Wszyscy mamy idoli. Ludzi, których podziwiamy, głośno i/lub w ukryciu. Mogą być naszymi wzorami do naśladowania w różnych dziedzinach życia – świetny rekin biznesu, przedsiębiorca, manager, ekspert w jakiejś dziedzinie, rodzic, partner, piosenkarz, aktor, fotograf. Wielu z nas chce być perfekcyjnym w każdej roli, jaką pełni w życiu, nawet jeśli wiemy, że nie jest to możliwe.
A co jeśli powiedziałaby m ci, że jest to możliwe? Możliwa, ale w inny sposób. Wszyscy możemy być najlepszą wersją siebie we wszystkich rolach, które mamy w danej chwili. Co to znaczy? A jak to osiągnąć?
Co to właściwie jest „najlepsza wersja”?
Najlepszą wersją siebie jest osoba, którą chcesz i którą możesz być.
Piękno tego polega na tym, że TY sam(a) określasz, kim jest ta osoba. Nie społeczeństwo, kultura, kraj, twoi rodzice, inni ludzie, KTÓRZY WIEDZĄ LEPIEJ. Ty. Ponieważ to ty żyjesz tym życiem, które masz, a nie ktokolwiek inny. I to twoją rolą jest odkrycie tego, co jest dla ciebie najlepsze i tego, jak chcesz przeżywać życie. Jest piękna książka w tym temacie napisana przez Martę Iwanowską-Polkowską „Nażyć się. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć”. Ogromnie polecam, można się przyjrzeć bliżej sobie i pooglądać to, jak przeżywamy nasze życie i czy to, co robimy teraz to rzeczywiście najlepszy możliwy sposób.
Istnieją dwa rodzaje światopoglądu, które wpływają na ten temat. I nie są ściśle związane z religią czy poglądami politycznymi (bo tak się mogą kojarzyć w pierwszej kolejności) – czasem są, czasem nie.
Pierwszym z nich jest konserwatywny sposób myślenia. Chodzi w nim przede wszystkim o zachowanie status quo, niekwestionowanie zastanego porządku rzeczy. Przyjmowanie za pewnik wszystkiego, czego nas nauczono: naszej roli w społeczeństwie jako mężczyzn i kobiet czy jako dzieci (oddzielnie chłopców i dziewczynek), nastolatków, dorosłych i osób starszych. Może to dotyczyć także cyklu życia (szkoła, praca, małżeństwo, dzieci, choroba, śmierć) lub przekonań, jakie mamy na temat pozycji pewnych elementów w życiu (jak powinniśmy traktować pewne rzeczy, jaki priorytet powinny mieć): rodzina, praca, kraj, kościół, dom itp. Oznacza to, że do końca życia podążamy za pewnymi wartościami czy priorytetami, które zostały nam dane. Dla większości ludzi jest to łatwiejsze wyjście, bo nie muszą o niczym myśleć. To, co układa nam świat już istnieje, nie trzeba się wysilać, żeby podejmować jakieś decyzje, szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Nie musimy tworzyć niczego nowego, ponieważ wszystko już jest. Jest jak jest, nie ma co o tym dyskutować.
Drugi to postkonserwatywny sposób myślenia. To przestrzeń dla ludzi, którzy byli w konserwatywnym światopoglądzie, wzięli to, czego potrzebowali lub chcieli z niej wziąć i ruszyli dalej. Kwestionują status quo, nie godzą się na to, co jest dane (jeśli to jakoś nie spełnia ich oczekiwań czy jest sprzeczne z wartościami, które wypracowali dla siebie po drodze), ale szukają najlepszego możliwego dla siebie kształtu rzeczywistości, indywidualnie lub jako grupa ludzi. Chcą od życia czegoś więcej, nie chcą spędzać go tak, jak ktoś inny nakazał im to zrobić w określony sposób, już wcześniej przygotowany. Jest to na pewno trudniejszy scenariusz, ponieważ musimy wyjść daleko poza naszą strefę komfortu, rozciągnąć się, żeby sięgnąć po to, co tam jest. A przecież tak naprawdę nie wiemy, co odkryjemy. Ten światopogląd mówi, że warto zaryzykować – czasem ktoś coś odkryje, czasem nie. I to też jest ok. Chodzi o to, by żyć wartością uczenia się przez całe życie – próbować, ponosić porażkę, wyciągać z tego wnioski i iść do przodu.
Aby być najlepszą możliwą wersją siebie, możesz żyć w każdej z tych opcji. Wszystko zależy od tego, co dla ciebie oznacza „najlepsza wersja”. Chociaż jestem wielką zwolenniczką postkonserwatywnego sposobu myślenia, ponieważ widzę, o ile więcej możemy zrobić, gdy stawiamy sobie wyzwania, zadajemy trudne pytania, sięgamy po więcej, to rozumiem, że można wybrać inaczej. Podkreślę to ponownie – wszystko zależy od tego, co „więcej” oznacza dla każdego/dej z nas. Dla mnie to poszukiwanie, poznawanie siebie każdego dnia lepiej, inaczej. Sprawdzanie, co mi działa, a co nie i wybór tego, co sprzyja mojemu ciału i umysłowi. Niepoddawanie się, nawet jak jest trudno i mam ochotę wrócić do starych nawyków. Może nienajlepszych, ale dających komfort i jakieś tam bezpieczeństwo. Ale chwilę później łapię się i zaczynam zastanawiać czy ta najlepsza wersja mnie tak właśnie by zrobiła? I najczęściej odpowiedź brzmi „nie”.
Na czym się skupić, aby stać się tą „najlepszą wersją”?
To, co możemy zrobić to wykorzystać strukturę myślenia procesowego do zbudowania planu stania się najlepszą wersją siebie. Są to kroki, które mogą pomóc ci w opracowaniu strategii wspierającej osiągnięcie tego, czego naprawdę chcesz.
- Zdefiniuj, co ta najlepsza wersja oznacza DLA CIEBIE. Osobiście. W jakich obszarach swojego życia chciał(a)byś się nim stać? We wszystkich? W jednym z nich? To twój wybór i twoja definicja, nikogo innego. Zapisz to. Jest piękna książka napisana przez Bena Hardy’ego „Be Your Future Self Now” (na ten moment dostępna tylko w oryginale), która może ci pomóc w tym ćwiczeniu. Czym się charakteryzuje ta wersja, jakie ma cechy? Co lubi, czego nie lubi? Co robi, jak się zachowuje, jak i z kim spędza czas? Jak zdefiniujesz te elementy, będzie ci łatwiej podejmować decyzje karmiące tę wizję.
- Wybierz swój priorytet. Nie możesz być wszystkim naraz. Nie możesz robić wszystkiego jednocześnie, nie ma czegoś takiego jak wielozadaniowość. Wybierz jedną rolę, nad którą masz ochotę teraz pracować. Czasami te role są ze sobą powiązane – w takim przypadku możesz wybrać więcej niż jedną, ale bądź ostrożna/y i uważna/y w tym, co robisz. Postaw na małe kroki zamiast ogromnej zmiany – im bardziej radykalne będą twoje posunięcia, tym większe ryzyko oporu i naturalnej niechęci do zmian ze strony twojego ciała i umysłu może się pojawić. A to z kolei może sprawić, że zrezygnujesz, a tego chcemy uniknąć.
- Przygotuj plan. Użyj techniki OKR-ów, która nie służy tylko do ustawiania celów biznesowych, ale właśnie do pracy nad rozwojem. Wyznacz 3-5 celów z 3-5 kluczowymi wynikami, które dadzą ci odpowiedź na pytanie „czy osiągam cel?” do każdej roli wybranej w poprzednim kroku. Kluczowe rezultaty, które budujesz w tym ćwiczeniu to rzeczy, po których poznasz, że zbliżasz się do osiągnięcia tego, co zostało założone. Idealne OKR-y są zaprojektowane tak, aby były z natury w strefie „rozciągania się” – oznacza to, że potrzebujesz wyjść poza swoją strefę komfortu i postarać się bardziej, czasem nauczyć się czegoś nowego, aby osiągnąć daną rzecz. Spróbuj zrobić trochę więcej niż wczoraj. Małe kroki sprawią, że będziesz lepszy/a, silniejszy/a, bardziej odporny/a na to, co dzieje się w twoim życiu.
- Rób każdą rzecz świadomie – odcinaj to, co nie przybliża cię do celu. Jeden krok na raz, każdego dnia. Bądź konsekwentny/a w swoich decyzjach, nie trać czasu na rzeczy, które nie przybliżają cię do osoby, którą chcesz się stać. Ben pisze bardzo dużo w powyższej książce, że żeby osiągnąć sukces, trzeba odcinać rzeczy, które nas nie karmią, a raczej oddalają nas od tego, czego pragniemy. Ale jak to zrobić?
Czego unikać, żeby nie marnować czasu?
Wszyscy potrzebujemy czasu na odpoczynek. Żeby zresetować nasze mózgi, obejrzeć mniej ambitny film lub pośmiać się z kotów na Instagramie. Ale istnieje granica pomiędzy potrzebą krótką przerwą, a marnowaniem czasu.
Po czym poznać, że marnuję czas?
- Kiedy robię coś w sposób powtarzalny, codziennie i nie daje mi to żadnej wartości (np. scrollowanie social media).
- Kiedy cały czas się rozpraszam, często ludzie proszą mnie o zrobienie czegoś, a ja nie mogę się skupić na jednej rzeczy, którą w danej chwili potrzebuję skończyć.
- Kiedy spędzam czas z ludźmi, którzy są wampirami energetycznymi i nie dodają żadnej wartości do mojego życia, często tylko narzekają na świat i innych.
Co więc możemy zrobić, aby tego uniknąć i nie tracić czasu? Wyciąć to. Wyznacz zdrowe granice, chroń siebie i swój czas. Jeśli zrobisz to z dobrej intencji to nie jest to niegrzeczne, ani samolubne (choć na początku można to tak postrzegać – zwykle wtedy, kiedy ludzie wokół ciebie nie znają tego rodzaju reakcji; ale bez obaw, przyzwyczają się). To sposób dbania o siebie – po to, żeby być lepszym w tym, co robisz, wydajniejszym, bardziej zadowolonym, zdrowszym człowiekiem.
Poświęcaj czas na rzeczy naprawdę ważne, które przybliżają cię do osiągnięcia twoich celów. Odetnij wszystko inne, zwłaszcza jeśli to wcale nie jest pomocne, a raczej wręcz przeciwnie. Wtedy bardzo szybko zobaczysz różnicę.
Najważniejsza rzecz z tego artykułu
Aby stać się najlepszą wersją siebie, potrzebujesz dokonać wyboru. Teraz. Kim chcę być? Jaka jest najlepsza wersja mnie? Czego potrzebuję, aby to osiągnąć? Co potrzebuję poświęcić, żeby to osiągnąć? Tak, poświęcenie jest konieczne, jeśli naprawdę chcemy coś zmienić. Złe nawyki powinniśmy zastąpić dobrymi, wysysających energię ludzi na tych, którzy tej energii dodają.
Tylko wtedy nasze życie będzie pełne, szczęśliwe, zdrowe i sensowne. Czy to nie jest rzecz, której większość z nas ostatecznie chce?