Dlaczego tak trudno jest zacząć (i kontynuować)?

Pomyśl o jednej rzeczy, którą chciałeś/aś zacząć robić, ale odłożyłeś/aś ją na kolejny tydzień. Co to było? Czy było to zadanie w pracy? Jeśli tak, o co chodziło? To był trening albo poranny bieg? A może 5 minut czytania albo gotowanie zdrowego posiłku? Czy był to telefon do kogoś albo artykuł, który od zeszłego roku wisi w jednej z zakładek twojej przeglądarki?

Teraz pomyśl o jednej rzeczy z zeszłego tygodnia, o której myślałaś/eś i od razu zaczęłaś/ąłeś to robić. Co to było? Ile czasu to zajęło? Jak się czułaś/eś albo jakie myśli były w twojej głowie po zrobieniu tego?

Dlaczego pewne rzeczy robimy od razu, a inne odkładamy na później? Nawet jeśli znajdują się na naszej liście zadań, w pięknym arkuszu kalkulacyjnym z postanowieniami noworocznymi lub w aplikacji budującej nawyki. Dlaczego tak trudno jest zacząć robić coś, o czym wiemy, że jest to dla naszego dobra, co sprawi, że będziemy lepsi w tym, co robimy w pracy, odniesiemy większy sukces, zdrowsi, mądrzejsi i lepsi w relacjach?

I dlaczego niektórzy ludzie radzą sobie świetnie ze wszystkim, potrafią znaleźć czas na każdą część swojego życia, a niektórzy po prostu nie?

Stajesz się tym, w co wierzysz

Nie chodzi tu o myślenie magiczne, bo nie ma czegoś takiego jak zmiana, która następuje z dnia na dzień, bez żadnego wysiłku. Jeśli czytasz lub widzisz reklamę, która obiecuje ci schudnąć 10 kg w miesiąc lub biegle posługiwać się językiem obcym w ciągu 2 miesięcy, potrzebujesz to usłyszeć – to się nie stanie. Nawet jeśli naprawdę w to wierzysz, jest to po prostu niemożliwe.

I nie chodzi tu o to, żeby cały czas być pozytywnym, bo wiemy, że to też nie jest możliwe. Mamy całą gamę emocji, radość jest tylko jedną z nich. Aby zbudować świadomość, musimy przyznać, że będziemy smutni, źli, przestraszeni, sfrustrowani, podekscytowani lub pełni entuzjazmu. To wszystko jest częścią tego, kim jesteśmy jako istoty ludzkie i bycie obrażonym z tego powodu nie zmieni tego, jak to działa.

Ale dobra wiadomość jest taka, że mamy kontrolę nad tym, co myślimy i jak kształtujemy te myśli w określonych okolicznościach.

Jeśli uważasz, że nie jesteś wystarczająco mądry/a lub kompetentny/a, żeby zmienić pracę na lepszą, nigdy nie będziesz aplikował(a) na żadne stanowisko dostępne na rynku.

Kiedy siedzisz na kanapie, oglądając ciurkiem kolejny serial na Netflixie, nigdy nie wychodzisz z domu dalej niż do śmietnika, ani nie spotykasz innych ludzi, bo myślisz, że jesteś gruba/y, brzydka/i i nikt cię nigdy nie pokocha – okradasz się z możliwości realnego poznania kogoś, kto to zrobi.

Jeśli myślisz, że nie możesz powiedzieć innym ludziom „nie”, robisz dla nich wszystko, nawet nie myśląc o własnym zdrowiu, bo nie chcesz, żeby przestali cię lubić – nigdy nie powiesz „nie” i ochronisz siebie, swojego czasu czy innych zasobów.

Nie wystarczająco dobra/y. Nie dość mądra/y. Za stary/a, żeby to zrobić. Za młody/a, żeby to zrobić. Kim jestem, żeby mówić innym jak mają żyć? Co ja tam wiem – mieszkam w małym mieście. Zbyt gruby/a. Zbyt chuda/y. Nie mam talentu do robienia XYZ.

Stajesz się tym, w co wierzysz. Jeśli wierzysz, że niczego nie osiągniesz, to tak właśnie się stanie. To samospełniająca się przepowiednia. To, co możesz zrobić, to zmienić swój sposób myślenia. Jeśli wierzysz, że jesteś wystarczająca/y, że możesz się uczyć, prosić o pomoc lub wskazówki i rzeczywiście odnieść sukces – łatwiej będzie zacząć, stawiać małe kroki, zobaczyć, co się stanie i iść dalej. Może to być trudne, ale będzie niezwykle satysfakcjonujące, gdy zobaczysz rezultaty tego, kim się stajesz. Każdego dnia jesteś trochę lepszym człowiekiem od osoby, którą byłeś/aś wczoraj.

Scenariusz nr 1: niełatwo zacząć, ale łatwiej kontynuować

Czasami nie jest łatwo zacząć. Nie wierzysz w siebie, nie masz pieniędzy, czasu, wsparcia, albo po prostu nie masz umiejętności, żeby coś zrobić.

A jeśli coś takiego siedzi ci w głowie, to czekasz. I czekasz. A potem czekasz jeszcze trochę. Dopóki nie nadejdą lepsze czasy. Do czasu, aż gospodarka znów się ożywi. Dopóki twój partner(ka) lub przyjaciele nie będą bardziej wspierający. Dopóki się nie nauczysz, nie zdobędziesz wszystkich możliwych kompetencji w temacie. I nagle mijają tygodnie, miesiące, lata i nic się nie zmienia.

Och, czekaj, coś faktycznie się zmienia.

Jesteś coraz bardziej sfrustrowany/a i rozczarowany/a swoim życiem.

Pamiętasz małe ćwiczenie z początku tego artykułu? Co to była za rzecz, którą zaczęłaś/ąłeś robić od razu? Kluczowe pytanie brzmi tutaj: dlaczego? Czy było to łatwe? Czy przyniosło szybki efekt? Było fajne, zabawne, dobrze się przy tym bawiłaś/eś? Czy było to częścią twojej pasji, czegoś, co kochasz robić? Czy było to częścią twojego systemu wartości – tego, kim jesteś jako osoba?

Kiedy początki nie są takie łatwe, często oznacza to, że:

  • nie mamy do tego kompetencji,
  • nie przynosi nam to żadnej zabawy ani satysfakcji,
  • nie jest to związane z naszą pasją lub czymś innym, co kochamy,
  • nie jest to powiązane z naszymi wartościami.

Reszta powodów (czas, pieniądze, wsparcie itp.) to pierdololo. Istnieją tylko wymówki, żeby nie robić czegoś, bo prawdą jest to, że ta rzecz jest niewygodna, przerażająca lub niepopularna.

Jeśli chcesz zacząć coś robić, znajdź link do tego, co już w tobie siedzi, co umiesz zrobić albo jest ci bliskie. Jeśli to zrobisz, łatwiej będzie ci dalej działać, ponieważ połączenia wzmocnią twoją samoocenę i pewność, że rzeczywiście możesz tego dokonać. Znajdziesz czas, wymyślisz, jak zebrać potrzebną kwotę pieniędzy. Jeśli naprawdę chcesz coś zrobić i jest to bliskie twojemu sercu, znajdziesz sposób.

Scenariusz nr 2: łatwo jest zacząć, nie tak łatwo kontynuować

Czasami jesteśmy bardzo zmotywowani, podjarani przez coś i zaczynamy to robić. Kupujemy ładne ubrania treningowe, nowe buty i zaczynamy ćwiczyć, na przykład biegać lub chodzić na siłownię. Kładziemy stos książek na stoliku nocnym i zaczynamy czytać. Zaczynamy wstawać wcześniej, zmotywowani do zapisania się do klubu ludzi wstających o 5 rano.

I bardzo często, pomimo tych przygotować i masy motywacji, po kilku dniach rezygnujemy. Karta na siłownię ląduje gdzieś w szufladzie, książki zbierają kurz, a my ponownie zaczynamy korzystać z opcji drzemki na telefonie rano (zwykle więcej niż raz).

Jeśli zaczęliśmy coś robić, to znaczy, że możemy to zrobić – mamy kompetencje, które są potrzebne, żeby ruszyć z konkretną rzeczą do przodu. Więc to nie jest tak, że nie wiemy jak. Co się zatem dzieje po drodze?

Tracimy motywację – ta iskra, od której wszystko się zaczęło, nie jest już tak jasna, jak na początku lub zniknęła całkowicie. A zniknęła, ponieważ to, co zaczęliśmy robić, nie było związane z naszymi wartościami, nie przyniosło żadnej zabawy ani radości, po prostu w ogóle nie lubiliśmy tego robić. Często spodziewaliśmy się szybkich rezultatów i tak się nie stało. „Oczekiwania to rozczarowania” – to zdanie usłyszałam kiedyś podczas szkolenia z Agile HR. Jeśli spodziewasz się, że coś się wydarzy, bardzo łatwo możesz się rozczarować i powiedzmy sobie szczerze – nie jest to miłe uczucie. Oczekujemy zbyt wiele i dlatego często łatwo jest zacząć, a trudniej kontynuować.

Jeśli chcesz dalej działać, zacznij od rzeczy bliskich twojemu sercu. Wyznaczaj cele, dowiedz się, jak sprawdzić czy je osiągasz. Skup się na jednej rzeczy na raz. Zacznij od czegoś małego, przyzwyczaj się do tej rzeczy, a następnie dodaj trochę więcej. Wszyscy chcemy szybkich rezultatów – to naturalne, że chcemy przekonać się czy nasz wysiłek coś znaczy. Karm swój mózg, pozwól mu zobaczyć, że to, co robisz, ma sens – w ten sposób uodpornisz się na rezygnowanie z rzeczy, które nie są łatwe, ale warte zainwestowania.

A co powiesz na to: po prostu zrób i zobacz, co się stanie?

Niezależnie od tego, co chcesz robić, czy jest to znalezienie nowej pracy, rozpoczęcie kursu, przeczytanie książki, nauka języka obcego, ćwiczenia, zdrowsza dieta – mechanizmy są w każdym przypadku takie same. Najważniejszą rzeczą jest po prostu zacząć działać zgodnie z tym, co chcesz zrobić. Oczywiście struktura jest ważna, cele pomagają, a postęp jest kluczowy. Kontynuuj jednak to, co sprawia, że ta rzecz ma dla ciebie sens.

Jeśli będziesz robić małe rzeczy konsekwentnie, każdego dnia to w końcu zaczniesz widzieć efekty. Czasem to zajmuje więcej czasu, czasem mniej, ale jedna rzecz stanie się na pewno – jeśli przestaniesz, efektów nie będzie. Pamiętaj, że rzeczy są ze sobą powiązane, więc jeśli zaczniesz robić jedną rzecz, ten nowy mięsień pomoże drugiemu skleić się z poprzednim. Po prostu rób swoje, nie trać czasu na nadmierne analizowanie – zobacz, co ci służy, a co nie. Podejmuj mądre decyzje, inwestuj swój czas najlepiej jak potrafisz.

Wszyscy wiemy, że czas jest naszą najcenniejszą walutą. Pytanie brzmi – co zrobisz ze swoim?

Udostępnij

Komentarze

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Czytaj także

Przywództwo

3 lekcje o tym, jak marnowałam czas jako lider

Jako liderzy/ki, czas jest jednym z naszych najcenniejszych zasobów, ale często go nadużywamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zastanawiając się nad moją własną podróżą leadershipową, zidentyfikowałem trzy znaczące lekcje, które wyciągnęłam z tego, jak marnowałam czas. Te lekcje i rzeczy, które zaczęłam robić inaczej jako pozytywne konsekwencje tych lekcji, nie tylko ukształtowały sposób, w jaki dziś zarządzam, ale także pomogły mi stać się bardziej skuteczną i skupioną osobą. Moim celem, poprzez dzielenie się tymi lekcjami, jest pomoc ci w uniknięciu niektórych z tych samych pułapek i rozwijaniu się jako lider. Niezależnie od tego, gdzie jesteś na swojej drodze przywódczej.   Lekcja 1: czekanie na perfekcję   Jednym z pierwszych i najbardziej uporczywych błędów, jakie popełniłem jako lider, było czekanie na perfekcję przed podjęciem decyzji lub pójściem naprzód. Niezależnie od tego, czy chodziło o wprowadzenie nowego produktu, wdrożenie zmiany procesu, czy nawet wysłanie wiadomości e-mail do zespołu lub organizacji, opóźniałam działanie, dopóki nie stwierdziłam, że wszystko jest bezbłędne. Wierzyłam, że perfekcja równa się sukcesowi.   Jednak, zwłaszcza w świecie technologii, gdzie innowacje rozwijają się błyskawicznie, czekanie na perfekcję często oznacza przegapienie okazji lub zmarnowanie czasu. Pamiętam dokładnie jedną sytuację, kiedy mój zespół opracował bardzo obiecujący program rozwoju dla zespołu managerów. Zamiast wypuścić MVP i iterować program na podstawie feedbacku ludzi, nalegałam na dopracowanie każdego szczegółu przed wypuszczeniem produktu. Kiedy ostatecznie to zrobiliśmy, niektóre potrzeby były już zaspokojone, a część programu była bez sensu.   Rozwiązanie? Mój punkt zwrotny nastąpił, kiedy przyjęłam koncepcję „postęp ponad perfekcję”. Zaczęłam stawiać na pierwszym miejscu sprawność i zdolność do adaptacji zamiast robienia wszystkiego idealnie za pierwszym razem. Jednym z narzędzi, które mi pomogły, było wdrażanie zwinnych (agilowych) narzędzi w moim zespole. Dzieląc projekty na mniejsze, iteracyjne cykle, byliśmy w stanie dostarczać wartość szybciej i wprowadzać ulepszenia w oparciu o rzeczywiste opinie.   Przyjęłam również zmianę nastawienia: przestałam postrzegać niedoskonałość jako porażkę i zaczęłam postrzegać ją jako okazję do nauki i rozwoju. Teraz zachęcam osoby, z którymi pracuję, do szybkiego i częstego działania, wiedząc, że możemy korygować kurs po drodze. To podejście nie tylko oszczędza nam masę czasu, ale także kształci kulturę innowacji i pokazuje ludziom, że zdolność adaptacji jest najważniejsza, kiedy chcemy osiągnąć trwały sukces.       Lekcja 2: lider szuka kandydata idealnego   Innym sposobem, w jaki marnowałam czas jako lider, było obsesyjne szukanie „idealnego” kandydata na wolne stanowiska w moim zespole. Spędzałam miesiące na szukaniu kogoś, kto spełniałby wszystkie wymagania w opisie stanowiska: umiejętności i wiedza specjalistyczna, dopasowanie kulturowe, potencjał do rozwoju. Dopiero po jakimś czasie zdawałam sobie sprawę, że taka osoba rzadko istnieje.   Pamiętam sobie jeden proces rekrutacyjny, w którym szukałam doświadczonego trenera do kierowania krytycznym projektem rozwojowym. Odrzuciłam kilku wykwalifikowanych kandydatów, ponieważ nie spełniali moich niemożliwie wysokich standardów. W międzyczasie projekt się rozpoczął, musiałam dowieźć większość rzeczy samodzielnie. Byłam wyczerpana, moje inne zadania zostały zawieszone, ponieważ nie było opcji, żebym zrobiła wszystko. W końcu kogoś zatrudniłam i stało się jasne, że wiele z „niezbędnych” cech, na których się skupiałam, nie było wcale tak krytycznych.   Rozwiązanie? Nauczyłam się skupiać na potencjale, a nie na perfekcji podczas rekrutacji. Zamiast szukać kogoś, kto spełnia wszystkie wymagania, teraz szukam kandydatów, którzy wykazują nastawienie na rozwój, silne umiejętności rozwiązywania problemów i zdolność do dostosowywania się do zmieniających się potrzeb biznesowych. Oczywiście, kompetencje są ważne, ale da się ich nauczyć – często bardzo szybko.   Aby dokonać tej zmiany, nieco zmieniłam proces rekrutacji, żeby uwzględnić scenariusze i ćwiczenia związane z rozwiązywaniem problemów, które odzwierciedlają prawdziwe wyzwania, przed którymi regularnie stajemy. Daje mi to lepszy wgląd jako liderce w to, jak kandydaci myślą i podchodzą do problemów, a nie tylko patrzę na ich potencjalne kwalifikacje w CV.   Dodatkowo zaczęłam inwestować więcej w onboarding i szkolenia. Zapewniając nowym pracownikom narzędzia i wsparcie, których potrzebują, żeby odnieść sukces, możemy rozwijać talenty wewnętrznie, zamiast czekać na „idealnego” zewnętrznego pracownika. To nie tylko oszczędza czas, ale także buduje lojalność i zaangażowanie w zespole. A takie środowisko to coś, czego potrzebuje każdy zespół i lider.   Lekcja 3: Skupianie się na niewłaściwych rzeczach   Jako lider myślę, że śmiało możesz powiedzieć, że łatwo jest wpaść w pułapkę zadań, które wydają się pilne, ale tak naprawdę nie zmieniają sytuacji. Dla mnie często wyglądało to jak mikromanagement lub poświęcanie zbyt wiele czasu na szczegóły operacyjne zamiast priorytetów strategicznych.   Pamiętam okres, kiedy mój kalendarz był wypełniony spotkaniami dotyczącymi drobnych spraw: zatwierdzania małych elementów budżetowych, rozwiązywania problemów technicznych na platformie e-learningowej lub przeglądania każdego slajdu prezentacji na szkolenie. Chociaż te zadania wydawały się ważne w danym momencie, odciągały mnie od obowiązków strategicznych, których nikt poza mną nie może wykonać.   Rezultat? Wypalenie dla mnie i frustracja dla mojego zespołu, który czuł, że nie ma możliwości rozwoju.   Rozwiązanie? Pierwszym krokiem do przełamania tego cyklu było nauczenie się, jak skutecznie delegować. Nawet jeśli uczę innych, jak delegować, czasami mam problem z oddawaniem rzeczy, ponieważ wiem dokładnie, jak zrobić je samodzielnie. Zrozumiałam, że trzymając się zadań, którymi mogli zająć się inni, nie tylko marnuję swój czas, ale także pozbawiam swój zespół możliwości rozwoju i przejęcia odpowiedzialności.   Zaczęłam od zidentyfikowania zadań, które nie wymagały mojego bezpośredniego zaangażowania i przydzielenia ich członkom zespołu, którzy byli zdolni (lub mogliby się tego nauczyć przy moim wsparciu). Żeby zapewnić zespołowi sukces, przedstawiłam jasne oczekiwania i zostawiłam przestrzeń na błędy. Prawdziwą przestrzeń, nie tylko pozorną. Jeśli zespół nie popełnia błędów, oznacza to, że nigdy nie próbuje robić czegoś nowego lub innego. I nie chcę tego rodzaju stagnacji i strachu w moim zespole.   Przyjęłam również silny system priorytetyzacji. Zawsze używając punktu kontrolnego: w jaki sposób to zadanie wpływa na nasze cele, wszyscy wiemy, jak wybierać, kiedy lista zadań jest nieskończona. Pomaga mi to pozostać w skupieniu na długoterminowych celach, jednocześnie dając mojemu zespołowi możliwość radzenia sobie z codziennymi operacjami.   W końcu gospodaruję czas na myślenie strategiczne i refleksję. Blokując czas w kalendarzu co tydzień na planowanie, mogę zmieniać swoje nastawienie z trybu reaktywnego na proaktywne przywództwo.   Najważniejsze wnioski, z których może skorzystać każdy lider   Jeśli czegoś się nauczyłam z tych doświadczeń, to tego, że

Czytaj dalej
Przywództwo

Dlaczego liderzy rezygnują z uczenia się i jak sobie z tym poradzić?

W dzisiejszym, szybko zmieniającym się świecie liderzy to osoby, które powinny stać na straży innowacji, rozwoju i tworzenia ponadprzeciętnych rozwiązań – sami oraz ze swoimi zespołami. Jednak wielu/e liderów/ek zauważa, że ​​z czasem przestają się uczyć, co może mieć ogromny (i negatywny) wpływ na ich organizację, zespół oraz rozwój ich samych. Zrozumienie, dlaczego liderzy/ki przestają się uczyć i znalezienie rozwiązań tych wyzwań jest kluczowe dla trwałego sukcesu. Oto pięć podstawowych powodów, dla których liderzy/ki przestają się uczyć i jak mogą pokonać te przeszkody.   1. Sukces już osiągnięty, prawda?   Wielu/e liderów/ek odczuwa satysfakcję po osiągnięciu pewnego poziomu sukcesu. Uważają, że ich aktualna wiedza i umiejętności są wystarczające, żeby utrzymać pozycję i skutecznie zarządzać zespołem czy organizacją. Taki stan może prowadzić do stagnacji i braku innowacji: może być mgłą, która uniemożliwia nam widzenie rzeczy w jasny sposób. Czasami wiąże się to również z przekonaniem typu: „Nauczyłem/am się czegoś 2/5/10 lat temu i zadziałało. Po co miał(a)bym zawracać sobie głowę nauką czegoś nowego?!”. Oczywiście, możemy wykorzystać wiedzę i doświadczenia z przeszłości. Ale wiemy również, że świat zmienia się cały czas. A prędkość tych zmian jest niezwykle wysoka.   Rozwiązanie? Liderzy/ki powinni/y pielęgnować nastawienie na uczenie się przez całe życie. Przyjęcie idei, że zawsze jest się czego uczyć to podstawa do budowania tej wartości w naszych głowach i trzewiach. Jednym z praktycznych podejść jest wyznaczanie osobistych celów edukacyjnych na każdy rok, kwartał, miesiąc (lub nawet dzień), takich jak czytanie/słuchanie określonej liczby książek, uczestnictwo w warsztatach lub realizowanie kursów online. Na przykład Bill Gates jest znany ze swojego zwyczaju czytania 50 książek rocznie, co sprawia, że ​​jest poinformowany i zainspirowany – a to sprawia, że stworzył i ciągle wspiera jedną z największych firm na świecie. Przypadek?   2. Przytłoczeni obowiązkami liderzy   Liderzy/ki często żonglują wieloma obowiązkami, pozostawiając sobie mało czasu lub energii na skupienie się na nauce. Wymagania ich ról mogą utrudniać priorytetyzację rozwoju osobistego i zawodowego. A jak to najczęściej słychać? „Nie mam na to czasu ani energii”. To zdanie ledwo przechodzi mi przez gardło, ponieważ dla mnie nie istnieje coś takiego jak brak czasu. To tylko brak priorytetu (w tym przypadku na rozwój).   Rozwiązanie? Zarządzanie zadaniami i energią jest kluczowe. Liderzy/ki powinni zaplanować dedykowany czas na działania edukacyjne, tak jak na każde inne ważne spotkanie. Może to obejmować zarezerwowanie godziny każdego dnia na czytanie lub słuchanie edukacyjnych podcastów podczas dojazdów do pracy. Ponadto delegowanie zadań i udzielanie uprawnień członkom zespołu może uwolnić czas liderów/ek, żeby mogli/ły skupić się na swoim rozwoju. Kluczem jest odzyskanie czasu, a nie ciągłe używanie starej wymówki. To przecież Einstein powiedział, że definicją szaleństwa jest robienie w kółko tego samego i oczekiwanie innych rezultatów. Prawda czy fałsz?   3. Strach przed wulnerabilnością   Przyznanie się do braku wiedzy lub umiejętności może sprawić, że liderzy poczują się bezbronni albo podatnych na krytykę (zaczyna się pojawiać na to nowe słowo, tłumaczone z języków obcych: wulnerabilność), zwłaszcza jeśli uważają, że może to podważyć ich autorytet. Ten strach może powstrzymać ich przed szukaniem nowych możliwości uczenia się. Ponadto konieczne jest wkraczanie w to, co niewygodne podczas nauki. Może to oznaczać popełnianie błędów, które… inni ludzie mogą zobaczyć! (OMG, to koniec świata!). Mamy tak wiele ograniczających przekonań w naszych mózgach i to jedno powinno znaleźć się na szczycie naszej listy do natychmiastowej wymiany na nowe, wzmacniające przekonanie.   Rozwiązanie? Przyjęcie tej kruchości czy wulnerabilności jako siły, a nie słabości, jest niezbędne. Liderzy mogą stworzyć kulturę uczenia się w swoich organizacjach, otwarcie dzieląc się swoimi własnymi ścieżkami uczenia się i zachęcając innych do robienia tego samego. Na przykład Satya Nadella, CEO Microsoft, promuje kulturę „naucz się wszystkiego”, a nie podejście „wiem wszystko”, które odegrało kluczową rolę w transformacji firmy.   4. Brak feedbacku   Bez regularnego feedbacku liderzy/ki mogą nie być świadomi/e obszarów, w których potrzebują poprawy. Ten brak wglądu może prowadzić do fałszywego poczucia kompetencji, zniechęcając nas do dalszej nauki. A jest tak wiele nowych umiejętności (technicznych/specjalistycznych oraz społecznych/przywódczych), że czasami po prostu nie wiemy, co wybrać. To nie jest zaskakujące! A kiedy nie wiemy, na czym się skupić, często wybieramy nierobienie niczego.   Rozwiązanie? Poszukiwanie feedbacku od przełożonych, kolegów, mentorów i członków zespołu może zapewnić cenne spostrzeżenia na temat obszarów do rozwoju. Liderzy/ki powinni aktywnie zabiegać o konstruktywny feedback i wykorzystywać go jako podstawę swoich planów rozwoju. Wdrożenie regularnego trybu zadawania pytań, nawet jeśli jest to po prostu wysyłanie krótkiego e-maila do 10 osób raz na kwartał z notatką: „Cześć! Chciał(a)bym cię tylko zapytać o 2 rzeczy. Co robię dobrze, kiedy pracujemy razem? A co mogę zrobić lepiej?” W ten sposób aktywnie poszukujemy informacji z przykładami zachowań (a czasem nawet rozwiązań) od osób, które naprawdę mogą odpowiedzieć na te pytania. Łatwe, proste i wykonalne: czy brzmi to jako szybki pomysł do wdrożenia?   5. Szybkie zmiany technologiczne   Szybkie tempo postępu technologicznego może być onieśmielające, zwłaszcza dla liderów/ek, którzy/e nie są obeznani/e z technologią. Strach przed tym, że nie nadążają za najnowszymi trendami, może ich zniechęcić do prób uczenia się nowych rzeczy. Dwa tygodnie temu rozpocząłem nową ścieżkę rozwoju w jednej z firm, z którymi współpracuję. Dodałem kilka narzędzi AI, żeby pokazać grupom, jak mogą korzystać z narzędzi technologicznych, żeby odzyskać czas, który teraz poświęcają na powtarzalne, łatwe zadania, i móc zainwestować go gdzie indziej.   Grupa osób pod koniec warsztatów powiedziała: „Wiesz co, Ola? Wszystko jest świetne, mega przydatne. Ale po tym warsztacie widzę, jak wielką lukę muszę wypełnić”. To wcale nie było moim zamiarem! Dałem im 3-4 narzędzia + jedną platformę, której mogą używać jako przeglądarki, jeśli chcą zaspokoić konkretną potrzebę w danym momencie. I to wszystko! Ale uczucie lub myśl sama w sobie była tak silna, że ​​musieliśmy poświęcić trochę czasu na odpowiednie zajęcie się tym. Żeby przejść z orientacji na brak do orientacji na rozwój.   Rozwiązanie? Liderzy/ki powinni skupić się na budowaniu kompetencji technologicznych, zaczynając od podstaw i stopniowo rozwijając swoje umiejętności. Zapisywanie się na przystępne dla początkujących kursy lub warsztaty może pomóc zdemistyfikować technologię. Ponadto współpraca z członkami zespołu znającymi się na technologii lub zatrudnianie konsultantów jako ekspertów do wsparcia może zapewnić

Czytaj dalej
Przywództwo

5 największych błędów liderskich w udzielaniu feedbacku

Dla nas jako liderów/ek, udzielanie informacji zwrotnej jest istotną częścią roli. Jednak istnieje kilka typowych błędów, które liderzy/ki popełniają podczas udzielania feedbacku i mogą one mieć ogromny wpływ na jednostkę, zespół i całą organizację. Ponieważ chcemy być tak efektywni, jak to możliwe i nie tracić czasu ani wysiłku na nieskuteczną komunikację, ważne jest, żebyśmy byli świadomymi tych pułapek i mieli gotowe sposoby, żeby ich uniknąć. Oto pięć rzeczy, których liderzy/ki nie powinni robić podczas udzielania innym informacji zwrotnej, wraz z przykładami potencjalnych konsekwencji, przed którymi możesz się uchronić. Gotowi? Przyjrzyjmy się temu bliżej. 1. Bycie nadmiernie krytycznym bez udzielania konstruktywnych wskazówek Jednym z największych błędów, jakie może popełnić lider(ka) podczas udzielania feedbacku, jest bycie nadmiernie krytycznym bez udzielania konstruktywnych wskazówek. Na przykład, jeśli członek zespołu przedstawia kawałek projektu, a lider po prostu mówi: „to jest okropne”, „małpa zrobiłaby to lepiej” bez oferowania żadnych konkretnych propozycji lub sugestii dotyczących ulepszeń, może to być niesamowicie demotywujące dla tej osoby. Tego rodzaju informacje zwrotne mogą prowadzić do ogromnego spadku wewnętrznej motywacji i pewności siebie u członka zespołu, a także do ogólnego spadku morale zespołu. W dłuższej perspektywie może to również skutkować spadkiem produktywności i innowacyjności w organizacji. To wcale nie jest opinia z pozycji OK-OK. Rozmawialiśmy o tym, dlaczego tak ważne jest, żeby mówić z tej ćwiartki w artykule i podcaście, ale powiem to jeszcze raz. Jeśli nie jesteś w strefie OK-OK, pierwszą rzeczą, którą potrzebujesz zrobić, jest powrót do tego miejsca, poprzez zaspokojenie swoich potrzeb motywacyjnych, a dopiero potem przejście do rozmowy z drugą osobą. Bez tego rozmowa zawsze będzie stresująca, pełna agresji, manipulacji lub wycofania się jednej albo obu stron.   2. Niedopasowanie informacji zwrotnej do bazy komunikacyjnej Innym częstym błędem jest niedopasowanie feedbacku do preferencji komunikacyjnych danej osoby. Na przykład, jeśli lider(ka) przekazuje informacje zwrotne w sposób bezpośredni (Działacz) pracownikowi, który preferuje bardziej empatyczne i opiekuńcze podejście (Empata), może to prowadzić do braku komunikacji i nieporozumień. W efekcie jest ryzyko utraty zaufania i relacji pomiędzy liderem a członkiem zespołu, a także utrudniać to będzie pracownikowi pełne zrozumienie oraz działanie zgodnie z informacją zwrotną. Ostatecznie może to wpłynąć na spójność wewnętrzną i współpracę zespołu, a także na ogólną skuteczność komunikacji w organizacji. Kiedy stosujemy podejście „one-size-fits-all”, jesteśmy tak zaskoczeni, że informacja zwrotna nie ląduje. Albo czasami działa, a czasami nie. Więc obwiniamy ludzi, czasami mówiąc: „co jest takiego trudnego do zrozumienia?!” lub „inni to rozumieją, a ty nie!”. Zasadniczo: chodzi o ciebie, a nie o mnie. A takie podejście ma ogromny koszt – dla nas jako liderów, a także dla naszego zespołu. Nie bądźmy źli na innych: możemy być źli na system edukacji, który nie uczy nas komunikacji w szkole, ale oba podejścia są stratą czasu. Powiedziałabym, że lepiej zainwestować ten czas w naukę i ćwiczenie tego, jak dopasować się do potrzeb drugiej osoby i tworzyć informację zwrotną tak, żeby była dostosowana do indywidualnych potrzeb człowieka. 3. Wykorzystywanie feedbacku jako środka kontroli lub manipulacji Używanie feedbacku jako środka kontroli lub manipulacji to kolejny błąd, którego liderzy/ki powinni unikać. Na przykład, jeśli lider(ka) udziela informacji zwrotnej z zamiarem zmuszenia członka zespołu do dostosowania się do jego własnego podejścia lub sposobu myślenia, może to stworzyć toksyczne i pozbawione umocowania środowisko pracy. Tego rodzaju zachowanie może prowadzić do wycofania się wśród członków zespołu, a także do braku kreatywności i inicjatywy w teamie. Z czasem może to również skutkować wysokim wskaźnikiem rotacji i negatywną reputacją organizacji (wewnątrz i na zewnątr). Wracamy tutaj znowu do tematu bycia OK-OK. Jeśli nie mamy pozytywnej intencji, siedząc przy stole z pracownikiem, nie ma szans na zakończenie spotkania porozumieniem. Przynajmniej nie takim realnym, bo pozorne zawsze dla świętego spokoju możemy dostać. Istnieje podejście 4A, które zostało stworzone przez Reeda Hastinga w Netflixie. Pierwsze A to „Aim to assist”, czyli to, że celem rozmowy jest to, żeby pomóc. Zawsze miej to na uwadze. Zgubiło się to gdzieś po drodze u ciebie? To najpierw to znajdź, a dopiero potem usiądź z osobą, żeby odbyć właściwą rozmowę. 4. Ignorowanie emocjonalnego wpływu feedbacku Ignorowanie emocjonalnego wpływu informacji zwrotnej to kolejny poważny błąd, który często popełniają liderzy/ki. Niezależnie od osobowości osoby, czy jest to Empata, czy ktokolwiek inny, zawsze ma to wpływ na osobę, która jest odbiorcą feedbacku. Przede wszystkim dlatego, że mamy tak złe doświadczenia z informacją zwrotną z przeszłości, że ​​na każde zdanie zawierające „informacja zwrotna” od razu reagujemy podwyższonym poziomem stresu. Tego rodzaju brak świadomości u lidera/ki może skutkować zwiększonym poziomem dystresu (stresu negatywnego) albo lęku u członka zespołu, a także spadkiem jego ogólnego samopoczucia i satysfakcji z pracy. Idąc dalej, może to prowadzić do wysokiego poziomu oporu, braku otwartości na sugestie lub pomysły lidera/ki. To z kolei może prowadzić do wyższego poziomu absencji i spadku produktywności w zespole, co ostatecznie wpływa na wynik finansowy organizacji. Więc mówię: bądźmy bardziej uważni, sprawdzajmy, jak sobie radzą ludzie przed, w trakcie i po rozmowie. Prośmy o informacje zwrotne dla siebie: co robimy naprawdę dobrze? I co możemy zrobić lepiej, jeśli chodzi o prowadzenie tych rozmów? Każda sytuacja jest dla nas okazją do nauki i bycia lepszym następnym razem. To jak trening i wzmacnianie mięśnia na siłowni: liczy się liczba powtórzeń, ale przede wszystkim poprawność techniczna i precyzja. 5. Brak weryfikacji po feedabcku Wreszcie, brak weryfikacji (check-upów) po udzielonym feedabcku jest błędem, który może utrudniać rozwój i wzrost człowieka oraz osiąganie przez nas wszystkich założonych wyników. Na przykład, jeśli lider(ka) udziela informacji zwrotnej na temat określonego obszaru w celu poprawy, ale nie zapewnia stałego wsparcia i wskazówek, może to prowadzić do stagnacji i braku postępu. A to w konsekwencji z dużym prawdopodobieństwem będzie skutkować utraconymi możliwościami rozwoju umiejętności i wzrostu człowieka, a także spadkiem jego/ej ogólnej wydajności i wkładu w pracę zespołu. Na koniec dnia może to mieć wpływ na zdolność organizacji do adaptacji i rozwoju na konkurencyjnym rynku. Jak widać, te błędy nie tylko wpływają na jedną osobę (twojego pracownika), ale mają również negatywny wpływ na zespół, a czasami na całą organizację. Widzę na co dzień, że wielu liderów/ek nie dostrzega holistycznej perspektywy tych sytuacji: widzą rzeczy tylko z operacyjnego punktu widzenia, a

Czytaj dalej
0
Would love your thoughts, please comment.x

New Leadership Online Course!

Do you want to be a leader that people don’t quit?

Check out a Brand New Leadership Online Course!