Jak skutecznie uczyć innych?
Czy miałeś/aś kiedyś sytuację, że chciałeś/aś kogoś czegoś nauczyć? Wszystko wyjaśniłeś/aś, włożyłeś/aś w to mnóstwo czasu i wysiłku, a ostatecznie ta osoba niczego się nie nauczyła? Lub przekazałeś/aś komuś informację zwrotną, ponieważ nie zrobił(a) czegoś poprawnie. I po rozmowie wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale po kilku tygodniach, miesiącach ten sam błąd popełniła ta sama osoba? Czy zacząłeś/aś się złościć, czuć się zawiedziony/a lub winny/a: czy to ty, czy to wszystko z powodu nich? Czy byłeś/aś wytrwały/a, usiadłeś/aś z tą osobą i wyjaśniłeś/aś to samo 10 razy? A może po prostu zdecydowałeś/aś się już nie zawracać sobie głowy: skoro najwyraźniej ta osoba nie rozumie, co mówisz? Ile przypadków kończy się porażką, gdy myślimy o skutecznym nauczaniu innych? 20%? 50%? Więcej? A ile z tych ludzi nie powie, że nie rozumie, bo nie chce wyjść na debila? Co możemy zrobić, żeby lepiej uczyć innych – żeby mogli się rozwijać dzięki naszej wiedzy i doświadczeniu? I żeby obie strony nie maiały wrażenia, że zmarnowały czas na wątpliwy efekt? Dlaczego proces uczenia tak często nie działa ? Możemy mieć najlepsze intencje, żeby uczyć innych. Tak naprawdę najczęściej je mamy: chcemy, żeby ludzie byli lepsi w tym, co robią, dzielimy się naszą wiedzą, doświadczeniem i tym, czego nauczyliśmy się dotychczas w danym temacie. W naszej głowie wszystko wydaje się być w porządku. Jest gotowość do nauczania i uczciwa intencja, żeby to robić. Załóżmy, że jesteśmy opiekunami (funkcja buddy) nowego pracownika. Chcemy tę osobę wdrożyć, zaopiekować się nią, przekazać wszelkie informacje o tym, jak działa ta organizacja. Przygotowanie nowego pracownika do zrozumienia naszego środowiska i tego, jak wszystko się robi – żeby nie marnował czasu i nie był zestresowany lub sfrustrowany bieganiem w kółko w poszukiwaniu właściwej osoby, która odpowie na jego pytania. Mamy plan, rozpoczynamy proces. Przekazujemy swoją wiedzę, uczymy drugą osobę jak najlepiej realizować cele jakie sobie stawiamy jako zespół. Sprawdzamy zadając pytanie: „masz jakieś pytania?” lub „czy wszystko jest dla ciebie jasne?”. A jaka jest najczęściej odpowiedź na te dwa pytania? 90% ludzi odpowiada „nie, wszystko w porządku, żadnych pytań”, „tak, wszystko jasne”. Czy to także twoje doświadczenie? I jest jasne, dopóki tak nie jest. Wszystko wyjaśniliśmy, sprawdziliśmy z nowym pracownikiem i tyle: zaczyna działać samodzielnie. I jest jeden błąd. A potem jeszcze jeden. Dajemy informację zwrotną, wszystko znów jest jasne, a oni idą i znowu popełniają ten sam błąd. Kiedy pytamy, co muszą zrobić, żeby osiągnąć zamierzony efekt, odpowiadają „nic, wszystko dobrze”. Brzmi znajomo? Czasem uczymy, potem widzimy, że praca nie została wykonana z efektem, na jaki się zakontraktowaliśmy, dajemy informację zwrotną z intencją, żeby następnym razem było lepiej. I wcale nie jest lepiej: czasami jest tak samo, a nawet gorzej. Co dzieje się pomiędzy tym procesem, że wyniki są często rozczarowujące (dla obu stron)? Kim potrzebujemy być, żeby dobrze uczyć innych? Istnieje pewien zestaw umiejętności, które powinny posiadać osoby, które chcą efektywnie i efektywnie uczyć innych. Bazując na mojej perspektywie nauczania (innych) i uczenia się (od innych), uważam, że stanowi to złotą listę kompetencji, które czynią człowieka niesamowitym przewodnikiem w transformacji pracy i życia ludzi wokół nas. Wiemy też, że nie trzeba być nauczycielem akademickim czy szkolnym, żeby z nich korzystać. Każdego dnia dzielimy się wiedzą na wiele sposobów: uczymy naszych kolegów w pracy, dzieci w domu, dzielimy się wskazówkami i trikami z przyjaciółmi lub członkami rodziny, przekazujemy wartość członkom naszej społeczności. Czego potrzebujemy, żeby zrobić to najlepiej jak to możliwe? Najważniejsza rzecz z tego artykułu Kiedy uczymy innych, jesteśmy przy nich. Powstrzymanie potrzeby pokazywania, że jesteśmy najmądrzejszymi osobami na sali, może być niezwykle trudne, ale musimy to zrobić, żeby skutecznie uczyć innych. Pamiętanie, że proces, w którym czegoś uczymy, jest przeznaczony dla naszej publiczności (nawet jeśli jest to jedna osoba), sprawia, że od czasu do czasu cofamy się o krok lub dwa i zastanawiamy się nad sposobem, w jaki to robimy. Czy to dla mnie, czy dla nich? Na czym się skupiam: na procesie czy na osobie? Czy bardziej zależy mi na odhaczeniu wszystkich elementów z listy, czy też zależy mi na zmianie, jaką dokonuję w mózgu i sercu tej osoby? Oto pytania, które zachęcam nas wszystkich do zadawania sobie pytań za każdym razem, gdy czegoś uczymy. Sprawi, że wszystko, co robimy, będzie lepsze, skuteczniejsze i wydajniejsze, a także: będziemy na maxa zadowoleni z dobrze wykonanej pracy.