację (pozytywną lub negatywną) w naszym życiu. Dzieje się tak głównie dlatego, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani na to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć w prawdziwym życiu. Że lider to nie tylko ładna nazwa stanowiska, więcej pieniędzy, prestiż, więcej władzy czy lepsze miejsce parkingowe. Co ważniejsze – to cała paleta ludzkich potrzeb, emocji, reakcji, typów osobowości, stylów i potrzeb komunikacyjnych, talentów, wyzwań i wielu, wielu innych rzeczy. Dzisiaj omówimy 5 najczęstszych wyzwań, z którymi możesz się zmierzyć jako lider/ka, i postaramy się udzielić odpowiedzi na pytanie, co możesz zrobić, aby je przezwyciężyć lub poradzić sobie z każdą kolejną taką sytuacją w najlepszy możliwy sposób. 1. Brak motywacji/zaangażowania Po czym poznajesz, że twój pracownik ma niski poziom motywacji wewnętrznej? Jakie zachowania pokazują ci, że dana osoba jest niezaangażowana? Zwykle częściej niż w przeszłości możemy zaobserwować spadek wydajności i efektywności, obniżenie nastroju, łatwość wpadania w dystres, większą skłonność do frustracji, irytacji czy po prostu zmęczenia. Możesz zaobserwować, że pracownik nie dba o innych ludzi, czasami mówi niezbyt pochlebne rzeczy o swoim lub innych zespołach, a nawet o całej organizacji. Wygląda na to, że ta osoba po prostu nie jest szczęśliwa – cokolwiek robisz, zawsze znajdzie coś, co nie jest dla niej/niego wystarczająco dobre. Brzmi znajomo? Te zachowania to jedna z najtrudniejszych rzeczy do zniesienia, ponieważ nikt nie chce współpracować z wampirami energetycznymi, nie mówiąc już o tym, że mogą oni/one bezpośrednio wpływać na efekty naszej pracy. I dla niektórych liderów bardzo łatwo jest wejść do tej króliczej nory ze swoim pracownikiem – wspierać ją/go, pokazać, że ci zależy, a na koniec dnia po prostu usiąść razem w kącie i narzekać na całe zło tego świata. Ale jeśli pracownik nie chce zmienić swojego sposobu pracy lub zachowania to po pewnym czasie po prostu nie chcemy już tworzyć nowych rozwiązań. Każda cierpliwość kiedyś się kończy. Dość często lider nie zna prawdziwych powodów, dla których pracownicy nie są wewnętrznie wysokozmotywowani lub zaangażowani tak, jak „powinni”. Często liderzy nie zagłębiają się w temat, nie zadają pytań i nie są ciekawi odpowiedzi. Wychodzą z założenia, że chodzi o pieniądze lub wypalenie zawodowe związane ze zbyt długim przebywaniem w jednym miejscu pracy albo w tej samej roli przez dłuższy czas. A w 80% przypadków to nieprawda. To, co możesz zrobić jako lider/ka, to poznać prawdziwy powód takiego stanu rzeczy. Może to coś osobistego, kłopoty w domu lub ze zdrowiem? Może to brak możliwości rozwoju, nauki, wyzwań lub mentoringu, a nie kwestia pieniędzy? Może chodzi o niedopasowanie pozycji, jaką w tej chwili zajmuje ta osoba, do jej talentów, umiejętności i planów na przyszłość? Możliwości są nieograniczone, ale musimy dotrzeć do prawdy, aby odpowiednio działać. Jeśli nie masz prawdziwego powodu, nie możesz dostosować rozwiązania do potrzeb konkretnego pracownika. I nawet podejmując jakieś działania, które okażą się nieskuteczne nie zmienisz sytuacji, a czasem możesz ją nawet pogorszyć (przy dobrych intencjach). 2. Słaba komunikacja / nie odpowiadanie na pytania Myślę, że większość z nas miała w swoim życiu więcej niż jedną sytuację, kiedy zadawaliśmy pytanie i nie otrzymywaliśmy odpowiedzi, której potrzebowaliśmy (albo nie dostaliśmy tej odpowiedzi wcale). Na przykład: pytasz swojego pracownika, co możesz zrobić, aby wesprzeć jego rozwój zawodowy i dostajesz odpowiedź „nie wiem” lub „nic”. Lub kiedy widzisz, że ktoś ma słaby humor i pytasz „o co chodzi?”, a on(a) odpowiada „nic”, kiedy wyraźnie coś się dzieje. Słaba komunikacja może oznaczać coś innego dla każdego z nas: czasami jest to całkowity brak komunikacji (osoba nie reaguje lub nie odpowiada na pytanie), czasami komunikat jest nieprezycyjny lub nie odpowiada bezpośrednio na zadane pytanie. W innych przypadkach ludzie mogą zostać w jakiś sposób pobudzeni i zareagować z emocji, np. ze złości lub smutku, niekoniecznie adekwatnie do sytuacji. Dla niektórych problemem jest sam sposób, w jaki ludzie się komunikują, ponieważ jest to naprawdę odległe od tego, jak oni sami porozumiewają się z innymi. Co lider może zrobić, aby poprawić ten obszar? PCM może być dobrym początkiem – da wiele odpowiedzi na pytania, dlaczego ludzie reagują w określony sposób w sytuacji komunikacyjnej (nie oszukujmy się: 90% spraw zawodowych, z którymi spotykamy się na co dzień). Gdy masz informacje o swoim preferowanym sposobie komunikowania się i o tym, jak komunikują się twoi pracownicy, łatwiej jest zrozumieć, przeanalizować i udoskonalić sposób, w jaki każda ze stron rozmawia ze sobą w określonych sytuacjach. Drugą rzeczą może być sprawdzenie potrzeb (głodów) – czy twój pracownik ma jakieś frustracje w tym obszarze? Może ma wysoką potrzebę sktuktury, a w waszej organizacji jest bałagan w procesach? Jeśli tak, to może to być źródłem obserwowanego braku komunikacji („jeśli nie mam swojej struktury nie będę rozmawiać z innymi, dopóki nie dostanę tego, czego potrzebuję”). Możesz przyjrzeć się tej przestrzeni i podjąć działania, aby zmniejszyć tę frustrację, a co w konsekwencji wpłynie pozytywnie na poziom komunikacji oraz efektywności pracy twojego zespołu. 3. Niechęć do rozwoju osobistego/zawodowego Czy kiedykolwiek spotkałeś/łaś się z sytuacją z pracownikiem, kiedy zaczęłaś/ąłeś zadawać pytania o jego rozwój lub kolejne kroki na ścieżce kariery, które chce podjąć, a on(a) powiedział(a), że nie jest tym zainteresowana/y? A może zacząłeś/ęłaś zachęcać inncyh do podejmowania działań, które sprawią, że będą lepszymi ekspertami na swoich stanowiskach, a oni nic nie robili? A może kupiłeś/łaś wiele różnych książek, zaoferowałaś/eś platformy e-learningowe lub indywidualne podejście do rozwoju, a ludzie praktycznie zupełnie z niczego nie korzystali? To może być naprawdę frustrujące, szczególnie, kiedy wierzysz, że rozwój jest ważną częścią

Read More »
Rozwój osobisty

Process Communication Model (PCM): Wstęp

Znasz to uczucie, kiedy odkrywasz coś i nie wierzysz, że wcześniej tego nie znałeś/łaś? Takie odczucie towarzyszyło mi podczas moich pierwszych warsztatów Process Communication Model (PCM), w których uczestniczyłam na początku tego roku. Znałam wcześniej kilka różnych narzędzi psychometrycznych (Talenty Gallupa, Insight Discovery, DiSC, HBTI, FRIS, MBTI), ale nigdy nie spotkałam się z narzędziem, które byłoby tak rzeczowe, jeśli chodzi o opisywanie rzeczywistości różnych typów osobowości. I co ważne – zawiera w sobie elementy stresu (nazywając to zjawisko dystresem), z czym efektywne radzenie sobie jest jedną z najważniejszych rzeczy w tym szalonym świecie, którego obecnie doświadczamy. Chciałabym podzielić się z wami kilkoma najważniejszymi faktami na temat tego, czym jest PCM, jak możemy go wykorzystać jako osoby, managerowie, partnerzy będący w związku, prezesi będący szefami firmy czy rodzice. To jedno z tych rozwiązań, które może działać na wielu różnych poziomach, w różnych kontekstach, rolach życiowych czy obszarach biznesowych. Tak adaptacyjne, opisowe i wnikliwe, że wygląda na zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Czym jest Process Communication Model? PCM to struktura 6 typów osobowości, które są podstawą tego, jak myślimy, działamy i komunikujemy się z innymi. To ramy, które mogą wspierać ludzi w życiu osobistym i zawodowym w byciu bardziej świadomymi siebie (traktując samoświadomość jako początek każdej aktywności rozwojowej, którą podejmujemy). A kiedy jesteśmy bardziej świadomi tego, jak jesteśmy skonstruowani i co to dla nas oznacza, możemy dowiedzieć się więcej o tym, jak się komunikujemy (w standardowych sytuacjach i pod presją, w stresie). Ta wiedza sprawi, że będziemy lepsi, bardziej skuteczni w relacjach z innymi: naszym życiowym partnerem, dziećmi, przyjaciółmi, rodzicami, a także współpracownikami, pracownikami, przełożonymi czy klientami. Jedną z najpiękniejszych rzeczy w PCMie, którą odkryłam, kiedy zaczęłam przyswajać jego mądrość, było to, że jest to bardzo uporządkowany, ale też zrozumiały sposób opisywania tego, jak działamy, czego potrzebujemy, jeśli chodzi o potrzeby psychologiczne oraz jak działa nasza komunikacja (jak my się komunikujemy, ale też czego potrzebujemy od innych, kiedy oni mówią do nas). I że to nie to samo. Wydaje się dość oczywiste, że nie ma jednego uniwersalnego sposobu komunikowania się z innymi ludźmi, a jednak cały czas zmagamy się z tym procesem. Uczymy się, gromadzimy wiedzę, zbieramy narzędzia, ćwiczymy na szkoleniach i warsztatach, ale cały czas popełniamy błędy i frustrujemy się niedziałającą komunikacją. A z powodu nieskutecznej komunikacji powstają konflikty, nieporozumienia, które sprawiają, że nasze działania są nieefektywne, nie dają satysfkacji czy radości tak, jakbyśmy tego chcieli. I właśnie tu wchodzi cały na biało PCM. 6 typów osobowości PCM zawiera w swojej strukturze 6 typów osobowości. Jeśli znasz różne metody psychometryczne i kwestionariusze, być może zainteresują Cię 2 rzeczy, które odkryłam w tym narzędziu, co czyni je wyjątkowym: Oto wizualizacja tego, jak może wyglądać struktura PCM z nazwami typów oraz słowami kluczowymi związanymi z każdym z nich. Poniżej krótka charakterystyka każdego z nich. NIEUGIĘTY to osoba, która obserwuje świat przez pryzmat wartości i opinii. Operuje strukturą swojego systemu przekonań i wartości, ma silną opinię na każdy temat. Kiedy zaczyna coś robić, jest w pełni zaangażowany/a w to, żeby to zakończyć. W głowie mu/jej się nie mieści myśl o tym, że coś mogłoby nie być dowiezione, jeśli obiecują to zrobić. Zaufanie jest tym, co cenią, dopóki ktoś nie udowodni im, że jest inaczej (że nie jest godny zaufania). ANALITYK to osoba, która wykorzystuje dane, fakty, logikę, informacje do łączenia się z otaczającym ją światem. Wykorzystuje myślenie jako podstawę swoich decyzji czy działań związanych z rozwiązywaniem problemów, a nawet budowaniem relacji z innymi ludźmi. Czego nie da się udowodnić, nie ma prawa istnieć. Łączy kropki, szuka logicznych ciągów, powiązań pomiędzy rzeczami i odpowiada na pytania, które będą sprawiały, że otaczający go/ją świat będzie miał większy sens. DZIAŁACZ sprawia, że rzeczy się dzieją. Ich percepcja jest pełna aktywności, sprawiania, że coś się dzieje. Potrzebują bodźców, aby utrzymać tempo, w którym czują, że żyją. Doświadczanie rzeczy jest jej/jego sposobem uczenia się, bycia w strefie rozwoju oraz bycia skutecznym i wydajnym. Nie lubi czekać i za dużo gadać: „zamiast mówić, zróbmy coś” lub „mniej gadania, więcej roboty” – to zdania, które często się pojawiają. BUNTOWNIK jest osobą potrzebującą kontaktu z innymi. Ich postrzeganie świata polega na cieszeniu się rzeczami, zabawie życiem. Potrzebuje reakcji (swoich i innych), aby poczuć, że jest w dobrym miejscu. Bycie kreatywnym, spontanicznym, pełnym energii: to najlepiej opisuje Buntownika. EMPATA wykorzystuje emocje do doświadczania otaczającego go/ją świata. To, jak myśli o pewnych sytuacjach, decyzjach lub ludziach, jest jej/jego kompasem do wybierania dalszych kroków. Ceni innych ludzi, relacje i rodzinę – to główne punkty skupienia energii i baza przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. MARZYCIEL wykorzystuje świat refleksji. Wyobraża sobie różne scenariusze, opcje, możliwości i zagłębia się w te myśli w sobie. Potrzebuje czasu i przestrzeni, aby być w swoim świecie i ma bogate życie wewnętrzne, z którego korzysta do tego, żeby doświadczać świata. Jedną z najważniejszych rzeczy w PCM jest zrozumienie, że każda osoba na tej planecie ma w sobie wszystkie typy osobowości. Nie można nie posiadać jakiegoś pierwiastka. Wszyscy je mamy, tylko w innej kolejności, a także różnimy się poziomem dostępu do wyższych pięter naszej struktury osobowości. Wszystko zależy od tego, jak zostaliśmy wychowani (pamiętając, że kolejność pięter jest stała od mniej więcej 6-go roku życia), w jakim środowisku żyliśmy w przeszłości i w jakim jesteśmy teraz. A to zależy od wszystkich dotychczasowych doświadczeń i tego, czego nauczyliśmy się o sobie i świecie. Gdzie w życiu mogę skorzystać z PCM? Po wypełnieniu kwestionariusza i otrzymaniu raportu będziesz miał(a) okazję porozmawiać z certyfikowanym Praktykiem PCM, który opowie ci więcej na temat założeń tego narzędzia i jego zastosowania w twoim konkretnym przypadku. Porozmawiacie o kolejności pięter i natężeniu każdego typu w twojej indywidualnej strukturze, a także o spostrzeżeniach na temat tego, co dzieje się z wami w stresie oraz w relacjach z innymi. Gdzie konkretnie możesz użyć PCM? Ta lista miejsc do wykorzystania nie jest skończone. PCM to świetne, uniwersalne i adaptacyjne narzędzie, które może ci pomóc na wiele różnych sposobów i w więcej niż jednej dziedzinie twojego życia. Jeśli chcesz być lepszym człowiekiem – dla siebie i dla innych, to krok, który możesz zrobić,

Read More »
Rozwój osobisty

Co robić, kiedy nie jesteśmy pewni?

Mieszkamy w różnych miejscach na całym świecie. Mamy różne pochodzenie, potrzeby, ambicje i bazy osobowości. Chcemy różnych rzeczy. Ale większość z nas w pewnym momencie naszego życia miała (lub regularnie miewa) jedną z najbardziej ograniczających myśli w głowie: wątpliwości. Nie jesteśmy pewni, a to jedna z największych przeszkód osiągania i iścia do przodu.  Wątpimy w siebie, czasami dlatego, że zostaliśmy wychowani w określony sposób (tak budowały się w naszym mózgu przekonania o sobie i świecie, a w wyniku tego drivery). A czasami dlatego, że środowisko, w którym obecnie żyjemy lub pracujemy, nie jest zbyt sprzyjające. Wątpimy w siebie, ponieważ jest to strategia naszego gadziego mózgu (chociaż niezbyt dobra), żeby uchronić się przed stratą, której potencjalnie możemy doświadczyć (lepiej zamarznąć lub uciec, niż podejmować działania). A czasami jest to po prostu strach, że możemy stracić to, co już mamy. Albo to kwestia statusu, prestiżu, pieniędzy, pozycji (i bycia ekspertem w danej dziedzinie), czasem kogoś (może się to zdarzyć, kiedy pójdziemy dalej i nie wszyscy w tę dalszą podróż wyruszą z nami). To też strach przed byciem niewystarczająco dobrym/ą, mądrym/ą, eksperckim. Dla kogo właściwie „niewystarczająco”? Co możemy zrobić, żeby mieć więcej pewności, nie kwestionować każdego większego kroku lub zmiany, którą chcemy wprowadzić w swoim życiu? Jak przekonać siebie, że jesteśmy wystarczająco dobrzy/mądrzy/gotowi, żeby to zrobić, nawet jeśli wiemy, że możemy ponieść porażkę? To temat na dziś. Zainspirowany myślami Tony’ego Robbinsa. (Wymaga podkreślenia, że elementy zostały przedstawione w jakiejś kolejności poniżej, ale to nie znaczy, że powinny pojawić się w tej właśnie w każdym konkretnym przypadku. Możesz rozpocząć swoją historię od kroku Przekonanie, a następnie przejść przez Potencjał, Działanie i Wynik: to również może zadziałać. Tak naprawdę wybór zależy od tego, w jakiej sytuacji się obecnie znajdujesz. Możesz być kim chcesz :))   Element numer 1: Potencjał   Potencjał to element, który ludzie posiadają jako pewne źródło władzy, umiejętności i wartości, które mogą dać innym. Może to być obszar, w którym czujemy się mocni, kompetentni lub możemy się w nim potencjalnie rozwijać. Może to być pomysł zrobienia czegoś w określony sposób, spełnienia konkretnego marzenia lub zaplanowania tematu, który chcemy zrealizować.      Można powiedzieć, że dana osoba ma potencjał, żeby być świetnym przywódcą. Albo wspaniały rodzicem, wspaniałym lekarzem, wybitnym dziennikarzem. Czasami potencjał to nazwa czegoś nieuchwytnego – czegoś, co trudno nam nawet opisać. W niektórych przypadkach jest to przeczucie, które podpowiada nam, że określony pomysł na zrobienie czegoś jest właściwy. Kiedy czujesz, że naprawdę chcesz coś zrobić, najlepsze, co możesz zrobić to do tego dążyć. Wykonać kolejny krok niewygodnego działania, podjąć decyzję, która przybliży cię do wykorzystania swojego potencjału w najlepszy możliwy sposób.   Element numer 2: Działanie   Jedną z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych rzeczy, jakie należy zrobić, żeby coś zmienić jest podjęcie niewygodnego działania. Bać się, jasne – ale i tak to zrobić. To odwaga. Aby osiągnąć swój pełny potencjał, uzyskać i osiągnąć to, czego chcesz, żeby być lepszym/ą, mądrzejszym/ą i odnieść większy sukces, potrzebujesz to zrobić. Pójść o krok dalej, żeby zobaczyć, co się stanie. Kiedy nie jesteśmy pewni, co zrobić lub mamy trudności z podjęciem decyzji, często zastanawiamy się, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić. Kiedy nie jesteśmy pewni, czasami myślimy o 10 różnych scenariuszach. Prawda jest taka, że większość z nich to tylko wymówki, żeby utrzymać status quo i nie podejmować żadnych decyzji, które w jakiś sposób mogłyby zagrozić temu, kim jesteśmy. Żeby przetestować hipotezy i rzucić wyzwanie temu, kim jesteśmy i kim chcemy być, konieczne są działania. Bez tego kroku możemy pozostać w strefie strachu, nie sprawdzając, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. Podjęcie działania, nawet jeśli będzie to tylko jeden mały krok, jest punktem wyjścia do życia, jakim chcesz żyć. I może to być wszystko: telefon, napisanie do kogoś, kogo nie znasz, wyznaczenie granicy, powiedzenie „nie” jedzeniu czegoś lub spędzaniu czasu w określony sposób. Może to być nakręcenie krótkiego filmu i opublikowanie go w Internecie lub napisanie pierwszego artykułu na blogu. Może to oznaczać nawiązanie kontaktu z osobą, którą naprawdę podziwiasz, ale aż do teraz nie miałeś/aś odwagi nawiązać kontaktu. Każdy obszar naszego życia może być dobry na początek: to twoja decyzja, gdzie chcesz podjąć działania. Grunt, żeby to zrobić.   Element numer 3: Rezultaty   Podejmując działanie, zawsze osiągasz rezultaty. Mogą być pozytywne lub nie do końca takie, do jakich dążyłeś/aś, ale za każdym razem na pewno się pojawią. Każda akcja wywołuje reakcję, to jedna z podstawowych zasad fizyki. Wszystko, co robimy, ma swoje konsekwencje. Jedną z najważniejszych rzeczy dla naszego mózgu jest dostrzeganie pozytywnych skutków naszych decyzji. Kiedy otrzymujemy pewnego rodzaju potwierdzenie, że to, co robimy, ma wpływ, wynik, pozytywną konsekwencję, nasz mózg daje nam zastrzyk dopaminy, który przekonuje nas, że powinniśmy działać dalej. Pokazuje nam, że moment poczucia dyskomfortu przy podejmowaniu działania jest tego wart, bo mamy konkretny dowód na to, że to działa. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że podejmiesz działanie i zakończy się to porażką. To też jest w porządku! A wiesz dlaczego? Ponieważ w ten sposób się uczysz. Pisałam ostatnio o Sarze Blakely i stwierdzeniu jej ojca, że „dzień bez błędu nie jest dobrym dniem”. Jeśli twoje obecne przekonania szepczą ci do ucha, że każdy błąd czyni cię przegrywem, możesz wytrenować swój mózg, żeby myślał inaczej. Możesz ukształtować swój umysł tak, żeby każdy wynik, który cię nie satysfakcjonuje, uwzględniał w procesie retrospektywnym (retro). Narzędzie to ma swoje korzenie w świecie technologii, ale sprawdza się tam równie dobrze, jak w obszarze rozwoju osobistego. Najważniejsze pytanie brzmi: co mogłem/am zrobić inaczej, żeby uzyskać oczekiwane rezultaty? Co zadziałało, a co nie? Dlaczego?  Co przegapiłem/am w całej tej historii? Jak mogę się wzmocnić, czego nauczyć, żeby następnym razem rezultat moich działań był taki, jaki chcę? Każdy wynik, który uzyskasz, jest czymś. Użyj tego. Zmień sposób, w jaki działasz – odwróć coś, żeby uzyskać nowe rezultaty. Nawet jeśli to tylko jeden mały element układanki, spróbuj. Einstein powiedział kiedyś, że „szaleństwem jest robić w kółko to samo i oczekiwać innych rezultatów”. Ale spójrz, ile z nas robi to na co dzień. Nie bądź taką osobą: powtarzaj, zmieniaj, próbuj jeszcze raz i jeszcze raz, aż do skutku.  

Read More »
Rozwój osobisty

Czy sposób, w jaki karmisz swój mózg ma wpływ na to, kim jesteś?

Często słyszymy: „jesteś tym, co jesz”. Jednak niezbyt często zastanawiamy się, w jaki sposób treści, którymi karmimy nasz mózg, sprawiają, że stajemy się określoną osobą. W zależności od tego, których zmysłów używasz najczęściej, absorbując to, co zewnętrzne, żeby zbudować to, co jest w tobie, bodźce mogą być inne i sposoby uczenia się mogą być różne dla każdego z nas. Ale najważniejsze jest to, że właściwie możemy stać się tym, co przyjmujemy do siebie – świadomie lub nieświadomie. A mając coraz więcej elementów w zakresie kontroli, mamy w konsekwencji coraz większy wpływ na to, jak kształtujemy nasz sposób myślenia. Możesz powiedzieć: „Każdego dnia czytam, jak moje nastawienie może być zagrożone?”. Chodzi o to, że czytanie lub oglądanie czegoś nie jest jedynym kanałem wpływającym na nasz mózg. Podzielmy sposoby, w jakie karmimy nasz mózg w taki sposób, żebyś mógł/mogła zastanowić się nad tym, jak kształtujesz swoją rzeczywistość poprzez treści, które konsumujesz na co dzień. Rzeczy, które czytasz Dla osób, które większość treści czerpią z korzystania z materiałów wizualnych (czytając, oglądając rzeczy, obserwując, co jest wokół nich, tego, jak wszystko działa itp.), karmienie mózgu w ten sposób będzie najlepszą opcją na rozwój. Dla tych ludzi wszystko, co widzą, kształtuje ich sposób myślenia. W ten sposób najszybciej uczą się i budują zrozumienie otaczającego ich świata. Jeśli jesteś wzrokowcem, wszystko, co czytasz: książki, artykuły, raporty, dokumenty, wpisy w mediach społecznościowych, komentarze pod filmami na YouTube itp. – to wszystko ma wpływ na to, co myślisz, jak się czujesz i jakie decyzje podejmujesz w swoim życiu. Czy to wszystko ma wpływ na to, kim jesteś i co myślisz o sobie i świecie? Absolutnie! Dobra, wartościowa, rozwojowa treść – niezależnie od tego, czego dotyczy (biznes, kariera, relacje, nawyki, zdrowie, duchowość – jakkolwiek to nazwać) jest kluczem do nakarmienia mózgu czymś, co go odżywi. A nie kupa śmieci zanieczyszczająca twoje ciało. Jak rozpoznać czy treść karmi lub zanieczyszcza twój mózg? Zastanów się, jak się czujesz po jego spożyciu. To tak jak z jedzeniem: po zdrowym, zbilansowanym posiłku czujesz się inaczej niż po fast foodzie, który jesz w ciągu 5 czy 10 minut pomiędzy spotkaniami, nawet nie siedząc przy stole. Czy czujesz się zainspirowany/a? Dobrze w stosunku do siebie i/lub innych? Czy masz nową porcję energii, którą możesz wykorzystać, żeby utrzymać pęd do działania? A może czujesz się źle ze sobą – bezsilność, wina lub utrata całej nadziei dla tego świata na przykład po przeczytaniu wiadomości nachodzi cię w mgnieniu oka? (Z czytania wiadomości nigdy nie wynika nic dobrego – czy kiedykolwiek czułeś/aś się dobrze po przeczytaniu wiadomości? No właśnie.) Rzeczy, których słuchasz Ta sama historia, inne medium. Ta kategoria jest przeznaczona dla osób, które większość swoich codziennych treści konsumują poprzez słuchanie (rozmowy innych osób, podcasty, radio, nagrania, muzyka, wideo – ale tylko dźwięk itp.). To, co słyszą, to to, kim się stają, jak tworzą siebie na tym świecie. Kiedy nic nie słyszą, nie uczą się, nie rozwijają, a nawet nie mają problemów z prostą egzystencją. Jeśli jesteś w tym pudełku, sprawdź, jakich rzeczy słuchasz na co dzień. Z jakich zasobów korzystasz, żeby dobrze zaspokoić swoje potrzeby słuchania? Jacy autorzy, gawędziarze, opowiadacze historii cię karmią? Audiobooki? Kursy online? Słuchasz wiadomości i reklam w radiu? A może przysłuchujesz się tym wszystkim marudzącym ludziom, którzy mówią o tym, jak szalony jest ten świat, który cały czas się zmienia i jak staje się coraz gorszy? I jeszcze raz: jak się czujesz z niektórymi treściami? Energiczny/a, pełen/na nadziei? A może raczej niezaangażowany/a, bez nadziei na lepsze jutro dla siebie? Rzeczy, których dotykasz lub doświadczasz Dla niektórych osób czytanie lub słuchanie czegoś nie jest sposobem, w jaki doświadczają otaczającego ich świata. Muszą dotknąć, poczuć, nawiązać fizyczne połączenie z określonym przedmiotem, sytuacją, chwilą lub inną osobą. Nie wierzą, dopóki czegoś nie przeżyją lub nie będą mieli czegoś w ręku. Możesz albo mieć doświadczenia, które cię odżywiają, albo nie. Kiedy myślimy o tym, żeby jak najlepiej wykorzystać chwile, które przydarzają się nam przez całe życie, zawsze jest coś, co możesz zabrać ze sobą, nawet gdy sytuacja jest trudna. Chodzi o to, żeby dzień bez błędu i słabszego momentu potraktować jako dzień stracony. Planujesz swoje działania czy po prostu ci się przytrafiają? Czy inni decydują o tym, czym się zajmujesz, na co poświęcasz swój czas i energię? Czy wybierasz, jakiego rodzaju przedmioty i przestrzenie cię otaczają: w biurze, w domu, z jakiej siłowni, otwartej przestrzeni zewnętrznej korzystasz? Czy masz doświadczenia, po których karmisz się energią, inspiracją, radością, pełnymi nowych możliwości? A może po tym, co dzieje się każdego dnia, czujesz się przygnębiony/a, smutny/a, pozbawiony/a energii? Ludzie, którzy cię otaczają Ludzie to ciekawy gatunek. Mogą być szczęśliwi, zainspirowani, odnoszący sukcesy, otwarci, kochający, troskliwi i zdeterminowani. Jednocześnie mogą czuć się źli, smutni, wściekli, rozczarowani, sfrustrowani, przygnębieni lub niekochani. W zależności od tego, jakie przekonania mamy w mózgu, które zostały tam skonstruowane na samym początku naszego życia, rozgrywamy scenariusz wygrywający albo przegrywający. Scenariusz wygrywający to zbiór założeń, jakie mamy na temat naszego życia, nas samych, ludzi i sytuacji wokół nas, a które są wspierające w osiąganiu naszych celów. Scenariusz przegrywający to zbiór założeń, które mamy, będący swego rodzaju samospełniającą się przepowiednią: że wszystko, co robimy, przybliża nas do zagłady. Cokolwiek zrobimy, wszystko skończy się tak, jak przewidywaliśmy i w co wierzyliśmy (co jest oczywiście negatywne). Umieściłam tutaj to krótkie wprowadzenie do bardzo złożonego tematu, ponieważ konstrukcja scenariuszy (inaczej skryptów) jest ściśle związana z ludźmi, którzy byli z nami, gdy byliśmy dziećmi, ale także są z nami dzisiaj. Nawet nieświadomie mogą mieć ogromny wpływ na to, co czujemy (o sobie i o tym, co dzieje się w naszym życiu), jakie decyzje podejmujemy, jak spędzamy czas i jak wychowujemy nasze dzieci. Jesteś na to za młody lub za stary. Powinieneś cieszyć się z tego, co masz, nie ryzykuj tą zmianą. Masz dobrą pracę, dlaczego miałbyś ją zmieniać na niepewną? W twoim związku nie jest idealnie? Inni mają gorzej. Jeśli odnosisz się do jednego lub więcej z powyższych zdań, wiesz, jakie wywołują one uczucia. Czy czujesz się wzmocniony/a lub niepokonany/a po rozmowie z osobą o takim podejściu? Czy wysoko cenisz swoje umiejętności,

Read More »
Rozwój osobisty

5 sposobów wykorzystania każdego błędu do rozwoju

Nikt nie lubi popełniać błędów i ponosić porażek. Błędy wiążą się z jednym z najgorszych uczuć, jakich może doświadczyć człowiek: poczuciem winy, wstydem, rozczarowaniem, smutkiem, czasem złością. Konsekwencją tego jest często wrażenie, że znowu nam się nie udało, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, żeby zrobić to, do czego dążyliśmy. Albo, że może powinniśmy pozostać tam, gdzie jesteśmy. Często myślimy, że to, co robimy, nie ma sensu – nie jesteśmy stworzeni do niczego więcej, niż mamy dzisiaj, jesteśmy niekompetentni, niewystarczająco wykwalifikowani, silni czy mądrzy. Prawda jest taka, że jeśli nie ponosimy żadnych porażek, oznacza to, że nie staramy się wystarczająco mocno. Jeśli nie popełniasz błędów, oznacza to, że pozostajesz w swojej strefie komfortu i nie zmuszasz się do przebywania w strefie rozciągania. Błędy są potrzebne, żeby się rozwijać. Oczywiście mają one sens tylko wtedy, gdy się na nich uczymy. Kiedy analizujemy, wyciągamy wnioski i idziemy do przodu będąc mądrzejsi, z lepszym zrozumieniem siebie, innych i otaczającej nas rzeczywistości. Jednak dla wielu z nas popełnienie błędu, pomyłka lub podjęcie złej decyzji jest czymś nie do pomyślenia. Koniec świata, relacji lub możliwości biznesowej. Pytanie zatem brzmi: co możemy zrobić inaczej, żeby wykorzystać błędy do rozwoju, zamiast dać się im zjeść żywcem? 1. Traktuj dzień bez błędu jako zmarnowany Sara Blakely, założycielka firmy Spanx (marki sprzedającej bieliznę, legginsy, stroje kąpielowe i odzież ciążową w ponad 50 krajach na całym świecie) została wychowana pod dość sprzecznym z intuicją zdaniem, które ojciec zadawał jej codziennie. „Co ci się dzisiaj nie udało?” – tak ono brzmiało. A kiedy odpowiadała: „nic, wszystko było w porządku”, jej ojciec mówił coś w stylu: „to znaczy, że nie starałaś się wystarczająco mocno”. I w ten sposób ona i jej brat nauczyli się, że każdego dnia, wracając ze szkoły, muszą mieć przynajmniej jedną porażkę lub błąd, bo bez tego dzień nie jest do końca wartościowy. To była prawdziwa porażka, żeby nie ponieść porażki. Oczywiście nie chodzi dostrzeganie codziennie wyłącznie niepowodzeń i bycie z tego powodu nieszczęśliwym. Najważniejsze jest, żeby ponieść porażkę i wyciągnąć wnioski z każdej pojedynczej rzeczy, która poszła źle. Popełniać błędy, zastanawiać się nad nimi i być lepszym człowiekiem następnego dnia. Zobacz, jak ta zmiana myślenia może uwolnić cię od poczucia winy, ciągłego niedosytu lub poczucia, że nie jesteś wystarczająco dobry/a. Ta zmiana pozwala ci dokonać zmiany w sposobie myślenia, która będzie miała ogromny wpływ na to, co robisz, jak myślisz i podejmujesz decyzje. Od tej chwili każdego dnia (na koniec dnia lub następnego dnia rano: jeśli prowadzisz dziennik, wspaniale jest dodać to do codziennego rytuału) myśl o jednej sytuacji, reakcji, decyzji lub rzeczy, którą zrobiłeś/aś dzień wcześniej, z czego nie jesteś dumny/a. Albo traktujesz to jak błąd, porażkę, a nie najlepszą wersję siebie. Zastanów się, co skłoniło cię do takiego zachowania i zadaj sobie pytanie: co mogłem/am zrobić inaczej w tej sytuacji? Jaką inną, lepszą decyzję mógłbym/mogłabym podjąć? Traktuj dzień bez błędu jako zły, szukaj chwil, które nie były idealne, zastanawiaj się i wyciągaj z nich wnioski. Ale chroń się przed wpadnięciem zbyt głęboko w króliczą norę rozczarowania lub poczucia winy: nie przyniesie ci to nic dobrego. Bądź mądry/a: gdy poczujesz, że nie czujesz się zbyt dobrze, zatrzymaj się na kilka dni, odpocznij. Dobrze jest od czasu do czasu zaczerpnąć oddechu. Dla niektórych z nas tego rodzaju ćwiczenia mogą być naprawdę trudne, a nawet wyczerpujące. Zwłaszcza jeśli masz silny driver „Bądź doskonały”, który mówi ci, że jeśli nie jesteś na 100%, nie jesteś wartościową osobą jeśli nie robisz rzeczy idealnie. Bądź tego świadomy/a, szukaj korzeni i zmieniaj swoją historię. To jest coś, co tak naprawdę możesz zrobić dla siebie. 2. Z każdego błędu weź dla siebie jedną rzecz Żeby wykorzystać każdy błąd jako okazję do rozwoju i zdobywania rozpędu, musimy mądrze podchodzić do pracy, którą wykonujemy w każdej sytuacji. Granica pomiędzy konstruktywną analizą sytuacji a zapadnięciem się w otchłań rozpaczy, niedoskonałości czy rozczarowania tym, kim jesteśmy w porównaniu z tym, kim według nas powinniśmy być, jest naprawdę cienka. Dlatego chciałbym cię zaprosić, żebyś z każdego błędu, który sam(a) popełnisz, wyciągnął/ęła tylko jedną rzecz. Nie więcej, nie mniej. To dobry i zdrowy sposób na ochronę siebie (szczególnie z punktu widzenia zdrowia psychicznego), żeby nie zagłębiać się za mocno w trudne emocje. Dla niektórych z nas może być kuszące, żeby pojechać za daleko i wylądować w momencie, z którego bardzo trudno będzie się wydostać. Powiedziałeś coś niemiłego dla swojej drugiej połówki? Zastanów się, dlaczego to zrobiłeś/aś i skonstruuj jedno zdanie, które będzie bardziej adekwatne, żebyś mógł/mogła je użyć następnym razem, kiedy pojawi się podobna sytuacja. Nie zadawaj sobie pytań typu: „czy on/ona w ogóle mnie kocha?”, „czy jestem wystarczająco mądry/zabawny/ładny/przystojny?” lub „dokąd my właściwie zmierzamy?”. Oczywiście niektóre z tych pytań mogą być trafne, ale w tym ćwiczeniu zastanów się nad jedną rzeczą, którą możesz zrobić inaczej, żeby zobaczyć rezultaty w swoim obszarze wpływu. Ktoś w pracy doprowadził cię do granic cierpliwości swoją niekompetencją? Możesz zadać sobie pytanie: „czy oni naprawdę są niekompetentni? Może ich kompetencje leżą gdzie indziej niż w moich ramach?”. I jedno z najważniejszych: „co zrobiłem/am, żeby wrócić do pozycji OK-OK?”. To pytanie, które ostatnio mnie nurtuje i myślę, że może przydać się również każdemu/j z nas. Jaką jedną rzecz możesz jutro zrobić inaczej w stosunku do tej osoby? 3. Za każdym razem inwestuj 5 minut w rozwój Za każdym razem, gdy widzisz szansę na zrobienie czegoś lepiej, zainwestuj 5 minut na nauczenie się, jak zrobić to inaczej. Traktuj to jako konkretny czas rozwoju, nawet jeśli wiesz (z racjonalnej perspektywy), co i jak robić. Zawsze jest miejsce na rozwój, spróbowanie czegoś nowego. Nakrzyczałeś na swoją drugą połówkę, bo byłeś/aś zmęczony/a po ciężkim dniu w pracy? Przeczytaj 5-minutowy artykuł o tym, jak skupić się na lepszej komunikacji w obliczu stresu (uczucie zmęczenia to także stres dla organizmu). Sprokrastynowałeś/aś zadanie i teraz tego żałujesz? Obejrzyj 5-minutowy film o tym, jak mniej odkładać na później w swoim życiu. Podjąłeś/ęłaś złą decyzję? Zadzwoń lub napisz do jednej znanej ci osoby, która naprawdę dobrze radzi sobie z podejmowaniem decyzji. Poproś o to, żeby podzielił(a) się z tobą 3 rzeczami, które ją osobiście wspierają

Read More »
Przywództwo

Jak zarządzać zespołem kiedy dookoła rządzi zmiana?

Kiedy jesteśmy managerami lub chcemy zostać nimi w najbliższej przyszłości, często w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jest cała masa rzeczy, którymi potrzebujemy się zająć w ramach tej roli. To zmiana podejścia, w porównaniu z byciem ekspertem. Bycie Hiring Managerem i rekrutacja nowych osób do zespołu. Wdrażanie nowych pracowników. Organizowanie i prowadzenie spotkań zespołu (tygodniowych / miesięcznych / kwartalnych), spotkań 1:1 z każdą osobą w zespole (tygodniowych / miesięcznych / kwartalnych), spotkań podsumowujących (miesięcznych / kwartalnych). Dbanie o rozwój zespołu (indywidualny i zespołowy), odpowiadanie na pytania, które nigdy się nie kończą (szczególnie w okresie zmian). Rozwiązywanie problemów, konfliktów i innych kwestii pojawiających się na co dzień. A jednocześnie trzeba realizować cele biznesowe, wykonując niekończące się zadania, uczestnicząc w innych spotkaniach, cały czas ucząc się, jak być dobrym managerem. Potrzebujemy robić to wszystko w środowisku, które cały czas się zmienia. Historia świata pokazuje nam, że są okresy, w których wszystko było bardziej ustabilizowane, ale przez większość czasu jesteśmy częścią jakiejś transformacji, przejścia, ciągłej zmiany. A dla managera ten brak stabilności i niepewność to jeden z najtrudniejszych elementów środowiska pracy, który wpływa na nasze plany, działania i decyzje, które podejmujemy każdego dnia. Bo jak zbudować silny, skuteczny zespół, pełen zaangażowanych ludzi, który niezależnie od tego, co się stanie, dowiezie rezultaty? Jak to zrobić, skoro już wiemy, że zmiana, przed którą stoimy, nigdy się nie zatrzyma? Że potrzebujemy skutecznie działać w okolicznościach, które są w większości nieprzewidywalne? Dlaczego zmiana nigdy się nie kończy? Interesującą rzeczą związaną ze zmianą jest to, że tak się jej boimy, że przez większość czasu się jej opieramy – zwykle uważamy, że coś stracimy, gdy zmiana nadejdzie. Albo jesteśmy źli, że ktoś coś zmieni i będziemy musieli się dostosować, ZNOWU, i to sprawia, że ​​tak się czujemy. Ale ostatecznie, kiedy już oswoimy się z nową rzeczywistością, jesteśmy z tego całkiem zadowoleni – czasem nawet na tyle, że nie chcemy wracać do poprzedniego scenariusza. Przykład? Praca zdalna. Kiedy nadeszła pandemia, wiele osób musiało zmienić sposób pracy z biura na dom (oczywiście, jeśli pozwalał na to rodzaj pracy). W wielu przypadkach było to dramatyczne: przebywanie w dwupokojowym mieszkaniu, z dwójką dzieci, pracującym partnerem i psem. Albo życie i bycie samotnym przez cały czas, co spowodowało większą depresję niż kiedykolwiek wcześniej. Słaby dostęp do internetu, brak odpowiedniego sprzętu czy możliwości pracy lub nauki zdalnej. Wiele osób narzekało, że nie mogą się skupić lub nigdy nie kończą pracy, bo komputer jest zawsze włączony. A teraz? Najczęściej pojawia się fala ogromnej wściekłości, gdy organizacje zaczynają decydować, że pracownicy powinni wrócić do biura, głównie w trybie hybrydowym. I w wielu przypadkach dla ludzi to jest niedopuszczalne – otwarcie odmawiają i zaczynają szukać innej pracy, która pozwoli im w 100% pracować zdalnie. Szalone, co? Zmiana nigdy się nie kończy, ponieważ świat cały czas się rozwija: taka jest jego natura. Jest takie powiedzenie, że jeśli nie wzrastasz i się nie uczysz to się cofasz. To prawda, kiedy myślimy o osobach indywidualnych, zespołach, organizacjach i całym świecie – tak w ogóle. A dzieje się tak, bo chcemy być lepsi, mądrzejsi, uczymy się i automatyzujemy różne rzeczy. Staramy się robić wszystko mądrzej, wykorzystując mniej czasu i więcej technologii, jeśli to możliwe, żeby osiągnąć lepsze wyniki. Nie uczyć się jednej rzeczy czy umiejętności przez 20 lat, ale spędzić na tym kilka godzin i uczyć się od ludzi, którzy wykonali już życiową pracę w określonej dziedzinie. Zmiany, które sprawiają, że czujemy się w określony sposób, niezależnie od tego, czy są one pozytywne, czy negatywne. W większości przypadków nie mamy na to wpływu, ale możemy podjąć właściwe decyzje, aby wykorzystać te zmiany w najlepszy możliwy sposób. Co jest najważniejsze dla ludzi? W świecie ciągłych zmian managerowie potrzebują mieć odpowiednią strategię i taktykę, żeby móc z nią pracować niezależnie od okoliczności. Podejmowanie za każdym razem innej decyzji, jak postępować w sytuacji zmiany, jest zbyt frustrujące i wyczerpujące. Dlatego warto mieć ramy, z których można korzystać za każdym razem i dostosowywać je do określonych okoliczności, niezależnie od tego, czy sytuacja wymaga od ciebie działania. Co jest najważniejsze dla ludzi w każdej sytuacji zmiany, przed jaką może stanąć organizacja? Jak wrócić do pozycji OK-OK, żeby skutecznie przeprowadzić zmianę? Czasami jako manager(ka) nie do końca zgadzasz się ze zmianami lub decyzjami podejmowanymi w organizacji. I dobrze – nie da się fizycznie zgodzić ze wszystkim za każdym razem. Każdy/a z nas ma unikalny zestaw wartości, rzeczy, które są dla nas ważne lub tych, których nie akceptujemy. Jednak funkcja przywódcza rządzi się swoimi prawami, których potrzebujemy przestrzegać: zaakceptowaliśmy ją, gdy zgodziliśmy się przyjąć to stanowisko. Niektórzy z nas nie są tego świadomi od samego początku, ale ważne jest zrozumienie tego, żeby odnieść sukces jako manager(ka). W tej orli jesteś częścią organizacji i wiąże się to z odpowiedzialnością za jej sukces lub porażkę. Na poziomie biznesowym, ale przede wszystkim na poziomie ludzkim. Oznacza to, że jesteś głosem firmy, który twoi ludzie słyszą w najczystszy sposób. Sposób, w jaki się komunikujesz, jest często pierwszą rzeczą, którą słyszą, więc uczą się z tego najwięcej. Jeśli nie zgadzasz się lub masz bardzo silną osobistą opinię na temat zmiany, która zachodzi w organizacji, istnieje duże ryzyko, że nie znajdziesz się na pozycji OK-OK, która pozwoli ci jasno myśleć i komunikować się dalej. W większości przypadków stanowisko jest OK – nie OK oznacza: zła, paskudna organizacja i biedni my, pracownicy. Powtarzając ponownie – jest to naturalna reakcja na zmianę, której korzeniem jest strach przed utratą czegoś. Kluczową rzeczą jest powrót do matrycy OK-OK. Powiedzieć sobie: „ok, nie muszę się ze wszystkim zgadzać, ale rozumiem, dlaczego dokonujemy tej zmiany i co chcemy tutaj osiągnąć”. „Jestem częścią organizacji i moją rolą jest przekazywanie informacji moim pracownikom najlepiej jak potrafię, aby wspierać ich w przejściu przez tę zmianę tak płynnie, jak to możliwe, bez spadku ich produktywności i zaangażowania”. To najlepsza możliwa reakcja na każdą zmianę, której doświadczasz. Brakuje ci informacji lub nie jesteś pewien/na DLACZEGO? Idź po informacje do źródła. Nie obwiniaj organizacji, że NIE przekazała ci pewnych faktów. Wszyscy jesteśmy ludźmi, czasami proces komunikacji nie jest doskonały. Ale twoją rolą jest zdobycie informacji,

Read More »
Rozwój osobisty

5 sposobów na wyjątkowe życie każdego dnia

Wielu z nas czeka na idealny dzień, w którym wydarzy się coś konkretnego i wtedy będziemy mogli zacząć robić to, o czym marzymy. Prowadzić „pełne” życie. Kiedy moje dzieci pójdą na studia, zacznę podróżować. Kiedy przejdę na emeryturę, będę czytać codziennie. Kiedy będę miał(a) na koncie kwotę X, założę własną firmę. Kiedy będę mieć X lat doświadczenia, podzielę się nim z innymi. Często czekamy na moment X, żeby zacząć robić Y. Czasem ma to sens, biorąc pod uwagę podstawową potrzebę bezpieczeństwa – naszych finansów, rodziny czy firmy. Ale dość często jest to tylko wymówka – czekanie na coś, co może nigdy nie nastąpić. Dlaczego to robimy? Głównie dlatego, że boimy się zmiany, nie lubimy czuć niepewności i podejmować niewygodnych działań. Ile razy słyszałeś/aś zdanie „powinieneś/nnaś się cieszyć z tego, co masz”, kiedy opowiadałeś/aś komuś o swoim pomyśle, biznesplanie lub nowym nawyku, który chcesz zbudować? Ile razy słyszałeś/aś: „powinnaś/nieneś się uspokoić – w twoim wieku nie wypada się tak zachowywać”, kiedy opowiadałeś/aś komuś o nowej pasji lub ścieżce kariery, w którą chcesz pójść na całość? Życie, jakie chcemy przeżywać nie do końca odpowiada innym. Sama wiem, że słyszałam tak wiele razy, żeby godzić się na mierność czy średniość, bo inni nie mogli znieść tego, że cały czas idę do przodu, uczę siebie i innych. Bo czuli się niekomfortowo. Chcieli, żebym była na nich poziomie i tam z nimi została. Ale na szczęście rzadko się temu dawałam, pozostałam odporna na wszystkie głosy, które chciały mnie zatrzymać przy sobie tam, gdzie jest „bezpiecznie” (cokolwiek to znaczy). A dzisiaj chcę podzielić się z wami 5 elementami, które pomagają mi każdego dnia pozostać na właściwej drodze, na której czuję, że się uczę i jestem lepsza niż ja z wczoraj. Pomimo okoliczności, ciężkich czasów i innych ludzi, którzy sami mogą nie być w stanie tego zrobić. W inspiracji od Tonny’ego Robbinsa. Codziennie karm swój mózg dobrymi treściami Każdy z nas uczy się inaczej. Zasadniczo istnieją 4 rodzaje stylów uczenia się: Jak najbardziej lubisz się uczyć? Kiedy najlepiej zapamiętujesz (za pomocą której metody uczenia się)? Zrozumienie naszych indywidualnych preferencji ma kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o tym, jak karmić nasz mózg. Kiedy już mamy ulubione medium, możemy przejść do wyboru tego, co konsumujemy. Dlaczego to takie ważne, abyśmy dostarczali sobie dobre treści? To tak, jak z powiedzeniem: „stajesz się tym, co jesz” lub „jesteś średnią 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu”. To, jakie treści przyswajasz, ma ogromny wpływ na to, jak myślisz, jak kształtuje się twój sposób myślenia, a co za tym idzie – jak podejmujesz decyzje dotyczące pracy i tego, jak przeżywamy życie. Dobra treść to treść, która czyni cię lepszym człowiekiem – osobą, pracownikiem, przedsiębiorcą, pisarzem, sprzedawcą, negocjatorem, analitykiem, managerem, rodzicem, przyjacielem, partnerem. Coś, co odżywi twoje ciało i umysł, co pozwoli ci być lepszym, niż byłeś/aś wczoraj. To jest główna rama, z której dobrze jest korzystać – nie porównuj się z innymi, porównuj się ze sobą z wczoraj. Czy treści, które konsumujesz wspierają to, kim chcesz się stać? A może większość to raczej internetowe memy, filmy w mediach społecznościowych lub niekończące się seriale oglądane jeden odcinek po drugim? Nie zrozumcie mnie źle – dobrze jest odpocząć, zabawić się lub po prostu pochillować. Pytanie brzmi – jaki jest stosunek „zabawy bez wartości” do wartościowych treści, które na co dzień czytasz lub oglądasz? Zainwestuj 30 minut każdego dnia na karmienie swojego mózgu czymś wartościowym, a zobaczysz ogromną różnicę w tym, jak twoje życie nabiera barw i nowego kształtu. Dobrze karm i ruszaj swoje ciało Sposób, w jaki traktujesz swoje ciało, jest tym, jak się czujesz każdego dnia. Jeśli jesz śmieciowe jedzenie, będziesz czuć się jak śmieć. Czy często masz niski poziom energii? Czy masz zły nastrój, czujesz się smutny/a, zły/a lub bardzo zmęczony/a? Czy odczuwasz fizyczny ból w swoim ciele, kiedy masz 30 lub 40 lat i tak naprawdę nic bardzo poważnaego nie powinno się dziać się z twoim zdrowiem? 90% takich przypadków ma miejsce na skutek złej diety i przebywania przez cały dzień w pozycji siedzącej – w pracy, a potem na kanapie. Tak właśnie czują się, zachowują i mówią ludzie po trzydziestce – jakby mieli 80 lat. Jedz dobrze, włączaj do swojej diety jak najwięcej superfoodów: owoców, warzyw, żywności wysokobiałkowej, niskoprzetworzonej, zdrowych tłuszczów. Ruszaj się: idź na spacer, skacz, rób pompki, biegaj lub pływaj. Uprawiaj jogę, pracuj nad równowagą i siłą. Możliwości są nieograniczone i błagam: nie mów, że nie masz czasu. Może to być 5 minut skakania z psem lub dzieckiem. Lub 10 pompek w oczekiwaniu na kawę. Kiedy ciało się nie rusza, umiera. Chyba nie chcesz umrzeć w najbliższym czasie? Tak sobie myślę, że lepiej jest zachować dobrej jakości życie jak najdłużej. Znajdź wzorce do naśladowania Kiedy pomyślimy o ostatnich setkach lat życia ludzi na tej planecie, było wiele bardzo inteligentnych, odnoszących sukcesy (w różnych dziedzinach życia) kobiet i mężczyzn, którzy odkrywali jedną rzecz po drugiej. A obecnie większość z nas ma nieograniczony dostęp do wszystkiego, co udało się zebrać przez cały ten czas. Nie musimy wymyślać koła na nowo w wielu sytuacjach i kontekstach: możemy po prostu sięgnąć po to, co już jest, przeprojektować te rzeczy trochę tak, żeby pasowały do naszych aktualnych potrzeb i po prostu działać. Lenistwo? Zupełnie nie. W ten sposób możemy uprościć wszystko, co robimy i spożytkować energię tam, gdzie jest to naprawdę ważne i gdzie naprawdę możemy coś zmienić. Idź i korzystaj z Google lub Chata GPT. Zapytaj o 10 najlepszych osób w dziedzinie, którą chcesz opanować (i tu znowu: jako osoba, rodzic, partner, przedsiębiorca, pracownik, manager, pisarz itd.). Czytaj, oglądaj i słuchaj każdego dostępnego dokumentu na temat tej osoby. Wchłoń to. Wybierz to, co do ciebie przemawia i zacznij patrzeć przez różne obiektywy. Czasami to wszystko, czego potrzebujesz, żeby zmienić swoją perspektywę. I nie chodzi tu o bycie kopią czy nową wersją kogoś innego. To takie dopasowanie doświadczeń, narzędzi i myśli innych ludzi, żeby ostatecznie stały się one twoje i pracowały dla ciebie: w tym, czego potrzebujesz i chcesz osiągnąć jako osoba. Podejmij masywne działania Wszystko możemy zaplanować. Przygotować piękne ściany na MIRO

Read More »
Produktywność

Jak się skupić w świecie ciągłych rozpraszaczy?

Skup się. Używaj swojego mózgu, nie jesteś małpą. Możesz się opanować – nie musisz korzystać z telefonu 30-ty raz w ciągu ostatnich 15 minut. To właśnie świat ciągłych rozpraszaczy. Słyszymy to nieustannie, kiedy chcemy nauczyć się być bardziej skupieni – nie rozpraszać się w tym zwariowanym świecie, w którym dosłownie wszystko może nam przeszkadzać. Niekończące się powiadomienia na naszych telefonach, pingi na Teamsie / Slacku, świecąca nowa ikona e-maila, rozmowy telefoniczne, ludzie dookoła, dzieci, zwierzęta, odgłosy z ulicy lub mieszkań sąsiadów. A także nasze własne myśli, które nieustannie biegną jak chcą, wymyślając historie, które często nie są nawet prawdziwe. A na to wszystko ciągła zmiana, kolejny kryzys, z którym trzeba sobie poradzić, niekończące się listy zadań i mnogość kapeluszy, które każdy/a z nas nosi na co dzień. Jak zachować zdrowy rozsądek i koncentrację w takim środowisku? Jak być świadomym tego, co robimy w świecie nieustannych rozpraszaczy? Zanurkujmy dzisiaj wgłąb tego tematu. Mit multitaskingu Pamiętam czasy, kiedy byłam w pierwszej kolejności rekruterem – jakieś 8 lat temu. Doskonale pamiętam niektóre sekcje „wymagań”, które widziałem w internecie lub które sam tworzyłam. „Multitasking” lub „umiejętność wykonywania wielu zadań jednocześnie” była jedną z najważniejszych umiejętności, których poszukiwali managerowie rekrutujący. I szukaliśmy tego jako rekruterzy w CV kandydatów. To było jak supermoc – każdy chciał ją mieć (pamiętam, że dostępne wówczas oferty szkoleniowe krzyczały: „jak zdobyć umiejętność multitaskingu” – serio, to prawdziwa historia) i każdy chciał mieć te umiejętności w swoich zespołach. Multitasking. Słowo klucz skutecznego i efektywnego pracownika. Szkoda, że jest to coś zupełnie bezsensownego i wprowadzającego w błąd. Prawda jest taka, że nie ma czegoś takiego jak multitasking. Nie możemy robić dwóch lub więcej rzeczy jednocześnie z taką samą koncentracją. Kiedy z kimś rozmawiasz i przeglądasz swoją skrzynkę e-mailową – czy pamiętasz cokolwiek, co ta osoba ci powiedziała? Albo kiedy uczestniczysz w warsztacie lub webinarze i jednocześnie odpowiadasz na Teamsie lub Slacku – ile z tej sesji pamiętasz? Dokładnie. Niewiele, bo to niemożliwe. Nie możesz wykonywać wielu zadań jednocześnie, możesz co najwyżej bardzo szybko przerzucać uwagę z jednej rzeczy na drugą. Ale im częściej to robisz, tym dłużej trwa powrót do stanu, w którym byłeś/aś kilka sekund lub minut temu. „Jedna rzecz” Gary’ego Kellera i Jaya Papasana to niesamowita książka o skupianiu się na jednej rzeczy w danym czasie. Jedno zadanie, jeden cel, jedna osoba. Jedna umiejętność, jedno spotkanie. Zrób jedną rzecz, dokończ ją i dopiero zacznij kolejną. Żadnych rozpraszaczy, ignorowanie powiadomień, tylko skupienie się na tym, co robisz. Brzmi to jak żart lub najprostsza rzecz na świecie, którą potrafi zrobić nawet małpa. Ale czy to naprawdę takie proste? Spróbuj to zrobić dzisiaj (lub jutro, jeśli czytasz to późnym wieczorem). Rób jedną rzecz na raz. Wyłącz powiadomienia w telefonie i komputerze tylko na jeden dzień (jeśli z jakichś powodów nie możesz tego zrobić na dłużej). Sprawdź jak ci z tym jest. Kiedy coś robisz, rób to uważnie, z pełnym skupieniem. Jeśli na początku trwa to tylko minutę, to w porządku. Jedząc śniadanie, nie przeglądaj mediów społecznościowych – skup się na smaku, zapachu, temperaturze potrawy (swoją drogą, kiedy ostatni raz naprawdę doświadczyłeś/aś, jak wygląda jedzenie, które jesz? Tak tylko mówię). Kiedy rozmawiasz ze znajomym, odłóż telefon – skup się na tym, co do ciebie mówi. Kiedy wykonujesz zadanie w pracy, skup się na nim w całości. Podejmij świadomą decyzję o tym, co to jest i jak długo chcesz nad tym pracować. Na początku będzie niewygodnie, to pewne. Ale to minie i wtedy zobaczysz różnicę. Czy jestem uzależniony/a od mojego telefonu? Jak często bierzesz do ręki telefon w ciągu dnia? Jak długo korzystasz z niektórych aplikacji, które masz na telefonie? Możesz to łatwo sprawdzić w ustawieniach, wybierając opcję „czas przed ekranem” (może być różnie nazwana w zależności od tego, jakiego oprogramowania używasz). Czy czujesz się nieswojo, może jesteś w stresie albo napięciu, kiedy nie masz telefonu przy sobie? Lekka panika, kiedy nie możesz go znaleźć w kieszeni? Nie możesz spać spokojnie, kiedy nie masz telefonu na szafce obok łóżka? (Mówisz, że masz na nim budzik? Kup zegarek i postaw go obok łóżka, kosztuje pewnie z 20 zł). Zdobyłeś/as więcej niż 1 odpowiedź „tak” na powyższe pytania? Może to oznaczać, że jesteś uzależniony/a od telefonu. To jak z każdym innym uzależnieniem: cukrem, oglądaniem seriali, przekąskami czy alkoholem. Oznacza to, że nie możemy żyć w spokoju równowadze bez korzystania z pewnych bodźców oddziałujących na nasz układ nerwowy. A smartfony stały się swego rodzaju przedłużeniem nas – to, co masz w telefonie, odzwierciedla to, kim jesteś jako osoba, jest integralną częścią ciebie. A ten mały diabeł jest źródłem rozpraszania uwagi nr 1 – powiadomienia z mediów społecznościowych lub Teamsa / Slacka, e-maile, SMS-y, rozmowy telefoniczne, powiadomienia z niezliczonych aplikacji, które mamy zainstalowane. Każdy pojedynczy dźwięk lub brzęczenie pobudza dopaminę w naszym mózgu. To uzależnia i twórcy technologii doskonale o tym wiedzą. Bądź mądrzejszy, podejmij decyzję – nie pozwól, aby technologia decydowała za ciebie. W czy poza kontrolą? Rozpraszacze obecne w naszym życiu mają różne korzenie. W związku z tym mogą znajdować się w naszej strefie wpływu lub poza nią. Czy wiesz, gdzie lądują na skali od „zerowego wpływu” do „pełnego wpływu”? Jeśli nie jesteś pewien/wna, możesz skorzystać z Matrycy Wpływu – będzie to jej kolejne zastosowanie. Zrób listę wszystkich rzeczy, które cię rozpraszają. Powiadomienia (wymień wszystkie aplikacje, które powiadamiają cię o jakiekolwiek rzeczy – z Twojego telefonu / komputera / innego urządzenia, które posiadasz. Ludzie (w domu i w pracy). Hałasy w tle (w moim przypadku budowy wokół budynku, w którym mieszkam). Niekończące się myśli, krążące po głowie i które nigdy się nie kończą (związane np. z martwieniem się o różne rzeczy – prawdziwe lub potencjalne). Teraz umieść każdy z zebranych elementów w jednej z dwóch ćwiartek powiązanych z poziomem wpływu. Potraktuj to w ten sposób – czy mam wpływ na wyłączenie tego rozpraszacza? Czy mogę to fizycznie zrobić? To jest sytuacja, w której można powiedzieć „tak” lub „nie”. Umieść te elementy tam, gdzie w tej chwili powinny być, bez oceniania – na razie to tylko analiza. Wymień dosłownie wszystko, co ci teraz przychodzi do głowy. Masz

Read More »
Rozwój osobisty

4 emocje podstawowe: czy to wystarczające, żeby nas opisać?

W źródłach wiedzy związanych z przestrzenią pracy (również na tej stronie) możemy znaleźć wiele informacji na temat celów, efektywności, umiejętności, przywództwa, zmian, nawyków i wielu innych. Niezbyt często pojawia się temat tego, czym są emocje. W miarę jak świat biznesu rozwijał się w przeszłości, coraz większą popularnością cieszyły się stwierdzenia typu: „biznes to biznes, żadnych emocji”, „trzeba być twardym, żeby coś osiągnąć” czy „nie pokazuj słabości”. Wiele osób opisuje brak emocji poprzez „bycie twardym”. Nie czuj, używaj tylko mózgu. Myśl na chłodno, podejmuj szybkie i trafne decyzje w oparciu o dane. To właśnie wydawało się największą zaletą odnoszącego sukcesy biznesmena / bizneswoman. Ale uczymy się. Świat ewoluuje, cały czas się zmienia – chcemy tego, czy nie. Obserwujemy, jak zmieniają się ludzie, firmy, społeczeństwa i kraje, jak różnorodne są firmy, jak często mówimy o budowaniu środowisk włączających: w pracy, w domu i w wielu innych miejscach. A kiedy obserwuję, jak zmieniają się modele kompetencji, style przywództwa i kultury organizacyjne, okazuje się, że emocje są widocznym i nazwanym elementem wpływającym na zaangażowanie pracowników, poziom wypalenia zawodowego i wiele innych aspektów bycia usatysfakcjonowanym, szczęśliwym i zdrowym człowiekiem. W analizie transakcyjnej, mówimy o 4 emocjach podstawowych. To strach, złość, smutek i radość. Cała paleta emocji, które są bardziej opisowe i szczegółowe, jest pochodną tych czterech, ale ostatecznie kluczem jest nazwanie właśnie ich. Kluczem do zrozumienia tego, co czujemy, jak działamy, reagujemy, komunikujemy się, podejmujemy decyzje i jakie przekonania tkwią w naszych głowach. Ponieważ emocja jest zawsze reakcją na określony bodziec, powodujący, że doświadczamy stresu lub przyjemności, a następnie poprzez myśli prowadzi nas na ścieżkę określonego uczucia. Czy 4 wystarczą, aby naprawdę opisać, co dzieje się w środku nas? Po czym możemy poznać, że pojawia się w nas określona emocja? I jak zadbać o to, żeby na każdą z nich odpowiednio zareagować, nie wszczynać gier psychologicznych, albo zatrzymywać role trójkąta dramatycznego? Przyjrzymy się temu bliżej. Emocja numer 1: strach Podstawą lęku są bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne, które prowadzą do odczuwania stresu. A kiedy pojawia się stres, w naszym mózgu pojawia się myśl, że jesteśmy w jakiś sposób zagrożeni. Wtedy zaczyna działać biologiczna reakcja walki lub ucieczki. A naturalnym, podstawowym uczuciem w tej sytuacji jest strach. Strach, że zostaniemy zranieni, na przykład utratą czegoś lub kogoś, kto jest dla nas ważny. Na poziomie ciała mamy drżące ręce, napięcie na twarzy (wokół oczu i ust), a także w tułowiu, a następnie w nogach. Możemy mieć rumieńce na twarzy, spocone dłonie (i ogólnie spocone ciało), suchość w ustach, problemy żołądkowe, drżące nogi. Na poziomie percepcji możemy mieć pustą głowę, zaburzenia wzroku lub słuchu. W tej sytuacji instynkt podpowiada nam, żebyśmy uciekali, jak najdalej od tej całej sytuacji. Z racjonalnego punktu widzenia wiemy, że na dłuższą metę nie jest to najmądrzejsza strategia. Prawdziwą potrzebą (nazywaną również potrzebą społeczną) jest uzyskanie pomocy / wsparcia lub uspokojenie nas. Pozwoli to naszemu mózgowi i ciału odzyskać równowagę oraz zastanowić się nad konstruktywnymi rozwiązaniami. Pomocna może być również wewnętrzna strategia zaakceptowania własnych ograniczeń, ogólnie lub w konkretnym przypadku, w zależności od sytuacji. Emocja numer 2: złość Źródłem gniewu są także bodźce wywołujące stres. Różnica między strachem a złością polega na tym, że po pojawieniu się stresu zamiast myśli o niebezpieczeństwie pojawia się myśl o krzywdzie. Może ktoś naruszył nasze granice lub kontrakt i to nas denerwuje? Instynkt gadziej części naszego mózgu wykorzystuje drugą część reakcji walki lub ucieczki: walczy. Atakuje własne ciało, innych ludzi (nawet jeśli nie mają oni nic wspólnego z daną sytuacją), firmę, w której pracujemy, czy cały świat. Na poziomie ciała zaczynamy odczuwać bulgotanie wściekłości w żołądku – tak, jak w scenariuszu strachu, ale bardziej przypomina to uczucie „gotowania” i mamy wrażenie, że zaraz eksplodujemy od środka. Skutecznym sposobem poradzenia sobie z tym uczuciem będzie zmiana czegoś i na poziomie wewnętrznym zaakceptowanie ograniczeń innych ludzi. Nikt nie jest doskonały, wszyscy mamy pewne wady, które dla niektórych osób są nawet niezauważalne, a dla niektórych wyglądają jak ogromne potwory, które uniemożliwiają nam wykorzystanie pełnego potencjału. Złość może nas pożreć żywcem, jest jedną z najsilniejszych emocji, która wpływa na naszą ocenę sytuacji, proces podejmowania decyzji i może mieć ogromny wpływ na relacje, których jesteśmy częścią. Nie tylko z drugą połówką, ale także w pracy – z naszymi współpracownikami, managerami, klientami czy innymi zespołami, z którymi na co dzień współpracujemy. Pamiętaj o tym – może to zaoszczędzić mnóstwo czasu, pieniędzy i problemów zdrowotnych. Emocja numer 3: smutek Smutek to trzecia emocja podstawowa, która pojawia się pod wpływem stresu po zadziałaniu określonego bodźca. W tym przypadku na poziomie myśli możemy rozpoznać stratę. Myśl, że coś lub ktoś został nam odebrany, przez co możemy poczuć się nieważni, w jakiś sposób nas osłabia. Na poziomie ciała odczuwaliśmy ucisk w klatce piersiowej i / lub coś w rodzaju guli w gardle. Płaczemy. To, co zwykle robimy instynktownie, to skorzystanie z trzeciej reakcji pochodzącej z gadziej części naszego mózgu: zamarzamy. Zamykamy się, wycofujemy, czasami naprawdę trudno do nas dotrzeć. W ten sposób chcemy się chronić, żeby nie czuć już żadnej straty. Tak naprawdę potrzebujemy pocieszenia od drugiej osoby. Czasami wystarczy, że ktoś po prostu jest przy nas.  Emocja nr 4: szczęście To ciekawe, że mamy 4 podstawowe emocje, ale tylko jedna z nich jest pozytywna. Podstawą szczęścia są bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne, które sprawiają nam przyjemność. Przyjemność prowadzi do myśli o satysfakcji i tworzy poczucie szczęścia. Na poziomie ciała mamy automatyczny uśmiech na twarzy, odczuwamy zawroty głowy i uczucie ciepła w brzuchu. W tej sytuacji nasz instynkt podpowiada nam, żebyśmy głębiej wniknęli w to doświadczenie, zaangażowali się i podzielili się tym uczuciem z innymi. Potrzebujemy kontekstu społecznego, w którym można się dzielić, żeby uzyskać z tego więcej i dać coś ludziom. Coś takiego, żeby mogli doświadczyć rzeczy, którą w danej chwili my robimy. Mądrze jest zaakceptować całe dobro, które nas otacza i zatrzymać myśl w naszych głowach, która często krzyczy: „OSZUST”. W świecie tylu złych wydarzeń, zmian, rozczarowań i okrucieństwa możemy wykorzystać więcej nadziei, wykorzystując pozytywną energię i rozmach, żebyśmy mogli żyć lepiej. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Najważniejsze jest to, żeby zawsze starać się odpowiednio nazwać adekwatnie

Read More »
Organizacja

Jak organizować pracę, żeby ludzie nie ochodzili?

W ciągu ostatnich 3 lat wiele osób przeszło kompletną zmianę pracy. Gdy przyszła pandemia, musieliśmy się dostosować i zorganizować. Jeśli było to możliwe, przenieśliśmy pracę do domu. Także szkoła znalazła się w domu, podobnie jak kina, centra handlowe, uczelnie i wiele innych, towarzyszących nam na co dzień miejsc. Nasze domy stały się miejscami o wielu funkcjach i musieliśmy nauczyć się, jak w nich funkcjonować, żeby zachować w miarę przyzwoity poziom zdrowia psychicznego. Po jakimś czasie tak bardzo chcieliśmy „normalności”, że zrobilibyśmy wszystko, żeby być na zewnątrz, nawet spacer dookoła domu albo osiedla stał się czymś wyjątkowym. Każda wycieczka na zakupy spożywcze była prawdziwym wydarzeniem. A teraz jesteśmy w miejscu, w którym wielu z nas przewartościowało swoje życie, zmieniło sposób, w jaki pracujemy, robimy zakupy, opiekujemy się rodziną i organizujemy czas wolny. Przyzwyczailiśmy się do rzeczy, które przed pandemią wydawały się niemożliwe, takich jak nauka na odległość czy praca w pełni zdalna. Ludzie dostosują się do wszystkiego, gdy okoliczności ich do tego popchną i tak właśnie stało się z wieloma z nas 3 lata temu. Kiedy myślimy o pracy zdalnej w 100%, wiele badań pokazuje, że w niezliczonych przypadkach takiego trybu tak naprawdę nie ma znaczenia dla kogo klikamy na komputerze postawionym w zorganizowanym w domu biurze. Jesteśmy mniej przywiązani do pracodawcy i ludzi, z którymi współpracujemy (zwłaszcza emocjonalnie), przez co szybciej podejmujemy decyzje o zmianie pracy. To, gdzie pracujemy dla wielu osób nie ma dużego znaczenia tak długo, jak długo warunki pracy są dla nas korzystne. Z drugiej strony pamiętam czasy przed Covidem, kiedy byłam w organizacji, w której zbudowaliśmy bardzo silne więzi i nawet gdy czasy były trudne, trzymaliśmy się razem, wspierając się nawzajem. I wiele przyjaźni, które mam od tamtego czasu, jest ze mną do dziś. Czy bez prawdziwej więzi międzyludzkiej i częstszego przebywania razem w tym samym pomieszczeniu możliwe jest zbudowanie takiej wartości? Co zrobić z organizacją pracy w dzisiejszych firmach? Zosawić ją w 100% zdalną? Czy powinniśmy przejść w tryb pracy hybrydowej bez żadnej określonej struktury wokół niej? Czy może zostawić ludziom całkowitą swobodę, licząc na ich dobrą wolę i na to, aby uznali, że dobrze jest częściej przebywać w biurze? A może powinniśmy im powiedzieć, że wracamy do biura i po prostu muszą sobie z tym poradzić – znowu przeorganizować życie? Jak zorganizować środowisko pracy, żeby nie doszło po stronie pracowników do jej znienawidzenia i żeby nie odchodzili? Tryb pracy hybrydowy vs zdalny vs onsite – plusy i minusy Kiedy myślimy o organizacji pracy w firmie, mamy do wyboru 3 opcje. Każda z nich ma swoje wady i zalety, biorąc pod uwagę dwie strony: pracodawcę i pracownika. Poniżej umieszczam wszystkie argumenty obu stron w tej samej kategori – treść jest podzielona na potencjalne plusy i minusy dotyczące danego trybu pracy, nie rozpatrywaniu różnych perspektyw. Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę w 100% na biurze? Wiele osób cały czas pracuje na miejscu w biurze – Covid czy nie Covid. Służba zdrowia, pracownicy pierwszej linii produkcji/przemysłu, handel bezpośredni, urzędy państwowe i wiele innych. Kiedy jednak myślimy o pracownikach biurowych, których pracę można wykonywać z domu i chcemy, aby przez 100% czasu pracowali stacjonarnie (jak to było najczęściej organizowane przed pandemią), potrzebujemy wziąć pod uwagę kilka najważniejszych elementów. To, co zebrałam, to nie wszystkie, które istnieją, ale moim celem jest pokazanie szerszej perspektywy, mam nadzieję pomocnej w podjęciu decyzji o potencjalnej transformacji trybu pracy w twojej firmie. Plusy pracy w 100% w biurze: Wady pracy w 100% na miejscu: Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę w 100% zdalną? W czasie Covidu większość osób, których pracę można było wykonywać zdalnie, przeniosła się do domu – właściwie z dnia na dzień. Było to najbezpieczniejsze podejście, którego celem było powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa przy zachowaniu ciągłości biznesowej. Dla wielu na początku było to niezwykle trudne, zwłaszcza gdy mieli małe mieszkania, niewystarczające warunki (np. brak wydzielonej przestrzeni biurowej) i/lub dzieci uczących się równolegle z domu. Znam nawet przypadek osoby, która ustawiała w toalecie deskę do prasowanie, na której stawiała komputer i tak właśnie odbywała spotkania. Ale, jak wspomniałam wcześniej, po pewnym czasie człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego – jeśli tego potrzebuje, albo jest przymuszony w jakiś sposób. Zorganizowaliśmy naszą „przestrzeń biurową” w domu jak najlepiej, resztę życia stworzyliśmy jakoś wokół pracy i działaliśmy dalej. Niemożliwe przed pandemią stało się możliwe, a dla niektórych nawet niesamowicie wygodne. Plusy pracy w 100% zdalnej: Wady pracy w 100% zdalnej: Co zrobić, gdy chcę zorganizować pracę hybrydową? Jednym z najtrudniejszych postcovidowych pytań dla firm, które mają pracowników biurowych jest to czy powinniśmy wrócić do biura? Nawet jeśli widzimy, że pracę można dobrze wykonywać w domu czy nie tęsknimy za wspólnym przebywaniem w biurze? Czy nie powinniśmy spróbować odtworzyć relacji, atmosfery, wspólnych posiłków i kawy, która sprawia, że czujemy się zaangażowani w tę konkretną organizację? Ale co, jeśli nasi pracownicy będą się opierać i mówić, że nie chcą już tego robić? Pracę hybrydową można wykonywać na kilka różnych sposobów, w tym artykule omówię sytuację, gdy pracodawca zdecyduje, że pracownicy powinni przebywać w biurze przez określoną liczbę dni w tygodniu/miesiącu (powiedzmy, że są to 2 dni w biurze, 3 dni w trybie zdalnym). Plusy pracy hybrydowej: Wady pracy hybrydowej: Jak widać, każda opcja ma swoje wady i zalety. I (co nie ułatwia podjęcia decyzji o najlepszym możliwym scenariuszu) jest to prawie taka sama liczba argumentów w każdej sekcji, więc decyzja o tym, co wybrać, staje się jeszcze trudniejsza. Jak więc mądrze wybrać? Jak zorganizować pracę w ciągłej zmianie? Wielu z nas doświadczyło wielu zmian w ciągu ostatnich kilku lat. Globalizacja, boom technologiczny, wojny na całym świecie, galopująca inflacja, zmiany psycho-społeczne. Covid, oczekiwanie na szczepionkę, która sprawi, że będziemy mogli „wrócić do normalności” (nawet gdy już nie wiemy, co ta „normalność” oznacza), robienie wszystkiego w domu, izolacja, witanie się poprzez dotykanie łokciami. W organizacjach musieliśmy przenieść dużo pracy w tryb w pełni zdalny, wysyłając pracowników do domu, często bez odpowiedniego przygotowania. Managerowie musieli zmienić sposób zarządzania zespołami, dla wielu z nich był to pierwszy raz, kiedy na co dzień nie widzieli swoich ludzi fizycznie w przestrzeni biurowej. Musieliśmy

Read More »
Rozwój osobisty

Na jakie pytanie chcesz znaleźć odpowiedź?

Na pierwszy rzut oka może to zabrzmieć filozoficznie, ale kilka lat temu to pytanie wydało mi się kluczowe, kiedy zastanawiałam się nad wszystkim, co robię w życiu zawodowym. Nawet jeśli nie jestem certyfikowanym coachem, pytania są narzędziem, którego używam – szczególnie po to, żeby odkryć, co tak naprawdę jest źródłem jakieś sytuacji, konfliktu albo reakcji człowieka na jakąś okoliczność. Nauczyłam się, że to, co widzimy lub zakładamy, rzadko jest prawdą. Jedną z najważniejszych rzeczy jest skupienie naszych wysiłków i energii na prawdziwej rzeczy lub problemie, a nie na czymś, co wydaje się prawdą. Jest pozorne. Żeby naprawdę skupić się na tym, co chcemy osiągnąć w życiu zawodowym, potrzebujemy mieć kompas, który poprowadzi nas we właściwym kierunku. Jest to niezwykle trudne, gdy pomyślimy o ciągłej zmianie, której doświadczamy – nieznanym jutrze, przemianach technologicznych, społecznych, politycznych, zmian pokoleniowych. Zasadniczo zmienia się każdy aspekt naszego życia – dla niektórych mniej, dla niektórych bardziej widoczny – ale jest to obecne wszędzie, jak okiem sięgnąć. Jak być uważnym, skupionym i żyć sensownie? Przyjrzyjmy się temu dzisiaj bliżej. Jakie jest moich 5 kluczowych wartości? Motywacja wewnętrzna jest jedną z najsilniejszych sił, które utrzymują naszą energię, pęd do działania na dobrym poziomie. Żeby przez większość czasu znajdować się gdzieś w optymalnym miejscu spektrum, potrzebujemy mieć powiązania między tym, w co wierzymy lub co jest dla nas najważniejsze, a tym, czym żyjemy albo w czym pracujemy. Znasz swoje TOP 5? Jeśli tak, jakie one są? Dlaczego są dla ciebie ważne? Jak te wartości kształtują twoje życie i decyzje, które podejmujesz każdego dnia? W jaki sposób te elementy wspierają cię w odpowiedzi na pytanie, które może zmienić życie innych ludzi? Jeśli ich nie znasz lub po prostu nie wiesz, jak je nazwać, oto krótkie ćwiczenie, które możesz wykonać samodzielnie, aby to zmapować. Tutaj znajdziesz listę wartości. Możesz ją skopiować i wkleić do Worda, możesz przepisać ręcznie, jeśli wolisz pracować z kartką papieru i długopisem (zdecydowanie polecam). Wybierz 10 wartości, które są dla ciebie ważne – w pracy, w życiu (pomyśl o tym holistycznie). Jeśli brakuje ci czegoś na liście, możesz dodać to samodzielnie: to powinna być twoja lista, więc nie martw się, jeśli lista gotowych dań nie będzie dla ciebie wystarczająco pełna. Następnie z tych 10, które wybrałeś/aś, wybierz 5, które są najważniejsze – bez nich nie możesz żyć i pracować. Wybierz te, które są esencją twojego istnienia. Masz je? To teraz napisz swoje TOP 5 na karteczce samoprzylepnej lub w innym miejscu, w którym będziesz je widzieć każdego dnia. Za każdym razem, gdy nie masz pewności czy coś zrobić, zgodzić się na jakiś projekt albo zadanie, spoglądnij na listę i zadaj sobie pytanie: czy jest to zgodne którąś z moich wartości? Czy to karmi którąś z nich? Decydowanie będzie łatwiejsze, kiedy będziesz mieć taki kompas w dłoni. Jaki problem chcę rozwiązać? Kiedy myślimy o dawaniu wartości innym ludziom – naszym współpracownikom, klientom, pracownikom (jeśli jesteśmy managerami), przyjaciołom, członkom rodziny lub członkom naszego społeczeństwa, czasami zastanawiamy się, co jest najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, żeby dokonać prawdziwej zmiany. W przypadku konsultantów, trenerów, edukatorów i wielu innych zawodów, które tworzą coś dla innych, żeby uczynić ich życie lepszym, bardziej funkcjonalnym lub łatwiejszym, zawsze jest miejsce na rozważenie dwóch rzeczy, odpowiadając na poniższe pytania: Jeśli jest to pierwsza opcja, najważniejszym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadać, jest: jaki problem ma dana osoba, w którego rozwiązaniu mogę ją wesprzeć? Najważniejsze jest, żeby odkryć PRAWDZIWY problem. 80% spraw, z którymi mam do czynienia na co dzień, pokazuje mi, że prawie nigdy to, co mówią nam ludzie, jest prawdą. „Ola, potrzebujemy szkolenia z umiejętności komunikacyjnych”. „Ola, mój zespół nie jest zmotywowany, co mogę zrobić jako manager?” „Ola, w moim zespole jest konflikt, bo ludzie nie komunikują się ze sobą – co mam zrobić?” To tylko wierzchołek góry lodowej, ale te przykłady doskonale pokazują, że w większości przypadków to, co widzimy, nie jest pierwotną przyczyną sytuacji. Zawsze sięgaj do korzeni, zadawaj pytania, włączaj ciekawość i nie zgadzaj się na łatwą odpowiedź. Ma to zastosowanie również do prywatnego aspektu naszego życia. Kiedy masz silną potrzebę zjedzenia lub wypicia czegoś z cukrem: jaki jest prawdziwy problem twojego organizmu? Może po prostu jesteś odwodniony/a? Zmęczony/a, bo źle spałeś/łaś? Głodny/a, bo opuściłeś/aś posiłek lub dwa? Samotny/a, bo pracujesz zdalnie, mieszkasz sam(a) i rzadko widujesz ludzi? Niezależnie od tego, czy jest to powiązane z biznesem, relacjami, które masz w swoim życiu, czy z tobą jako osobą, zawsze jest coś pod powierzchnią. Odkryj to, a następnie zajmij się prawdziwą przyczyną – efekt będzie o 1000% lepszy za każdym razem. W jaki sposób jeszcze jedno pytanie może mi pomóc stać się mądrzejszym człowiekiem? Ciekawość, zadawanie pytań, dotarcie do korzeni tego, co naprawdę się dzieje, czyni naszą pracę wyjątkową. W dzisiejszych czasach wszyscy chcemy szybkich rezultatów, natychmiastowych rozwiązań i odpowiedzi dzięki łatwym do wdrożenia rozwiązaniom. I tak, możemy skorzystać z większej dozy upraszczania rzeczy w tym szalonym świecie miliardów informacji, które otrzymujemy w każdej minucie każdego dnia. Ale proste nie znaczy łatwe i szybkie. Proste może i powinno oznaczać znaczące, przydatne dla określonej osoby, kontekstu lub organizacji. Każdy znak zapytania na końcu zdania, który zadajemy, czyni nas mądrzejszymi, ponieważ mamy kolejną informację, która przybliża nas do odpowiedzi na prawdziwe pytanie, jakie zadaje dana osoba. Nie chodzi o zadawanie niekończącej się listy pytań. Chodzi o to, aby zapytać tych, którzy są dla nas ważni, którzy przekazują nam potrzebne nam fragmenty historii, żebyśmy wiedzieli, jaki jest prawdziwy problem, który staramy się rozwiązać. Żebyśmy w lepszym stopniu byli w stanie wesprzeć kogoś, kto sam go w ostateczności rozwiąże. Dlaczego robię to, co robię? Kiedy myślę o tym, dlaczego w życiu robię to, co robię, mogę szczerze to powiedzieć: ponieważ jest to powiązane z moimi podstawowymi wartościami. Jedną z nich jest uczenie się przez całe życie: cały czas uczę się przekazywać wiedzę i narzędzia innym, rozkminiam, jak rozwiązywać większe problemy. Kocham patrzeć, jak ludzie dorastają, zmieniają się, podejmują niewygodne działania i stają się lepsi niż byli wczoraj. Kiedy myślę o tym, dlaczego robię to, co robię, wyobrażam sobie cały pozytywny wpływ, jaki zamierzam wywrzeć na innych ludzi.

Read More »
Rozwój osobisty

Jak wiele możesz osiągnąć korzystając z Systemu Wsparcia?

Wiele osób (w tym ja) chce zrobić jak najwięcej rzeczy samodzielnie. Chcą udowodnić światu, że są najlepszymi ekspertami / partnerami / przyjaciółmi /mangerami / właścicielami firm / rodzicami. I że nie chcą i nie potrzebują żadnego wsparcia: wszystko mogą zrobić sami, osiągnąć wszystko, co chcą bez niczyjej pomocy. Czy jesteś taką osobą? Jeśli tak, to zapraszam cię w podróż, podczas której wspólnie będziemy odkrywać, jak dzięki systemowi wsparcia możemy być jeszcze lepsi, robić więcej, osiągać bardziej niezwykłe wyniki niż obecnie. Jak wydobyć jak najwięcej z innych (oczywiście w dobrej intencji), tak, żeby się „nakarmić” w tym, kim jesteśmy, jak myślimy i co robimy. Pytanie na dziś brzmi: jak wiele fantastycznych rzeczy można osiągnąć, korzystając z systemu wsparcia? Jaki potencjał jest do odkrycia i wykorzystania, którego dzisiaj nie dostrzegasz, a który może być przełomowy? Spójrzmy na to głębiej. „Jesteś średnią 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu” To stwierdzenie pojawia się bardzo często w obszarze rozwoju, wzrostu czy w związku ze zdolnością do podejmowania decyzji. Co o tym sądzisz? Czy to prawda? Jak wygląda Twoja lista 5 osób, z którymi masz najwięcej kontaktu? Czy uważasz, że jest to lista dobrych czy złych wpływów? Nawet jeśli mamy mocny zestaw wartości, wiemy, czego chcemy i realizujemy nasz plan, nasze otoczenie ma ogromny wpływ na to, co w ostateczności na koniec dnia robimy. Wyobraź sobie, że tych 5 osób wspiera cię bezwarunkowo: mówią ci, że dasz radę, zadają pytania, jak mogą pomóc lub czego potrzebujesz, żeaby osiągnąć to, do czego dążysz. Są zawsze do twojej dyspozycji – gdy odniesiesz sukces i wtedy, kiedy potrzebujesz kogoś, na kim możesz się oprzeć w razie potrzeby. Jakie są szanse, że uwierzysz w siebie i faktycznie osiągniesz sukces przy takim systemie wsparcia? Teraz wyobraź sobie, że te 5 osób cały czas narzeka. Najczęściej mówią, że życie jest trudne, nie ma w nim nic dobrego, jest tylko cierpienie, rozczarowanie, a na dodatek dookoła sami podli ludzie. Po co w ogóle zawracać sobie głowę jakimiś celami – skoro i tak jesteśmy skazani na niepowodzenie, albo inni są lepsi od nas? Mówią: „daj spokój z tymi pomysłami, powinieneś cieszyć się tym, co masz”, „jesteś na to za stary / za młody”, „to zbyt ryzykowne, może powinieneś się nad tym zastanowić” lub „OMG, nigdy bym tego nie zrobił czegoś takiego!”. Jakie są szanse, że uwierzysz w siebie i rzeczywiście odniesiesz sukces, jeśli będziesz przez cały czas radzić sobie z takim negatywnym nastawieniem? Dokładnie. Może się wydawać, że jesteś tą samą osobą, wiesz lepiej, czego dla siebie chcesz, ale prawda jest taka, że niezwykle trudno jest pozostać w OK-OK i iść dalej, kiedy ciągle na nowo doświadczasz tego drugiego scenariusza. Oparcie się środowisku, uciszenie negatywnych głosów i po prostu robienie swoich rzeczy wymaga wtedy dużo więcej energii. Czy nie lepiej przeznaczyć tę energię na rzeczy, które przybliżą cię do twoich celów i marzeń? Po sobie wiem, że zdecydowanie lepiej – nawet jeśli ciężko jest wyznaczyć granicę lub wyciąć jakąś osobę ze swojego życia. Ale w dłuższej perspektywie na pewno warto. Zamień „co” i „jak” na „kto” Kiedy myślimy o celach, zadaniach czy marzeniach, myślimy głównie o tym, „co” chcielibyśmy osiągnąć, zmienić lub doświadczyć. Kiedy już wiemy, czego chcemy i jak to nazwać, pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl, jest stworzenie celu, kamieni milowych lub innych, czasami mniejszych rzeczy, które musimy zrobić, aby to osiągnąć. Co może się różnić, gdy zamienimy „co” lub „jak” z „kto”? I dlaczego w ogóle powinniśmy pomyśleć o takiej zmianie? Średnio 80% rzeczy, których pragniemy, najprawdopodobniej zostało już osiągnięte przez kogoś innego. Chcesz schudnąć 10 kg? Jest mnóstwo ludzi, którzy wiedzą, jak to zrobić dobrze, zdrowo i z trwałym efektem. Chcesz być przedsiębiorcą i zarabiać dużo pieniędzy? Z pewnością są ludzie na całej planecie, którzy odnoszą sukcesy w tej dziedzinie. Chcesz być świetnym rodzicem? Ta sama historia. I jest to powiązane z wieloma różnymi rzeczami, zawodami, kierunkami życia i / lub pracy, decyzjami, hobby, sportem itp. Po co marnować energię na wymyślanie koła na nowo, skoro jest ktoś, kto może podzielić się mądrością, doświadczeniami lub tym, co należy robić, a czego nie? Na tej podstawie możemy osiągnąć to, czego chcemy szybciej, mniej boleśnie i przy mniejszym poświęceniu (czasu, pieniędzy, energii itp.). Ta osoba może być daleko od nas, geograficznie lub mentalnie, ALE może być także naszym najlepszym przyjacielem. Albo znajomym znajomego. Świat jest naprawdę mały, jeśli się nad tym zastanowić, a ludzie KOCHAJĄ mówić o sobie. Kiedy zamieniasz „co” na „kto”, pojawia się szansa na zaoszczędzenie czasu i energii na rzeczach, które możesz zrobić mądrzej i przekierowanie energii w inne obszary, gdzie być może nikt wcześniej nawet nie był. Lub skorzystania z mądrości innej osoby i na jej podstawie stworzenia własnej historii. Jeśli tak ujmujemy koncepcję „systemu wsparcia”, otwiera się zupełnie inny rozdział tego, jak środowisko może pomóc ci utrzymać dynamikę, dzięki czemu możesz osiągnąć niezwykłe wyniki. Co może zrobić masa, czego nie może zrobić jednostka bez wsparcia? Kiedy masz tych 5 wartościowych osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu, masz świetną bazę do pracy. Im mocniejsze korzenie, tym szerzej możesz rozwinąć skrzydła i latać. A siła przyciąga siłę, dobra energia przyciąga dobrą energię. Im częściej korzystasz z tego FLOW, utrzymujesz swoją moc i brniesz do przodu, masz dobry wpływ na innych, tym więcej ludzi o podobnym sposobie myślenia będzie wokół ciebie. Są też rzeczy, które może zrobić masa ludzi, a których nie jest w stanie pojedyncza osoba. Jeśli chcesz organicznie budować społeczność wokół siebie, tego co tworzysz i wartości, którą chcesz wnieść do życia innych, potrzebujesz do tego większej liczby osób. Jeśli chcesz szerzyć mądrość, narzędzia, najlepsze praktyki lub inne doświadczenia, aby ludziom żyło się lepiej, potrzebujesz sieci, która cię w tym wesprze. Jeśli chcesz gromadzić wiedzę, dane, żeby być lepszym w tym, co robisz, potrzebujesz innych głosów, które dodadzą do koszyka swoje perspektywy. Społeczność może być silnym atutem twojego sukcesu, ale także twojego zdrowia i bezpieczeństwa psychologicznego – a czasem lustrem, w którym możesz się nad sobą zastanowić, uzyskać informację zwrotną i być lepszym jutro niż jesteś dzisiaj. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Nikt nie jest

Read More »
Rozwój osobisty

Dlaczego łatwiej jest wykorzystywać mocne strony, żeby osiągać więcej?

Jako ludzie skupiamy się bardziej na tym, czego nam brakuje – gdzie nie jesteśmy wystarczająco doskonali lub gdzie inni ludzie są „lepsi” od nas (cokolwiek to „lepsi” oznacza). Mocne strony – myślenie o tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, nie jest pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl, kiedy zastanawiamy się nad naszym rozwojem zawodowym, przeprowadzamy wartościową rozmowę z naszym managerem albo po prostu myślimy o kolejnych krokach w naszej karierze. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to silnie powiązane z kulturą i / lub krajem, w którym się wychowaliśmy, ponieważ przekonania o byciu „silnym” lub „słabym” są bardzo obecne. Jako osoba wychowana w Polsce, gdzie zawsze trzeba udowadniać, że jesteśmy wystarczjąco dobrzy, godni uwagi i wykształceni na tyle, żeby być partnerami w każdym globalnym kontekście zawodowym, mogę powiedzieć, że to ważny element. Znam wiele osób wychowanych w różnych kulturach i mogę powiedzieć, że istnieje ogromna różnica w sposobie myślenia w tym zakresie, w porównaniu z ludźmi wychowanymi np. w USA. Ale ten artykuł nie dotyczy różnic kulturowych, nawet jeśli przekonania, o których dzisiaj będziemy mówić, są z nimi mocno powiązane. Chciałbym zabrać nas wszystkich w podróż mocnych stron. Dlaczego mamy tendencję do skupiania się na brakach, zamiast skupiać się na mocnych stronach? Po co to sobie robimy, skoro o wiele łatwiej jest oprzeć się na tym, co robimy naprawdę dobrze? Przyjrzyjmy się temu bliżej. Czym są mocne strony? Mocna strona to supermoc. Mocna strona to coś, co pozwala nam robić rzeczy naprawdę łatwo. To naturalne, czasami robimy coś nawet bez wkładu jakiejś większej energii w proces. Może to nastąpić automatycznie, bez świadomego użycia mózgu – jak w sytuacji, gdy wsiadamy do samochodu, jedziemy z punktu A i 20 minut później jesteśmy w punkcie B, nawet nie zauważając, jak to zrobiliśmy. Mocna strona może być zabawowa, interesująca – możemy pasjonować się tym, z czym jest połączona lub może być powiązana z naszymi wartościami. Kiedy wykorzystujemy mocne strony, wszystko wydaje się proste, oczywiste – w tym stanie jesteśmy mistrzami w swoich dziedzinach, możemy osiągnąć najwięcej, wkładając najmniej. Jednym z najlepszych narzędzi, za pomocą którego możesz dowiedzieć się więcej o swoich mocnych stronach, jest Gallup Strengths Finder (ostatnio przemianowany na CliftonStrengths – ale opisujący dokładnie to samo). Koncepcja zakłada, że każdy z nas ma w sobie 34 talenty, ułożone w różnej, niepowtarzalnej kolejności, zależnej od osoby. Cała podróż zaczyna się od kwestionariusza, w którym wymienisz TOP 5 talentów, które w sobie masz. Istnieje możliwość odkrycia całej listy 34 na raz – jest to droższe rozwiązanie i moim zdaniem niekoniecznie potrzebne, gdy zaczyna się swoją przygodę z talentami. Zawsze możesz dopłacić i odkryć je bez konieczności ponownego wypełniania kwestionariusza, kiedy tylko chcesz. Twój wybór. (strony, które linkuję są w języku angielskim, ale kwestionariusz i potem raporty są dostępne w języku polskim) Po przejrzeniu pytań otrzymasz krótki raport z listą Twoich TOP 5 mocnych stron – to elementy, w których jesteś naturalnie silny/a, nie musisz inwestować dużo energii, żeby sięgnąć do tych „wiaderek” z umiejętnościami – to przedłużenie ciebie, twojego działa i umysłu. 4 domenty talentów – materiał w języku polskim zaczerpnięty ze strony: https://dominikjuszczyk.pl/talenty-i-mocne-strony/ Talenty są pogrupowane w 4 kategorie: Wykonywanie, Wywieranie Wpływu na innych (w dobry sposób, z pozytywnymi intencjami), Budowanie Relacji i Myślenie Strategiczne. Każda z mocnych stron w przynależnej jej kategorii ma swój własny opis – po to, żeby lepiej zrozumieć, co za nią stoi. To dla nas punkt wyjścia do zastanowienia się, jak te elementy pasują do tego, kim jesteśmy w różnych sytuacjach w pracy i życiu. Jak można z nimi pracować? Świadomość to pierwszy krok. Poznaj swoje mocne strony, bądź świadomy/a listy swojej listy. Do pracy z nimi możesz skorzystać z konsultantów, coachów lub możesz spróbować samodzielnie nadać temu sens. Możesz użyć poniższych pytań, aby stworzyć strukturę wokół swoich myśli. Użyj tych pytań, aby przeanalizować talenty jeden po drugim ze swojej listy: Zaczynając od tych pytań, możesz połączyć wyniki kwestionariusza z prawdziwym życiem. Nie chodzi o to, żeby teraz zmienić swoje życie, bo masz wyniki nowego badania. Chodzi raczej o znalezienie sposobu, w jaki możesz z nich świadomie korzystać, dokonywać lepszych wyborów, być świadomym ich jasnych i ciemnych stron oraz tego, jak lepiej reagować w różnych sytuacjach. Mocne strony są dla ciebie, dzięki czemu wiesz, co ci służy, a co nie, oraz jakie zadania chcesz, a jakich nie chcesz wykonywać. Kiedy uczę o mocnych stronach, zawsze powtarzam: myślenie o swojej TOP 5 jest jak korzystanie z kompasu. Powrót do bazy to najlepszy pomysł, bo przynosi nam harmonię, spokój, pewność, że potrafimy coś zrobić. Korzystając z tej wiedzy, możesz uczynić swoje życie lepszym, ponieważ skupisz swoją energię na rzeczach, które są naprawdę ważne. Nie marnujesz go na naukę czegoś, co jest naprawdę daleko na twojej liście i musisz zainwestować ogromną ilość czasu, czasem pieniędzy lub uwagi, aby osiągnąć w tym przyzwoity poziom. A na koniec dnia okazuje się, że nie warto. Upraszczaj i edytuj. To moje podejście do wielu sytuacji w życiu. Kiedy skupiasz się na posiadanych talentach, łatwiej ci się poruszać, bo masz kompas w dłoni i wiesz, jak go używać. Po co wrzucać go do wody, gdzie opadnie na dno i nie dość, że nie będzie widoczny, to jeszcze zupełnie nie będzie jak z niego korzystać? Czy używanie mocnych stron nie jest lenistwem? Możesz pomyśleć: „No dobrze, ale czy nie jest lenistwem opierać się tylko na tym, w czym jestem dobra/y? Co z byciem w strefie rozciągania, uczenie się przez całe życie lub pracę nad stawaniem się najlepszą wersją siebie?”. Koncentrowanie się na mocnych stronach nie oznacza, że się nie rozwijasz. Oznacza to, że bardziej zwracasz uwagę na to, czego chcesz się uczyć i rozwijać. Opiszę to na własnym przykładzie. Jedną z moich TOP 5 mocnych stron jest Osiąganie (w oryginale: Achiever). Mój Achiever lubi doprowadzać sprawy do końca, wykreślać elementy z listy zadań, osiągać cele, które sobie wyznaczam. Jest to związane z moim życiem zawodowym, zdrowiem, sportem, życiem osobistym oraz rozwojem. Jak rozwijać się w ramach tego talentu? Uczę się upraszczać i edytować – jak wyznaczać lepsze cele, korzystać z OKR-ów i jak być bardziej

Read More »
Rozwój osobisty

Co robić, kiedy utkniesz w swojej karierze?

Walcz. Uciekaj. Zamarzaj. To 3 rzeczy, które robi nasz mózg za każdym razem, kiedy stoimy w obliczu trudnej sytuacji, zmiany lub innej sytuacji, która wydaje się nam zagrażający w jakikolwiek sposób. A wybory czy decyzje zawodowe dla wielu z nas są czymś, czego nie lubimy robić – są stresujące i trudne. Nawet kiedy zmiana w karierze jest na lepsze, czujemy się nieswojo – w naszej głowie może oznaczać to, że ponieśliśmy jakąś porażkę, zawodzimy innych ludzi lub siebie. Kiedy myślę o wszystkich powodach, dla których ludzie nie podejmują decyzji dotyczących swojej kariery, widzę, że boimy się zmiany. Bo nie wiemy, co nas czeka w nowym miejscu. Może będzie gorzej niż teraz? Może to, gdzie jesteśmy obecnie nie jest idealne, ale nie jest przecież aż tak źle (nawet jeśli jest). Wiemy jak na co dzień działać w ramach całego systemu. Może zadania nie są najciekawsze, ale przynajmniej wiemy, co mamy robić. Czasami nie wiemy, co chcemy dalej robić w życiu zawodowym. Zrobiliśmy studia, rozpoczęliśmy pracę, potem kolejną i czas leciał. Czuliśmy się całkiem komfortowo – może nie jesteśmy cały czas super podekscytowani, ale jest w porządku. Jest ok. Nie tak źle. Te dwa krótkie zdania potrafią dosłownie zabić nas od środka. Kiedy prowadzę procesy coachingu kariery w organizacjach, 90% przypadków, o których mówimy, zaczyna się od: „Ola, czuję, że utknąłem/ęłam w swojej karierze. Nie wiem, co dalej robić, nie mam pojęcia, nie jestem pewien/na, jakie kolejne kroki mogę podjąć, żeby się wydostać z tej sytuacji”. Odpowiedzmy więc na to pytanie. Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla wszystkich, którzy czytają dzisiaj ten artykuł. Co możemy zrobić, kiedy czujemy, że utknęliśmy w swojej karierze? Rzecz nr 1: zrób listę wszystkiego, co możesz i chcesz zrobić w swojej karierze Kiedy robimy to, co lubimy – co nas pasjonuje i jest związane z naszymi wartościami, zawsze jest łatwiej, przyjemniej i z lepszym efektem na koniec dnia. Oczywiście nic nie jest idealne – zawsze są rzeczy, które należy zrobić i które nas nie zachwycają. Najważniejszą rzeczą jest proporcja – jeśli mamy proporcję 80/20 (rzeczy, które chcemy zrobić, vs. rzeczy, które należy zrobić), to jest okey. Jeśli jest odwrotnie, oznacza to, że warto byłoby cofnąć się o krok i zastanowić, co mogłoby się zmienić, żeby tę sytuację odwrócić. A warto dlatego, że dłuższe przebywanie w tej przestrzeni doprowadzi do wypalenia, frustracji, problemów ze zdrowiem psychicznym, a nawet problemów w życiu prywatnym. Wszystko jest ze sobą połączone. Pierwszą rzeczą, którą możesz zrobić, kiedy utkniesz w swojej karierze, jest sporządzenie listy rzeczy, które lubisz robić. Możesz to zrobić w arkuszu Excel, na kartce papieru lub w innym narzędziu (cyfrowym lub nie). Samo narzędzie nie ma większego znaczenia – wybierz coś, co pomoże ci uporządkować myśli i będzie pomocne w dalszych krokach. Zrób listę zadań, projektów, mikroelementów, które sprawiają, że czujesz się dobrze w pracy. Możesz wesprzeć się pytaniami: My (jako ludzie) mamy silną tendencję do skupiania się na naszych słabościach – na tym, co robimy źle lub gdzie nie jesteśmy doskonali albo wystarczająco dobrzy. Dlatego zachęcam was, żeby zacząć od tej listy – zobaczyć, w ilu rzeczach jesteście naprawdę dobrzy. Usprawni to proces podejmowania decyzji dotyczących kolejnych kroków w karierze. Rzecz nr 2: zrób listę wszystkiego, czego nie możesz i nie chcesz zrobić Lista rzeczy do nie-zrobienia jest równie ważna jak lista rzeczy do zrobienia. Zrób listę rzeczy, których nienawidzisz robić. Robi ci się niedobrze na samą myśl o tym. Rzeczy, które, gdy o nich pomyślisz, sprawiają, że chcesz rzucić L4. Wszystko, co po prostu robisz (bez jakiegoś większego poczucia satysfkacji), lub nudzisz się śmiertelnie, kiedy w ogóle o tym pomyślisz (nie wspominając już o robieniu tego). Każda rzecz, która prowadzi cię do strefy znudzenia lub wypalenia. Możesz wesprzeć się w tej części zadając pytania: Pomyśl o swoich obecnych lub wcześniejszych doświadczeniach związanych z pracą. Jeśli niektóre elementy się powtarzają, nie ma problemu – jest to również informacja, że w Twoich wyborach istnieje pewien wzorzec, na który możesz zwracać większą uwagę przy wyborze kolejnej przestrzeni kariery dla siebie. Rzecz nr 3: stwórz plan działania, żeby pomóc twojej wymarzonej karierze się urealnić Wszystkie pytania, które znajdziesz powyżej, możesz wykorzystać do stworzenia struktury wokół swoich myśli. Bądź jak najbardziej konkretny/a, odpowiadaj szczerze – pamiętaj, że ta lista jest tylko dla ciebie (chyba, że zdecydujesz inaczej). Oczywiście ta lista nie jest zamknięta – zawsze możesz dodać własne pytania lub przemyślenia. To narzędzie dla ciebie – spraw, by było przydatne w twoim konkretnym kontekście i sytuacji. Kiedy już to zrobisz, następnym krokiem będzie plan działania. Jakie pozycje z listy chcesz wykorzystać na kolejnym etapie kariery? Podkreśl je wszystkie. Uwzględnij swoje talenty – to ważne, żeby na co dzień jak najczęściej robić rzeczy, które nie wymagają od nas dużo energii, są naturalne. Pozbycie się której rzeczy z listy tych, których nie chcesz robić, jest dla ciebie najważniejsze – czego powinieneś/nnaś unikać? Staraj się nie podkreślać całej listy, stworzenie idealnego świata może być trudne. Wybierz te, które sprawiają ci największy problem, niech będzie to 3-5 elementów max. To uprości proces eliminacji i sprawi, że ulżysz swojej karierze w dość znaczący sposób w krótkim czasie. Formalnie są do wyboru co najmniej 2 scenariusze – albo masz w głowie stanowisko, które chcesz objąć w najbliższej przyszłości, albo nie. Jeśli tak – odśwież swój profil na LinkedIn oraz swoje CV i wyślij jak najwięcej aplikacji do firm, które uznasz za interesujące. Nie martw się przesadnie, jeśli w pierwszym podejściu nie masz wielu odpowiedzi. Pamiętaj, że wiele organizacji (zwłaszcza korporacji globalnych) ma na swoich platformach rekrutacyjnych roboty, więc rekruter nie widzi nawet CV, które wysyłają kandydaci. Dlatego tak ważne jest stawianie na ilość – jeśli wyślesz tylko 2-3 aplikacje, może okazać się, że nie wystarczy to, żeby przejść przez silnik słów kluczowych na platformie rekrutacyjnej. Popytaj swój network czy znają kogoś, kto szuka pracownika w twoim profilu albo czy w ich organizacjach są otwarte procesy rekrutacji, na które mogą cię polecić. Sieć kontaktów jest najszybszą metodą na znalezienie pracy – korzystaj z tego, kiedy to tylko możliwe. Jeśli nie – znajdź kogoś, kto poprowadzi cię dalej i

Read More »
Przywództwo

5 rzeczy, które manager może zrobić, żeby ludzie nie odchodzili

Wielka rezygnacja. Rynek pracownika. Ogromna luka na rynku pracy. Najniższa stopa bezrobocia od lat. Wszystko to widzimy i słyszymy, teraz może nawet częściej niż kiedykolwiek. Rynek pracy zmienia się bardzo mocno i wiele organizacji musi na nowo przemyśleć sposób, w jaki funkcjonuje na co dzień. Jeśli chodzi o ich koszty i strukturę organizacyjną, strategię, kierunek, cele i to, jaki manager prowadzi który zespół. I choć niektórzy z nich radzą sobie z koniecznymi zwolnieniami, inni stoją przed zupełnie odwrotnym wyzwaniem: ich (przeważnie) najlepsi pracownicy odchodzą i podejmują inną pracę na zewnątrz. Biorąc pod uwagę kilka różnych badań, około 40% pracowników myśli lub podejmuje działania w kierunku zmiany pracy. To ogromna liczba osób w organizacji, która z jakichś powodów zaczęła tracić lub straciła całkowicie zaangażowanie w obecnym miejscu. Jakie jest pięć głównych powodów, dla których pracownicy odchodzą z pracy? Słabe zarządzanie również znajduje się w pierwszej dziesiątce, nie martwcie się. Covidowy czas zmienił nieco kolejność, punkty 4 i 5 odnoszą się bezpośrednio do sytuacji w trakcie i po pandemii. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu. Biorąc to wszystko pod uwagę – co możesz zrobić jako manager, żeby twoi ludzie nie odchodzili? Oto 5 rzeczy, które moim zdaniem są najcenniejsze dla ciebie i twoich ludzi, niezależnie od branży, sektora, wielkości firmy czy przestrzeni, w której pracujesz. 1. Skorzystaj z TRS (Total Rewards Statement), zanim zrezygnują Nikt nie uczy managerów rozmawiać o pieniądzach. Mówimy o informacji zwrotnej, wyznaczaniu celów, delegowaniu zadań, strategii czy budowaniu zespołu, ale kiedy myślimy o kwestiach finansowych, omawianiu podwyżek, poziomów premii, czujemy się niekomfortowo. Jest to powiązane z dwiema głównymi rzeczami. Dlatego myślę, że najwyższy czas, żebyśmy zaczęli rozmawiać o pieniądzach tak otwarcie, jak o każdym innym aspekcie pracy. A jako managerowie możemy nauczyć się prowadzić rozmowę na ten temat – to kompetencja jak każda inna. Total Rewards Statement (TRS) to narzędzie, za pomocą którego możesz rozmawiać ze swoimi pracownikami na tematy związane z pieniędzmi. Najczęściej nie liczymy wszystkiego, co daje nam pracodawca – widzimy jedynie kwotę, która pojawia się na naszym koncie bankowym raz w miesiącu. A w większości przypadków to znacznie więcej niż tylko podstawa wynagrodzenia. Dzięki temu możesz pokazać swojemu pracownikowi, jaka jest (w ujęciu miesięcznym / kwartalnym / rocznym) całkowita inwestycja w niego dokonana przez organizację. Co jeszcze oprócz podstawowego wynagrodzenia możemy wykazać w TRS? Kiedy zsumujesz wszystko, z czego korzysta dany pracownik (orientacyjnie, nie chodzi o liczenie każdej złotówki, którą organizacja wydaje na jedną osobę), rozmowa na temat pieniędzy może zacząć wyglądać inaczej. Nasi pracownicy często nie widzą szerszego obrazu i nie rozumieją skali pieniędzy, jakie się w nich inwestuje. Oczywiście, jeśli organizacja płaci poniżej poziomu rynkowego, to inna historia – pytanie brzmi, czy jako manager masz jakikolwiek wpływ na rozwiązanie problemu w wynagrodzeniach w swoim zespole. Jeśli tak – zrób to jak najszybciej, aby zminimalizować ryzyko, że twoi ludzie odejdą w najbliższej przyszłości. Jeśli nie – zastanów się, jakich jeszcze elementów w TRS możesz użyć, żeby jakoś wypełnić lukę, dopóki nie nadejdą lepsze czasy. 2. Współtwórz ścieżkę kariery ze swoim pracownikiem Drugim na liście argumentów powodujących rezygnację z pracy jest brak możliwości rozwoju. Słyszę ten argument mega często. Czasami ten powód jest prawdziwy, ale w wielu przypadkach jest to tylko wymówka lub po prostu brak wiedzy. Pierwsze pytanie, które zadaję za każdym razem, gdy ktoś przychodzi do mnie i mówi, że w tej firmie nie ma dla niego szans na rozwój, brzmi: „czego już próbowałeś/aś?”. To pytanie wydaje się tak mocne, że czasami ludzie nie wiedzą, jak odpowiedzieć. Zaczynają się od: „Próbowałem/am wszystkiego!”. Rozmawiamy więc o tym, co dla nich znaczy to „wszystko”. Bardzo często okazuje się, że nie zrobili nic szczególnego, w 80% przypadków nie przeprowadzili nawet rozmowy ze swoim przełożonym na ten temat! To niesamowite jak mózg ludzki funkcjonuje w nicnierobieniu albo samoutrudnianiu. Nie zaczęli tego tematu – ani ich manager, ani oni sami. Nikt nic nie mówi, licząc na to, że druga strona ZGADNIE, czego w danym momencie potrzeba. Cóż, pora na smutną prawdę – na 99% to się nigdy nie stanie. Jeśli więc jesteś managerem – twoim zadaniem jest pobudzenie rozmowy na temat rozwoju twojego pracownika. Oczywiście zachęcam, żeby w trakcie procesu istniało partnerstwo współtworzenia, a nie założenie, że stworzysz plan, którego będzie przestrzegać twój pracownik. Nie jest to aż tak angażujące rozwiązanie, jeśli porównamy to z faktycznym wspólnym wykreowaniem planu z pełną odpowiedzialnością za niego pracownika. Szybkie pytanie: kiedy ostatni raz rozmawiałeś ze swoimi pracownikami na temat ich rozwoju zawodowego / osobistego? Odpowiadaj szczerze, nikt cię nie ocenia. Pierwszym krokiem każdego rozwoju jest samoświadomość. Zaplanuj przestrzeń, w której będziesz mógł/ogła o tym regularnie rozmawiać. Zapytaj pracownika, jak często chce o tym rozmawiać, zaplanujcie punkty kontrolne. Nie zgaduj, nie zakładaj. Zadawaj pytania, słuchaj i adaptuj się do tego, czego potrzebuje człowiek po drugiej stronie. Podziel się obowiązkami – nie bierz wszystkiego na swoje barki. Właścicielem rozwoju osobistego jest zawsze pracownik. Kiedy ludzie decydują się opuścić organizację, ich rozwój idzie z nimi. Nie należy ani do ciebie, ani do firmy. Ważne jest, aby powiedzieć to głośno – to pomaga odciąć się od niezdrowych i nierealistycznych oczekiwań. Bądź szczera/y i przejrzysta/y w kwestii tego, co jest możliwe, a co nie (w tej chwili, momencie, w którym jest organizacja / zespół), unikaj jednak okrucieństwa (niektórzy managerowie lubią używać narzędzia „twardej miłości”). Naszą intencją nie jest odstraszenie kogokolwiek od wzięcia na siebie odpowiedzialności. Naszym celem powinno być zachęcanie ich, wskazywanie drogi, kierowanie, regularne przekazywanie informacji zwrotnej. Niech to będzie ich, ale upewnij się, że nie są sami w tej podróży. Towarzyszenie to czasem największa pomoc i wsparcie. 3. Wykorzystaj kontraktowanie i rekontraktowanie jako podstawę współpracy Podstawy dotyczące kontraktowania są tutaj, więc nie będę powtarzała, czym właściwie jest kontraktowanie. Kiedy do twojego zespołu dołącza nowy pracownik, niezbędnym jest, żebyście oboje mieli przestrzeń na uzgodnienie, jak chcecie razem pracować, a czego nie chcecie w tej współpracy. Obejmuje to ustalenie: Za każdym razem, gdy coś się zmienia (a nie oszukujmy się – może to być nawet co kilka miesięcy) pojawia się potrzeba powrotu do rozmowy i podejścia do rekontraktowania, czyli sprawdzenia, na ile ustalony

Read More »
Rozwój osobisty

Dbasz o swoje mocne strony czy stale zasypujesz dziury?

Sposób, w jaki myślimy o rozwoju zawodowym i osobistym, różni się w zależności od osoby, kraju i organizacji. Mocne strony czy dziury – na czym się skupiamy? To bardzo kulturowe, zakorzenione w narodowym skrypcie, który mówi, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić jako członkowie określonego społeczeństwa, grupy ludzi, społeczności skupionej wokół konkretnych wartości, przekonań czy wierzeń. Żyjesz w kraju, w którym cały czas musisz udowadniać, że jesteś wystarczająco dobra/y? A może żyjesz w społeczeństwie, w którym dzieci słyszą od rodziców, że są niezwykłe, że od początku życia mogą osiągnąć wszystko, czego zapragną? Czy istnieje różnica pomiędzy ludźmi wychowanymi i ukształtowanymi w każdym z tych systemów? Oczywiście, że tak, ale to nie znaczy, że musimy takimi pozostać aż do śmierci. Opieranie się na tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, zamiast ciągłego skupiania się na tym, czego nie możemy albo nie umiemy zrobić, może dla niektórych z nas oznaczać zmianę paradygmatu myślenia. Czy nie jest prawdą, że jeśli nie wiemy, jak coś zrobić, powinniśmy wziąć udział w szkoleniu, przeczytać książkę lub znaleźć mentora, który nas tego nauczy? Jestem pewna, że dla wielu osób jest to najbardziej naturalne podejście. Czy to jest przyjemne? Działa za każdym razem? Czy warto inwestować w to czas, a wynik jest wart wysiłku? Zobaczmy, co stanie się z nami w obu tych scenariuszach: mocne strony versus zasypywanie dziur. Scenariusz nr 1: ciągle zasypuję dziury Podam przykład z mojego doświadczenia managerskiego. Miałam kiedyś pracownika, który zajmował się kreatywną częścią materiałów edukacyjnych, które zapewnialiśmy pracownikom. Był niesamowity w swojej pracy, z otwartą głową, nie było dla niego rzeczy niemożliwych do stworzenia. I raz dałam mu zadanie związane Excelem. Robił to zadanie przez cały tydzień, dysząc, i marudząc, a na koniec i tak musiałam to poprawiać. Co manager w takiej sytuacji może zrobić? Mogłabym go wysłać na szkolenie z Excela, żeby udoskonalił swoje umiejętności i zasypał dziurę w kompetencjach. Byłoby to dość intuicyjne, ponieważ chciałam na stałe przekazać to zadanie zespołowi. Ale co dobrego by to dało, a ile szkody przyniosło? Postanowiłem więc nie dawać mu zadań związanych z Excelem. Nigdy. Zamiast tego stworzyłam pewne automatyzacje i arkusz kalkulacyjny zaczął działać w miarę samodzielnie. Sprawa rozwiązana. To moja historia, ale znam wielu managerów, którzy wykorzystaliby ten scenariusz, aby zasypać dziurę. Oczywiście istnieje wiele różnych sytuacji, struktur i zespołów. Ale kiedy mamy ludzi o naprawdę kiepskim dostępie do ich piętra analitycznego, a którzy wykonują świetną robotę w obszarze kreatywnym – jaki jest sens zmuszania ich do ciągłego skupiania się na swoich słabych stronach? Jak się czujesz, gdy myślisz o tym, jak bardzo nie jesteś wystarczająco dobry/a? Niezależnie od dziedziny twojego życia. Nie jesteś wystarczająco dobrym partnerem/ką / rodzicem / ekspertem/ką / managerem/ką / przedsiębiorcą/czynią / przyjacielem/ółką? Bądźmy szczerzy – czujemy się paskudnie. Zawsze chodzi nam po głowie to, że jeszcze tam nie jesteśmy. Zawsze w drodze, nigdy nie osiągając celu. A ciągłe przebywanie w tym stanie umysłu może być wyczerpujące. Frustrujące i demotywujące na dłuższą metę. Nie mówię, że nie powinniśmy się wzmacniać, uczyć, stawać lepszymi wersjami siebie – to nie jest historia o tym. Powinniśmy się doskonalić, analizować, kiedy możemy być lepsi, ale bez ciągłego zarzucania sobie, że nie jesteśmy doskonali. Scenariusz nr 2: wybieram mocne strony A tutaj inny kąt patrzenia na temat. Miałam pracownicę, która bardzo lubiła zajmować się zadaniami związanymi z organizacją: szkoleń, eventów, różnego rodzaju spotkań. Robiła to często i pomyślałam, że może po pewnym czasie jest to dla niej trochę zbyt monotonne i powtarzalne. Kiedyś odbyliśmy wartościową rozmowę i zaoferowałam jej nowe elementy, których mogłaby się nauczyć, takie jak prowadzenie szkoleń, zarządzanie projektami czy analiza danych. I wiecie co? Nie chciała tego! Było jej doskonale tam, gdzie była w tej chwili, uwielbiała być czarodziejem logistyki, pracować z wieloma różnymi ludźmi w najbardziej efektywny sposób, czyniąc ich życie lepszym i łatwiejszym. Z jej punktu widzenia te zadania wcale nie były monotonne – każde szkolenie, organizowane wydarzenie traktowała jako nową podróż. Zostawiłam więc jej zakres zadań tak, jak był, sprawdzając na bieżąco czy coś się zmieniło. Pięknie wyrosła na managerkę wydarzeń, odpowiedzialną za organizację eventów dla tysięcy ludzi na całym świecie. Jaki jest wniosek z tej historii? Mogłem jej powiedzieć, że MUSI poszerzyć zakres swoich działań, zrobić coś nowego. Postanowiłam jednak pozostawić ją z decyzją i obserwować, jak rozwija się jako osoba, niezwykle zadowolona i zaangażowana w to, co robi każdego dnia. Była naprawdę dobra w swojej pracy, uczyła się każdego dnia, nawet kiedy myślałam, że to nie możliwe, robiąc w kółko „to samo”. Ale myliłam się i teraz wiem – bardziej niż kiedykolwiek, że podjęłam wtedy dobrą decyzję. Bazowanie na swoich mocnych stronach pozwoliło jej być spełnioną, szczęśliwą. Kto z nas naprawdę może powiedzieć, że każdego dnia czuje się szczęśliwa/y w swojej pracy? Jeśli zdecydujemy się oprzeć na mocnych stronach, talentach, preferencjach lub rzeczach, które po prostu lubimy robić, nasze życie może wyglądać właśnie tak. Mniej frustracji, marnowania czasu na rzeczy, które ktoś inny może zrobić w 5 minut, a my spędzamy cały dzień na znalezieniu rozwiązania. Mniej poczucia, że znów jesteśmy „niewystarczająco dobrzy”. Nie mówię, że to całkowicie możliwe do wyplenienia, ale na pewno będzie tego o wiele mniej niż w scenariuszu nr 1. Dlaczego mocne strony są tak potężne? Dlatego właśnie mocne strony są tak potężne. Koncentrowanie się na tym, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy, spędzanie czasu na doskonaleniu, łączenie kropek z rzeczami podobnymi do tych, które już znamy, to świetny sposób, aby nie pozostać w tym samym miejscu. Aby cały czas rosnąć. Musimy mieć świadomość, że czasami przychodzi moment, w którym jesteśmy ekspertami w jednej dziedzinie i być może nie możemy się już niczego więcej nauczyć. A czasem jesteśmy głodni – potrzebujemy więcej bodźców, nowych rzeczy, które nasz mózg może przyjąć. Nie twierdzę, że kiedy już staniemy się ekspertami, to z nami koniec. Poszukajmy innych rzeczy, których możemy się nauczyć, myślmy holistycznie, łączmy kropki pomiędzy obszarami, które wydają nan się interesujące. Mocne strony dają narzędzia umożliwiające lepsze zrozumienie siebie, poznanie, co może znajdować się na naszej liście rzeczy do zrobienia i na liście rzeczy, których nie chcemy robić. Ta druga jest równie

Read More »
Rozwój osobisty

5 wskazówek, jak nauczyć się języka obcego

Nauka nowego języka obcego to jedno z najczęstszych postanowień noworocznych. Jeśli mieszkasz w kraju, w którym angielski nie jest językiem ojczystym, zapewne wiele razy słyszałeś/aś, że „trzeba uczyć się języków, bo to jest przyszłość”. Ale jak, u licha, powinniśmy to zrobić, skoro doświadczenia szkolne są często naprawdę złe (moje z pewnością były)? Moje doświadczenie dotyczyło dużej ilości gramatyki, braku komunikacji (ponieważ podręcznik był tak skonstruowany), a kiedy nadszedł czas na rozmowy, rok szkolny się skończył. I zaczęliśmy od nowa całą część gramatyczną, bo nowa klasa, nowy podręcznik. Brzmi znajomo? W takim systemie straciliśmy całą zabawę, fun i ciekawość poznawania nowego języka, zanim to wszystko na dobre się zaczęło. Kiedy coś jest bolesne lub jesteśmy zmuszeni się tego nauczyć, jest całkiem prawdopodobne, że nie przylgnie to do nas. Że nasz mózg uzna to za karę i tak naprawdę nie będzie się angażował, chociaż potencjalnie na poziomie racjonalnym możemy wiedzieć, że to coś potencjalnie dla nas dobrego. Jak zatem odczarować to nastawienie do nauki nowego języka obcego? Jako Polka, który przez całe moje młodzieńcze i dorosłe życie uczyłam się głównie języka angielskiego, a obecnie uczę się francuskiego, chcę podzielić się z wami 5 rzeczami, które cały czas pomagają mi utrzymać tempo nauki. Nie ważne co się stanie, trzymam się objętego kursu i regularnie inwestuję w ten obszar. 1. Małe rzeczy to wielkie rzeczy – rób je dalej Wszyscy kochamy szybkie rezultaty. Nasz mózg dostaje zastrzyk dopaminy, przez żyły przepływa fala endorfin i jest to jedno z najlepszych uczuć w historii świata. Przyzwyczailiśmy się do tego, że prawie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, korzystając z Internetu jako części tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie. Ze względu na taką dostępność denerwujemy się, gdy musimy na coś poczekać – nawet jeśli ma to być tylko kilka minut. Co zatem możemy powiedzieć o nauce języka, która wymaga określonej liczby cennych godzin kontaktu z językiem, aby osiągnąć każdy poziom? To może wyglądać jak koszmar. Może także bezwarunkowo używać wymówki „nie mam czasu”. Jest jednak sposób, aby odczarować przekonanie, które mamy na ten temat w głowach. Kluczem do nauczenia się jakiejkolwiek umiejętności lub nawyku jest konsekwencja. Podobnie jest, gdy myślimy o pójściu na siłownię: po jednorazowym pójściu na siłownię nie będziemy szczupli, zwinni ani muskularni. Musimy to robić przynajmniej 3-4 razy w tygodniu, u niektórych osób jest to codzienna dawka sportu. Nawet jeśli będzie to zaledwie 5 pompek po porannym umyciu zębów, jest to mała cegiełka, którą dokładamy do budowanej przez nas ściany. Dokładnie ten sam scenariusz ma zastosowanie, jeśli chodzi o naukę języka. Rób to codziennie, nawet jeśli ma to być tylko 5 minut. Przeczytaj krótki artykuł, skorzystaj z Duolingo, naucz się słownictwa w aplikacji. Każde 5 minut łączy się z czasem, jaki poświęcasz na naukę w każdym tygodniu lub miesiącu, a złożony efekt zaczyna działać. 5 minut dziennie to 2,5 godziny miesięcznie. 2,5 godziny miesięcznie to 30 godzin rocznie. A zobacz, co się stanie, jeśli zainwestujesz w to 20 minut dziennie (to połowa przeciętnego odcinka serialu na Netfliksie). 20 minut dziennie to 10 godzin miesięcznie. 10 godzin miesięcznie to 120 godzin rocznie. Bazując na artykule, który podlinkowałem 2 akapity wcześniej, prawie wystarczy to opanowanie nowego języka obcego na poziomie A2. Jak to brzmi? Lepiej to niż ominięcie połowy odcinka dziennie? 2. Spraw, żeby było to łatwe do zrobienia W większości przypadków nauka nowego języka nie opiera się na motywacji. Chodzi o umiejętności – najczęściej rezygnujemy, bo coś jest trudne, nie wiemy jak to zrobić lub denerwujemy się, że nie uczymy się tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli. A jeśli jest trudno, rezygnujemy. Naturalna rzecz. Aby temu zaradzić (a tej strategii możesz używać nie tylko do nauki języka, ale w zasadzie do wszystkiego, co chcesz zrobić, na przykład budowania każdego nowego nawyku), musimy to ułatwić. Kiedy coś jest łatwe, nie potrzebujemy wiele wysiłku, aby to zrobić. A kiedy nie wymaga to prawie żadnego wysiłku, po prostu to robimy, nawet o tym nie myśląc. To tak, jak z najłatwiejszymi zadaniami, które mamy na liście do zrobienia – większość z nas zaczyna od najłatwiejszych, nawet jeśli nie wnoszą one dużej wartości. Przekonuje nasz mózg, że jesteśmy zajęci i wartościowi. Zacznij od łatwego poziomu w Duolingo. Ucz się 10 nowych słów dziennie w wybranej aplikacji ze słówkami. Weź jedną stronę książki lub artykułu w języku, którego chcesz się nauczyć, i podkreśl wszystkie słowa, które już znasz lub wydają się znajome. Umieść je w aplikacji i zacznij od tego. Wykonaj jedno ćwiczenie z podręcznika i zrób je do razu. Nawet jeśli możesz zrobić więcej, zacznij od jednego i wróć do miejsca, w którym skończyłaś/eś, następnego dnia. Z czasem to będzie dla ciebie za mało i będziesz robić więcej, ale na początek – nie naciskaj, dopóki nie poczujesz się w 100% komfortowo w tym, co robisz w tej chwili. Następnie przyciśnij trochę mocniej, wykonaj trudniejszy i niewygodny krok – ale tylko wtedy, gdy już będziesz mistrzem poprzedniego. To zapewni ci spokój i bezpieczeństwo – dwie rzeczy, które mają największy wpływ na nasz mózg. Jeśli chcemy utrzymać się na właściwej drodze, nasz mózg nie może być cały czas w niebezpieczeństwie, ponieważ będzie działał w trybie walcz albo uciekaj. Dbaj o swój mózg, a on zadba o ciebie. 3. Próbuj różnych rzeczy, nie kieruj się ślepo czymś, co ci nie odpowiada W szkole językowej wszyscy uczą się w grupie? To musi być to. Obie moje najlepsze przyjaciółki powiedziały mi, że mają indywidualnego korepetytora czy native speakera? Tak, w takim razie u mnie też powinno to zadziałać. Wszyscy, których znam, używają aplikacji X lub Y, więc to musi działać. Prawda czy fałsz? To nieprawda, ponieważ każdy z nas uczy się inaczej, ma pewne potrzeby lub warunki, których wymaga, żeby w sukcesem przechodzić przez proces uczenia się. Korzystając z mojej historii: kilka razy poniosłam porażkę, uczęszczając na kursy stacjonarne. W szkole średniej, na uniwersytecie i w szkole językowej również. Po prostu nie mogę nauczyć się języka w procesie grupowym. Czasami się nudzę. Czasami coś jest dla mnie zbyt trudne do zrozumienia na pierwszy rzut oka i potrzebuję więcej szczegółów, żeby dobrze to zrozumieć. Na kursie

Read More »
Rozwój osobisty

Jak przetransformować przytłoczenie w siłę?

Każdy z nas ma lepsze i gorsze momenty w życiu. Zwłaszcza, gdy coś się zmienia (i nie oszukujmy się – świat, w którym żyjemy, jest jedną wielką ciągłą zmianą), czujemy przytłoczenie. Czy znasz to uczucie, kiedy wszystko jest w porządku, dopóki nie jest, i kiedy wydaje się, że wszystko się wali w tym samym czasie? Jedna rzecz prowadzi do drugiej i doświadczamy serii wydarzeń, których wolelibyśmy uniknąć. Inflacja. Restrukturyzacja w firmie i redukcja zatrudnienia. Rozstanie. Problemy zdrowotne. Chore dzieci. Niedobór pieniędzy. Śmierć. Problemy psychiczne. Wiele rzeczy może mieć wpływ na to czy mamy poczucie kontroli nad naszym życiem. I w takich chwilach często zatrzymujemy się – czekamy na lepsze czasy i mamy nadzieję na najlepsze. Ale nadzieja to nie strategia. Potrzebujemy czegoś innego, żeby przekształcić przytłoczenie w siłę, która pozwoli nam się poruszać, odnosić sukcesy i osiągać nasze cele. Pomimo tego wszystkiego, co się dzieje, to nasz wybór, co zrobimy z czasem, który mamy. Co więc z tym zrobić, aby stworzyć siłę, a nie czuć się ciągle przeciążonym czy przytłoczonym rzeczywistością? Przetransformuj sposób myślenia Czy kiedykolwiek podjąłeś/ęłaś ważną decyzję, gdy byłeś/aś przytłoczony/a? Czy jesteś najlepszą wersją siebie, gdy jesteś zmęczona/y lub sfrustrowany/a? Czy prosperujesz, gdy zamierasz / zamarzasz w trudnych czasach, czekając na to, aż przyjdą lepsze? Czy jesteś najlepszym/ą partnerem/ką, przyjacielem/łką lub rodzicem, gdy czujesz, że nie masz kontroli nad tym, co dzieje się w twoim życiu lub łatwo się wściekasz albo odpalasz? Ja osobiście wiem, że nie jestem najlepszą wersją siebie, czując to wszystko. Nie podejmuję dobrych decyzji lub odkładam sprawy na później, kiedy nie jestem przy swoich zasobach. Naskakuję na innych ludzi i jestem dla nich niemiła. Tak, bywa. Dlatego bardzo dbam o to, żeby taki stan nie zdarzał mi się zbyt często – widzę, jak bardzo szkodzi mi to w życiu. Aby być lepszymi w każdym aspekcie naszego życia, potrzebujemy zmienić swój sposób myślenia. Od narzekania do działania. Od szukania wymówek po podejmowanie decyzji. Od widzenia samych przeszkód do dostrzegania szans. Od strachu do odwagi. Od czekania, aż inni się zmienią, do zmiany siebie. Od nadziei do działania. Jeśli masz nastawienie, które mówi: „teraz czasy są trudne, poczekajmy, aż będzie lepiej”, siadasz z założonymi rękoma i masz nadzieję, że wszystko będzie dobrze to trudno będzie ci osiągnąć ponadprzeciętne wyniki, Ale jak wspomniałam wcześniej – nadzieja nie jest strategią. To wiara, że coś w magiczny sposób się dla nas zmieni. I wiesz co? Najprawdopodobniej tak się nie stanie. Tylko my sami możemy wykonać pracę, podejmować dobre decyzje dotyczące tego, co zrobimy z naszym czasem, z kim go spędzamy i w co go zainwestujemy. Transformacja sposobu myślenia oznacza dokonanie świadomego wyboru tego, jak postrzegamy otaczający nas świat i jak go kształtujemy. Czy jesteśmy ofiarami tego, co się dzieje, czy też jesteśmy tego właścicielami? Chcesz być panem/ią swojego życia czy jego ofiarą? Użyj starego, dobrego narzędzia „7 dlaczego?”. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, czyż nie? Dlatego właśnie potrzebujemy narzędzi, które mogą nas wesprzeć i stworzyć strukturę wokół tego, jak myślimy i co robimy w wyniku tych myśli. Metoda „7 dlaczego” opiera się na frameworku „5 Dlaczego„, wynalezionym i wdrożonym w Toyocie w latach 30. XX wieku, spopularyzowanym w latach 70. XX wieku. W tamtych czasach stało się to jednym z najskuteczniejszych sposobów zrozumienia przez ludzi w sali konferencyjnej, co faktycznie dzieje się w hali produkcyjnej, zamiast zgadywać, co może się dziać. Szczerze mówiąc, wszyscy możemy z niego dziś korzystać – może nawet bardziej niż kiedykolwiek. Zadaj sobie pytanie „dlaczego” chcesz zrobić daną rzecz, osiągnąć określony cel lub pozbyć się złego nawyku 7 razy, aby okryć prawdziwą motywację, która kryje się pod powierzchnią. Jeśli słyszałeś/aś o tym wcześniej, możesz zobaczyć w tym narzędzi nawiązania do Simona Sinka i jego idei Zacznij od Dlaczego, która wywarła wpływ na wiele firm i życia na całym świecie. Oto przykład jak to może wyglądać. 7 kroków to może wydawać się dużo, ale dzięki temu możemy poznać prawdziwe źródło sytuacji, z którą się mierzymy. Chcesz zmienić swoje życie, swój biznes albo jakąś relację? Chcesz mieć więcej energii, pasji, czasu? To naprawdę potężne, gdy odkryjesz, co naprawdę dzieje się w tobie, czasami na mega głębokim poziomie. Jak widać na powyższym przykładzie, pierwsza potrzeba lub cel była zupełnie inna niż ostatnia. Ta osoba nigdy nie nauczyła się wyznaczać zdrowych granic, wspierających w tym, żeby być pomocną, ale nie wykorzystywaną w pracy. Na początku bardzo lubiła swoją pracę i nigdy niczego nie odkładała na później. Zatem źródło jej zachowania tkwiło zupełnie gdzie indziej, a prokrastynacja była konsekwencją, a nie źródłem problemu. Aby zmienić przytłoczenie, brak motywacji, prokrastynację lub strach przed zmianą w siłę, zadaj sobie „7 dlaczego” i zobacz, co jest źródłem tego stanu rzeczy. Odkryj, co naprawdę jest tam pod spodem. Będzie ci o wiele łatwiej, kiedy znasz prawdę – wtedy będziesz w stanie sobie z tym sprawniej poradzić. Popatrz przez pryzmat OKR-ów Kiedy już masz już tę prawdziwą rzecz, którą chcesz osiągnąć, przezwyciężyć lub przekształcić z przytłoczenia w siłę, teraz jest czas, żeby stworzyć wokół tego małą strukturę, tak żeby to urzeczywistnić. Nie zmienisz swojego życia, siedząc z założonymi rękami, czekając na lepsze czasy. Potrzebujesz podejmować działania – konsekwentnie, każdego dnia, żeby to, czego chcesz w życiu rzeczywiście się stało. To miejsce, do którego OKR-y przychodzą, żeby wspierać nas w tej podróży. To mój ulubiony sposób na wytyczenie prawdziwej ścieżki moich marzeń, planów i rzeczy, które chcę osiągnąć. Posłużmy się 2 przykładami tego, jak przemienić przytłoczenie w siłę i realną zmianę: jeden z metody „7 dlaczego” powyżej i drugi z mojej prywatnej listy. Ostatni poziom w naszym przykładzie brzmiał: „Ponieważ nie wiem, jak je ustawić, żeby nie ranić innych”. Cel: Stać się osobą, która wyznacza granice, nie raniąc innych. KR1: wziąć udział w kursie ze stawiania granic w I kwartale 2023r. KR2: zrobić listę 3-5 sytuacji (lub relacji), w których muszę wyznaczyć lepsze granice w marcu 2023 r. KR3: wyznaczyć 3 granice w II kwartale 2023 r. Pamiętaj, że cel musi znajdować się w strefie rozciągania, potrzebujemy, żeby był aspiracyjny i ważny dla osoby, która go tworzy. 3-5 kluczowych rezultatów będzie optymalnych do pomiaru tego, jak

Read More »
Rozwój osobisty

Dlaczego tak trudno jest zacząć (i kontynuować)?

Pomyśl o jednej rzeczy, którą chciałeś/aś zacząć robić, ale odłożyłeś/aś ją na kolejny tydzień. Co to było? Czy było to zadanie w pracy? Jeśli tak, o co chodziło? To był trening albo poranny bieg? A może 5 minut czytania albo gotowanie zdrowego posiłku? Czy był to telefon do kogoś albo artykuł, który od zeszłego roku wisi w jednej z zakładek twojej przeglądarki? Teraz pomyśl o jednej rzeczy z zeszłego tygodnia, o której myślałaś/eś i od razu zaczęłaś/ąłeś to robić. Co to było? Ile czasu to zajęło? Jak się czułaś/eś albo jakie myśli były w twojej głowie po zrobieniu tego? Dlaczego pewne rzeczy robimy od razu, a inne odkładamy na później? Nawet jeśli znajdują się na naszej liście zadań, w pięknym arkuszu kalkulacyjnym z postanowieniami noworocznymi lub w aplikacji budującej nawyki. Dlaczego tak trudno jest zacząć robić coś, o czym wiemy, że jest to dla naszego dobra, co sprawi, że będziemy lepsi w tym, co robimy w pracy, odniesiemy większy sukces, zdrowsi, mądrzejsi i lepsi w relacjach? I dlaczego niektórzy ludzie radzą sobie świetnie ze wszystkim, potrafią znaleźć czas na każdą część swojego życia, a niektórzy po prostu nie? Stajesz się tym, w co wierzysz Nie chodzi tu o myślenie magiczne, bo nie ma czegoś takiego jak zmiana, która następuje z dnia na dzień, bez żadnego wysiłku. Jeśli czytasz lub widzisz reklamę, która obiecuje ci schudnąć 10 kg w miesiąc lub biegle posługiwać się językiem obcym w ciągu 2 miesięcy, potrzebujesz to usłyszeć – to się nie stanie. Nawet jeśli naprawdę w to wierzysz, jest to po prostu niemożliwe. I nie chodzi tu o to, żeby cały czas być pozytywnym, bo wiemy, że to też nie jest możliwe. Mamy całą gamę emocji, radość jest tylko jedną z nich. Aby zbudować świadomość, musimy przyznać, że będziemy smutni, źli, przestraszeni, sfrustrowani, podekscytowani lub pełni entuzjazmu. To wszystko jest częścią tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie i bycie obrażonym z tego powodu nie zmieni tego, jak to działa. Ale dobra wiadomość jest taka, że mamy kontrolę nad tym, co myślimy i jak kształtujemy te myśli w określonych okolicznościach. Jeśli uważasz, że nie jesteś wystarczająco mądry/a lub kompetentny/a, żeby zmienić pracę na lepszą, nigdy nie będziesz aplikował(a) na żadne stanowisko dostępne na rynku. Kiedy siedzisz na kanapie, oglądając ciurkiem kolejny serial na Netflixie, nigdy nie wychodzisz z domu dalej niż do śmietnika, ani nie spotykasz innych ludzi, bo myślisz, że jesteś gruba/y, brzydka/i i nikt cię nigdy nie pokocha – okradasz się z możliwości realnego poznania kogoś, kto to zrobi. Jeśli myślisz, że nie możesz powiedzieć innym ludziom „nie”, robisz dla nich wszystko, nawet nie myśląc o własnym zdrowiu, bo nie chcesz, żeby przestali cię lubić – nigdy nie powiesz „nie” i ochronisz siebie, swojego czasu czy innych zasobów. Nie wystarczająco dobra/y. Nie dość mądra/y. Za stary/a, żeby to zrobić. Za młody/a, żeby to zrobić. Kim jestem, żeby mówić innym jak mają żyć? Co ja tam wiem – mieszkam w małym mieście. Zbyt gruby/a. Zbyt chuda/y. Nie mam talentu do robienia XYZ. Stajesz się tym, w co wierzysz. Jeśli wierzysz, że niczego nie osiągniesz, to tak właśnie się stanie. To samospełniająca się przepowiednia. To, co możesz zrobić, to zmienić swój sposób myślenia. Jeśli wierzysz, że jesteś wystarczająca/y, że możesz się uczyć, prosić o pomoc lub wskazówki i rzeczywiście odnieść sukces – łatwiej będzie zacząć, stawiać małe kroki, zobaczyć, co się stanie i iść dalej. Może to być trudne, ale będzie niezwykle satysfakcjonujące, gdy zobaczysz rezultaty tego, kim się stajesz. Każdego dnia jesteś trochę lepszym człowiekiem od osoby, którą byłeś/aś wczoraj. Scenariusz nr 1: niełatwo zacząć, ale łatwiej kontynuować Czasami nie jest łatwo zacząć. Nie wierzysz w siebie, nie masz pieniędzy, czasu, wsparcia, albo po prostu nie masz umiejętności, żeby coś zrobić. A jeśli coś takiego siedzi ci w głowie, to czekasz. I czekasz. A potem czekasz jeszcze trochę. Dopóki nie nadejdą lepsze czasy. Do czasu, aż gospodarka znów się ożywi. Dopóki twój partner(ka) lub przyjaciele nie będą bardziej wspierający. Dopóki się nie nauczysz, nie zdobędziesz wszystkich możliwych kompetencji w temacie. I nagle mijają tygodnie, miesiące, lata i nic się nie zmienia. Och, czekaj, coś faktycznie się zmienia. Jesteś coraz bardziej sfrustrowany/a i rozczarowany/a swoim życiem. Pamiętasz małe ćwiczenie z początku tego artykułu? Co to była za rzecz, którą zaczęłaś/ąłeś robić od razu? Kluczowe pytanie brzmi tutaj: dlaczego? Czy było to łatwe? Czy przyniosło szybki efekt? Było fajne, zabawne, dobrze się przy tym bawiłaś/eś? Czy było to częścią twojej pasji, czegoś, co kochasz robić? Czy było to częścią twojego systemu wartości – tego, kim jesteś jako osoba? Kiedy początki nie są takie łatwe, często oznacza to, że: Reszta powodów (czas, pieniądze, wsparcie itp.) to pierdololo. Istnieją tylko wymówki, żeby nie robić czegoś, bo prawdą jest to, że ta rzecz jest niewygodna, przerażająca lub niepopularna. Jeśli chcesz zacząć coś robić, znajdź link do tego, co już w tobie siedzi, co umiesz zrobić albo jest ci bliskie. Jeśli to zrobisz, łatwiej będzie ci dalej działać, ponieważ połączenia wzmocnią twoją samoocenę i pewność, że rzeczywiście możesz tego dokonać. Znajdziesz czas, wymyślisz, jak zebrać potrzebną kwotę pieniędzy. Jeśli naprawdę chcesz coś zrobić i jest to bliskie twojemu sercu, znajdziesz sposób. Scenariusz nr 2: łatwo jest zacząć, nie tak łatwo kontynuować Czasami jesteśmy bardzo zmotywowani, podjarani przez coś i zaczynamy to robić. Kupujemy ładne ubrania treningowe, nowe buty i zaczynamy ćwiczyć, na przykład biegać lub chodzić na siłownię. Kładziemy stos książek na stoliku nocnym i zaczynamy czytać. Zaczynamy wstawać wcześniej, zmotywowani do zapisania się do klubu ludzi wstających o 5 rano. I bardzo często, pomimo tych przygotować i masy motywacji, po kilku dniach rezygnujemy. Karta na siłownię ląduje gdzieś w szufladzie, książki zbierają kurz, a my ponownie zaczynamy korzystać z opcji drzemki na telefonie rano (zwykle więcej niż raz). Jeśli zaczęliśmy coś robić, to znaczy, że możemy to zrobić – mamy kompetencje, które są potrzebne, żeby ruszyć z konkretną rzeczą do przodu. Więc to nie jest tak, że nie wiemy jak. Co się zatem dzieje po drodze? Tracimy motywację – ta iskra, od której wszystko się zaczęło, nie jest już

Read More »
Rozwój osobisty

Jak niesamowitym trenerem chcesz być?

Bycie trenerem to jedna z moich ulubionych rzeczy na całym świecie. Uwielbiam patrzeć, jak ludzie słuchają, zastanawiają się, próbują robić rzeczy inaczej, wyciągają wnioski i rozwijają się. Jednym z najlepszych momentów w procesie uczenia innych jest ten czas pod koniec sesji lub po niej, kiedy dostaję informację zwrotną i widzę, że było to doświadczenie to było coś wartościowego dla innych. Że każda osoba znalazła przynajmniej jedną rzecz, którą zabiera ze sobą do wykorzystania w prawdziwym życiu. To najlepsze uczucie, jakie mogę sobie wyobrazić jako trener. Ale jak to zrobić? Jak stworzyć dobre środowisko do uczenia się? Doświadczenie, które pozwoli osobom, które chcemy uczyć przeżyć jedno AHA po drugim – dać im coś, co zostanie z nimi po kursie/szkoleniu/e-learningu/webinarze/wykładzie? Jak być trenerem lub nauczycielem, którego ludzie zapamiętają i wykorzystają to, czego się nauczyli podczas nauki, którą im dostarczy? Przekonajmy się razem, korzystając z 5 elementów, które mocno pomogły mi w mojej podróży trenerskiej i ciągle się przydają na co dzień. 1. Trener nie jest najmądrzejszą osobą na świecie Trener, nauczyciel, coach, mentor – dosłownie każda osoba, która w jakikolwiek sposób uczy lub wspiera innych, jest kimś, kto może wpływać na życie ludzi, inspirować, skłonić do zmiany sposobu myślenia lub zachowania. A wszystkie te postaci muszą mieć pewien zasób wiedzy i doświadczenia, aby być partnerem dla innych ludzi, pracować nad ich rozwojem i wspierać ich w tej podróży. Ale to nie znaczy, że musimy zachowywać się jak najmądrzejsi ludzie na całej planecie. Rolą trenera jest stworzenie środowiska, w którym ludzie mogą porzucić stare, już niesłużące im przekonania, nauczyć się nowych rzeczy, przebudować lub zbudować nowe umiejętności, odpowiedzieć na pytania, które doprowadzą do lepszych wniosków. Żeby tak się stało potrzeba zaufania i bezpieczeństwa, ponieważ tylko w ten sposób możemy podjąć ryzyko bycia niedoskonałym, czasem bezbronnym. Jeśli trener nie stworzy tej przestrzeni, proces uczenia się nie będzie efektywny. Jeśli prowadzimy szkolenie, warsztat czy spotkanie mentoringowe 1:1, które jest historią o nas, a nie o drugim człowieku, powinniśmy sprawdzić poziom zabezpieczenia naszych potrzeb. Może jeden lub więcej głodów jest sfrustrowanych i w ten sposób sobie to rekompensujemy? Proces uczenia się jest w pierwszej kolejności dla innych, potem dla nas jako trenerów. Jesteśmy dla innych przewodnikami, towarzyszami w podróży edukacyjnej. I tak, dzielimy się naszymi doświadczeniami, błędami, wnioskami, rzeczami, które zrobiliśmy inaczej po tym, jak się nauczyliśmy. Ale to są przykłady, których używamy do wspierania przebiegu procesu, a nie istoty całości. 2. Nie zakładaj, sprawdzaj Często wydaje nam się, że wiemy na pewno, czego potrzebują inni ludzie, czego chcą się nauczyć lub jak chcą zmienić swoje życie. To założenia, przypuszczenia. Zakładamy rzeczy na podstawie własnych potrzeb, doświadczeń, frustracji, zmagań. A intencja jest w większości dobra – chcemy, aby innym żyło się lepiej, łatwiej. Wierzymy, że na podstawie tego, czego doświadczyliśmy, możemy podzielić się tym z innymi, złagodzić ich ból lub pomóc im uniknąć określonego scenariusza. Wielu trenerów czy coachów zaczęło wspierać innych w danej dziedzinie, bo w przeszłości doświadczyli czegoś i chcą ochronić innych przed tymi doświadczeniami. I to jest świetna baza do dzielenia się tym, co wiemy, bo to zawsze będzie autentyczne. Ale żeby być świetnymi trenerami, pytajmy ludzi, czego potrzebują. Zakładanie jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić. Dlaczego? Bo spędzimy ogrom czasu na stworzeniu warsztatu, webinaru czy kursu e-learningowego w oparciu o to, co założymy, że ludzie mogą potrzebować, a po całym tym wysiłku (czas, pieniądze, nauka tworzenia kursu itp.) może się okazać, że nikt nie przyjdzie, nie zapisze się, albo po sesji uczestnicy nie będą mieli nic, z czym wyjdą. Ponieważ nie nakarmiło to ich głodów. Zadawaj pytania. Nawet jeśli to jedno lub dwa krótkie kawałki. Możesz to zrobić wcześniej, albo na samym początku sesji. Sprawdzaj rzeczywistość ze swoimi odbiorcami, niezależnie od ich liczby – może to być jedna osoba, może to być tysiąc. Zachowaj ciekawość, nie daj się zwieść myślom, które czasem mogą być tylko w twojej głowie. 3. Trener jest dla ludzi, a nie ludzie dla trenera Ten element ściśle powiązany z punktem pierwszym. Jeśli doświadczenie uczenia się, które tworzysz, dotyczy tylko ciebie, nie służysz ludziom – to oni służą twojemu ego. Kiedy ludzie decydują się przyjść na twoje szkolenie lub webinar, inwestują czas – najcenniejszą walutę na całym świecie. Są tam, ponieważ chcą się uczyć, chcą dokonać zmiany lub zdobyć odwagę, której wcześniej nie mieli. Trener powinien być osobą, której zależy na doświadczeniu uczenia się, na korzyściach dla uczestników i pozytywnym nakłonieniu ich do osiągnięcia zamierzonych celów. Widziałam tak wielu trenerów, którzy prowadzili całodniowe albo dłuższe warsztaty o sobie, swoich celach, swojej karierze, swoich doświadczeniach. I jak wspomniałam wcześniej – dobrze jest się dzielić, to przecież dlatego jesteśmy w tej roli. Ale bądźmy mądrzy, używajmy Pareto – niech 20% to będą historie i doświadczenie z twojego życia, 80% niech dotyczy uczestników. 4. Używaj wiedzy o osobowościach i preferencjach Często, kiedy prowadzimy webinar lub otwarty warsztat nie wiemy przed sesją, kto będzie w niej uczestniczył. Możemy mieć pewne informacje na temat grupy docelowej, ale jeśli nie znamy tych osób naprawdę dobrze, nie jest możliwe skrojenia na miarę i stworzenia dla uczestników dokładnie tak samo karmiącego ich doświadczenia. Ale posiadanie podstawowej wiedzy na temat typów osobowości i preferencji myślenia pozwala nam wziąć pod uwagę wszystkie zainteresowania i mieć świadomość różnych potrzeb, jakie mogą mieć ludzie. I w 90% przypadków tak będzie, ponieważ wszyscy jako ludzie wpadamy do różnych kategorii, które opisują różne narzędzia. Wykorzystujmy wiedzę o typach osobowości (np. Insight Discovery lub DiSC). Model jest drugorzędny, chodzi o to, że po krótkiej obserwacji możesz stwierdzić, kto jest na sali szkoleniowej (wirtualnej lub na żywo). Jeśli pracujesz online z większą grupą, możesz założyć, że będą tam przedstawiciele wszystkich typów, potrzebujesz więc popracować nad procesem komunikacji, żeby zaspokoić wszystkie podstawowe potrzeby odbiorców. Preferencje myślenia to druga rzecz, którą możesz wziąć pod uwagę podczas pracy z grupą ludzi. Zastosowałbym to samo podejście, co przy typach osobowości – wszystko jest ze sobą powiązane, ale to narzędzie położyło nacisk na inny element opisujący nas, jako ludzi. Narzędzie HBDI (Hermann Brain Dominance Instrument) wykorzystuje bardziej perspektywę neurologiczną – informacje o tym, jak działa nasz mózg

Read More »
Rozwój osobisty

Czujesz przebodźcowanie? Zacznij pisać dziennik!

Czasami wiele z nas czuje, że to co się dzieje dookoła to po prostu za dużo. Zbyt wiele zadań na liście, która nigdy się nie kończy. Zbyt wiele oczekiwań, które dostajemy od świata zewnętrznego. Zbyt duża presja, żeby być perfekcyjnym, dawać sobie radę ze wszystkim i nie tracić ani odrobiny optymizmu, poziomu energii czy kreatywności. Zbyt wiele rozpraszaczy, rozmów telefonicznych, wiadomości, spotkań na Teams — wszystko to powstrzymuje nas przed skupieniem się i skoncentrowaniem na tym, co naprawdę ważne. Ale gdzie wśród tych wszystkich rzeczy pisanie dziennika ma znaleźć swoje miejsce? Pisanie dziennika może pomóc, nawet jeśli jesteśmy niesamowicie zorganizowani, wydajni, z dobrą równowagą w naszym życiu, czasami możemy mieć trudniejsze momenty. Nasze mózgi nie są zaprogramowane do przetwarzania takiej ilości danych i stymulacji, które otrzymujemy każdego dnia, więc nie powinno nas dziwić, że czujemy się tym po prostu zmęczeni. A pisanie dziennika to świetne narzędzie do łagodzenia napięcia, wzmocnienia wielu obszarów życia i co najważniejsze – zachowania spokoju umysłu i uwolnienia go od przytłoczenia. Jak to działa u mnie? Oto kilka rzeczy, które mam nadzieję będą inspiracją do sprawdzenia, jak możecie to wykorzystać, żeby żyć lepiej, spokojniej i w uwolnieniu od przeciążenia.. Pisanie dziennika jest częścią mojej porannej rutyny Jestem rannym ptaszkiem, więc poranna rutyna to jedna z moich ulubionych części dnia. Codziennie wstaję o 6:00, ćwiczę, a potem jem śniadanie i trochę notuję. Do mojej porannej rutyny dołączyłam pisanie dziennika prawie 3 lata temu, po udziale w konferencji Brand Minds, gdzie jeden z prelegentów przedstawił ideę Miracle Morning. Zaczęłam od małych kroków, spisałam elementy z ćwiczenia, które pokazał. I wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo pomaga mi to uporządkować myśli i czasami spuścić parę i frustracje bez ranienia ludzi dookoła mnie. Zajmuje mi to 5-6 minut dziennie, nie więcej i jest świetnym dodatkiem do wszystkich elementów, które sprawiają, że mój poranek jest pełny i uporządkowany. Pisanie dziennika pozwala mi się lepiej zorganizować Kiedy prowadzę dziennik, zawsze tworzę miejsce na zrobienie listy osiągnięć z wczoraj i 3 rzeczy, które chcę osiągnąć dzisiaj. Te 3 rzeczy, które chcę osiągnąć danego dnia, pomagają mi bardziej skupić się na tym, co jest dla mnie naprawdę ważne, a sprawdzenie, czy osiągnęłam to, czego chciałam poprzedniego dnia, daje mi masę informacji. Czy byłam wystarczająco skoncentrowana? Co mogę dziś zrobić inaczej, aby osiągnąć to, czego chcę i potrzebuję? Możesz tam dodać strukturę swojego dnia, najważniejsze rzeczy, które chcesz dla siebie zrobić w różnych obszarach. Interesujące może być podzielenie elementów na kategorie: praca, rozwój, zdrowie, relacje, jedzenie itp. W ten sposób zobaczysz dzień po dniu, jak spędzasz czas, a może także które obszary twojego życia są przeinwestowane albo niedoinwestowane. Można sobie potem zadać pytanie: dlaczego tak jest? Czy trudniej jest mi robić niektóre rzeczy niż inne? Co mogę zrobić, żeby przekierować swoją energię na te obszary, które są ważne, ale nie poświęcam im w tej chwili zbyt wiele czasu? Czasami prosta zmiana skupienia energii na pewnych elementach może pomóc ci spojrzeć na rzeczy inaczej, z innej perspektywy. To pomocne w regulowaniu emocji Wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej zestresowani, sfrustrowani, bez poczucia wpływu na to, na co chcemy mieć wpływ. Wściekamy się na innych ludzi (blisko nas lub bardzo daleko, czyli polityków albo prezesów firm, w których pracujemy). Często jesteśmy źli, przestraszeni, rozczarowani lub smutni. I w konsekwencji stajemy się wściekli, sfrustrowani, źli na siebie. To wszystko są ludzkie, naturalne emocje. W większości przypadków nikt nigdy nie nauczył nas, jak je nazywać – raczej słyszeliśmy, żeby nie czuć, stłamsić, jak najszybciej się ich pozbyć. Bo UCZUCIA SĄ ZŁE. UCZUCIA SĄ NIEPROFESJONALNE. Nie bądź baba, nie maż się. Nie złość się – dziewczynki powinny być grzeczne, miłe i ciche. Brzmi znajomo? To, co słyszymy jako dzieci, zostaje w nas i wierzymy w to jako dorośli, najczęściej na nieświadomym poziomie. Nawet najbardziej rozwinięci, mądrzy i uważni ludzie na tej planecie mają takie myśli w swoich głowach. Pisanie dziennika pomaga mi nazwać to, co czuję, zrobić krok albo dwa do tyłu, zastanowić nad tym i podjąć sprawniejszą decyzję o tym, co chcę zrobić z tą emocją. Rozpoznanie jest pierwszym krokiem do wysokiego poziomu zdrowia psychicznego, do życia w harmonii z samym sobą. To sposób na odkrywanie Czasami, kiedy piszę, te myśli, zdania lub wypunktowania po prostu przychodzą mi do głowy i spływają pod palce. I dość często nie spodziewam się nawet, że niektóre z nich tam będą, na kartce papieru lub w wordowym pliku – po prostu się pojawiają. Jedna myśl prowadzi do drugiej i odblokowuje inne pomysły, łącz kropki pomiędzy rzeczami, o których nigdy nie sądziłam, że można je ze sobą połączyć. Pisanie dziennika może być świetnym narzędziem do trenowania mięśni kreatywności, żeby dać się ponieść i po prostu puścić strumień myśli. Może to być zabawne, łatwe doświadczenie, ale może też być trudne, otwierające oczy lub w jakiś sposób wyzwalające. Niezależnie od efektu, można dzięki temu coś odkryć. I możemy być w konsekwencji bliżej siebie samych, uwolnić potencjał lub umiejętności, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Po ich odkryciu możemy zdecydować, co z nimi zrobić. Ale jeśli nie wiemy, co naprawdę jest w nas, jak możemy podejmować dobre decyzje w jakiejkolwiek sprawie? Najważniejsza rzecz z tego artykułu Przez długi czas tylko czytałam o pisaniu dziennika. W internecie możemy znaleźć wiele artykułów na temat zalet tego nawyku. Albo o tym, jak bardzo zmienia życie lub jakie może mieć zastosowanie w życiu każdego/ej z nas. Po kilku lat pisania mam świadomość tego, że nie jest to dla każdego – ale u mnie działa i chętnie dzielę się doświadczeniem z tego, czego nauczyłam się z całego procesu. Dajmy temu szansę. Sprawmy sobie prezent w postaci pięknego zeszytu lub dziennika. Niech to będzie 5 minut spokoju, kiedy będziemy mogli przemyśleć swój dzień lub zaplanować kolejny, który jest przed nami. Kiedy możemy podsumować to, co osiągnęliśmy lub sporządzić listę rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Daje to niesamowitą przestrzeń do świadomego myślenia w świecie nieskończonego pośpiechu i rozproszenia.

Read More »
Rozwój osobisty

5 rzeczy, dzięki którym poczujesz się lepiej w czasie świąt

Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać tylko jeden najbardziej stresujący okres w ciągu roku, co byś wybrał(a)? Czy grudniowy okres około świąteczny jest w twoim TOP3? Jak to jest, że w czasie świąt świat wygląda inaczej? Ostatni kwartał roku ma w sobie coś magicznego i nie mówię tu o magii świątecznego czasu. Chcemy w ciągu jednego miesiąca docisnąć wszystkie rzeczy, które chcieliśmy osiągnąć lub zrobić przez cały rok lub zadbać o relacje z rodziną w jeden lub dwa gwiazdkowe wieczory. Jak dużo stresu cię to kosztuje? Czy czujesz się pod presją, atakowany/a przez tradycję lub pytania, na które tak naprawdę nie chcesz odpowiadać? Jak często czujesz, że wolał(a)byś spędzić ten czas sam(a) lub z przyjaciółmi, najlepiej w jakimś słonecznym, pięknym i ciepłym miejscu? A co jeśli w tym roku zadbamy o siebie lepiej? A co jeśli w tym roku poczujesz się dobrze przed, w trakcie i po okresie świąt, bez żalu i poczucia winy? Przyjrzyjmy się 5 rzeczom, które możesz zrobić, aby osiągnąć ten stan. 1. Pozostań jak najdłużej w strefie OK-OK Przebywanie w strefie OK-OK oznacza, że myślisz i czujesz, że jesteś OK i inni też są OK. Niektórym z nas naprawdę ciężko jest pozostać w strefie OK-OK w okresie świąt. Czujemy się pod presją, zestresowani całą sytuacją, spędzamy ten czas z rodziną, której czasami już nawet nie lubimy. Nie stawiamy granic, ponieważ nie chcemy zranić ich uczuć. Więc siedzimy i cierpimy w milczeniu. Co myślisz o takim scenariuszu? „W tym roku zostanę dłużej w OK-OK. Jestem w porządku ze swoim życiem i tym, co z nim robię, i wierzę, że inni ludzie też są w porządku – nawet jeśli zadają nieodpowiednie pytania lub zachowują się nieidealnie. Uważam, że zawsze mają dobre intencje, tzn. chcą wiedzieć więcej o moim życiu, ale tak naprawdę nie wiedzą, jak właściwie o to zapytać.” Nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania, które ludzie zadają, ale możesz zareagować inaczej – nie obrażaj się, nie irytuj, po prostu postaw odpowiednio granicę. Nie daj się wciągnąć w dyskusję, w której nie chcesz brać udziału. Nie trać energii i czasu na przekonywanie kogoś do czegoś. Wpływaj pozytywnie na to, co jest w twojej strefie wpływu i odpuść wszystko inne. Im bardziej jesteś w pozycji OK-OK, tym mniej będziesz sfrustrowany/a, zestresowany/a i zmęczony/a. OK-OK daje ci wolność nie bycia ściśle połączonym z emocjami, potrzebami, frustracjami, lękami innych ludzi. Czy nie jest warto zmienić podejście na skupienie się na sobie i na tym, co w danym momencie możemy zrobić dla siebie najlepszego? 2. Nie przyjmuj zaproszeń do gier psychologicznych Gra psychologiczna według Erica Berne’a to forma komunikacji, która przebiega według określonego scenariusza i prowadzi do przewidywalnego zakończenia. Świąteczne gry psychologiczne są powtarzalne, z łatwością możemy nazwać każdą z nich i faktycznie zobaczyć sygnały, które pokazują, że nadchodzą. Świetnym przykładem jest wigilia. Młode pary dostają pytania o to, kiedy się pobiorą. Młode małżeństwa dostają pytania o to, kiedy będą miały dzieci, a osoby samotne dostają pytania o to, kiedy kogoś w końcu znajdą. Każde z tych pytań może prowadzić do gry psychologicznej – jest to zaproszenie, które możemy przyjąć lub odrzucić. Gdy ją zaakceptujemy, wcielamy się w jedną z trzech ról w trójkącie dramatycznym: ofiary, prześladowcy lub ratownika i zaczyna się gra. Wysysa z nas energię, sprawia, że czujemy się źle ze sobą i popadamy w konflikty z innymi. Gra ma to do siebie, że jak już się rozpocznie (wkurzamy się, złościmy i reagujemy ze złości na pytanie o to, kiedy dzieci) to ma przewidywalny przebieg („już o nic nie można was zapytać”, „a córka Magdy już ma dwójkę – spiesz się, bo zegar biologiczny tyka!”) i prowadzi do dość przewidywalnego rozwiązania („wszyscy zawsze pytają o dzieci, niech się zajmą swoim życiem – nie będziemy się teraz do nich odzywać, dopóki nie zmądrzeją”). Kiedy nie akceptujemy jakiegoś zachowania lub pytania, to co możemy zrobić to ochraniać siebie i oszczędzać energię, którą możemy przeznaczyć na coś innego, naprawdę ważnego i służącego nam i/lub innym. W tym scenariuszu powyżej to, co można było zrobić to postawić granicę zdaniem: „nie czuję się komfortowo w rozmawianiu na temat posiadania lub nie posiadania przez nas dzieci. Jeśli będziemy je mieć, na pewno się o tym dowiecie”. I koniec tematu. Bez tłumaczenia, bez unoszenia się niepotrzebnymi emocjami. Krótkie ucięcie całej dyskusji wytrąca z ręki zapraszacza do gry narzędzie – bo nie trafia on na podatny grunt. 3. Rób więcej rzeczy wcześniej, żeby uniknąć prokrastynacji Czasami sami to sobie robimy – odwlekamy kupowanie prezentów i składników do potraw, gotowanie, sprzątanie lub dekorowanie domu, dzwonienie do innych/przesyłanie życzeń świątecznych lub wszystkie te rzeczy, które większość z nas robi przed i/lub w czasie świąt. Wiąże się to z niesamowicie wysokim poziomem stresu, poczuciem, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy lub zorganizowani, czasem połączonym z poczuciem winy. A przy tym wszystkim po prostu czujemy się zmęczeni i nie mamy energii na bycie centrum rozrywki dla innych. Kiedy brakuje nam energii, często słyszymy komentarze typu: „dlaczego jesteś taki smutny? Są święta – uśmiechaj się i bądź szczęśliwa/y!”. Znasz to uczucie? Jak często podczas tego okresu chcesz po prostu zamknąć się w pokoju i spędzić trochę w ciszy? Aby uniknąć tego uczucia, zaplanuj wykonanie kilku kamieni milowych wcześniej, a nie wszystkich naraz, i to jeszcze 2 dni przed świętami. Stwórz arkusz kalkulacyjny lub tabelę na kartce z rzeczami, które chcesz zrobić, z efektem, który chcesz osiągnąć i datą, do której chcesz to zrobić. Bez wymówek. Zachowaj rozsądek – kiedy już masz listę, sprawdź czy są na niej jakieś rzeczy, przy których możesz skorzystać ze wsparcia? Może możesz „delegować” niektóre z tych rzeczy swojemu partnerowi, dzieciom lub przyjaciołom? Zastanów się, w czym ty i inni jesteście naprawdę dobrzy, a może jako efekt uboczny całości stworzycie dla kreatywną przestrzeń do spędzania wspólnie czasu? 5. Ochraniaj swój czas Ten punkt jest ściśle powiązany z poprzednim, ale idzie o krok dalej. Zwykle w okresie świątecznym planujemy trochę wolnego w pracy, aby nabrać sił po ciężkim czasie i żeby wrócić po Nowym Roku ze świeżą energią. A co wiele z nas robi w tym czasie? Sprząta dom. Myje okna. Dba o

Read More »
Rozwój osobisty

Moc tego, co daje odwaga

Czy odwaga jest obecna w twoim życiu? Co to znaczy być odważnym? Czy to znaczy nie dawać się strachowi i po prostu robić to czego się obawiamy? Czy brawura i odwaga to to samo? Czy potrzebujemy odwagi, aby żyć w pełni szczęśliwie? Różnica między brawurą a odwagą Często używamy tych dwóch słów, nazywając to samo zjawisko. Może to dotyczyć podejmowania decyzji, nawet jeśli sytuacja, w której jesteśmy nie jest jakoś mocno niebezpieczna. Może to być związane z podejmowaniem ryzyka, przeżywaniem przygód czy uprawianiem ekstremalnego hobby. Ale czy to naprawdę to samo? Bycie brawurowym polega na odcinaniu się od strachu i robieniu rzeczy, czasami nawet nie myśląc ani nie zastanawiając się nad ryzykiem. Skok na bungee może być przykładem takiej postawy. To kwestia chwili – podejście do jakiejś rzeczy w tym ujęciu nie jest konieczne, ale daje jakąś przyjemność – więc robimy to, żeby dostać trochę adrenaliny. Bycie odważnym polega na robieniu rzeczy pomimo tego, że się boimy. Po przejściu przez proces logicznego myślenia, rozważeniu wszystkich za i przeciw. Chodzi o robienie rzeczy ze świadomością, że może to być ryzykowne, niebezpieczne, ALE robiąc to mimo wszystko. Nie oznacza to, że proces musi być długi – czasem wystarczy szybka ocena sytuacji, np. gdy widzimy kota przechodzącego przez ulicę i zbliżający się samochód. Oceniamy prędkość samochodu, ryzyko potrącenia przez nie i ruszamy na ratunek kotu. Co może przynieść nam odwaga? Znacie to uczucie, które pojawia się, kiedy naprawdę chcemy coś zrobić, ale z jakiegoś powodu tego nie robimy? Nie podejmujemy żadnej akcji, a potem żałujemy. „Och, mogłem/łam to zrobić, teraz to wygląda tak prosto”, „och, mogłam/em to zrobić, Magda to zrobiła i zobacz, jaka jest teraz szczęśliwa!”. Może to być wszystko – decyzja o podjęciu nowej pracy lub rozpoczęciu jej poszukiwania, decyzja o zmianie miejsca zamieszkania, o zainwestowaniu czasu i pieniędzy w kurs lub studia. To może być decyzja o niejedzeniu słodyczy lub skończeniu z piciem alkoholu, kiedy wszyscy dookoła to robią. Odwaga daje nam przeciwne uczucie w porównaniu z tym powyżej. Bycie odważnym daje nam dumę i satysfakcję. Może dać nam wolność, większą autonomię w pracy i/lub życiu. Może dać nam nowe perspektywy, szanse na bycie kimś, z kogo jesteśmy naprawdę zadowoleni. Bycia najlepszą wersją siebie, nawet, kiedy jest trudno. Odwaga daje nam nieskończoną możliwość bycia kimkolwiek chcemy. Dlaczego odwaga, a nie brawura? Ponieważ stworzenie osoby, o której marzysz wymaga strategii, celów, planu i taktyki. To nie jest przypadkowa decyzja, a efekty bardzo często nie przyjdą z dnia na dzień. To wymaga konsekwencji, bycia gotowym na porażkę, uczenia się, próbowania jeszcze raz, a potem kolejny. I do tego właśnie potrzebujemy odwagi. Żeby spróbować ponownie, kiedy nam się nie uda. Jeśli poddamy się po pierwszej lub drugiej próbie, większości z nas się nie uda. To brutalna prawda? Trudna do przyjęcia? Straszna? No jasne. Ale czy warto być odważnym i żyć dobrym, pełnym życiem, którego na jego koniec nie będziemy żałować? Czy masz w swoim życiu odwagę? Czy stawiasz granice w pracy? Czy mówisz „nie” wtedy, kiedy nie masz możliwości (czasu, energii itp.) na wykonanie określonego zadania lub wzięcie nowego projektu? Czy stawiasz granice w domu? Czy mówisz głośno, czego potrzebujesz lub kiedy potrzebujesz pomocy? Dbasz o swoją karierę? Szukasz możliwości, podejmujesz często niewygodne działania, aby zmienić to, kim jesteś w kontekście zawodowym? Czy dbasz o swoje zdrowie? Czy mówisz „nie” niezdrowym rzeczom, takim jak słodycze, kolejny kieliszek wina lub przetworzona żywność, której nawet nie lubisz? Czy jesteś w stanie zastąpić kolejny odcinek serialu Netflix krótkim spacerem, albo innym rodzajem ruchu? Czy czytasz/słuchasz książek? Czy jesteś w stanie zastąpić 10 minut przeglądania mediów społecznościowych 10 minutami czytania czegoś, co odżywi twój mózg? Czy stawiasz granice w swoich przyjaźniach? Wybierasz ludzi, którzy mają na ciebie dobry wpływ i eliminujesz ze swojego życia tych, którzy są wampirami energetycznymi i zupełnie ci nie służą? Jakie podejmujesz decyzje, żeby twoje życie było lepsze? Może to dotyczyć zdrowia, relacji, rozwoju, kariery, miejsca zamieszkania, sposobów na odpoczywanie, treści, które czytasz/słuchasz/oglądasz w internecie. Jeśli odpowiedziałeś/łaś „tak” na przynajmniej jedno z powyższych pytań, oznacza to, że odwaga jest obecna w twoim w życiu. Brawo! Teraz możesz wybrać z tej listy jedną rzecz, którą możesz zrobić lepiej, połączyć ją w jakiś sposób z tą, którą już robisz. Jedna z podstawowych zasad dotyczących budowania nawyków mówi o tym, że zawsze lepiej jest „sklejać” rzeczy ze sobą (np. budować nawyk czyszczenia zębów nitką dentystyczną, codziennie po wieczornym umyciu zębów, które już robię), ponieważ w ten sposób podobne czynności przyczepiają się do siebie i w ten sposób z większym prawdopodobieństwem zostaną z nami na dłużej. Jeśli na nic nie odpowiedziałaś/eś „tak”, wybierz jedną rzecz czy jedno pytanie, na które naprawdę chciał(a)byś odpowiedzieć „tak”. Co możesz zrobić, aby zmienić swoją obecną sytuację? Kto może ci pomóc? Jakich zasobów potrzebujesz (czasu, pieniędzy, wsparcia innych ludzi, ciszy, przestrzeni fizycznej lub psychicznej, wiedzy albo umiejętności)? Co już masz? Co może być punktem wyjścia do tej zmiany? Wiele rzeczy siedzi w nas samych – czasami wystarczy dobry cel i konkretny plan, żeby je odblokować i skutecznie wykorzystywać. Najważniejsza rzecz z tego artykułu Bycie odważnym nie zawsze oznacza skoki na bungee, wspinaczkę skałkową czy przeprowadzkę co trzy lata do innym kraju. To oczywiście może być to wszystko, ale wcale nie musi. Odwaga polega na postrzeganiu świata jako miejsca pełnego możliwości, okazji do nauki, zmiany, rozwoju, poznawania nowych ludzi i pożegnania się z rzeczami bez poczucia winy. Chodzi o dbanie o siebie, robienie w życiu miejsca na wygodę i niewygodę – tak właśnie buduje się niezwykłe doświadczenia. Odwaga jest przyjacielem, który czasami popycha nas w strefę rozciągania, a czasami chroni nas przed robieniem głupich rzeczy. Niezależnie od sytuacji wiemy, że jest zawsze przy nas – co daje nam komfort, zaufanie i swobodę przeżywania życia tak, jak chcemy. Co wy na to, żeby czuć się tak cały czas?

Read More »
Analiza transakcyjna

Historie Analityka Transakcyjnego: motywacja

Co sądzisz o ludziach, którzy zawsze są niesamowicie zmotywowani? Myślisz, że to prawda? Że to możliwe? A może po prostu pokazują światu zewnętrznemu tylko tę stronę siebie, a prawda jest taka, że są nieszczęśliwi, samotni, nienawidzą swojej pracy. Czy taka motywacja jest szczera i realna? A co jeśli powiedziałabym wam, że wysoka motywacja przez większą część życia jest możliwa i osiągalna? Że wiele osób w naszym najbliższym otoczeniu – w pracy, domu, społeczności lokalnej już to robi? A co jeśli możliwe jest zrobienie tego samodzielnie, czasem po prostu zmieniając kilka drobnych rzeczy w swoim życiu? Oto kolejny fragment Analizy Transakcyjnej, który możesz dodać do wszystkiego, co już wiesz po przeczytaniu poprzednich części tej serii. Dzisiejszy temat: motywacja. Czy motywacja to prawdziwa rzecz? Kiedy myślimy o motywacji, szukamy cudownego źródła energii, potencjału lub mocy, która popchnie nas do zrobienia niezwykłych rzeczy. To może być prawda, ale potrzebujemy pamiętać, że nie ma na tej planecie źródła, które byłoby nieskończone. A co jeśli działamy tylko na najwyższym poziomie optymizmu i energii, a gdy ta energia jest niższa, nie robimy nic? Udaje nam się tylko od czasu do czasu i nie jest to coś, czego powinniśmy szukać na stałe. Motywacja to tylko jeden z aspektów odniesienia sukcesu i osiągnięcia wszystkich rzeczy, których pragniemy. Ale możemy podejść do tego mądrzej, odkryć, jakie są prawdziwe aspekty pracy, życia, relacji lub zdrowia, które motywują nas do pozostania na dobrej, służącej nam ścieżce i robienia rzeczy czy podejmowania dobrych decyzji. Trzymając się tego, żeby przez większość czasu być jak najlepszą wersją siebie – zamiast czekać na idealne okoliczności. Gdzie zatem zacząć? Zaczynimy od Susan Fowler. Spektra motywacji wg Susan Fowler Susan Fowler jest jedną z czołowych ekspertek w dziedzinie motywacji i wzmacniania człowieka. Pracowała z ogromną liczbą pracowników, managerów, zespołów i organizacji, aby dowiedzieć się, jaka jest prawda o samej motywacji. Historia Susan Jej książka „Dlaczego motywowanie ludzi nie działa… i co działa” jest jedną z najlepszych książek z tej dziedziny, jakie kiedykolwiek czytałam. Gorąco polecam ją każdemu, niezależnie od wieku, dojrzałości, lat doświadczenia czy miejsca zamieszkania. Jest jedna historia, która utkwiła mi w pamięci od chwili, gdy po raz pierwszy o tym pomyślałam podczas szkolenia AT. Któregoś razu przyszedł do Susan manager i powiedział: „Wiesz co, mój zespół jest strasznie zdemotywowany! Co mogę zrobić, żeby ich zmotywować?”. W odpowiedzi zadała mu pytanie: „Czy twoi ludzie przychodzą do pracy?”. „Tak, przychodzą”, odpowiedział. „Więc są zmotywowani. Prawdziwe pytanie brzmi JAK?”. Motywowanie drugiej osoby nie jest zadaniem nikogo. Motywatory zewnętrzne są krótkotrwałe, czasami zaspokajają jedynie pozorne potrzeby albo wyobrażenia. I co najważniejsze – pamiętamy o nich tylko przez kilka minut (pierwszy moment euforii). I to wszystko. Posunąłbym się o krok dalej w stosunku do tego, o co Susan zapytała tego managera, i powiedziałbym tak: „Jak możemy dowiedzieć się, jakie są nasze PRAWDZIWE wewnętrzne motywatory, które utrzymują nasz pęd do działania?”. Model Spektrów Motywacji Aby lepiej zrozumieć, jak ludzie myślą, działają, podejmują decyzje i utrzymują motywację, przedstawiam wam koncepcję spektrów motywacji Susan Fowler. Koncepcję tworzą 2 osi. Pierwsza z nich opisuje potrzeby psychologiczne. Susan potrzeby psychologiczne opisują w ramach 3 głównych rzeczy, ważnych dla ludzi: Druga oś opisuje jakość samoregulacji. Jakość samoregulacji Susan opisuje także w 3 punktach. Dzięki uporządkowaniu elementów wchodzących w skład definicji obu osi, łatwiej będzie nam zrozumieć cały model, który jest podzielony na 2 spektra: Suboptymalne i Optymalne. Istnieją 3 poziomy Suboptymalnej motywacji: Te 3 poziomy nie są czymś, do czego powinniśmy dążyć. Jeśli czujecie, że przez większość czasu możecie przebywać w jednym lub dwóch z nich, przyjrzyjcie się bliżej kolejnej części modelu, żeby zobaczyć, jak inaczej może wyglądać życie. 3 poziomy optymalnej motywacji: Wykorzystaj wszystko, co już wiesz, żeby zwiększyć swoją motywację Wykorzystajcie całą wiedzę zdobytą w tym artykule, żeby odpowiedzieć na następujące pytania: Wykorzystaj te pytania, zachowaj ciekawość. Dowiedz się, co tak naprawdę kryje się pod powierzchnią, bądź ze sobą szczery/a – to jedyny sposób, aby ruszyć dalej i mieć lepsze życie niż do tej pory oraz zmienić je na stałe. Jeśli utkniesz i nie wiesz, co zrobić albo od czego zacząć, zawsze możesz znaleźć osobę, która może pomóc. Osoba z HR-u, coach, mentor, terapeuta – ale może to być także przyjaciel, członek rodziny czy sąsiad. Czasami pomaga po prostu z kimś porozmawiać i powiedzieć kilka rzeczy na głos. Kiedy mówimy i słyszymy rzeczy, zwłaszcza gdy są one trudne lub niewygodne i wywołują w nas wstyd lub poczucie winy, może to mieć skutek terapeutyczny. Nawet poza procesem terapii. Wypróbuj to, co opisałam powyżej, znajdź źródło swojej prawdziwej, optymalnej motywacji i doskonal się, żeby pozostać w tym obszarze jak najdłużej. Wpłynie to na jakość twojej pracy, relacji, snu, zdrowia i ogólnej równowagi. Połącz kropki, zobacz jak ze sobą współgrają i zostań właścicielem swojego życia. Na dobre.

Read More »
Rozwój osobisty

Pęd do działania: sekretny składnik sukcesu

Często zadajemy sobie i innym pytanie: „co jest kluczem do sukcesu?”. A przez sukces można rozumieć wiele różnych rzeczy: sukces w biznesie, świetny związek, dobre zdrowie, wymarzona sylwetka czy sukcesy w sporcie, podróżowanie po świecie, rozwijanie określonych umiejętności. Z moich obserwacji, praktyki i nieustannej nauki wynika, że jest jedna rzecz, która trzyma wszystko razem i pozwala nam się rozwijać: pęd do działania. Czym ten pęd właściwie jest? Dla mnie to jest nasza wewnętrzna siła, energia, która nas napędza i dzięki której pozostajemy wewnętrznie zmotywowani na długi czas. To siła, która utrzymuje nas na powierzchni, nawet gdy nasze ograniczające przekonania, myśli i niesłużące nam nawyki wzywają nas, chcą, abyśmy do nich wrócili, pozostali w strefie komfortu. Z wielu źródeł wiedzy, w tym z tego, wiemy już, że rozwój, pozytywna zmiana i sukces w każdej dziedzinie naszego życia jest możliwy tylko w strefie rozciągania. Czasami jest to niewygodne, nieznane, dla niektórych nawet przerażające. Ale ponieważ jesteśmy mądrymi ludźmi, wiemy, że to uczucie jest niezbędne, żeby dokonać prawdziwej zmiany. Zbudować lepszą wersję siebie, być świadomymi we wszystkim, na co się zdecydujemy. A każdy strach mija, prędzej czy później, kiedy przyzwyczajamy się do nowych okoliczności. Jak utrzymać pęd do działania na poziomie, który będzie nam służył? Bez względu na to, jak trudne lub niewygodne jest podjęcie decyzji, lub ile zniechęcających myśli mamy w głowach. Jak zrobić to skutecznie? Co karmi nasz pęd do działania? Jeśli pęd to prędkość, energia, która popycha nas do robienia więcej, do sięgania po to, o czym marzymy, potrzebujemy wiedzieć, co nas karmi – co sprawia, że tak się czujemy. Czy jest to przestrzeń, w której czujesz się zainspirowana/y, spokojna/y lub niezwyciężona/y? A może to przestrzeń z określonym porządkiem lub systemem? Czy potrzebujesz do tego określonego jedzenia i lub konkretnych składników odżywczych? Czy są dookoła ludzie, którzy mają na ciebie dobry wpływ, dodają ci energii i wspierają w tym, co robisz? A co z twoim sposobem myślenia? Jakiego sposobu myślenia potrzebujesz, aby czuć się mocnym człowiekiem i utrzymać pęd w sobie? Jaki stan umysłu to zwyciężający stan umysłu? Pomyśl o wszystkich rzeczach, które mają na ciebie dobry, pozytywny wpływ. Co cię inspiruje, co przynosi ci dobre pomysły, flow do działania? W jakich okolicznościach czujesz się utwierdzony/a w przekonaniu, że możesz osiągnąć wszystko, na co się zdecydujesz? Jacy ludzie przynoszą ci wsparcie, pozytywną energię – którzy w ciebie wierzą? Czy dobry sen, zdrowe odżywianie, ruch ciała, nie martwienie się rzeczami, na które nie masz żadnego wpływu, są pomocne? Znajdź coś, co będzie działać dla ciebie – dla każdego z nas może to wyglądać inaczej, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Skorzystaj z powyższych pytań i sporządź listę tego, co twoim zdaniem jest dla ciebie najlepsze, co służy ci w naprawdę znaczący sposób. Następnie zdecyduj się na jedną rzecz z tej listy, której możesz robić dla siebie więcej, zaczynając dziś. Zaczynając od jednego elementu, dajemy sobie szansę na podoświadczanie tego, jak życie może się zmienić po każdej kolejnej zmianie. Że to doświadczenie jest warte energii zainwestowanej w każdy niekomfortowy krok, który prowadzi nas do osiągania tego, co daje nam szczęście. Kto lub co pozbawia cię pędu do działania? Kiedy już mamy świadomość tego, czego potrzebujemy, żeby utrzymać wysoki pęd do działania, drugą częścią historii jest odpowiedź na pytanie, co lub kto okrada nas z energii, którą z takim zaangażowaniem budujemy? Jacy ludzie w twoim otoczeniu są wampirami energetycznymi (poznasz to po tym, że czujesz się wyczerpana/y po każdym kontakcie z nimi)? Które elementy przestrzeni w twojej pracy (lub w domu) mają na ciebie zły wpływ (może bałagan, brak struktury, za dużo niepotrzebnych rzeczy porozrzucanych po całym pomieszczeniu)? Czy jesz zdrowo, czy może twoja dieta jest pełna słodyczy, przetworzonej żywności, alkoholu, przekąsek? Czy jesteś niewyspana/y? Czy ruszasz swoje ciało regularnie? A co z wodą – dbasz o to, żeby się nie odwadniać? Czy prowadzisz życie w równowadze, czy raczej skupiasz się tylko na 1-2 obszarach i zaniedbujesz wszystkie pozostałe? Zrób swoją listę. Ta druga jest równie ważna jak pierwsza – ta dotycząca tego, co cię wprawia w pęd do działania. Świadomość naszego środowiska jest kluczem do jego wzmacniania – poprawiania tego, gdzie jesteśmy, jak żyjemy i pracujemy, jaką wartość wnosimy do tego świata czy jak wspieramy innych. Wybierz jedną rzecz, której chcesz się pozbyć, zaczynając od teraz. Co wysysa z ciebie energię, pozbawia cię pędu? Te podstępne myśli, przekonania o sobie i o świecie mogą być zabójcze dla naszych celów i marzeń. Warto sprawdzić, co możemy zrobić, żeby je zatrzymać, albo pozbyć się ich całkowicie i zastąpić pozytywnymi, wspierającymi. Dean Graziosi często powtarza: „Jaki jest najlepszy czas na to, żeby posadzić drzewo? 10 lat temu. Jaki jest drugi najlepszy czas? Teraz.” Co zupełnie nowego możesz zrobić, aby nabrać pędu? Czasami potrzebujemy więcej bodźców, które popchną nas do działania niż zwykle. Zależy to od naszego rozkładu głodów, ale może się to też od czasu do czasu zmieniać w zależności od sytuacji, w jakiej się aktualnie znajdujemy. Nawyki są dobre, wręcz niezbędne, aby pozostać na dobrej drodze. Żeby być skupionym i nigdy dać się naszemu mózgowi zachęcić do ich porzucenia. Ale są takie momenty, że potrzebujemy nowego bodźca – czegoś, co wyzwoli nowe źródło energii, motywacji, DLACZEGO lub JAK zrobić pewne rzeczy, które przybliżą nas do celu, który chcemy osiągnąć. Pomyśl, co byś zrobił(a), gdyby nie było żadnych ograniczeń. Wyobraź sobie, że „niebo jest granicą „sky is the limit”. Rzeczy takie jak pieniądze, czas, energia, zdrowie, wolność, wsparcie innych ludzi, zasoby wiedzy – są nieograniczone. Co jesteś w stanie zrobić, żeby zmaksymalizować swój pęd, uczynić go nieskończonym? Masz to? Teraz pomyśl wstecz: jakie kamienie milowe potrzebujesz osiągnąć, żeby zbliżyć się do tej wizji, która właśnie powstała w twojej głowie? A jaki jest pierwszy krok, który możesz zrobić? Nasz mózg daje nam wiele różnych złudzeń, przekonań, które nawet nie są prawdziwe – to tylko projekcje, które (z biologicznego punktu widzenia) chcą zapewnić nam bezpieczeństwo (czyli: nie zostać zjedzonym przez tygrysa). Uznaj to. Następnie zatrzymaj niekończące się koło wymówek, zwlekania i wmawiania sobie, że nie jesteś wystarczająco dobry/a, żeby coś zrobić. Jesteś. To wyłącznie kwestia decyzji. Chcesz

Read More »
Rozwój osobisty

Po czym poznać, że to czas na zmianę pracy?

Często zadajemy sobie pytania typu: „czy to dobry moment na zakończenie tego związku?”, „czy to dobry moment na rozpoczęcie nowego?”, „czy to dobry moment na zmianę fryzury?”, „czy to dobry moment, aby zacząć oszczędzać?”. „Czy to dobry moment na zmianę pracy?” też jest na tej liście. Zastanawiamy się „co by było gdyby”. A gdybym… miał(a) inną pracę? … innego managera? … przeprowadził(a) się do innego miasta? … całkowicie zmienił(a) pracę i zacząć/ęła robić coś zupełnie nowego? Wszystkie te „co by było, gdyby” towarzyszą nam, gdy myślimy o naszym idealnym życiu, idealnej pracy lub idealnym przełożonym. Ale „doskonałość” nie istnieje – zawsze znajdzie się coś, co zniszczy „idealny” pogląd na pracę, którą mamy. Za dużo pracy/za mało pracy, za dużo/za mało osób do wszystkiego, za dużo ograniczeń/biurokracji lub w ogóle brak struktury/totalny bałagan. Ale kiedy myślimy o obecnej sytuacji, w której się znajdujemy, instynktownie czujemy, że nadszedł czas, aby zacząć szukać czegoś nowego. Jak się upewnić w tym przekonaniu? Oto kilka sygnałów, których możesz szukać, aby odpowiedzieć na to ważne pytanie i świadomie podjąć najlepszą dla siebie decyzję. 1. „OMG, znów jest poniedziałek” Kiedy żyjemy od weekendu do weekendu, to tak jakbyśmy żyli od wypłaty do wypłaty. Albo od wakacji do wakacji. Nigdy nie cieszymy się z tego, co to jest, zawsze marząc o perspektywie następnej rzeczy, która powinna jakoś złagodzić nasz ból. Kiedy w każde niedzielne popołudnie boli cię brzuch albo na samym początku poniedziałkowego dnia nie możesz się doczekać, aż znów będzie piątek, to prawdopodobnie oznacza, że nie za bardzo lubisz swoją pracę. Lub ogólnie twoje życie – to inny punkt widzenia, żeby spojrzeć na sytuację. Wszystkie gify, memy i historie, które są w internecie, przekonują nas, że nienawiść do poniedziałków jest normalna – przecież wszyscy ludzie na tej planecie mają to samo, prawda? A ci, którzy są szczęśliwi i nie mogą doczekać się nowego tygodnia, są albo szaleńcami, albo pracoholikami. Znasz kogoś, kto kocha poniedziałki? Kim oni są? Co oni robią? Jakie podejmują decyzje? Czy oni są szaleni? Źródło: https://boldomatic.com/p/bZUEfg/i-know-one-person-who-loves-monday Jeśli nienawidzisz poniedziałków, to pierwszy znak, że może nie chodzi o sam poniedziałek – bardziej o to, co robisz codziennie od poniedziałku do piątku. Jak spędzasz tygodnie? Czy robisz coś, co cię pasjonuje każdego dnia? Spędzasz czas z ludźmi, których kochasz, lubisz lub podziwiasz? 2. Nie mogę znieść ludzi w tej firmie Czasami pracujemy w firmie, która ma wysoki poziom dojrzałości. Dojrzali, doświadczeni ludzie, dojrzała organizacja, przywództwo, procesy. Ludzie nie marnują czasu na rzeczy, które nie mają znaczenia, skupiają się na swojej pracy i wartości, którą chcą i powinni wnieść. Są nowi ludzie, czasem młodzi, czasem studenci, którzy chcą gdzieś zacząć swoją karierę. Ogólnie rzecz biorąc, ludzie rozumieją, co do nich mówimy. Zauważam regularnie, że dość często pracujemy w bałaganie. Niepoukładane środowisko, procesy, struktury, przepływ komunikacji. Ludzie biegają w kółko, marnując czas na rzeczy, o których nawet nie powinni myśleć. Wykonują zadania, które nawet nie należą do ich obowiązków. A kiedy jesteś inteligentną osobą i pracujesz w takim środowisku, po prostu czasem nie możesz znieść niektórych ludzi. Ich niekończące się pytania, w kółko o te same rzeczy. Ich brak niezależności, brania odpowiedzialności za to, co robią lub znajdowania rozwiązań pojawiających się problemów. I to nie jest tak, że nie chcesz pomóc – po prostu praca w takiej organizacji jest dla ciebie męcząca. Kiedy tak się czujesz, może to oznaczać, że potrzebujesz zmiany scenerii i nowego miejsca. Oczywiście nowa firma nie oznacza, że nie będzie pytań. Oznacza to, że możesz zacząć od nowa, z lepszym kontraktowaniem, które zapobiegnie powtórzeniu się tego uczucia frustracji, przynajmniej w tej skali, w której doświadczasz tego obecnie. 3. Dlaczego tutaj jest taki bałagan? Ten kawałek jest poniekąd połączony z poprzednim. Jeśli masz silną potrzebę struktury, umrzesz w organizacji, która jest chaotyczna. Dosłownie. Będziesz cały czas sfrustrowany/a, że marnujesz całą swoją energię na rzeczy, które powinny być uporządkowane, na przykład przez prostą politykę. Pisałem już o tym kilka razy, ale z mojego doświadczenia wynika, że niewiele jest rzeczy gorszych niż stracony czas. I zmarnowany potencjał. Osobiście jestem do tego przywiązana, ponieważ jestem naprawdę zorganizowaną osobą, a bałagan w środowisku pracy doprowadza mnie do szału. Nie mogę pracować, kiedy muszę tracić czas na szukanie odpowiedniej informacji lub właściwej osoby. Lub branie udziału w bezsensownych spotkaniach, z których nic nie wynika, a ludzie spotykają się, ponieważ uważają, że muszą być zajęci. Ciągle zarobieni. Jeśli masz silną potrzebę struktury, a organizacja, w której obecnie pracujesz, jest bardzo chaotyczna, jesteś na prostej drodze do strefy wypalenia. Kiedy podstawowy głód nie jest zaspokojony, mamy tendencję do prokrastynacji, szukamy wymówek, nie zachowujemy się jak najlepsza wersja siebie. Często sami sobie sabotujemy, zwykle nawet nie jest to działanie świadome, po prostu robimy to z bezradności związanej z daną sytuacją. Zwłaszcza, gdy mamy niewielki wpływ na to, co dzieje się na co dzień. 4. Dlaczego tak trudno jest tu coś zmienić? Najczęstszy scenariusz: im większa organizacja, tym trudniej wprowadzić jakąkolwiek zmianę. Jest więcej poziomów akceptacji, więcej biurokracji, bardziej złożony zestaw systemów, przez które musi przejść zmiana. Niektórym to pasuje – nie spieszymy się, możemy poczekać. Ale dla niektórych jest to irytujące (włączam w tę grupę siebie). Kiedy widzimy, że coś nie działa i istnieje sposób, aby to zmienić, chcemy działać i to naprawić. Może to być cokolwiek: proces, sposób komunikacji, produkt, dobre praktyki pracy. Zawsze jest miejsce na ulepszenia, wszystko może działać sprawniej, szybciej. Jeśli więc jesteś sfrustrowana/y, że marnujesz czas i nie ma szans, żeby to się zmieniło, to kolejny sygnał dla ciebie, że być może ta organizacja nie jest tym miejscem, w którym powinieneś/winnaś być. 5. Nikt mnie nie widzi Jakiś czas temu napisałem artykuł o głodach. Jednym z trzech z nich jest głód rozpoznania. Ta potrzeba mówi o tym, że chcemy być dla innych ważni, widziani, dostrzegani – jako osoby i jako pracownicy. Potrzebę rozpoznania można zaspokoić dostarczając innym znaków rozpoznania – mogą one być pozytywne lub negatywne. Bez względu na ich typ, wszyscy ludzie na planecie mają tę potrzebę (mniejszą lub większą), ponieważ niewiele rzeczy jest gorszych niż bycie niewidzialnym. Jeśli nie jesteś dostrzegany/a w organizacji to jaka

Read More »

New Leadership Online Course!

Do you want to be a leader that people don’t quit?

Check out a Brand New Leadership Online Course!